Przeskocz do treści

Jadwiga Klimkowicz

"Przeszłość – to jest dziś, tylko cokolwiek dalej"

Trudno jest nie kochać Norwida! Tylko tymi słowami mogę rozpocząć moją opowieść o spotkaniu, podczas którego Marta Grabysz recytując słowa Cypriana Kamila Norwida wprowadziła nas w świat poezji, która jest jakże aktualna po dziś dzień. Norwid przewidywał, czuł i przenosił piórem na papier uwagi dla pokoleń, nie wiedząc wówczas, że jego czas dopiero nadejdzie. W 1848 roku napisał słowa: "Wszystko dla mnie za późno"...

Dlaczego? Otóż gdy zaczęły się drukować jego niektóre pisma w Paryżu, wybuchła rewolucja, kiedy zaś ukazało się pierwsze i jedyne książkowe wydanie utworów Norwida za jego życia, nastąpiło to krótko przed wybuchem powstania styczniowego. Trudno więc było wówczas społeczności polskiej myśleć o poezji. Ja jestem przekonana, a myślę że jest nas więcej, że Jego poezja, Jego myśli są właśnie absolutnie pasujące do naszej dzisiejszej rzeczywistości. Śledząc rożne prace, czytając jego dzieła i opracowania o samym Norwidzie znalazłam i takie przesłanie. Trudno się z nim nie zgodzić:

Norwid nie mieścił się w przestrzeni kultury XIX wieku. Wyrastał ponad nią. Był przekonany o istnieniu obiektywności, która przekracza granice mentalności epoki. Jego myśl, sposób filozofowania określić można filozofią bytu. Nie wkomponował się w oczekiwania współczesnych mu, by być poetą wieszczenia narodowego. Pragnął "narodowo". Nie chodzi tutaj o ściśle rozumiany natywizm, lecz o metaforyczne przybliżenie, jak się wydaje, wspólnego rysu myśli mistycznej i poetyckiej, która jest zorientowana filozoficznie. Przemienić w "uniwersalne". Miał odwagę bycia odrzuconym za cenę "Prawdy całej" której służył. Można powiedzieć o nim jak on powiedział o Sokratesie, że "nie umarł, tylko skończył dowodzenie". Odkrywał na swój poetycko-filozoficzny sposób głębie bytu i człowieka. Uwydatniał w swej myśli zarówno piękno, jak i dobro, by zawsze przybliżać siebie oraz odbiorcę do prawdy.

Podczas naszego spotkania usłyszeliśmy wielkie utwory Cypriana Kamila Norwida rozmawialiśmy i analizowaliśmy jego myśli i chęć przekazania światu poprzez poezję jego przemyśleń o otaczającej go rzeczywistości. Marta Grabysz, operując swym niezwykłym, donośnym, chwilami pełnym bólu, chwilami zachwytu, a chwilami też i pełnym przerażenia głosem, wprowadziła nas w świat magii słowa. Słuchając w takim wydaniu recytacji znaleźliśmy się w czymś tak nierzeczywistym, że trudno to opisać. Mogę tylko podziękować artystce za świat w którym mogłam się przez chwilę - wraz z chcącymi nas w tym dniu odwiedzić gośćmi - znaleźć.

To spotkanie, było inne niż zwykle, tym razem mogliśmy podziwiać również Łucję - uczennicę, Krakowskiej Zawodowej Szkoły Baletowej, prowadzoną pod okiem Renaty Godek, która swoim profesjonalizmem obdarza swoje uczennice. Wykonała walc "W wiosennym ogrodzie" do muzyki Fryderyka Chopina, walc, który wniósł dużą dawkę młodzieńczego optymizmu, a dla mnie też trochę nadziei, że są jeszcze szkoły, które uczą i przekazują piękno! Założycielem i dyrektorem szkoły jest Svietlana Gajda, warto poznać tę niezwykłą postać krakowskiej sceny artystycznej.

Patrząc na przebieg pracy zawodowej Swietlany Gajdy, trudno się dziwić, że Krakowska Zawodowa Szkoła Baletowa przewyższa inne tego typu placówki. To jednak nie jedyna niespodzianka tego wieczoru, mogliśmy też usłyszeć utwór "Uwierz Polsko" wykonany przez Maję Kapinos, młodziutką wychowankę Reginy Warskiej z Gminnego Ośrodka w Charsznicy, uczestniczkę Grupy Teatralnej im. Ksieni Zofii Grothówny z Imbramowic, która wzruszyła nas do łez. Warto podkreślić, iż utwór został skomponowany przez Monikę Brewczak z której dorobkiem polecam się zapoznać, można być dumnym, iż takie postacie jeszcze, mimo wszystko, w dzisiejszych czasach mamy!

