Przeskocz do treści

Nie zapominajmy o tych, dzięki którym możemy być niezapomniani. Feliks Konopka

Jadwiga Klimkowicz

Stojąc nad grobem Feliksa Konopki oraz jego ojca Jana, obu tak ważnych dla kultury i dziedzictwa narodowego, poczułam coś czego nie sposób opisać. Jedno wiem, że ten stan objął również tych którzy zebrali się wokół mogiły. Wszyscy obdarzyliśmy się wzajemnie spojrzeniem, które w rzeczywistości było niemym wyrzutem. Czym zasłużyli sobie nasi bohaterowie, by zostać aż tak zapomnianymi? Cmentarz Rakowicki, kwatera 22, rząd 9, grób 11. Pamiętajmy by przechodząc obok zapalić tam ogień świecy...

Szlakiem pióra - Feliks Konopka, ps. Piotr Krzemień, poeta, tłumacz.

Biorąc udział w projekcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – „Kultura w sieci” chciałabym przedstawić niezwykłą i ważną, a gdzieś pomijaną w powszechnej świadomości postać. Muszę przyznać, iż w trakcie realizacji napotkałam na całą - można rzec - rzeszę ludzi, która wspierała moją pracę, za co jestem bardzo wdzięczna. Miałam też możliwość zapoznać się oczywiście bliżej z życiem i twórczością barona Feliksa Konopki, ale również otwierały się następne tematy dotyczące ciekawych postaci. Poznając cudownych, prawych ludzi, którzy zgodzili się wziąć udział w nagraniach jak m.in. p. Roman Sum. Czy nie sposób nie wspomnieć tu o Tadeuszu Łomnickim aktorze scen polskich, który jak zwykle ze spokojem i pełnym profesjonalizmem wcielił się w postać naszego bohatera?

Chciałabym również, przy tej okazji, podziękować za naprowadzenie mnie w poszukiwaniach materiałów p. Teresie Romanowskiej - to osoba która w pełnym zaangażowaniu poświęciła mi swój czas.

Szanowni Państwo, jednak w tym wszystkim był ktoś, kogo nie spodziewałam się spotkać, osoba o dużej wiedzy i kulturze osobistej - żona barona Feliksa Konopki, p. Maria Gościej–Konopka, lektor języka francuskiego na krakowskich uczelniach. To dzięki tej skromnej, delikatnej, filigranowej, uroczej Pani mogłam zapoznać Państwa z unikalnymi materiałami i wiedzą.

Urodzony 17 lipca 1888 w Brniu pod Dąbrową Tarnowską w rodzinie ziemiańskiej, był synem Jana Franciszka Konopki działacza społecznego, polityka, posła na Sejm Krajowy, cesarsko-królewskiego oraz papieskiego szambelana, człowieka nieposzlakowanej opinii, obdarzonego olbrzymim zaufaniem m.in. przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Ojciec Feliksa, człowiek o wielu zdolnościach, był również kompozytorem sonat, marszów i pieśni kościelnych. Matką naszego bohatera była Anna z Bobrowskich. Feliks uczęszczał do Gimnazjum św. Anny w Krakowie, gdzie w 1906 zdał maturę.

Następnie do 1911 studiował nauki rolnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1912-14 malarstwo i grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pod okiem samego Jacka Malczewskiego. Jego wszechstronne wykształcenie obejmowało m.in. doskonałą znajomość języków: francuskiego, niemieckiego, angielskiego, jak również głęboką wiedzę z zakresu literatury, kultury, historii. Po studiach przebywał stale na wsi, administrując rodzinnym majątkiem w Brniu. W 1925 r. zadebiutował wierszami pt. „Kwitnący sad”, „Tonit-Żerga” i „Jesień w parku”, drukowanymi w dzienniku Czas (nr 2), z którym współpracował następnie do 1935. Tłumaczył wiersze współczesnych poetów polskich na język francuski, którego znajomość wyniósł z domu; przekłady te ukazywały się m.in. w wychodzącym w Warszawie miesięczniku „La Pologne Litteraire” (1930).

