Przeskocz do treści

Mirosław Boruta

Pani Joanna Teglund żyje w Szwecji od 1981 roku. W latach 2004-2010 była zatrudniona w Agencji Imigracyjnej, a później przez dwa lata pracowała dla Kościoła Szwecji i koordynowała projekt pomocy imigrantom w mieście na południe od Sztokholmu. Mieście znanym z tego, że po wybuchu wojny w Iraku przyjęło więcej uchodźców z Iraku niż Stany Zjednoczone i Kanada łącznie.

Jej krakowskie spotkanie (15 grudnia 2018 roku), przygotowane przez Ruch Narodowy i Wszechnicę Polską, a także jej poglądy utwierdzają nas w przekonaniu, że migracje są złożonym i wielowątkowym zjawiskiem współczesnego świata (fot. p. Mirosław Boruta). Szwecja o której mówiła to kraj wymuszonej poprawności politycznej.

W sierpniu 2014 roku, kiedy ówczesny premier Fredrik Reinfeldt na miesiąc przed wyborami, kiedy już było jasne, że Szwecja tonie pod ciężarem imigrantów, wygłosił mowę w której nawoływał Szwedów do otwarcia serca dla imigrantów i nikt nie zaprotestował, zdała sobie sprawę, że to... koniec Szwecji.

Szwecji, w której oficjalnych mediach Polskę krytykuje się od 2015 roku. Szwecji, skąd ludzie co prawda nie wyjeżdżają, ale gdzie zniszczono tradycyjne więzi rodzinne, międzypokoleniowe, korzenie, wiarę - oficjalny kościół to tylko zwykły urząd z pastorami - urzędnikami. Szwecji, "ludzkiej masie w obłędzie". Oby nigdy nas Polaków i naszego Kraju to nie spotkało... (fot. p. Norbert Polak).

norbertpolakNorbet Polak

Jakiś czas temu usłyszałem, iż ponoć nasza, jakże stabilna, Unia Europejska, która woli w swym zwyczaju płynąć pod czerwoną banderą (ach, jakiż to lat nam nie przypomina?), chce zakazać Chrztu dzieci nowonarodzonych. Komunikat okazał się fałszywy. Takie orzeczenie w życie nie weszło, ani nie pojawiło się w postaci orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości.

Jednak czy jest to przypadek? Nawet pomimo tego, że rzekomy dziennikarz brytyjskiego dziennika „The Times”, niejaki McFarell, podpisał się pod pochlebnymi słowami wobec powyższego, również rzekomego, orzeczenia? Niejaki, bowiem okazało się, iż w redakcji brytyjskiego dziennika nie znajduje się osoba o takim nazwisku.

Dlaczego, pomimo powyższego faktu, mam wątpliwości? Pomimo tego, że ów tekst, krążący po Internecie, okazał się kiepskim żartem?

Unia Jewropejska, jakby powiedział Żyrinowski, jest znana z mocno lewicowych tendencji. Nie tylko z socjalistycznego zbiurokratyzowania życia gospodarczego na terenie włączonych do niej państw, ale i z powodu forsowania różnorakich postulatów grup lobbingowych w kwestiach ideologicznych, jak na przykład, chwała Bogu pokonany, raport Estreli, mający za cel wprowadzenie „aborcji” (zabijania dzieci poczętych) na życzenie i seksualizację najmłodszych. Przypomniało mi się, chyba nadal obowiązujące, uchwalenie przepisu, iż ślimak jest od teraz... rybą. Oczywiście, to wiązało się z konkretnymi grupami interesów - francuskimi. Ryby były dotowane przez fundusze unijne, a ślimaki już nie. Na dodatek, rodzice muszą tłumaczyć swym pociechom:

- Synku, córeczko, widzicie? Marchewka to owoc. Zapamiętajcie, marchewka to nie warzywo z rodziny selerowatych, ale owoc...

Wiemy, że Unia Europejska jest opanowana przez interesy, zwłaszcza niemieckie. Dowodem tego jest zapisana, chociażby na często tu pokazywanym portalu wpolityce.pl, propozycja Lecha Wałęsy, że Polska i Niemcy powinny być jednym krajem.

Jednak zastanówmy się, czy takie potencjalne orzeczenie miałoby prawo bytu, byłoby prawem sprawiedliwym?

W kontekście ziemskim - tak. Chrzest narusza wolność sumienia i wyboru, gwałci wolną wolę jednostki, gdyż ów człowiek nie jest uświadomiony w tym wieku o skutkach podjętej przez jego rodziców decyzji. Wiąże się to oczywiście i z wolnością religijną, a także swoistym rodzajem stygmatyzacji społecznej, przymuszonej przynależności do określonej wspólnoty, jaką jest Kościół Katolicki i budujące go pomniejsze jednostki organizacji terytorialnej tegoż Kościoła.

Wydawałoby się, iż jest to wystarczająca argumentacja na rzecz uzasadnienia potencjalnego unijnego wyroku czy też wyroku planowanego przez New World Order (Nowego Porządku Świata - o wspólnym rządzie światowym). Ale czy człowiek składa się jedynie z ciała? Czyż nie jest on jednością duszy i ciała, z prymatem (większą ważnością) tego pierwszego?

Chrzest Święty jest uwolnieniem z grzechu pierworodnego, który ściągnęli na siebie nasi pierwsi rodzice, rodzice ludzkości, jakimi byli święci Adam i Ewa (oczywiście zostają skutki grzechu pierworodnego, z którymi w naszym życiu potrzebujemy walczyć). Jak wiemy, bycie w niewoli grzechu, jest trwaniem nie tylko we własnej głupocie z powodu uwierzenia fałszywym słowom o szczęściu, ale i trwaniem w niewoli tegoż kłamcy, jakim jest starodawny wąż, szatan. Jezus Chrystus, Syn Boży, Boski Zbawiciel przyszedł jednak, by w Imię Jego Ojca, Swoim i Ducha Świętego wyrwać ludzi spod władzy ich największego wroga, ojca kłamstwa. On nam daje nowe życie, życie nie tylko ziemskie, ale i życie w wiecznej szczęśliwości. Natomiast diabeł się zmienia. Aktywnie dzisiaj działającym masonom (kto myśli, że to legenda, niech poczyta chociażby książki doktora Stanisława Krajskiego), jako „Bóg Światłości” i nazywa ich „synami światłości”. Jest to jednak ułuda, droga fałszywa. Lucyper - „depczący światło” (niegdyś wszak zwany Lucyferem, czyli „przynoszącym światło”) stosuje aliści wszelkie sztuczki, by pogrążyć obiekt swej największej nienawiści, jakim są ludzie, w wiecznym nieszczęściu, które sam na siebie sprowadził, wypowiadając wobec Boga słowa: „non serviam!” – „nie będę służył!”. Atoli, jak widać, pogrążona w samodestrukcji Unia Europejska woli wybrać na swego pana księcia ciemności. Dokonuje tego poprzez oparcie swych podstaw, swych fundamentów nie na jedynej wierze dającej prawdziwy ład publiczny i Zbawienie każdego, ale na ateizmie. Ateizm natomiast prowadzi w konsekwencji do satanizmu, o którym to ruchu słyszymy już coraz częściej, a którego przejawem są chociażby okropne „zabawki” Monster High czy występy Nergala drącego publicznie Pismo Święte czy też wprowadzony niegdyś przez koncern Agros Nova napój „Demon”, który po kampanii protestacyjnej został wycofany z produkcji. A czyż w „strasznych, ciemnych” wiekach Europa nie była oparta na Christianitas, czyli wspólnocie wszystkich stanów społecznych, dla których fundamentem było Chrześcijaństwo, a dokładniej Katolicyzm? Czyż nie przetrwała ona ponad 1000 lat? (Dlatego też tej epoki nie winno się zwać „mrocznymi wiekami” w porównaniu z innymi epokami, ale właśnie „epoką Christianitas”). Czyż zatem nie lepiej oddać się - ale dobrowolnie, bo Pan Bóg nigdy do niczego nie przymusza - pod władzę Przenajświętszej Trójcy, samego Źródła wszelkiej prawdziwej miłości?