Zatem dużo się działo, a duch Norwida z wyżyn, życzliwym tchnieniem oplatał gościnne mury Hotelu Polskiego. Hotel Polski Pod Białym Orłem jest jednym z najstarszych hoteli Krakowa. Dokumenty miejskie z drugiej połowy XVIII wieku wspominają o dwóch kamienicach usytuowanych przy Drodze Królewskiej, w pobliżu Bramy Floriańskiej, z których jedna spełniała funkcję zajazdu o nazwie "Pod Białym Orłem". Druga, narożna, prócz oberży mieściła w swych murach również mały browar. W 1913 roku właścicielem obu kamienic został Książę Adam Ludwik Czartoryski (1872-1937), który następnie dokonał ich modernizacji tworząc "Hotel Polski". W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia Hotel został znacjonalizowany przez ówczesne władze komunistyczne. W grudniu 1991 roku, po przemianach ustrojowych, został zwrócony prawowitym właścicielom. Wtedy też przyjął nową, poszerzoną nazwę: "Hotel Polski pod Białym Orłem". Od lipca 2014 roku Hotel jest zarządzany przez sieć hotelową: Donimirski Botique Hotels. Wnętrza Hotelu "Pod Białym Orłem" zdobią reprodukcje dzieł pochodzących ze zbiorów Muzeum XX. Czartoryskich w Krakowie.

Podsumowując nasze spotkanie pragnę podziękować nie tylko naszym gościom, naszym sponsorom za niespodzianki i coś miłego dla podniebienia i dla duszy, naszej artystce Marcie Grabysz, której uroczy sześcioletni wnusio Iwo, odśpiewał "Legiony", pianiście Bonifacemu Klimkowiczowi za wykonanie utworów Fryderyka Chopina oraz Marcie Oleksy-Dziubek z Grupy Teatralnej im. Ksieni Zofii Grothówny za przedstawienie ciekawostek z życia Cypriana Kamila Norwida. Dziękuję też wszystkim gościom i cieszy mnie fakt, iż zasiadają w salonikowych fotelach osoby z różnych kręgów społecznych i że jest nas spora grupa. Cieszy mnie też fakt iż szerzą naszą kulturę poza granicami tak jak to czyni min. Regina Wasiak-Taylor – animatorka kultury, dziennikarka, prezes Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie w Londynie, która zaszczyciła nas swoja obecnością.

Najważniejsze jednak jest to, by łączyć pokolenia, przekazywać historię, zarażać pięknem dobrem i prawdą. By nasze, można rzec, że wręcz w rodzinnej atmosferze spotkania trwały! Dlatego dziękuję też jednej z najmłodszych uczestniczek spotkania Samarze, która wzięła czynny udział i przygotowała kilka ciekawych cytatów naszego poety, które warto zapamiętać, a jeden z nich na pewno: "Ojczyzna – to wielki zbiorowy obowiązek".

Jadwiga Klimkowicz

Naszym gościem była krakowska artystka, Marta Grabysz, oprawę muzyczną zapewnił pianista Bonifacy Klimkowicz, ciekawostki kostiumowe przygotowała dla nas Marta Oleksy-Dziubek.

To było pełne życia, łączące pokolenia spotkanie, które odbyło się w wyjątkowym miejscu, a mianowicie w bibliotece Hotelu Gródek, który usytuowany jest na krakowskim Starym Mieście, w bezpośrednim sąsiedztwie Rynku Głównego, a w swych starannie i z olbrzymim wyczuciem estetyki urządzonych wnętrzach, gościł wielu znamienitych gości z kraju i z zagranicy. Ulica Na Gródku przypomina o starodawnym grodzie obronnym, istniejącym tu, zanim Kraków uzyskał prawa miejskie w 1257 roku. Z tutejszej siedziby w maju 1311 roku wójt miasta Albert poprowadził niemieckich mieszczan przeciwko królowi. Król Władysław Łokietek krwawo zdławił bunt, spalił Gródek, a Alberta wypędził z miasta. W XV wieku powstaje dzisiejszy układ ulic z kamienicami i obronną rezydencją. W XVII w. na miejscu rezydencji księżna Anna Lubomirska, funduje – jako wotum za zwycięstwo nad Turkami – istniejący tu do dziś, barokowy kościół i klasztor Sióstr Dominikanek.

Gdy w 1655 roku Szwedzi oblegali miasto, podczas szturmu zapalił się dach klasztoru. Wśród dymów ukazała się postać Najświętszej Maryi Panny, dzięki czemu przerażeni Szwedzi wstrzymali atak. Pamiątką tego cudu jest obraz Matki Boskiej na murze klasztoru, widoczny z Plant. W czasach współczesnych przebudowę budynku na hotel poprzedziły badania archeologiczne. Znalezione podczas badań przedmioty są widoczne w tutejszej ekspozycji. Najstarsze znalezisko to pisanka- grzechotka z Kijowa z XI w. Firma Donimirski otwiera tu hotel w 2005 roku. Wnętrza projektuje księżna Ingrid Lubomirska. Podczas wizyty Papieża Benedykta XVI w Krakowie w 2006 roku w hotelu gości Prezydent Polski wraz z małżonką. Zatem warto wiedzieć,iż pomiędzy ulicami Mikołajską, św. Krzyża oraz Plantami znajdująca się ul. Gródek. Na której mieści się wspomniany klasztor dominikanek z kościołem pw. Matki Boskiej Śnieżnej, a w średniowieczu był tu gród obronny, który w granicach Krakowa znalazł się po rozszerzeniu granic miasta pod koniec XIII w. (fot. obok i poniżej p. Stanisław Kapinos).

