Przeskocz do treści

Politycy Solidarnej Polski Marcin Warchoł i Janusz Kowalski na konferencji prasowej poinformowali o wniesieniu do Sejmu uchwały, dotyczącej uchylenia przez Niemcy tzw. dekretu Goeringa z 1940 roku.

27 lutego 1940 roku zostało wydane rozporządzenie tzw. Goeringa, które skonfiskowało szkoły, gimnazja, biblioteki, instytucji finansowo-kredytowe i wiele innych nieruchomości, majątku ruchomego Polakom narodowości niemieckiej. To było prawie 1,5 miliona ludzi, którzy zostali ograbieni w świetle barbarzyńskiego prawa - mówił Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Żądamy, żeby w Niemczech została przywrócona praworządność... Nie może być tak, że do dzisiaj obowiązują te nieludzkie, barbarzyńskie prawa. Po pierwsze, prawo to nie zostało formalnie zniesione. Po drugie, te osoby nie zostały zrehabilitowane. Po trzecie, nie został zwrócony im majątek. Tego się domagamy, to był ogromny majątek - podkreślił.

"Żądamy, aby państwo niemieckie cofnęło to rasistowskie prawo"

Jest czymś niewyobrażalnym, że w Niemczech, państwie należącym do UE, obowiązuje faktycznie to rasistowskie, antypolskie prawo. Były tylko dwie nacje w III Rzeszy, które zostały usankcjonowane takimi rozporządzeniami - oczywiście Żydzi i niestety również Polacy. Żądamy tego, aby państwo niemieckie cofnęło to rasistowskie prawo, zwróciło majątek swoim obywatelom, bo mowa przede wszystkim o obywatelach niemieckich narodowości polskiej - powiedział z kolei Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski. Jestem przekonany, że Sejm pilnie przyjmie tę bardzo ważną uchwałę i Niemcy w końcu przywrócą praworządność i zwrócą Polakom majątek zagrabiony w latach 1933-1940 - dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/612635-politycy-sp-domagaja-sie-uchylenia-dekretu-goringa

Radio Maryja

Choć do wyborów parlamentarnych jeszcze sporo czasu, to temperatura politycznego sporu stale rośnie. Polityków bardzo mocno dzieli sprawa skażenia wody w Odrze. Temat katastrofy ekologicznej na Odrze nie schodzi z ust Polaków. Skażenie wody to również okazja to politycznych przepychanek. Opozycja uważa, że dymisja szefów Wód Polskich i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska to zdecydowanie za mało.

- To są dymisje płotek. Brakuje dymisji karpi, czyli wojewodów, którzy kompletnie zawiedli. Druga kwestia to są ministrowie - mówiła Katarzyna Lubnauer, poseł Koalicji Obywatelskiej. Na celowniku opozycji znaleźli się ministrowie środowiska i infrastruktury. Cała odpowiedzialność za opieszałość w działaniu - zdaniem opozycji -spada jednak na Mateusza Morawieckiego. Minister w kancelarii premiera, Łukasz Schreiber, mówi z kolei, że ci, którzy zawiedli, czyli m.in. Główny Inspektor Ochrony Środowiska, ponieśli już odpowiedzialność. - On miał ogląd, on i szef Wód Polskich, że temat jest ponadlokalny, ponadregionalny. Tutaj powinna pójść informacja z opisem do premiera, do ministra - zauważył minister Łukasz Schreiber.

Kolejny wątek ws. Odry otworzył szef Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk wzywa rząd do przyznania rekompensat mieszkańcom poszkodowanych regionów. - Gorąco apeluję w imieniu tych ludzi: ruszcie się wreszcie, podejmijcie jakiekolwiek decyzje, aby pomóc tym, którzy znaleźli się w środku tych słonecznych wakacji w naprawdę katastrofalnej sytuacji - mówił. Debata polityczna w Polsce oparła się na korzystaniu z każdej okazji do atakowania rządzących. - Wiodący prym ma tutaj opozycja. Tzw. totalna opozycja, która szuka każdego pretekstu, aby dopiec rządzącym i uważa, że na tym cokolwiek wygra - wskazał dr Mirosław Boruta Krakowski, socjolog.

Nie można jednak zapomnieć o działaniach opozycji ws. zatrucia rzeki. M.in. Donald Tusk oraz marszałek województwa lubuskiego, Elżbieta Polak podawali niesprawdzone i nieprawdziwe informacje, jakoby rtęć była powodem śnięcia ryb w Odrze. - Społeczeństwo już po prostu widzi, że wszystkie wypowiedzi tych polityków często okazują się niezgodne z prawdą - podkreśliła Małgorzata Molenda, politolog.

Tymczasem pojawił się kolejny pretekst do politycznej burzy. Donald Tusk został nagrany przed wejściem na antenę TVN24. Szef PO mówił wtedy o kandydowaniu do Sejmu. - To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział na tej Wiejskiej - mówił szef PO. Wypowiedź Tuska skomentował Radosław Fogiel, rzecznik PiS. - Mieliśmy do czynienia z bardzo rzadką sytuacją Donalda Tuska mówiącego wreszcie prawdę - powiedział.

Donald Tusk tłumaczył się dziś ze swoich słów. - Gdyby na antenie padło pytanie czy Sejm dzisiaj jest przykładem ciężkiej roboty, odpowiedzialności, to odpowiedziałbym mniej więcej to samo - stwierdził Donald Tusk. Szef PO twierdzi, że w czasie rządów PiS-u prace Sejmu nie są prowadzone w należyty sposób. -Ja nie tylko do Sejmu. Ja bym do piekła poszedł nawet po to, żeby uratować Polskę przed tym bałaganem, jaki nam zgotowano -wyjaśniał. Inaczej słowa szefa PO interpretuje premier Mateusz Morawiecki. - Pan Donald Tusk z taką pogardą, ze wstrętem odniósł się do pracy dla Polaków, do pracy parlamentarzysty, pracy w Sejmie - mówił szef rządu.

Politycy PiS wystosowali w tej sprawie apel do Donalda Tuska. - Panie Donaldzie, to jest może czas, aby dać sobie z tym spokój- wołał poseł Robert Gontarz. PiS twierdzi, że wypowiedź szefa PO to także jasny sygnał dla wyborców. - Trzeba zaapelować do Polaków, żeby na takie ciężkie katorgi nie wysyłali pana Tuska - mówił Łukasz Schreiber, minister w KPRM. O tym, kto zasiądzie w sejmowych ławach na kolejną kadencję Polacy zdecydują w przyszłym roku. Najbliższe wybory parlamentarne odbędą się jesienią 2023 roku.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/polityczne-przepychanki-ws-skazenia-odry

Polskość jest czymś innym niż to, co proponują Niemcy i Francja, bo jeżeli by było inaczej, to w takim razie rozwiążmy w ogóle państwo – stwierdził Patryk Jaki.

Niedawna wypowiedź europosła PiS prof. Zdzisława Krasnodębskiego na temat działań Unii Europejskiej wywołała prawdziwa burzę wśród niektórych polityków opozycji i w części mediów. W sobotę polityk odpowiadając na głosy krytyki ponownie opisał jak widzi sytuację Polski w ramach Unii Europejskiej. "Niestety okazało się, że znaczna część naszych rodaków nie rozumie słowa »suwerenność«. Można być krainą, regionem względnie zamożnym, bezpiecznym pod względem militarnym, i pewnym stopniu kulturowo autonomicznym, nie będąc krajem suwerennym lub w ogóle państwem" – podkreślił europoseł w mediach społecznościowych.

Patryk Jaki o suwerenności i słowach prof. Krasnodębskiego

Wypowiedzi prof. Krasnodębskiego komentował na antenie Polsat News europoseł Patryk Jaki. – On ma tak oczywista racje, że to, że w ogóle toczymy na ten temat dyskusję pokazuje, w jakim stanie są elity polityczne. Przypomnę, że na przykład w listach Fryderyka II do carycy Katarzyny była mowa o tym, że żeby "załatwić" Polskę, to nie wystarczy jej odebrać terytorium, tylko trzeba jej odebrać ducha. To samo mówił Bismarck, próbując atakować polskiego ducha, niszczyć tożsamość – tłumaczył polityk. – Trzeba rozumieć czym jest polskość – mówił dalej Patryk Jaki podkreślając, że Polska zawsze "odróżniała się od Zachodu". – To widać dzisiaj na przykładzie Ukrainy, kiedy widać, że Polska jest rzeczywiście prawdziwym narodem moralny i pomaga Ukraine, kiedy Zachód, Francja, Niemcy są bardzo często obojętni. (...) Co więcej, wszystkie badania pokazują, że Polacy są w stanie poświęcić więcej ze swojego osobistego majątku, żeby ratować wolność na Ukrainie, niż ludzie na zachodzie. Własnie dlatego, że wolność zawsze była dla nas ważna – tłumaczy europoseł.

"Rozwiążmy państwo i Niemcy niech tutaj rządzą"

– Co więcej, Polacy stawiali lepsze diagnozy, jeżeli chodzi o geopolitykę i zagrożenie ze strony Rosji – podkreślał w studiu Patryk Jaki. – Dlatego tak, polskość jest czymś innym niż to, co proponują Niemcy i Francja, bo jeżeli by było inaczej, to w takim razie rozwiążmy w ogóle państwo. Jeżeli nie wierzymy w Polskę, rozwiążmy państwo i Niemcy niech tutaj rządzą – stwierdził. – Polska przez lata, przez dekady była stolicą wolności, republikanizmu, w XV i XVI wieku mieliśmy najlżejszą armię na świecie, mieliśmy wyjątkowo wysoka kulturę i o tym pisze profesor Krasnodębski, że nawet jak nie było państwa, to w Hotelu Lambert w XIX wieku polska kultura trwała, wystarczy przesłuchać wystąpienie Sienkiewicza, kiedy odbierał Nagrodę Nobla – dodał polityk. – I o tym mówi (prof. Krasnodębski - red.), o tym, żebyśmy tego bronili, a wy Polaków chcecie traktować jak jakichś Irokezów, których ciągle Niemcy, czy UE muszą uczyć jak żyć – podkreślił Patryk Jaki.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/kraj/339298/jaki-jezeli-nie-wierzymy-w-polske-rozwiazmy-panstwo.html

Radio Maryja

Pod inicjatywą "W obronie chrześcijan" podpisało się już ponad 75 tys. osób - poinformował w piątek (12 sierpnia 2022 roku - red. KN) w Kielcach minister w KPRM i wiceprezes Solidarnej Polski Michał Wójcik. "Podpisują się pod nią ludzie, dla których wielką wartością jest wolność, m.in. wolność do wyznawania określonej religii" - dodał.