Skoro Chrzest miałby naruszać według lewicy wolność dziecka, to ktoś ją wszak ogranicza. Ktoś aktu Chrztu dokonuje. Kto? Oczywiście, rodzice! Wedle tego myślenia, to oni odpowiadają za zniszczenie życia i przyszłości młodego człowieka. Jaki więc wniosek? Rodzice, do więzienia! A na ich miejsce przyjdą rodziny zastępcze. Atoli, w trosce o dobre wychowanie tych dzieci i zabezpieczenie ich przed chrześcijańskim radykalizmem i wolnością (sic!) duchową, czyli wieczną, a nie tylko kilkudziesięcioletnią (na Ziemi), należy owe dzieci powierzyć takim rodzinom zastępczym, które wykazują się znacznym wskaźnikiem tolerancji. Czyli? To oczywiste! Zboczonym homoseksualistom... A jeżeli nie, to faszystowskiemu państwu, które doskonale zadba o wychowanie swych podopiecznych, jako przyszłego zaplecza wojennego, jako „królików doświadczalnych i mięsa armatniego”.

Europo, do czego doszłaś, do śmiechu rosyjskiego komunisty po konkursie Eurowizji? Bądź czujna i zacznij wreszcie, po wiekach oświeceniowego zaciemnienia, pić z niezatrutego źródła Wody Żywej.

norbertpolakNorbert Polak

Pamiętam jak kiedyś zostaliśmy po lekcjach z pewnym K., znowuż na stołówce - och, ileż to człowiek nie przeprowadził tam rozmów i nie zjadł smacznie. He, he, mniejsza o to... Poprosiłem go bowiem, żeby mi krótko powiedział, dlaczego on nie wierzy Kościołowi Katolickiemu, bo przygotowuję małą pracę apologetyczną i chciałbym po prostu wszystkie te trudne kwestie omówić, żeby dojść do wzajemnego zrozumienia z innymi ludźmi.

I zaczął mi wymieniać. Nie pamiętam już co dokładnie, w każdym razie w pewnym momencie powiedziałem, mu że ja już od kilku lat jestem w życiu testowany i to niezwykle ciężko, a jednak Pan Bóg się nade mną ulitował i nie dał mi zagasić płomienia wiary w Niego i że dalej wierzę, pomimo trudności. A on na to, że u niego ta próba trwa już o 2 lata dłużej i przestał wierzyć. Przestał wierzyć, bo nie widzi Boga, bo nie widzi sensu. Uważa, iż Bóg zostawił ten świat gdzieś i świat sam się kręci, jak w zegarku, nie mając pomocy od Boga (czyli deista - deizm). Mówił to z bólem, widziałem to po sposobie zmrużenia przez niego oka. Poruszyło mnie to. Rozumiałem jego ból. To straszne. Rozumiałem, gdyż sam przestałbym wierzyć, tak jak on, jednak wytrwałem i Pan Bóg się nade mną ulitował, prosiłem o jego pomoc, przyjąłem ją i wytrwałem w Nim. I to mi się opłaciło.

Ważny temat, ale nie o tym chciałem głównie napisać. Mianowicie zaczęliśmy dyskutować o prawdziwej miłości. On powiedział, że taką znajduje tylko na zjazdach modlitewnych, gdzie ludzie potrafią przytulić i Cię zaakceptować takiego, jakim jesteś. I dostaje również miłość od matki, że ona jest dla każdego człowieka najważniejsza. A ja mu powiedziałem, że owszem jest nadzwyczaj ważna ta relacja, ale Największą Miłością jest Pan Bóg. I zaczęła się dyskusja...

... że nie potrzeba prawdy, że liczy się miłość jedynie, że przecież gdyby matka a Pan Bóg, to to i tamto...

Ciężko było. Nie czułem się usatysfakcjonowany, bowiem wiedziałem, że nie wyjaśniłem mu tego wystarczająco, ale brakowało mi argumentów. Tak Kochani, nie można zadowalać się jedynie świadectwem, ale, gdy tylko się da, trzeba wyjaśnić innym ludziom jak najwięcej, aby jak najwięcej pojęli i prościej było im przyjąć daną prawdę.

I następnego dnia oczywiście przyszła mi do głowy odpowiedź: "No przecież! Powiedział, że nie ma prawdy obiektywnej, a to nie może być prawdą, bowiem..."

Tak, w trakcie dyskusji tę rzecz wrzucił, odnosząc się do tego, co powiedziałem, iż prawdziwa miłość musi opierać się na Prawdzie, bo inaczej wcale nie musi być prawdziwą miłością. I za tydzień udało mi się go złapać i powiedziałem:

- K., popełniłeś błąd logiczny, błąd w rozumowaniu. Stwierdziłeś, iż nie ma prawdy obiektywnej, że każdy ma swoją prawdę i jest ona zawsze subiektywna, gdyż wiąże się z indywidualnym spojrzeniem na sprawę każdego z osobna. Aliści twierdząc, iż nie ma prawdy obiektywnej, za prawdę bezwzględną uważasz fakt, iż prawdy obiektywnej nie ma. Czyli to dla Ciebie jest prawdą obiektywną (iż prawdy obiektywnej nie ma), ergo jest to ze sobą całkowicie sprzeczne, więc jest błędem logicznym.

- Stwierdziłeś także, że nikt z nas, również ja, nie wie, jaka jest prawda, ale skoro stwierdzasz, że nie wiem jaka jest prawda, to to dla Ciebie jest prawdą, iż tej prawdy poznać nie jest człowiek w stanie, a to również sobie przeczy.

On coś się nie zgodził, ale już wiedziałem, że trochę go zatkałem, że musiał wewnętrznie jakoś przyznać mi rację, choćby się na to nie zgadzał, po prostu wiedział, że mam rację. Oczywiście o moją rację nie chodzi, tylko o to, czy prawdą jest to, co powiedziałem. A prawdą to właśnie jest.

Tak tylko myślałem, czy by go nie przytulić... Nie chciałem wszak, by uznał, że jestem rzekomo kolejnym katolikiem, który się wszystkiego czepia, ale miłości, takiej zwykłej, ludzkiej (chociaż wiemy już, że prawdziwa miłość pochodzi o jej Źródła, Boga Miłości) okazać nie potrafi... Szkoda. Mogłem się był przełamać. Nie chciałem go uderzyć tym, że się pomylił. Bowiem co go najbardziej przekona, jak nie najwyższa wartość, jaką jest Miłość?

Tak w ogóle, to nie umiałem mu odpowiedzieć, dlaczego religia buddyjska jest zła. Jeszcze później oczywiście sobie przypomniałem. Albowiem w buddyzmie ludzie chcą się wyzwolić od cierpienia tutaj na Ziemi, a to jest przeciwne chrześcijaństwu, bowiem owszem, dążymy do zaprowadzenia Królestwa Miłości, Królestwa Jezusa Chrystusa na Ziemi, ale wiemy, że bez cierpienia do Nieba się nie dostaniemy, gdyż musimy odpokutować za nasze grzechy, by zrównoważyć doskonałą Bożą Sprawiedliwość. Jednak w nagrodę czeka nas wieczne szczęście, brak trosk i wszelkie dobro, a co najważniejsze, ścisłe przebywanie na wieki z naszym Stwórcą. Decyzja należy do nas - mamy wolną wolę: czy wybieramy wieczne nieszczęście - piekło, czy wybieramy wieczną szczęśliwość - Niebo.

norbertpolakNorbert Polak

Zdecydowałem się dodać drugą część do poprzedniego artykułu. Atoli nie odnosi się ona już do Grzegorza Brauna, ale do pokrętnego działania Episkopatu w sprawie Intronizacji. A moje mocne słowo jest oparte na mocnym dowodzie... Mianowicie pan Jerzy na swoim blogu Pojednanie 2 w poście pt."To nie będzie intronizacja" poinformował o zamieszczeniu artykułu o tym samym tytule z wypowiedzią biskupa Czai, przewodniczącego Komisji KEP ds. Ruchów Intronizacyjnych na portalu Gościa Niedzielnego. Cały artykuł na: http://gosc.pl/doc/3111636.Biskupi-orzekli-To-nie-bedzie-intronizacja-ale

Ja natomiast zanalizuję jego fragmenty. Jednak zanim przeprowadzę analizę, chciałbym zauważyć i poinformować, że pomimo podjęcia decyzji w sprawie Intronizacji na spotkaniu w Gnieźnie i Poznaniu, decyzja ta nie została podjęta w Częstochowie, które to spotkanie miało miejsce w marcu czy kwietniu. Tam mianowicie, biskupi, otrzymawszy propozycję Aktu Intronizacyjnego od pani Teresy Drapińskiej, wiceprezes Ruchu Intronizacji Jezusa Króla Polski, który to Akt był właściwą Intronizacją, odrzucili ów projekt.

