Przeskocz do treści

„Choć dziś patrzymy na Katar, to wiadomo przecież, że dla Europy i dla świata największym zagrożeniem jest korupcja rosyjska, która była realizowana może w sposób trochę „mądrzejszy” niż katarski, ale to wciąż było to samo. Bo jak inaczej możemy nazwać dobre posady dla byłego niemieckiego kanclerza, który uzależnił Europę od rosyjskiego gazu?” - mówi portalowi wPolityce.pl były wiceminister sprawiedliwości, od 2019 r. europoseł Solidarnej Polski, Patryk Jaki.

wPolityce.pl: W mediach regularnie pojawiają się doniesienia o nowych wątkach i nowych aresztowaniach w związku z Katargate. W jakim świetle ta afera korupcyjna ukazuje Parlament Europejski?

Patryk Jaki: Nie ukrywam, że dla mnie nie ma jakiegoś wielkiego zdziwienia. To oczywiste, tak jak stwierdził jeden z niemieckich dziennikarzy, że dzisiejszy kryzys Europy w ogóle wynika z korumpowania elit europejskich, głównie niemieckich.

Choć dziś patrzymy na Katar, to wiadomo przecież, że dla Europy i dla świata największym zagrożeniem jest korupcja rosyjska, która była realizowana może w sposób trochę „mądrzejszy” niż katarski, ale to wciąż było to samo. Bo jak inaczej możemy nazwać dobre posady dla byłego niemieckiego kanclerza, który uzależnił Europę od rosyjskiego gazu? I wszystkich kolejnych polityków, m.in. szefów rządów poszczególnych landów, którzy dostawali od Rosji ogromne pieniądze na fundacje, które sami zakładali i które miały zajmować się m.in. gazem.

To wszystko jest dzisiaj składnikiem inflacji i w ogóle kryzysu gospodarczego. Głównym składnikiem inflacji i kryzysu są dzisiaj wysokie ceny energii. Zostały spowodowane tym, że Europa była uzależniona od dostaw gazu z Rosji, a gdy go zabrakło, to mamy problem.

Elity, głównie niemieckie, jak to bywało już drzewiej, są dziś odpowiedzialne za ogromny kryzys w Europie, którego powodem była korupcja polityczna, ale również arogancja i niesłuchanie takich państw jak Polska.

Nasz kraj miał rację nie tylko w sprawie gazu czy w ogóle polityki energetycznej, w sprawie migracji czy też w sprawie Rosji lub ogólnie polityki wschodniej Unii Europejskiej. Nikt jednak nie słuchał Polski, bo leciały pieniądze z Moskwy dla różnych europejskich polityków. To dzisiaj jest moim zdaniem największy problem.

Wspominał Pan o korumpowaniu unijnych elit przez Rosję. O Federacji Rosyjskiej wspominano także podczas debaty w PE. Czy w Katargate może być wątek rosyjski, a może problem jest głębszy niż ta ostatnio ujawniona afera z wiceprzewodniczącą PE?

Problem katarski pokazuje podatność na tego typu propozycje, jednak do tej pory nie było aresztowań np. Schroedera i innych ludzi. A gdyby policzyć, ile pieniędzy zarobił, to zapewne kwota byłaby dużo większa niż ta, którą ci europosłowie w tych siatkach trzymali. Oczywiste, że to była transakcja w zamian za uzależnienie Europy od gazu. To jest temat, który mogą rozwiązać jedynie sami Europejczycy. Będą wybory do Parlamentu Europejskiego, więc aż się prosi, aby pogonić tych wszystkich, którzy dziś są odpowiedzialni za ten kryzys europejski. Czy tak się stanie? Zależy od dojrzałości społeczeństw.

Dlaczego część polskich europosłów, związanych z opozycją, nie chciała, aby odbyła się debata na temat korupcji?

Trudno powiedzieć. Według mnie, być może sami rozumieją, że tego rodzaju debaty stawiają również ich w złym świetle, bo nawet jeżeli nie są zamieszani bezpośrednio w ten proceder, to były w niego zamieszane partie polityczne. Partie polityczne, które w dodatku o niczym innym nie gadały przez ostatnie lata w Parlamencie Europejskim, niż o praworządności, co dziś zakrawa na ironię.

No właśnie. Temat praworządności wydawał się szczególnie bliski pani europoseł Kaili. Czy to rzeczywiście w Polsce jest problem z praworządnością?

