Przeskocz do treści

Dorota Suder

Blisko wodospadu
Rozkwitły oleandry
By jego łzy
Nasyciły je same
Pozostawiając na płatkach
Zgubione paciorki
Lecz i one, jego życie
Czyniły milszym
Gdyż kolibry, je pokochały
A ujrzawszy warkocz wody
Opleciony wiankiem kwiatów
Jak brożka- doczepiły się skrzydłami
W przyrodzie, wszystko ma swój czas i miejsce
Jedno piękno, dorównuje drugiemu
Tworząc mozaikę
Rozświetloną sercem Gai...

Dorota Suder

Ptaki czują, kiedy Wiosna tuż tuż...
Wtedy radośniej śpiewają
A ich trele, słychać w jej włosach
W pelerynie, szum łąk i lasów
Powabną suknię
Zdobią srebrzyste krople rosy
W których przeglądają się kwiaty
Po czym, pną się, po złocistej antresoli słońca
By udrapowanym, z płatków kapeluszem
Pokłonić się niebu...
Że i tym razem
Emisariuszka piękna
Upiększyła świat
Dłonią Stwórcy...

Dorota Suder

Spaceruje po ogrodzie chłopiec
Rozglądając się dokoła
Gdzie podziały się kwiaty
Zasadzone jeszcze, przez babcię Rozalię...
Wtem, po słowie "Proszę"
Wyrosły pelargonie
Gdyż chłopiec podbiegł, do starszej pani
Której upadły okulary
Słowo "Dziękuję"
Wskrzesiło dziewanny
Które dały, tyle uśmiechu
Srebrnowłosej damie
Bowiem wszystko, co płynie
Ze szczerego serca
Pomaga żyć
A dzięki uczuciu
Magią się staje!

Dorota Suder

Patrzy dziecię w niebo
I szuka świetlistego daru
Który mruga srebrem
A jego drobinki tańczą
Wraz z wirującymi obok
Ażurowymi płatkami śniegu
Ścielącym drogę do domu
Popatrzyło na nie, z wdzięcznością
I choć nie mogło je zabrać
Otrzymało coś w zamian
Bożonarodzeniowe światło...
Znak miłości Nieba, dla świata...

Dorota Suder

Tętniące kaskadą wodospadu
Szmaragdem oceanu
Skolonizowanego przez koralowce
W barwnych opończach
I będących żłobkiem
Dla hipopotamków
Raczkujących po wodzie
I dla flamingów
W różowych kostiumach
Ale jej źródło
Ma także inne znaczenie
Jest nim zasilane miłością serce...
Świat się zmienia
Ale nie pozwólmy, by ono
Zmieniło swe miejsce!
Bowiem tylko z tej perspektywy
Zdołamy dostrzec, nawet najmniejsze piękno
Wdzięcznością myśli, je otulić
I poprosić
By przetrwało...

Dorota Suder

Słońce, rozchyliło zasłony
Z pierzastych obłoków
I spojrzało, na świat
Spowity w smutku
Czy jego świetlisty dotyk
Zdoła przywrócić, w ludziach
Pragnienie bycia
Usłyszanym, przez życie...
I zapukać, w jego delikatną skorupkę
Kołatką, z bursztynu
Bo istnienie, jest jak morze
Przypływa, trwa, i płynie dalej, aż po horyzont
Umajony, gwiezdnym pyłem
Lecz, zanim tam dotrze
Ważne, by najpierw
Pokochać siebie, i tych, co są wokół...
Wtedy, i życia drzwi
Otworzą się same

Dorota Suder

Zwierzę pamięta
O dobrym dotyku
I tym, jak otarł jego łzy
I otulił, w ciepłym kocyku
Nawet, po latach powraca
Wiedzione wdzięcznością
By dziecko swe
Przedstawić temu, dzięki któremu
Teraz, mogą być razem...
Słoniątko, w swej uroczej trąbce
Dzierży kwiat- niezwykły
Gdyż drzewo, które daje im schronienie
I wysłuchało ich historii
Po raz pierwszy
Zakwitło...

Dorota Suder

Spogląda dziecko na świat
Który jest mu obcy
Niby na wyciągnięcie małej dłoni
Lecz wciąż, za daleki
By dosięgnąć uczucia
Jakie tylko może, w najczystszej postaci
Ofiarować matka...
Lecz jej, przy nim, nie ma
Może przyjdzie jutro
Kiedy dzionek wstanie
I jego mała rączka, jak perła
Znów schowa się w muszli, jej dłoni
A echo serca wyszumi
Synku, przebacz
Już cię, nie zostawię...

Dorota Suder

Spogląda dziecko
W szmaragdowe oczy matki
Soczyste, jak trawa
Na której, razem z nią przytulało
Dotknięte pocałunkiem wiosny
Pastelowe kwiaty
Czyste, jak źródlana woda
W której odbiciu widać
Uplecione, przez jedwabisty wiatr
Warkocze liści
I gdzie, w nieznane płyną
Papierowe statki
Oczy radosne, jak słowik o poranku
Czasem smutne, ale tylko chwilę
Gdyż paciorki łez
Osuszało słońce
W kształcie jego, dziecięcego serca...
Dzięki któremu, w jej kalendarzu
Każdy dzień
Był Dniem Matki...

