Przeskocz do treści

Minister sprawiedliwości skomentował decyzję Sejmu o odrzuceniu senackiego weta do nowelizacji kodeksu karnego.

W środę Sejm odrzucił sprzeciw senatorów stosunkiem głosów 229 do 206, przy 10 głosach wstrzymujących się. Tym samym duży pakiet reform kodeksu karnego autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości czeka już tylko na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Nowelizacja zakłada zaostrzenie kar na najcięższe przestępstwa m.in. o charakterze seksualnym. Wprowadza także karę bezwarunkowego dożywocia oraz konfiskatę aut pijanych kierowców. Zmiany mają także ułatwić ściganie oraz umożliwić bardziej surowe karanie skazanych za afery gospodarcze oraz łapówki.

"Nowelizacja jest odzwierciedleniem programu Solidarnej Polski" – napisał w mediach społecznościowych wiceminister sprawiedliwości i polityk SP Sebastian Kaleta.

Zbigniew Ziobro: Dobra wiadomość dla Polaków

Zmiany w kodeksie karnym skomentował także minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro określił nowelizację jako "dobrą wiadomość dla ogromnej większości Polaków, złą dla przestępców", która "w sposób zasadniczy zmienia politykę karną wobec najgroźniejszych przestępców".

– Chodzi między innymi o osoby, które dopuszczają się najcięższych przestępstw seksualnych, o charakterze pedofilskim, z udziałem przemocy, gwałcicieli, wielokrotnych recydywistów i członków mafijnych, zorganizowanych grup przestępczych – powiedział Zbigniew Ziobro podczas czwartkowej konferencji prasowej.

Minister sprawiedliwości przyznał, że walczył o takie zmiany w przepisach od 25 lat, kiedy podczas spotkania z Janem Rokitą, zaproponował zmiany w zakresie kodeksów karnych.

– Trwało to 25 lat. Nie krótko, ale bój wydaje się być wygrany. Oczywiście ostateczne słowo będzie należało do prezydenta – podkreślił szef resortu sprawiedliwości.

Zbigniew Ziobro wyraził nadzieję, że wcześniejsze zapowiedzi prezydenta Dudy o tym, że jest "zwolennikiem twardej walki z najgroźniejszą przestępczością" nie okażą się bezwartościowe. Dodał także, że chce, by "ci mordercy, którzy dopuszczają się przestępstw z premedytacją i wyrachowaniem, mogli być izolowani nawet na całe życie w sposób bezwzględny".

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/370651/nowelizacja-kodeksu-karnego-ziobro-oglasza-sukces.html

Patryk Jaki

Wczoraj z okazji Dnia Niepodległości dziękując za to, że jesteście Państwo ze mną tyle lat na FB zorganizowałem spotkanie na żywo dla internautów. Były dyskusje o Polsce, historyczna gra terenowa, zabawy dla całych rodzin i piosenki patriotyczne. Dziękuję za spotkanie. Będą kolejne. Warto śledzić i polecać stronę i naszą społeczność.

Linka do tekstu i filmiku: https://www.facebook.com/PatrykJaki/videos/521263836276046

Donald Tusk powinien iść raczej w marszu w Berlinie – powiedział minister Zbigniew Ziobro, idąc w Marszu Niepodległości.

– Dzisiaj jest wielu takich, którzy zapominają o tym, że niepodległość, suwerenność, nie są dane raz na zawsze, że są realne zagrożenia na horyzoncie – powiedział Ziobro w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski. – Są tacy, którym nie przeszkadza to, że Niemcy chcą budować jedno państwo europejskie pod swoim przywództwem. Przyjmują to wręcz z zadowoleniem. Są tacy, których nie razi to, że Unia Europejska na skutek nacisków Berlina blokuje w sposób bezprawny środki finansowe należne Polsce, ale wręcz do tego zachęcają i tego żądają – stwierdził minister sprawiedliwości. – Trudno, żeby tych ludzi łączyły idee i wartości bliskie polskim patriotom, którzy gromadzą się na marszu 11 listopada – dodał.

Zbigniew Ziobro: Tusk powinien iść w marszu w Berlinie

Zapytany, czy poszedłby w jednym marszu z Donaldem Tuskiem, Ziobro odparł: "Chrześcijanie zakładają, że każdy może zgrzeszyć, bić się w piersi i nawrócić. Mam nadzieję, że Donald Tusk kiedyś się nawróci, bo dziś powinien iść raczej w marszu niepodległości - nie wiem, czy taki jest, ale pewnie jest organizowany - w Berlinie. Przekonywał, że "cała jego droga polityczna, zwłaszcza pięć lat służby z rekomendacji Angeli Merkel w Brukseli pokazuje, że on załatwiał tam sprawy ważne dla Niemiec, a nie dla Polski". Zbigniew Ziobro stwierdził, że tegoroczny Marsz Niepodległości odbywa się "w pewnym kontekście politycznym". – Z jednej strony Rosja, która odbudowuje swoje imperium, sięgając po przemoc. Z drugiej strony Niemcy, które już oficjalnie w swoich dokumentach rządowych wskazują, że chcą budować na gruzach Unii Europejskiej jedno państwo pod swoim przywództwem, a to oznacza finalnie kres polskiej niepodległości, suwerenności, jaką znamy dziś – powiedział.

Zbigniew Ziobro pojawił się na Marszu Niepodległości razem z innymi politykami Solidarnej Polski, m.in. Januszem Kowalskim, Jackiem Ozdobą i Patrykiem Jakim.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/kraj/368167/zbigniew-ziobro-tusk-powinien-isc-w-marszu-w-berlinie.html

„Jeżeli ten interes wymaga ustępstw w tej konkretnej sytuacji, to mądrością polityczną jest doprowadzenie do takich ustępstw i wybranie takiego scenariusza, który jest dla Polski najbardziej korzystny” - powiedział w rozmowie z RMF FM minister sportu Kamil Bortniczuk, odnosząc się do sytuacji wokół polskiego KPO. „To samo już słyszeliśmy 11 razy. I za każdym razem efekt był taki: Niemcy wprowadzali w Polsce coraz większy chaos prawny, osłabiając państwo a środków nie tylko nie było żadnych,ale ciągle wymyślano nowe sposoby,aby ukraść więcej” - skomentował na Twitterze europoseł Patryk Jaki.

Bortniczuk: Należy podejmować racjonalne decyzje

W internetowej części audycji „Gość Krzysztofa Ziemca” Bortniczuk był pytany o nasze relacje z UE w kontekście środków z KPO dla Polski. Jeżeli decyzja jest taka, że w świetle sytuacji gospodarczej, światowego kryzysu, pieniądze z KPO są naszej gospodarce potrzebne, to należy podejmować racjonalne decyzje, nie kierując się zacietrzewieniem, ideologią, ale kierując się interesem Polski i Polaków — podkreślił minister sportu. Jeżeli ten interes wymaga ustępstw w tej konkretnej sytuacji, to mądrością polityczną jest doprowadzenie do takich ustępstw i wybranie takiego scenariusza, który jest dla Polski najbardziej korzystny — dodał.

Patryk Jaki: To samo słyszeliśmy już 11 razy

Wypowiedź szefa MSiT skomentował na Twitterze były sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. To samo już słyszeliśmy 11 razy. I za każdym razem efekt był taki: Niemcy wprowadzali w Polsce coraz większy chaos prawny, osłabiając państwo a środków nie tylko nie było żadnych, ale ciągle wymyślano nowe sposoby, aby ukraść więcej (zabezpieczenie z Turowa, ID, a teraz fun. spójności) — napisał. Nie bardzo wiem, dlaczego Niemcy/UE mieliby nam teraz dać cokolwiek skoro nie chcą silnej Polski i naszego rządu, tylko swój proniemiecki z PO. A skoro widzą, że można nas tyle razy oszukać a my dalej żadnych wniosków nie wyciągamy to dlaczego teraz miałoby być inaczej? — zapytał Jaki.

Tekst i zdjęcie: https://wpolityce.pl/polityka/621767-co-z-kpo-bortniczuk-o-ustepstwach-jaki-odpowiada

„Schuman wyznawał te wartości, do których wy tak często odwołujecie. A dzisiaj, gdyby przyszedł do tego Parlamentu, pewnie nie mógłby pełnić żadnej funkcji” – powiedział w Parlamencie Europejskim Patryk Jaki, europoseł Solidarnej Polski.

Patryk Jaki mówił europarlamentarzystom o zagrożeniu jakim jest komunizm. Przypomniał o wartościach, które zbudowały Europę. Najpierw ustalmy fakty. Jaka ideologia pochłonęła najwięcej ofiar w historii świata? Otóż tą ideologią był komunizm. Komunizm, który jak rozumiem wam nie przeszkadza, bo pełno tutaj ludzi, którzy odwołują się do tej ideologii, w tym, jak rozumiem również w rządzie koalicyjnym Hiszpanii i to wam w ogóle nie przeszkadza. A przypomnijmy na jakich wartościach opierał się komunizm. Walce z Bogiem i chrześcijaństwem, walce z rodziną, walce z wolnością i walce z prawdziwymi fundamentami europejskości, które są trzy od ponad dwóch tysięcy lat: filozofia grecka, rzymskie prawo, chrześcijaństwo – na tym zbudowano pokój w Europie; największe dzieła sztuki, architektury, filozofii; powszechny system edukacji; pierwszą konstytucję w Europie, która powstała w katolickiej Polsce – powiedział.

