Przeskocz do treści

Kraków, 7 XII 2015

Pan prof. dr hab. Piotr Gliński
Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Szanowny Panie Premierze,

Narodowy Stary Teatr pod kierownictwem Jana Klaty – od paru lat – szokuje kierunkiem swojej działalności. Scena przed laty słynna z wielkich spektakli Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy, czy Jerzego Grzegorzewskiego, nagradzana za kształtowanie świadomości narodowej, stała się dziś zaprzeczeniem swojej wielkiej tradycji. Świadomość tego faktu jest powszechna w środowisku kulturalnym, choć presja w nim panująca i poprawność polityczna nie wszystkim pozwala o tym mówić otwarcie. Mimo to już kilkakrotnie, w sposób mniej lub bardziej zdecydowany, zgłaszano postulat o odwołanie Jana Klaty z zajmowanego stanowiska. Niestety, nieskuteczne. Nie pomogły apele do ówczesnego ministra kultury, Bogdana Zdrojewskiego, który go na to stanowisko powołał.

Dzięki przytomności aktorów i działaniom m.in. p. Stanisława Markowskiego, udało się nie dopuścić do realizacji zdekonstruowanej wersji „Nie-Boskiej komedii”, która w myśl założeń serbskiego reżysera, miała być świadectwem antysemityzmu zarówno autora, Zygmunta Krasińskiego i jak i twórcy wielkiej realizacji tego dramatu, Konrada Swinarskiego. Dyrektor Jan Klata niezrażony powszechnym oburzeniem na takie praktyki, z całą konsekwencją realizował i nadal realizuje, na narodowej scenie, finansowanej przez podatników - plan niszczenia polskiej tradycji. W swojej polityce programowej konsekwentnie posługuje się prowokacją polityczną i obyczajową. Zorganizował np. skandaliczny, prześmiewczy, happening na temat tragedii smoleńskiej, a następnie publiczne czytanie bluźnierczo-obscenicznego tekstu „ Golgota Picnic”. Tekstu obrażającego uczucia nie tylko katolików, ale całej wspólnoty ludzkiej doświadczanej już w swych dziejach pogardą i przemocą w imię walki z kulturą, stanowiącą przecież uniwersalne spoiwo cywilizacyjne. To pozbawione jakiejkolwiek wartości artystycznej przedsięwzięcie świadczy dobitnie o kryteriach repertuarowych i realizacyjnych, jakimi posługuje się obecny dyrektor Starego Teatru.

Na scenie znanej dotąd z wspaniałych inscenizacji, często krytycznych wobec tradycji, ale zawsze pozostających z nią w twórczym dialogu, dominuje zły smak i naruszanie godności człowieka. W spektaklach realizowanych za kadencji dyr. Klaty – wbrew jego deklaracjom – nie sposób doszukać się żadnego dialogu z tradycją literacką. Tekst jest zaledwie materiałem służącym do postmodernistycznego ćwiartowania – jak w spektaklach: „Poczet królów polskich”, „Do Damaszku”, „Woyzeck”. Takie eksperymenty oczywiście może Jan Klata przeprowadzać w swoim prywatnym teatrze - jeśli znajdzie na ten cel prywatne środki. Nie chcemy ograniczać jego wolności twórczej. Nie ma natomiast zgody na wydawanie pieniędzy publicznych na demontaż sceny narodowej mającej służyć zgoła innym celom.

Przed wielu laty, włoski komunista , Gramsci nawoływał do odwrócenia marksistowskiej tezy – byt określa świadomość. „Bijcie w kulturę, tradycje i rodzinę, rozwalajcie tradycyjne więzi, a zwycięstwo będzie nasze” - nauczał swoich zwolenników. I to się właśnie dzieje na naszych oczach. Za pieniądze nas wszystkich rujnuje się, pod dyrekcją Jana Klaty - samoświadomość kulturową Polaków, niszczy poziom i rolę aktorstwa, narusza elementarne zasady harmonijnej współpracy zespołu artystycznego z zespołem technicznym.

Walka o obronę wartości w kulturze jest niezbywalnym prawem narodowej wspólnoty. I w imię tego prawa zwracamy się do Pana, Panie Ministrze z prośbą o odwołanie Jana Klaty z funkcji dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie.

