Przeskocz do treści

pch24ksdariuszokoKs. Dariusz Oko

Środowiska promujące dewiacje seksualne za wszelką cenę chcą wmówić światu, że w Kościele panuje akceptacja dla aktów homoseksualnych, a „tęczowi” swoją obecnością na Światowych Dniach Młodzieży pragną ten „medialny fakt” przypieczętować. Tymczasem papież Franciszek w swoim nauczaniu jednoznacznie potępia grzech, wskazuje na niebezpieczeństwa ideologii gender i wyciąga rękę do homoseksualistów, tak jak do innych osób potrzebujących pomocy (fot. Krystian Maj/Forum).

- Przede wszystkim należy oprzeć się na twardych faktach. Papież wyraźnie podkreśla, że stoi na gruncie nauczania katolickiego zawartego w Katechizmie Kościoła Katolickiego, a w nim (punkt 2357) jasno i jednoznacznie jest stwierdzone, że homoseksualizm to „poważne zepsucie”, że akty homoseksualizmu „z samej swej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”, „sprzeczne z prawem naturalnym” i dlatego „w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane” – mówi ks. prof. Dariusz Oko.

Jak zauważa, dla Kościoła akty homoseksualne są grzechami śmiertelnymi, które wykluczają z Królestwa Niebieskiego. - To jest nauka niezmienna, którą Kościół zawsze i wszędzie głosił i będzie to czynił. I taka też jest papieska ocena homoseksualizmu – dodaje.

Trzeba też pamiętać, że abp. Jorge Mario Bergoglio, jako prymas Argentyny ogłosił, iż nie można się łudzić, iż związki homoseksualne to tylko błąd rozumu ludzkiego, bo jest to dzieło szatana. Papież mówił też wyraźnie, że ideologia gender jest demoniczna. Ks. prof. Oko przypomina również, że papież Franciszek w swojej najnowszej adhortacji „Amoris Leatitia” (w punkcie 251) pisze, że „nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”. Widać zatem, że papież absolutnie nie zgadza się na to, by stawiać te związki na jednej płaszczyźnie.

- Papież w tej adhortacji w wielu miejscach potępia też ideologię gender, czyli na przykład negowanie uzależnienia naszej płciowości od biologii czy konieczności posiadania matki i ojca w wychowaniu dzieci. Dla środowisk homoseksualnych te wszystkie stwierdzenia to czysta homofobia, zatem według ich miary papież, ze względu na swoją pozycję i znaczenie jest „pierwszym homofobem Europy i świata”, jest w istocie pierwszą przeszkodą w realizacji celów „imperium gejowskiego”. Zarazem papież, jako duszpasterz, jako duchowy ojciec i lekarz, chce pomagać homoseksualistom w ich nieszczęśliwej sytuacji, bo to jest też przecież jeden z podstawowych obowiązków każdego człowieka, a tym bardziej chrześcijanina – mamy pomagać każdemu, komu tylko pomóc w jakikolwiek sposób jesteśmy w stanie – zauważa ks. prof. Oko.

Zarazem wojujący, agresywni homoseksualiści, nawet jeśli dopuszczają się najgorszych czynów, nawet jeśli często postępują jak „narkomani seksu” i najwięksi wrogowie Kościoła, to nadal zachowują swoją ludzką godność i Boże dziecięctwo. Trzeba ich traktować jak duchowy lekarz czy duchowa pielęgniarka, trzeba robić wszytko, aby nie stali się jeszcze gorsi, ale weszli na drogę czystości i świętości, trzeba ich traktować „z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”, jak mówi o tym KKK (w punkcie 2358 i 2359).

- Kościół zatem stara się kochać, szanować i pomagać homoseksualistom, tak jak to czyni w przypadku każdego człowieka potrzebującego pomocy, jak czyni to choćby wobec alkoholików i narkomanów. Ale trzeba pomagać w prawdzie. Nie pomożemy osobie uzależnionej mówiąc, że alkohol czy narkotyk jest dobry, tylko uświadamiając jej, jak bardzo ją niszczy i przekonując do poddania się terapii, do porzucenia nałogu. Podobnie Kościół postępuje wobec homoseksualistów. Jasno mówi: to, co robicie jest złe, to was niszczy, ale my zrobimy wszystko, by wam pomóc, by was uratować. Tak właśnie postępuje ojciec święty – z troską, z miłością do każdego człowieka, także do homoseksualistów, ale mówiąc też prawdę o ich sytuacji – mówi nasz rozmówca.