W czasie okupacji niemieckiej przebywał nadal w Brniu. W jego majątku znajdowało schronienie wielu ludzi zajmujących się konspiracją, zatrudniał również i dawał schronienie Żydom, którzy występowali tam jako niezbędni pracownicy, czego Niemcy nie wykryli, zainteresowani głównie grabieniem podobnych majątków dworskich z plonów. Po wojnie wywłaszczony przez komunistyczne władze z rodzinnego majątku, zamieszkał w Krakowie. Od 1945 należał do Związku Zawodowego Literatów Polskich (od 1949 Związek Literatów Polskich). W latach 1947-1950 ze wzg. na swoje umiejętności malarskie był zatrudniony w Państwowej Pracowni Konserwacji Zabytków i pracował przy restauracji ołtarza Wita Stwosza w Kościele Mariackim, co pozwoliło mu przetrwać najtrudniejsze lata, gdy pozbawiony majątku musiał zamieszkać w Krakowie przy ul. Krupniczej, jednocześnie opiekując się swoim schorowanym i wiekowym już ojcem Janem.

By móc egzystować w trudnej powojennej rzeczywistości zmuszony był wyprzedać ocalałe resztki zabytkowego wyposażenia ze swego dworu m.in. zabytkowe gobeliny sprzedane muzeom w Kielcach i Poznaniu. Trzeba tutaj koniecznie nadmienić, iż pozostała w dworze w Brniu część wyposażenia uległa dewastacji i rozkradzeniu, a sam Feliks Konopka miał wzbroniony wstęp do swoich posiadłości, których nawet nie mógł odwiedzić. Mimo to nie załamał się, nie poddał, nie popadł w desperację, a mając już w roku 1945 57 lat służył kulturze polskiej, popularyzował ją tłumaczeniami na języki obce. Nie zajmował się polityką, nie był służalczy wobec komunistycznych władz, pozostał człowiekiem nienagannych manier - Polakiem i Europejczykiem w najlepszym tych słów znaczeniu. W następnych latach zajmował się twórczością poetycką i przekładową z literatury francuskiej i niemieckiej, a także tłumaczeniami poezji polskiej (szczególnie romantycznej) na te języki, m.in. dokonywał przekładów tekstów do utworów muzycznych, publikowanych przez Polskie Wydawnictwo Muzyczne.

Otrzymywał za to prestiżowe nagrody, mimo że czasy nie były przychylne w sensie politycznym dla byłych ziemian wywłaszczonych z majątku. Tłumaczenia jego autorstwa były na tyle znakomite, że po dzień dzisiejszy uchodzą za bezkonkurencyjne, jak np. Faust Goethego. Dokonywał też tłumaczeń tekstów do utworów muzyki poważnej, współpracując z Polskim Wydawnictwem Muzycznym. Wśród jego osiągnięć są m.in. utwory Lutosławskiego, Hillara czy Blocha. Współpracował także z Polskim Radiem jako autor audycji literackich i adaptacji (też pod pseud. Piotr Krzemień). Jeszcze przed wojną obracał się w kręgach artystycznych, pisał wiersze, związany z grupą poetycką Czartak, publikował w ówczesnych czasopismach literackich, wydał kilka tomów poezji, pierwszy w 1921 roku. Zachęcony przez reżysera francuskiego, Louisa Jouveta, w czasie jego wizyty w Polsce w 1948, podjął się przekładu Zemsty A. Fredry. Wiele lat pracował nad tłumaczeniem Fausta Goethego i planował napisanie rozprawy na ten temat, czego nie spełnił. Od 1959 należał do Polskiego PEN Clubu.