Na przełomie XIII i XIV w. mieścił się tu prawdopodobnie jeden z pierwszych świeckich budynków murowanych w Krakowie – rezydencja wójta Alberta, który w 1311 r. stanął na czele znanego buntu niemieckiej części mieszczaństwa przeciwko panowaniu w Małopolsce Władysława Łokietka. Po stłumieniu buntu król skonfiskował majątek i ustanowił tu siedzibę starosty grodowego. Czy rezydencja wójta Alberta była grodem obronnym obejmującym cały obszar dzisiejszego Gródka? Badacze nie są zgodni. Argumentem potwierdzającym może być zaburzona w tym miejscu regularność szachownicy ulic krakowskiego układu lokacyjnego, ale są też odmienne opinie. Stefan Świszczowski, historyk sztuki, architekt i badacz dziejów Krakowa twierdził, że rezydencja nie mogła być tak wielka i prawdopodobnie obecna ulica Mikołajska biegła pierwotnie prosto aż do Bramy Rzeźniczej, której relikty widoczne są w murach klasztoru dominikanek na Gródku, od strony Plant.

W XV w. Gródek przejęli Tarnowscy, którzy położoną najbliżej murów miejskich część grodu przekształcili w rezydencję. W 1621 r. Gródek odkupiła kasztelanowa Anna z Branickich Lubomirska z przeznaczeniem na klasztor. Kasztelanowa ufundowała tu też kościół przyklasztorny pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej, który jest jak podaje tradycja — votum dziękczynnym za zwycięstwo jej syna Stanisława Lubomirskiego pod Chocimiem. Klasztor poświęcony w 1635 roku (lub jak podają inne źródła w 1934 roku) został zniszczony podczas oblężenia Krakowa przez Szwedów w 1655 roku. Został jednak odbudowany, a ponowna konsekracja kościoła odbyła się w 1671 roku. Na Gródku odcisnęły się także kolejne ważne dla dziejów miasta wydarzenia, ale niezależnie od historycznych zawirowań pozostaje on krakowską siedzibą sióstr dominikanek. A od ówczesnego Gródka, obok zwyczajowej nazwy klasztoru „Klasztor sióstr dominikanek na Gródku” pochodzi także nazwa niewielkiej ulicy – Na Gródku (fot. powyżej p. Stanisław Kapinos).

Recytacją obdarzyła nas Marta Grabysz (fot. obok p. Bogusław "Bobo" Rawiński), która w moim oczach jest artystką potrafiącą zaczarować publiczność w stopniu doskonałym. To jedna z najwybitniejszych artystek Krakowa, którą warto posłuchać! Ja cieszę się że podczas naszych spotkań łączymy pokolenia, którym warto przekazywać wiedzę i że telefony nie zawsze służą tylko do bezmyślnych gier ale i do poszukiwania informacji, co widać na jednym z naszych zdjęć. Kończąc swoją opowieść o tym wyjątkowym spotkaniu, pragnę bardzo podziękować naszym sponsorom - Panu Jerzemu Donimirskiemu - Hotele Donimirski, Muzeum Miasta Krakowa, Piekarni Mojego Taty - Kraków oraz Browarowi Zamkowemu - Cieszyn.

Jadwiga Klimkowicz

Jakie rozkosze, jakie rozkosze!
Umieć wypisać słowo po słowie,
Co marzę w myślach, co w sercu noszę,
Karta zrozumie, pióro wypowie.

Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz)

Dziś, przemieszczając się dalej Szlakiem Pióra, zapraszam na korzkiewski zamek, bo jeśli jeszcze ktoś nie odwiedził tego cudownego miejsca, popełnił olbrzymi błąd! Dlatego polecam uczynić to jak najszybciej. Rozpoczynając moją krótką opowieść pragnę na początek złożyć szczególne podziękowania dla właściciela zamku, p. Jerzego Donimirskiego, który przywrócił dawną świetność średniowiecznej warowni. Pragnę podziękować za olbrzymi wkład pracy, za ten zapach i ducha historii, za miejsce w którym możemy się zagłębić w klimacie średniowiecza.

Dziękuję też p. Władysławowi Donimirskiemu za potrzebne nam - artystom słowa, które w tym niezwykle trudnym i dziwnym czasie podtrzymały nas na duchu i dodały skrzydeł w dalszych poszukiwaniach świata poezji. Dziękuję niezwykle kompetentnej p. Teresie Suderek za uśmiech, który w wnętrzach zamkowych oświetla zamkowe komnaty.

Warto wiedzieć, że pierwsze dokumenty z 1352 roku mówią o górze Korzkiew, na której znajdował się zamek wzniesiony tu przez ród herbu Syrokomla. W XV wieku był on własnością mieszczanina Piotra Krupki, następnie Ługowskich, Zborowskich i Jordanów, a pod koniec XVIII w. rodziny Wodzickich. Zamek i jego mieszkańcy był świadkiem bitwy stoczonej między siłami arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, pretendenta do tronu polskiego, a siłami potężnego rodu Zamojskich, a w czasach Powstania Styczniowego bitew powstańców z wojskiem carskim, gdyż w przeciwieństwie do nieodległego Krakowa, Korzkiew znalazła się w zaborze rosyjskim.