Dorota Suder

Jak pięknie podziwiać świat
Który wysyca, tyle barw
Ile na sukni, panny Wiosny
A kiedy idzie alejkami
Każdy kwiat, i źdźbło trawy
W takt melodii
Jej różanego serca
Rozpyla, aerozol piękna
I wyciąga łodyżki
By dotknęła je
Dłoń Wróżki...
Nawet kamień
Porasta mech
Bowiem w przyrodzie
Każdy ma szansę
By, choć na chwilę, lub dłużej
Móc zaistnieć...

Dorota Suder

Życie splata
Różne chwile
Te dobre, i łzawe
Czasem jednych, jest więcej
Jak odważników, które przechylają szalę
Z tych dobrych
Warto dziergać sweter
By otulić się nim, w chwilach smutku
I znów, poczuć szczęście...
Czasem uzdrawiająca nić
Wymknie się uwadze
I napędzana, kołowrotkiem empatii
Sprawi komuś, podobny prezent
Zapakowany, w ciepłe myśli...

Dorota Suder

Spogląda dziecię, w niebo
Wypatrując Wigilijnej gwiazdy
Tyle się ich srebrzy
Lecz, która z nich, jest tą
Spełniającą życzenia...

Wtem, wirujące płatki śniegu
Przyniosły list...
Kiedy żyjemy Prawdą...
Niebo się uśmiecha
Kiedy Dobrem...
Ludzie, uśmiechają się do nas
Kiedy Miłością...
W sercach tych, których tulimy do serca
Jest Boże Narodzenie...

Dorota Suder

Szczęściem, jest ptak
Wijący obok gniazdo
Który ufnością obdarza
Sąsiedzki świat
Jest nim uśmiech dziecka
Które z czułością
Maluje obraz matki
W aureoli piękna...
Szczęście, to bochen chleba
Który podarowało niebo
Z pomocą deszczu karmiącego
Złoty łan zboża
W nocy posrebrzanego
Pyłem z gwiazd
Wreszcie szczęście...
To móc się modlić
Jeśli nie ustami
To całym sercem...

Dorota Suder

Majestatem swym
Zachwyca podróżników
Spokojem, wyciszającym wody oceanu
Mieszkańców głębin
A pięknem, albatrosy
Które łączą się w pary
Na mroźnym wierzchołku
I choć jego serce, z kryształków lodu
To zdoła je skruszyć
Pocałunek słońca
Dzięki któremu, nocą
Nie budzą strachu
Gdyż zagląda przez nie
Uśmiechnięty księżyc
Otulając blaskiem
Niedźwiedzią mamę
Która czule, obejmując młode
Opowiada im bajkę.

Dorota Suder

Strumyk szemrze
W takt melodii świerszczy
Które muzykują
W nenufarze słońca
Nieopodal żaby
Kumkają na polanie
A kiedy ptaki śpiewają
Nawet liście na drzewach, zastygają
Modlitwą ich serc...
Która do bram nieba puka
By zesłał deszcz
A wówczas wstążka strumyka
Dotrze do najdalszych miejsc
Łącząc w przyjaźni
Wszystkich mieszkańców
Pochylonych nad źródłem życia...
Które tętni sercem lasu.

Dorota Suder

Trzymają się dzieci
Za kolorowe dłonie
Mówią, różnymi językami
Ale mieszkają, pod tym samym niebem
Po którym, migrują bociany
Łącząc wiele krajów
Bo tam, gdzie są dzieci
Tam, i miłość do tych ptaków
Które, klekotem swym oznajmiają
Że, dom, który wybiorą
Szczęście, nie ominie
Bowiem, to nagroda za życie
W zgodzie, z Przyrodą!

Dorota Suder

Pomarańczowa kula Słońca
Spogląda w dół
Na tysiące innych kul
Dziwiąc się, co się stało
Że tysiące jej kopii
Na Ziemi zostało
Lecz niebawem
Przyszło wyjaśnienie
Kiedy wszystkie pomarańcze
W wielkim koszu
Znalazły schronienie
Bowiem to, co z pozoru
Wygląda identycznie
Różni się, pod pewnymi względami
Jedno daje zdrowie
Drugie, owszem, ale tylko wtedy
Kiedy słoneczny nektar
Smakujemy z umiarem!

Dorota Suder

Spod pędzla artysty
Wyfrunął błękitny motyl
Zatoczył okrąg
Szukając do życia
Miejsca nowego
Mistrz naprędce
Namalował niebo
Lecz za daleko było
Motylowi do niego
Zatem obraz upiększył
Bajkowy obraz kwiatów
Skąpanych w tęczy
I choć dzieło
Zyskało na wartości
Nie było na sprzedaż
Gdyż za przykładem motyla
Który różanej wybrance
Pozostał wierny
I serce twórcy
Dedykowało im
Swą miłość...