To wszystko jak w soczewce pokazuje problem, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie. Poza tym trzeba pamiętać, że to nie jest kwestia tylko wiceprzewodniczącej Kaili. Również przedstawiciele organizacji, które nawet w nazwie miały „sprawiedliwość”, takich jak „No peace without justice”, zostali aresztowani za korupcję. To organizacja do tej pory wprost finansowana przez rząd niemiecki. Zajmowała się głównie Polską, pieniądze, jak się okazało, brała z Kataru. To problem naprawdę taki, że sam zastanawiam się, czy oni celowo Polski nie atakowali, żeby odwrócić uwagę i móc dalej robić swoje brudne interesy.

Czy po debacie PE na temat korupcji, gdzie wielu europarlamentarzystów czyniło wyznania o tym, jak są zdruzgotani czy zaszokowani, można spodziewać się jakichś bardziej konkretnych działań?

Oni są oczywiście najlepsi na świecie w różnych enuncjacjach, jednak działania nie są adekwatne do problemu. Jedyny sposób tak naprawdę to zmienić skład Parlamentu Europejskiego, a potem zrobić wszystko, aby zmieniony został również skład Komisji Europejskiej. To jest jedyny klucz do rozwiązania tego problemu. Żadne inne oświadczenia tego nie zmienią.

Europarlamentarzyści, ale również polscy posłowie, z którymi rozmawiałam wcześniej wspominali, że Polska ma wypracowane mechanizmy, które pozwalają zapobiegać korupcji wśród posłów i senatorów zasiadających w parlamencie krajowym. A może Unia Europejska powinna wziąć w tej kwestii przykład z Polski i wprowadzić podobne mechanizmy w swoich instytucjach?

W ogóle powinni wielu rzeczy uczyć się od Polski. Nie tylko jeśli chodzi o korupcję czy np. diagnozy i rozumienie polityki, migrację itd., ale także jeśli chodzi w ogóle o korupcję polityczną. w Europie uważa się, że nawet jeśli dane ugrupowanie ma poparcie, to i tak nie może pełnić ważnych funkcji, np. zasiadać w prezydium PE. W polskim parlamencie mamy w prezydium np. byłych komunistów, takich jak pan Czarzasty. Jest wicemarszałkiem Sejmu, ponieważ to jest też wyrok wyborczy. Szanujemy zasady kultury politycznej. Zacząć należałoby więc właśnie od tej kultury politycznej, tego wychowania politycznego, którego w Europie brakuje.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Joanna Jaszczuk.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/630902-jaki-o-katargate-glownym-zagrozeniem-jest-korupcja-rosyjska

Radio Maryja

Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie ogłoszenia Unii Europejskiej „strefą wolności LGBTIQ”. Przygotowali ją deputowani, również polscy, z frakcji Europejskiej Partii Ludowej, socjalistów, Odnowić Europę, Zielonych i Lewicy. W trakcie dyskusji największe frakcje apelowały o wsparcie dla osób LGBTIQ i walkę z dyskryminacją mniejszości seksualnych. Krytykowano też „strefy wolne od ideologii LGBTIQ”. Unijna komisarz ds. równości, Helena Dalli, przekazała, że Komisja Europejska popiera inicjatywę Parlamentu Europejskiego, by obwołać UE „strefą wolności LGBTIQ”.

Europoseł Patryk Jaki mówił, że w Polsce nie ma żadnych stref wolnych od LGBT. Wskazywał też, że w całej sprawie nie chodzi o tolerancję, ale ekspansję lewicowych działaczy: – Aby sprawdzić wasze prawdziwe intencje, złożyłem poprawkę, że Unia Europejska jest nie tylko strefą wolności dla LGBT, ale dla wszystkich, czyli bez względu na religię, poglądy, kolor skóry. Wy to odrzucacie, dlatego że wam wcale nie chodzi o tolerancję. Wam chodzi o ekspansję lewicowych działaczy na tradycyjne wartości. Na tej sali znów widać kolonialne myślenie, że wasza kultura jest lepsza niż polska. Spójrzcie tymczasem na statystyki. Okazuje się, że w Polsce jest mniej ataków na osoby LGBT, niż w waszej postępowej Holandii, Belgii czy Niemczech. To w Polsce homoseksualizm nigdy nie był karany, a u was był – przypomniał Patryk Jaki.