Wartym odnotowania epizodem była wizyta króla Augusta II Sasa uświetniona polowaniami i ucztami ku chwale monarchy. Niepowtarzalny klimat Zamku Korzkiewskiego podkreśla wysmakowany wystrój wnętrz zaprojektowany przez księżną Ingrid Lubomirską. Wśród średniowiecznych murów w ciepłej, przytulnej zamkowej komnacie przy blasku świecy, posłuchajcie poezji, która niesie z sobą prawdę, miłość, znane i nieznane historie.

Moi drodzy czytelnicy, fani i przypadkowi goście - musicie wiedzieć i sami zobaczyć, iż w tych XIV-wiecznych zamkowych progach, położonych na północ i zaledwie 13 km od krakowskiego Rynku, poezja jawi się w innym, intymnym wydaniu. Zamek na ustronnym wzgórzu otoczony lasem i parkiem w stylu angielskim z 1820 roku, rozciągającym się w dolinie pod zamkiem między zalesionym zboczem góry, a strumieniem Korzkiewka, nadaje poezji blasku właściwego dla tajemnic historii zaklętych w jego murach.

Przy kominkowym ogniu, można tu zamieszkać „z duchami” w wieży i budynku bramnym, wsłuchując się w odbijające od zamkowych murów dźwięki muzyki i pełnych poezji opowieści o ukrytych skarbach i dawnych dziejach. Idąc dalej Szlakiem Pióra w tym niezwykłym miejscu poznamy jeszcze wielu znanych i mniej znanych poetów. Dziś w imieniu pp. Marty Grabysz i Piotra Piechy zapraszam do poznania m.in. poetów Śląska Cieszyńskiego a już wkrótce, coś więcej o nich samych oraz kilka ciekawostek o niezwykłym mieście jakim jest Cieszyn!

Podczas filmowego spotkania na zamku przypomnimy raz jeszcze poezję Stanisława Ledóchowskiego oraz Feliksa Konopki. Pamiętajcie jednak jeśli kochacie historię poezję i niezwykłe miejsca to warto zwiedzić a nawet pozostać na czarowną noc w Korzkiewskch komnatach!

Serdecznie dziękuję za wparcie właścicielowi Piekarni Mojego Taty z Krakowa, p. Monice Kocbuch z Biura Promocji Muzeum Krakowa, p. Michałowi Peschakowi prezesowi Browaru Cieszyńskiego. Dziękuję całej ekipie filmowej i wszystkim, którzy wspierają moją pracę a Państwa zapraszam na filmowe spotkanie z poezją Szlakiem Pióra, które zostało zrealizowane w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w Sieci. Wykorzystane tutaj materiały pochodzą z stron internetowych oraz informatora zamku.

A teraz zapraszam Państwa do obejrzenia filmu: https://www.youtube.com/watch?v=CrSb5Wt7Jjo

Warto też odwiedzić stronę: https://donimirski.com/zamek-korzkiew

jadwigaklimkowicz1Jadwiga Klimkowicz

"Przez Sztukę bliżej Dobra" to cykliczne spotkania na które serdecznie zapraszam, ale co, jak i kiedy następnym razem, tymczasem 4 maja 2018 roku imbramowickie Siostry Norbertanki umożliwiły i w dużej mierze przygotowały premierę filmu „Moja Fatima”.

20180504tsit1Jest to 30-sto minutowe wspomnienie siostry Łucji, opowiada nam, przypomina obrazy z dzieciństwa w których osobiście wraz ze swymi małymi przyjaciółmi uczestniczyła. Film ten jest krótką opowieścią m.in. o modlitwie, ma na celu pomóc zapewne nie jednej rozdartej duszy odpowiedzieć czym dla nas w dzisiejszym świecie jest modlitwa. W realizacji tej odpowiedzi wsparła mnie grupa motocyklistów uczestników pielgrzymki do Fatimy, ale i uczniowie, studenci, koło gospodyń wiejskich, nauczyciele, wykładowcy lekarze, księża a nawet dwuletni chłopczyk któremu słowo modlitwa nie jest obce.

20180504tsit2Dziękuję im wszystkim, dziękuję krakowskim i nie tylko krakowskim aktorom, ponieważ część nagrań została zrealizowana w USA przez artystów, którzy bez chwili wahania włączyli się w tę realizację. Dziękuję za umożliwienie wykorzystania – poezji, która przybliża nam sens istnienia. Dziękuję wszystkim, że jesteście ze mną, a wszystkich tych z Państwa, którzy zechcieliby obejrzeć film w całości zapraszam na pokazy organizowane na terenie całego kraju. Informacja telefoniczna 660-951-909 oraz e-mail: teatrsit1@op.pl.

I jeszcze zachęcająca linka: https://www.youtube.com/watch?v=76q8OodNi3w

PS. Poniższym psalmem - który dziś Państwu polecam - napisanym przez Martę Grabysz z muzyką Piotra Piechy rozpoczęliśmy premierowe spotkanie – dziękuję Wam kochani - nie spodziewałam się! Dziękuję niezwykłej publiczności, która włączyła się w ciszy, by później wspólnie rozważać fenomen modlitwy.