1 Andrzej Arwar - filmowiec
2 Grazyna Arwar - chemik
3 Piotr Augustynek - niezależny producent telewizyjno-filmowy
4 Ewa Barańska-Jamrozik - art. plastyk
5 Katarzyna Błaszczak-Łaniewska - aktorka
6 Adam Borowski - wydawca "Volumen"
7 Dr Mirosław Boruta - socjolog, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, sekretarz AKO im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
8 Prof. Rafał Broda - fizyk jądrowy
9 Krystian Brodacki - publicysta
10 Adam Bujak - fotografik
11 Anna Chodakowska - aktorka
12 Agata Ciołek - fotografik
13 Alina Czerniakowska - reżyser
14 Bogusław Dąbrowa-Kostka - operator filmowy, realizator telewizyjny, reżyser
15 Leszek Długosz - poeta, pieśniarz
16 Jerzy Donimirski - architekt, przedsiębiorca
17 Prof. Bogusław Dopart - polonista, historyk kultury, UJ
18 Marcin Dybowski - Ruch Kontroli Wyborów
19 Leszek Elektorowicz - pisarz
20 Konrad Firlej - prezes Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Krakowie
21 Jan Władysław Fróg - przewodniczący KU NSZZ "Solidarność", UP Kraków
22 Witold Gadowski - pisarz, dziennikarz
23 Anita Gargas - publicysta, zastępca redaktora naczelnego TV "Republika"
24 Jerzy Giza - historyk, publicysta, dyrektor szkoły im. Zbigniewa Herberta w Krakowie
25 Dr hab. Henryk Głębocki - historyk
26 Jarosław Maciej Goliszewski - fotografik
27 Marian Gołogórski - art. plastyk, rzeźbiarz
28 Katarzyna Gójska-Hejke - publicystka, redaktor naczelny "Nowe Państwo"
29 Renata Groyecka - muzykolog
30 Attila Jamrozik - art. plastyk
31 Grażyna Jasieniak-Pinis - lekarz medycyny
32 Jerzy Kalina - sztuki wizualne
33 Adam Kalita - radny Miasta Krakowa
34 Ryszard Kapuściński - radny Miasta Krakowa, szef Klubów Gazety Polskiej
35 Jan Józef Kasprzyk - prezes "Związku Piłsudczyków"
36 Prof. Janusz Kawecki - nauczyciel akademicki
37 Ewa Kiebuła-Zarobkiewicz - art. plastyk
38 Dr hab. Krzysztof Koehler - poeta, pisarz
39 Anna Kołakowska - najmłodszy więzień stanu wojennego
40 Andrzej Kołakowski - pedagog - Uniwersytet Gdański, bard
41 Janusz Kotański - poeta, historyk
42 Elżbieta Kujbida - dziennikarka, "TV Niezależna Polonia" w Kanadzie
43 Wacław Kujbida - dziennikarz, szef "TV Niezależna Polonia" w Kanadzie
44 Michał Kulenty - muzyk, kompozytor, pedagog
45 Paweł Kurtyka - prezes honorowy stowarzyszenia "Studenci dla Rzeczpospolitej"
46 Zuzanna Kurtyka - lekarz pediatra
47 Piotr Legutko - redaktor "Gościa Niedzielnego"
48 Magdalena Lenard - wydawca "Dwa Kolory"
49 Piotr Lisiewicz - publicysta
50 Lucyna Lubańska - historyk, historyk sztuki - fundacja "Sacr Art"
51 Dr filoz. Stefania Lubańska - fundacja "Sacr Art"
52 Halina Łabonarska - aktorka, pedagog
53 Adam Macedoński - art. malarz, założyciel Instytutu Katyńskiego, Kustosz Pamięci
54 Andrzej Mardyła - wydawca
55 Grażyna Markowska - geograf
56 Aleksander Markowski - art. malarz, twórca ruchu "W pieśni jest dusza Narodu".
57 Stanisław Markowski - fotografik, reżyser, twórca muzyki do hymnu Solidarności
58 Marek Michno - pedagog, b. wicekurator oświaty w Małopolsce
59 Przemysław Miśkiewicz - Stowarzyszenie "Pokolenie"
60 Dr Elżbieta Morawiec - krytyk literacki, b. kierownik literacki Starego Teatru w Krakowie i Teatru Polskiego we Wrocławiu
61 Małgorzata Muzyka-Gołogórska - artysta muzyk, pedagog
62 Prof. Andrzej Nowak – historyk
63 Andrzej Oczkoś - art. grafik
64 Józef Orzeł - szef Klubu Ronina, koordynator krajowy RKW
65 Andrzej Ossowski - sekretarz AKO im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
66 Paweł Piekarczyk - matematyk, bard
67 Maria Dorota Pieńkowska - kustosz, Muzeum Historii Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie
68 Jan Pietrzak – artysta
69 Mariusz Pilis - dziennikarz, producent filmowy
70 Dr Tomasz Podgórski - nauczyciel, archeolog śródziemnomorski
71 Ewa Polak-Pałkiewicz - pisarka, publicystka
72 Jan Polkowski - poeta
73 Tadeusz Polkowski - działacz społeczny, raper
74 Dr Wojciech Popkiewicz - reżyser, kompozytor, "Grupa 44"
75 Jan Pospieszalski - muzyk, publicysta
76 Wojciech Reszczyński - publicysta, wykładowca
77 Jarosław Marek Rymkiewicz - pisarz
78 Tomasz Sakiewicz - redaktor naczelny, "Gazeta Polska"
79 Jacek Smagowicz - działacz niepodległościowy
80 Adam Sosnowski - pracownik naukowy, redaktor naczelny
81 Leszek Sosnowski - prezes wydawnictwa "Biały Kruk"
82 Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański - członek AKO im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
83 Jacek Stroka - dziennikarz, redaktor, wydawca
84 Dr Jarosław Szarek - historyk
85 Piotr Szczepanik - pieśniarz
86 Piotr Szubarczyk - historyk, publicysta
87 Robert Tekieli - publicysta, dział kultury w "Gazecie Polskiej Codziennie"
88 Prof. Jacek Trznadel - pisarz, poeta, tłumacz, publicysta
89 Władysław Tyrański - redaktor, dziennikarz, koordynator RKW Okręgu Małopolska
90 Andy Waligóra - publicysta, Wiedeń
91 Dr hab. Andrzej Waśko - redaktor naczelny, "Arcana"
92 Dr hab. Anna Waśko - historyk
93 Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa - historyk
94 Paweł Woldan - reżyser
95 Artur Wroński - historyk
96 Jerzy Zalewski - reżyser
97 Krzysztof Zarobkiewicz – dr weterynarii
98 Anna Zechenter – publicystka, germanistka
99 Jerzy Zelnik – aktor, reżyser
100 Dr inż. Antoni Zięba - Prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
101 Tomasz Antoni Żak - pisarz, reżyser, szef teatru "Nie Teraz"
102 Rafał Żebrowski - historyk, siostrzeniec Zbigniewa Herberta

(Od Redakcji): Zapraszamy także do obejrzenia okolicznościowego materiału filmowego z grudnia 2013 roku, rozmowy z p. Stanisławem Markowskim:
https://www.krakowniezalezny.pl/upadek-teatru-starego-w-krakowie-rozmowa-z-p-stanislawem-markowskim

Marek Kolasiński

W czerwcu tego roku posłowie PO i PSL przegłosowali nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. W październiku tego roku ci sami posłowie PO i PSL usiłowali na podstawie tej ustawy wybrać 5 sędziów TK. W czerwcowej ustawie jest zapis, że prawo do zgłaszania kandydatów na sędziów TK ma "Prezydium Sejmu oraz grupa co najmniej 50 posłów". Tymczasem w październiku kandydatów na sędziów zgłosiło wyłącznie Prezydium Sejmu, a nie "Prezydium Sejmu oraz grupa co najmniej 50 posłów". Zgodnie więc z zapisami ustawy z czerwca kandydaci na tych 5 sędziów zostali zgłoszeni przez podmiot do tego nieuprawniony, a więc wybrani niezgodnie z zapisami ustawy, według której ówczesny sejm usiłował w październiku procedować. Obecny Sejm zmuszony był więc do naprawienia błędów prawnych poprzedniego Sejmu i wybrał już zgodnie z prawem i wszystkimi procedurami 5 nowych sędziów TK. Ostatnie orzeczenie TK w tej sprawie tylko dodatkowo ośmiesza posłów PO i PSL poprzedniej kadencji, ponieważ okazało się, że nie tylko usiłowali oni w październiku wybrać 5 sędziów TK niezgodnie z Regulaminem Sejmu i ustawą o TK z czerwca, za którą sami głosowali, ale na dodatek 2 z tych 5 sędziów usiłowali oni również wybrać niezgodnie z Konstytucją RP. Na szczęście mamy obecnie 15 zaprzysiężonych sędziów TK, czyli dokładnie tylu ilu powinno być zgodnie z Konstytucją RP. Nawoływanie Prezydenta RP do złamania Konstytucji i zaprzysiężenia jakichś dodatkowych osób na sędziów TK, czyli zwiększenia zapisanej w Konstytucji liczby 15 sędziów TK, świadczyć może wyłącznie o skromnych możliwościach intelektualnych osób do tego nawołujących, albo jest po prostu przejawem politycznej hucpy.

komitetodNiebawem wejdzie w życie nowy podatek bankowy, co sprawi, że banki będą musiały się podzielić częścią swoich ogromnych zysków z polskim społeczeństwem. Nikt nie powinien się więc dziwić, że bankowe lobby będzie próbowało uaktywnić różnych trybunów ludowych, którzy wycierając sobie gęby hasłami o obronie demokracji będą brutalnie walczyli o interesy bankowego lobby. Takich wpływowych grup interesów jak lobby bankowe jest w Polsce oczywiście dużo. Te bardzo wpływowe grupy, wykorzystując olbrzymie pieniądze i wpływy w mediach będą starały się teraz o przewrócenie nowego rządu, powstałego w wyniku demokratycznego wyboru Polaków, lub przynajmniej do zmuszenia go, żeby uległ ich żądaniom. Wpływowe grupy interesów nigdy nie zaakceptują tego, że dojenie Polaków może się po 25 latach skończyć (fot. z sieci). Nigdy nie zaakceptują tego, że Polacy mogą przestać być tanią siłą roboczą, na której oni pasożytują. Nigdy nie zaakceptują tego, że dla funkcjonującego obecnie w Polsce rządu od interesów zagranicznych korporacji i miejscowej sitwy ważniejsze jest dobro zwykłych, przeciętnych Polaków.