Schuman wyznawał te wartości, do których wy tak często odwołujecie. A dzisiaj, gdyby przyszedł do tego Parlamentu, pewnie nie mógłby pełnić żadnej funkcji, bo taka jest w was demokracja. Jak w Szwecji wygra ktoś, kto się wam nie podoba, to nie ma demokracji. Bo co? Tak samo w Hiszpanii i Włoszech, jeżeli wygrałby ktoś, kto wam się nie podoba, to wtedy nie ma demokracji, bo prawdziwa demokracja dla was jest tylko wtedy, kiedy wygrywa lewica. Tylko, że to nie jest demokracja, tylko dyktatura – dodał.

Kryterium praworządności

Patryk Jaki przypomniał też o tzw. kryterium praworządności, które używane jest do atakowania Polski. Dokładnie tak samo jest z tym kryterium praworządności. W Polsce są takie same rozwiązania, jak w innych państwach, tylko wam to przeszkadza. Mówicie: „Może i są, ale oni mają gorszą kulturę i tradycję”. To są właśnie poglądy rasistowskie, które doprowadziły do wszystkich wojen w Europie. Nie idźcie tą drogą! Prawdziwa demokracja polega na tym, że słuchacie ludzi, a nie wyobrażacie sobie, że tylko wy będziecie decydowali o tym, kto naprawdę będzie rządził w poszczególnych krajach. Dziękuję bardzo – mówił Patryk Jaki.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/618852-jaki-ostrzega-parlament-europejski-nie-idzcie-ta-droga

Niemcy chcą osadzić swojego człowieka w Polsce, Donalda Tuska i PO, w którą inwestują już od wielu lat – twierdzi Patryk Jaki.

Mimo spełnienia przez Polskę najważniejszego z tzw. kamieni milowych, czyli likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, Polska wciąż nie otrzymała środków z unijnego Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa. Co więcej, jak donosiła w poniedziałek "Rzeczpospolita", zagrożone są także pieniądze z Funduszu Spójności oraz programów regionalnych. Choć politycy rządowi zdementowali doniesienia gazety, to jednak wciąż pojawiają się obawy dotyczące możliwości wstrzymania unijnych środków dla Polski. Dlaczego, mimo uczynienia ze strony Polski gestu w sprawie ID, Bruksela wciąż nie godzi się na wypłatę środków? Na to pytanie próbował odpowiedzieć europoseł Patryk Jaki, który gościł na antenie Radia Zet.

Polska nie łamie praworządności

Polityk zdecydowanie podkreślił, wbrew narracji Brukseli oraz polskiej opozycji, że "w Polsce nie jest łamana żadna praworządność". Jaki wskazał, że wszystkie rozwiązania wprowadzone przez reformę sądownictwa, "obowiązują w innych państwach Unii Europejskiej". Dlaczego więc Komisja Europejska eskaluje konflikt z Warszawą? – Oni to nawet wiedzą, tylko teraz jakby to tłumaczą w ten sposób, że owszem, może i w Polsce są takie rozwiązania jak gdzie indziej, ale Polska ma gorszą tradycję i gorszą kulturę. To jest pogląd rasistowski – stwierdził Patryk Jaki i dodał, że Komisja Europejska "nie ma dobrej woli w tym zakresie".

Człowiek Niemiec

Patryk Jaki przekonywał dalej, że likwidacja Izby Dyscyplinarnej była ze strony Polski gestem dobrej woli, mimo że, KE de facto złamała unijne traktaty nakazując likwidację Izby. Zdaniem europosła, prawdziwe intencje Brukseli polegają na chęci pozbycia się rządu Zjednoczonej Prawicy i wyniesienia do władzy Platformy Obywatelskiej. Ważną rolę w tym procesie odgrywa były premier Donald Tusk. – My po prostu musimy zrozumieć o co w tej grze chodzi. Ta gra jest bardzo prosta: Niemcy chcą osadzić swojego człowieka w Polsce, Donalda Tuska i Platformę Obywatelską, w którą inwestują już od wielu lat i w związku z tym wykorzystują fundusze europejskie i naiwność dużej części Polaków, którzy uważają, że w Polsce brakuje praworządności – wyjaśnił Patryk Jaki .

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/359212/gra-jest-bardzo-prosta-jaki-niemcy-chca-osadzic-swojego-czlowieka-w-polsce.html

To Donald Tusk i politycy niemieccy odpowiadają za blokowanie Polsce środków europejskich – uważa Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.

Zdjęcia w tekście pp. Maria Krakowska i Mirosław Boruta Krakowski (Konwencja Solidarnej Polski - "Tańsza energia dla Polaków", Warszawa, 15 pażdziernika 2022 roku).

Według ustaleń "Rzeczpospolitej", Komisja Europejska może wstrzymać praktycznie wszystkie płatności środków unijnych dla Polski z nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027.

Chodzi już nie tylko o pieniądze z Funduszu Odbudowy (KPO), ale też ze "zwykłego" siedmioletniego budżetu UE, z którego Polska powinna dostać ok. 75 mld euro.

Zbigniew Ziobro: Tusk, PO i Niemcy mają wspólny interes

– Za blokowanie środków europejskich należnych Polsce odpowiada Platforma Obywatelskiej i Donald Tusk wraz z politykami niemieckimi, którzy udzielają im wielkiego wsparcia, na czele z Niemką, panią komisarz von der Leyen, szefową Komisji Europejskiej – powiedział na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro, komentując doniesienia "Rz".

– Interesem Tuska i PO jest przejęcie władzy w Polsce, spowodowanie, aby wybory, które w normalnych warunkach, demokratycznych nie mają szans na przywrócenie Tuska do władzy, bo skompromitował się jako polski premier, a później skompromitował się jako szef Rady Europejskiej, który reprezentował interesy nie polskie, ale interesy Niemiec. Przez pięć lat zrobił wiele dla Niemiec i nic dla Polski – ocenił minister sprawiedliwości.

"Na to nie zgodzi się rząd Zjednoczonej Prawicy i Solidarna Polska"

Jego zdaniem Tusk "wie, że w normalnych, uczciwych, demokratycznych warunkach nie jest w stanie wrócić do władzy, dlatego w akcie desperacji, uderzając w interesy nawet swoich wyborców, działa na szkodę Polski".

– Niemcy chcieliby tutaj rządu, który będzie uległy wobec Berlina i Brukseli, z naciskiem na tę pierwszą stolicę – dodał, przekonując, że głównym celem jest "przekształcenie Unii Europejskiej w jedno państwo pod przywództwem niemieckim".

– Na to wszystko nie zgodzi się dzisiejszy rząd Zjednoczonej Prawicy i na pewno Solidarna Polska, która ma bardzo jasno zakreślony program obrony polskiej suwerenności. Dlatego oni chcą zrobić wszystko, żeby ten rząd zmienić – powiedział Zbigniew Ziobro.

Tekst za: https://dorzeczy.pl/opinie/358615/ziobro-to-tusk-i-niemcy-odpowiadaja-za-blokowanie-srodkow.html

Pod obywatelskim projektem noweli Kodeksu karnego, który miałby penalizować „publiczne lżenie lub wyszydzanie” Kościoła lub związku wyznaniowego, podpisało się blisko 400 tys. osób - poinformował we wtorek szef MS Zbigniew Ziobro. Dodał, że projekt zostanie złożony w Sejmie we wtorek.

Zebranie podpisów pod projektem ustawy „W obronie chrześcijan” wysunęli politycy Solidarnej Polski, w odpowiedzi na ataki, z którymi w Polsce szczególnie katolicy spotykają się coraz częściej. Minister sprawiedliwości informując na wtorkowej konferencji prasowej o złożeniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, który miałby penalizować „publiczne lżenie lub wyszydzanie” Kościoła lub związku wyznaniowego podkreślił, że podpisało się pod nim już blisko 400 tys. podpisów. Chciałbym ogromnie podziękować wszystkim zaangażowanym w ten proces zbierania podpisów, które zakończyły się wielkim sukcesem w postaci zebrania już blisko 400 tys. podpisów — mówił Zbigniew Ziobro.

Ogromny wzrost ataków na tle religijnym

Szef MS zwracał uwagę, że żyjemy w czasach narastającej agresji wobec ludzi, którzy - jak mówił - mają wolę i odwagę przyznawać się do swojej wiary, zwłaszcza publicznie. Są tego liczne, namacalne niestety przykłady — powiedział. Jeśli porównamy sześć lat - od roku 2008 ro roku 2015 - to w tym czasie w Polsce prowadzono 163 postępowania karne związane ze sferą naruszenia obszarów wolności religijnych gwarantowanych przez państwo i chronionych przez Kodeks karny. W międzyczasie bardzo wiele się zmieniło, niestety na gorsze (…) I na przestrzeni ostatnich sześciu lat prokuratura musiała wszczynać aż 2400 postępowań karnych. Więc mamy sześć lat do sześciu lat - 163 postępowania z jednej strony, do 2400 z drugiej strony. To jest ogromny wzrost — ocenił minister.