Jak dodaje, taką chrześcijańską postawę szczególnie dobrze widać w działaniu Sióstr Misjonarek Miłości bł. Matki Teresy, które do swoich domów przyjmują najbiedniejszych, w tym także bezdomnych, porzuconych, chorych na AIDS homoseksualistów. - To jest kwintesencja postawy chrześcijańskiej, katolickiej. Siostry oczywiście nie akceptują grzechów gejów, które doprowadziły ich do takiego stanu, ale zarazem poświęcają swoje życie, by ich ratować i pomóc w nawróceniu chociaż na krótko przed śmiercią – mówi.

Jak zauważył, ta narracja i postawa Kościoła poddawana jest ogromnej manipulacji i zakłamaniu, bo środowiska LGBT wykorzystują dobroć Kościoła i papieża do uprawiania fałszywej propagandy, że oto Kościół i papież akceptuje homoseksualizm albo przynajmniej lada moment go zaakceptuje.

- Ale to tak, jakby mówić, że psychiatrzy akceptują albo zaraz zaakceptują alkoholizm i narkomanię, ponieważ leczą alkoholików i narkomanów oraz szanują ich ludzką godność. To straszne nadużycie ludzkiej dobroci. Niestety, teren propagandy homoseksualnej, to teren gigantycznych kłamstw i manipulacji. To spotyka się tam na każdym kroku, oczywiście także i przy okazji ŚDM i wizyty papieża Franciszka w Polsce. Gesty papieskiej życzliwości wobec każdego człowieka, zatem także wobec osób o skłonnościach homoseksualnych, są przedstawiane jako akceptacja dla homoseksualizmu. To perfidne kłamstwo, to tak jakby twierdzić, że papież akceptuje czyny kryminalne i ateizm ponieważ odwiedza więźniów i prowadzi dialog z ateistami. Świadomie pomija się zarazem te wypowiedzi papieża, w których zdecydowanie odrzuca i potępia on homoseksualne czyny. Z postawy lekarza, który chce pomóc potrzebującemu, czyni się akceptację dla choroby i zła – mówi ks. prof. Oko.

pch24logoJak dodaje, w przypadku propagandy homoseksualnej, genderowej, trzeba być gotowym na konfrontację nawet z najgorszymi kłamstwami i manipulacjami, bo gender, którego centrum stanowi homoideologia, jest w istocie neomarksizmem, czyli ideologią podobnie fałszywą, podobnie błędną i zakłamaną, jak jego pierwowzór.

- Można powiedzieć, że jest to to taki „marksizm-lesbianizm”, nowa mutacja ideologii marksistowskiej. A wiemy, jakim morzem kłamstw zalewała świat propaganda marksistowska. Podobnie oceanem kłamstw zalewa świat propaganda genderowa i homoseksualna. I czyni to oczywiście wbrew faktom – wskazuje.

Tak – jak zauważa – zupełnie pomijane i przemilczane są np. podstawowe dane medyczne i kryminalne odnoszące się do homoseksualizmu, które są miażdżące dla takiego sposobu życia.

- Według ogólnoświatowych badań osoby homoseksualne często żyją w skrajnej rozpuście. Nie ma innej, tak rozpustnej grupy. Gej w ciągu całego życia ma średnio 500 partnerów seksualnych (!). Według danych oficjalnych, państwowych urzędów zdrowia w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Polsce ponad 65 proc. chorych na AIDS (a często i inne choroby weneryczne) to osoby praktykujące homoseksualizm, a przecież ci ludzie stanowią niespełna jeden do dwóch procent społeczeństwa ­– wylicza ks. prof. Oko.

Jak dodaje, badania wskazują, że do około 40 proc. wszystkich odnotowanych aktów pedofilii, jest natury homoseksualnej. Te dane w odniesieniu do tak małej liczebnie grupy ludzi są porażające. Oznacza to, że prawdopodobieństwo, iż gej będzie pedofilem lub zachoruje na AIDS, jest kilkadziesiąt razy większe, niż w przypadku innych grup ludności.

