Przeskocz do treści

Mirosław Boruta

Pani Joanna Teglund żyje w Szwecji od 1981 roku. W latach 2004-2010 była zatrudniona w Agencji Imigracyjnej, a później przez dwa lata pracowała dla Kościoła Szwecji i koordynowała projekt pomocy imigrantom w mieście na południe od Sztokholmu. Mieście znanym z tego, że po wybuchu wojny w Iraku przyjęło więcej uchodźców z Iraku niż Stany Zjednoczone i Kanada łącznie.

Jej krakowskie spotkanie (15 grudnia 2018 roku), przygotowane przez Ruch Narodowy i Wszechnicę Polską, a także jej poglądy utwierdzają nas w przekonaniu, że migracje są złożonym i wielowątkowym zjawiskiem współczesnego świata (fot. p. Mirosław Boruta). Szwecja o której mówiła to kraj wymuszonej poprawności politycznej.

W sierpniu 2014 roku, kiedy ówczesny premier Fredrik Reinfeldt na miesiąc przed wyborami, kiedy już było jasne, że Szwecja tonie pod ciężarem imigrantów, wygłosił mowę w której nawoływał Szwedów do otwarcia serca dla imigrantów i nikt nie zaprotestował, zdała sobie sprawę, że to... koniec Szwecji.

Szwecji, w której oficjalnych mediach Polskę krytykuje się od 2015 roku. Szwecji, skąd ludzie co prawda nie wyjeżdżają, ale gdzie zniszczono tradycyjne więzi rodzinne, międzypokoleniowe, korzenie, wiarę - oficjalny kościół to tylko zwykły urząd z pastorami - urzędnikami. Szwecji, "ludzkiej masie w obłędzie". Oby nigdy nas Polaków i naszego Kraju to nie spotkało... (fot. p. Norbert Polak).

ksjacekmiedlarRadykalizm - Niedziela z Jacek Międlar TV (12)
https://www.youtube.com/watch?v=qNRtFfmppik

Marsz Patriotów we Wrocławiu - "Przeciwko brukselskiej okupacji" - Jacek Międlar TV (13)
https://www.youtube.com/watch?v=9eY_elTfG3U

Jacek Międlar. Przemówienie na "Marszu Patriotów" we Wrocławiu - JM TV (14)
https://www.youtube.com/watch?v=nPVdHdYNvSA

krakowniezaleznymkInformacja własna

W sobotę, 22 listopada 2014 roku małopolski Ruch Narodowy zorganizował - przed Urzędem Wojewódzkim w Krakowie (ul. Basztowa 22) - pikietę związaną, jak napisano w zaproszeniu:

ruchnarodowy"ze skandalicznymi wydarzeniami towarzyszącymi przeprowadzeniu wyborów samorządowych. Chcemy zaprotestować wobec wszystkich zdarzeń, które przynoszą Polsce wstyd i stawiają nas w szeregu państw takich jak Białoruś. Docierają do nas sygnały od wielu osób, które są świadomymi obywatelami i potrafią oddać głos – kandydat, którego poparli uzyskał w Obwodowej Komisji Wyborczej 0 głosów! Wyniki PSL są zaskakująco wysokie i nijak się mają do przedwyborczych sondaży oraz wyników badania exit poll. Liczba głosów nieważnych osiąga w niektórych gminach rekordowe wyniki a w sąsiednich gminach jest znikoma. System informatyczny zliczający głosy jest dziurawy jak szwajcarski ser i jak dowiadujemy się, przeciętnej klasy informatyk może nanieść na protokoły dowolne zmiany! W kilku miastach do II tury wyborów przeszły osoby które… nie startowały! Oficjalnych wyników jak nie było tak nie ma. W Państwowej Komisji Wyborczej zasiadają ciągle (a mamy ponoć 25 rok wolności!) sędziowie z nadania komunistycznego aparatczyka, generała Jaruzelskiego. Chcemy się temu sprzeciwić!"

20141122rnSolidaryzując się z manifestującymi w całym Kraju, w tym z okupującymi siedzibę PKW w Warszawie uczestnicy pikiety (fot. p. Alicja Rostocka) poparli postulaty, które przedstawił jeden z liderów Ruchu Narodowego, Robert Winnicki:

- natychmiastowa dymisja PKW,
- powtórzenie wyborów,
- zmiana ordynacji wyborczej.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotoreportażu, autorstwa p. Alicji Rostockiej:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/22Listopada2014ar2

miroslawborutaMirosław Boruta

Zdjęcia w tekście: p. Alicja Rostocka

7 grudnia w sali konferencyjnej Karmelitańskiego Instytutu Duchowości przy ul. Rakowickiej 18a w Krakowie odbył się Pierwszy Regionalny Zjazd Ruchu Narodowego. Obrady zjazdu, rozpoczęte modlitwą Narodowych Sił Zbrojnych i odśpiewaniem całego (co warto podkreślić) Hymnu Narodowego, składały się z kilku części: w pierwszej powitano organizacje współtworzące Ruch Narodowy: Centrum im. Władysława Grabskiego, Klub Kwartalnika mysl.pl, Kobiety dla Narodu, Młodzież Wszechpolską. Okręg Małopolski, Narodowe Gorlice, Narodowy Tarnów, Obóz Narodowo-Radykalny. Brygadę Małopolską, Obóz Narodowo-Radykalny. Podhale, Stowarzyszenie Fides et Ratio, Unię Polityki Realnej oraz Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, powitani także Gości, reprezentujących Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki oraz Studentów dla Rzeczypospolitej.