Według niego, „nie ma innego typu przestępstw, które w tak drastyczny sposób wzrosłyby w tak krótkim czasie”. Będę dziś apelował w rozmowie osobistej - mam nadzieję - z marszałek Sejmu Elżbietą Witek, o jak najszybsze poddanie pod prace parlamentarne tego projektu — poinformował. W ocenie Zbigniewa Ziobry projekt „jest ważny i potrzebny dla gwarantowania bezpieczeństwa wszystkich polskich obywateli”.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/616838-solidarna-polska-zlozyla-projekt-w-obronie-chrzescijan

Przygotujmy się na bardzo brutalną kampanię, w której trzeba będzie odróżnić dobra od zła – mówi europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Czy wiąże pani duże nadzieje w związku z wygraną Braci Włochów?

Beata Kempa: Bardzo się cieszę, że wygrała demokracja. Włosi oparli się na ostatniej prostej próbie zewnętrznej ingerencji w demokrację we Włoszech, a mówię tu o wypowiedzi Ursuli von der Leyen. Obywatele oparli się swoistemu szantażowi. Bardzo się z tego powodu cieszę, ale również z faktu, że wygrała wiarygodność. Giorgia Meloni od początku była bardzo autentyczna i wiarygodna. Postawiła na mocny fundament prawicowy i chrześcijański, i to wygrało.

Co się zmieni w Europie?

Uważam, że pojawia się nowy trend, który jest odpowiedzią na nieodpowiedzialną politykę liberałów i socjalistów, którzy rządzą w sposób antydemokratyczny. Rządy tej grupy doprowadziły do gigantycznego kryzysu migracyjnego, który szczególnie dotknął Włochy. Podobnie było w Szwecji. Mamy coraz więcej państw, w których do głosu dochodzą konserwatyści, dlatego myślę, że niebawem nastąpi silne wzmocnienie prawicy w Europie.

Czy w pani ocenie przewodnicząca KE odpowie za swoją wypowiedź?

We wtorek odbyło się posiedzenie grupy EKR, gdzie oprócz gratulacji na dla naszych włoskich partnerów, rozmawialiśmy bardzo ostro na temat słów Ursuli von der Leyen. To był bardzo groźny szantaż i trzeba to mówić wprost. Okazało się, że jeśli w Europie będzie się działo coś inaczej, niż chcą tego Niemcy i liberałowie, to takie państwa będą karane. Przypomnijmy sobie, co mówiła wiceprzewodnicząca PE Katarina Barley o zagłodzeniu Polski i Węgier, lub co wygadywał Frans Timmermans i jakie działania podejmował wobec naszego kraju. Brukselskie elity odkryły swoje macki, którymi chcą konstruować nową Europę. Naszą rolą jest to zatrzymać. Nie chcemy federalistycznej Europy pod hegemonią Niemiec, tylko równą dla wszystkich państw członkowskich wspólnotę.

W jaki sposób w przyszłym roku KE może ingerować w polskie wybory?

Bądźmy świadomi jednej rzeczy. Musimy wiedzieć, że będzie niebywale zmasowany atak na polską prawicę. Bezpardonowy. Począwszy od ataku instytucjonalnego jak zabieranie środków europejskich, wprowadzanie kolejnych kamieni milowych, wszczynanie debat, czy wprowadzanie kolejnych artykułów jak 5., czy 7. Wielu antypolskich polityków będzie chciało się na tym wylansować, zwłaszcza podczas debat, które z pewnością odbędą się w Brukseli. Ponownie przejdziemy dyskusje o braku praworządności i demokracji w Polsce, jestem tego pewna. Przygotujmy się na bardzo brutalną kampanię, w której trzeba będzie odróżnić dobra od zła. Naszą rolą będzie obrona polskiej suwerenności.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/351124/kempa-nastapi-niebywale-zmasowany-atak-na-polska-prawice.html

„Pamiętamy jeszcze czasy komuny, dyktat Moskwy i tego typu nakazy i w naszym kodzie genetycznym, ale okazuje się, w kodzie genetycznym Włochów czy Szwedów również, nie ma czegoś takiego jak nakazy z ostatniego piętra Komisji Europejskiej w Brukseli. Naród włoski dał pani Ursuli von der Leyen prztyczka w nos. I to mocnego” - mówi portalowi wPolityce.pl europosłanka EKR Beata Kempa.

wPolityce.pl: Środowiska konserwatywne w całej Europie są zadowolone z wyniku wyborów we Włoszech, ale przewodnicząca KE zapewne nie. Jak oceniłaby Pani słowa Ursuli von der Leyen wypowiedziane na Uniwersytecie Princeton krótko przed wyborami parlamentarnymi we Włoszech?

Beata Kempa: Przewodnicząca Komisji Europejskiej moim zdaniem ostro zamanifestowała taką siłę Unii Europejskiej idącą w kierunku bardzo mocnej realizacji wizji federalnej Europy. Ona nie przyjmuje do wiadomości, że Unia Europejska składa się z państw narodowych, a każde z nich ma swoją tradycję, kulturę, odrębność, a przede wszystkim w tych państwach szanowana jest demokracja. Oznacza to, że obywatele wybierają władze, a nie instytucje unijne czy jakiekolwiek inne instytucje.

To, co zrobiła Ursula von der Leyen, to była ewidentna ingerencja w wybór demokratyczny we Włoszech. Każdy szanujący się polityk, wiedząc, że w kraju, w którym odbywają się wybory, w którym trwa kampania wyborcza, waży swoje słowa, a w swoich działaniach kieruje się przede wszystkim tym, aby nie naruszyć demokratycznego procesu wyborów.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej poszła „po bandzie”. Będąc w USA wypowiedziała się w sposób jednoznaczny, użyła groźby w kierunku Włoch. Tymi słowami tak naprawdę potwierdziła, już werbalnie, że to wszystko, co dzieje się wobec Polski i Węgier, to jest po prostu szantaż. Potwierdziła to, o czym mówiono niejednokrotnie, a co próbowano w sposób zawoalowany przekazywać międzynarodowej opinii publicznej, pod płaszczykiem „praworządności” czy różnych innych procesów. Tymczasem chodzi tylko o to, że w krajach członkowskich rządzą ludzie, którzy nie pasują do ich układanki.

Ale zarówno Ursula von der Leyen, jak i cała Komisja Europejska, w której są również Frans Timmermans i Vera Jourova, z uporem maniaka wcielają w życie wizję federalistycznej Europy i z każdym, kto im w tym przeszkodzi, będzie próbował przeszkodzić lub będzie po prostu potencjalną przeszkodą, będą walczyć z całą brutalnością. Wstrzymywanie, blokada środków z Krajowego Planu Odbudowy to nie tylko szantaż emocjonalny. To metody dyktatorskie, totalitarne, niedopuszczalne dla demokratycznych krajów. Jak można mówić o wartościach europejskich i pouczać Włochów, jak mają głosować?

Polska opowiadała się za tym, aby przewodniczącą Komisji Europejskiej została Ursula von der Leyen, mimo iż o to stanowisko ubiegał się wspomniany już przez panią Frans Timmermans. I do tej pory przedstawiana jest przez media czy komentatorów jako bardziej ugodowa, łagodniejsza, skora do porozumienia z krajami członkowskimi. Czy mogliśmy spodziewać się, że von der Leyen zachowa się jak Timmermans?

Przypominam sobie bardzo podobną wypowiedź Fransa Timmermansa. Podczas jednej z konferencji podsumowujących jego działalność jako komisarza ds. praworządności, wypowiedział się mniej więcej w taki sam sposób w stosunku do naszego narodu: że Polacy dopiero nauczą się, jak mają głosować. Co to znaczy? Pamiętamy jeszcze czasy komuny, dyktat Moskwy i tego typu nakazy i w naszym kodzie genetycznym, ale okazuje się, ze także w kodzie genetycznym Włochów czy Szwedów nie ma czegoś takiego jak nakazy z ostatniego piętra Komisji Europejskiej w Brukseli. Naród włoski dał pani Ursuli von der Leyen prztyczka w nos. I to mocnego.

Tym bardziej, że o ile na co dzień unijne instytucje czy kraje „starej Unii” demonstrują tego rodzaju postawę wobec takich państw jak Polska czy Węgry, a więc krajów nowej Unii, biedniejszych słabszych i wciąż odbudowujących się po latach komunistycznego zniewolenia, to tym razem szefowa KE dość ryzykownie „zaczepiła” Włochy, czyli jednego z największych graczy wspólnoty.

Tak, to trzecia gospodarka po wyjściu Wielkiej Brytanii. I skoro już mówimy o brexicie, to widać, ze ta poważna lekcja niczego nie nauczyła Brukseli. Grożenie w tej chwili trzeciej gospodarce w UE jest działalnością samobójczą, autoagresywną.

To, że mają w tej chwili większość w PE, nie znaczy, że będą tę większość utrzymywać. Wszystkie istniejące badania wskazują na to, że ich większość może się zachwiać. Z jednego z badań zrealizowanych przez sondażownię europejską wynika, że Zjednoczona Prawica (czy szerzej EKR, bo tę grupę reprezentujemy w PE), ma w Polsce poparcie na poziomie 41 proc., co pokazuje, że nasza obrona polskich interesów na arenie międzynarodowej jest czymś, co odpowiada Polakom.