Marta Grabysz (Kraków 2018)

20180504tsit3Psalm "Na rozstajach"

Sterczę na wietrze
Pośród pól Twych Panie
Jak strach na wróble
Z potarganą duszą
W starej kapocie wyświechtanej CZASEM
Z umęczoną myślą,
Zalęknioną dolą.

20180504tsit4Jak zdarty kapelusz...
Tak serce dziurawe
Skrzyżowanych ramion zmurszałe kikuty
Unoszę ku Tobie w modlitwie.

Zdławionym bezgłosiem rozpaczliwie
Wołam -
Odpuść mi Panie
Wśród łąk,
Na rozstajach
Me grzechy bezduszne...
I te co nie moje!

20180504tsit5Jak kostur starca na wiór wysuszony -
Odwiecznym wichrem
W pokorze chyląc się ku ziemi przodków
Odziany w łachman znoju
By jeszcze się unieść
Uklękam...
Zaszlocham...
Zanucę...

W promieniach łask Twoich
Stoję TU - o Panie,
By chciwe ptactwo
Ślepych oczu dołów
Nie chciało znów dziobać
Nim w proch się obróci
Spróchniałe ciało -
Pod ciężarem losu...
Tak chciałeś o Panie...
Tak dałeś o Panie...

20180504tsit6Tym wierszem pragnę pochylić się nad
Krzyżem na rozstaju dróg do Imbramowic
I pokłonić się kochanym Siostrom
Norbertankom za ich modlitwy,
dzięki którym mogę TAM powracać.

Jadwidze Klimkowicz i ekipie filmu "Moja Fatima" -
w podziękowaniu za niezwykle przeżycia
i najpiękniejsze emocje jakie mogą się rodzić
tylko w chwili największego skupienia,
porozumienia i przyjaźni
podczas pracy artystycznej.

W takich momentach dziękuję Bogu,
że TU JESTEM.

kingahrabiaKinga Hrabia

Fotografie w tekście p. Piotr Siwiec.

Szanowni Państwo, na wstępie, (by nie pisać o tym w następnej recenzji), opiszę nasz trwały zwyczaj, który towarzyszy każdemu spotkaniu. Rozpoczęcie... Fortepian i utwór klasyka, dzwonek i przywitanie gości, wspomnienia z poprzedniego wieczorku, przedstawienie artystów i wspólne czytanie poezji. Zakończenie – poczęstunek prawdziwie polskim chlebem i lampką czerwonego wina, wspólne zdjęcie i wręczenie pani Sławie Hnatowicz symbolicznego bochenka chleba, a artystom książki o Św. Jadwidze, niekończące się rozmowy i gratulacje. Nasza „Lekcja języka polskiego” w tych punktach programu bywa niezmienna, dlatego też i tym razem wszystko odbyło się zgodnie ze zwyczajem.

wieczorem127 lutego przenieśliśmy się w krainę witkiewiczowskiej twórczości dzięki spektaklowi muzycznemu do tekstów Witkacego z muzyką Ewy Ryks, w którym m.in.: „Prolog do dramatu Nowe Wyzwolenie”, „Tarantula” oraz „Tutli-Putli”.

Śpiew i interpretacja - Marta Grabysz, która od kilku lat jest moją mentorką. Dzięki niej nauczyłam się rozumieć, interpretować i współżyć z tekstem. Mistrzyni w piosence aktorskiej, którą wypełnia dynamizmem, ekspresją i autentycznością przeżyć.

wieczorem2Marta Grabysz ukończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie. Na stałe związana z piosenką, by potem na scenach krakowskich piwnic śpiewać piosenki aktorskie, poetyckie, a także jazz. W początkach swojej kariery pod skrzydłami Piotra Skrzyneckiego w Piwnicy pod Baranami, wykonywała utwory, które osobiście przekazał jej Marek Grechuta ze swoich zbiorów. Następnie zaczęła występować w kabarecie Loch Camelot prowadzonym przez Kazimierza Madeja. Marta Grabysz w tym czasie współpracowała z dyrygentką i kompozytorką Małgorzatą Bińczycką piszącą muzykę wyłącznie dla niej. Owocem tej współpracy był spektakl muzyczno-poetycki pod tytułem „W moim miasteczku”. Spektakl prezentowany był na scenach w Polsce oraz poza jej granicami. Jesienią 2013 roku, na specjalne zaproszenie Sztokholmskiego Salonu Poezji artystka zaprezentowała spektakl, który odbył się w Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej w Sztokholmie.

wieczorem3Ewa Ryks – kompozytor, pianista, multiinstrumentalista, nauczyciel muzyki. Kompozytor wielu piosenek autorskich oraz muzyki do ponad 60 tekstów współczesnych i nieżyjących poetów, między innymi materiału do spektakli muzycznych opartych na twórczości Witkacego i Bursy. Autor musicalu ”Still I Have Dream” w języku angielskim. Autor i wykonawca muzyki teatralnej. Współpracownik teatru Proscenium i teatru Mumerus oraz członek zarządu Stowarzyszenia Teatrów Nieinstytucjonalnych STEN w Krakowie. Uczy emisji głosu, śpiewu w różnych stylach, wykorzystywania głosu w melorecytacjach, improwizacji jazzowej, rytmizowania tekstu i wytwarzania odgłosów pozamuzycznych.