A teraz przejdźmy do analizy. "Jak wyjaśnia bp Czaja, biskupi uznali, że samo określenie „akt intronizacyjny” dobrze rozumiane w środowiskach intronizacyjnych, nie zawsze jest jednoznacznie interpretowane w społeczeństwie, także pośród wiernych. Stąd – nie naruszając w żaden sposób wypracowanego wcześniej tekstu, w którym również nie było słowa „intronizacyjny” czy „intronizacja” – nadano mu inny tytuł. Brzmi on:"Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana" (koniec cytatu), czyli jubileuszowe "dyrdy-myrdy". To jest typowo soborowe (Sobór Watykański II) "wysoce teologiczne" uzasadnianie przez biskupów określonych kwestyj. Polacy dobrze wiedzą, co to jest koronacja, czyli Intronizacja, a nawet wiedzą to ci, którzy przecie, proszę sobie tylko przypomnieć, straszyli Anno Domini 2006 owym słowem, jako naruszaniem "rozdziału Kościoła od państwa". Jednak ten rozdział jest właśnie podziałem masońskim, a właściwym jest rozdzielenie władzy duchowej od świeckiej.

Pan Stanisław Papież wczoraj na VII Kongresie dla Społecznego Panowania Chrystusa Króla w Lublinie zwrócił uwagę, iż jeden z biskupów chyba podczas słynnego i gorącego październikowego sympozjum w Częstochowie zadeklarował, iż nie może wraz z Episkopatem spełnić niektórych żądań grup intronizacyjnych, gdyż naruszyłyby one "konsensus państwa prawa". Jeszcze uzupełniając, "Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana" nie odwołuje się już z samej nazwy do konkretnej rzeczywistości, bowiem nie zawiera w sobie tytułu "Króla Polski". Jest to wyraz typowej soborowej mentalności, mówiącej o uznawaniu Bożej władzy i działania w świecie naszego Stwórcy, ale uznawaniu Go jedynie w sferze duchowej, która nic nie zmienia, bowiem nie jest związana konkretnymi aktami w jakikolwiek sposób ze sferą fizyczną, materialną. A przecie przeciwieństwem owej herezyji jest doskonałość odwzorowania Prawd Wiary Przenajświętszej w obiektach sztuki sakralnej i ludowej, jak i przebiegu Mszy Najświętszej w klasycznym rycie rzymskim i sprzętach liturgicznych Jej służących. Poza tym, skoro Polacy - co w części oczywiście jest prawdą, ale jak wiemy pół-prawda to po prostu kłamstwo - nie rozumieją słowa "Intronizacja", zatem to biskupi winni zarządzić rekolekcje narodowe, które tę najważniejszą dla nas na dzisiejsze czasy kwestię rozjaśniłyby i przygotowały do przyjęcia owego Aktu w całej Jego pełni. Co wszak istotne, sam Pan Jezus w przekazach do Rozali Celakówny zalecił, by w drodze do przyjęcia Jego Królowania przeprowadzić (rzecz jasna w całym kraju) rekolekcje narodowe temu tematowi poświęcone.

chrystuskrol"Wychodzi w pewien sposób do środowisk oazowych, wspólnot Odnowy w Duchu Świętym" - ale wymyślili... "Ważne jest, by nie był to tylko gest zewnętrzny, ale żeby rzeczywiście wypływał z wnętrza i był odmawiany ze świadomością wagi aktu i treści w nim zawartych" - i tu jest powtórzone oskarżenie, sformułowane wobec nas, uczestników październikowego sympozjum, jakobyśmy domagając się tytułu "Król Polski" i chcąc przyjęcia Królowania Chrystusa na poziomie nie tylko duchowym, narodowym, ale i publicznym (państwowym) nie rozumieli, "że przecież samo dokonanie Intronizacji nie zmieni nagle wszystkiego". Drodzy Biskupi, musimy niestety odbić piłeczkę w nas zagraną pytaniem retorycznym - czyż to właśnie nie Wy, Wasze Ekscelencje, proponowaliście Akt Intronizacyjny nie poprzez Żywą Wiarę, ale poprzez "teologiczne uzasadnienia powszechnego panowania Chrystusa" (Chrystus Król Wszechświata, więc Intronizacja niepotrzebna)? Jest zawarta już w pierwszym akapicie tekstu: „Stajemy przed Tobą, by uznać Twoje panowanie, poddać się Twemu prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały naród” - skoro poświęcamy całą Ojczyznę, to gdzie w tym akcie uczestnictwo władz państwowych poprzez konkretną uchwałę, a najlepiej zapis konstytucyjny, którego Konstytucja całe państwo buduje? (Tutaj warto przypomnieć sobie, iż uchwałę intronizacyjną w 2006 przygotowali właśnie sami posłowie czyli osoby polityczne!) z niedawno zmarłym świętej pamięci posłem Prawa i Sprawiedliwości, Arturem Górskim (tak na marginesie - dla mnie był wielkim człowiekiem).

Aliści dlaczego nazwałem na początku zachowanie się Episkopatu pokrętnym? Bo od nieco przełomowego (podkreślam jednak "nieco") spotkania na Jasnej Górze w październiku w ustach biskupów brzmiała retoryka o pracy nad przygotowaniem Aktu Intronizacji, a nie zawierzenia, jednak, jak pokazuje ostatni wywiad z biskupem Czają,"I są prawicowi i są liberalni, i są lewicowi, w zależności jak wiatr powieje." (Esde)... Jak powiedział (jakkolwiek nie można zgodzić się z nim co do akceptowalności "intronizacji Serca") znamienicie na Kongresie dla Społecznego Panowania Chrystusa Króla w Poznaniu (czerwiec, 2015) litewski ksiądz Edmund Naujokaitis z Fraternitas Sacerdolatis Sancti Pii X: "Nie bójmy się wreszcie powiedzieć tego słowa: Tak, my chcemy państwa katolickiego". Czyli takiego, jakiej to formy państwa istniały przez wspaniałe wieki funkcjonowania Christianitas - prawdziwie zjednoczonej Europy, albowiem opartej na Najwyższym i Odwiecznym Władcy, Jezusie Chrystusie Królu.

norbertpolakNorbert Polak

Tak... Też w to nie wierzę, że właśnie za chwilę skrytykuję mój autorytet, na punkcie którego mam fioła (jak wiecie), czyli Grzegorza Brauna...

Bowiem już od początku zauważałem, że Grzegorz Braun zbyt nieśmiało i za mało mówi o sprawie najważniejszej - o Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla na Króla Polski. Jest to wszak sprawa najważniejsza, jest to warunek konieczny, nieodzowny przetrwania naszego Narodu i państwa, jak i odnosi się do każdej innej Nacji.