Jak oceniłaby Pani sam wynik wyborów? Czego możemy spodziewać się po polityce premier Giorgii Meloni?

Wynik jest rewelacyjny. Panią Giorgię Meloni mieliśmy zresztą okazję poznać podczas posiedzenia grupy EKR w Brukseli. Zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie jako osoba bardzo konkretna, ale jednocześnie bardzo autentyczna.

Wygrała dzięki swojej wiarygodności. Jej droga polityczna nie była łatwa, ale to, co ona mówiła i jej działania, były jednoznaczne, spójne, ta wiarygodność wygrała. Dlatego warto być w polityce wiarygodnym.

Osobiście gratuluję, bardzo się cieszę i wierzę, że ten rząd będzie prowadził Italię, oczywiście w ramach Unii Europejskiej, w kierunku odnowy wartości Schumana, Adenauera czy De Gasperiego. Bo to były wartości chrześcijańskie, na gruncie których UE stanęła i mam nadzieję, że kolejny kraj po Polsce, Węgrzech, Szwecji dołączy do tego, aby te wartości przypomnieć, odbudować i na ich gruncie współpracować w UE. Nie na gruncie dyktatu, jakby tego chciała niemiecka przewodnicząca KE, tylko na gruncie współpracy i wzajemnego wsparcia w tych trudnych czasach.

Zanim jeszcze Giorgia Meloni rzeczywiście wygrała wybory, a więc zanim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzję - została przez lewicę czy liberałów, także w Polsce, niemal rytualnie okrzyknięta „faszystką” czy „nacjonalistką”.

To jest wściekłość tak zwanych elit. Tak zwanych, bo sami siebie tak określają, choć w istocie żadnymi elitami nie są. Ta agresja wynika z niemocy, ponieważ nie potrafili wygrać wyborów - trochę jak nasza opozycja w 2015 r.. Liderka Braci Włochów wytrzymała krytykę, okazuje się, że wyborcy tej krytyki nie „kupili”, patrzyli bowiem na program polityczny i autentyczność tej formacji i to wygrało.

Czy Georgia Meloni wygra również w obrębie własnej koalicji politycznej? Bo o ile nie ma wątpliwości, że liderka Braci Włochów planuje wspierać Ukrainę i prowadzić twardą politykę wobec Rosji, o tyle można mieć takie wątpliwości co do jej koalicjantów: Matteo Salviniego i Silvio Berlusconiego.

Myślę, ze ostatecznie połączy ich jednak pragmatyzm. Georgia Meloni wie, że wsparcie dla Ukrainy to dobry kierunek, także dlatego, że przedłużająca się rosyjska agresja będzie powodować kolejne perturbacje w Unii i na świecie. Obecnie mamy kryzys energetyczny, stoimy w obliczu kryzysu żywnościowego, który będzie sprzyjał nielegalnej migracji. Bracia Włosi opowiadają się natomiast przeciwko nielegalnej migracji. Giorgia Meloni doskonale zdaje sobie sprawę, że niedostateczne wsparcie dla Ukrainy będzie powodować między innymi zawirowania na rynku żywnościowym i napływ migrantów. Myślę, że w tym zakresie porozumie się z koalicjantami.

Wszystkie koalicje wymagają oczywiście konsensusu, ale myślę, że w kwestii Ukrainy również uda się go osiągnąć. Pomoc Ukrainie i jej zwycięstwo jest w interesie wszystkich Europejczyków - także Włochów.

No i niezależnie od postawy koalicjantów, to jednak Georgia Meloni, jak wszystko wskazuje, będzie mieć w tym rządzie decydujący głos?

Oczywiście, i patrząc na jej determinację i jej możliwości, sądzę, że się porozumieją.

Bardzo dziękuję za rozmowę / Rozm. Joanna Jaszczuk.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/615811-kempa-wlosi-dali-pani-von-der-leyen-prztyczka-w-nos

Guy Verhofstadt przychodzi i sączy młodym ludziom do ucha niemieckie cele - mówi europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Co takiego złego powiedział prof. Zdzisław Krasnodębski, twierdzący, że zagrożenie dla Polski ze strony Zachodu jest równie groźnie, jak to ze Wschodu? Na profesora wylała się ogromna fala krytyki.

Beata Kempa: Dziś próbuje się manipulować i w taki sposób zmieniać znaczenie wypowiedzianych słów, żeby zaatakować autorytety. To przecież jest profesor. Zauważmy, że w ostatnim czasie zaatakowano również prof. Roszkowskiego z uwagi na podręcznik do Historii i Teraźniejszości. Mamy do czynienia z próbą zaszczucia autorytetów. Wylał się hejt, a było to celem propagandystów. Wiele osób nie zna całej wypowiedzi profesora Krasnodębskiego, czy nie widziało i nie czytało podręcznika prof. Roszkowskiego, a dali się zwieść i uwierzyli w manipulację.

A jest faktyczne zagrożenie z Zachodu?

Mogę tylko potwierdzić, że tak. Przecież to, co dzieje się w tej chwili, szczególnie w kwestii poza traktatowych działań wobec Polski, to próba obalenia rządu, czy chęć sprawienia, żeby w Warszawie sprawowały władzę rządy, które będą wykonywać polecenia Berlina lub Brukseli. Celem jest zastopowanie rozwoju naszego państwa. W przekonaniu wrogich nam sił, mamy być montownią,• dostarczycielem półproduktów, a pieniądze mają trafiać gdzieś indziej. Atak na autorytety pokazuje, że nie wolno mieć innych poglądów, niż te polityczne poprawne. Każde ustępstwo od tego, odejście od główniej brukselskiej linii, naraża takie kraje jak Polska, na atak.

Co robić w takim wypadku?

Nie poddawać się propagandzie i szczuciu na ludzi oraz włączyć myślenie. Nikt nie mówi, że z Berlina przyjadą do nas czołgi, tylko chodzi o powolne odbieranie suwerenności poprzez działania niezgodne z unijnymi traktatami. To jest ogromne zagrożenie.

Podczas Campusu Polska europoseł Guy Verhofstadt powiedział, że należy skończyć z zasadą jednomyślności oraz wskazuje, że Niemcy powinni bardziej przewodzić w UE. Czy to jest zagrożenie?

Niemcy mają przewodzić? Oczywiście współpracujemy z Berlinem, mamy wymianę gospodarczą, ale mamy również złe doświadczenia we wzajemnych relacjach i wiele niepozałatwianych spraw po wojnie. Guy Verhofstadt przychodzi i sączy młodym ludziom do ucha niemieckie cele. Pytanie brzmi, na ile młodzi ludzie mają tego świadomość? Czym będzie np. zniesienie zasady jednomyślności? To jest obalenie zasady, na której powstała Unia Europejska. Kto w takim razie tutaj walczy o prawdziwe unijne wartości?

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/340327/kempa-mamy-do-czynienia-z-proba-zaszczucia-autorytetow.html

Politycy Solidarnej Polski Marcin Warchoł i Janusz Kowalski na konferencji prasowej poinformowali o wniesieniu do Sejmu uchwały, dotyczącej uchylenia przez Niemcy tzw. dekretu Goeringa z 1940 roku.

27 lutego 1940 roku zostało wydane rozporządzenie tzw. Goeringa, które skonfiskowało szkoły, gimnazja, biblioteki, instytucji finansowo-kredytowe i wiele innych nieruchomości, majątku ruchomego Polakom narodowości niemieckiej. To było prawie 1,5 miliona ludzi, którzy zostali ograbieni w świetle barbarzyńskiego prawa - mówił Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Żądamy, żeby w Niemczech została przywrócona praworządność... Nie może być tak, że do dzisiaj obowiązują te nieludzkie, barbarzyńskie prawa. Po pierwsze, prawo to nie zostało formalnie zniesione. Po drugie, te osoby nie zostały zrehabilitowane. Po trzecie, nie został zwrócony im majątek. Tego się domagamy, to był ogromny majątek - podkreślił.

"Żądamy, aby państwo niemieckie cofnęło to rasistowskie prawo"

Jest czymś niewyobrażalnym, że w Niemczech, państwie należącym do UE, obowiązuje faktycznie to rasistowskie, antypolskie prawo. Były tylko dwie nacje w III Rzeszy, które zostały usankcjonowane takimi rozporządzeniami - oczywiście Żydzi i niestety również Polacy. Żądamy tego, aby państwo niemieckie cofnęło to rasistowskie prawo, zwróciło majątek swoim obywatelom, bo mowa przede wszystkim o obywatelach niemieckich narodowości polskiej - powiedział z kolei Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski. Jestem przekonany, że Sejm pilnie przyjmie tę bardzo ważną uchwałę i Niemcy w końcu przywrócą praworządność i zwrócą Polakom majątek zagrabiony w latach 1933-1940 - dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/612635-politycy-sp-domagaja-sie-uchylenia-dekretu-goringa

Polskość jest czymś innym niż to, co proponują Niemcy i Francja, bo jeżeli by było inaczej, to w takim razie rozwiążmy w ogóle państwo – stwierdził Patryk Jaki.