wieczorem4Dlaczego pośród tylu równie interesujących i utalentowanych artystów wybór padł właśnie na Niego? Mimo nigdy do końca niezrozumiałej formy i zawiłego języka, trudnego do odczytania i interpretacji, czy oskarżeń o obłęd. Czy muszą być jakieś konkretne przyczyny, by wybierać jedynego takiego artystę - Witkacego? Myślę, że nie wypada uzasadniać wyboru, zważając na fenomen Witkacego. Będzie on już na zawsze stanowił żywą inspirację dla artystów, zarówno aktorów, reżyserów jak i poetów. Witkacy to indywiduum, jakby chciał być nazywany, geniusz na skalę światową, wciąż nie dla każdego dostępny i jasny, a jednocześnie wciąż obecny w sztuce jako obiekt pożądania wielu. Jednak faktem jest, że polski Senat złożył hołd rodzinie Witkiewiczów w polską kulturę i 2015 rok ogłosił „Rokiem Witkiewiczów”. Pozwoliłam sobie zacytować fragment:

wieczorem5„W roku 2015 minie 130 lat od urodzin pisarza, dramaturga i malarza Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego) oraz 100 lat od śmierci jego ojca – Stanisława Witkiewicza, wielkiego artysty, twórcy stylu zakopiańskiego. Senat Rzeczypospolitej Polskiej, doceniając wkład Stanisława i Stanisława Ignacego Witkiewiczów w kulturę, podkreśla ich znaczenie jako jednych z najważniejszych twórców polskich. Ich działalność oraz twórczość wywarła – i nadal wywiera – wpływ na kolejne pokolenia Polaków, nie tylko artystów i badaczy literatury, ale też szerokie grono odbiorców. Spośród zasług Stanisława Witkiewicza wyróżnić pragniemy stworzenie stylu zakopiańskiego, będącego w zamierzeniu pierwszym polskim stylem narodowym w architekturze. Wyrażamy także uznanie dla jego malarstwa oraz działalności jako teoretyka, krytyka sztuki i pisarza, gdyż twórczość ta w wyjątkowy sposób przyczyniła się do zmian, jakie zaszły w polskim życiu kulturalnym na przełomie XIX i XX wieku. Z dumą podkreślamy wybitność, wszechstronność i oryginalność twórczą Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego) oraz fakt, że jego dorobek doceniono na całym świecie. Senat Rzeczypospolitej Polskiej z uznaniem dostrzega, iż sztuka, filozofia, twórczość literacka i teorie estetyczne oraz biografia Witkacego pozostają niewyczerpanym źródłem inspiracji dla artystów posługujących się różnymi środkami wyrazu artystycznego – od teatru i performance’u, przez malarstwo, po fotografię. (...)”

wieczorem6Pełni poczucia niepokoju i żądzy odkrycia tajemnicy odrobiliśmy lekcję Awangardy z artystkami oraz z wizjonerem, prześmiewcą, katastrofistą i geniuszem o wielu twarzach - Witkacym. Jeżeli Państwo zastanawiają się dlaczego nie użyłam tutaj słów – ekscentryk, skandalista, erotoman, alkoholik, narkoman, hulaka i innych podobnych określeń. Otóż, współczesne badania nie pozwolą mi na to i sama sobie nie pozwolę na uproszczenie odbioru jego sztuki życia. Natomiast zgodzę się z przypisywaniem Mu „pięknego szaleństwa”, gdyż jak pisał w „Szewcach”: „Lepiej jednak skończyć nawet w pięknym szaleństwie niż w szarej, nudnej banalności i marazmie.”

wieczorem7Nie chcę oceniać umiejętności artystek, dlatego że zostały wysoko ocenione, z racji wieloletniego warsztatu i wielkiego talentu, czy też uznania wśród publiczności Sądzę, że najlepszą recenzją będzie jak napiszę: przeżyłam Witkacego na własnej skórze, co więcej – na własnych uszach, na własnych emocjach, na własnej duszy. Nieprawdopodobne przeżycie. Dlaczego recital wywarł na mnie tak silne doznanie? Kompozycje muzyczne współistniały ze śpiewem. Emocja wyrażona głosem, została również wyrażona w nutach. Każda niepewność, lęk, wzruszenie, napięcie w głosie, w mimice, w ruchu aktorki ciągnęły za sobą melodię. Marta Grabysz w jednym utworze była Tarantulą, w drugim Tutli Putli, a w trzecim nawet szaleńcem, stała się nimi całą sobą, na prawdę (Czarna Dama, jak Femme fatale w czarnej sukience, czarnych rękawiczkach, z czarnym szalem i może z czarnym charakterem)!