20151213mwsDlatego to my, zwykli Polacy, musimy dziś stanąć w obronie demokracji, demokratycznie wybranego Prezydenta RP i nowego rządu, ponieważ to dla nas narażają się oni dzisiaj na ataki i medialne plucie. Możemy to zrobić już w najbliższą niedzielę 13 grudnia w Warszawie. Przyjadę tego dnia do Warszawy nie tylko po to, żeby bronić demokracji przed panoszącą się w Polsce od 25 lat pasożytniczą sitwą. Przyjadę tego dnia do Warszawy również po to, żeby okazać moją wdzięczność dla Prezydenta Andrzeja Dudy, nowego rządu i wszystkich, którzy mają odwagę walczyć o prawo do godnego życia dla zwykłych Polaków.

elzbietamorawiecElżbieta Morawiec

Nie czas dziś pogrążać się we wspomnieniach własnych. Kiedy usiłują podpalić Nasz dom, Polskę. Od chwili zwycięstwa Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w maju 2015 i jesiennego – Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych kwitnie w pełni „Przemysł pogardy”, którego doświadczamy od wyboru śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pierwszego koalicyjnego rządu PiS. Media, wciąż w tych samych lewackich rękach – oszalały – każdy sukces zagraniczny Prezydenta jest przemilczany lub lekceważony, podejmowane szybkie próby oczyszczenia stajni Augiasza, jaką pod rządami PO-PSL stała się Polska natrafiają na nieopisany jazgot o „faszyzacji” „totalizacji”. Nikt nie słyszał wcześniej jak dławiono swobody obywatelskie, np. sprowadzając do Warszawy bojówki niemieckie, by rozbijały marsze w rocznicę Święta Niepodległości, nikt nie pamięta o ABW, wkraczającej do mieszkania internauty o świcie jako, że pozwolił sobie na żart z prezydenta Komorowskiego, nikt w mediach nie słyszał o  ł a m a n i u  demokracji, kiedy wbrew milionowym podpisom obywateli Sejm PO-PSL forsował ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego, kolanem przepychał narzuconą przez UE ustawę o tzw. przemocy wobec kobiet. W istocie sprawdzającą się do wprowadzania kuchennymi schodami – społecznie szkodliwej, lewackiej z ducha ustawy o gender. Tak, wtedy „kwitła demokracja”, dziś podobno jesteśmy u progu faszyzmu, a Jarosław Kaczyński z uporem porównywany bywa do Hitlera! Na manifestację 13 grudnia lewicowy motłoch spod ciemnej gwiazdy, z podejrzanej konduity biznesmenami spod znaku Ryszarda Petru zwołuje się przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Człowieka, który całe życie służył Polsce, interesom jej obywateli porównuje się tą nikczemną manifestacją do komunistycznego zbrodniarza, Jaruzelskiego, pod którego domem w kolejne rocznice stanu wojennego takie manifestacje się odbywały. Ludzie PO, wybrani do Sejmu, tak gorliwie dbający za swoich rządów, aby komunistom krzywda się nie stała - ośmielają się wrzeszczeć w Sejmie – przeciwko legalnie wybranej władzy: „Precz z komuną”. Macki Targowicy, bo tak ją trzeba nazwać opasują Polskę mocnym uściskiem, a są wśród targowiczan zdeklarowani zdrajcy – wśród nich na czele Adam Michnik, różne „światowe sławy”, jak Agnieszka Holland i - tzw. pożyteczni idioci, co to milczeli, kiedy trzeba było wielkim głosem wołać o łamaniu demokracji, a teraz – ach, z jakąż mocą skrzeczą, że PiS łamie prawo. Już nawet europejscy sąsiedzi, Niemcy przede wszystkim głosami swoich mediów wieszczą w Polsce faszyzm. Jak kalka z „Gazety Wyborczej” płyną pohukiwania z różnych „FAZ”-ów, „Die Weltów” czy innych zeitungów o groźbie faszyzacji Polski, pouczają nas mędrcy z samej Rady Europy, epidemia ostatnio przeniosła się za Ocean, jeremiady płyną z lewackiej CNN. Kto tam stosownych materiałów dostarcza - odgadnąć nie trudno: to wizje „GW”, TVN, Polsatu.

Jeśli przegramy ten rzeczywisty atak na demokrację – Polska może się już nie podnieść. Targowica lewacka ma długie ręce i stosowne wpływy, ma za sobą powinowactwa w całej Europie. Jeśli tę walkę przegramy – będzie to już czwarta przegrana. Pierwszą był Okrągły Stół - dogadanie się koncesjonowanej opozycji z komunistami, a w konsekwencji – przegrane wybory 4 czerwca 1989. Wybory, które przy miażdżącej klęsce komunistów z  w o l i  narodu, sfałszowano, zmieniając w II turze ordynację tak, aby „towarzyszy” wpuścić do Sejmu. A Okrągły Stół to prosta konsekwencja wejścia tzw. ekspertów – Geremka, Mazowieckiego, Kuronia do Stoczni Gdańskiej w 1980. Doradzali, oj, doradzali – „zmieniać tak, aby nic się nie zmieniło”. Wszyscy ci mądrzejsi, doświadczeńsi - jak jeden mąż byli albo komunistycznego chowu – albo jak Mazowiecki nigdy nie wykazali się determinacją w oporze przeciw komunizmowi, przeciwnie. Drugą przegraną zgotowała nam, uwieczniona „Nocna zmianą” zwołaną przez Lecha Wałęsę pamiętna narada z czerwca 1991. „Gazeta Wyborcza” na 1 stronie pomieściła wiersz Noblistki, Szymborskiej „Nienawiść”. Redakcja tak spolegliwa wobec komunistów, już wietrzyła niebezpieczeństwo przebudzenia się narodu. I już wskazywała, skąd niby płynie nienawiść: z szeregów ludzi, którzy chcieli kraj oczyścić z potężniejącej, także w gospodarce, władzy komunistów. Wedle reguł klasycznej anegdoty o złodzieju, wołającym: „Łapaj złodzieja”. Ten zamach stanu na legalny rząd Jana Olszewskiego, który – po legalnej – uchwale sejmowej, podjął pierwszą próbę dekomunizacji i lustracji – to klęska druga. Od tamtej pory uczciwy, prawy człowiek, wielki patriota, założyciel KOR(!), Antoni Macierewicz został przez lewicowy salon okrzyknięty wrogiem publicznym nr 1, złowrogim piętnem nienawiści stygmatyzuje się go do dziś – jako jednego z najczarniejszych charakterów nowego rządu. Po wyborze w 2005 Lecha Kaczyńskiego na prezydenta i sformowaniu rządu z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem - atak nastąpił ze zmasowaną siłą, wszechpotężne media oraz ich mocodawcy nie mogły przecież dopuścić, aby musiała się powtórzyć Nocna zmiana. Przemysł pogardy, pomiatania wszystkim, co polskie, wmawiania Polakom wszelkich możliwych a niepopełnionych win - pracował pełna parą. Aż nastąpił 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem, najtragiczniejsza katastrofa w dziejach powojennych. Premier Olszewski  j e s z c z e  mógł odejść, prezydent Kaczyński  j u ż  m u s i a ł  zginąć. Nie mam już żadnych wątpliwości, przekonały mnie o tym zresztą – tylekroć ośmieszane badania uczciwych uczonych z kraju i zagranicy – to  b y ł  z a m a c h. Kto go dokonał? Zapewne – w myśl starożytnej sentencji „cui prodest”. Ale czy dowiemy się, po upływie ponad 5 lat – kto personalnie go wymyślił, a kto profesjonalnie zrealizował?... Czy tylko strach przed Rosjanami powodował rządzącą koalicją PO-PSL, że tak skrupulatnie mataczyła, zacierała ślady?