O ile wcześniej można było mieć nadzieję, że Grzegorz Braun tę sprawę świetnie rozumie i jedynie jest niepotrzebnie nieśmiały i może mówi w ten sposób, gdyż chce, aby i niekatolicy go słuchali, ponieważ jego program jest kompleksowy - Kościół, Szkoła, Strzelnica, Mennica, to jednak ostatnio mam niestety spore wątpliwości co do jego świadomości.

Oprócz mojego spostrzeżenia o zbyt małym omawianiu kwestii Intronizacji, a co dowodem atoli jest, zważywszy na wiarygodność mej relacji, wynikającej ze zapoznawania się przeze mnie z niezwykle dużą liczbą wystąpień publicznych pana Grzegorza, posiadam i inne w tej sprawie dowody. Mianowicie odwołać się muszę do głównego news'a tej publikacyji - do artykułu pana Grzegorza na portalu Polska Niepodległa, opublikowanego 21 marca, pt. ,, Tylko u nas! Grzegorz Braun: Czarne chmury 2016 ". Jest on rewelacyjnym przedstawieniem nadchodzącego (i już się dokonującego) scenariusza rozbiorowego Polski, który potwierdziła mi pewna mistyczka i co pan Grzegorz nazywa kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym (oczywiście uwzględniając w rozbiorze naszego kraju także Ukrainę). Aliści dosłownie ostatnie zdanie ujawnia ów problem, do którego zmierzam: ,, F. Sumiennie uczestniczyć w wiosennym jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski i jesiennej Intronizacji Chrystusa Króla – bo „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”".

chrystuskrolAkt zawierzenia się Jezusowi Chrystusowi Królowi w listopadzie nie będzie Aktem Intronizacji! Zresztą należy spostrzec, iż ów akt nie będzie zawierał tytułu ,, Król Polski ", czyli tytułu nieodzownego, będącego główną osią sporu w październikowym spotkaniu ruchów intronizacyjnych z komisją Konferencji Episkopatu Polski do spraw Intronizacji na Jasnej Górze, na którym sam zresztą byłem. Królowanie Chrystusa odnosi się do konkretnej rzeczywistości, a więc i do każdego Narodu i państwa, co przekłada się na uznanie Jezusa Chrystusa za swego Króla nie tylko w wymiarze indywidualnym, ale i społecznym. Skutkiem tego zobowiązania ma być również oparcie prawa ludzkiego na Prawie Bożym, gdyż dopiero wówczas prawo ludzkie realizuje się w pełni, gdy opiera się na Absolucie, od Którego pochodzi i który wszystko, w tym i człowieka, stworzył. Takie nauczanie pokrywa się z nauczaniem Doktora Świętego Kościoła Katolickiego, Świętego biskupa Augustyna z Hippony. Gdy tylko Episkopat Polski ogłosił zaplanowanie przeprowadzenia aktu zawierzenia w listopadzie obecnego Roku Pańskiego, wówczas, jak mi się wydaje - większość, katolicy zaangażowani w sprawę Intronizacyji przyjęli ową wiadomość z oburzeniem, gdyż ów akt nie spełnia żądań Pana Jezusa przekazanych przez Służebnicę Bożą Rozalię Celakównę oraz współczesnych mistyków. Atoli dlaczegóż ta informacja nie dotarła do pana Grzegorza? W każdym razie, jak widać, pan Grzegorz nie rozumie właściwego znaczenia słowa Intronizacja.

I wreszcie trzecim dowodem ad vocem jest potwierdzenie owego nierozumienia przez pana Grzegorza sprawy dokonania właściwej Intronizacji - potwierdzenie owo otrzymałem pośrednio od jednej z wpływowych osób w Warszawie, która również zajmuje ważne stanowisko wśród ruchów intronizacyjnych. Nazwiska tej osoby jednak nie podam, gdyż mogłaby sobie tego nie życzyć, jak również nazwiska pośrednika jej zdania.

Na wzmocnienie mojej argumentacji podam jeszcze przykład również z autopsji, jak i refleksję które wiążą się z pierwszym dowodem wypisanym w mojej dzisiejszej publikacji. Jest to spotkanie pana Grzegorza Brauna z nami (jego poplecznikami i zainteresowanymi spotkaniem) 29 kwietnia Anno Domini 2015 w Krakowie. Wówczas pan Grzegorz powiedział, iż dla niego bomba atomowa dla Wojska Polskiego i Intronizacja to są dwie równe sprawy. To wywołało pewne małe oburzenie, dlatego znając jednego z organizatorów tego wiecu z Braunem i jego współpracownika, udałem się do niego, aby zainterweniował w powyższej problematyce fatalnego słowa ,, równe " we wspomnianym kontekście zdania. Ta osoba stwierdziła, iż uważa ona wypowiedź pana Grzegorza za wysoce inteligentną, gdyż, w specyficzny sposób oddał on najważniejsze punkty programu, ponoć wcale nie umniejszając Intronizacji, jako rzeczy pierwszej. Atoli, powiedziałem, że dobrze - może i dla ludzi bardziej inteligentnych jest to zrozumiałe, ale dla prostych ludzi zdecydowanie nie. Pożądana interwencja tego współpracownika chyba ostatecznie nie miała miejsca.

Napisałem wszystko, co napisać miałem. Aliści pragnę przestrzec, iż mój artykuł nie ma być oskarżaniem pana Grzegorza o ukrywanie prawdy i jej szarżowaniem. Pan Grzegorz Braun jest wszakże jednym z największych współczesnych Polaków - nie wiele osób zrobiło to, czego on zdołał dokonać poprzez rzeszę swych wystąpień publicznych. Wszelkie ataki na pana Grzegorza będą występowaniem przeciwko polskiej racji stanu! Natomiast pragnę, aby mój tekst był apelem do wszystkich Państwa, by, kto tylko może i oczywiście nie w sposób napastliwy, wyjaśnił panu Grzegorzowi, iż Intronizacja Jezusa Chrystusa Króla na Króla Polski nie jest jedynie rzeczą potrzebną, jak on to określa - przynajmniej takie mam wrażenie, ale konieczną. Proszę mu wyjaśniać, iż listopadowy akt zawierzenia się Jezusowi Chrystusowi Królowi nie jest Aktem Intronizacji, której żąda Trójca Przenajświętsza przy udziale naszej Niepokalanej Królowej Korony Polskiej. Niech nie tylko wpływowe osoby podejmą tę Misję, ale każdy, komu jest tylko dane z panem Grzegorzem kontaktować się. Oczywiście jeszcze raz przypominam - nie napastliwie, ale z troską.

Jak pięknie brzmią słowa na Najświętszej Ofierze, wypowiadane przez kapłana: "Orate fratres". I my módlmy się za naszego bohatera, aby był posłuszny Woli Bożej i właściwie wypełniał tę wielką Misję, za Którą zostanie w wieczności sowicie wynagrodzony.

norbertpolakNorbert Polak

Jaki jest ojciec Tadeusz Rydzyk? Czy to "imperator", jeżdżący maybachem i wyciągający pieniądze od naiwnych starszych ludzi?

Zacznijmy zatem od sprawy zbiórki pieniędzy na Stocznię Gdańską. Gdy upadła Stocznia, zawiązano Społeczny Komitet Ratowania Stoczni Gdańskiej, mający na celu zbieranie pieniędzy na jej odrodzenie. Dwa lata od rozpoczęcia zbiórki, Stocznię Gdańską przejęła Stocznia Gdynia. Zakończono zatem tę akcję i ogłoszono, że można pieniądze odebrać, a jeśli nie uczyni się tego, to zostaną przekazane na cele charytatywne. Warto dodać, że prokuratura, do której skierowano dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, nie mogła wszcząć postępowania... nie miała bowiem podstaw do rozpoczęcia działań prawnych. Nie trzeba tutaj opisywać, jak nienawistne ataki przypuściła na ojca Tadeusza Rydzyka "Gazeta Wyborcza"...

radiomaryjaŻydzi upominali się również w Watykanie o potępienie "antysemickich" wypowiedzi ojca Tadeusza Rydzyka. Co na to adresat? Papież. Nic, bo z pustego to i Salomon nie naleje. Ojciec Święty Benedykt XVI cztery lata później na XX rocznicę Radia Maryja pobłogosławił działalność ewangelizacyjną ojca Tadeusza Rydzyka.

