Rafał Chyliński
Szanowna Redakcjo,
zwracam się do Państwa o pomoc w sprawie z którą od początków lat 1990-tych walczę bezskutecznie a która dotyczy niszczejącego w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie motoszybowca „Pegaz”, konstrukcji mojego ojca. Mieszkam w Stanach Zjednoczonych (w Chicago) i ilekroć jestem w Polsce staram się odwiedzać Muzeum i rozmawiać z p. dyr. Krzysztofem Radwanem próbując zainteresować go fatalnym stanem motoszybowca i potrzebie jego remontu.
W 1990 r. kiedy mogłem już bez obaw przylecieć do Polski i złożyć wizytę w MLP w Krakowie "Pegaz" znajdował się na ekspozycji w dużym hangarze. W roku 1994 kiedy byłem ponownie z moim synem "Pegaz" wtedy był już rozłożony i spoczął w magazynie MLP w związku, jak zapewniał mnie p. dyrektor Radwan, oczekiwaniem na remont, który miał się odbyć w najbliższym czasie. Będąc jeszcze kilka razy przed 2003 rokiem w Muzeum, "Pegaz" w dalszym ciągu zalegał w magazynie i za każdym razem słyszałem o rychłym podjęciu prac konserwatorskich. W 2003 roku nakładem wydawniczym MLP z okazji jego 40-lecia Muzeum wyszła książeczka - ...Swego nie znacie – gdzie w przedmowie szanowny p. dyrektor K. Radwan zwraca sie do czytelników m.in. nawiązując do polskich konstrukcji końca lat 1940-tych : LWD "Szpak" 2 ,LWD "Żuraw" i HWL "Pegaz", cytuję - zasługują one w pełni na miano dzieł pionierskich, realizowanych nieraz w skrajnie trudnych warunkach ekonomicznych i politycznych – trudno nie zgodzić się z takim stwierdzeniem (fot. podwozie główne).
Zaraz po wydaniu powyższej publikacji, nie mogąc sprostać wyzwaniom zawartym w statucie i regulaminie MLP, gdzie jednym z głównych punktów jest dbanie o powierzone eksponaty przez zapewnienie im należytego wyglądu i ich konserwację (tak jak to jest w innych muzeach w całym cywilizowanym świecie). Zamiast odrestaurować te wymienione pionierskie samoloty z końca lat 40, została wymyślona wystawa „Swego nie znacie”, która miała na celu ukazać, jak cytuje z dalszej części wspomnianej książeczki p. dyrektor Radwan w liście do mnie – W nowej ekspozycji pragniemy ukazać wyłącznie autentyczną, starą substancję dawnych statków powietrznych, tak, jak przekazała nam ją historia (fot. Pegaz w magazynie oczekiwał na remont przez około 10 lat). Tutaj myślą przewodnią jest weryzm. Zaś to, czy obnażone szkielety płatowców ujrzymy znowu pokryte barwnym płótnem, czy zamilkłe silniki znów wywiodą okaleczone ptaki na zieleń nieistniejących pól wzlotów – zależy właśnie od wyobraźni naszych gości. W przytoczonym cytacie widać cały cynizm, próbę zmanipulowania i przykrycia tego co istotne dla każdego z tych eksponatów a więc przeprowadzenie ich remontów. Zamiast je odrestaurować, co do niektórych jest to jeszcze możliwe, proponuje się zwiedzającym oglądanie wraków i uruchomienie wyobraźni, która miałaby zastąpić widok pięknie odnowionych eksponatów – zaiste „szatański plan” uwalniający muzeum od kłopotów związanymi z remontami tych samolotów.
Ta „wspaniała” wystawa „Swego nie znacie” tkwi do dzisiaj w niezmienionej formie od 2003 roku, i jak to ujął p. dyrektor Radwan „w artystycznej scenerii drobnego tłucznia” a samoloty a między innymi motoszybowiec "Pegaz" dalej niszczeją niekonserwowane w nieogrzewanym pomieszczeniu stojąc bezpośrednio kołami na wspomnianym tłuczniu bez odpowiednich podpór. Motoszybowiec "Pegaz" w czasie swojego pobytu muzeum został okradziony ze wszystkiego co wartościowe. Będąc na początku lat 1990-tych, kiedy Pegaz był eksponowany w dużym hangarze posiadał on jeszcze wszystkie zegary z wyjątkiem jednego. Dzisiaj nie ma nawet śladu po tablicy przyrządów nie mówiąc o rurce Pitota czy dyszy Venturiego, która była zamontowana z prawej strony kadłuba. Tłumaczenie od czasu do czasu przez 25 lat mnie i moim dzieciom brakiem funduszy na remont Pegaza w świetle poczynionych w muzeum przez ten okres inwestycji i różnych imprez i festynów, staje się niewiarygodne.