To, że wielka trauma kwietnia 2010 nie przerodziła się w przegraną wyborczą PO-PSL to zasługa „przemysłu pogardy”. Nie upłynął tydzień od katastrofy, wielotysięczne tłumy Polaków gromadziły się pod Pałacem Prezydenckim, paląc znicze, przynosząc kwiaty, a już lewacki salon huczał drwiną, typy spod ciemnej gwiazdy, opite wódą atakowały modlących się na Krakowskim Przedmieściu ludzi. Marszałek Sejmu, Komorowski zgodnie z przepisem konstytucji, ale z jakimż pośpiechem,  j e s z c z e  nie było oficjalnego komunikatu o śmierci prezydenta, zajął miejsce w Pałacu Namiestnikowskim. I nikt z mężów uczonych, w prawie biegłych jakoś szat nie darł, że prawo jest łamane. Jedynym głosem protestu był wówczas głos ministra w kancelarii śp. Prezydenta, Andrzeja Dudy, który usiłował nie dopuścić do tak błyskawicznego przejęcia steru – jeszcze przed oficjalnym komunikatem strony rosyjskiej. Z ust ludzi wiekowych, kiedyś zasłużonych padały nikczemne słowa o „nekrofilii”, szydercze docinki na temat żałoby. Salon i prawdziwy uliczny motłoch zjednoczyły się pod jednym sztandarem - w wydaniu pierwszych wyniosłej drwiny, ożenionej z chamstwem, w wydaniu drugich – chamstwa z „jajcarstem”. Garderoby w teatrach trzęsły się od śmiechu, vis a vis Wawelu pojawiła się haniebna, ogromna reklama „Zimny Lech”, Krystyna Janda, obdarowana subwencją na teatr przez rząd PiS, wesolutko rżała w kabaretowej scence na temat Smoleńska. Jednolity front elit i pospolitej tłuszczy, wyzbytej wszelkich wartości przetoczył się jak czołg po ciele narodu i na długich pięć lat obezwładnił go niemotą, poczuciem beznadziejności.

Aż do maja 2015. Ale nie łudźmy się, to nie jest bój ostatni. Zdrada narodów przez lewackie elity – to dziś zjawisko paneuropejskie, co najlepiej widać w stosunku do napływających imigrantów z terenów Bliskiego Wschodu, ale też z Afryki i Azji. Społeczeństwa mówią coraz powszechniej „stop”, polityczne elity - nadal otwierają miłosiernie drzwi. Ciekawe, że wobec swoich aż tak wielkiego miłosierdzia nie doświadczają. Platforma Obywatelska jakoś się z miłosierdziem nie kwapiła wobec zagrożonych na Ukrainie Polaków czy dawnych wysiedleńców do Kazachstanu.

Jedyny Victor Orban, porządkujący swój kraj po latach kłamstwa i bezhołowia, od razu przeciwstawił się błogosławieństwu kanclerz Merkel dla fali islamskich imigrantów. Wczoraj jeszcze okrzykiwano go rasistą, dziś cichutko, powoli zaczyna mu się przyznawać rację. Orban zaprowadził na Węgrzech taki porządek, jakiego oczekiwało po nim społeczeństwo. Wielcy Europy pohuczeli, pohuczeli i przycichli. Ale Polska to co innego – Polski europejskie elity władzy i rodzima Targowica tak łatwo nie odpuszczą. Za tłusty kąsek - to przecież tu, poza samymi Niemcami - największa część prasy jest w rękach niemieckich, już o bankach nie wspominając, to dzięki likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego, świetnie prosperują stocznie niemieckie. Tylko naiwniak może dziś uwierzyć, że w zjednoczonej Europie kapitał nie ma narodowości. Ma i to aż nadwyrazistą. Europą rządzi dziś zmutowany Komintern - amalgamat dominującego lewactwa z kapitałem. 

Niestety, wygląda na to, że Polska – któryż to już raz w swojej historii? – będzie  m u s i a ł a  znowu stać się „przedmurzem”. Tym razem – bronić gnijącej, dekadenckiej Europy przed nią samą, przed toksynami, jakimi nas wszystkich – chcemy czy nie chcemy – zatruwa. Wielka misja, wielkie powołanie – czy nie do tego wzywał nas Św. Jan Paweł II? Jeśli nie podołamy – nie tylko los Polski będzie przesądzony…

Autorka jest krytykiem teatralnym i literackim, publicystką, członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Kraków, 3.12.2015 r.

Prezydent RP Andrzej Duda
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński
Premier Beata Szydło
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński

pokinlogonowePorozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie apeluje do Szanownych Adresatów o doprowadzenie do rychłego uchwalenia ustawy nakazującej usunięcie wszystkich reliktów komunistycznych, w tym szczególnie monumentów ku czci Armii Czerwonej. Obiekty te nazywane są przez policję i prokuraturę pomnikami, a osoby żądające ich usunięcia bezpodstawnie oskarża się o znieważanie ich.

Przez ostatnie dwie kadencje rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego mieliśmy do czynienia z akcjami represji wobec środowisk kombatanckich oraz osób represjonowanych. Takie działania mają miejsce w wielu polskich miastach i są połączone z używaniem przemocy fizycznej oraz kierowaniem aktów oskarżenia do sądów przeciw patriotom domagającym się usunięcia obelisków chwały Armii Czerwonej.

Typowym przykładem tych działań jest Nowy Sącz, gdzie kilkanaście procesów odbywa się od lutego br. i z powodu ciągłego odwoływania się policji oraz prokuratury od wyroków uniewinniających manifestantów, ich końca nie widać.

Organizacje kombatantów, więźniów politycznych i weteranów walk o niepodległą Polskę są oburzone takim stanem rzeczy. Nasze Porozumienie oraz inne stowarzyszenia wystosowały do poprzednich władz dziesiątki, a może nawet setki listów domagających się ustawowego rozwiązania tej sprawy. Niestety koalicja PO i PSL była władzą kompletnie zwasalizowaną i podporządkowującą rację stanu Polski interesom Moskwy, dlatego nie była zdolna do usunięcia okupacyjnych złogów.

POKiN pokłada wielkie nadzieje w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, wierząc że będzie on dbał o Polskę i prowadził rozumną politykę historyczną. Interes niepodległej Rzeczypospolitej wymaga szybkiego uchwalenia ustawy o usunięciu reliktów komunistycznych. II RP potrafiła takie sprawy załatwić w ciągu kilku pierwszych lat jej istnienia, bo uważała to za swój moralny i polityczny obowiązek.