Za prace przekładowe otrzymał w 1963 nagrodę PEN Clubu, w 1977 nagrodę ZAiKS-u, a w 1978 za osiągnięcia w dziedzinie upowszechniania kultury nagrodę m. Krakowa. Od 1976 był członkiem założycielem The International Academy of Poets w Londynie. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim (1957) i Krzyżem Komandorskim (1979) Orderu Odrodzenia Polski. W roku 1978 Feliks Konopka wziął ślub ze swoją sekretarką p Marią Gościej, kobietą niezwykle szlachetną i odpowiedzialną, która będąc dużo młodsza od swego męża zaopiekowała się nim stając się pod koniec życia "oczami" ociemniałego już wówczas Feliksa. Po jego śmierci natomiast w sposób wysoce odpowiedzialny zabezpieczyła jego archiwum i w sposób nie mniej szlachetny, nie przykładając wagi do majątku po mężu, z miłością dbała o dobre imię Feliksa. Zmarł on 17 lutego 1982 w Krakowie; pochowany tamże na Cmentarzu Rakowickim.

I jeszcze fragment wywiadu radiowego:
Dziennikarka: - Panie Feliksie, czy chciałby mi Pan powiedzieć, jakie są Pana poglądy na sztukę tłumaczenia?
Feliks Konopka - Tak jak w każdym zawodzie, tak i w zawodzie tłumacza naczelnym obowiązkiem jest uczciwość. Kwestia talentu, wiedzy, znajomości języków jest sprawą dalszą, a na pierwszy plan wysuwa się pytanie, czy dany tłumacz, biorąc na swój warsztat dzieło cudze, pamięta, że odtąd w rękach swoich ma nie tylko inwencję i pisarskie walory, ale przede wszystkim honor autora oryginału. Sprawę tę w dużym stopniu zaostrza fakt, że w większości wypadków autor oryginału już nie żyje i sam bronić się nie może.
Dziennikarka: - Ale musi być przecież pewna swoboda... Pan raczej ogranicza swobodę tłumacza?
Feliks Konopka - Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja sam jestem zwolennikiem jak najdalej posuniętej swobody w przekładzie, śmiałego odbiegania od dosłowności, zastępowania metafor oryginału innymi metaforami lepiej brzmiącymi w języku, na który się tłumaczy - ale za rzecz niedopuszczalną uważam świadomą, a nieraz celową niewierność intencjom autora i uwłaczające jego honorowi posługiwanie się jego dziełem dla głoszenia nie jego, ale własnych tłumacza idei czy poglądów. Złym przejawem jest przeto, że tego rodzaju translatorskie wybryki spotykają się nierzadko ze strony odbiorców, a nawet krytyków, z dużą wyrozumiałością i niemal uznaniem. Podkreślam więc że tłumacz przede wszystkim musi być uczciwy, a poza tym niech każdy robi na co go tylko stać w tym zawsze obowiązującym dążeniu do wyjątkowo tylko osiągalnego ideału kongenialności.

A ja sama, tak na koniec, chciałabym jeszcze podziękować Grupie Teatralnej im. Ksieni Zofii Grothówny z Imbramowic, właścicielowi Piekarni Mojego Taty z Krakowa (ul. Meiselsa 6) za jak zwykle pyszny, prawdziwie polski chleb, dziękuję p. Monice Kocbuch z Działu Promocji i Marketingu Muzeum Krakowa, p. prezesowi Michałowi Peschakowi z Browaru Zamkowego Cieszyn, właścicielowi kwiaciarni "Mariusz" z Cieszyna, całej ekipie za jak zwykle wspaniałą współpracę i zaprosić Państwa do zwiedzenia Brnia, na romantyczne spacery z duchem poezji Feliksa Konopki. Tam, gdzie dziś mieści się Centrum Polonii - Ośrodek Kultury, Turystyki i Rekreacji w Brniu, działający pod dyrekcją p. Małgorzaty Bułat.

A teraz zapraszam Państwa na film:
https://www.youtube.com/watch?v=_v0Ke5J6eZI&t