Chciałbym nadmienić, że motoszybowiec "Pegaz" powstał w wyniku konkursu przeprowadzonego przez Departament Lotnictwa Cywilnego Ministerstwa Komunikacji w końcu 1945 roku w podobny sposób jak kilka lat przedtem przed wojną motoszybowiec „Bąk” Antoniego Kocjana. Konstruktorem "Pegaza" był inż. Tadeusz Chyliński. "Pegaz" był pierwszym powojennym motoszybowcem napędzanym pierwszym powojennym silnikiem lotniczym konstrukcji polskiej i miał służyć do szkolenia pilotów szybowcowych kat „C” w pilotażu motorowym metodą samodzielną – bez dwusteru - , jak i również umożliwieniu szerokim rzeszom pilotów taniego treningu w aeroklubach oraz uprawiania sportu lotniczego i turystyki z możliwością korzystania z niezagospodarowanych lotnisk (fot. Pegaz bez tablicy przyrządów - jesień 2014 roku). Przewidywano budowę 80 sztuk "Pegazów", jednak po decyzji przestawienia naszego przemysłu lotniczego na produkcję licencyjną samolotów sowieckich z budowy serii "Pegazów", podobnie jak CSS-10, CSS-11 czy LWD "Żak" musiano zrezygnować. Jedyny egzemplarz "Pegaza" eksploatowany był w Aeroklubie Warszawskim przez 14 lat gdzie zostało na nim przeszkolonych wielu późniejszych pilotów motorowych.
Szanowna Redakcjo,
moje wysiłki trwające przez 25 lat w kierunku uratowania Pegaza od kompletnego rozpadu drewnianej konstrukcji są przez władze MLP w dalszym ciągu ignorowane. Nadzieją moją było zwrócenie się do instytucji, które zdawałoby się mają wpływ na sprawy dotyczące nieodpowiedzialnego traktowania muzealnych eksponatów, lecz bez rezultatu.
Podobny list napisałem do prezesa Stowarzyszenia Muzealników Polskich, p. Michała Niezabitowskiego, do p. Tomasza Hypkiego, prezesa Agencji Lotniczej „Altair”, do redaktora naczelnego Gazety Krakowskiej, p. Wojciecha Harpuli , do dyrektora Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, pana Krzysztofa Markiela i wszystkie bez jakiejkolwiek reakcji. Myślę, że pisanie do Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego p. Małgorzaty Omilanowskiej również nic nie pomoże. Dlatego bardzo liczę na Państwa pomoc w nagłośnieniu tej sprawy i upublicznienie tej kuriozalnej historii na łamach niezależnych gazet (fot. Pegaz w hangarze na ekspozycji - początek lat 90-tych). Byłoby to niezmiernie ważne w uratowaniu tego historycznego eksponatu jakim jest motoszybowiec "Pegaz", który swoją oryginalną, jedyną taką w Polsce konstrukcją powinien być ozdobą MLP w Krakowie a nie straszyć swoim wyglądem stojąc przez tak długi okres w pomieszczeniu dla destruktów. Ostatnio ze strony internetowej MLP zniknęła "Księga Gości" gdzie było sporo krytycznych wpisów odnoszących się do fatalnego stanu wielu eksponatów lotniczych.
Przesyłam Państwu kilkanaście zdjęć z serii fotografii na których widać ogrom zniszczeń jaka dotknęła całą konstrukcję, spowodowana bez wątpienia brakiem należytej konserwacji i złego przechowywania. Pragnąłbym dodać, że ojciec mój przed wojną był konstruktorem płatowcowym w wytwórni samolotów DWL-RWD. We wrześniu 1939 r. walczył jako ppor. artylerii m.in. w obronie Twierdzy Modlin a po wojnie od 1948 r. był pracownikiem naukowym w Instytucie Lotnictwa, od 1951 r. kierownikiem Działu Wytrzymałościowo-Konstrukcyjnego w skład którego wchodził w owym czasie Dział Badań w Locie a później Zakładu Wytrzymałości. Pod jego kierownictwem zostały przeprowadzone próby wytrzymałościowe prawie wszystkich samolotów polskich i licencyjnych lat 50-tych i 60-tych XX wieku.
Zapraszam Państwa do obejrzenia kompletu zdjęć:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/7Kwietnia2015rc