Dlatego apelujemy do Sejmu o uchwalenie stosowanej ustawy w pierwszych stu dniach kadencji, a do rządu, aby poinformował policję, że czasy wszechwładzy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego oraz postkomuny już się skończyły i mają od tej pory służyć narodowi polskiemu, nie zaś Rosji oraz wycofać z sądów wszystkie oskarżenia o działalność patriotyczną, którą policja nazywa chuligaństwem.

Apelujemy do Szanownych Adresatów naszego apelu o zrozumienie ważności tych spraw i odpowiednio szybkie działania.

Przewodniczący Porozumienia, płk Tadeusz Bieńkowicz
Sekretarz Porozumienia, Edward Jankowski

Kraków, dnia 3.12.2015 r.

Pani Minister Edukacji Narodowej
Anna Zalewska
Al. J. Ch. Szucha 25
00-918 Warszawa

Szanowna Pani Minister,

pokinlogonowePorozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie składa serdeczne gratulacje z okazja uzyskania mandatu posła na Sejm RP i objęcia stanowiska Ministra Edukacji Narodowej. Życzymy sukcesów w kierowaniu polska edukacją.

Zwracamy się do Pani Minister z prośbą o decyzję w sprawie podręcznika do historii dla klas pierwszych liceów i techników. We wrześniu bieżącego roku Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych wysłało pismo do ówczesnej minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej z wnioskiem o uchylenie jej decyzji dopuszczającej do użytku w szkołach ponadgimnazjalnych podręcznik do historii „Poznać przeszłość. Wiek XX”. Autorzy: Stanisław Roszak, Jarosław Kłaczkow. Zakres podstawowy Wydawnictwo „Nowa Era”. Do pisma załączyliśmy obszerną analizę treści podręcznika. Niestety, minister Joanna Kluzik-Rostkowska nie odpowiedziała na nasze pismo. Zlekceważyła informację o błędach faktograficznych, przemilczeniach i manipulacjach.

Obecnie po objęciu władzy przez nowy Rząd prosimy Panią Minister o uchylenie decyzji poprzedniczki dopuszczającej do użytku szkolnego wymieniony podręcznik, w którym jest ponad sto błędów (tak!).

Zakłamany podręcznik powinien być jak najszybciej wycofany z użytku szkolnego, bo przynosi szkodę dla młodzieży, zwłaszcza, że jest przeznaczony dla uczniów klas pierwszych liceów i techników, spośród których wielu na tym etapie kończy edukację historyczną.

Zakłamany podręcznik jest sprzeczny z polską polityka historyczną, która powinna być budowana na prawdzie i powinna ukazywać wartości przyjęte i kultywowane w narodzie polskim w ciągu wieków.

Przewodniczący Porozumienia, płk Tadeusz Bieńkowicz
Sekretarz Porozumienia, Edward Jankowski

Do wiadomości: 1. Prezydent RP dr Andrzej Duda / 2. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego dr Jarosław Gowin / 3. Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych dr Jan Stanisław Ciechanowski / 4. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Łukasz Kamiński / 5. Konferencja Episkopatu Polski / 6. Media

(Od Redakcji): Recenzję znajdą Państwo tutaj:
https://www.krakowniezalezny.pl/bledy-przemilczenia-i-manipulacje-w-podreczniku-do-historii

krakowniezaleznymkInformacja własna

3 listopada 2015 roku Polski Związek Więźniów Komunizmu oraz Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zaprosiły Mieszkańców i Gości Naszego Miasta na uroczystość patriotyczną połączoną z modlitwą za spokój dusz polskich patriotów zamordowanych przez komunistycznych oprawców w latach 1945-1956. Uroczystość odbyła się przed Krzyżem Pamięci (mur więzienia) przy ul. Montelupich 7.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia relacji fotograficznej i filmu. Autorem zdjęć jest p. Kazimierz Bartel, a filmu p. Stefan Budziaszek:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/3Listopada2015kb
• https://www.youtube.com/watch?v=78esJvsQRHA

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

15 października 2015 roku w obronie więźniów politycznych. Wystąpienie socjologa, kandydata do Sejmu Rzeczypospolitej, dr. Mirosława Boruty przed krakowskim Sądem Rejonowym.


• https://www.youtube.com/watch?v=mNfOIOC4wow

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

15 października 2015 roku, przed Sądem Rejonowym w Krakowie, odbyła się pikieta przedstawicieli środowisk patriotycznych w obronie uwięzionych w Szczecinie pięciu członków Solidarności Rolników Indywidualnych, walczących w obronie polskiej ziemi oraz więzionego opozycjonisty z czasów PRL Zygmunta Miernika.
• https://www.youtube.com/watch?v=iIgSL8emqMo

Zapraszamy Państwa także do obejrzenia fotoreportażu, autorstwa p. Elżbiety Serafin:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/15Pazdziernika2015es

Kraków, dnia 24.09.2015 r.
Minister Edukacji Narodowej
Pani Joanna Kluzik-Rostkowska
al. J. Ch. Szucha 25,
00-918 Warszawa

pokinlogonowePorozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie domaga się uchylenia ministerialnej decyzji dopuszczającej do użytku w szkołach ponadgimnazjalnych podręcznik do historii „Poznać przeszłość. Wiek XX”. Autorzy: Stanisław Roszak i Jarosław Kłaczkow. Wydawnictwo „Nowa Era”. Rok wpisania do wykazu podręczników: 2015. Numer ewidencyjny w wykazie MEN 525/2012. Zakres podstawowy.

W podręczniku „Poznać przeszłość. Wiek XX” jest wiele błędów, przemilczeń i manipulacji. Podręcznik ten, dopuszczony do użytku szkolnego w 2012 r., był krytykowany i mogłoby się wydawać, że nowa wersja będzie lepsza, poprawiona. Niestety, podręcznik dopuszczony w r. 2015 jest taki sam jak ten z 2012 r. Poprawiono jedno zdanie na s. 245, gdzie autorzy przyjęli i przekazali młodzieży – ubecką wersję śmierci bohatera Szarych Szeregów i Armii Krajowej Jana Rodowicza „Anody”, który według tej wersji zginął podczas próby ucieczki. W wydaniu z 2015 r. autorzy napisali, że zginął w siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa. Poprawiono także jedno zdanie na s. 169, gdzie w wydaniu z 2012 r. autorzy błędnie przypisali Armii Czerwonej zajęcie Albanii i Grecji w 1944 r. Rzekoma nowość wydania z 2015 r. to jest jakiś trick reklamowy Wydawnictwa „Nowa Era”; w wydaniu z 2015 r. są te same błędy, co w wydaniu z 2012 r.

W załączeniu przesyłamy obszerne opracowanie napisane przez pana Jana Jarosza – historyka, filozofa i historyka sztuki. W opracowaniu wykazane są dokładnie błędy w podręczniku „Poznać przeszłość. Wiek XX”.

Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych uważa, że dopuszczenie takiego podręcznika do użytku szkolnego jest skandalem. Uznajemy, że ten podręcznik musi być poprawiony, jeśli ma służyć polskiej młodzieży do nauki.