Grzywny nakładane na Radio Maryja są przyziemnie perfidne. Np. raz ojciec Tadeusz Rydzyk dostał karę pieniężną za promowanie instytucji powstałych przy Radiu Maryja, mówiąc o nich właśnie na jego falach...

otadeuszrydzykZapewne niektórzy chcieliby oskarżyć Telewizję Trwam, że w jej studiu i rozmowach pojawiają się jedynie politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest tak. Pojawiają się również przedstawiciele Solidarnej Polski, Prawicy Rzeczypospolitej, Ruchu Narodowego, Grzegorz Braun będący monarchistą, który powiedział na żywo, że Prawo i Sprawiedliwość to "żoliborscy socjaliści". Zdarza się i wicepremier Janusz Piechociński z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który chciał widocznie ugrać bezpieczną pozycję w razie przegranej i rozliczenia koalicji po jesiennych wyborach ubiegłego roku. Podsumowując ten akapit, do studia Telewizji Trwam zapraszane są osoby, którym najzwyczajniej się ufa.

Według innych informacji Radio Maryja współpracowało na Uralu z KGB. O konflikcie z Gazetą Polską i skupionych wokół niej mediach nie będę się rozpisywał, bo to jest bardzo skomplikowane. Rozumiem ostrożność wobec Gazety Polskiej i popieram słowa ojca Tadeusza Rydzyka popierające akcje Klubów Gazety Polskiej, lecz wyrażające rezerwę wobec postępowania samego Tomasza Sakiewicza.

wytrwamyiwygramyNadzwyczaj liczne protesty, które miały miejsce w Polsce i na świecie w obronie Telewizji Trwam, nie były wywołane jakimiś "fanaberiami staruszków" i naciskiem Kościoła, ale nieuczciwą i polityczną decyzją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nie udzieleniu koncesji na multipleksie. Jak oznajmiono w konkursie o miejsce na MUX-1, "Fundacja Lux Veritatis nie spełnia standardów finansowych, gdyż nie miała stabilnych dochodów". Na szczęście przynajmniej te kłamstwa mamy już za sobą...

Święty Jan Paweł II za życia powiedział: "Ja Panu Bogu codziennie dziękuję za to, że jest w Polsce takie radio, które się nazywa Radio Maryja".

A na koniec najlepsze! Piotr Głuchowski i Jacek Hołub - reporterzy "Gazety Wyborczej" - wydali biografię ojca Tadeusza Rydzyka pt. "Imperator". W opublikowanym wywiadzie zdementowali doniesienia o jego luksusowym życiu i stwierdzili, że nigdy nie miał maybacha! Ciekawe, co im na to Michnik w pracy powiedział 😉

norbertpolakNorbert Polak

Omówiwszy już wszystkie aspekty dewaloryzacyjnej demagogii liberalizmu w przeszłości i teraźniejszości można wysnuć wnioski na przyszłość, w jakim kierunku pójdzie nasza cywilizacja... Wiele narodów świata jest już po procesie zmiany własnych kierunków życiowych, nie wiążących się od określonego czasu z wyższymi celami. Nastąpiło to (i dalej ma miejsce) poprzez rozwój, "przecież tak normalnych" mediów, które nie są "fanatyczne" (czyli posiadające porządny kręgosłup moralny i trzeźwość umysłu oraz brak wykazywania zbyt wielkiego konformizmu), jak niektóre. Media mętnego nurtu zamiast kształtować dobre postawy społeczne, tworzą przedstawienie obrazu zboczeń swych własnych producentów oraz wykonawców, jak i zarabiają na "rzucaniu się" w telewizorze na głuchnącego i ślepnącego widza swoimi zdemoralizowanymi projektami reklam.

lamaniezasadNiestety, dostrzegamy mocne zachwianie odwiecznych zasad także wśród tych grup, które zawsze stały na ich straży. Dokonało się to już jakiś czas temu wśród profesorów, a teraz ma miejsce nawet wśród hierarchii kościelnej, o czym mogliśmy się dowiedzieć na ostatnim synodzie biskupów, gdzie gdyby nie alarm Ducha Świętego, doszłoby do odstąpienia od prawdy odwiecznej, niepodważalnej nauki Kościoła, dotyczącej ludzkiej seksualności, rodziny i małżeństwa. Według przesłań z Medjugorie, wielce potrzeba modlić się za naszych pasterzy, co jak widać niestety się sprawdza... (il. fabrykamemow.pl).

Musimy wracać do dobrego dziedzictwa przeszłości i sami tworzyć kulturę opartą na najwyższych wartościach, albowiem jakiekolwiek odstąpienie od moralności i zdrowego rozsądku oraz słusznych ambicji, powoduje brak rozwoju i stagnację, a ona prędzej czy później prowadzi do upadku poprzez zacofanie. Oczywiście nie możemy być skostniali i wykonywać coś tylko "dla samej zasady", ale wymaga się od nas byśmy kierowali się dobrem bliźniego, ale trzeba pamiętać, że nie zawsze "okazywanie litości" i przymykanie oka na reguły jest właściwym rozwiązaniem.

Na tym tle przyszłość nie odbija się w pozytywnym świetle, ale naszym obowiązkiem jest walczyć o miłość i prawdę na przekór światowym tendencjom dewaluującym znaczenie zasad. Jak mówił nasz Święty rodak Jan Paweł II: "Nic nie jest nam dane raz na zawsze, dotyczy to także wolności. Wolność trzeba ciągle zdobywać, ciągle o nią walczyć".

A na koniec humorystyczny akcent. Czekam już tylko na to, aż w końcu jakiś wielce uczony profesor albo nie zważająca na stopień ważności rzeczy kultura masowa - popkultura, samemu słowu "definicja" nada inne znaczenie niż ma i miała zawsze...

norbertpolakNorbert Polak

21 stycznia Anno Domini 2015 o godzinie 16:30 w Auli Papieskiej należącej do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach odbyło się spotkanie obrońców życia zorganizowane przez Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka. Spotkanie rozpoczął kustosz i rektor Kościoła Rektoralnego Sanktuarium ksiądz prałat dr Franciszek Ślusarczyk, który wygłosił przemowę o konieczności obrony życia. Wyjaśnił, że znajdujemy się w Auli Papieskiej, ponieważ Święty Jan Paweł II dbał o każde ludzkie życie, pochylając się nad człowiekiem. Ksiądz Ślusarczyk poprowadził modlitwę "Pod Twoją obronę".

wlagiewnikach1Następnie głos przejął dr inż. Antoni Zięba - prezes Polskiego Stowarzyszenia. Powiedział, iż impulsem do rozpoczęcia tego cyklu spotkań (10 spotkań w ciągu roku, prócz wakacji - następne 18 lutego) było ponowne uwięzienie kanadyjskiej obrończyni życia Mary Wagner, która przecież nie dawno modliła się z nami w Stolicy Miłosierdzia Bożego. Następnie prezes Stowarzyszenia omówił sprawę nielegalnego zalegalizowania pigułki antykoncepcyjnej "dzień po" w Polsce. Wskazał jej 3 działania, wśród których jest jedno działanie antykoncepcyjne. Powiedział, że w poważnych czasopismach piszę się o niej, fałszując ten fakt. Okazuje się, iż władza nie przejmuje się łamaniem prawa. Speaker w TVP mówił, że Unia uznała to zalecenie, natomiast minister, że nakazała - występuje tu zatem kłamstwo. Twierdzi się, że pigułka ta ma niby obniżyć ilość aborcji tradycyjnych, a na całym świecie, gdzie została wprowadzona, nie obniżyła się.