20131207rn1Następnie wystąpili zaproszeni Goście: kapitan Konstanty Kopf z Narodowych Sił Zbrojnych (na fotografii), profesor Stanisław Borkacki oraz p. Władysław Gędłek, wszyscy związani ze Stronnictwem Narodowym, działającym w niepodległej, II Rzeczpospolitej Polskiej.

Po przemówieniach programowych poświęconych problemom transportu i komunikacji w naszym województwie (p. Szymon Kasiński), zatrważającemu poziomowi edukacji średniej i wyższej (p. Dawid Gołąb) oraz degeneracji obyczajowej w sztuce, a szczególnie w teatrze (p. Agnieszka Komusińska) głos zabrał delegat Rady Decyzyjnej, p. Robert Winnicki. Jego wystąpienie zawierające, co zrozumiałe, wątki programowe, dotyczyło ewentualnego startu Ruchu Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju przyszłego roku oraz „Deklaracji 50%”, zobowiązania wybranych europosłów Ruchu Narodowego do przekazywania połowy swoich dochodów na potrzeby bieżącej polityki Ruchu Narodowego oraz działalności społecznej, w tym szczególnie na rzecz kombatantów i Polaków zamieszkałych za granicami Polski.

20131207rn2W części drugiej - pierwotnie zaplanowanej jako "zamknięta", od czego organizatorzy jednak odstąpili - miało miejsce głosowanie nad startem w wyborach do euro parlamentu, wygrali je, choć nieznacznie, zwolennicy tego startu.  Natomiast „Deklarację 50%” poparli wszyscy głosujący. Nikt nie chciał zostać "apanażystą"...

W ostatniej części Zjazdu miały miejsce prezentacje lokalnych organizacji tworzących Ruch Narodowy w naszym regionie. Na zakończenie odśpiewano Hymn Młodych. Przebieg obrad, atmosferę na sali oraz frekwencję mogą Państwo zobaczyć także dzięki fotoreportażowi przygotowanemu przez p. Alicję Rostocką, dziękujemy:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/7Grudnia2013

grzegorznieradkaGrzegorz Nieradka

We środę, 6 listopada w krakowskim kinie Agrafka przy ul. Krowoderskiej 8, odbyła się projekcja filmu „Marsz Niepodległości 2012 – w drodze ku wolności”. Film, wraz z kilkudziesięcioma młodymi ludźmi, którzy przybyli do Agrafki, obejrzał Prezes Honorowy Młodzieży Wszechpolskiej – Robert Winnicki.

idzienowe1Dokument, przedstawiający prawdziwy obraz wydarzeń z 11 listopada 2012 roku, bogaty był nie tylko w wypowiedzi liderów środowisk narodowych i organizatorów największej manifestacji narodowej w Polsce, ale przede wszystkim w opinie uczestników. Swoimi przemyśleniami dzieliły się całe rodziny oraz pojedyncze osoby, ludzie starsi i całkiem młodzi. Co ważne, wszyscy zwracali uwagę na skandaliczne relacje z marszu, które pojawiały się w wiodących mediach. Niejednokrotnie propaganda medialna stawała się dla nich bodźcem do przyjazdu do Warszawy – chęcią naocznego przekonania się, jak jest naprawdę.

idzienowe2Po projekcji organizatorzy poprosili uczestników o przejście do innej sali, która ze względu na frekwencję okazała się zbyt szczupła. W trudnych warunkach (część osób stała), ale przy znakomitej atmosferze, przeprowadzona została niezwykle wartościowa dyskusja. Poprzedzona została krótkim wystąpieniem Winnickiego, które stało się wstępem do debaty. Przyjęta formuła okazała się bardzo trafna, a aktywność młodych ludzi w zadawaniu pytań, wręcz zdumiewająca. Nie zabrakło pytań dotyczących przyszłości Polski w Unii Europejskiej, podniesiona została kwestia utrzymania polskiej waluty, mowa była o polskim przemyśle, rolnictwie, problemie emigracji, systemie emerytalnym, armii, jakości polskiej polityki i debaty publicznej, podziałach w polskim Kościele – mówiąc krótko – przekrój problemów, z którymi boryka się niemal każdy z człowiek w naszej Ojczyźnie.

Istotnym elementem spotkania była refleksja 87-letniego p. Stanisława, który (zdaniem uczestników) dokonał tak trafnej oceny sytuacji, w której znajduje się obecnie Polska, że nagrodzony został burzą oklasków. W dalszej części spotkania uczestnicy, organizatorzy i zaproszony gość wielokrotnie jeszcze odnosili się do jego słów.

idzienowe3Podczas, zorganizowanej przez Okręg Małopolski Młodzieży Wszechpolskiej, dyskusji padło wiele ważnych deklaracji. Robert Winnicki zapowiedział, że podczas grudniowego zjazdu działaczy Ruchu Narodowego, zapadnie decyzja o udziale Ruchu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Gość wyraził przekonanie, że decyzja będzie pozytywna, co oznacza, że sympatyzujący z RN obywatele, będą mogli oddać głos na swoich kandydatów. Winnicki nie powiedział jednak, jak zachowają się narodowcy w sytuacji, gdy pomysł udziału w wyborach zostanie odrzucony. Kogo wówczas poprze Ruch?   