Michał Wójcik podczas piątkowej konferencji prasowej podkreślił, że w inicjatywie obywatelskiej Solidarnej Polski nie chodzi tylko o obronę chrześcijan, katolików czy protestantów. "Ale o obronę ludzi, którzy są wyznawcami jakiejś religii. Chodzi o wyznawców judaizmu, muzułmanów. Pod nasza akcją podpisują się też agnostycy, czy wręcz ateiści. Ludzie, dla których wielką wartością jest wolność człowieka, m.in. rozumiana jako wolność do wyznawania określonej religii, określonej wiary" - powiedział wiceprezes Solidarnej Polski.

by projekt był procedowany w Sejmie, organizatorzy akcji muszą zebrać w ciągu trzech miesięcy przynajmniej 100 tys. podpisów. "Udało się nam zebrać już ponad 75 tys. podpisów w bardzo krótkim czasie, w nieco ponad miesiąc. Jestem przekonany, że uda się nad zebrać znacznie więcej, niż 100 tys. podpisów" - zapewnił minister. Michał Wójcik podkreślił, że w inicjatywie "W obronie chrześcijan" chodzi o zmianę przepisów Kodeksu karnego, wprowadzonych kilkadziesiąt lat temu. "W okresie powojennym tak były skonstruowane, aby w istocie ciężko było przypisać komuś odpowiedzialność za jakikolwiek czyn. A w ostatnich latach jest coraz więcej incydentów, są przerywane Msze święte, piłowane kościoły, niszczone symbole religijne" - powiedział wiceprezes Solidarnej Polski. Dodał, że "chodzi o konkretną zmianę przepisów Kodeksu karnego, aby znamiona czynu zabronionego były w sposób jasny i przejrzysty określone".

"Żeby nie było chociażby takich słów jak "złośliwy" To bardzo subiektywne określenie, a jeśli się wprowadzi określenia typu "lży", "wyszydza" to ma już swoje określone znaczenie" - mówił Michał Wójcik. Jak zaznaczył, celem projektu, pod którym zbierane są podpisy, nie jest podwyższenie kar. "Nie chodzi o to, aby karać. Chodzi o to, żeby można było tak skonstruować przepisy, żeby nie było żadnych wątpliwości co do znamion tego czynu zabronionego" -wyjaśnił minister. Świętokrzyski poseł Solidarnej Polski Mariusz Gosek poinformował, że w regionie zebrano do tej pory ponad 3 tys. podpisów. "Dziękuję wszystkim tym, którzy widzą zasadność tej inicjatywy. Słowa podziękowania kieruję też do grup pielgrzymkowych, biskupów diecezji radomskiej, kieleckiej i radomskiej, oraz kapłanom za wsparcie tej inicjatywy" - powiedział Mariusz Gosek.

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/min-m-wojcik-pod-inicjatywa-w-obronie-chrzescijan-podpisuja-sie-ludzie-dla-ktorych-wielka-wartoscia-jest-wolnosc

Politycy niemieccy sami mówili dziennikarzom, że "Merkel wolałaby Tuska, którym można łatwo sterować" – powiedział europoseł Patryk Jaki.

– To, że Tusk to jest tylko taki słup niemiecki, to nie są moje słowa. Przypomnę państwu artykuł z "Die Welt" z 2013 r., w którym politycy niemieccy sami mówili dziennikarzom, że "Merkel wolałaby potulnego Tuska, którym można łatwo sterować" – mówił Patryk Jaki w TVP Info. – Skoro sami Niemcy tak mówią, to dlaczego mieliby kłamać w tym artykule? Po prostu my, Polacy, musimy się obudzić, no chyba że chcemy, żeby Polska była państwem, gdzie Niemcy wybierają sobie, kto będzie rządził – dodał.

Merkel nagrodzona za pomoc uchodźcom

Europoseł odniósł się również do nagrody przyznanej przez UNESCO Angeli Merkel za wysiłki, jakie włożyła w 2015 r., żeby wpuścić do Europy migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. – Wartość tej nagrody jest taka sama jak niedawna opinia Amnesty International o wojnie na Ukrainie, które winą za ataki na szpitale i obiekty cywilne obarczyło Ukrainę, a nie Rosję – ocenił Patryk Jaki. Przypomniał, że "nie kto inny jak Frans Timmermans przedstawił projekt w imieniu KE, że każde państwo, które nie będzie przyjmowało migrantów, za każdego nieprzyjętego uchodźcę będzie musiało płacić 250 tysięcy euro". – Wtedy Polsce za nieprzyjętych uchodźców kazano płacić za jednego nieprzyjętego 250 tys. euro, a dzisiaj, kiedy Polska przyjęła prawie 5 mln prawdziwych uchodźców, to UE nie chce nie tylko dać tych 250 tys. za każdego uchodźcę, ale nie dała nam nic – stwierdził.

Patryk Jaki: Polskę obłożono większymi sankcjami niż Rosję

Według niego "Polska została do tej pory obłożona większą ilością sankcji niż Rosja, gdyby policzyć to w pieniądzach, które Polsce się należą". Patryk Jaki stwierdził też, że "Rosjanie nie są głupi i wiedzieli, że sprzedają gaz Niemcom taniej niż gdzie indziej". – To była forma politycznej łapówki: "macie tani gaz, a za to będziecie siedzieć cicho i pozwalać nam na poszerzanie wpływów w Europie Wschodniej". To się skończyło tą wojną, którą obecnie przeżywamy. I Niemcy ponoszą za to ogromną odpowiedzialność – podkreślił.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/338530/jaki-merkel-wolala-tuska-ktory-mozna-latwo-sterowac.html

Prezes Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" potwierdził, że w kontaktach z Komisją Europejską należy odejść od drogi ustępstw. Zapowiedział też dalsze prace przy reformie sądownictwa, chwaląc projekt tzw. spłaszczenia struktury sądów. To tezy, które od dawna promują politycy "Solidarnej Polski". Nie znaczy to jednak, że przedstawiciele koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości popadli w naiwny triumfalizm. Rozmówcy portalu wPolityce.pl pozytywnie odbierają słowa Jarosława Kaczyńskiego i zapewniają, że będą wspierać swojego politycznego partnera.

Nie popadamy w triumfalizm, gdyż sytuacja jest bardzo trudna. Od miesięcy staramy się, by Prawo i Sprawiedliwość zmieniło taktykę. Chodzi o asertywność. Kompromis będzie przez Unię łamany. Tak dzieje się teraz i tak będzie się dziać nadal. Tylko asertywna postawa może odwrócić ten trend - mówi nam jeden z ważnych polityków "Solidarnej Polski". Wmawiano "Solidarnej Polsce", że na siłę próbujemy się od PiS odróżnić. Nie interesują nas te przepychanki - podkreśla rozmówca portalu wPolityce.pl.

Będzie podział?

Czy słowa prezesa Kaczyńskiego wzmocniły pozycję polityczną Zbigniewa Ziobry i jego współpracowników? Okazuje się, że ci, którzy liczyli na kolejny podział w Zjednoczonej Prawicy muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Nie rozpatrujemy tego w takich kategoriach. Prezes wprost wypowiada się o błędach w taktyce wobec Unii Europejskiej. Podkreśla jednak, że to nie jest moment na wyciągnięcie wniosków personalnych. To są jasne sygnały, iż Prezes Kaczyński ocenia taktykę kompromisu, jako taktykę błędną - zwraca uwagę jeden z polityków "Solidarnej Polski".

Widzimy, że słusznie zwracaliśmy uwagę na te wszystkie zagrożenia i cieszymy się, że prezes Jarosław Kaczyński podziela nasze stanowisko. Polityków "Solidarnej Polski" z gorzką satysfakcją przyjmują też słowa Jarosława Kaczyńskiego o słynnych wetach prezydenta Andrzeja Dudy z lipca 2017 roku. Prezes ma rację, że gdyby tych wet nie było, to negocjowalibyśmy dzisiaj z zupełnie inne pozycji. Prezes wskazuje też na potrzebę reform. To dobrze wróży na przyszłość. Wesprzemy prezesa w jego planach - zapewnia polityk "Solidarnej Polski".

Odbieramy ten wywiad jako przyjęcie faktu, że asertywność wobec Unii Europejskiej jest potrzebna. Widzimy, że jesteśmy oszukiwani przez unijnych biurokratów. Tymczasem plan jest taki, by przywrócić władze Tuska, a następnie wprowadzić do Polski walutę euro. To cele federalistyczne Europy- przekonują nasi rozmówcy.

Politycy "Solidarnej Polski" mają prawo czuć się dzisiaj usatysfakcjonowani. Ich taktyka zaczyna być mocno brana pod uwagę w wypowiedziach prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Nie oznacza to jednak, że w obozie władzy może dojść do kolejnego ogniska rozłamu. Paradoksalnie, słowa prezesa Kaczyńskiego oznaczają skonsolidowanie działań i narracji dotyczących odpowiedzi Polski na szantaż ze strony Komisji Europejskiej. Ktoś kto będzie próbował wykorzystać słowa lidera Zjednoczonej Prawicy dla wewnętrznych rozgrywek w łonie tej formacji politycznej, może się szczerze rozczarować.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/609719-tylko-u-nas-politycy-sp-komentuja-slowa-prezesa-pis

Komisja Europejska wdraża drugi etap procedury naruszeniowej wobec Polski. Patryk Jaki uważa, że Bruksela stara się "osadzić w Warszawie swojego premiera".

Komisja Europejska w piątek poinformowała o wszczęciu drugiego etapu procedury naruszeniowej przeciwko Polsce. Sprawa dotyczy prymatu prawa unijnego nad polskim. Polska ma teraz dwa miesiące na wprowadzenie niezbędnych środków w celu zapewnienia zgodności z prawem UE, w przeciwnym razie Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.

Patryk Jaki: Wypowiedzieli totalną wojnę

Na zapowiedzi Komisji Europejskiej odpowiada wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Polityk ocenia, że mamy do czynienia z atakiem na suwerenność państwa polskiego.

"KE zamierza zaskarżyć Polskę do TSUE za orzeczenia polskiego TK. Pomimo, że w wielu krajach podobne orzeczenia wydawały zakresowo poszczególne TK i SN (Francja, Niemcy, Rumunia, Hiszpania tylko w ostatnich dwóch latach). KE dała nam dwa miesiące wycofanie się z orzeczeń TK" - napisał wiceminister w mediach społecznościowych.

Do tego wypisu odniósł się europoseł, były wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. Jego zdaniem Bruksela atakuje rząd, gdyż jej celem zmiana władz w Polsce.

"Czyli w ramach walki o niezawisłość sędziów Komisja Europejska skarży Polskę za wyrok, który się jej nie podoba. Niemcy/UE wypowiedzieli Polsce wojnę totalną, aby osadzić u Warszawie swojego premiera. Najśmieszniejsze jest to, że są u nas ciągle ludzie myślący, że ustępstwa coś PL dadzą poza kolejnymi atakami" - napisał europoseł.

Patryk Jaki: Ustępstwa nic nie dają

Patryk Jaki podkreśla w kolejnych wpisach, że obecna taktyka ustępstw nic nie daje Polsce. Zapewnił też, że Solidarnej Polsce nie chodzi o radykalizację czy "walkę dla samej walki", tylko o skuteczność działań. "Uważamy, że trzeba zmienić taktykę, bo ciągłe ustępstwa - pokazują tylko słabość, która wykorzystują i przedstawiają dalej idące roszczenia" - napisał europoseł.