Przewodniczący Porozumienia, płk Tadeusz Bieńkowicz
Sekretarz Porozumienia, Edward Jankowski

Do wiadomości: 1. Kancelaria Pana Prezydenta RP dr. Andrzeja Dudy / 2. Premier Rządu RP Ewa Kopacz / 3. Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży w Sejmie RP / 4. Komisja Nauki, Edukacji i Sportu w Senacie RP / 5. Prezes IPN dr Łukasz Kamiński / 6. Konferencja Episkopatu Polski / 7. Komisja Polskiej Akademii Umiejętności do Oceny Podręczników Szkolnych / 8. Kuratoria / 9. Autorzy: Stanisław Roszak (UMK), Jarosław Kłaczkow (UMK) / 10. Rzeczoznawcy: dr Maciej Fic (UŚ), dr hab. Andrzej Szwarc (UW), dr Katarzyna Kłosińska (UW) / 11. J. M. Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika prof. dr hab. Andrzej Tretyn / 12. J. M. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. dr hab. Marcin Pałys / 13. J. M. Rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś / 14. Wydawnictwo „Nowa Era” / 15. Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” / 16. Media

(Od Redakcji): Recenzję znajdą Państwo tutaj:
https://www.krakowniezalezny.pl/bledy-przemilczenia-i-manipulacje-w-podreczniku-do-historii

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

"Solidarni z Wyszehradem", "Stop nielegalnym imigrantom", to przewodnie hasła manifestacji która odbyła się 30 września 2015 roku w Krakowie, przeciw błędnej polityce imigracyjnej rządu Ewy Kopacz i jej ministrów lekceważących opinię narodu, podejmujących decyzje o przyjęciu przez Polskę islamskich imigrantów. Organizatorami manifestacji było Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej i Koliber Kraków.


• https://www.youtube.com/watch?v=tJI8ycSzmLI

krakowniezaleznymkInformacja własna

30 września 2015 roku miała miejsce w Krakowie manifestacja młodzieżowych środowisk prawicowych pod hasłem "Kraków za Wyszehradem".

krakowzawyszehrademRozpoczęła nie się ona od złożenia kwiatów przy grobie Jana III Sobieskiego na Wawelu, a następnie odbyły się dwa wiece: wstępny na Placu Ojca Adama Studzińskiego i zasadniczy przy Bazylice Mariackiej (fot. p. Mirosław Boruta).

Relacje uczestników, pp. Konrada Berkowicza, Grzegorza Piątkowskiego, (...), Stanisława Papieża, Macieja Skotnickiego, Mirosława Boruty, (...), Urszuli Fijołek, Szymona Huptysia i Pawła Kurtyki przygotował p. Marek Czapla.
(Od Redakcji): Osoby nie podpisane (...) zapraszamy do nadesłania imienia i nazwiska 😉


• https://www.youtube.com/watch?v=vUIkucS_UTI

janpiotrjaroszJan Piotr Jarosz

Błędy, przemilczenia i manipulacje w podręczniku do historii dla liceów i techników pt. „Poznać przeszłość. Wiek XX”. Autorzy: Stanisław Roszak i Jarosław Kłaczkow (UMK). Rzeczoznawcy: dr Maciej Fic (UŚ), dr hab. Andrzej Szwarc (UW), dr Katarzyna Kłosińska (UW). Wydawnictwo: „Nowa Era”. Rok wpisania do wykazu podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego, przeznaczonych do kształcenia ogólnego, dostosowanych do wieloletniego użytku: 2015. Nr ewidencyjny w wykazie MEN: 525/2012. Zakres podstawowy.

W bieżącym roku – 2015 – został dopuszczony do użytku szkolnego podręcznik do historii „Poznać przeszłość. Wiek XX”. Ten podręcznik, dopuszczony w 2012 r., skrytykowałem za liczne błędy (film z moim wystąpieniem jest w internecie). Mog­łoby się wydawać, że nowa wersja będzie lepsza, poprawiona. Niestety, podręcznik dopuszczony w 2015 r. jest taki sam jak ten z 2012 r. Poprawiono jedno zdanie na s. 245, gdzie autorzy przyjęli – i przekazali dla młodzieży – ubecką wersję śmierci Jana Rodowicza „Anody”, który według tej wersji zginął podczas próby ucieczki. W wydaniu z 2015 r. autorzy napisali, że zginął w siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa (UB). Poprawiono także jedno zdanie na s. 169, gdzie w wydaniu z 2012 r. autorzy błędnie przypisali Armii Czerwonej zajęcie Albanii i Grecji w 1944 r. Paginacja w wydaniu z 2015 r. jest taka sama jak z 2012 r. i te same błędy, przemilczenia i manipulacje. Rzekoma nowość tego podręcznika to jest jakiś trick reklamowy Wydawnictwa „Nowa Era”. Będę pisał, oczywiście, o wydaniu z 2015 r., ale to samo dotyczy wydania z 2012 r.

W podręczniku całkowicie została pominięta działalność niepodległościowa Józefa Piłsudskiego. Nie ma wzmianki o działalności konspiracyjnej Związku Walki Czynnej i Polskiej Organizacji Wojskowej. Nie ma dobrego zdjęcia ani biogramu Marszałka, choć są biogramy innych polityków ówczesnej Europy i świata. (Pod zdjęciem z internowania w Magdeburgu błąd w opisie: niemiecki oficer to nie jest żaden książę (s. 66). Całkowicie przemilczano zasługi Naczelnika Państwa dla wprowadzenia reform społecznych – jak nadanie praw wyborczych dla kobiet – 28 listopada 1918 r. Nadanie kobietom prawa wyborczego, 8-godzinny dzień pracy i ubezpieczenia społeczne autorzy opisali jako reformy „nowych władz” (s. 68), a były to dekrety Naczelnika Państwa. W artykule „Bitwa Warszawska” autorzy nie wymienili nazwiska Józefa Piłsudskiego i nie napisali o znaczeniu bitwy dla Polski, Europy i świata (s. 75). Nie ma nazwiska Józefa Piłsudskiego, a to on osobiście poprowadził zwycięskie uderzenie na armie bolszewickie. W „Infografice” jest maleńkie zdjęcie Józefa Piłsudskiego (s. 76) i duże, wyraziste zdjęcie Lwa Trockiego – organizatora Armii Czerwonej, komisarza ds. wojskowych i floty wojennej (s. 77). (Nota bene zdjęcie J. Piłsudskiego rozmawiającego z E. Śmigłym-Rydzem (s. 76) jest z dn. 24 września 1920 r., z miejscowości Lipsk, powiat augustowski, a nie z czasów bitwy warszawskiej. W tym dniu J. Piłsudski był w Lipsku i Lipszczanach. Zatem podpis pod zdjęciem jest błędny). Józef Piłsudski – działacz niepodległościowy – został błędnie zaliczony do stronnictwa proaustriackiego (s. 12). W opisie znaczenia bitwy warszawskiej 1920 r. nie podkreślono, że Polacy obronili kulturę europejską przed terrorem bolszewickim.

