Przeskocz do treści

Wirtualna Polska – wydmuszka

Marek Morawski

Coraz częściej Polska jawi mi się jako opróżniana szafa. Chyba nigdy nie była zbyt zasobna, ale nie było tak źle. Nawet w czasie zaborów wspólny majątek narodowy wzrastał tak samo jak i indywidualny Polaków. Zresztą wówczas uważano, że kraj jest bogaty bogactwem obywateli, a nie tym, co obywatel nakradnie z wspólnego. Działalność gospodarcza była owocna. Zabory były stratą polityczną, lecz gospodarczo był to okres istotnego rozwoju ekonomicznego.

Ostatnimi czasy rozwój kraju nie wygląda dobrze. Właściwie wygląda źle, chociaż na okrągło powtarza się, iż jesteśmy jedyni, którym wiedzie się tak dobrze. Zielona wyspa. Poziom faktycznej inflacji, ogromny spadek wartości polskiej waluty, ciągle rosnący deficyt budżetu, zabór obywatelskich funduszy emerytalnych, praktyczna likwidacja refundacji leków, wzrost obciążeń podatkowych, podwyżki energii, nakręcanie spirali inflacyjnej, podwyższanie wieku emerytalnego, wyprzedawanie majątku narodowego za śmieszne ceny świadczą o jednoznacznej złej kondycji gospodarczej i finansowej państwa lub innych celach, których się nie ujawnia. Można postawić kilka tez:
- żyjemy ponad stan czyli państwo jest za drogie, administracja państwowa jest zbyt wielka,
- państwo jest nieudolnie rządzone,
- rozwój ekonomiczny kraju nie jest celem rządu sprawującego władzę.
Jacek Rostowski uspokaja wszystkich, którzy boją się podwyższenia wieku emerytalnego. Według Ministra na zmianie przepisów wszyscy skorzystają. – Mam nadzieję, że nie tak jak na ograniczeniu refundacji i podwyżce cen leków.
Jak przewiduje Pan Minister już w roku 2020 problemem będzie nie znajdowanie miejsc pracy, ale rąk do pracy. Za osiem lat będzie 2 mln mniej ludzi zdolnych do pracy, w co można uwierzyć. Nie będzie problemu ze znalezieniem pracy – zapewniał. Teza ta jest głoszona już od wielu lat przez polityków o określonych zapatrywaniach na Polskę, polityków, dla których nie istnieje polska racja stanu, lecz jakaś inna, partyjna, prywatna, trudno powiedzieć, bo polskość jest dla nich zła, historia Polski też, patriotyzm to wiocha. Dlaczego wiocha? Czyżby uważali, że dzisiaj tylko mieszkańcy wsi są patriotami? Fakt. Chłopi musieli bronić ojcowizny. Żywią i bronią było hasłem, co nie odbiegało od prawdy.
Mam wrażenie, że programy szkolne w okresie stalinizmu były bardziej polskie, prorozwojowe, uczące na wyższym poziomie niż te ostatnimi laty. Komu zatem dzisiaj one mają służyć? Dla czyjego dobra mają pracować? Rozwiązywanie testów choćby w najkrótszym czasie nie jest wiedzą, nie czyni wynalazcy, odkrywcy, mędrca, a nawet przeciętnego inżyniera, nauczyciela, ekonomisty.
Na powyższe pytania koniecznie trzeba sobie i innym odpowiedzieć niezależnie od wieku i wykształcenia!!!
Od miesiąca nie mogę się nadziwić temu, co słyszę w mediach od rana do wieczora. Śmierć półrocznej Madzi i sensacja wokół jej matki. Toż to nie ta kobieta tragicznie dotknięta ma zaburzenia, ale to państwo jest chore, jego dziennikarze, reporterzy, politycy. Państwo niemal 40 milionowe w środkowej Europie, w UE. Są ogromne problemy bytowe 40 milionów ludzi, którym z dnia na dzień odmawia się wywiązania z umowy zdrowotnego ubezpieczenia, podnosi sto i dwieście razy opłaty za leki, często równe emeryturze czy rencie. Chce się podwyższyć wiek emerytalny obniżając poziom opieki zdrowotnej, miast go podnosząc, by ci starsi ludzie mieli jeszcze siłę pracować. Nie uwzględnia się kompletnie sytuacji rodzinnych, w których babcia i/lub dziadek pełnią istotną funkcję w opiece i wychowywaniu wnuków, a dzieci pracujących rodziców.