"Ostatnio po wielu latach naszych próśb wreszcie PL zastosowała weto wobec 2 ważnych dla UE spraw i od razu KE zatwierdziła KPO. Potem PL zrezygnowała z weta i 2 dni później koleje ataki" - dodał.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/325228/bruksela-uderza-w-polske-jaki-wypowiedzieli-wojne-totalna.html

Solidarna Polska przygotowała zmiany zaostrzające przepisy Kodeksu karnego dotyczące obrazy uczuć religijnych. Powodem jest rosnące poczucie zagrożenia ze względu na swoją przynależność religijną. Zakłócającym msze św. czy dopuszczającym się profanacji miejsc kultu nie trzeba będzie już udowadniać, że czynią to złośliwie.

- Zostaną wprowadzone kryteria obiektywne, a nie subiektywne. Mniej będzie się liczyła opinia biegłych - mówi minister Michał Wójcik, członek Rady Ministrów i wiceprezes Solidarnej Polski, w rozmowie z Maciejem Walaszczykiem na łamach tygodnika „Sieci".

Niejasne sformułowania dotyczące obrazy uczuć religijnych

Przedstawiciel rządu w wywiadzie zwraca uwagę, że w obecnych przepisach występuje bardzo wiele nieostrych sformułowań, które dotyczą obrazy uczuć religijnych. Cały problem polega na tym, jakie są znamiona czynu zabronionego. W kwestii związanej z art. 196 Kodeksu karnego znamiona są sformułowane tak bardzo ogólnikowo i nieostro, że kiedy dochodzi do rozstrzygania spraw, bardzo ciężko jest prokuratorom postawić komuś zarzuty, a potem skazać. Ma to często charakter czysto ocen ny - wyjaśnił minister Michał Wójcik. Jak dodał, postulowane zmiany zakładają wprowadzenie kryteriów obiektywnych, a nie subiektywnych.

Mniej będzie się liczyła opinia biegłych. Jeżeli nie zrezygnujemy z tego znamienia, co to jest obraza uczuć religijnych, to będziemy musieli je w dalszym ciągu badać. Jeżeli sprecyzujemy rodzaje karalnych czynów, takich jak lżenie, wyszydzanie Kościoła albo związku wyznaniowego, jego dogmatów, obrzędów, a także publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej, to osoba dopuszczająca się takich czynów poniesie odpowiedzialność karną - powiedział Michał Wójcik podkreślając, że „w miejsce pojemnego sformułowania o obrazie uczuć religijnych wprowadza się bardzo skonkretyzowane znamiona przestępstwa. A tego dotąd nie było".

Skala ataków na wiernych i kościoły

Jak dodał, postępowania bardzo często są umarzane i trudno kogoś skazać, gdyż trudno udowodnić mu winę oraz to, że sprawa wypełnia znamiona przestępstwa. Tymczasem skala ataków na wiernych i kościoły jest spora i ma tendencję wzrostową.Do prokuratury wpływa coraz więcej zawiadomień o obrazie uczuć religijnych (art. 196 k.k.). Z dostępnych danych wynika, że przestępstwa polegające na obrażaniu uczuć religijnych w ostatnich latach są popełniane częściej. W 2019 r. było 136 zawiadomień, w 2020 r. zaś 146. Polaków obrażają przeróżne rzeczy: krojenie tortów z podobizną papieża, konkursy jedzenia kremówek na czas, deptanie Biblii. O ile w 2016 r. skierowano do sądów 10 aktów oskarżenia przeciwko sprawcom takich czynów, o tyle do 8 grudnia 2020 r. prokuratura skierowała 29 aktów oskarżenia związanych z obrazą uczuć religijnych. Z art. 196 k.k. w latach 2016- 2018 prawomocnie skazano 29 osób, w tym 11 na karę grzywny, 10 na karę pozbawienia wolności, a 8 na karę jej ograniczenia. W 4 przypadkach odstąpiono od zawieszenia kary. W 2019 r. w sprawach dotyczących obrazy uczuć religijnych zapadły 4 nieprawomocne wyroki, a w pierwszym półroczu 2020 r. - 8. Spośród 8 skazanych w tym roku 2 osoby zostały skazane na karę grzywny, kolejne 2 na karę ograniczenia wolności, a 4 - na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia - powiedział Michał Wójcik.

Zbiórka podpisów

W rozmowie z tygodnikiem „Sieci" minister Michał Wójcik powiedział również, że zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem Solidarnej Polski zmian w Kk „idzie bardzo dobrze". Jest duża otwartość wśród ludzi na tę inicjatywę. Do wielu z nich chyba dotarło przekonanie, że dość już tego cofania się pod presją np. środowisk lewicowych. Inicjatywa, którą zaproponowała Solidarna Polska, była oczekiwana przez ludzi, ponieważ odnosiło się wrażenie, że niczego nie można już powiedzieć i zrobić w obronie osób wierzących, obiektów kultu. Łatwo też narazić się na bezkarne szyderstwa i ataki za publiczne deklarowanie swoich przekonań religijnych. Należy to zmienić - podkreślił minister Michał Wójcik.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/608836-tylko-u-nas-wojcik-koniec-z-cofaniem-sie¬pod-presja-lewicy

Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska - mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Środki z KPO wciąż są zagrożone. W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Ursula von der Leyen oceniła, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie w połowie lipca, nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innych sędziów bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jak pan ocenie słowa przewodniczącej Komisji?

Marcin Warchoł: Słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej są kuriozalne i nawołują do pogwałcenia polskiej konstytucji, ustroju i demokracji.

Dlaczego?

Ponieważ po pierwsze, w Konstytucji RP jest wyraźnie napisane, że prerogatywa prezydencka dotycząca nominowania sędziów jest niewzruszalna. Po drugie, w naszym ustroju nie wchodzi w grę, żeby ktokolwiek głowie państwa umniejszał lub odbierał prerogatywy. Głową państwa jest prezydent, a nie przewodnicząca KE, która nie posiada nawet demokratycznej legitymacji. Po trzecie, chcę zauważyć, że w Polsce prawo uchwala społeczeństwo poprzez swoich przedstawicieli w parlamencie, a nie pani von der Leyen. Mamy do czynienia z oburzającymi słowami i nawoływaniem do obalenia Konstytucji, ustroju i demokracji. Za chwilę możemy się obudzić w państwie, w którym nie będą się liczyć obywatele, którzy wybierają swoich przedstawicieli, lub sami, bezpośrednio mogą wnosić projekty ustaw, tylko w kraju, w którym rządzi Komisja Europejska. Czy tego chcemy?

Na ile to w Pana ocenie poważne zagrożenie?

Podam przykład: w tej chwili Solidarna Polska zbiera 100 tys. podpisów pod projektem ustawy „w obronie chrześcijan". Jeśli to się uda, a prawo zostanie przyjęte, to co będzie, jeśli komuś w Brukseli to prawo się nie spodoba i będzie uzależniać wypłatę środków od jego zmiany? Przecież rząd, czy Sejm wykonali wolę obywateli, a jedna zachcianka Niemki, wybranej niedemokratycznie na stanowisko przewodniczącej KE może wszystko zmienić? Nie można na to pozwolić.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówi wprost, że nie chodzi tu o praworządność, czy sądownictwo, lecz o zmianę władzy w Polsce.

Oczywiście. Tutaj jest jeden cel: osadzenie w Warszawie Donalda Tuska jako namiestnika, który będzie wiernie wykonywał wszystkie polecenia Berlina czy Brukseli. Oni chcą federalizacji Unii Europejskiej. Zapisano to wręcz nowej umowę koalicyjnej niemieckiego rządu, dlatego będą do niej dążyć. Jak wiemy, dziś głównym rozgrywającym w Unii Europejskiej są Niemcy, którzy takimi działaniami z pogwałceniem traktatów i demokracji rządzić. Proszę zwrócić uwagę, że niemiecki „Der Spiegel" pisał o tym, że przyszły rząd federalny wzywa do stworzenia „Stanów Zjednoczonym Europy". Po drodze chcą zmieniać traktaty europejskie. Dalej zostanie wprowadzona europejska ordynacja wyborcza, z ponadnarodowymi listami i spisem najlepszym kandydatów. Dziś Niemcy powoli realizują ten cel, a my musimy to blokować, gdyś mamy do czynienia z bandyckim działaniem.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/329140/warchol-zachcianka-jednej-niemki-nie-moze-wszystkiego-zmieniac.html

Jest to próba zmiany źródła przepływu pieniędzy, tak aby wspierać przyjazne im samorządy i organizacje - mówi europoseł Solidarnej Polski Beata Kempa w rozmowie z portalem Do Rzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: W poniedziałek i we wtorek w Warszawie gościli europosłowie z Komisji Kontroli Budżetowej PE. Jak pani ocenia tę wizytę?

Beata Kempa: Miałam okazję uczestniczyć w takiej delegacji, której przewodniczył europoseł López Aguilar. Byłam oburzona trybem jej pracy. To był absolutny sąd kapturowy i próba bardzo głębokiej, poza traktatowej ingerencji w kompetencje naszego państwa. W tym tygodniu mieliśmy podobną sytuację z udziałem komisji budżetowej. Proszę zauważyć, że do Polski nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, co do wydatkowania środków unijnych, a sytuację badały liczne instytucje m.in. OLAF. Polska była i jest krajem, który mógł się poszczycić znakomitym wykorzystaniem funduszy, a każda próba wyłudzenia, czy nieprawidłowego wykorzystywania ich, była głęboko wykorzeniania.

W takim razie dlaczego delegacja przyjechała?

Uznaję to jako nagonkę na Polskę oraz próbę pomocy europosłom i kolegom z Platformy Obywatelskiej, którzy rozpaczliwie nie potrafią wygrać wyborów i kompletnie nie mają pomysłu na siebie. Nie mają również programu, dlatego próbują rozhuśtać emocje agresją i jątrzeniem. To postawa skrajnie nieodpowiedzialna, a do tego jak widać mamy scenariusz 11zagranica".

Czy to może być próba odebrania Polsce środków unijnych?

Bardziej powiedziałabym, że jest to próba zmiany źródła przepływu pieniędzy, tak aby wspierać przyjazne im samorządy i organizacje. Dla nich lepiej byłoby gdyby większe pieniądze otrzymywały organizacje LGBT, lub grupy zwalczające prawa chrześcijan. Polityka unijna idzie w kierunku federalizacji i zwalczania świata tradycyjnych wartości. A przez tego typu instrumenty, pieniądze pomogą im osiągnąć ten cel. Jak widać, w Polsce znajdują się ludzie, którzy pomagają wezwać i wspierać tego typu komisję, szkodząc przy tym Polsce.

Tylko czy komisja budżetowa powinna potykać się m.in. z przedstawicielami sądów, prokuratury, bądź politykami opozycji?

Spójrzmy na agendę tych spotkań. Widzimy, że skład osób, które chciały się spotkać z europosłami, jest po prostu mało obiektywny. Podczas wizyty poprzedniej komisji pod przewodnictwem europosła Pansa, pan López Aguilar fotografował się z panią, która zbezcześciła obraz Matki Bożej, co w naszej ocenie jest skandaliczne. Jednak dla Hiszpana, ta kobieta jest bohaterką. Dlaczego jak taka komisja ma być obiektywna, skoro ufa tylko przedstawicielom opozycji?