Pewne kontrowersje, a wśród niektórych uczestników spotkania wręcz oburzenie, wzbudziły częste „wycieczki” Winnickiego do Prawa i Sprawiedliwości.

- Nie do przyjęcia jest wrzucanie do jednego worka takich partii jak PiS i PO. Należy pamiętać, że gdy Platforma Obywatelska 11 listopada 2012 roku wyprowadziła armię policji na ulice Warszawy, przed użyciem armatki wodnej (niczym w stanie wojennym), uchronili uczestników Marszu Niepodległości posłowie Prawa i Sprawiedliwości, pp. Artur Górski i Stanisław Pięta, stając przed samochodem i z powodzeniem interweniując u dowódcy sił policyjnych – mówili po spotkaniu uczestnicy.

Spotkanie trwało do godz. 21.40 a uczestniczyło w nim blisko 100 osób.

miroslawborutaMirosław Boruta

Obejrzałem fragmenty kongresu "nieumundurowanej armii", która ma obalić republikę okrągłego stołu - to hasło jest w mocy!

Absolutna zgoda na to, że układ rządzący Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego musi odejść.

Młodzi widzą i słyszą lepiej, bo widzą i słyszą dla przyszłości. Pada bardzo ważna deklaracja: "nie chcemy emigrować!" Padają ważne słowa: "Lewactwo w Polsce spod znaku "Krytyki Politycznej", spod znaku Palikota, spod znaku SLD to są poglądy, organizacje i ideologie, które z Polską i polskością nie mają nic wspólnego".

robertwinnickiTeraz najważniejsze jest, by Ruch Narodowy dotarł do "oburzonych", "zniechęconych", "obojętnych" - do 15 milionów niegłosujących. Jeśli tego dokona to jest w stanie - wraz z Prawem i Sprawiedliwością, największą partią opozycyjną - wziąć rządy i nareszcie doprowadzić do tego, aby "Polska była Polską" (fotografia Roberta Winnickiego za: http://new.livestream.com/accounts/1782125/events/2161018/videos/20918326)

Możemy sobie wzajemne pomóc, choćby i w takiej sprawie, by nie tworzyć Muzeum Kresów Wschodnich tylko tworzyć Centrum Kresów Wschodnich, Centrum Polskości.

Polskie Kresy Wschodnie to nie muzeum... to polskość, która trwa w żyjących tam Polakach i materialnych śladach polskiej, katolickiej kultury. Warto być Polakiem, warto by Polska trwała!

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

3 maja 2013 roku, po Mszy Świętej w Archikatedrze Wawelskiej, wyruszył pochód z Wawelu pod Krzyż Narodowej Pamięci (Krzyż Katyński), gdzie złożono kwiaty, a następnie ul. Grodzką, przez Rynek Główny, ulicą Floriańską na Plac Matejki. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza przemawiali m.in.: Krzysztof Bzdyl - ZKPN 1979-1989, przewodniczący Małopolskiej Solidarności Wojciech Grzeszek, Paweł Kukla - Liga Obrony Suwerenności, przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Krakowie dr Mirosław Boruta i Marian Kowalski - Ruch Narodowy. Po raz pierwszy wojewoda Jerzy Miller, wzorem komunistów z lat okupacji sowieckiej w Polsce, zlikwidował uroczyste obchody Święta 3 Maja, zabraniając udziału w uroczystościach kompaniom reprezentacyjnym Wojska Polskiego, Policji i Straży Miejskiej:
http://www.youtube.com/watch?v=Tbdxh4c5vKs

Zapraszamy także do obejrzenia trzech fotoreportaży z uroczystości. Nadesłali je pp. Kazimierz Bartel, Andrzej Kalinowski i Andrzej Rychławski. Dziękujemy!
1) https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/3Maja2013kb
2) https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/3Maja2013ak02
3) https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/3Maja2013

miroslawborutaMirosław Boruta

27 kwietnia 2013 roku to dzień 53-tej rocznicy Obrony Krzyża w Nowej Hucie. Jak co roku, o godz. 18:00, w stojącym na miejscu wydarzeń kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa (ul. Ludźmierska 2, os. Teatralne) celebrowana była Msza Święta. Po zakończeniu uroczystości kościelnych (ok. 19:00), Brygada Małopolska ONR (i p. Dawid Gołąb, który był organizatorem uroczystości) zaprosiła krakowskie środowiska patriotyczne na pikietę przy Pomniku Krzyża Nowohuckiego.

SModlitwę rozpoczął ksiądz mgr Stanisław Puzyniak, proboszcz parafii, który serdecznie powitał uczestniczki - Obrończynie Krzyża. To dla nich zebraliśmy się przede wszystkim. Pod Pomnikiem Krzyża wieńce składali i przemawiali także: dr Mirosław Boruta, przewodniczący Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki; p. Paweł Kukla, przewodniczący Małopolskiego Oddziału Ligi Obrony Suwerenności oraz p. Adam Seweryn, szef Małopolskiej Brygady Obozu Narodowo-Radykalnego. Słowa szczerych podziękowań usłyszeliśmy od uczestników tamtych wydarzeń, to dla naszych środowisk ogromne wyróżnienie i nagroda. 