wlagiewnikach2Za jego życia - 36 lat działalności w obronie życia - nie było takiej potrzeby modlitwy jak teraz, a encyklika Evangelium Vitae (25 marca 1995) mówi o wielkiej i pilnej potrzebie modlitwy w intencji obrony życia. Doktor inżynier powiedział: "Nie ma większego daru niż dar wiary". Zaznaczył, że wiarę trzeba wzmocnić dobrą książką, filmem, spotkaniem z ludźmi. Przypomniał, iż w tej sali zaczęła się World Prayer for Life. Wspomniał słowa naszego Świętego rodaka Jana Pawła II z 7 czerwca 1979 roku w Kalwarii Zebrzydowskiej, skierowane do młodych, kiedy to wzywał do nieustannej modlitwy, między innymi słowami: "A jest to wezwanie najważniejsze". Dr inż. Antoni Zięba zaapelował, byśmy podjęli ten trud modlitwy i do niej zachęcili innych, bo trwa wielka walka. Codziennie tutaj ludzie modlą się w celach Krucjaty, a w każdą sobotę przeprowadzają adorację Najświętszego Sakramentu, a teraz, chcą wprowadzić coś nowego, czyli te comiesięczne spotkania, dlatego doktor inżynier Antoni Zięba zaprosił obecnych na następne spotkanie (18 lutego) i wezwał, by przyszli wraz z rodzinami, znajomymi i innymi. Zauważył, że wszyscy dostrzegamy, iż pojawiła się groźba kolejnej wojny światowej. Przypomniał słowa Jana Pawła II i Matki Teresy z Kalkuty. Błogosławiona mówiła o tym, że największym zagrożeniem dla pokoju jest zabijanie nienarodzonych. Dr inż. Zięba: "Gdyby zaprzestano aborcji, to Pan Bóg zaprowadzi pokój na całym świecie". Walka o życie jest walką o pokój. Zasygnalizował możliwość wzięcia adresu do premiera Kanady oraz darmowych materiałów pro-life rozdawanych przed Aulą Papieską. Zaalarmował, iż największy grzech to bierność. Życzył sobie, abyśmy utrzymali to dumne 1 miejsce w świecie pod względem obrony życia. My musimy szerzyć prawdę o życiu, o aborcji i o tym, że to Bóg jest Panem życia i śmierci.

wlagiewnikach3Zacytował z pamięci słowa Jana Pawła II, których wiele nosi ze sobą w sercu: ,, Walczcie, aby każdemu człowiekowi przyznano prawo do urodzenia się... Nie zniechęcajcie się trudnościami, sprzeciwami czy niepowodzeniami, jakie możecie spotkać na tej drodze. Chodzi o człowieka i nie można w tej sytuacji zamykać się w biernej rezygnacji. Jako Namiestnik Chrystusa, Wcielonego Słowa Bożego, mówię Wam: pokładajcie wiarę w Bogu, Stworzycielu i Ojcu każdej ludzkiej istoty. Ufajcie też człowiekowi, stworzonemu na obraz i podobieństwo Boże i powołanemu, by być dzieckiem Bożym. W Chrystusie Zmarłym i Zmartwychwstałym sprawa człowieka otrzymała już swój ostateczny wyrok: Życie zwycięży śmierć!". Dr inż. Antoni Zięba: "Chciejmy być więc sługami Chrystusa Zmartwychwstałego, bo w Nim życie człowieka jest ustalone". W ramach spotkania obejrzeliśmy 2 filmy pro-life: "Trzeci wyjątek" oraz "Wszystkie kontynenty za życiem". Po spotkaniu udaliśmy się do Bazyliki na Mszę Świętą z kazaniem księdza kustosza Franciszka Ślusarczyka w intencji ratowania życia człowieka oraz wyproszenia Miłosierdzia Bożego za grzechy przeciw życiu.

norbertpolakNorbert Polak

W obecnych czasach tworzone są nowe standardy nie będące w harmonijnym funkcjonowaniu z rzeczywistością. Osoba ludzka pomijając istotne wartości - a w przypadku wytworzenia się takiego całego procesu historycznego, dotyczącego również pojedynczych jednostek, zapomina o tych regulatorach wyższych celów życiowych - wcale nie osiąga wolności, tak jak głosi liberalizm w swym uwielbieniu "wolności absolutnej", lecz traci wskazówki moralne i ideowe, gubiąc drogę do zdobycia prawdziwych korzyści i pragnień. Bowiem, por ejemplo wybieranie miłości bez odpowiedzialności, która to (odpowiedzialność) jest podjęciem się obowiązków związanych z umiłowaniem drugiego człowieka i okazaniem mu pomocy oraz zapewnieniem opieki, prowadzi do potraktowania tej najważniejszej wartości – miłości - jako jedynie tymczasowej przyjemności. Jest to równocześnie brak poszanowania godności stworzenia Bożego.

staryfotelZ kolei domagając się sprawiedliwości, dzisiejsi ludzie nie żądają uczciwości w życiu społecznym bądź pomiędzy poszczególnymi jednostkami, jeśli sami uzyskają profity. Sprawiedliwość nie jest zatem rozumiana jako porządek sumienia, ale jako dobrobyt materialny i szansa na jego uzyskanie (il. tapetus.pl).

Często mamy również do czynienia ze zjawiskiem przesadzania z wyrażaniem uczuć i emocji oraz ich niekontrolowaniu, jednak niebezpieczniejszym może być właśnie brak ich wyraźnego określenia, bo wszak dzięki niemu możemy lepiej kontrolować nasze nerwy i stany emocjonalne. Zjawisko takie powoduje dewaloryzację pojęć takich jak na przykład "kocham" i "nienawidzę" (pamiętając o kwestii, iż nie można nienawidzić swego bliźniego). Stwarza to również sytuację, w której objawia się brak uporządkowania życia duchowego, moralnego, społecznego, kulturalnego, a także psychicznego.

norbertpolakNorbert Polak

Dzisiaj występuje duży brak zrozumienia rzeczywistości, powstały z powodu umyślnej bądź nieumyślnej dewaluacji różnych istotnych słów.

Chrześcijaństwo jest traktowane jako religia miłości i słusznie. Głoszenie bezgranicznej miłości Chrystusa, który za nas dał się ukrzyżować, stanowi sedno tej wiary. Jednak nie oznacza to, iż chrześcijańskie zasady są tylko uniwersalnym savoir-vivre, nie wyrażającym przy tym żadnych wierzeń i kultu!

klamstwoniePowszechne dziś poruszanie tematyki miłości nie ukazuje jednak jej celu najwłaściwszego, jakim jest nie tylko nawiązanie trwałych więzi, wymiana dóbr czy rozmnożenie populacji, ale postawa umiłowania Boga i drugiego człowieka oraz obustronne poświęcenie (il. demoty.pl).