W UE uprawia się od lat propagandę przez przemilczanie czegoś lub zagadywanie bez pokrycia. Tworzy się wirtualną rzeczywistość. Gdy nie mówi się o czymś, zatem tego nie ma, jeżeli w żaden sposób nie możemy stwierdzić, że nie ma wystarczająco żłobków i przedszkoli, więc kiedy się przez tydzień powtórzy, że opieka nad maluchami jest zapewniona, to tak ma być. Tak jednak nie jest. Dzisiaj opieka jest, bo są dziadkowie, mogą się dzieciakami zaopiekować. Za dziesięć, dwadzieścia lat, bez lekarstw, bez dostępnych lekarzy, z karkołomnie i nieprzyzwoicie drogo zorganizowaną służbą zdrowia, z koszmarnie dużą ilością urzędników przejadających nasze pieniądze (podatki i pieniądze z ubezpieczeń zdrowotnych) to wielu z tych dziadków już nie będzie żyło. I o to chyba chodzi. To chyba  nazywa się eutanazją.
W tym momencie zrozumiałem, dlaczego nas ma być mniej. Pokolenia wojenne, powojenne miały siłę fizyczną, prokreacyjną, a teraz nie będą jej miały. Biorąc pod uwagę działania systemowe, uchwalane przepisy, trudności, kłody rzucane pod nogi zwykłym ludziom pracującym i zarabiającym marnie na tę rzeszę ludzi, wynagradzanych obficie z naszych podatków (Średnio brutto wynagrodzenie biurokraty to prawie 5 tys. złotych miesięcznie, przy średnim wynagrodzeniu brutto pracującego ok. 3200-3300zł/miesiąc).
Mówi się, rząd tak twierdzi, że opieka zdrowotna zbyt wiele kosztuje. Nie uwierzę w to, dopóki wiarygodne osoby czy instytucje nie przedstawia kilku danych porównawczo: dla służby zdrowia i dla NFZ. Ilu ludzi pracuje, ile to kosztuje. Być może potem trzeba będzie zwolnić albo lekarzy i dać pieniądze urzędnikom lub odwrotnie.
Po wojnie było nas ok. 23 miliony. Doszliśmy niemal do 40 milionów. Teraz ktoś chce stworzyć warunki takie, aby ludność się wykruszyła „sama”. Posłowie Sejmu uchwalają zmiany przepisów na przykład Kodeksu Handlowego, by nie trzeba było płacić podatków przez przynajmniej niektórych. Posłowie dbają o te bidule, no może tego jednego, specjalnego, którzy nie ma za co żyć, a wraz z nim ci, co nie będą się teraz mieli za co leczyć. Okropne. Teraz ci umrą – bez lekarstw nie ma się co dziwić, a biedni multimiliarderzy nie będą mieli wyrzutów sumienia. Raz na rok zorganizują wigilię dla potrzebujących i niepotrzebujących. Wspaniałe odbarczenie, nieprawdaż?
Stworzono warunki do penetracji naszego kraju przez obcych, wywożenia zysków opodatkowanych i nieopodatkowanych. Szacuje się, że jest to roczna kwota ok. 100 mld złotych, w połowie opodatkowana. Komu uczyniono dobrze i dlaczego? Odpowiedzi szukał odsądzony od czci i wiary Andrzej Lepper. Wyśmiewano się z niego, przyszywano krzywy wizerunek, ale nie pozwolono powiedzieć i wskazać winnego, a raczej winnych tego trwającego całe lata procederu, a może nie tylko tego.
Są problemy. My, społeczeństwo tego kraju, chciałbym móc powiedzieć Naród tego kraju, ci co czują się rzeczywiście Polakami, powinniśmy porozmawiać ze sobą, z Rządem, z posłami, polskim parlamentem, bo jest o czym dla nas wszystkich, młodych i starych, rządzących i rzadzonych. To jest nasze życie, pewnie trudniejsze w milionach przypadków, niż tych uprzywilejowanych, choć nie wiadomo czy słusznie.
Jest nad czym dyskutować, zastanawiać się, by dokonać prawidłowego wyboru, a nie jeszcze bardziej pogrążyć ten kraj i jego Naród.
Zagaduje się niewinnym dzieckiem, Madzią i jej biedną matką problemy Polski, zagęszcza atmosferę. Ukazuje stereotyp procesu dochodzeniowego, czyli przyjęcie pewnej tezy i pomijanie wszelkich innych. Tak prowadzono dochodzenia w przeszłości. Ktoś wskazuje politycznie odpowiadającą tezę i żadna kłopotliwa prawda nie jest ważna. Od razu przypomina się inne dochodzenie, od samego początku nie ujmujące wszelkich wątków. Brak profesjonalizmu, a tworzenie rzeczywistości wirtualnej, wydumanej. Tak ma być!