SWarto, choć w skrócie  przypomnieć historię tamtych dni:  „Komunistyczne” „władze” nie dotrzymały obietnicy budowy kościoła i postanowiły zbudować na tym miejscu szkołę. Cofnięto pozwolenie, a krzyż polecono usunąć. 27 kwietnia 1960 roku koparki wjechały na plac, by wykopać krzyż. Doszło do rozruchów i walk między milicją a mieszkańcami, którzy wystąpili w obronie krzyża. Aresztowano około 500 osób (w tym 50 nieletnich), z czego 87 dostało wyroki więzienia a 119 ukarano grzywną. Do rachuby należy również doliczyć tych, którzy siedzieli w aresztach bez wyroku sądu. W następstwie wydarzeń wiele osób straciło pracę. Represje obejmowały nieraz nawet tych, którzy nie brali udziału w wydarzeniach, a np. tylko robili zdjęcia czy opatrywali rannych.

SLiczbę osób poszkodowanych ze strony demonstrantów szacuje się na kilkaset. Należy pamiętać, że wielu ludzi z obawy przed konsekwencjami nie zgłosiło się do szpitali. Milicjanci bili brutalnie wszystkich, którzy znaleźli się w ich zasięgu, w tym gapiów, przypadkowych przechodniów, także kobiety czy matki z dziećmi (za: Wikipedią).

W dziewięćdziesiątych latach ubiegłego wieku ks. prob. Edward Baniak wraz z parafianami zbudował mały kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa na os. Teatralnym, w miejscu obrony Krzyża. Kościół ten ma umożliwić ludziom starszym i chorym uczestniczenie we Mszy św. Świątynię poświęcił ks. kard. Franciszek Macharski w dniu 22 czerwca 2001 roku.

SWarto zauważyć, iż w kościele znajduje się oryginalny szklany krzyż autorstwa dr. arch. Krzysztofa Ingardena – architekta kościoła obok arch. Przemysława Gawora. Krzyż był ustawiony przy ołtarzu na krakowskich Błoniach w czasie pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski 2002 roku. „Ten sześciometrowy krzyż łączy dwa materiały: część wykonana ze stali, surowej i zardzewiałej, nawiązuje do Nowej Huty i stanowi tło dla krzyża ze szklanych tafli, zawieszonego pod kątem, jak ciało ukrzyżowanego Chrystusa, pochylającego się nad zgromadzonymi ludźmi. Szklany krzyż jest reminiscencją pomysłu krucyfiksu z 1999 r. W samym jego środku, na przecięciu ramion umieściłem kryształową kulę, która rozświetla się rubinowym światłem, symbolizującym Serce Jezusa. Ten krzyż ma być znakiem ufności i zawierzenia – dla tych, którzy przyjdą na Błonia, a później przyjeżdżać będą do Nowej Huty (...) Ks. kard. Stanisław Dziwisz w 50. rocznicę poświęcenia placu pod budowę kościoła na os. Teatralnym 10 listopada 2007 roku, przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, poświęcił wykonany z brązu – Pomnik Krzyża Nowohuckiego – nawiązującą do pierwszego krzyża z 1957 roku. Autorem pomnika jest prof. Stefan Dousa oraz dr arch. Krzysztof Ingarden (za: sercepanajezusa.pl).

Zapraszamy także do obejrzenia zdjęć, autorstwa p. Macieja Mieziana (fot. 1-13) oraz nadesłanych przez p. Pawła Kuklę (fot. 14-33):
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/27Kwietnia2013

maciejmiezianMaciej Miezian

2 marca odbył się w Krakowie kolejny pochód. Tym razem szły środowiska radykalne oraz kibice. Wyruszający z Placu Wolnica tłum liczył kilka setek (policja ocenia go na 500 osób, ja na dużo więcej). Trasa wiodła  ulicami: Krakowską, Stradomiem i Grodzką. Gdy doszliśmy na Plac Dominikański tłum zamiast iść prosto skręcił w lewo. Nauczony doświadczeniem z warszawskiego Marszu Niepodległości pomyślałem, że władza zablokowała Rynek, ale okazało się, że organizatorzy tak ustawili trasę pochodu, by przejść obok lokalu "Gazety Wyborczej" przy ul. Brackiej, a przy okazji minąć biuro poselskie człowieka, który tak ukochał ul. Grodzką, że zmieniając płeć zmienił sobie też nazwisko na jej cześć.

Ruszyliśmy ul. Bracką na Rynek, a następnie mijając kościoły: św. Wojciecha i Mariacki dotarliśmy do ul. Floriańskiej. Potem dalej przez Bramę Floriańską na Plac Matejki. Tu pod Pomnikiem Grunwaldzkim, Adam Broński – syn legendarnego „Uskoka”, odczytał apel, a następnie po odśpiewaniu hymnu pochód został rozwiązany.