Niedawna wypowiedź europosła PiS prof. Zdzisława Krasnodębskiego na temat działań Unii Europejskiej wywołała prawdziwa burzę wśród niektórych polityków opozycji i w części mediów. W sobotę polityk odpowiadając na głosy krytyki ponownie opisał jak widzi sytuację Polski w ramach Unii Europejskiej. "Niestety okazało się, że znaczna część naszych rodaków nie rozumie słowa »suwerenność«. Można być krainą, regionem względnie zamożnym, bezpiecznym pod względem militarnym, i pewnym stopniu kulturowo autonomicznym, nie będąc krajem suwerennym lub w ogóle państwem" – podkreślił europoseł w mediach społecznościowych.

Patryk Jaki o suwerenności i słowach prof. Krasnodębskiego

Wypowiedzi prof. Krasnodębskiego komentował na antenie Polsat News europoseł Patryk Jaki. – On ma tak oczywista racje, że to, że w ogóle toczymy na ten temat dyskusję pokazuje, w jakim stanie są elity polityczne. Przypomnę, że na przykład w listach Fryderyka II do carycy Katarzyny była mowa o tym, że żeby "załatwić" Polskę, to nie wystarczy jej odebrać terytorium, tylko trzeba jej odebrać ducha. To samo mówił Bismarck, próbując atakować polskiego ducha, niszczyć tożsamość – tłumaczył polityk. – Trzeba rozumieć czym jest polskość – mówił dalej Patryk Jaki podkreślając, że Polska zawsze "odróżniała się od Zachodu". – To widać dzisiaj na przykładzie Ukrainy, kiedy widać, że Polska jest rzeczywiście prawdziwym narodem moralny i pomaga Ukraine, kiedy Zachód, Francja, Niemcy są bardzo często obojętni. (...) Co więcej, wszystkie badania pokazują, że Polacy są w stanie poświęcić więcej ze swojego osobistego majątku, żeby ratować wolność na Ukrainie, niż ludzie na zachodzie. Własnie dlatego, że wolność zawsze była dla nas ważna – tłumaczy europoseł.

"Rozwiążmy państwo i Niemcy niech tutaj rządzą"

– Co więcej, Polacy stawiali lepsze diagnozy, jeżeli chodzi o geopolitykę i zagrożenie ze strony Rosji – podkreślał w studiu Patryk Jaki. – Dlatego tak, polskość jest czymś innym niż to, co proponują Niemcy i Francja, bo jeżeli by było inaczej, to w takim razie rozwiążmy w ogóle państwo. Jeżeli nie wierzymy w Polskę, rozwiążmy państwo i Niemcy niech tutaj rządzą – stwierdził. – Polska przez lata, przez dekady była stolicą wolności, republikanizmu, w XV i XVI wieku mieliśmy najlżejszą armię na świecie, mieliśmy wyjątkowo wysoka kulturę i o tym pisze profesor Krasnodębski, że nawet jak nie było państwa, to w Hotelu Lambert w XIX wieku polska kultura trwała, wystarczy przesłuchać wystąpienie Sienkiewicza, kiedy odbierał Nagrodę Nobla – dodał polityk. – I o tym mówi (prof. Krasnodębski - red.), o tym, żebyśmy tego bronili, a wy Polaków chcecie traktować jak jakichś Irokezów, których ciągle Niemcy, czy UE muszą uczyć jak żyć – podkreślił Patryk Jaki.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/kraj/339298/jaki-jezeli-nie-wierzymy-w-polske-rozwiazmy-panstwo.html

Radio Maryja

Pod inicjatywą "W obronie chrześcijan" podpisało się już ponad 75 tys. osób - poinformował w piątek (12 sierpnia 2022 roku - red. KN) w Kielcach minister w KPRM i wiceprezes Solidarnej Polski Michał Wójcik. "Podpisują się pod nią ludzie, dla których wielką wartością jest wolność, m.in. wolność do wyznawania określonej religii" - dodał.

Michał Wójcik podczas piątkowej konferencji prasowej podkreślił, że w inicjatywie obywatelskiej Solidarnej Polski nie chodzi tylko o obronę chrześcijan, katolików czy protestantów. "Ale o obronę ludzi, którzy są wyznawcami jakiejś religii. Chodzi o wyznawców judaizmu, muzułmanów. Pod nasza akcją podpisują się też agnostycy, czy wręcz ateiści. Ludzie, dla których wielką wartością jest wolność człowieka, m.in. rozumiana jako wolność do wyznawania określonej religii, określonej wiary" - powiedział wiceprezes Solidarnej Polski.

by projekt był procedowany w Sejmie, organizatorzy akcji muszą zebrać w ciągu trzech miesięcy przynajmniej 100 tys. podpisów. "Udało się nam zebrać już ponad 75 tys. podpisów w bardzo krótkim czasie, w nieco ponad miesiąc. Jestem przekonany, że uda się nad zebrać znacznie więcej, niż 100 tys. podpisów" - zapewnił minister. Michał Wójcik podkreślił, że w inicjatywie "W obronie chrześcijan" chodzi o zmianę przepisów Kodeksu karnego, wprowadzonych kilkadziesiąt lat temu. "W okresie powojennym tak były skonstruowane, aby w istocie ciężko było przypisać komuś odpowiedzialność za jakikolwiek czyn. A w ostatnich latach jest coraz więcej incydentów, są przerywane Msze święte, piłowane kościoły, niszczone symbole religijne" - powiedział wiceprezes Solidarnej Polski. Dodał, że "chodzi o konkretną zmianę przepisów Kodeksu karnego, aby znamiona czynu zabronionego były w sposób jasny i przejrzysty określone".

"Żeby nie było chociażby takich słów jak "złośliwy" To bardzo subiektywne określenie, a jeśli się wprowadzi określenia typu "lży", "wyszydza" to ma już swoje określone znaczenie" - mówił Michał Wójcik. Jak zaznaczył, celem projektu, pod którym zbierane są podpisy, nie jest podwyższenie kar. "Nie chodzi o to, aby karać. Chodzi o to, żeby można było tak skonstruować przepisy, żeby nie było żadnych wątpliwości co do znamion tego czynu zabronionego" -wyjaśnił minister. Świętokrzyski poseł Solidarnej Polski Mariusz Gosek poinformował, że w regionie zebrano do tej pory ponad 3 tys. podpisów. "Dziękuję wszystkim tym, którzy widzą zasadność tej inicjatywy. Słowa podziękowania kieruję też do grup pielgrzymkowych, biskupów diecezji radomskiej, kieleckiej i radomskiej, oraz kapłanom za wsparcie tej inicjatywy" - powiedział Mariusz Gosek.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/min-m-wojcik-pod-inicjatywa-w-obronie-chrzescijan-podpisuja-sie-ludzie-dla-ktorych-wielka-wartoscia-jest-wolnosc

Politycy niemieccy sami mówili dziennikarzom, że "Merkel wolałaby Tuska, którym można łatwo sterować" – powiedział europoseł Patryk Jaki.

– To, że Tusk to jest tylko taki słup niemiecki, to nie są moje słowa. Przypomnę państwu artykuł z "Die Welt" z 2013 r., w którym politycy niemieccy sami mówili dziennikarzom, że "Merkel wolałaby potulnego Tuska, którym można łatwo sterować" – mówił Patryk Jaki w TVP Info. – Skoro sami Niemcy tak mówią, to dlaczego mieliby kłamać w tym artykule? Po prostu my, Polacy, musimy się obudzić, no chyba że chcemy, żeby Polska była państwem, gdzie Niemcy wybierają sobie, kto będzie rządził – dodał.

Merkel nagrodzona za pomoc uchodźcom

Europoseł odniósł się również do nagrody przyznanej przez UNESCO Angeli Merkel za wysiłki, jakie włożyła w 2015 r., żeby wpuścić do Europy migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. – Wartość tej nagrody jest taka sama jak niedawna opinia Amnesty International o wojnie na Ukrainie, które winą za ataki na szpitale i obiekty cywilne obarczyło Ukrainę, a nie Rosję – ocenił Patryk Jaki. Przypomniał, że "nie kto inny jak Frans Timmermans przedstawił projekt w imieniu KE, że każde państwo, które nie będzie przyjmowało migrantów, za każdego nieprzyjętego uchodźcę będzie musiało płacić 250 tysięcy euro". – Wtedy Polsce za nieprzyjętych uchodźców kazano płacić za jednego nieprzyjętego 250 tys. euro, a dzisiaj, kiedy Polska przyjęła prawie 5 mln prawdziwych uchodźców, to UE nie chce nie tylko dać tych 250 tys. za każdego uchodźcę, ale nie dała nam nic – stwierdził.

Patryk Jaki: Polskę obłożono większymi sankcjami niż Rosję

Według niego "Polska została do tej pory obłożona większą ilością sankcji niż Rosja, gdyby policzyć to w pieniądzach, które Polsce się należą". Patryk Jaki stwierdził też, że "Rosjanie nie są głupi i wiedzieli, że sprzedają gaz Niemcom taniej niż gdzie indziej". – To była forma politycznej łapówki: "macie tani gaz, a za to będziecie siedzieć cicho i pozwalać nam na poszerzanie wpływów w Europie Wschodniej". To się skończyło tą wojną, którą obecnie przeżywamy. I Niemcy ponoszą za to ogromną odpowiedzialność – podkreślił.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/338530/jaki-merkel-wolala-tuska-ktory-mozna-latwo-sterowac.html

Prezes Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" potwierdził, że w kontaktach z Komisją Europejską należy odejść od drogi ustępstw. Zapowiedział też dalsze prace przy reformie sądownictwa, chwaląc projekt tzw. spłaszczenia struktury sądów. To tezy, które od dawna promują politycy "Solidarnej Polski". Nie znaczy to jednak, że przedstawiciele koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości popadli w naiwny triumfalizm. Rozmówcy portalu wPolityce.pl pozytywnie odbierają słowa Jarosława Kaczyńskiego i zapewniają, że będą wspierać swojego politycznego partnera.