Warto odnotować, że przewodniczącą komisji budżetowej jest niemiecka eurodeputowana Monika Holhmeier, która dawniej była oskarżana o fałszowanie wyborów w CSU.

Jeśli spojrzymy na życiorysy takich osób jak pani Holhmeier, czy pani Vera Jourova, to szybko możemy zadać pytanie, jak takie osoby mogą domagać się praworządności lub kogoś rozliczać? Takie osoby mają stawiać pod pręgierzem demokratycznie wybrany polski rząd? A robią, to bo nie potrafią się pogodzić z wyborem Polaków. To jawna, brutalna ingerencja w suwerenność naszego kraju.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/327493/kempa-polska-moze-sie-poszczycic-znakomitym-wykorzystaniem-funduszy.html

- Ostrzegałem, że tak to się skończy, że polityka ustępstw będzie prowadzić do kolejnych upokorzeń Polski. Na domiar złego, ulegając Komisji, zamiast reformować sądownictwo obserwujemy postępującą jego anarchizację - mówi w rozmowie z "Do Rzeczy" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Pomimo zgody na zrealizowanie tzw. kamieni milowych, Polska wciąż nie otrzymała środków z Krajowego Planu Odbudowy. Co więcej, szereg wypowiedzi unijnych polityków, m.in. komisarzy Very Jourovej oraz Didiera Reyndersa, wskazują, że Komisja Europejska wciąż nie jest usatysfakcjonowana zmianami w polskim wymiarze sprawiedliwości. Z kolei w obozie władzy narasta w tej sprawie frustracja. Dodatkowo okazuje się, że spłata bieżących należności jest jedną z pozycji w rocznym budżecie UE. W praktyce więc wpłacane do budżetu dochody służą finansowaniu wszystkich polityk i działań unijnych, a nie tylko wybranych. Oznacza to, że Polska już teraz płaci odsetki i dług od Krajowego Planu Odbudowy. Przepisy UE nie przewidują bowiem zawieszenia albo anulowania składek dla danego państwa członkowskiego Wspólnoty Europejskiej.

Co z KPO? Zbigniew Ziobro: Ostrzegałem premiera Morawieckiego

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy", który ukaże się w najbliższym numerze został zapytanym.in. o to, czy spodziewa się, że pieniądze unijne popłyną do Polski, gdy rządzi Zjednoczona Prawica. Lider Solidarnej Polski podkreślił, że "przy utrzymaniu uległej polityki polskiego rządu, którą krytykuję, trudno być dobrej myśli". - W 2020 roku ostrzegałem premiera Mateusza Morawieckiego, by nie zgadzał się na rozwiązania, które zwiększają kompetencje Komisji Europejskiej, bo nie zobaczy żadnych pieniędzy. Premier odpowiadał, że nawet jedno euro nie zostanie zablokowane. Zastanawiam się, jak się musi czuć pan prezydent, który pojechał do Brukseli i przedstawił tam własny projekt zmian w Sądzie Najwyższym zgodnie z życzeniami Unii? Potem z Mateuszem Morawieckim i Ursulą von der Leyen ogłaszał na konferencji w Warszawie, że doszło do porozumienia. A teraz dowiaduje się, że to za mało i są kolejne żądania - mówi Zbigniew Ziobro.

Lider Solidarnej Polski dodał także, że już wcześniej przestrzegał przed tym, że "tak to się skończy", a "polityka ustępstw będzie prowadzić do kolejnych upokorzeń Polski". - Na domiar złego, ulegając Komisji, zamiast reformować sądownictwo obserwujemy postępującą jego anarchizację - powiedział.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/332479/kpo-ue-ziobro-polityka-ustepstw-prowadzi-do-upokorzen-polski.html

Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda w rozmowie z PAP stwierdził, że Komisja Europejska na pewno wypłaci Polsce środki z KPO, ponieważ nie ma innego wyjścia.

Do tych słów w rozmowie z portalem wPolityce.pl odnosi się minister w KPRM i polityk Solidarnej Polski Michał Wójcik. ,,Nie ucżestniczyłem w negocjacjach, a pan minister Buda siedział przy stole negocjacyjnym, zatem zapewne ma większą wiedzę na ten temat niż ja. Natomiast operujemy na faktach, a one są takie, że tych pieniędzy po prostu nie ma - ani środków na uchodźców, ani w ramach KPO" - mówi minister Michał Wójcik.

UE zachowuje się w sposób bezczelny. Wiedzą, że te pieniądze się nam należą. Wiedzą też, że niektóre ujęte w KPO „kamienie milowe" dotyczą spraw, które wkraczają w strefę naszej suwerenności-tu chodzi m.in. o kwestie wymiaru sprawiedliwości - zaznacza minister Michał Wójcik.

"To jest filozofia szaleńców"

Jestem poważnym politykiem i ta powaga wymaga, by spojrzeć po prostu, co jest na stole - a na stole jest O euro. KE nie doprowadziła do przesłania nam jakichkolwiek pieniędzy, mamy natomiast wypowiedzi komisarzy Jourovej i Reyndersa, którzy szantażują nas i mówią, że nie przekażą nam tych pieniędzy. Nie wiem, być może minister Buda ma jakieś inne informacje. Wypowiedź komisarza Reyndersa z ostatnich dni to już skrajna bezczelność. Żąda, żeby zagwarantować to, iż jeden sędzia będzie mógł podważać status innego sędziego. To oznacza, że Reynders nie szanuje polskiej Konstytucji. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której bierzemy kredyt, spłacamy go, a jednocześnie nie dostajemy pieniędzy z tego kredytu. Jeżeli ktoś sobie wyobraża UE jako organizację, gdzie Polska ma mieć same obowiązki, a żadnych uprawnień, to znaczy, że nie dostrzega potencjału intelektualnego Polaków. Mamy płacić za to, co kto inny wydał, a my nie dostaniemy pieniędzy. To jest filozofia szaleńców: Timmermansa który zajmuje się polityka klimatyczną, po Reyndersa, który żąda, by sędzia w Polsce mógł podważać status innych sędziów - mówi Michał Wójcik.

Ci, którzy dziś kierują UE, nie dojrzeli do tego, by stać na jej czele. Dlatego dzisiaj KE żąda, byśmy zmieniali cały system sądowniczy, za chwilę zażądają żebyśmy niszczyli nasze wartości, a może na końcu zażądają, by w ogóle Polski nie było. Oni zostali uwiarygodnieni - za to odpowiada opozycja, Donald Tusk, koleżanka Tuska Ursula von der Leyen, która już go widzi ponownie w fotelu premiera - stwierdza.

Tekst i zdjęcia za: https://wpolityce.pl/polityka/607569-tylko-u-nas-wojcik-ke-moze-zazada-by-nie-bylo-polski

Parlament Europejski zorganizował debatę, w której wyrażono zaniepokojenie decyzją amerykańskiego Sądu Najwyższego dot. aborcji. "To jest ten prawdziwy trójpodział władzy według was, że sędziowie mogą sądzić tylko tak, jak wy chcecie" - stwierdził podczas debaty europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki.

24 czerwca amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok, który zapadł w procesie z 1973 roku - Roe vs. Wade. Przyjęte przez sąd prawie 50 lat temu orzeczenie oznaczało, że aborcja jest w USA legalna przez cały okres ciąży. Dzięki jego uchyleniu, od tej pory to władze stanowe będą decydować o przepisach dot. aborcji. Unieważnienie wyroku Roe vs. Wade wywołało duże emocje nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Obiło się szerokim echem również w Europie. Zaniepokojenie wyrokiem wyraziła lewicowo-liberalna większość w Parlamencie Europejskim. Z tej okazji w PE zorganizowano... debatę "Decyzja Sądu Najwyższego USA o obaleniu praw do aborcji w Stanach Zjednoczonych oraz potrzeba ochrony praw do aborcji i zdrowia kobiet, także w UE".

To nie pierwszy raz, kiedy organ władzy ustawodawczej w Unii Europejskiej wypowiada się ws. kompetencji przysługujących władzy sądowniczej, w dodatku na zupełnie innym kontynencie. Już 9 czerwca - a więc jeszcze przed orzeczeniem Sądu Najwyższego -europosłowie przyjęli rezolucję wzywającą do utrzymania w mocy orzeczenia, które zapadło w procesie Roe vs. Wade - przypomina portal tvp.info.

Mocne wystąpienie Patryka Jakiego!

W debacie wziął udział europoseł Solidarnej Polski wybrany z list PiS - Patryk Jaki, który ostro skrytykował działania Parlamentu Europejskiego. Chciałem przypomnieć, że dopiero potępiliście Polskę, za rozwiązania w sądownictwie, które notabene sami stosujecie. Ale twierdziliście, że robicie to dlatego, bo bronicie prawa sędziów do niezawisłości. A teraz co robicie? Chcecie potępić sędziów Stanów Zjednoczonych za to, że skorzystali ze swojej niezawisłości - powiedział. To jest ten prawdziwy trójpodział władzy według was, że sędziowie mogą sądzić tylko tak, jak wy chcecie. Pogratulować. Ponadto chcecie uczyć moralności Ameryki, której tak bardzo nienawidzicie. Ale tak naprawdę, co zrobiliście, żeby bronić życia dzieci na Ukrainie? - dodał.

"Ktoś musi bronić życia tych najsłabszych"

Jak podkreślił polityk Solidarnej Polski "przypomnę, że Ukraina to jest granica Unii, a nie Stanów Zjednoczonych". I tak się jakoś dziwnie składa, że Stany Zjednoczone potrafią tam wysłać broń. A wy co? Przypomnijmy. Niemcy co obiecaliście? Trzydzieści dział "Gepard" -do dziś ich nie ma, bo cytuję: "okazało się, że nie ma amunicji". Wyrzutnie "Mars" -jednak ich nie ma, bo mówicie, że są problemy z oprogramowaniem. Systemy IRIS-T? Brak, bo komplet okazał się "niegotowy" - mówił Patryk Jaki. Swoją bezczynnością wspieracie śmierć niewinnych dzieci. I wcale się nie dziwię, Szanowni Państwo, że chcecie potępić Stany Zjednoczone za to, że chcą bronić życia. Godna pożałowania konsekwencja. Wiem, że jestem tutaj w mniejszości, w zdecydowanej mniejszości, ale nawet gdybym był tutaj sam, to ktoś musi bronić życia tych najsłabszych. I będziemy to tutaj robić do końca, bo jesteśmy za cywilizacją życia, a nie za cywilizacją śmierci - zakończył.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/swiat/605341-pe-chcial-potepic-amerykanski-wyrok-o-aborcjijaki-punktuje

Radio Maryja

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z mieszkańcami powiatu lipskiego. To powrót do rozmów z Polakami, które prezydent rozpoczął już w 2015 roku. Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią COVID-19 prezydent Andrzej Duda wraca do spotkań z Polakami. Dziś odwiedził Lipsko w województwie mazowieckim. - Dziękuję, że w to wtorkowe popołudnie, mimo niezbyt pięknej aury, zechcieliście Państwo przyjść na to spotkanie i poświęcić swój czas, poczekać na mnie, być przez tą chwilę ze mną, po to, żebym mógł podzielić się z Państwem tym, co w tej chwili uważam za ważne - podziękował w mediach społecznościowych prezydent RP. Prezydent przypomniał, że odwiedził Lipsko w lutym 2015 roku, jako kandydat na prezydenta. Wówczas rozmawiał z mieszkańcami powiatu o obniżeniu wieku emerytalnego oraz wsparciu rodzin. Dziś, po siedmiu latach, po pandemii koronawirusa i w czasie wojny na Ukrainie, rzeczywistość jest inna i inne są priorytety prezydenta.