20130302znPrzez cała drogę od Placu Wolności pod Pomnik Grunwaldzki pochodowi towarzyszyła wspaniała oprawa. Skandowano: „Raz sierpem, raz młotem...”, „Armio Podziemna - Kraków o tobie pamięta”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Narodowe Siły Zbrojne - NSZ”, „Bóg-Honor-Ojczyzna” oraz to co zwykli skandować „narodowcy”: „Wieka Polska Niepodległa (Narodowa, Katolicka lub Radykalna)”, „Nadchodzi, nadchodzi...” oraz takie hasła, z których treścią trudno się nie zgodzić, lecz skromność nie pozwala ich przytoczyć. 

Były też oczywiście efekty pirotechniczne, ale robione pod ścisłą kontrolą. Zresztą już na Placu Wolnica zapowiedziano, że kto odpali coś bez zezwolenia zostanie uznany za prowokatora i usunięty z marszu. Stąd na początku nic się w tej kwestii nie działo. Dopiero przy Krzyżu Katyńskim padło polecenie by zapalić pochodnie. Tam też odczytano uchwałę z postulatem, by władze miasta nazwały jakąś ulicę lub plac imieniem „Żołnierzy Wyklętych”. Nie będę przytaczać zmianę jakich ulic „narodowcy” zaproponowali. Zrobiły to już oficjalne media, zaś – jak poucza nas przykład pana Dworaka – jak coś ukazało się w jakimkolwiek medium to inni nie muszą już tego powtarzać nie muszą.

Spod Krzyża Katyńskiego na placyku o. Studzińskiego pochód wyruszył na Stare Miasto i ciągnął się po ulicach niczym wielki płonący wąż, zaś dotychczasowy półmrok w „mgnieniu oka” zamienił się w ciemną noc – zupełnie jakby to było wyreżyserowane ! Na dodatek owego ognia z pochodni starczyło dokładnie do momentu zakończenia imprezy, kiedy to jeszcze podczas śpiewania hymnu odpalono race. Widok był naprawdę niesamowity.

A relację fotograficzną można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/2Marca2013

23 lutego odbyło się w Krakowie spotkanie inaugurujące działalność Ruchu Narodowego w Krakowie. Poniżej linki do trzyczęściowej relacji filmowej p. Marka Czapli:


http://www.youtube.com/watch?v=52UNePKOtUw


http://www.youtube.com/watch?v=kB8-dacDBmM


http://www.youtube.com/watch?v=HbDgdfcTrKc

Monika Chomątowska

„Divide et impera” głosi stara rzymska maksyma polityczna – „Dziel i rządź”. Nie ma bowiem nic prostszego nad rządzenie ludźmi skłóconymi. Tacy nie sprzeciwią się bowiem władzy, gdyż ich wzajemne – że tak powiem, braterskie – antagonizmy skutecznie uniemożliwiają konsolidację i zainicjowanie oporu.

Usłyszawszy o tworzeniu się nowego ruchu społecznego, tzw. Ruchu Narodowego, pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, to właśnie było to hasło. Nie mam absolutnie żadnych antypatii do „narodowców”. Nie twierdzę również, że organizatorzy nowego Ruchu Narodowego mają złe intencje. Sądzę natomiast, że brakuje im realizmu politycznego i długodystansowego spojrzenia, co niestety może zostać brutalnie wykorzystane paradoksalnie właśnie przez tych, z którymi chcą walczyć politycznie, czyli przez obecnie rządzącą partię.

Już Arystoteles mówił: „dobry prawodawca i prawdziwy mąż stanu powinien znać zarówno najlepszy ustrój, jak i możliwie najlepszy w istniejących okolicznościach” [1]. Być może wielu Polaków widziałoby w części ideałów głoszonych przez nowo powstający ruch słuszne postulaty. Niemniej realizm i zmysł polityczny każą zawsze zadać sobie pytanie nie tylko o to, co chcemy osiągnąć, ale także kiedy i w jaki sposób. Osoby powołujące do życia nowy ruch zapewniają, że w najbliższej perspektywie nie chodzi im o działalność polityczną. Pozostaje mi wierzyć im na słowo. Obawiam się jednak, że perspektywa 3 lat może już nie być dla nich „najbliższą”, a świadomość uzyskania być może zauważalnego poparcia wśród obywateli, zwłaszcza młodych patriotów, może stać się pokusą do rejestracji ugrupowania politycznego przed wyborami parlamentarnymi. Oby nie okazało się to prawdą. 

Powtarzam po raz kolejny – nie mam nic przeciwko „narodowcom”. Próbuję jednak, na ile to możliwe, być realistką. Aby być w stanie przejąć władzę, nie wystarczy poparcie społeczne (które również może być w tym przypadku złudne, gdyż wielu ludzi uczestniczyło w Marszu Niepodległości, jak przed rokiem i dwoma latami z chęci zamanifestowania swojego patriotyzmu, a nie z racji popierania poglądów politycznych organizatorów). Do rządzenia krajem trzeba posiadać również odpowiednie struktury organizacyjne, zaplecze eksperckie, potrzebną wiedzę i umiejętności, a także środki finansowe, które ułatwiają organizację kampanii wyborczej. Nie ujmując nic pełnym ideałów ludziom, zwłaszcza młodym, jednocześnie ciesząc się ich prawdziwą i odważną manifestacją patriotyzmu, żywię jednak przeświadczenie, że wielu  z wymienionych wcześniej elementów nowy ruch po prostu nie posiada.