W rozdziale o Niemczech autorzy zamieścili – nie wiadomo z jakiego powodu – wiele zdjęć Hitlera i to dobrych. W bardzo krótkim opisie ideologii narodowego socjalizmu (s. 30) zapomnieli wymienić Słowian, których Hitler również zaliczył do rasy niższej, tak jak Żydów. Wspomnieli o tym, gdy opisywali okupację niemiecką w Europie środkowej i wschodniej (s. 150, 142). Nie ma opisu ustaw norymberskich czyli ustaw rasowych z 1935 r. i jasnego stwierdzenia, że ideologia hitlerowska nie ma podstaw naukowych; to jest biologiczny rasizm – ideologia zbrodnicza (s. 34). Na s. 32 – 33 w infografice „Społeczeństwo III Rzeszy” – Niemcy prezentują się bardzo dobrze, co prawda brak SA (Sturmabteilungen der NSDAP) – Oddziałów Szturmowych i BDM (Bund Deutscher Maedel) – Związku Niemieckich Dziewcząt, ale całość jest właściwie reklamą hitleryzmu. Tylko jedno małe zdjęcie „Wykluczeni” (opis bez Słowian i Romów). Autorzy nie zamieścili zdjęć, np. z „kryształowej nocy”, o której piszą na s. 34. W całym podręczniku autorzy używają określenia „naziści”, chociaż ten termin wprowadzony przez Amerykanów rozpowszechnił się dopiero po II wojnie światowej. W Polsce używało się i używa określeń: „Niemcy”, „hitlerowskie Niemcy”, „hitlerowcy”. Uprawnione byłoby określenie „naziści niemieccy”.

Najwięcej jednak manipulacji, błędów i przemilczeń dotyczy II wojny światowej. Całkowicie zostały pominięte walki Wojska Polskiego z Armią Czerwoną, która działając w porozumieniu z Niemcami zaatakowała Polskę 17 września 1939 r. Autorzy nie opisali żadnych bitew i walk. Przemilczeli obronę Grodna, gdzie wsławiła się młodzież polska – „Orlęta Grodzieńskie”. Przemilczeli bitwy pod Wytycznem, Szackiem, Milanowem, obronę Wilna, bitwę w rejonie Sopockiń i Kodziowiec. Napisali tylko, że „niektóre posterunki polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza broniły się z wielką determinacją” (s. 127). Mogli wymienić choć Sarny i Czortków. Nie piszą o masowych morderstwach popełnionych na wziętych do niewoli oficerach i żołnierzach. Jest tylko wzmianka o wymordowaniu oficerów po bitwie pod Szackiem i cywilnych obrońców Grodna i Wilna (s. 131).

W rozdziale „Podbój Europy przez Stalina i Hitlera” (s. 132 – 140) syntetycznie przedstawiono agresywne działania Niemiec i Związku Sowieckiego. W artykule „Bitwa o Anglię” jest tylko wzmianka o polskich pilotach (s. 137). Dopiero w infografice napisano trzy zdania i zamieszczono jedno maleńkie zdjęcie Dywizjonu 303 (s. 138). Na s. 139 znalazło się jednak duże, dobre zdjęcie… Göringa. Nie ma nazwisk ani zdjęć polskich bohaterów Bitwy o Anglię, asów lotnictwa: Stanisława Skalskiego, Witolda Urbanowicza, Józefa Františka, Jana Zumbacha, Mirosława Fericia. Spośród dywizjonów latających na „Hurricane’ach” Dywizjon 303 zestrzelił najwięcej samolotów niemieckich (wg obliczeń pilotów było to 126 maszyn.) Wszyscy piloci polscy z dywizjonów polskich i brytyjskich zestrzelili ponad dwieście niemieckich samolotów. Na s. 207 jest wymieniony 302 Dywizjon Myśliwski i „kilka dywizjonów myśliwskich oraz cztery bombowe”. Na s. 133 i 206 jest wymieniona Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, która brała udział w walkach o Nar­wik w 1940 r., ale nazwiska dowódcy gen. Zygmunta Bohusza-Szyszki nie podano. Nie ma wzmianki o złamaniu szyfru „Enigmy”.

W rozdziale „Polityka okupacyjna Niemiec” na s. 150 zamieszczono podpis pod zdjęciem: „Niemiecki obóz koncentracyjny w Oświęcimiu (Auschwitz) na ziemiach polskich założono w 1940 r.” W tym jednym zdaniu jest kilka przekłamań. Niemiecki obóz koncentracyjny nazywał się „KL Auschwitz” i został założony na terenach polskich ziem podbitych, okupowanych i włączonych do III Rzeszy Niemieckiej. Bez tych informacji mamy do czynienia z zamieszaniem terminologicznym, które jest źródłem potwornego kłamstwa. Podobne potworne kłamstwo wychodzi z diagramu na s. 152. Przy nazwie „Polska” brązowym kolorem zaznaczono liczbę Żydów zamordowanych podczas II wojny światowej – 2,95 mln. Niebieskim kolorem oznaczono ludność żydowską, która ocalała – 350 tys. ZSRR – liczba zamordowanych – 1 mln, ocalonych 2 mln. Niemcy – liczba zamordowanych 137,5 tys., ocalonych 428,5 tys. Podłość tej manipulacji polega na tym, że użyto nazwy państwa „Polska” a przecież jego terytorium było okupowane przez Niemców i Sowietów. Krótkie wprowadzenie tekstowe do diagramu niczego nie wyjaśnia. Z diagramu nie wynika, że to funkcjonariusze aparatu państwowego hitlerowskich Niemiec wymordowali ok. 6 mln europejskich Żydów. Na mapie „Europa pod okupacją niemiecką” (s. 156) w legendzie zaznaczono: „Bełżec – obozy zagłady”, „Dachau – niemieckie obozy koncentracyjne”. Z tego opisu wynika, że Bełżec nie był niemieckim obozem zagłady (tylko jakim?). Autorzy dwie strony poświęcili na przedstawienie napisu nad bramą niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz: „Arbeit macht frei” (s. 216-217). Informują o kradzieży napisu, ale nie podali, że złodzieje ukradli napis na zlecenie szwedzkiego biznesmena a sprawa nie została dokładnie wyjaśniona.

W rozdziale „Postawy wobec holokaustu” (s. 154, 155) nie opisano działalności Ireny Sendlerowej. To jest manipulacja. O Irenie Sendlerowej jest krótka notatka biograficzna kilkadziesiąt stron dalej przy tekstach źródłowych o zagładzie getta warszawskiego (s. 198), z pominięciem informacji, że działała w Delegaturze Rządu na Kraj. Na s. 154 wymieniona jest Rada Pomocy Żydom „Żegota” pod kierownictwem Juliana Grobelnego i wymieniony jest Władysław Bartoszewski, zamieszczono trzy jego zdjęcia z KL Auschwitz. Całkowicie pominięto nazwisko Zofii Kossak-Szczuckiej, katolickiej pisarki, która była inicjatorką i wraz z Wandą Krahelską-Filipowiczową współprzewodniczącą Komitetu Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. Trzeba dodać, że to Zofia Kossak-Szczucka włączyła Władysława Bartoszewskiego do działalności w „Żegocie”. Całkowicie została pominięta rola Rządu Polskiego w Londynie, Armii Krajowej i Delegatury Rządu na Kraj w ratowaniu ludności żydowskiej. Autorzy napisali, że w ratowaniu zaangażowało się „wiele osób” (s. 154), podczas gdy w pomoc było zaangażowanych – według szacunków – ponad 1 mln osób, może ok. 1,5 mln osób, struktury Polskiego Państwa Podziemnego podległego Rządowi w Londynie, Delegatura Rządu, Armia Krajowa oraz liczni księża i zakony. Brak wzmianki o przyznanych medalach „Sprawiedliwy wśród narodów świata”.