- W jaki sposób zapewnić bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej i naszym rodakom - to jest dla mnie w tej chwili sprawa najważniejsza ze wszystkich - mówił Andrzej Duda. Spotkania z Polakami to nieodłączny element politycznej działalności Andrzeja Dudy. Już w pierwszej kampanii prezydenckiej w 2015 roku odbył ponad 250 spotkań w 240 powiatach. - Wszędzie na swojej drodze spotykałem ludzi, moich rodaków, rozmawiałem z nimi o tym, co ważne dla Polski, o tym, co ważne dla nich, o tym, jak chcieliby widzieć swoje państwo, o tym, jakie by chcieli, aby to państwo było-zwrócił uwagę.

Prezydent Andrzej Duda kontynuował objazd po kraju także po zakończonej kampanii wyborczej. W czasie rozmów z Polakami, nie tylko w wielkich, ale także małych miastach, deklarował, że będzie wspierał lokalne społeczności. Na spotkania z głową państwa przychodziły tłumy. Andrzej Duda w czasie tournee po Polsce odwiedził wszystkie 380 powiatów. Z prezydentem spotykali się wszyscy: starsi i młodsi, kobiety i mężczyźni, wczesnym rankiem i późnym wieczorem. Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przedstawicielami różnych grup społecznych i zawodów: piekarzami, sprzedawcami, służbą zdrowia i strażakami. Skracał dystans między prezydentem a obywatelem. - Generalnie bardzo się na tym urzędzie sprawdził i urząd prezydenta również dzięki niemu zyskał - ocenił dr Mirosław Boruta Krakowski, socjolog.

Był blisko ludzi i z uwagą ich słuchał - przypominał socjolog dr Jerzy Żurko. - Pamiętamy te słynne selfie, które robił on oraz jego córka. Robili to nagminnie. Do dzisiejszego dnia tysiące ludzi ma na swoich telefonach fotografię z Andrzejem Dudą z pierwszej kampanii wyborczej - zauważył dr Jerzy Żurko. Teraz, po dwóch latach przerwy, prezydent znów spotyka się z mieszkańcami lokalnych społeczności. Podobnie jak w latach ubiegłych, frekwencja dopisała. Na zakończenie wizyty w Lipsku prezydent Andrzej Duda zaapelował do mieszkańców, by w obliczu wojny na Ukrainie i trudnej sytuacji ekonomicznej byli dobrej myśli. - Radziliśmy sobie w naszej historii już ze znacznie trudniejszymi sytuacjami, niż ta. Wierzę w to głęboko, że poradzimy sobie także i z tą trudną sytuacją dla dobra Rzeczypospolitej - zaakcentował Andrzej Duda. Prezydent wznowił spotkania z Polakami początkiem czerwca. Odwiedził wówczas Olesno w województwie opolskim.

Tekst i zrzuty ekranowe za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/prezydent-a-duda-kontynuuje-spotkania-z-polakami-2

Praworządność to tylko narzędzie i pretekst, żeby uderzyć w państwa, takie jak Polska - przekonywał europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki podczas konferencji eksperckiej pt. "Prawne mechanizmy powoływania sędziów w państwach członkowskich Unii Europejskiej". "UE nie ma kompetencji w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości" - wskazał z kolei eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski.

Dla Polski największe państwa już od dawna przewidziały pewną rolę. Rolę państwa, które ma być podporządkowane innym, nie mieć własnych aspiracji i państwa, gdzie najwięksi, na zasadzie koncertu mocarstw, będą decydować jak podzielą się strefą wpływów - mówił Patryk Jaki na konferencji, która odbyła się w czwartek w Brukseli.

Zaznaczył również, że problem polega na tym, że gdy Polska zaczęła wykazywać aspiracje, chcąc odegrać większą rolę, to - jego zdaniem - zaczęto szukać narzędzi, które miałyby temu zapobiec. Dzisiaj cała ta historia z praworządnością dotyczy dokładnie tego samego. To jest tylko narzędzie, tylko pretekst, żeby uderzyć w państwa, takie jak Polska - zaznaczył.

Pouczanie Polski

Polityk stwierdził, że tym, którzy chcą Polskę pouczać, przeszkadza demokracja. Tak też było z Europejskim Traktatem Konstytucyjnym, który chciał zagwarantować proces federalizacji. Po odrzuceniu tego procesu w dwóch referendach przez obywateli, zaczęto wprowadzać federalizację metodą faktów dokonanych - mówił. Patryk Jaki podkreślił, że Polska jest emanacją demokracji i z tym mają problem państwa, które uważają, że mają "lepszą kulturę i lepszą tradycję". Odnosząc się do procedury powoływaniem sędziów w Polsce zwrócił uwagę, że polski system jest podobny do systemów europejskich. Są systemy, gdzie wybiera się sędziów w sposób dużo bardziej upolityczniony - nadmienił.

Przez prawie tysiąc lat to Polska pokazywała na tym kontynencie, czym naprawdę jest wolność i demokracja. A nie państwa, takie jak Niemcy czy Francja, które takich osiągnięć w zakresie demokracji czy republikanizmu nie mają - spuentował Patryk Jaki.

W dyskusji głos zabrał także eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski, który na wstępie zaznaczył, że Unia Europejska nie ma kompetencji w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Dowód na to jest bardzo prosty - tak mówią traktaty - podkreślił. Jednakże, jak zauważył, w praktyce faktycznie chce je mieć i powoli zaczyna to realizować. To jest próba pozaustrojowej, pozatraktatowej zmiany kompetencji i ich rozszerzania w drodze pogwałcenia tychże podstaw traktatowych - wyjaśnił (...)

Fragmenty tekstu i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/604947-jaki-praworzadnosc-to-tylko-narzedzie-by-uderzyc-w-polske

Radio Maryja

Patrząc i głębiej przyglądając się różnym wypowiedziom różnych osób, również w PE (...) myślę, że chodzi im nie tylko o kwestię Izby Dyscyplinarnej. Oni myślą o Krajowej Radzie Sądownictwa, oni chcą się posunąć dalej w tych żądaniach. Oby tak nie było, ale myślę, że to wybrzmiewa, więc będą dalej kręcić nosem na różnego rodzaju nasze reformy. Pytanie - jak daleko będziemy im pozwalać posuwać się w tych żądaniach?- mówiła Beata Kempa, poseł do Parlamentu Europejskiego, w "Aktualnościach dnia" na antenie Radia Maryja. Kolejny atak Komisji Europejskiej na Polskę. Przedstawiciele tej, instytucji przekonują, że prezydencka ustawa o Sądzie Najwyższym nie wypełnia warunków zawartych w Krajowym Planie Odbudowy i że Polska nie powinna otrzymać funduszy z tego programu.

- To jest swoisty dwugłos, dlatego że z jednej strony przyjeżdża do Polski Ursula van den Leyen i słyszeliśmy wszyscy komunikat, który w Polsce wyartykułowała, że KPO jest zatwierdzony i że środki powinny w przyszłym półroczu popłynąć, a z drugiej jest komunikat Very Jourovej na dość luźnym posiedzeniu komisji w Parlamencie Europejskim ( ... ) i na zadane luźne pytanie odpowiada, że prezydencka ustawa, o której mówi się od wielu miesięcy, którą bada również KE, nie spełnia wymogów tzw. kamieni milowych, czym oczywiście wprawia w osłupienie nie tylko opinię publiczną w Polsce, ale myślę, że również w PE - zaznaczyła Beata Kempa. Jak przypomniała poseł do Parlamentu Europejskiego, "wielokrotnie przestrzegaliśmy przed tym, że instytucje unijne, frakcje liberalne będą tzw. kamienie milowe interpretować zawsze na niekorzyść Polski i że nie wolno dopuszczać jakiegokolwiek luźno interpretowanego dokumentu".

- UE nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań umowy międzynarodowej, którą podjęła. Mamy do czynienia na podstawie umowy o KPO z ustanowieniem długu, ponieważ już płacimy odsetki - można powiedzieć- podatkiem od plastiku za to zobowiązanie, które podjęliśmy, a wciąż nie mamy środków i wciąż UE kręci nosem na różnego rodzaju rozwiązania, kaprysy, które staramy się wypełniać kosztem naszej społeczności, która domaga się reform wymiaru sprawiedliwości - akcentowała. Beata Kempa podkreśliła, że "Vera Jourowa niezbyt dobrze życzy Polsce".

- Obok Fransa Timmermansa to jest kolejna osoba w KE, która Polski nie szanuje. To wszystko skłania do jednej refleksji - jak dalece jeszcze mamy się cofać - wskazała. Polityk dodała, że "rządy liberalno-lewicowe z »uporem maniaka« chcą wprowadzać elementy federalizacji UE i przeszkadzają im konserwatywne rządy, które się temu przeciwstawiają".

- Patrząc i głębiej przyglądając się różnym wypowiedziom, różnych osób, również w PE (...) myślę, że i::hodzi im nie tylko o kwestię Izby Dyscyplinarnej. Oni myślą o Krajowej Radzie Sądownictwa, oni chcą się posunąć dalej w tych żądaniach. Oby tak nie było, ale myślę, że to wybrzmiewa, więc będą dalej kręcić nosem na różnego rodzaju nasze reformy. Pytanie - jak daleko będziemy im pozwalać się posuwać w tych żądaniach - mówiła gość "Aktualności dnia". W czwartek dobiegła końca prezydencja Francji w Radzie UE, którą obejmują obecnie Czesi.

- Jaka będzie czeska prezydencja? Mam nadzieję, że po wyborach nie będzie już przewodniczył Babisz, bo gdyby był on i Vera Jourowa (jego prawa ręka), to moglibyśmy się spodziewać wszystkiego najgorszego. Miejmy nadzieję, że będzie nieco bardziej korzystna - zaznaczyła poseł do Parlamentu Europejskiego.

Całą rozmowę z Beatą Kempą można odsłuchać tutaj: https://www.radiomaryja.pl/multimedia/atak-komisji-europejskiej-na-polske-polska-nie-powinna-otrzymac-funduszy-z-krajowego-planu-odbudowy

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/polecamy/tylko-u-nas-b-kempa-przedstawicielom-ke-chodzi-nie-tylko-o-kwestie-izby-dyscyplinarnej-ale-chca-sie-posunac-dalej-i-zajac-sie-krajowa-rada-sadownictwa

Radio Maryja

Unia Europejska forsuje odejście od samochodów spalinowych do 2035 roku. Zeroemisyjny transport ma stać się niedługo codziennością, a użytkownicy samochodów spalinowych będą musieli ponosić dodatkowe opłaty. „Nie mówimy tylko o 2035 roku. »Kamienie milowe« mówią o dodatkowych opłatach za rejestrację samochodów spalinowych, aby po kilku latach wprowadzić podatek za poruszanie się samochodami spalinowymi. Rok 2035 jest rokiem docelowym, kiedy mielibyśmy całkowicie zrezygnować z samochodów spalinowych” – powiedział Patryk Jaki, poseł do Parlamentu Europejskiego, we wtorkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

W ramach Krajowego Planu Odbudowy planowane jest między innymi odejście od samochodów spalinowych, których użytkowanie może wiązać się z dodatkowymi opłatami, podatkami i ograniczeniami. Unia Europejska zapowiedziała, że do 2035 roku cała Wspólnota ma odejść od samochodów spalinowych na rzecz samochodów elektrycznych.