Nie będzie dobrze dla Polski, jeżeli nasza scena polityczna stanie się dwupartyjna. Niemniej równie źle się stanie, jeśli będziemy mieli dziesiątki małych partii niezdolnych do zbudowania trwałej koalicji w przypadku wygrania wyborów.  Problem ten jest tym boleśniejszy, gdy widzimy narastające rozpraszanie sił na prawicy i częste ustawianie się poszczególnych ugrupowań w opozycji względem tych, z którymi ideowo jest im najbliżej. Moim zdaniem nie zbudujemy niczego trwałego i sensownego, jeżeli będziemy walczyć między sobą, zamiast wzbić się ponad to, co nas dzieli (często dzieli słusznie, bo niektórych poglądów po prostu ze sobą nie pogodzimy), aby skonsolidować siły wokół tego, co nas łączy. Jestem przekonana, że polską prawicę łączy dużo więcej i zbliżając się powoli do tak ważnej politycznej rozgrywki, jaka przed nią stoi najpóźniej za trzy lata, powinna raczej uczynić wszystko, by umożliwić sobie przejęcie władzy. Mamy w Polsce już kilka partii po prawej stronie – ze znaczniejszych Prawo i Sprawiedliwość, Prawica Rzeczypospolitej, czy Solidarna Polska. Nie wiem, czy wszystkie są w stanie podjąć wspólne działanie, ale warto się zastanowić, czy nie lepiej zbudować coś na kształt porozumienia BBWR (mam tu na myśli sam fakt podjęcia próby współpracy ponad partyjnymi podziałami w imię dobra wspólnego) i razem stanąć do wyborów. Przecież można stworzyć komitet wyborczy, zachowując odrębność partyjną. A jeśli to nie jest realne, może lepiej zacisnąć zęby i poprzeć tego, kto spośród wymienionych ma realne możliwości przejęcia władzy, nawet jeśli ta partia nie jest wg narodowców idealna? Wtedy, jeśli uważają to za cenne i potrzebne, organizatorzy Marszu Niepodległości, mogliby budować ugrupowanie polityczne o zabarwieniu wyraźniej narodowym, mając świadomość, że u steru jest ugrupowanie, które przynajmniej częściowo (według nich) popiera patriotyczne ideały.

Proszę o zastanowienie się tych, którzy utożsamiają się z prawicą i jednocześnie leży im na sercu dobro Polski. Czy roztropnie jest teraz podejmować próbę budowania od zera? Czy nie będzie to raczej coś, co ucieszy obecnie rządzących? Czy „warta skórka za wyprawkę”? Czy teraz? Ktoś może powie – przecież zawsze będzie można zbudować koalicję. To prawda, ale warto mieć w pamięci, że rządy koalicyjne są mniej stabilne, dają większe możliwości zrzucania winy za ewentualne niepowodzenia na koalicjanta, no a poza tym… jaka jest gwarancja, że wiele małych partii przekroczy w ogóle próg wyborczy? Przecież mogą równie dobrze „zabrać” głosy dużej sile politycznej, same nie wejść do parlamentu, a jednocześnie uniemożliwić tejże dużej sile wygranie wyborów.

W myśl nauki społecznej Kościoła polityka to rozsądna troska o dobro wspólne. Każdy z elementów tej definicji jest równie istotny. Dobro wspólne musimy postawić ponad partykularne interesy, nawet jeśli same w sobie nie są one złe. Nasze działanie w kierunku dobra wspólnego musi być rozsądne. A rozsądne to znaczy realizowane adekwatnymi do sytuacji środkami, mądre i oczyszczone z emocjonalnych impulsów chwili. Pozostaje mi ufać w rozsądek twórców Ruchu Narodowego, licząc na to, że w perspektywie najbliższych trzech lat ograniczą się do działania na polu społecznym, przyczyniając się skutecznie do przejęcia władzy przez opozycję i budząc patriotyczną świadomość, co jak rozumiem, jest też ich głównym celem.

- – - – - – -

[1] Arystoteles, „Polityka”, księga IV, rozdz. I „ Ustrój bezwzględnie i względnie najlepszy”, w przekładzie Ludwika Piotrowicza, PWN Warszawa 2006

maciejmiezianMaciej Miezian

Ostatnio skończyliśmy na wyruszeniu  narodowców spod Pałacu Kultury i Nauki na marsz.  Początkowo panowało lekkie zamieszanie, co było nieuniknione. Na miejsce zbiórki wybrali sobie bowiem ten wielki plac od strony ul. Marszałkowskiej i ciężko im było upilnować ludzi, którzy zamiast gromadzić się w wyznaczonych miejscach, rozchodzili się na wszystkie strony. Na dodatek nieustannie odpalane petardy zagłuszały komendy organizatorów. Nie pomagała też policja, która nie chciała wpuścić pochodu na ulice dopóki nie zostaną usunięci z niej „gapie”, co wymagało od organizatorów wysłania straży porządkowej, która z kolei potrzebna była gdzie indziej.  