Europoseł Ryszard Legutko, który zabierał głos w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, zaapelował z kolei, by Unię Europejską zrobić strefą wolną dla zdrowego rozsądku.

Tekst i ilustracja za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/parlament-europejski-oficjalnie-afirmuje-dewiacje-seksualne

Posłowie do PE utworzyli siedem grup politycznych przed pierwszym spotykaniem nowego Parlamentu 2 lipca 2019 roku.

Po ogłoszeniu wyników wyborów europejskich, nowo wybrani posłowie do Parlamentu Europejskiego organizują się w grupy polityczne, skupiające posłów z różnych państw na podstawie ich przynależności politycznej.

Według regulaminu Parlamentu Europejskiego, grupa polityczna musi składać się z co najmniej 25 posłów wybranych w co najmniej jednej czwartej państw członkowskich (czyli w co najmniej siedmiu). Poseł lub posłanka mogą należeć do tylko jednej grupy politycznej, ale mogą też zdecydować, że nie będą należeć do żadnej; tacy posłowie są określani jako „niezrzeszeni” lub NI (od francuskiego „non-inscrits”). Obecnie, 57 posłów w Parlamencie pozostaje poza grupami politycznymi.

Posłowie mogą tworzyć grupy polityczne w każdym momencie trwania kadencji Parlamentu. W tej chwili w Parlamencie istnieje siedem grup politycznych spełniających wymagane kryteria.

Grupy polityczne cieszą się pewnymi przywilejami - odgrywają ważną rolę w ustalaniu porządku obrad Parlamentu, otrzymują więcej czasu na przemówienia podczas debat, mają więcej przestrzeni biurowej, więcej personelu i więcej funduszy na organizowanie spotkań i rozpowszechnianie informacji. Decydują również o składzie komisji parlamentarnych i delegacji.

Oto spis grup politycznych w obecnej kadencji Parlamentu (stan na 2 lipca 2019 r.), od największej do najmniejszej:

EPP: Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) 182 posłów,
S&D: Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim 154 posłów,
Grupa Renew Europe 108 posłów,
Greens/EFA: Zieloni/Wolny Sojusz Europejski 74 posłów,
ID: Tożsamość i Demokracja 73 posłów,
ECR: Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy 62 posłów,
GUE/NGL: Zjednoczona Lewica Europejska/Nordycka Zielona Lewica 41 posłów.

Za: http://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/eu-affairs/20190612STO54311/parlament-zaczyna-nowa-kadencje-z-siedmioma-grupami-politycznymi oraz https://twitter.com/BeataKempa_KPRM i  https://twitter.com/PatrykJaki

barbarahenkeBarbara Henke

26 marca 2013 roku w gmachu Parlamentu Europejskiego odbył się pokaz „Anatomii Upadku” – „Anatomy of a Fall”, w którym miałam zaszczyt uczestniczyć. Było to bez wątpliwości wydarzenie wyjątkowe i znaczące.

Początek projekcji przewidziany był na godz. 18:30, jednakże już od godz. 18:00 przy wejściu do PE zebrało się wielu ludzi. Wokół dało się słyszeć język polski, a także angielski i francuski, nierzadko także z rozpoznawalnym, polskim akcentem. Było to coś niezwykłego, znajdować się wśród swoich, rodaków w sercu obcego kraju.

20130326au1Każdy z uczestników otrzymał przy wejściu specjalny identyfikator z oryginalnym numerem, który to pozwalał na przejście do części kontrolnej. Każdy został skrupulatnie sprawdzony, za pomocą skanerów i bramek. Następnie w grupach udaliśmy się do sali konferencyjnej, przygotowanej na projekcję filmu oraz dyskusję.

Sala była dobrze wyposażona, a organizatorzy przewidzieli tłumaczenie symultaniczne polsko-angielskie i angielsko-polskie. Wśród organizatorów należy wymienić oczywiście p. Anitę Gargas, a także p. Rafała Dzięciołowskiego oraz polskich europosłów: prof. Ryszarda Legutkę i Ryszarda Czarneckiego.

Spotkanie otworzył prof. Ryszard Legutko, wygłaszając krótkie wprowadzenie po angielsku, traktujące o okolicznościach katastrofy, śledztwa i przygotowywania filmu oraz pokazu. Następnie głos zabrała p. Anita Gargas, która przedstawiła cel spotkania – zwrócenie uwagi międzynarodowej opinii publicznej, po raz drugi (w 2011 roku odbyła się w Brukseli projekcja filmu „10.04.10”), na kwestię Tragedii Smoleńskiej.