– Nie mówimy tylko o 2035 roku. „Kamienie milowe” mówią o dodatkowych opłatach za rejestrację samochodów spalinowych, aby po kilku latach wprowadzić podatek za poruszanie się samochodami spalinowymi. Rok 2035 jest rokiem docelowym, kiedy mielibyśmy całkowicie zrezygnować z samochodów spalinowych. Używa się ładnych słów, że wówczas samochody elektryczne będą tańsze niż samochody spalinowe. Nie tłumaczy się, dlaczego tak będzie. Samochody spalinowe mają zostać obłożone podatkami, ograniczeniami, dlatego ich użytkowanie stanie się drogie. Samochody elektryczne nie będą tańsze same w sobie, ale ze względu na konsekwencje związane z użytkowaniem samochodów spalinowych – wyjaśnił Patryk Jaki.

Gość Radia Maryja zwrócił uwagę, że samochody spalinowe mają zostać obłożone podatkami, ale samoloty już nie. – Samoloty powodują więcej zanieczyszczeń niż samochody spalinowe. Lewacka elita światowa z Davos chce stworzyć nam świat, gdzie z transportu będą mogli korzystać, a de facto z wolności, tylko ludzie bogaci. Tylko tacy, których będzie stać na zakup samochodu elektrycznego albo loty samolotem. Cała reszta ma przesiadać się do transportu zbiorowego. (…) Stanowi to w konsekwencji ograniczenie wolności Polaków. Najbogatszy Polak powiedział, że w ekologizmie, nowej ideologii, chodzi o to, żeby biedniejsi mniej podróżowali, przestali jeść mięso, a świat będzie piękniejszy – mówił poseł do Parlamentu Europejskiego.

Patryk Jaki podkreślił, że Solidarna Polska od początku sprzeciwia się wprowadzaniu pakietów klimatycznych i innych propozycji Unii Europejskiej, które ograniczałby wolność Polaków.

– Ekologizm to odmieniona wersja komunizmu. Chodzi o dobre cele – planetę, ale za tym kryje się postanowienie, żeby najsłabszych i średnio zarabiających pozbawić różnych możliwości, między innymi podróżowania. Po co inwestujemy takie kwoty w autostrady, jeśli za chwilę nie będziemy mogli z nich korzystać? Jako Solidarna Polska sprzeciwiamy się temu od samego początku. Od samego początku przeciwstawiamy się pakietom klimatycznym i ekologizmowi. (…) Hiperinflacja jest powodowana głównie niemądrą ideologią, która między innymi nakazuje Polsce importować węgiel, co jest absurdem – akcentował gość Radia Maryja.

Całą rozmowę z Patrykiem Jakim można odsłuchać tutaj: https://www.radiomaryja.pl/multimedia/unia-europejska-forsuje-odejscie-od-aut-spalinowych-do-2035-roku

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-p-jaki-ekologizm-to-odmieniona-wersja-komunizmu-chodzi-o-dobre-cele-planete-ale-za-tym-kryje-sie-postanowienie-zeby-najslabszych-i-srednio-zarabiajacych-pozbawic-roznych-m

Nie chcemy zaakceptować rozwiązań, które w naszej ocenie negatywnie wpłyną na życie Polaków – mówi wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Solidarna Polska nie popiera "kamieni milowych". Takie stanowisko przedstawił lider ugrupowania, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Dlaczego?

Jacek Ozdoba: Z prostego powodu. Propozycje, które zostały zawarte 30 kwietnia 2021 roku, następnie przyjęte przez Radę Ministrów, nie dotyczyły rozwiązań, które zaakceptował pan minister Waldemar Buda. Chodzi m.in. o podatek od rejestracji samochodów spalinowych oraz podatek od emisji, a to nie było zaakceptowane przez Solidarną Polskę. Ten projekt z pewnością nie znajdzie poparcia w parlamencie i mówił o tym pan minister Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski. My po prostu nie chcemy zaakceptować rozwiązań, które w naszej ocenie negatywnie wpłyną na życie Polaków.

A czy przez to nie będzie kolejnych problemów w koalicji rządzącej?

Wątpię. Ten projekt nie znajduje poparcia również w samym Prawie i Sprawiedliwości. Widać zaskoczenie i konsternację polityków. Mówiliśmy o tym od dawna, prawda wychodzi na wierzch, a śliwowica jest przegrana przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Co dalej z wydobyciem węgla? Stanowisko państw narodowych coraz bardziej rozjeżdża się ze strategią Parlamentu Europejskiego. Polska będzie węgiel wydobywać, podobnie jak Niemcy. Tylko czy to potrwa długo?

To pewna paranoja. W czasie, gdy powinniśmy wydawać środki na zbrojenie, zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, czy dbać, aby poziom gospodarczy i poziom życia Europejczyków był coraz wyższy, PE przepycha projekt „Fit for 55”, który może doprowadzić do ubóstwa. Pamiętamy słynny raport banku Pekao S.A., który pokazywał, że kwoty, które trzeba zainwestować w neutralność klimatyczną będą o wiele wyższe. Zakaz kupowania samochodów spalinowych od 2035 roku, czy rozszerzanie systemu UE ETS, może wywoływać niepokój. Dziś węgiel jest jedyną stabilną alternatywą w stosunku do gazu, czy też zapewnienia ciepła i prądu. Pamiętajmy, że odnawialne źródła energii – które są potrzebne w miksie energetycznym – są niestabilne. Musimy mieć gwarancję dostaw prądu, a to daje węgiel, gaz lub atom, którego w Polsce nie mamy. Gaz musielibyśmy importować z kierunku wschodniego, a tego nie chcemy, natomiast mamy węgiel. Musimy wrócić do większego wydobycia. Stąd apel Solidarnej Polski. My widzimy, że droga wytyczona przez eurokratów prowadzi nas do utraty kolejnej części suwerenności i nie chcemy na to pozwolić.

W pana ocenie chodzi tu o faktyczną walkę o klimat, czy może o sprzedaż technologii?

Business as usual. Pamiętamy niemieckie „energiewende”. To był scenariusz, który zakładał przestawienie się z węgla na gaz, a surowiec miał być importowany z Rosji za pomocą Nord Stream 1 i 2. To był współczesny pakt Ribbentrop-Mołotow, a w każdym z krajów działa przysłowiowy Gerhard Schröder. W Polsce pewnie byłby nim Waldemar Pawlak. Wszystko po to, aby biznesowo skorumpować europejskie elity. Oni nie rozumieją podstawowego argumentu, że najważniejsze jest bezpieczeństwo i dobry poziom życia Polaków. A gaz jest dodatkowym instrumentem, którego używa Putin do terroryzowania Europy.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/318160/ozdoba-droga-wytyczona-przez-eurokratow-doprowadzi-do-utraty-suwerennosci.html

W programie "Woronicza 17" (TVP INFO) doszło do starcia posłanki Lewicy Wandy Nowickiej i europosłanki Solidarnej Polski Beaty Kempy. Poszło o politykę klimatyczną UE.

Ludzie muszą mieć ciepło tej zimy i następnej. Ale pamiętajmy, że musimy prowadzić politykę z perspektywy 30 i 40 lat. Katastrofa klimatyczna jest faktem i temu nikt nie zaprzecza. Nawet wy podpisujecie te zobowiązania, zatem teraz wycofywanie się ze zobowiązań klimatycznych byłoby szkodliwe — powiedziała Wanda Nowicka, posłanka Lewicy.

Za 100 lat o półtorej stopnia ma się zwiększyć temperatura. Nikogo nie będzie stać na samochód, bo na ten elektryczny przeciętnego Kowalskiego nie będzie stać. Mamy żyć w waszej powszechnej szczęśliwości lewacko-marksistowskiej, jeździć na hulajnodze i meleksem. Mogę sobie tak pojeździć, ale podczas wycieczki w zoo w sobotę po pracy — ripostowała Beata Kempa, europosłanka Solidarnej Polski (fot. beatakempa.pl).

Ciekawe, co prawacy mają do zaproponowania. Jaki pomysł Tylko węgiel teraz? — zareagowała Nowicka.

Timmermans, jego koledzy i pani również wymyśliliście sobie, że na ideologii powszechnej szczęśliwości, wszyscy będą za to płacić, a oni na tym się wybiją i będą rządzić w Europie. My chcemy spokoju dla Polaków, dość płacenia za ideologię. Koniec, kropka — mówiła Beata Kempa.

Tekst za: https://wpolityce.pl/polityka/604227-kempa-do-nowickiej-dosc-placenia-za-ideologie

Mam uznanie dla pracy Jarosława Kaczyńskiego jako szefa Komitetu bezpieczeństwa w obszarze wojska i obrony; bez jego poparcia nie przeszedłby przez rząd program rozbudowy polskiej armii; to zasługa także szefa MON Mariusza Błaszczaka - mówił we wtorek minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

Jarosław Kaczyński odchodzi z rządu

Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował PAP, że nie jest już w rządzie. Premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację — dotychczasowy wicepremier i szef Komitetu ds. bezpieczeństwa. Dodał, że jego następcą w randze wicepremiera będzie szef MON Mariusz Błaszczak.

Zbigniew Ziobro, zapytany w Polsat News, czy brak Kaczyńskiego będzie zauważalny choćby na wtorkowym posiedzeniu rządu oraz czy nie będzie mu brakowało prezesa PiS i wicepremiera w rządzie, odparł, że brak Kaczyńskiego „optycznie będzie zauważalny”. Natomiast myślę, że wszyscy spodziewaliśmy się takiej decyzji pana premiera Kaczyńskiego, dlatego że zapowiadał, iż nosi się z takim zamiarem. Należę też do grona osób, które wiedziały trochę wcześniej o tej decyzji pana premiera — dodał. Minister pytany, czy jest to decyzja podyktowana kwestiami wyborczymi, a są i takie opinie opozycji, że w chwili największego zagrożenia od wielu lat, wicepremier ds. bezpieczeństwa wybiera interesy partii, a nie państwa, wyraził „słowa uznania dla pracy Jarosława Kaczyńskiego jako szefa komitetu bezpieczeństwa w obszarze wojska i obrony”. Dlatego, że on był głównym sprawcą politycznym potężnego programu, gigantycznego, niespotykanego w historii naszego kraju - a można by się zastanowić do odniesień do czasów międzywojennych - przeznaczenia ogromnych środków na rozbudowę polskiej armii — zaznaczył szef MS. Dodał, że Mariusz Błaszczak odegrał w tym „dużą rolę” i był „bezpośrednim wykonawcą”. Ale nie będę ukrywał, że bez ogromnego poparcia Jarosława Kaczyńskiego, ten program w takiej skali nie przeszedłby przez rząd. Oczywiście, ja bym popierał ten program, ale wiem, że nie wszyscy byli tak samo entuzjastycznie nastawieni, bo to ogromne pieniądze — powiedział Zbigniew Ziobro.