W końcu jednak, z lekkim opóźnieniem, udało się  im sformować czoło pochodu i marsz wyruszył. Już na Rondzie Dmowskiego zapłonęły race. Przyglądałem się temu pochodowi, a potem wróciłem do naszych, bo byłem przekonany, że niedługo ruszymy. Tymczasem marsz minął rondo i wszedł w ul. Marszałkowską. 

mnmm1Kluby „Gazety Polskiej” stały przy stacji Warszawa Śródmieście, prezentując zupełnie odmienny widok. Czy sprawił to geniusz taktyczny redaktora Sakiewicza, wcześniejsze doświadczenia czy też był to zwykły przypadek, panował tam zadziwiający ład i porządek. Tłum klubowiczów stał bowiem na chodniku pomiędzy dwoma trawnikami a, że w Polsce nadal nie ma zwyczaju deptania trawy, nikt nawet nie próbował rozchodzić się na boki. Co dziwniejsze ten szyk został utrzymany aż do samego końca, więc chyba był raczej wynikiem doświadczenia i dyscypliny. 

W końcu nasz pochód ruszył w kierunku Al. Jerozolimskich. By dostać się na odpowiedni pas musieliśmy obejść metalową barierkę stojącą wzdłuż szyn tramwajowych. Tłum przemieszczał się bardzo sprawnie zajmując miejsce z tyłu. Atmosfera była fantastyczna: skandowania, piosenki, przemówienia. Nagle wszystko stanęło. Przez megafon ogłoszono, że na ul. Marszałkowskiej trwają walki. Musimy odwrócić się w drugą stronę i iść jedną z równoległych ulic. Wszyscy się odwrócili. Wtedy nagle padło hasło od służby porządkowej, że mamy iść ul. Poznańską, która znajdowała się mniej więcej w połowie tłumu, właśnie tam gdzie stałem.  Jeśli władza ludowa liczyła na to, że wprowadzi jakiś chaos, który zniechęci ludzi do marszu, albo chociażby rozerwie kolumnę na parę mniejszych to się… przeliczyła.

Tłum grzecznie zakręcił w ul. Poznańską i zamiast iść nią do końca, jak chcieli przedstawiciele policji, doszedł tylko do pierwszego skrzyżowania i skręcił w lewo na ul. Marszałkowską.  Ja zaś skorzystałem z okazji i postanowiłem przebiec się na Plac Konstytucji, by zobaczyć co się tam dzieje. Po drodze przypadkowo odnalazłem jeden z ciekawszych budynków dawnej Warszawy, przedwojenną ambasadę ZSRS. Na jej fasadzie do dziś zachowało się godło tego nieistniejącego już (przynajmniej teoretycznie) państwa: glob okolony wieńcami zboża. Tyle tylko, że usunięto z niego sierp i młot.

Akurat zjawiłem się na Placu Konstytucji równo z czołem puszczonego wreszcie pochodu narodowców. Starcia spowodowane prowokacją policji (o tym, że była to prowokacja słyszałem już wtedy) rozerwały pochód, który musiał się na nowo zorganizować. Chodnikiem przemieszczały się też szybkim marszem oddziały prewencji.

mnmm2Pochód narodowców ruszył w stronę Ronda Jazdy Polskiej a ja pobiegłem do swoich i zająłem miejsce w pochodzie tuż za Węgrami. Bez większych trudności dotarliśmy do Placu Jazdy. Wszyscy byli już zmęczeni, ale jednocześnie uśmiechnięci i zdeterminowani, by dojść do samego końca. Cały czas skandowaliśmy hasła i śpiewaliśmy piosenki.

Nazwy ulic: Armii Ludowej i Waryńskiego wskazywały, że już gdzieś niedaleko muszą być siedziby naszej „ukochanej” władzy. No i rzeczywiście, wkrótce minęliśmy Plac Unii Lubelskiej i naszym oczom ukazały się gmachy przy ul. Szucha. Minąwszy nuncjaturę zobaczyliśmy spory oddział prewencji pilnujący jakiegoś płotu z bramą. Ni jak nie mogłem się domyślić po co akurat stoją w tym miejscu, a okazało się, że jest to tylne wyjście z kancelarii Prezesa Urzędu Rady Ministrów, którym zapewne w stosownym czasie Donald Tusk i jego kumple uciekną przed gniewem rozwścieczonego ludu. Ale to oczywiście „pieśń przyszłości” (miejmy nadzieję, że niedalekiej).

O wiele ciekawiej było po drugiej stronie ulicy, gdzie w dawnej siedzibie niemieckiego gestapo mieszczą się dziś urzędy wielkiego zwolennika wzmocnienia roli Niemiec w Europie, Radka Sikorskiego, oraz resort pani Szumilas czyli Ministerstwo Edukacji Narodowej. Co ciekawe – o ile pod resortem Sikorskiego stali tylko pojedynczy milicjanci o tyle MEN był tak obstawiony, że robiło się aż czarno w oczach od zgromadzonych tam oddziałów prewencji. Pomiędzy nimi stali chłopcy i dziewczyny ubrani tak jak „kibole”, w czapkach „kominiarkach” na głowach, którzy odwracali twarze do muru lub ukrywali się za plecami kolegów. Nie muszę chyba mówić kim byli i co tam robili, bo tłum skandował w ich stronę: „Prowokatorzy, prowokatorzy”.

mnmm3Tak przy okazji zauważyłem, ze spora część tych policjantów z prewencji jest jakaś niska i drobnej postury. Okazało się, że to dziewczyny!!! Nasza władza chowa się za spódnicę, realizuje ustawę o „parytetach”, bądź posyła do walki kobiety, by potem media mogły rozdzierająco płakać, że demonstranci pobili „kobietę-policjanta” – tu Czytelniku wybierz sobie odpowiednia wersję sam. Ja głosuję na wszystkie te trzy opcje naraz.  