20130326au3Wśród zgromadzonych byli także parlamentarzyści  oraz dyplomaci zagraniczni, w tym przedstawiciel dyplomacji rosyjskiej, a także brytyjski polityk, szef Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, europoseł Martin Callanan. Wygłosił on także krótkie oświadczenie, w którym podkreślił wagę polityczną katastrofy. Jednakże, po kilku pierwszych minutach filmu i zdjęciach, z niewyjaśnionych powodów opuścił salę.

Podczas projekcji dokumentu, widać i słychać było reakcje, jakie wywarł on na uczestnikach. Po filmie rozpoczęła się ożywiona dyskusja. Pytania padały najczęściej od Polaków, przybyłych specjalnie na pokaz z Niemiec, Francji i tych, mieszkających w samej Belgii. Pytano o możliwości reagowania i działania, szczególnie ze strony polskich stowarzyszeń, a także na kwestie bezpieczeństwa świadków rosyjskich i samej p. Anity Gargas.

Oświadczyła ona, że rzeczywiście świadkowie, którzy wypowiadali się w jej filmach, mieli niespodziewane odwiedziny funkcjonariuszy rosyjskich. Wspomniała także o nowym filmie, który jest obecnie przygotowywany, w którym pojawią się nowe wątki, związane ze śledztwem, a także nowi świadkowie.

Prof. Ryszard Legutko uwypuklił ogrom patologii politycznych związanych ze śledztwem i podkreślił, że obowiązkiem każdego jest przypominanie prawdy, ponieważ waga tej sprawy  wyraźnie tego wymaga.

Z kolei p. Rafał Dzięciołowski, ukazał, że pomimo propagandy, 65% Polaków odpowiada, że NIE WIE co zdarzyła się w Smoleńsku. Poruszył on także kwestię wiarygodności Państwa Polskiego jako członka Unii Europejskiej, która została utracona poprzez sposób prowadzenia śledztwa i ogromne zaniedbania. Stąd też, podkreślił, nieodzowna potrzeba zainteresowania się tą kwestią przez Unię Europejską.

anatomiaupadkuNiezwykle wzruszająca była przemowa p. Ewy Kochanowskiej, która podziękowała p. Anicie Gargas za jej działania i nazwał filmy, które zostały przez nią zrobione, „kamieniami milowymi” na drodze do odkrycia prawdy. Ujawniła także fakt, który nie był wcześniej znany, jakim było niedawne przekazanie z prokuratury rosyjskiej, na ręce prokuratora Andrzeja Seremeta oficjalnych przeprosin dla Rodzin Smoleńskich za problemy, jakie miały miejsce podczas śledztwa. Niestety, jak stwierdziła, nie było oficjalnego przekazania tych przeprosin przez prokuratora Seremeta na ręce Rodzin.

Po zakończeniu przemówienia p. Ewy Kochanowskiej jeden z uczestników debaty, Polak mieszkający w Niemczech, trafnie zauważył, że właśnie wówczas „nagle znikły” wszystkie kamery (wcześniej obecnych było kilka stacji telewizyjnych, w tym TVP i Polsat News), dosłownie stwierdził, że jest to „dziwne”, skrytykował także brak dużej ilości europarlamentarzystów. Faktycznie, połowa miejsc zarezerwowanych w pierwszym rzędzie, była pusta.

Mimo to, spotkanie uważać można za sukces. Obecnych było około 100 osób, w tym wielu Polaków, mieszkających na stałe za granicą, którzy nie zawsze mają dostęp do innych, niż „głównonurtowe” informacje.

Niektórzy twierdzą, że takie spotkania nic nie zmieniają, jednak, tak jak powiedział p. Rafał Dzięciołowski, należy ciągle przypominać. Nie tylko, aby upamiętnić wybitnych Polaków, którzy stracili w tej katastrofie życie, będąc w służbie Rzeczpospolitej, ale także dlatego, że jak mówił Owidiusz gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendokropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem.

Miejmy nadzieję, że takie właśnie krople przebiją skałę propagandy i sprawią, że prawda ujrzy światło dzienne.

I jeszcze fotoreportaż sprzed rozpoczęcia konferencji:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/26Marca2013bh