- Te twarde dane naukowe doskonale potwierdzają słuszność nauczania Kościoła i papieża Franciszka. Dlatego też Kościół, a tym samym i papież, w KKK (w punkcie 2359) wzywa te osoby do czystości i mówi im, że to jest dla nich jedyna słuszna droga. Prawda i nawrócenie, a nie brnięcie w grzechy śmiertelne, które zamykają drogę do zbawienia, ale i prowadzą do licznych chorób – zaznacza nasz rozmówca.

Ks. prof. Oko wskazuje, że można zastanawiać się dlaczego środowiska homoideologiczne tak powszechnie posługują się kłamstwem i manipulacją. Odpowiedź nie jest trudna, bo widać wyraźnie, że nie chcą oni przyjąć prawdy o sobie, a zamiast tego chcą na innych szantażem wymóc akceptację iluzji, w której żyją.

- Homoideolodzy najpierw okłamują samych siebie co do swojego stanu i sytuacji, żyją w wiecznym kłamstwie i samooszukiwaniu się. Jednak rzeczywistość (w tym szczególnie biologiczna, psychiczna i duchowa) nieustannie boleśnie obnaża i rozbija im te kłamstwa, a ponieważ nie chcą się nawrócić, nie chcą żyć w prawdzie, to przynajmniej chcą wymusić uznanie ich w sferze mentalnej - społecznej i wirtualnej. Okłamują wszystkich dookoła, ponieważ najpierw okłamali i okłamują samych siebie. Żądają nie tylko tolerancji, ale całkowitej akceptacji dla swojego sposobu życia, cały świat chcą przerobić według swojej utopii - i to bardzo brutalnym metodami. Na przykład w Niemczech rodziców, którzy nie chcą swoich dzieci posłać na lekcje genderowej seks-deprawacji, wsadzają do więzienia. W ostatnich latach podczas demonstracji tych rodziców w Stuttgarcie wystraszone młode matki z małymi dziećmi musiały być ochraniane przed brutalnością gejów przez kilkusetosobowy, uzbrojony po zęby oddział policji. Geje publicznie używali przy tym kart Pisma świętego jako papieru toaletowego i krzyczeli „wasze dzieci będą takie, jak my”. Wzywali też do mordowania organizatorów tych demonstracji i pozorowali ich zabójstwa. Takie oto jest to „tęczowe chrześcijaństwo”, tak oto geje rozumieją tolerancję i szacunek dla innych. Cóż, trzeba to kolejne szaleństwo ateistów i lewaków przetrzymać podobnie, jak przetrzymaliśmy bolszewizm – mówi ks. prof. Oko.

W tym świetle – jak ocenia nasz rozmówca – szczególnie skandaliczne są praktyki pseudo-katolickiego „Tygodnika Powszechnego”, organizującego w czasie trwania Światowych Dni Młodzieży swoją eko-debatę w miejscu, do którego środowiska LGTB zapraszają na „tęczowe” obchody ŚDM.

- Nie od dziś wiadomo, że redakcja „Tygodnika Powszechnego” należy do „tęczowych chrześcijan”. Tygodnik od dziesięcioleci zdecydowanie sprzeciwia się nauczaniu Kościoła i papieża, ze wszystkich sił popiera genderyzm i homoseksualizm, właściwie każdy jego numer zawiera w sobie ataki na biskupów i najlepszych chrześcijan. Za to z wielkim uwielbieniem to pismo odnosi się do Krzysztofa Charamsy, księdza-geja, który od lat żyje w rozpuście seksualnej, świętokradztwie, zakłamaniu i jeszcze tym się szczyci - zauważa ks. prof. Oko.

Jak przypomniał, redaktor-senior, ks. Adam Boniecki zasłynął także ze wspierania „Nergala”, najbardziej znanego satanisty Polski. - Ksiądz, który jest aż tak wewnętrznie zdegenerowany, że popiera satanizm, może oczywiście popierać też cokolwiek innego, choćby homoseksualizm (i podobnie cała jego redakcja). Niestety „Tygodnik Powszechny” staje w istocie po stronie najgorszych wrogów Kościoła, takich, jak choćby „Gazeta Wyborcza” dla której faktycznie stał sie jej religijnym dodatkiem. Właściwie we wszystkich kwestiach spornych pomiędzy światem a Kościołem „TP” jest raczej po stronie Adama Michnika, a nie św. Jana Pawła II czy papieża Franciszka. Dlatego można powiedzieć, że ich „papieżem” jest raczej nad-redaktor z Czerskiej. To są „chrześcijanie”, którzy bardziej słuchają świata, niż Boga, dlatego ich nie warto słuchać – sumuje ks. prof. Oko.