Idziemy zatem dalej. Na Placu Na Rozdrożu widać już pomnik Dmowskiego, pod którym stoją narodowcy.  Nasz „wąż” zatrzymuje się tam przez chwilę poczym wchodzi w aleje Ujazdowskie i wyrusza w stronę Belwederu… Cdn.

maciejmiezianMaciej Miezian

Krakowianie na Marszu 11 listopada 2012 roku – Odzyskajmy Polskę!

Wczoraj (11 listopada) z samego rana spod krakowskiego „Domu Turysty” wyruszyły na warszawski marsz dwa autobusy wynajęte przez lokalne kluby „Gazety Polskiej”. I bynajmniej nie jechały na ogłoszony przez media sukcesem marsz organizowany przez Prezydenta Komorowskiego, tylko ten drugi, który jak wiadomo zakończył się klęską, choć przyszło na niego stokroć więcej uczestników niż na pierwszy.

knm1Klubowicze (fot. Alicja Rostocka) właściwie już po drodze nie dali sobie szans na to, by święto 11 listopada uczcić z godnością (czyli tak jak chce władza). Od razu rozprowadzili wśród siebie egzemplarze „GPC” z śpiewnikiem zawierającym reakcyjne piosenki. Nie tylko owe utwory przećwiczyli (i to ze wszystkimi zwrotkami), ale jeszcze rozochoceni zaczęli śpiewać dalej i to wszystko co się dało, łącznie z hymnem Szkoły Rycerskiej „Święta miłości kochanej Ojczyzny / Czują cię tylko umysły poczciwe”. Taka pamięć powinna być zakazana, tym bardziej, że na Marszu Prezydenckim, który powinien być dla nas wzorem, jego uczestnicy nie mogli sobie przypomnieć zwrotek hymnu narodowego, poza pierwszą. 

Opowiadanych dowcipów czy tekstów, które padały nie będę przytaczać by nie urazić ucha nastawionych państwotwórczo obywateli, ale jednego bulwersującego przykładu nie mogę tu pominąć. Otóż obawiano się tam, że autobus może zostać po drodze złośliwie zatrzymany przez policję, co faktycznie się stało, ale źródłem zatrzymania nie była złośliwość lecz chęć pomocy.

knm2Stróże prawa sprawdzili luki bagażowe, wypytali się o średnią wieku ludzi przebywających w autobusie oraz o to „kto jest organizatorem wyjazdu”. Dostawszy te ważne z punktu kierowania ruchem drogowym wiadomości puścili nas dalej, zatrzymując kolejny autobus – tym razem z ONR-em (więc tu chyba badanie było bardziej szczegółowe).   

Tak dojechaliśmy do Raszyna, gdzie przy słynnej grobli, na której onegdaj z fajką w zębach prowadził do boju swoich wiarusów ks. Józef Poniatowski, znów nas zatrzymano, głównie chyba po to byśmy nie przegapili tego historycznego miejsca. Po krótkiej rozmowie przydzielono nam eskortę policyjną i poprzedzani nyską dojechaliśmy na ul. Emilii Plater pod Pałac Kultury i Nauki.

Było trochę czasu więc poszedłem do sąsiedniego kościoła św. Barbary i przypadkowo trafiłem na mszę narodowców. Cały kościół był wypełniony młodzieżą. Przed ołtarzem stały grupy rekonstrukcyjne w powstańczych „panterkach”, a wielu ludzi dookoła mnie miało biało-czerwone opaski ze znakiem „kotwicy”. Tak – pomyślałem – musiały wyglądać msze przed wojną: kazanie – „zero” poprawności politycznej, ksiądz mówił ostro, nazywając rzeczy po imieniu, wokół widniały biało-czerwone flagi, a na największej z nich napis głosił: „TO BYŁ ZAMACH”.

knm3Potem poszedłem do swoich. Choć było jeszcze godzinę do rozpoczęcia to już przed pałacem stały tysiące ludzi. Kluby „GP” ulokowały się przy stacji Warszawa – Śródmieście, a narodowcy gromadzili się na placu od strony ul. Marszałkowskiej, także obie grupy nawet się nie widziały. Policja, wbrew temu się mówi, ż wtedy była czynna i nie czekając na ową „16.30” oddziały prewencji już otaczały grupki młodych ludzi, licząc zapewne na sprowokowanie burd. Ale się nie doczekały. Uczestnicy marszu byli wyjątkowo spokojni. To też policja w pewnym momencie też dała sobie spokój i odstąpiła. Pozwolono uformować pochód, co trochę trwało, bo trzeba było odnaleźć i przesunąć na czoło grupy rekonstrukcyjne oraz ludzi z wieńcami. W końcu pochód ruszył i wydawało się, że wszystko pójdzie dobrze. Aliści… i tu zrobimy sobie pauzę. Ciąg dalszy nastąpi 😉

Na fotoreportaż z wyprawy składają się zdjęcia autorstwa pp. Marii Machl (fot. 1-5), Macieja Mieziana (fot. 6-33), Alicji Rostockiej (fot. 34-49) i Jana Pieczyraka (fot. 50-57):
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/11Listopada2012op