Nie popadamy w triumfalizm, gdyż sytuacja jest bardzo trudna. Od miesięcy staramy się, by Prawo i Sprawiedliwość zmieniło taktykę. Chodzi o asertywność. Kompromis będzie przez Unię łamany. Tak dzieje się teraz i tak będzie się dziać nadal. Tylko asertywna postawa może odwrócić ten trend - mówi nam jeden z ważnych polityków "Solidarnej Polski". Wmawiano "Solidarnej Polsce", że na siłę próbujemy się od PiS odróżnić. Nie interesują nas te przepychanki - podkreśla rozmówca portalu wPolityce.pl.

Będzie podział?

Czy słowa prezesa Kaczyńskiego wzmocniły pozycję polityczną Zbigniewa Ziobry i jego współpracowników? Okazuje się, że ci, którzy liczyli na kolejny podział w Zjednoczonej Prawicy muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Nie rozpatrujemy tego w takich kategoriach. Prezes wprost wypowiada się o błędach w taktyce wobec Unii Europejskiej. Podkreśla jednak, że to nie jest moment na wyciągnięcie wniosków personalnych. To są jasne sygnały, iż Prezes Kaczyński ocenia taktykę kompromisu, jako taktykę błędną - zwraca uwagę jeden z polityków "Solidarnej Polski".

Widzimy, że słusznie zwracaliśmy uwagę na te wszystkie zagrożenia i cieszymy się, że prezes Jarosław Kaczyński podziela nasze stanowisko. Polityków "Solidarnej Polski" z gorzką satysfakcją przyjmują też słowa Jarosława Kaczyńskiego o słynnych wetach prezydenta Andrzeja Dudy z lipca 2017 roku. Prezes ma rację, że gdyby tych wet nie było, to negocjowalibyśmy dzisiaj z zupełnie inne pozycji. Prezes wskazuje też na potrzebę reform. To dobrze wróży na przyszłość. Wesprzemy prezesa w jego planach - zapewnia polityk "Solidarnej Polski".

Odbieramy ten wywiad jako przyjęcie faktu, że asertywność wobec Unii Europejskiej jest potrzebna. Widzimy, że jesteśmy oszukiwani przez unijnych biurokratów. Tymczasem plan jest taki, by przywrócić władze Tuska, a następnie wprowadzić do Polski walutę euro. To cele federalistyczne Europy- przekonują nasi rozmówcy.

Politycy "Solidarnej Polski" mają prawo czuć się dzisiaj usatysfakcjonowani. Ich taktyka zaczyna być mocno brana pod uwagę w wypowiedziach prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie oznacza to jednak, że w obozie władzy może dojść do kolejnego ogniska rozłamu. Paradoksalnie, słowa prezesa Kaczyńskiego oznaczają skonsolidowanie działań i narracji dotyczących odpowiedzi Polski na szantaż ze strony Komisji Europejskiej. Ktoś kto będzie próbował wykorzystać słowa lidera Zjednoczonej Prawicy dla wewnętrznych rozgrywek w łonie tej formacji politycznej, może się szczerze rozczarować.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/609719-tylko-u-nas-politycy-sp-komentuja-slowa-prezesa-pis

Komisja Europejska wdraża drugi etap procedury naruszeniowej wobec Polski. Patryk Jaki uważa, że Bruksela stara się "osadzić w Warszawie swojego premiera".

Komisja Europejska w piątek poinformowała o wszczęciu drugiego etapu procedury naruszeniowej przeciwko Polsce. Sprawa dotyczy prymatu prawa unijnego nad polskim. Polska ma teraz dwa miesiące na wprowadzenie niezbędnych środków w celu zapewnienia zgodności z prawem UE, w przeciwnym razie Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.

Patryk Jaki: Wypowiedzieli totalną wojnę

Na zapowiedzi Komisji Europejskiej odpowiada wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Polityk ocenia, że mamy do czynienia z atakiem na suwerenność państwa polskiego.

"KE zamierza zaskarżyć Polskę do TSUE za orzeczenia polskiego TK. Pomimo, że w wielu krajach podobne orzeczenia wydawały zakresowo poszczególne TK i SN (Francja, Niemcy, Rumunia, Hiszpania tylko w ostatnich dwóch latach). KE dała nam dwa miesiące wycofanie się z orzeczeń TK" - napisał wiceminister w mediach społecznościowych.

Do tego wypisu odniósł się europoseł, były wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. Jego zdaniem Bruksela atakuje rząd, gdyż jej celem zmiana władz w Polsce.

"Czyli w ramach walki o niezawisłość sędziów Komisja Europejska skarży Polskę za wyrok, który się jej nie podoba. Niemcy/UE wypowiedzieli Polsce wojnę totalną, aby osadzić u Warszawie swojego premiera. Najśmieszniejsze jest to, że są u nas ciągle ludzie myślący, że ustępstwa coś PL dadzą poza kolejnymi atakami" - napisał europoseł.

Patryk Jaki: Ustępstwa nic nie dają

Patryk Jaki podkreśla w kolejnych wpisach, że obecna taktyka ustępstw nic nie daje Polsce. Zapewnił też, że Solidarnej Polsce nie chodzi o radykalizację czy "walkę dla samej walki", tylko o skuteczność działań. "Uważamy, że trzeba zmienić taktykę, bo ciągłe ustępstwa - pokazują tylko słabość, która wykorzystują i przedstawiają dalej idące roszczenia" - napisał europoseł.

"Ostatnio po wielu latach naszych próśb wreszcie PL zastosowała weto wobec 2 ważnych dla UE spraw i od razu KE zatwierdziła KPO. Potem PL zrezygnowała z weta i 2 dni później koleje ataki" - dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/325228/bruksela-uderza-w-polske-jaki-wypowiedzieli-wojne-totalna.html

Solidarna Polska przygotowała zmiany zaostrzające przepisy Kodeksu karnego dotyczące obrazy uczuć religijnych. Powodem jest rosnące poczucie zagrożenia ze względu na swoją przynależność religijną. Zakłócającym msze św. czy dopuszczającym się profanacji miejsc kultu nie trzeba będzie już udowadniać, że czynią to złośliwie.

- Zostaną wprowadzone kryteria obiektywne, a nie subiektywne. Mniej będzie się liczyła opinia biegłych - mówi minister Michał Wójcik, członek Rady Ministrów i wiceprezes Solidarnej Polski, w rozmowie z Maciejem Walaszczykiem na łamach tygodnika „Sieci".

Niejasne sformułowania dotyczące obrazy uczuć religijnych

Przedstawiciel rządu w wywiadzie zwraca uwagę, że w obecnych przepisach występuje bardzo wiele nieostrych sformułowań, które dotyczą obrazy uczuć religijnych. Cały problem polega na tym, jakie są znamiona czynu zabronionego. W kwestii związanej z art. 196 Kodeksu karnego znamiona są sformułowane tak bardzo ogólnikowo i nieostro, że kiedy dochodzi do rozstrzygania spraw, bardzo ciężko jest prokuratorom postawić komuś zarzuty, a potem skazać. Ma to często charakter czysto ocen ny - wyjaśnił minister Michał Wójcik. Jak dodał, postulowane zmiany zakładają wprowadzenie kryteriów obiektywnych, a nie subiektywnych.

Mniej będzie się liczyła opinia biegłych. Jeżeli nie zrezygnujemy z tego znamienia, co to jest obraza uczuć religijnych, to będziemy musieli je w dalszym ciągu badać. Jeżeli sprecyzujemy rodzaje karalnych czynów, takich jak lżenie, wyszydzanie Kościoła albo związku wyznaniowego, jego dogmatów, obrzędów, a także publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej, to osoba dopuszczająca się takich czynów poniesie odpowiedzialność karną - powiedział Michał Wójcik podkreślając, że „w miejsce pojemnego sformułowania o obrazie uczuć religijnych wprowadza się bardzo skonkretyzowane znamiona przestępstwa. A tego dotąd nie było".