Tekst i ilustracje za: luk, ma - http://www.pch24.pl/teczowi-chca-akceptacji-grzechu--kosciol-pod-homopresja,44825,i.html. Dziękujemy księdzu dr. hab. Dariuszowi Oko za zgodę na opublikowanie tej ważnej wypowiedzi także i na naszych stronach.

mwlogonwpl-pl.facebook.com/mwmalopolska

W piątkowy wieczór we Francji islamiści zabili ponad 100 osób, a drugie tyle ciężko ranili. To pokazuje jakie mogą być skutki przyjmowania we własne granice „uchodźców”. Chcemy po raz kolejny publicznie wyrazić protest przeciwko polityce imigracyjnej Unii Europejskiej. Zmienił się rząd, zmienił się Prezydent – niech zmieni się także postawa wobec przyjmowania przybyszów z Bliskiego Wschodu.

My - 18 listopada 2015 roku w Krakowie - mówimy jasno: Nie chcemy ŻADNEGO imigranta w Polsce. Za exodus tych ludzi odpowiada zbrodnicza polityka NATO, a pośrednio także Unii Europejskiej. Polska nie ma z tym nic wspólnego, dlatego nie ma nawet moralnego obowiązku ponosić skutków za to, co się dzieje.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotoreportażu, autorstwa p. Elżbiety Serafin (44 zdjęcia):
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Listopada2015es
a film zawdzięczamy portalowi Polonia Christiana - PCh24.pl:


• https://www.youtube.com/watch?v=4F4beyVkiek#t=40

krakowniezaleznymkInformacja własna

Ksiądz Władysław Gurgacz - najpiękniejszy przykład postawy polskiego, katolickiego kapłana i wyrzut sumienia dla tych, którzy nie chcą "mieszać się do polityki"...

kswladyslawgurgaczKsiądz Władysław Gurgacz: "Ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?... Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę... Judica me Deus et discerne causam meam" (fot. podziemiezbrojne.blox.pl).

"Osądź mnie, Boże, i rozstrzygnij sprawę moją" - za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej prezydent Lech Kaczyński odznaczył księdza Władysława Gurgacza pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a w niedzielę, 14 września 2014 roku, w 65-lecie sądowego morderstwa na księdzu Władysławie Gurgaczu w krakowskim Parku im. dr. Henryka Jordana została odsłonięta rzeźba, autorstwa księdza salezjanina Roberta Kruczka, ufundowana przez Instytut im. Księdza Piotra Skargi.

Fotoreportaże z uroczystości, Mszy Świętej w intencji kapłanów prześladowanych i pomordowanych w czasach komunistycznych oraz odsłonięcia i poświęcenia pomnika księdza Władysława Gurgacza przesłali pp. Alicja Rostocka, Mirosław Boruta oraz Józef Więcek, dziękujemy:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/14Wrzesnia2014ar
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/14Wrzesnia2014mb
https://picasaweb.google.com/115233674866940385313/NiezOmnyKsWAdysAwGurgaczSJKrakow14IX2014ParkDrHJordana

(Od Redakcji): Ważnym uzupełnieniem niedzielnych uroczystości była wcześniejsza, poranna wizyta grupy jej uczestników w więzieniu, w którym wykonano haniebny wyrok śmierci na księdzu Władysławie Gurgaczu. Za fotoreportaż z tego miejsca kaźni Polskich Patriotów dziękujemy p. Alicji Rostockiej:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/15Wrzesnia2014ar

Anna Wiśniewska

Informacja o tych wydarzeniach obiegła i zelektryzowała całą Polskę. Połowa listopada ubiegłego roku, Teatr Stary w Krakowie. Podczas przedstawienia „Do Damaszku”, grupa widzów, oburzona obscenicznymi scenami, krzyczy „Hańba!” i opuszcza widownię. Reżyser spektaklu, Jan Klata, żegna zniesmaczonych widzów słowami „Wynoście się!”.