Domaganie się wolności absolutnej, totalnej niezależności człowieka od czynników zewnętrznych jest niepoprawnie formułowane, albowiem pomija się zasadę, iż bez odpowiedzialności nie ma miłości. Człowiek, który nie rozpoznaje zagrożenia i nie słucha ostrzeżeń mających na celu jego dobro, nie może uważać, iż jest człowiekiem wolnym, bowiem świadomie wybiera drogę prowadzącą do zniewolenia, poprzez podejmowanie złych decyzji. Na przykład ograniczenia spowodowane niepełnosprawnością umysłową albo brakiem stabilności psychicznej jednostki, powołują konieczność zastosowania wobec niej środków zabezpieczających jej życie przed negatywnymi skutkami choroby, więc samo w sobie jest to działanie na rzecz dbania o wolność jednostki przed jej ograniczeniem, a więc formą zniewolenia. A ponieważ brak pełnej świadomości istoty ludzkiej występuje, zatem działania kontrolne wobec tejże istoty są jak najbardziej usprawiedliwione, gdyż są wyrazem miłości drugiego człowieka poprzez troskę wyrażaną wobec bliźniego. Oczywiście w opiece tej musi następować poszanowanie godności ludzkiej.

lepszagorszaCiekawą sprawą jest, iż wyraz "tolerancja" oznacza "znoszenie" kogoś albo czegoś, zatem winien być kojarzony pejoratywnie, a zamiast niego powinien istnieć "szacunek". Często próbuje nam się wmawiać, że rzeczy złe, dewiacje, mamy akceptować, jakoby były jedynie odmienne, co miałoby powodować nasz brak akceptacji i nawet agresję. Jednakże tu nie chodzi o brak aprobaty, ale o sprzeciw naszego sumienia, gdy ewidentne zło dokonuje się na naszych oczach i naszemu społeczeństwu wyrządzana jest rzecz niesprawiedliwa, krzywda (il. hopaj.pl).

norbertpolakNorbert Polak

Odchodzenie od właściwych i prawdziwych definicji pojęć nie tylko katolickich czy chrześcijańskich w dzisiejszym świecie, a właściwie społeczeństwie, które poddaje się złym myślom lub nie kontrolowaniu własnych instynktów, powoduje zagubienie się człowieka i, ku zdziwieniu innych, dehumanizację poszczególnych jednostek, grup społecznych oraz całych zbiorowości.

Proces wyżej przedstawiony możemy spostrzec zwłaszcza od końca XV wieku. Nastąpiła wtedy nie ewolucyjna zmiana ludzkiego myślenia i postrzegania świata, lecz rewolucja, której inicjatorzy lub wykonawcy nie byli w stanie odpowiednio ograniczyć się w swych postulatach, ażeby były one bardziej rozsądnie przekazane co umożliwiałoby nawiązanie głębszego dialogu z hierarchią kościelną.

liberalizmDziałanie takie przyczyniło się do rozkładu życia społecznego i naruszenia bądź zniszczenia więzi społecznych. Rzeczą interesującą jest, iż owa, szeroko tutaj rozumiana, kulturalna degradacja, była głoszona w przekonaniu o słusznie podjętym kierunku, mającym się zakończyć powszechną naprawą. Wprowadzony w tamtejszej formie humanizmu liberalizm, wspomógł trochę zamiast wolność człowieka, jego zniekształcone zrozumienie pełni człowieczeństwa (il. mpolska24.pl).

Część ta niestety okazała się jednak częścią trwałą w skutkach. Trzeba natomiast wspomnieć o kontrrewolucji, jaka miała miejsce w XVII wieku i końcu XVI, będąca zorganizowaniem większej obrony i przejściem do rekontry katolicyzmu wobec ruchów reformatorskich. Skrajnym objawem liberalizmu stała się utworzona przez Niccolò Machiavellego ideologia jego imienia.

norbertpolakNorbert Polak

Zwłaszcza wśród młodzieży, choć wśród ogółu także, można zauważyć zjawisko, które pozwoliłem sobie określić mianem "kultury negacji". Na czym polega? Jak wielkim jest zagrożeniem? Skąd pochodzi? Kultura to z łacińskiego "uprawa". Dzięki takiemu zjawisku możemy coś "uprawiać" - wartości, zachowanie, media, ale również i... śmierć (kultura śmierci), itd. I o ile może istnieć coś takiego, jak kultura śmierci, warto pamiętać, że wydaje ona chwasty, jest więc poniekąd "antykulturą". Co stanowi sedno kultury negacji? Jej względnym sensem (w mniemaniu tych, którzy ją tworzą), jest zanegowanie wszelkich inicjatyw, aktywności, sensu, wartości, a nawet życzliwości i otwartości.

Zjawisko to występuje zwłaszcza wśród dzisiejszej młodzieży. Przykładem jest wyśmiewanie wszelkich godnych postaw, odwoływania się przez jednostkę do wyższych wartości czy świadectwa życia wedle jakiegoś wyznania lub filozofii. Wyśmiewacze reagują na takie zachowania właśnie szyderstwem wybiórczym, często jednego punktu w reprezentowanym poglądzie czy - co trochę niebezpieczne, a jeszcze bardziej niezrozumiałe i nawet nieuświadomione u samych prześmiewców - przytaczają jakieś słowa w określonej, złośliwej intonacji. Wtedy zachowanie danej osoby czy raczej grupy powoduje podobne reakcje w całej bez mała społeczności. Jednak odzew społeczny może wydawać się większy i przykry dla nadawcy dobrych treści. I nawet jeśli nadawca ukazał radykalny pogląd, to przecież nie zaprzecza zasadom pluralizmu społecznego. Sytuacje takie mogą przyczynić się do ogólnej tendencji pobłażania dla bezargumentowego odrzucania konkretnych deklaracji.

korepondencyja1Kolejnym rodzajem wykluczenia społecznego (prowadzącego przecież do depresji czy nawet samobójstwa) jest, w ramach tejże kultury negacji, zaprzeczanie wszelkim inicjatywom i przejawom  aktywności jednostki lub grupy. Kultura ta działa w przekonaniu, iż podejmowanie różnych nieszablonowych działań (nienarzuconych przez oficjalne instytucje społeczne, jak państwo, międzynarodowe agencje czy poniekąd rodzinę - która często jest jednak podstawą dla możliwości podjęcia się kreatywnych działań, poprzez uzyskanie większej stabilności życiowej), jest bezsensowne, gdyż i tak nie uda się ich zrealizować choćby ze względu na nie do końca zbadane przeświadczenie o braku uznania inicjatywy wśród większej części społeczności. Ta zbiorowość prześmiewców sama nie daje sobie szans na dokonanie wielkich czynów i życia nadzieją. Zachowanie takie wynika również z dziwnego mechanizmu ludzkiego myślenia: "lepiej nic nie zmieniać i pozostać przy starym"... (fot. korespondencyja.blogspot.com).

Ostatnim i zarazem największym upadkiem niosącym anty życie według kultury negacji jest negowanie życzliwości i otwartości wobec drugiego człowieka oraz jego naturalnych a dobrych zachowań. Gdy jednostka chce okazać swoją życzliwość drugiej osobie bądź grupie, jest wyszydzana, z powodu rzekomej śmieszności takiegoż postępku oraz w ramach tzw. grania  twardziela. Niekiedy takiego mężczyznę błędnie uznaje się za zniewieściałego, a on jest… po prostu wrażliwszym człowiekiem. Gdybyśmy nie mieli takich osób pośród nas iluż poetów i altruistów by nam ubyło! Z kolei nie przyjęcie otwartości danej osoby, poprzez na przykład złośliwe komentarze, coraz bardziej ją zamyka i ogranicza jej rozwój oraz możliwość ofiarowania swych talentów drugiemu człowiekowi. Natomiast zanegowanie naturalnych a dobrych cech charakteru i zachowania prowadzić może do skostnienia życia publicznego, które potrzebuje daru różnorodności wytwarzającego w społeczeństwie dynamikę i odpowiedni podkład dla zastanowienia się przez człowieka nad sensem, celem i istotą bytu. Działanie takie pozbawia jednostki kreatywności, zmusza je do przyjęcia ogólnych norm społecznych, ale tylko tych, które jednak czymś normalnym nie są, albowiem nie powodują rozwoju żywotności społeczeństw.

Skąd jednak działania te biorą się? Są one spowodowane kompleksami samego agresora (przemoc psychiczna jest również agresją, a może być nawet gorsza od fizycznej) - który ma problemy w rodzinie, boi się  niedostrzeżenia przez innych rówieśników i utraty pozycji wśród nich. Inni, fantastycznie utalentowani są dlań zagrożeniem. On sam chce być dostrzeżony i poważany w zbiorowości, idzie jednak niewłaściwą drogą. Innym ważnym czynnikiem jest tutaj model stylu życiowego przedstawiany bezmyślnie w mediach, a zwłaszcza w telewizjach mętnego nurtu.