Łączę wyrazy szacunku i wdzięczności dla naszej Duszy Salonu – Stanisławy Hnatowicz, dla wspaniałych gości oraz szczególne dla młodego fotografika – Piotra Siwca za wspaniale oddające nastrój zdjęcia!
• https://www.youtube.com/watch?v=DL4MJgQv8iU

mariamachl1Maria Machl

W piątkowy wieczór, 22 listopada w Saloniku Galerii "Audialnia" przy ul. Św. Tomasza 32 odbyła się "Lekcja Mowy Polskiej, Dykcji i Historii". Zaproszonych gości serdecznie witała, pełna ciepła i uroku, Właścicielka tego magicznego miejsca - p. Stanisława Hnatowicz i sympatyczna twórczyni Teatru Słowa i Tańca - p. Jadwiga Klimkowicz.

20131122lmp1"Lekcję" prowadziła niestrudzona p. Sława Bednarczyk, wprowadzając Gości w arkana poprawnej dykcji i akcentuacji. Każdy mógł spróbować swoich możliwości czytając głośno urywki prozy i skonfrontować własne wykonanie z profesjonalnym...

Nastrój wieczoru przypominał, utracony już dziś, świat dawnych salonów. W otoczeniu antycznych mebli, wśród obrazów i bibelotów można było się napawać pięknym śpiewem p. Marty Grabysz, której znakomicie akompaniowały: p. Leokadia Sochacka-Lachman /piano/ i p. Karolina Szymborska /skrzypce/. Utwory Ewy Lipskiej i Edwarda Stachury ze świetną muzyką Małgorzaty Bińczyckiej w wykonaniu artystki, dysponującej pięknym, niskim głosem, urzekały słuchaczy. Pieśni przeplatały się z fragmentami utworów Ignacego Krasickiego i Karola Wojtyły. Recytował je młodziutki Miłosz Korendo, oczarowując gości dojrzałością wykonania, nie tracąc przy tym  dziecięcego wdzięku.

20131122lmp2Biografię pisarza, biskupa Ignacego Krasickiego, przypomniała obecnym p. Alicja Wróbel, która przygotowała ją w "pigułce", urozmaicając informacjami ciekawymi a mało znanymi i przedstawiła sylwetkę twórcy z niezwykłą swadą. "Lekcję" rozpoczął i zakończył, pięknie grając na pianinie, kilkunastoletni pianista - Bonifacy Klimkowicz.

Piątkowy wieczór, raz pełen zadumy, raz śmiechu, wspaniale prowadzony przez p. Sławę Bednarczyk zgromadził przedstawicieli wszystkich pokoleń. A dzięki Jej pracy i pracy p. Jadwigi Klimkowicz  podobne wzruszenia będzie można przeżywać podczas kolejnej "Lekcji Mowy Polskiej, Dykcji i Historii" - już za miesiąc.

I jeszcze linka do wszystkich fotografii albumu:
https://plus.google.com/photos/113826734217089771149/albums/5949468860755723201

(Od  Redakcji): A linki do dwóch fotoreportaży, autorstwa pp. Elżbiety Marchewki i Alicji Rostockiej oraz impresji filmowej, przygotowanej przez p. Grzegorza Garbulę znajdą Państwo poniżej:
https://picasaweb.google.com/115266215617350072168/AudialniaPHnatowicz?authkey=Gv1sRgCOW269e34KDurgE&feat=email
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/22Listopada2013
http://www.youtube.com/watch?v=Pl4LOXmHOuo

jadwigaklimkowicz1Jadwiga Klimkowicz

W moim miasteczku cisza krzyczy nocą,
Pijane cienie sennie coś bełkocą,
W moim miasteczku noc brzydotę kryje,
A anioł z diabłem smętne piwo pije.
 
Czerwone światła w koktajl barze,
Niepewność kryje nocy futro,
Tutaj się jeszcze coś wydarzy,
W szklankach pijane dziś i jutro.

martagrabyszrecitalPragnę zaprosić Państwa na recital Marty Grabysz, która uskrzydlona sukcesem wróciła właśnie ze Sztokholmu. Artystka była tam gościem Sztokholmskiego Salonu Poezji i emanującej energią i życzliwością p. Małgorzaty Kwiecińskiej-Jarvenson – prezes tej formacji.

Dla nas zaśpiewa w historycznym, zaczarowanym i pełnym wspomnień miejscu, czyli znanej nam wszystkim Jamie Michalika. Wkrótce poznamy datę wydarzenia, zatem warto śledzić krakowskie strony informacyjne: Karnet, Kraków Niezależny, Nasze Miasto, Warto wiedzieć itd. Zanim jednak zaczniemy oklaskiwać panią Martę w Jamie Michalika, przeczytajmy co o sztokholmskim wieczorze napisała dla „Polonia.info” p. Krystyna Stochla. Zapraszam serdecznie 😉

Krystyna Stochla (Sztokholm): Magiczny wieczór

Fotografie w tekście, p. Bogusław "Bobo" Rawiński.