czasopismo1336To wydarzenie stało się początkiem wielkiej, ogólnospołecznej dyskusji – o granicach sztuki, o roli teatru  w życiu społeczeństwa, o tym, co wolno aktorom, reżyserom, widzom. Jednym z głosów w tej dyskusji jest najnowszy, styczniowo – lutowy numer dwumiesięcznika „Polonia Christiana”. Jaki to głos? Wyrazisty, jednoznaczny, stający po stronie widza. Mówiący: widz ma prawo czuć się oburzony, gdy ktoś obraża wartości, które wyznaje, przekracza granice dobrego smaku i estetyki. Do dyskusji o granicach sztuki twórcy dwumiesięcznika „Polonia Christiana” zaprosili ludzi najbardziej zjawiskiem zainteresowanych, czyli przedstawicieli środowisk artystycznych. Tomasz Żak, reżyser i twórca niezależnego teatru „Nie Teraz” brzmi bardzo wiarygodnie, mówiąc: - Nie ma w sztuce wolności absolutnej. Gdybyśmy tak uznali, to doszlibyśmy do swoistego teatru absurdu, do takiej sytuacji, w której artysta bezkarnie będzie nas obrażał – nasze poczucie etyki i uczucia religijne oraz naszą estetykę, ukształtowaną na obiektywnych kanonach piękna”.

Krakowskie wydarzenia były tym bardziej szokujące, że nie działy się na deskach małej, eksperymentalnej sceny nowoczesnej, ale narodowego teatru z tradycjami.  Na łamach najnowszej „Polonii” Kazimierz Braun („Spór o Teatr Narodowy”) oraz Jerzy Wolak („Narodowy – nie państwowy”) zastanawiają się na czym, we współczesnej Polsce polega, a na czym polegać powinna, rola teatru narodowego, prezentującego widzom klasykę polskiej literatury.

Szczególne wrażenie robi jednak tekst Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej zatytułowany „Teatr – zabijanie tożsamości narodowej”. Autorka mocno sprzeciwia się sposobowi, w jaki w teatrze pokazywane są polskie realia. Sposób ów opisuje tak: Jeśli pojawia się w teatrze temat rodziny, to zawsze jest to rodzina patologiczna, w której relacje między jej członkami są (…) toksyczne. Żadnych pozytywnych wzorców. Jeśli na scenie widzimy postać uosabiającą wiarę katolicką, to okazuje się, że jest to hipokryta – na zewnątrz świętoszkowaty, w rzeczywistości okazuje się figurą bardzo negatywną, wręcz obrzydliwą. Jeśli temat spektaklu dotyka patriotyzmu, to wyłącznie w kategorii prześmiewczej albo też ukazując patriotyzm jako niebezpieczny, wojujący nacjonalizm. (…) Jeśli zaś w przedstawieniu mówi się pozytywnie o miłości, to tylko wtedy, gdy dotyczy to związków dewiacyjnych, jednopłciowych, homoseksualnych.” Stankiewicz – Podhorecka nie przebiera w słowach, ale trudno nie przyznać jej racji. Teatr powinien dostrzegać i pokazywać zmieniające się obyczaje i strukturę społeczną. Nie powinien natomiast i nie może, skupiać się tylko na ekstremizmach, dziwactwach, wynaturzeniach. A współczesny teatr polski – generalizując – coraz częściej to właśnie robi. Teatr od zawsze uważany był przecież za miejsce, w którym gości kultura wysoka. Szczególnie od sceny narodowej oczekuje się, że będzie placówką elitarną, która zajmie się edukowaniem społeczeństwa i zaznajamianiem go z narodową tożsamością i kanonem polskiej literatury. Teatr to nie telewizyjne show nadawane przez komercyjną telewizję w godzinach najwyższej oglądalności. To nie serial, którego scenarzyści zrobią wszystko, by utrzymać zainteresowanie widza i sprawić, by w chwili znudzenia nie sięgnął po pilota…

W styczniowo-lutowym numerze „Polonii” przeczytać można także o Rosji, która wykorzystuje swoje bogate zasoby gazu, by znów stać się politycznym imperium (Maria Przełomiec, „Energetyczny szantaż”), o tym, z jakich źródeł finansowane są organizacje feministyczne, wspierające homoseksualistów i ideologię gender (Monika Kacprzak, „Kto finansuje ideologiczną truciznę”) i o stanowisku Kościoła wobec rzekomych objawień Matki Bożej (Kajetan Rajski, „Mity Medjugorie”).