Tragedia Madzi spowodowała zaklajstrowanie mediów na miesiąc. Ludzie zostali podburzeni, wyrok wydano dwukrotnie – najpierw powieszono w wykreowanej opinii publicznej jakiegoś porywacza, a potem matkę, z której bez dowodu uczyniono dzieciobójczynię. Żadna teza nie została udowodniona. Tłumy przyszły na pogrzeb i o to chodziło majsterkowiczom od propagandy. Bez tego przyszliby bliscy, może jeszcze kilka innych osób. Był mróz. Ale może coś się będzie działo. Będzie za darmo spektakl – prawda spece od manipulacji, od wirtualnej Polski? Tęgie mózgi dochodzenia wymyśliły mataczenie i wsadziły tę przerażoną sytuacją młodą kobietę do więzienia. Czyż nie ma w tym kraju ludzi, którzy choć trochę potrafią myśleć? To jest żenada. W tym czasie odbył się pogrzeb Madzi. Gdyby w tym kraju obowiązywała najprostsza etyka, to kolejne służby nie kompromitowałyby się. Nie musiałyby wymagać nawet myślenia, tylko posłuszeństwo przełożonym i może w końcu etyce.
Kolejna wydmuchana bajka to wyższe wykształcenie młodych. Setki tysięcy. Dużo, tylko tyle, że jest to wirtualna wiedza. Tej wiedzy młodzi nie posiadają. Nawet nie ma jej w programach nauczania na jakimkolwiek poziomie. Nie cytaty, nie pisaty, nie myślący. Nikt takiego geniusza nie zechce zatrudnić. Firmy zagraniczne sprowadzają fachowców z swoich macierzystych krajów, by obsadzić kierownicze stanowiska.
Można by rozpocząć wyliczankę. Kiedy ściśniemy nic nie zostaje materialnego, tylko zmanipulowana informacja. Wirtualna rzeczywistość, chciejstwo co najwyżej.
Dla kogo kształci się tych ludzi? Dla wirtualnych firm, których już nie ma, bo albo je sprzedano za mniej niż wnoszone przez nie podatki, albo w perfidny sposób zniszczono zarówno materialnie, jak i personalnie na przykład stocznie. W Unii Europejskiej nierównych praw nie musiały tego uczynić najmocniejsze kraje jak Francja czy Niemcy.
Jeszcze mamy jakieś realne pieniądze, zdaje się ok. 38 mld $. Zamysł jest, by zamienić je na wirtualne, będące tylko zapisem księgowym. Fundusze emerytalne już są tyle warte, co ten ślad pióra na papierze. Ci, co bawią się manipulowaniem informacją otrzymują realne, duże pieniądze. Można za nie kupić nawet te drogie franki szwajcarskie, też realne, bo na ich straży stoi cała Szwajcaria od mieszkańców, poprzez ich rząd i bankierów. Tam nie lubią wirtualnych obrazków.
Równocześnie pokazuje się studiującym, że ich studia nie są nawet funta kłaków warte. Ministrem zostaje fryzjer, a Ministrem Sportu kobieta, owszem ładna, ale która chyba nigdy nie była na jakimkolwiek meczu. Czy Minister Sportu musi chodzić na mecze? Nie. Stwierdzenie jednak, że mecz dwóch konkretnych drużyn mógłby zastąpić mecz dwóch dowolnych drużyn świadczy o czymś innym. Tym gorzej.
Minister Finansów przedstawia budżet, o którym mówi się że jest wirtualny i proponuje rozwój kraju przez zmniejszenie ludności. Tak, prawda. Są to wyrwane „z kontekstu” informacje.
Takich wirtualnych obrazów można jeszcze wiele przywoływać, ale stałoby się to nudne.
Idą kolejne święta. Mamy jajeczko, ale ono jest coś za lekkie. Wydmuchane. Tak samo wydmuchane jak rozwój tego kraju. Sprzedano niemal wszystkie wędki, pozostali wędkarze. Informacje przedmuchano do wielkiego balona i wygląda, że również z nas robi się balona, a mówiąc dosadniej zostaliśmy jak Polska wydmuchani. Pozostała tylko wydmuszka.
Rośnie tylko zadłużenie już prawie bilion złotych. To niestety nie jest wydmuszka tylko realne pieniądze do zwrócenia, nie licząc odsetek.