Skala ataków na wiernych i kościoły

Jak dodał, postępowania bardzo często są umarzane i trudno kogoś skazać, gdyż trudno udowodnić mu winę oraz to, że sprawa wypełnia znamiona przestępstwa. Tymczasem skala ataków na wiernych i kościoły jest spora i ma tendencję wzrostową.Do prokuratury wpływa coraz więcej zawiadomień o obrazie uczuć religijnych (art. 196 k.k.). Z dostępnych danych wynika, że przestępstwa polegające na obrażaniu uczuć religijnych w ostatnich latach są popełniane częściej. W 2019 r. było 136 zawiadomień, w 2020 r. zaś 146. Polaków obrażają przeróżne rzeczy: krojenie tortów z podobizną papieża, konkursy jedzenia kremówek na czas, deptanie Biblii. O ile w 2016 r. skierowano do sądów 10 aktów oskarżenia przeciwko sprawcom takich czynów, o tyle do 8 grudnia 2020 r. prokuratura skierowała 29 aktów oskarżenia związanych z obrazą uczuć religijnych. Z art. 196 k.k. w latach 2016- 2018 prawomocnie skazano 29 osób, w tym 11 na karę grzywny, 10 na karę pozbawienia wolności, a 8 na karę jej ograniczenia. W 4 przypadkach odstąpiono od zawieszenia kary. W 2019 r. w sprawach dotyczących obrazy uczuć religijnych zapadły 4 nieprawomocne wyroki, a w pierwszym półroczu 2020 r. - 8. Spośród 8 skazanych w tym roku 2 osoby zostały skazane na karę grzywny, kolejne 2 na karę ograniczenia wolności, a 4 - na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia - powiedział Michał Wójcik.

Zbiórka podpisów

W rozmowie z tygodnikiem „Sieci" minister Michał Wójcik powiedział również, że zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem Solidarnej Polski zmian w Kk „idzie bardzo dobrze". Jest duża otwartość wśród ludzi na tę inicjatywę. Do wielu z nich chyba dotarło przekonanie, że dość już tego cofania się pod presją np. środowisk lewicowych. Inicjatywa, którą zaproponowała Solidarna Polska, była oczekiwana przez ludzi, ponieważ odnosiło się wrażenie, że niczego nie można już powiedzieć i zrobić w obronie osób wierzących, obiektów kultu. Łatwo też narazić się na bezkarne szyderstwa i ataki za publiczne deklarowanie swoich przekonań religijnych. Należy to zmienić - podkreślił minister Michał Wójcik.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/608836-tylko-u-nas-wojcik-koniec-z-cofaniem-sie¬pod-presja-lewicy

Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska - mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Środki z KPO wciąż są zagrożone. W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Ursula von der Leyen oceniła, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie w połowie lipca, nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innych sędziów bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jak pan ocenie słowa przewodniczącej Komisji?

Marcin Warchoł: Słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej są kuriozalne i nawołują do pogwałcenia polskiej konstytucji, ustroju i demokracji.

Dlaczego?

Ponieważ po pierwsze, w Konstytucji RP jest wyraźnie napisane, że prerogatywa prezydencka dotycząca nominowania sędziów jest niewzruszalna. Po drugie, w naszym ustroju nie wchodzi w grę, żeby ktokolwiek głowie państwa umniejszał lub odbierał prerogatywy. Głową państwa jest prezydent, a nie przewodnicząca KE, która nie posiada nawet demokratycznej legitymacji. Po trzecie, chcę zauważyć, że w Polsce prawo uchwala społeczeństwo poprzez swoich przedstawicieli w parlamencie, a nie pani von der Leyen. Mamy do czynienia z oburzającymi słowami i nawoływaniem do obalenia Konstytucji, ustroju i demokracji. Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska. Czy tego chcemy?

Na ile to w Pana ocenie poważne zagrożenie?

Podam przykład: w tej chwili Solidarna Polska zbiera 100 tys. podpisów pod projektem ustawy „w obronie chrześcijan". Jeśli to się uda, a prawo zostanie przyjęte, to co będzie, jeśli komuś w Brukseli to prawo się nie spodoba i będzie uzależniać wypłatę środków od jego zmiany? Przecież rząd, czy Sejm wykonali wolę obywateli, a jedna zachcianka Niemki, wybranej niedemokratycznie na stanowisko przewodniczącej KE może wszystko zmienić? Nie można na to pozwolić.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówi wprost, że nie chodzi tu o praworządność, czy sądownictwo, lecz o zmianę władzy w Polsce.

Oczywiście. Tutaj jest jeden cel: osadzenie w Warszawie Donalda Tuska jako namiestnika, który będzie wiernie wykonywał wszystkie polecenia Berlina czy Brukseli. Oni chcą federalizacji Unii Europejskiej. Zapisano to wręcz nowej umowę koalicyjnej niemieckiego rządu, dlatego będą do niej dążyć. Jak wiemy, dziś głównym rozgrywającym w Unii Europejskiej są Niemcy, którzy takimi działaniami z pogwałceniem traktatów i demokracji rządzić. Proszę zwrócić uwagę, że niemiecki „Der Spiegel" pisał o tym, że przyszły rząd federalny wzywa do stworzenia „Stanów Zjednoczonym Europy". Po drodze chcą zmieniać traktaty europejskie. Dalej zostanie wprowadzona europejska ordynacja wyborcza, z ponadnarodowymi listami i spisem najlepszym kandydatów. Dziś Niemcy powoli realizują ten cel, a my musimy to blokować, gdyś mamy do czynienia z bandyckim działaniem.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/329140/warchol-zachcianka-jednej-niemki-nie-moze-wszystkiego-zmieniac.html

Jest to próba zmiany źródła przepływu pieniędzy, tak aby wspierać przyjazne im samorządy i organizacje - mówi europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa w rozmowie z portalem Do Rzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: W poniedziałek i we wtorek w Warszawie gościli europosłowie z Komisji Kontroli Budżetowej PE. Jak pani ocenia tę wizytę?

Beata Kempa: Miałam okazję uczestniczyć w takiej delegacji, której przewodniczył europoseł López Aguilar. Byłam oburzona trybem jej pracy. To był absolutny sąd kapturowy i próba bardzo głębokiej, poza traktatowej ingerencji w kompetencje naszego państwa. W tym tygodniu mieliśmy podobną sytuację z udziałem komisji budżetowej. Proszę zauważyć, że do Polski nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, co do wydatkowania środków unijnych, a sytuację badały liczne instytucje m.in. OLAF. Polska była i jest krajem, który mógł się poszczycić znakomitym wykorzystaniem funduszy, a każda próba wyłudzenia, czy nieprawidłowego wykorzystywania ich, była głęboko wykorzeniania.

W takim razie dlaczego delegacja przyjechała?

Uznaję to jako nagonkę na Polskę oraz próbę pomocy europosłom i kolegom z Platformy Obywatelskiej, którzy rozpaczliwie nie potrafią wygrać wyborów i kompletnie nie mają pomysłu na siebie. Nie mają również programu, dlatego próbują rozhuśtać emocje agresją i jątrzeniem. To postawa skrajnie nieodpowiedzialna, a do tego jak widać mamy scenariusz 11zagranica".

Czy to może być próba odebrania Polsce środków unijnych?

Bardziej powiedziałabym, że jest to próba zmiany źródła przepływu pieniędzy, tak aby wspierać przyjazne im samorządy i organizacje. Dla nich lepiej byłoby gdyby większe pieniądze otrzymywały organizacje LGBT, lub grupy zwalczające prawa chrześcijan. Polityka unijna idzie w kierunku federalizacji i zwalczania świata tradycyjnych wartości. A przez tego typu instrumenty, pieniądze pomogą im osiągnąć ten cel. Jak widać, w Polsce znajdują się ludzie, którzy pomagają wezwać i wspierać tego typu komisję, szkodząc przy tym Polsce.

Tylko czy komisja budżetowa powinna potykać się m.in. z przedstawicielami sądów, prokuratury, bądź politykami opozycji?

Spójrzmy na agendę tych spotkań. Widzimy, że skład osób, które chciały się spotkać z europosłami, jest po prostu mało obiektywny. Podczas wizyty poprzedniej komisji pod przewodnictwem europosła Pansa, pan López Aguilar fotografował się z panią, która zbezcześciła obraz Matki Bożej, co w naszej ocenie jest skandaliczne. Jednak dla Hiszpana, ta kobieta jest bohaterką. Dlaczego jak taka komisja ma być obiektywna, skoro ufa tylko przedstawicielom opozycji?

Warto odnotować, że przewodniczącą komisji budżetowej jest niemiecka eurodeputowana Monika Holhmeier, która dawniej była oskarżana o fałszowanie wyborów w CSU.

Jeśli spojrzymy na życiorysy takich osób jak pani Holhmeier, czy pani Vera Jourova, to szybko możemy zadać pytanie, jak takie osoby mogą domagać się praworządności lub kogoś rozliczać? Takie osoby mają stawiać pod pręgierzem demokratycznie wybrany polski rząd? A robią, to bo nie potrafią się pogodzić z wyborem Polaków. To jawna, brutalna ingerencja w suwerenność naszego kraju.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/327493/kempa-polska-moze-sie-poszczycic-znakomitym-wykorzystaniem-funduszy.html

- Ostrzegałem, że tak to się skończy, że polityka ustępstw będzie prowadzić do kolejnych upokorzeń Polski. Na domiar złego, ulegając Komisji, zamiast reformować sądownictwo obserwujemy postępującą jego anarchizację - mówi w rozmowie z "Do Rzeczy" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Pomimo zgody na zrealizowanie tzw. kamieni milowych, Polska wciąż nie otrzymała środków z Krajowego Planu Odbudowy. Co więcej, szereg wypowiedzi unijnych polityków, m.in. komisarzy Very Jourovej oraz Didiera Reyndersa, wskazują, że Komisja Europejska wciąż nie jest usatysfakcjonowana zmianami w polskim wymiarze sprawiedliwości. Z kolei w obozie władzy narasta w tej sprawie frustracja. Dodatkowo okazuje się, że spłata bieżących należności jest jedną z pozycji w rocznym budżecie UE. W praktyce więc wpłacane do budżetu dochody służą finansowaniu wszystkich polityk i działań unijnych, a nie tylko wybranych. Oznacza to, że Polska już teraz płaci odsetki i dług od Krajowego Planu Odbudowy. Przepisy UE nie przewidują bowiem zawieszenia albo anulowania składek dla danego państwa członkowskiego Wspólnoty Europejskiej.