Tematem przewodnim numeru jest setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej. Wojny, jaka otworzyła „stulecie apokalipsy”, które pochłonęło największa liczbę ofiar w dotychczasowej historii działań wojennych na świecie. Na wszystkich czytelników pisma czeka masa ciekawych, mądrych i inspirujących tekstów. Dodatkowo, tym, którzy „Polonię” czytują od dawna z pewnością przypadnie go gustu graficzne odświeżenie pisma. Warto sięgnąć po tę lekturę!

karolinagujdaKarolina Gujda

Rozkwita moda na przedmioty odwołujące się do symboliki śmierci. Wokół nas coraz więcej trupich czaszek, kości, wampirzych kłów i złych duchów. Moda ta – niestety – nie ominęła również najmłodszych. O tym, co dzieje się z psychiką dziecka, które od urodzenia oswajane jest z "trupimi" symbolami pisze na łamach najnowszego numeru "Polonii Christiany" ks. Sławomir Kostrzewa.  Listopadowo–grudniowe wydanie pisma to lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców i wychowawców.

Nie dajmy sobie wmówić, że dziecko nie rozumie znaczenia ubrań, które nosi. Nie wierzmy, że maluchom jest wszystko jedno – zdaje się apelować do opiekunów ks. Kostrzewa. W artykule "Dzieci ubrane w śmierć" pisze: "Oswajanie dzieci z motywami śmierci odbiera im nadzieję, radość, beztroskę i poczucie bezpieczeństwa. Obecność tych uczuć jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju psychiki dziecka i jego duchowości. Ich brak połączony z epatowaniem symboliką demoniczną lub turpistyczną to wstęp do niewiary w dobroć i wszechmoc Boga, to podważenie wiary w obecność obiektywnego źródła dobra i piękna, to narastające poczucie strachu, zagrożenia i wszechpotęgi śmierci".

polchr35Tematem przewodnim listopadowo–grudniowego numeru "Polonii Christiany" jest teologia wyzwolenia. Ci, którzy na temat tej ideologii wiedzą niewiele, a nawet Ci, którzy nigdy o niej nie słyszeli w listopadowo–grudniowym numerze pisma znajdą wszechstronny opis zagadnienia i wiele ciekawych komentarzy.

Teologia wyzwolenia – mówiąc najkrócej - to próba połączenia chrześcijańskiego punktu widzenia z ideologią socjalizmu i komunizmu. Ksiądz profesor Tadeusz Guz w obszernym wywiadzie - "Nie daj Boże, żeby teologia wyzwolenia się rozprzestrzeniła" - nazywa  tę ideologię "wewnętrzną sprzecznością". Jerzy Wolak pisze jeszcze ostrzej: "Teologia wyzwolenia to nic innego jak komunistyczna agentura wewnątrz Kościoła. Żeby tego nie dostrzegać, trzeba nie mieć oczu; żeby tego nie rozumieć, trzeba nie mieć mózgu; żeby to propagować, trzeba mieć – i to bardzo dużo – złej woli" ("Istota teologii wyzwolenia").

Julio Loredo dostrzega, że w ostatnim czasie teologia wyzwolenia często gości na łamach polskich gazet ("Dla ubogich czy dla ubóstwa?"), Bogusław Bajor przypomina wcielających teologię wyzwolenia w czyn księży-partyzantów ("W co wierzysz? W guerillę!"), a Krystian Kratiuk ostrzega, iż "Watykan potępia ideologię wyzwolenia".

Po listopadowo–grudniowy numer "Polonii Christiany" warto sięgnąć także z uwagi na teksty o innej tematyce. Marcin Jendrzejczak nazywa Polaków "narodem bez przyszłości". Dlaczego? Chińczycy, ograniczeni restrykcyjną polityką jednego dziecka, mają więcej dzieci niż Polacy. Te dane nie napawają optymizmem... Jakub Majewski, twórca gier komputerowych, pisze o tym, dlaczego większość produkowanych współcześnie gier jest bardzo sprzeczna z katolickim punktem widzenia ("Przekłamana rzeczywistość") a Grzegorz Kucharczyk przypomina postać Clive'a S. Lewisa, autora "Opowieści z Narnii", jednego z najwybitniejszych twórców powieści chrześcijańskiej.

Jak zawsze – warto sięgnąć po najnowszy numer dwumiesięcznika "Polonia Christiana". To pożyteczna i wzbogacająca lektura!