martagrabysz1Miło jest wrócić jesienią z szalonych wakacji pod oswojone dachy, zwłaszcza że zawsze czekają na nas ciekawe i różnorodne propozycje kulturalne. Tej jesieni – prócz innych imprez – był już warszawski teatr, był koncert rockowy, wreszcie przyszła kolej na Sztokholmski Salon Poezji. Trochę o Salonie ucichło więc może niektórzy z Państwa sądzą że dogorywa, tymczasem Salon ma się dobrze a nawet bardzo dobrze. Pewnie że przydałaby się życiodajna kroplówka w postaci możnego sponsora ale i tak w dobie drastycznych finansowych ograniczeń organizatorzy z piasku bicze kręcą i zupę z gwoździa gotują. Wielka to zasługa kipiącej energią Margarety Kwiecińskiej-Jarvenson i całego salonowego zarządu. Margareta jak wytrawny myśliwy krąży wśród artystów, by trafić na właściwe osoby. Tym razem, w ramach XIV salonu poezji, 19 października w sali Konsulatu swój program zaprezentowały dwie krakowskie artystki: śpiewająca aktorka Marta Grabysz i pianistka Małgorzata Bińczycka. Te panie przyjaźnią się od niepamiętnych czasów i przyznać trzeba że jest to przyjaźń twórcza. Zaprezentowały nam swój autorski spektakl „W moim miasteczku ” i jest to – rzecz jasna – tytuł metaforyczny.
 
martagrabysz3Marta jest absolwentką krakowskiej PWST. kiedyś znaną z występów w krakowskich kabaretach m.in. Loch Camelot i Bunga w Nordic House a także w Piwnicy pod Baranami.

Pod Baranami zaistniała dzięki piosenkom Marka Grechuty, napisanymi specjalnie dla Niej.

Trudno było nie dostrzec jej talentu, charakterystycznego głosu i urody, ale cóż – zły los sprawił że na lata musiała zniknąć ze sceny i skoncentrować się na ratowaniu ZDROWIA.

Teraz do nas wróciła – dojrzała, wyważona, oszczędnie operująca aktorskimi środkami.

malgorzatabinczyckaDo programu Marta wybrała bliskie jej sercu wiersze (aż zdumienie ogarnia że z tak różnych obszarów poezja stanowi spójną całość), do tych wierszy Małgorzata napisała muzykę, opracowała aranżację i zasiada do fortepianu jako akompaniatorka i gra za całą orkiestrę. Jej muzyka jest „nośna” i świeża a tak znakomicie wszystko współbrzmi że już nierozerwalnie funkcjonuje w mojej głowie i sercu.

Był to wieczór magiczny, Marta zaczarowała nas i porwała a wędrując od piosenki do piosenki w zmienności klimatów, rytmów i nastrojów, czułam się jak postać z obrazów Chagalla, unosząca się nad ziemią w jakimś odrealnieniu. Wybór poezji nigdy nie jest przypadkowy, zawsze jest odbiciem tego, co artyście w sercu gra :cierpienia i szczęścia, radości i niepokoju, tęsknot i nadziei.

martagrabysz2I przyznać trzeba że tego wieczoru wystąpiła przed wyjątkowo wrażliwą i „chłonną” publicznością – były nawet łzy wzruszenia na widowni, potem wielkie brawa, kwiaty, gratulacje. Marta sama była tym gorącym odbiorem zaskoczona, wzruszona. Otoczona wianuszkiem widzów podpisywała płyty, przyjmowała podziękowania – każdy chciał być jak najbliżej i zamienić choćby kilka słów. Szczęśliwa, w poczuciu artystycznego spełnienia też szybowała nad dachami. W Krakowie artystka prezentowała już program na swych dawnych scenach, czyli w Loch Camelot i w Piwnicy, potem przyszła pora na małą scenę Teatru Ludowego, mieszczącą się w Ratuszu przy Rynku. Tam, na prawdziwej teatralnej scenie, z orkiestrą, w feerii świateł autorstwa niezrównanej Ady Szczudło jest to zapierający dech spektakl. A gospodarzem tych krakowskich wieczorów, mistrzem ceremonii, jest za każdym razem niekwestionowany król Piwnicy Mieczysław Święcicki – wielki Marty entuzjasta.

Uważa że swoim repertuarem, głosem, siłą ekspresji, Marta wskrzesiła na scenie najlepszy piwniczny czas, czas wielkich gwiazd – to tamten klimat i poziom.

Sami Państwo wiecie, że komu jak komu, ale Święcickiemu w tej materii można wierzyć w ciemno.

Usłyszeliśmy: Blues Witkacy; Tango triste – Edward Stachura; Pieśń wiara – Edward Stachura; Ulica słowicza – Julian Tuwim; Szatnia teatralna – Julian Tuwim; Allegro – Wisława Szymborska; Sonet – Wisława Szymborska i Stanisław Korab-Brzozowski; Linoskok – Jerzy Miller; Kołysanka – Mieczysław Jastrun; Brzeg - wolny przekład z Szekspira – Ewa Lipska; W moim miasteczku – Barbara Pyryłowicz; Modlitwa czerwcowa – Barbara Pyryłowicz; Był taki jeden – Barbara Pyryłowicz i Z szopką – Kamil Baczyński.

Marta Grabysz – scenariusz, reżyseria, wykonanie.
Małgorzata Bińczycka – fortepian, aranżacje, kompozycje.