Spór pomiędzy premierem a szefem MS

Szef MS był też pytany, czy po odejściu prezesa PiS, już na przykład na wtorkowym posiedzeniu rządu „nie wybuchnie jakaś awantura” między nim a premierem Morawieckim, podkreślił, że media „fałszywie przedstawiają ten spór, jako personalny”. Według niego, nie jest to przynajmniej z jego strony spór personalny, a spór związany z „wielkimi wyzwaniami, które stoją przed Polską”. Wskazał na konsekwentny sprzeciw Solidarnej Polski przeciwko polityce energetyczno-klimatycznej UE, gdy - jak zaznaczył - „Unia wymuszała na nas odejście od węgla”. Przypomniał, że premier Morawiecki w grudniu 2020 roku „przyjął decyzję o zaostrzeniu jeszcze pakietu klimatyczno-energetycznego w wersji (Donalda) Tuska”. Pytany, jak długo Solidarna Polska chce tkwić w rządzie, który jego zdaniem „oddał część polskiej suwerenności i popełnia kolosalne błędy”, lider SP odparł, że „to jest polityka”. Polityka wymaga też poszukiwania rozwiązań, które są racjonalnym kompromisem, który jest możliwy tu i teraz — zaznaczył Zbigniew Ziobro. Gdybyśmy mieli 231 głosów, jako Solidarna Polska, to realizowalibyśmy naszą politykę, czyli stawialibyśmy już od kilku lat na rozbudowę nowoczesnej, korzystając chociażby z technologii japońskiej energetyki węglowej, uniezależnialibyśmy się, mielibyśmy najtańszy prąd w Europie i wspieralibyśmy w ten sposób polską gospodarkę — oświadczył minister.

„Czerwona linia”

Pytany w kontekście pozostawania w rządzie o „czerwoną linię” dla Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro zaznaczył, że jego partia ma „swoje cele”, wśród których wymienił „bezpieczeństwo Polaków”. Cieszymy się, że możemy realizować z PiS program wzmocnienia polskiej armii. To jest zasługa - podkreślam - akurat Jarosława Kaczyńskiego, Mariusza Błaszczaka — oświadczył. Dopytywany, czy widzi linię, po przekroczeniu której będzie musiał „rzucić papierami i powiedzieć +dość, nie ma już miejsca na kompromis, nie widzę dla siebie miejsca w tym rządzie+”, lider SP przypomniał, że „w polityce zawsze jest taka linia rzecz jasna, i my oczywiście też ją gdzieś tam w naszym rozmowach rysujemy”. Ale dzisiaj musimy zapytać „co będzie, jeśli, kto dojdzie do władzy, jaka jest alternatywa dla rządu Zjednoczonej Prawicy”. A tragiczna jest alternatywa - jest Platforma Obywatelska i cała ta Lewica, PSL, którzy jeszcze bardziej będą robić to, czego my nie chcemy — podkreślił.

„Ciągle uważacie, że Polska nie może robić dokładnie tego, co robią inne państwa.” - mówił Patryk Jaki w Parlamencie Europejskim.

Jak przekonuje Patryk Jaki, większość w Parlamencie Europejskim zdecydowała o odrzuceniu ważnych wniosków. Chodziło m.in. o debatę nt. dostarczania Rosji broni pomimo embarga; kwestii Nord Stream 2 czy antysemityzmu w Europie. Deputowani zajęli się jednak sprawą Polski. Pojawiły się wnioski o kolejne sankcje na nasz kraj.

Po raz setny zajmujecie się Polską. Zresztą w sposób wyjątkowy. Ciągle uważacie, że Polska nie może robić dokładnie tego, co robią inne państwa. Ciągle uważacie, że jest to upolityczniony sposób wyboru sędziów, kiedy wiadomo, że dokładnie taki sam sposób wyboru sędziów, to znaczy za jakimś pośrednictwem parlamentu, jest w co najmniej dziesięciu innych krajach Unii Europejskiej. Oczywiście tylko Polska wam przeszkadza. Zresztą robicie to w sposób bardzo specyficzny – powiedział Patryk Jaki.

„Sąd kapturowy”

Zorganizowaliście dzisiaj znów sąd kapturowy. Cały czas ci sami goście, cały czas z problemami z prawem Oczywiście wasi widzowie się nie dowiedzą, jakie problemy mają goście, których dzisiaj zaprosiliście. Przedstawiacie ludzi jako ekspertów, a nie mówicie, że jest to kandydat EPP w wyborach parlamentarnych. Taki z niego ekspert. Teraz wasz kolega z listy parlamentarnej i pytacie go, jaką ma obiektywną opinię. On oczywiście się z wami zgadza. To jest żałosne. Tworsycie układ, który chroni sam siebie, by tylko zakryć wasze własne problemy – dodał.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości zwrócił też uwagę na problem, którym jest tzw. doktryna Neumanna. Nie mówicie o najważniejszym problemie związanym z sądownictwem w Polsce – doktrynie Neumanna. Nie chcecie, by wszyscy się o tym dowiedzieli. A to były szef klubu Platformy Obywatelskiej z EPP.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/603012-patryk-jaki-w-pe-zorganizowaliscie-sad-kapturowy-nad-polska

Podczas sesji plenarnej Europarlamentu miała miejsce debata dotycząca apelu o zwołanie konwentu w celu wprowadzenia pierwszych konkretnych zmian w dokumentach założycielskich Unii Europejskiej w związku z zakończoną 9 maja Konferencją w sprawie przyszłości Europy.

Europoseł Beata Kempa: Nie trzeba zawracać kijem Renu, wystarczy odbiurokratyzować UE

Zmiany dotyczyłyby m.in. zniesienia jednomyślności w Radzie w większości dziedzin oraz rozszerzenia uprawnień UE m.in. w dziedzinie zdrowia i energii. W dyskusji zabrała głos m.in. eurodeputowana Solidarnej Polski (EKR) Beata Kempa. Żeby usprawnić proces decyzyjny w Unii Europejskiej nie trzeba zawracać kijem Renu. Wystarczy Unię odbiurokratyzować i wystarczy żebyśmy się po prostu w tej Unii wzajemnie szanowali. Bo Unia powstała jako wspólnota silnych, suwerennych i niezależnych państw - powiedziała była szefowa KPRM.

Jak zwróciła uwagę, siłą Unii Europejskiej była przez lata właśnie różnorodność to właśnie ta różnorodność była zawsze jej siłą przez lata, a poszanowanie dla krajowych tradycji, legislacji, obyczajów oraz wspólny fundament oparty na prawie rzymskim, prawie do życia, na etyce chrześcijańskiej, stanowiły podstawy tej wspólnoty. To była główna myśl Schumana, którą dzisiaj chcecie obalić - zaznaczyła.

UE jako „bezduszny, biurokratyczny Lewiatan"

Europoseł Beata Kempa wskazała, że niestety w ostatnich latach Unia Europejska stała się bezdusznym, biurokratycznym Lewiatanem, który jest skupiony na nagonce na te kraje członkowskie, które myślą inaczej niż liberałowie, Zieloni i lewica, i w którym panuje duch braku szacunku dla wewnętrznych decyzji przez tworzące Wspólnotę państwa. Mamy do czynienia z systematycznymi atakami na rządy, które nie zgadzają się na zmiany Traktatu. Dlatego my mówimy 'nie' dla takich zmian - zaznaczyła polska polityk. Jak przekazała, grupa EKR stoi na stanowisku, że reformy systemowe powinny stanowić powrót do korzeni, do wspólnych wartości narodów i państw. "Tak" dla silnych państw członkowskich oraz jasno określonych w Traktatach kompetencji instytucji Unii Europejskiej - podkreśliła. Natomiast, jak dodała, EKR stanowczo się sprzeciwia dalszej federalizacji i pozatraktatowemu wzmacnianiu instytucji.

Tekst i zdjęcie za: https://wpolityce.pl/polityka/602064-europosel-kempa-w-pe-nie-dla-dalszej-federalizacji-ue

Cała ekipa strategów, bogaci tego świata, lecą sobie do Davos i dyskutują o tym, jak mają żyć ludzie - mówi europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki, w rozmowie z portalem Do Rzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Zarząd Solidarnej Polski podjął uchwałę w sprawie tzw. kamieni milowych i Krajowego Planu Odbudowy. Zapowiadacie, że nie poprzecie wprowadzenia unijnych żądań. Dlaczego?

Patryk Jaki: Po pierwsze, to nie było konsultowane z nami na poziomie politycznym i rządowym. Po drugie, znajdują się tam rzeczy, za którymi nigdy nie zagłosujemy, gdyż w naszej ocenie uderzają one w interesy gospodarcze Polski oraz polskie rodziny. Nie zgodzimy się nigdy na dodatkowy podatek dla właścicieli samochodów spalinowych i dieslowych, czy dodatkową opłatę za rejestrację tych pojazdów.

PE argumentuje tutaj, że chodzi o klimat.

Tylko, że jest to kompletnie nonsensowna koncepcja. Czyli walcząc o lepszy klimat, należy sprawić, żeby dostęp do prywatnego transportu mieli tylko bogaci? Dlaczego nie ma tutaj ograniczeń na samoloty? Również takich ograniczeń nie ma na samochody elektryczne, czyli ludzie, których stać na takie samochody, czy samoloty, będę mogli podróżować, a cała reszta - czyli w ich ocenie biedota - będzie musiała przesiąść się do tramwajów i autobusów. Tak wygląda ich koncepcja, żeby bogaci mogli robić, co chcą, a biedni będą musieli dostosować się do ograniczeń. Jako Solidarna Polska nie zgadzamy się z taką koncepcją.

Jak to się stało, że większość polityków i komentatorów myślała, że tzw. kamienie milowe dotyczą tylko wymiaru sprawiedliwości, czy Sądu Najwyższego oraz Izby Dyscyplinarnej, a okazało się, że mamy tam 116 punktów, w tym nakaz wprowadzenia opłat za drogi ekspresowe?

To jest pytanie do ministra Waldemara Budy, który był naszym dzielnym negocjatorem. Sami jesteśmy tym zaskoczeni. Przypomnijmy, czym dokładnie jest Krajowy Plan Odbudowy, żeby wszyscy czytelnicy dobrze to wiedzieli. KPO to wspólny kredyt, które wszystkie państwa wzięły i my żyrujemy go za inne państwa, a co więcej, już zaczęliśmy go spłacać. To dla mnie nielogiczne, jak to się dzieje, że spłacamy kredyt, którego jeszcze nie otrzymaliśmy, a jako Polska nie dostaliśmy żadnych pieniędzy. Wyobraźmy sobie, że ktoś idzie do banku, bierze kredyt, zaczyna go spłacać, dodaje mu się dodatkowe zobowiązania, a pieniędzy wciąż nie otrzymał. Przecież to jest absurd i każdy wypowiedziałby taki kredyt. Solidarna Polska ostrzegała, że tak się to skończy, dlatego jako jedyni w parlamencie, jako nieliczna, mała grupa, głosowaliśmy przeciwko KPO. Wówczas nikt nas nie słuchał, a jednak czas pokazał, że mieliśmy rację.