W naszym codziennym życiu powinniśmy zastanowić się czy dbamy o wzrastanie w dobrym kierunku samego siebie i drugiego człowieka, czy nie jesteśmy zbyt tolerancyjnie wobec niemoralnych zachowań, przecież to drugie, wcześniej czy później, odbije się na szczęściu nas samych. Proste życiowe zasady to Wiara, Nadzieja, Miłość!

norbertpolakNorbert Polak

Zdjęcia w tekście p. Mirosław Boruta

Wczoraj, dnia 11 października Roku Pańskiego 2014 o godz. 19:00 w bazylice u Ojców Franciszkanów odbyła się Msza Święta, w której wzięła udział również Mary Wagner - 38-letnia kanadyjska katoliczka, znana obrończyni życia, stająca przed klinikami aborcyjnymi, aby modlić się i namawiać kobiety, by nie dokonywały zabójstwa swoich dzieci oraz rozdawać niektórym białe róże (symbol niewinności i czystości), która za tę postawę została aresztowana i od sierpnia A.D. 2012 przebywała w więzieniu i niedawno została uwolniona.

marywagnerwkrakowie1Sprawujący Mszę Świętą ksiądz powiedział, że jest mile zaskoczony z dużej frekwencji i wie, iż jest to spowodowane też mającym nastąpić spotkaniem ze sławną Kanadyjką. Po Eucharystii odbyło się w tejże świątyni spotkanie, a na nim...

Mary Wagner wskazała na wiele łask, jakie towarzyszą jej przy głoszeniu świadectwa w Polsce, do której na dwutygodniowy pobyt zaprosił ją Jacek Kotula - szef Fundacji Pro - Prawo do Życia, który obecnie z powodu choroby podlega chemioterapii, za co mu podziękowała. Poinformowała, że jej sprawa w sądzie odbędzie się 12 listopada.

marywagnerwkrakowie2Nasza bohaterka powiedziała, że Polska jest w przełomowym momencie, decydującym o bytności naszego Narodu - jest to walka o Życie. Każdy z nas może uczestniczyć w tej walce.

Wskazała postawę Błogosławionej Anieli Salawy, prostej kobiety, która poświęcała się dla odrzuconych lub zapomnianych przez świat i której Kościół Katolicki ogłosił heroiczność cnót. Przekazała nam, że otrzymała dla swojej parafii relikwie kolejnego wielkiego człowieka, jakim był Święty Jan Paweł II od Stanisława kardynała Dziwisza w Łagiewnikach.

marywagnerwkrakowie3Zaznaczyła, iż budowanie Królestwa Bożego odbywa się także poprzez działalność pro-life. Pan Bóg powołuje nas, Polaków i wskazuje na słuchanie Słowa Bożego, jako Ewangelii Życia. Mary zaakcentowała, że modlitwa jest fundamentem, którą jaką przyłbicę określał Wielki Przewodnik nas wszystkich, Jan Paweł II.

Jej droga obrony Życia zaczęła się w rodzinie, ale to w życiu dorosłym Pan Bóg odsłonił jej oczy na okrutne działania klinik aborcyjnych. Tak, jak Pan Jezus był zagrożony, tak i to małe dziecko jest zagrożone. Niestety, niektórzy przyjmują postawę defetystyczną, że i tak nie są w stanie zmienić tego procederu, ale uratowanie nawet jednego życia jest warte tych wszystkich katowni.

Następnie przeszliśmy do udzielania odpowiedzi przez Mary na postawione przez zgromadzonych pytania.

Jedno z nich dotyczyło reakcji społeczeństwa kanadyjskiego na dokonywane zbrodnie. Prawo bowiem kanadyjskie uznaje za człowieka dopiero dziecko urodzone. Wcześniej można je zabić na każdym etapie życia płodowego. Obrończyni Życia oznajmiła, iż wśród Kanadyjczyków powszechna jest apatia. Wmówiono Kanadyjczykom, że nie są w stanie czegokolwiek w tej sprawie zmienić i dlatego nawet działacze pro-life na tamtym terenie zrezygnowali ze swej misji.

marywagnerwkrakowie4W następnej odpowiedzi poinformowała o niewielkiej ilości kanadyjskich mediów, które przekazują prawdę o tzw. aborcji, a już na pewno, że nie ma jakiejkolwiek tego typu telewizji.

Kolejne pytanie zostało zadane przez jedną z sióstr, która zauważyła (co później potwierdziła Mary Wagner), iż głos Kościoła jest negowany w dzisiejszym świecie. Mary wyznaczyła potrzebę wsparcia od duchownych tej walki o życie ludzkie, a także, iż powinna występować większa solidarność wśród katolików. Sama natomiast przekazała, iż 1/4 dzieci w Kanadzie jest zabijana w łonie matki, nie licząc tych, które zabija się poprzez antykoncepcję.

marywagnerwkrakowie5Następne pytanie zostało zadane przez jednego ze zgromadzonych na spotkaniu kleryków: ,,Jaką taktykę trzeba stosować w obronie najmniejszych? A drugie to, jak ważna jest doktryna i praktyka w tychże działaniach?" Pani Mary powiedziała, że program wyłożył Święty Jan Paweł II, a z kolei sami powinniśmy się zastanowić czy odpowiednio dużo czynimy w tej ważnej sprawie, choć przy praktyce oczywiście należy uwzględnić teologię i filozofię w celu wyjaśnienia tej kwestii.

Pani Wagner stwierdziła, iż jest jedynie instrumentem Pana Boga. Opowiedziała, jak kiedyś rozdawała ulotki, a dzięki temu 4 kobiety w stanie błogosławionym wyszły z kliniki aborcyjnej.

Ważnym pytaniem było również, to w jaki sposób dotrzeć do niewierzących z przekazem konieczności obrony życia? Na to pytanie Mary Wagner odpowiedziała historią z jej życia w więzieniu, a mianowicie o kobiecie, która także przebywała w więzieniu, która była niewierząca. Mary trwała przy niej i chciała wraz z nią dotrzeć do korzenia zła, kierującego tę kobietę ku podjęciu decyzji o przerwaniu ciąży. Stwierdziła również, że im bardziej okazujemy solidarność z drugim człowiekiem, tym bardziej możemy wpłynąć na jego zmianę decyzji. Czymś przepięknym jest to, iż po narodzinach dziecka, ich matki doznają ogromnej radości poznania.

marywagnerwkrakowiie6Kolejne pytanie odnosiło się do kwestii zachowania się personelu wobec tego zjawiska. Tutaj okazało się, że występują niestety dwie negatywne postawy: pierwsza z nich to traktowanie procedury aborcyjnej jak zrobienie sobie kawy a druga to wywoływanie presji na matki z zagrożoną ciążą. Kanadyjka sądzi, iż dużo osób traktuje to, jako zwykłą pracę, bo ich sumienia są już tak zdeprawowane. Nasza bohaterka przekazała nam informację o dużej ilości listów jakie dostaje, śród których aż połowa jest wysłana przez Polaków, a dużo także przez Chorwatów, za co - wszystkie te listy - podziękowała.

Ostatnią ... prośbą tego spotkania była prośba siostry zakonnej, pracującej z młodzieżą, tam gdzie spotkanie się nie odbędzie, o kilka słów do młodzieży, która za kilka lat będzie już w wieku dorosłym. Mary odpowiedziała, iż przede wszystkim trzeba wejść w głąb wiary, związać się z Jezusem i nie dać się złamać. ,,Więc trzymajcie się mocno Waszej wiary!"

Za: http://www.izydornia.blogspot.com

(Od Redakcji): Jeśli ktoś z Państwa chciałby odpowiedzieć na apel p. Mary Wagner i napisać list do aresztu, gdzie przebywa p. Linda Gibbons, może to zrobić na poniższy adres:
Mrs. Linda Gibbons
VANIER CW / BOX 1040 / 655 MARTIN ST / MILTON ON / L9T 5E6 / CANADA