Co z KPO? Zbigniew Ziobro: Ostrzegałem premiera Morawieckiego

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy", który ukaże się w najbliższym numerze został zapytanym.in. o to, czy spodziewa się, że pieniądze unijne popłyną do Polski, gdy rządzi Zjednoczona Prawica. Lider Solidarnej Polski podkreślił, że "przy utrzymaniu uległej polityki polskiego rządu, którą krytykuję, trudno być dobrej myśli". - W 2020 roku ostrzegałem premiera Mateusza Morawieckiego, by nie zgadzał się na rozwiązania, które zwiększają kompetencje Komisji Europejskiej, bo nie zobaczy żadnych pieniędzy. Premier odpowiadał, że nawet jedno euro nie zostanie zablokowane. Zastanawiam się, jak się musi czuć pan prezydent, który pojechał do Brukseli i przedstawił tam własny projekt zmian w Sądzie Najwyższym zgodnie z życzeniami Unii? Potem z Mateuszem Morawieckim i Ursulą von der Leyen ogłaszał na konferencji w Warszawie, że doszło do porozumienia. A teraz dowiaduje się, że to za mało i są kolejne żądania - mówi Zbigniew Ziobro.

Lider Solidarnej Polski dodał także, że już wcześniej przestrzegał przed tym, że "tak to się skończy", a "polityka ustępstw będzie prowadzić do kolejnych upokorzeń Polski". - Na domiar złego, ulegając Komisji, zamiast reformować sądownictwo obserwujemy postępującą jego anarchizację - powiedział.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/332479/kpo-ue-ziobro-polityka-ustepstw-prowadzi-do-upokorzen-polski.html

Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda w rozmowie z PAP stwierdził, że Komisja Europejska na pewno wypłaci Polsce środki z KPO, ponieważ nie ma innego wyjścia.

Do tych słów w rozmowie z portalem wPolityce.pl odnosi się minister w KPRM i polityk Solidarnej Polski Michał Wójcik. ,,Nie ucżestniczyłem w negocjacjach, a pan minister Buda siedział przy stole negocjacyjnym, zatem zapewne ma większą wiedzę na ten temat niż ja. Natomiast operujemy na faktach, a one są takie, że tych pieniędzy po prostu nie ma - ani środków na uchodźców, ani w ramach KPO" - mówi minister Michał Wójcik.

UE zachowuje się w sposób bezczelny. Wiedzą, że te pieniądze się nam należą. Wiedzą też, że niektóre ujęte w KPO „kamienie milowe" dotyczą spraw, które wkraczają w strefę naszej suwerenności-tu chodzi m.in. o kwestie wymiaru sprawiedliwości - zaznacza minister Michał Wójcik.

"To jest filozofia szaleńców"

Jestem poważnym politykiem i ta powaga wymaga, by spojrzeć po prostu, co jest na stole - a na stole jest O euro. KE nie doprowadziła do przesłania nam jakichkolwiek pieniędzy, mamy natomiast wypowiedzi komisarzy Jourovej i Reyndersa, którzy szantażują nas i mówią, że nie przekażą nam tych pieniędzy. Nie wiem, być może minister Buda ma jakieś inne informacje. Wypowiedź komisarza Reyndersa z ostatnich dni to już skrajna bezczelność. Żąda, żeby zagwarantować to, iż jeden sędzia będzie mógł podważać status innego sędziego. To oznacza, że Reynders nie szanuje polskiej Konstytucji. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której bierzemy kredyt, spłacamy go, a jednocześnie nie dostajemy pieniędzy z tego kredytu. Jeżeli ktoś sobie wyobraża UE jako organizację, gdzie Polska ma mieć same obowiązki, a żadnych uprawnień, to znaczy, że nie dostrzega potencjału intelektualnego Polaków. Mamy płacić za to, co kto inny wydał, a my nie dostaniemy pieniędzy. To jest filozofia szaleńców: Timmermansa który zajmuje się polityka klimatyczną, po Reyndersa, który żąda, by sędzia w Polsce mógł podważać status innych sędziów - mówi Michał Wójcik.

Ci, którzy dziś kierują UE, nie dojrzeli do tego, by stać na jej czele. Dlatego dzisiaj KE żąda, byśmy zmieniali cały system sądowniczy, za chwilę zażądają żebyśmy niszczyli nasze wartości, a może na końcu zażądają, by w ogóle Polski nie było. Oni zostali uwiarygodnieni - za to odpowiada opozycja, Donald Tusk, koleżanka Tuska Ursula von der Leyen, która już go widzi ponownie w fotelu premiera - stwierdza.

Tekst i zdjęcia za: https://wpolityce.pl/polityka/607569-tylko-u-nas-wojcik-ke-moze-zazada-by-nie-bylo-polski

Parlament Europejski zorganizował debatę, w której wyrażono zaniepokojenie decyzją amerykańskiego Sądu Najwyższego dot. aborcji. "To jest ten prawdziwy trójpodział władzy według was, że sędziowie mogą sądzić tylko tak, jak wy chcecie" - stwierdził podczas debaty europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki.

24 czerwca amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok, który zapadł w procesie z 1973 roku - Roe vs. Wade. Przyjęte przez sąd prawie 50 lat temu orzeczenie oznaczało, że aborcja jest w USA legalna przez cały okres ciąży. Dzięki jego uchyleniu, od tej pory to władze stanowe będą decydować o przepisach dot. aborcji. Unieważnienie wyroku Roe vs. Wade wywołało duże emocje nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Obiło się szerokim echem również w Europie. Zaniepokojenie wyrokiem wyraziła lewicowo-liberalna większość w Parlamencie Europejskim. Z tej okazji w PE zorganizowano... debatę "Decyzja Sądu Najwyższego USA o obaleniu praw do aborcji w Stanach Zjednoczonych oraz potrzeba ochrony praw do aborcji i zdrowia kobiet, także w UE".

To nie pierwszy raz, kiedy organ władzy ustawodawczej w Unii Europejskiej wypowiada się ws. kompetencji przysługujących władzy sądowniczej, w dodatku na zupełnie innym kontynencie. Już 9 czerwca - a więc jeszcze przed orzeczeniem Sądu Najwyższego -europosłowie przyjęli rezolucję wzywającą do utrzymania w mocy orzeczenia, które zapadło w procesie Roe vs. Wade - przypomina portal tvp.info.

Mocne wystąpienie Patryka Jakiego!

W debacie wziął udział europoseł Solidarnej Polski wybrany z list PiS - Patryk Jaki, który ostro skrytykował działania Parlamentu Europejskiego. Chciałem przypomnieć, że dopiero potępiliście Polskę, za rozwiązania w sądownictwie, które notabene sami stosujecie. Ale twierdziliście, że robicie to dlatego, bo bronicie prawa sędziów do niezawisłości. A teraz co robicie? Chcecie potępić sędziów Stanów Zjednoczonych za to, że skorzystali ze swojej niezawisłości - powiedział. To jest ten prawdziwy trójpodział władzy według was, że sędziowie mogą sądzić tylko tak, jak wy chcecie. Pogratulować. Ponadto chcecie uczyć moralności Ameryki, której tak bardzo nienawidzicie. Ale tak naprawdę, co zrobiliście, żeby bronić życia dzieci na Ukrainie? - dodał.

"Ktoś musi bronić życia tych najsłabszych"

Jak podkreślił polityk Solidarnej Polski "przypomnę, że Ukraina to jest granica Unii, a nie Stanów Zjednoczonych". I tak się jakoś dziwnie składa, że Stany Zjednoczone potrafią tam wysłać broń. A wy co? Przypomnijmy. Niemcy co obiecaliście? Trzydzieści dział "Gepard" -do dziś ich nie ma, bo cytuję: "okazało się, że nie ma amunicji". Wyrzutnie "Mars" -jednak ich nie ma, bo mówicie, że są problemy z oprogramowaniem. Systemy IRIS-T? Brak, bo komplet okazał się "niegotowy" - mówił Patryk Jaki. Swoją bezczynnością wspieracie śmierć niewinnych dzieci. I wcale się nie dziwię, Szanowni Państwo, że chcecie potępić Stany Zjednoczone za to, że chcą bronić życia. Godna pożałowania konsekwencja. Wiem, że jestem tutaj w mniejszości, w zdecydowanej mniejszości, ale nawet gdybym był tutaj sam, to ktoś musi bronić życia tych najsłabszych. I będziemy to tutaj robić do końca, bo jesteśmy za cywilizacją życia, a nie za cywilizacją śmierci - zakończył.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/swiat/605341-pe-chcial-potepic-amerykanski-wyrok-o-aborcjijaki-punktuje