Parlament Europejski zagłosował za ograniczeniem dopuszczalnej emisji CO2 przez nowe samochody o 100 proc. Eksperci wskazują, że może to oznaczać wstrzymanie sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. Jak pan ocenia ten pomysł?

Jest tak, jak mówiłem wcześniej. Ich pomysłem jest, aby transport indywidualny stał się dobrem ekskluzywnym z którego mogą korzysta tylko bogaci. To wpisuje się w tą samą logikę. Cała ekipa strategów, bogaci tego świata, leci sobie do Davos i dyskutują o tym jak mają żyć ludzie. Przylatują tam ogromnymi odrzutowcami i to nikomu nie przeszkadza. Ale przeszkadza wszystkim zwykła rodzina, która posiada spalinowe auto, ciężko pracuje i już musi myśleć, co zrobi, gdy nie będzie jej stać na zakup samochodu elektrycznego. Nigdy nie zgodzę się na taką logikę.

Jak w pana ocenie można zatrzymać to szaleństwo?

W pierwszej kolejności należy przekonywać społeczeństwo. Politycy często dostosowują się do opinii społeczeństwa, a część społeczeństwa niestety kupuje propagandę, którą łatwo się sieje, jak słowa typu: jeżeli pozbędziemy się węgla, wszyscy zaciśniemy pasa, to będzie lepsze powietrze. Przez to wszystko rosną ceny surowców i mamy wielką inflację. Na propagandę idą wielkie pieniądze, dlatego należy przekonywać obywateli, pokazywać im jaka jest prawda. Mamy do czynienia z „zieloną ideologią", w którą zostało wciągniętych wielu ludzi, którzy wychodzą na ulicę i protestują z powodu wysokich rachunków czy rosnących rat kredytów. Odpowiadajmy czyja to wina, ponieważ popieranie „zielonej ideologii" nie idzie w parze z niskimi rachunkami. Jeśli społeczeństwo będzie tego świadome, to zmieni zdanie, a za tym pójdą decyzje polityków.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/opinie/313003/kamienie-milowe-kpo-jaki-uderzaja-w-interesy-gospodarcze-polski.html

Radio Maryja

Wymieniłem pięć prawdziwych „kamieni milowych", które nasz kraj musiałaby spełnić, aby unijni urzędnicy dali nam spokój. Pamiętajmy, że zgoda na te warunki w praktyce oznaczałaby likwidację Polski - wskazał Patryk Jaki, poseł do Parlamentu Europejskiego, podczas audycji ,,Aktualności dnia" na antenie Radia Maryja.

Po ponad roku dyskusji i negocjacji polskiego rządu z Komisją Europejską przyjęto Krajowy Plan Odbudowy (KPO). Jak się okazuje, nie oznacza to jednak, że w całości otrzymamy unijne fundusze na odbudowę gospodarki po pandemii koronawirusa. W umowie KE narzuciła ponad trzysta warunków, a niewywiązanie się chociażby z jednego oznacza wstrzymanie pieniędzy Polsce.

- Musimy zrozumieć, że jest znacznie więcej "kamieni milowych", które mogłyby spowodować, że Polska nie będzie szykanowana i otrzyma należne jej pieniądze. Pierwszym „kamieniem milowym" jest to, żeby Polska zrezygnowała ze swoich ambicji. Pamiętajmy, że od przeszło 500 lat trwa walka o to, aby nasz kraj nie byt silny (...) Niemcy, Rosja i Francja obawiają się, że będziemy samodzielnym i silnym państwem, które zachowa swojego ducha oraz będzie prężnie się rozwijało. Te kraje nie chcą się na to zgodzić, ponieważ mają inne plany. Drugim „kamieniem milowym" jest unicestwienie Polski i utworzenie tzw. państwa europejskiego - wyjaśnił europoseł Patryk Jaki.

Gość audycji zaznaczył, że Niemcy chcą utworzyć federalne państwo po to, żeby móc w nim dominować. Wskazał, że w tym celu unijny politycy zmieniają dotychczasowe prawo Unii Europejskiej.

- W przyszłym tygodniu w PE odbędzie się głosowanie na temat przyszłości Europy. Pojawiają się pomysły, żeby zlikwidować weto. W praktyce będzie to oznaczało, że Polska będzie podporządkowana europejskim instytucjom, czyli w rzeczywistości Niemcom i Francji. Ponadto pojawił się pomysł o stworzeniu armii europejskiej. Byłaby to konkurencja dla NATO - poinformował rozmówca.

Poseł do Parlamentu Europejskiego ocenił, że nowe pomysły polityków UE nie leżą w interesie naszego kraju. Odniósł się również do coraz silniejszego narzucania rewolucji kulturowej.

- Widzimy przyspieszenie rewolucji kulturowej i używanie do tego twardych narzędzi. Jeżeli Polska się na to zgodzi, to bez problemu otrzyma fundusze. Natomiast jeżeli nasz kraj się na to nie zgodzi, ponieważ chcemy, aby Polska dalej istniała, to będą problemy z wypłatą unijnych funduszy. Kolejnym prawdziwym „kamieniem milowym" jest usunięcie ze sfery publicznej Kościoła katolickiego w Polsce - powiedział polityk.

Europoseł Patryk Jaki ocenił, że unijni politycy chcą uzależnić nasz kraj energetycznie, wprowadzając tzw. zieloną transformację. Zaznaczył również, że UE chciałaby wrócić do interesów z Rosją, więc dąży do tego, by "odpuścić" Ukrainę, chociaż twierdzi zupełnie inaczej.

- Jest to coś, co bardzo denerwuje europejskie elity, mimo tego że mówią inaczej. Podobnie drażni ich to, że Polska tak bardzo pomaga Ukraińcom. Dopóki nasz kraj nie zgodzi się na to, żeby oddać część Ukrainy Rosji, dotąd będzie denerwowała Francję i Niemcy, którzy chcieliby wrócić do interesów z Władimirem Putinem - ocenił gość audycji.

Poseł do Parlamentu Europejskiego powiedział, że wszystkie zarzuty pod adresem Polski są jedynie pretekstami, aby nie wypłacić nam pieniędzy i uzależnić od instytucji unijnych.

- Wymieniłem pięć prawdziwych "kamieni milowych", które nasz kraj musiałaby spełnić, aby unijni urzędnicy dali nam spokój. Pamiętajmy, że zgoda na te warunki w praktyce oznaczałaby likwidację Polski - zaznaczył europoseł Patryk Jaki.

W ramach unijnego KPO kilkanaście mld euro ma zostać przekazane na tzw. zieloną transformację. Europejski Zielony Ład stanowi jednak poważny problem dla Polski, która "stoi węglem". Unia Europejska narzuciła nam zamykanie kopalni i rezygnację z węgla. Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE, przebywając w Polsce, zapewniał górników, że po zamknięciu kopalń będą mieli pracę na lepszych warunkach, a transformacja przyniesie same korzyści.

- Jeżeli Frans Timmermans coś mówi, to w 100 proc. jesteśmy przekonani, że jest zupełnie na odwrót. Jest to człowiek, który w 2016 roku groził Polsce karami, jeżeli nie będą przyjmowali uchodźców. Jednak dziś, kiedy Polska przyjęła blisko 3 mln prawdziwych uchodźców- a nie migrantów ekonomicznych - to nie chce dać nam nawet złotówki - dodał polityk.

Patryk Jaki przypomniał, że Solidarna Polska od lat sprzeciwiała się transformacji energetycznej, którą narzuca Unia Europejska. Wyjaśnił, że Europejski Zielony Ład jest kolejnym elementem, który ma pozbawić suwerenności państwa członkowskie.

- Jako Solidarna Polska od początku głosowaliśmy przeciwko KPO. Bardzo mocno opowiadaliśmy się za tym, żeby nie rezygnować z węgla i wetować pakiet Fit for 55. Od wielu lat mówiłem o tym, że rezygnacja z węgla będzie dla Polski ogromnym problemem suwerennościowym i nie powinniśmy się na to zgadzać. Każde państwo musi mieć stabilne źródła energii. Odnawialne Źródła Energii (OZE) są potrzebne i trzeba w nie inwestować. Jednak żadne państwo nie będzie w stanie zbudować silnej polityki energetycznej na OZE, które są jedynie wartością dodaną. Każde państwo musi mieć oparcie w stabilnych źródłach energii, którymi są: węgiel, atom i gaz - poinformował europoseł.

Cała audycja z udziałem europosła Patryka Jakiego dostępna jest na:
https://www.radiomaryja.pl/multimedia/zielona-transformacja-w-ramach-unijnego-krajowego-planu-odbudowy

Tekst i zdjęcie za: https://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-p-jaki-kolejnym-prawdziwym-kamieniem-milowym-jest-usuniecie-ze-sfery-publicznej-kosciola-katolickiego-w-polsce

W sobotę (11 czerwca 2022 roku) odbył się w Warszawie zarząd Solidarnej Polski w sprawie tzw. kamieni milowych i Krajowego Planu Odbudowy.

Po zakończeniu spotkania lider ugrupowania - minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz europoseł SP Patryk Jaki i poseł SP Janusz Kowalski relacjonowali na konferencji prasowej ustalenia zarządu.

Zbigniew Ziobro: Nie czujemy się zobowiązani do realizacji wszystkich postanowień

- Po pierwsze, chcieliśmy zaznaczyć, że ostateczna treść tzw. kamieni milowych nie była przedmiotem ustaleń ani rządowych, ani też politycznych z Solidarną Polską. W tym sensie nie czujemy się zobowiązani do realizacji tych wszystkich postanowień, które tam są zawarte, bez wcześniejszej ich oceny-tłumaczył szef resortu sprawiedliwości. Jak podkreślił dalej polityk, oceny tzw. kamieni milowych Solidarna Polska "będzie dokonywać wyłącznie pod kątem interesu Polski i Polaków".

Zbigniew Ziobro stwierdził także, że wśród ustaleń z UE są punkty, które "mają charakter neutralny". - I nie widzimy powodu, by były przedmiotem kontrowersji i sporów, ale są tam też punkty, które budzą nasze zasadnicze wątpliwośc (...) Należy do nich choćby żądanie KE związane z opodatkowaniem i kosztami nakładanymi na Polaków, związanymi z używaniem samochodów spalinowych, dieslowskich jak i benzynowych - wymieniał minister. - Jest to droga do realizacji szalonego żądania PE, aby te samochody w ogóle zlikwidować z przestrzeni publicznej UE, w tym Polski - stwierdził polityk. - Uważamy, że uderzyłby w podstawowe interesy ekonomiczne milionów polskich rodzin. Prowadziłby do tego, że Polacy musieliby kupować drogie samochody elektryczne, dotując tym samym zagraniczne koncerny samochodowe -tłumaczył dalej szef resortu sprawiedliwości.

Tekst i zdjęcie za: https://dorzeczy.pl/kraj/312283/solidarna-polska-o-tzw-kamieniach-milowych.html