(Od Redakcji): Zapraszamy także na stronę internetową omawianego pisma: http://www.pismo.poloniachristiana.pl/spis_tresci,37,0,0,0,PCH,numer.html

karolinagujdaKarolina Gujda

Ponieważ żyli prawem wilka, historia nigdy się o nich nie upomni – pisał przed laty Zbigniew Herbert o Żołnierzach Wyklętych. A jednak – po latach zapomnienia pamięć o Niezłomnych powraca. O ich sylwetkach, dramatycznych losach i zainteresowaniu, jakim cieszą się wśród  współczesnej młodzieży przeczytać możemy we wrześniowo-październikowym numerze „Polonii Christiany”. Warto sięgnąć po to pismo!

poloniachristiana34Bardzo cieszy fakt, że o Niezłomnych znów mówi się i pisze. Dwumiesięcznik „Polonia Christiana” uczynił Ich historie tematem przewodnim numeru.

Na łamach „PCh” autorzy w bardzo ciekawych tekstach przypominają o tych, o których przez wiele lat nie wolno było pamiętać, mówić, walczyć. Krzysztof Gędłek („Odzyskiwanie pamięci”) szuka odpowiedzi na pytanie, które w ostatnich miesiącach zadaje sobie wielu z nas: skąd wzięła się fascynacja Żołnierzami Wyklętymi i ogromne zainteresowanie ich sylwetkami, jakie możemy obserwować w Polsce w ostatnich miesiącach? Dlaczego o Niezłomnych, o których nie upominano się przez lata, teraz upomina się polska młodzież?

Jarosław Szarek zauważa „Historyczną schizofrenię” III RP – w wielu polskich miastach ulice noszące imię Żołnierzy Wyklętych krzyżują się z ulicami upamiętniającymi ich oprawców. Kto ponosi odpowiedzialność za taki stan rzeczy? – pyta Szarek. A potem wskazuje winowajców.

Bardzo poruszający jest artykuł Jerzego Wolaka pt. „Ostatni żołnierze drugiej wojny światowej”. Autor opisuje dramat tych, dla których wojna nie skończyła się w 1945 roku i którzy nie chcieli dostosować się do powojennej rzeczywistości. Leszek Żebrowski przypomina, jak w PRL niszczono pamięć Niezłomnych („Prawda przebija się powoli”), a Kajetan Rajski rozmawia z Andrzejem Pityńskim - synem Żołnierza Wyklętego. Andrzej Pityński wspomina dramatyczną historię swojej rodziny i dodaje:  – Dziękuję Bogu, że przyszedłem na świat w rodzinie partyzantów Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Uczyłem się od nich, co znaczy „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Jestem dumny z moich rodziców i mojej rodziny, która walczyła o Polskę wolną i niepodległą, bez komuny i jej sługusów.

W numerze przeczytać znaleźć można dobre teksty o innej, równie ciekawej tematyce. „Ksiądz Lemański nie był pierwszy” – zdaje się mówić  Krystian Kratiuk – autor artykułu „Księża z księżyca”. Kratiuk przypomina historie kapłanów, który wdali się we flirt z liberalnymi mediami, nierzadko płacąc za to wysoką cenę.

Wrażenie robi też wywiad autorami filmu dokumentalnego „Być Koptem”. Maciej Grabysa i Michał Król opowiadają o dramatycznej sytuacji katolików żyjących w krajach arabskich. W rozmowie „Tragedia Koptów, aplauz Zachodu” mówią: Prześladowanie chrześcijan to wielki temat, który ze względu na obowiązującą poprawność polityczną wydaje się być celowo pomijany w mainstreamowych mediach. Ktoś porównał milczenie wobec prześladowań chrześcijan do milczenia amerykańskich Żydów podczas II wojny światowej wobec dramatu, jaki w tym czasie dotykał ich europejskich braci .

Interesująca jest też rozmowa z Grzegorzem Pabijanem, koordynatorem akcji Krucjaty Młodych „Nie wstydzę się Jezusa”. Usunięcie Agnieszki Radwańskiej z grona ambasadorów akcji wzbudziło wiele kontrowersji. Grzegorz Pabijan, rzeczowo i spokojnie, tłumaczy motywy decyzji, z którymi trudno się nie zgodzić.

Wrześniowo-październikowy numer „Polonii Christiany” pełen jest ciekawych tekstów, odważnych opinii i refleksji. To pożyteczna lektura na jesienne dni.

(Od Redakcji): Zapraszamy także na stronę internetową omawianego pisma: http://www.pismo.poloniachristiana.pl/spis_tresci,36,0,0,0,PCH,numer.html