Autorzy uznali Polaków za winnych zbrodni w Jedwabnem w lipcu 1941 roku (s. 155 i mapa s. 195), po ataku Niemiec na Związek Sowiecki i zajęciu tych terenów przez armię niemiecką. Całkowicie pominęli obecność w Jedwabnem niemieckiej żandarmerii i Gestapo. Pominęli obecność na tych terenach specjalnych grup operacyjnych niemieckiej policji Sipo i SD „Einsatzgruppen”, których celem było mordowanie ludności żydowskiej (o tych grupach piszą na s. 152). W dniu 27 czerwca 1941 r. w Białymstoku oddział policji niemieckiej dowodzony przez mjr. Weisa spalił ok. 1000 osób w synagodze. Prace archeologiczne w Jedwabnem przerwano na żądanie środowisk żydowskich, gdy ekipa znalazła łuski z niemieckiej broni i pocisk. Później uznano, że to nie jest pocisk.

W rozdziale „Ruch oporu w krajach okupowanych” autorzy błędnie napisali, że najwcześniej, bo „już od 13 listopada 1939 r. w Polsce powstał Związek Walki Zbrojnej” (s. 155). Jednak kilkadziesiąt stron dalej piszą, że jedną z pierwszych organizacji konspiracyjnych była „Służba Zwycięstwu Polski (SZP) z dowódcą gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim” (s. 188). Błędnie napisali, że została „utworzona w momencie kapitulacji Warszawy (s. 188). SZP została utworzona dzień wcześniej tj. 27 września 1939 r. Dzisiaj to Dzień Polskiego Państwa Podziemnego.

O Armii Krajowej autorzy napisali, że była „najliczniejszą organizacją konspiracyjną na świecie” (s. 188) i podali liczbę 400 tys. żołnierzy. Jednak zdjęcie oddziału partyzanckiego zamieścili tylko jedno przy tekście o walkach z UPA (s. 199) – przedstawia grupę odpoczywających partyzantów. Natomiast na s. 155 jest zdjęcie partyzantów sowieckich przy wysadzaniu pociągu. Nie ma zdjęć komendantów Armii Krajowej. Jednak autorzy nie pożałowali miejsca na s. 183 na zamieszczenie zdjęcia organizatora Gestapo, szefa SS i policji Heinricha Himmlera, który z uśmiechem wita się z rodziną niemieckich kolonistów. Na tej samej stronie jest zdjęcie Hansa Franka przed kompanią honorową, a powinno być zdjęcie afiszy śmierci.

Na s. 188 autorzy nie wspomnieli o przekazywaniu informacji wywiadowczych przez wywiad AK dla wywiadu brytyjskiego, np. o ściśle tajnym ośrodku rakietowym w Peenemuende oraz o przekazaniu dokumentacji i części rakiety V-2 do Anglii. Nie ma wzmianki o utrzymywaniu stałej łączności radiowej i kurierskiej z Rządem Polski w Londynie. Tylko jedno zdanie o cichociemnych jest na s. 190 przy artykule o strukturze Państwa Podziemnego, a powinno być przy AK i nie tylko jedno zdanie. Nie ma informacji o Szarych Szeregach i małym sabotażu, o szkoleniu wojskowym. Działalności AK nie można opisać w dwóch zdaniach, nawet w „Zakresie podstawowym”, tak jak to zrobili autorzy (vide s. 188). Wspomnieli o strukturze i okręgach, ale nie wprowadzili istotnego rozróżnienia na placówki i oddziały partyzanckie. Żołnierze AK z placówek mieszkali i pracowali na swoim terenie, ale też brali udział w konspiracyjnym szkoleniu wojskowym i akcjach dywersyjnych. Natomiast żołnierze z oddziałów partyzanckich przebywali w lasach, skąd uderzali na Niemców.

Na s. 190 autorzy napisali o wydawaniu podziemnej prasy i książek. Jako przykład mogli wymienić „Biuletyn Informacyjny” – tygodnik AK i książkę Arkadego Fiedlera „Dywizjon 303”, wydaną w Londynie w 1942 r. i w następnym roku w Warszawie w podziemnym wydawnictwie Tajne Wojskowe Zakłady Wydawnicze. W tym samym wydawnictwie była wydana w 1943 r. książka „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego (pseudonim Juliusz Górecki).

W rozdziale „Wojna poza Europą” autorzy pisząc o walkach w Afryce północnej wymienili Samodzielną Brygadę Strzelców Karpackich (s. 159), ale nazwiska dowódcy gen. Stanisława Kopańskiego nie podali, nie zamieścili jego zdjęcia. Jest natomiast duże i dobre zdjęcie… gen. Rommla (s. 159). Nazwisko Kopańskiego wymienione jest na s. 208, ale błędnie podano jego imię – Władysław. Nie ma jego notki biograficznej, a był jednym z najbardziej zasłużonych generałów, dowódcą 3 Dywizji Strzelców Karpackich i Szefem Sztabu Narodowego Wodza do 1947 r. (w indeksie osób nazwiska nie ma). W podręczniku nie ma wzmianki o walkach polskiego lotnictwa w Afryce północnej. Zasłużył się tam as polskiego lotnictwa Stanisław Skalski.

Na s. 161 autorzy podręcznika zamieścili duże zdjęcie, na pół strony, niemieckiej łodzi podwodnej U-Boot z dokładnym opisem i komentarzem: „Załoga U-Boota składała się z 44 marynarzy, którzy musieli pełnić służbę w bardzo trudnych warunkach”. Czyżby autorzy chcieli wzbudzić współczucie dla marynarzy hitlerowskiej Kriegsmarine? Z niewiadomych powodów nie zamieszczono zdjęcia polskiego okrętu podwodnego ORP „Orzeł”, nie opisano jego bohaterskiej epopei. Autorzy podręcznika napisali o nim dwa krótkie zdania (s. 212) i jedno o zaginięciu (s. 206). Nie zamieszczono zdjęcia dowódcy ORP „Orzeł” kmdr. ppor. Jana Grudzińskiego. Nie wspomniano o poszukiwaniach wraku ORP „Orzeł”, które trwają do dzisiaj. W tradycji polskiej Marynarki Wojennej jest oddawanie salutu przez każdy okręt przepływający przez Morze Północne.

O „Sonderaktion Krakau” jest jedno zdanie na s. 182 bez daty i podania liczby aresztowanych profesorów. Nie ma informacji o śmierci wielu z nich. Autorzy powinni podać kilka podstawowych faktów, np. że w dniu 6 listopada 1939 r. w Krakowie SS, policja i Gestapo podstępnie aresztowało 183 profesorów i pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczej i Akademii Handlowej. Profesorów wywieziono do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. W wyniku warunków obozowych – głodu, cierpienia, znęcania się esesmanów – zmarło trzynastu profesorów, wśród nich: Ignacy Chrzanowski, profesor literatury polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, Stanisław Estreicher, profesor historii prawa – były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Antoni Meyer, dr praw, inż. górnictwa z Akademii Górniczej, prof. Kazimierz Kostanecki, były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezes Polskiej Akademii Umiejętności. Dwóch profesorów zamordowano w innych obozach. Pięciu profesorów zmarło z wycieńczenia i chorób wkrótce po zwolnieniu z Sachsenhausen. Ponad czterdziestu naukowców więziono w obozie koncentracyjnym Dachau.

O Rządzie Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie autorzy podręcznika z uporem piszą „rząd emigracyjny” (s. 187), tak jak propaganda niemiecka i sowiecka w czasie wojny, a po wojnie komuniści w PRL. Takie autorskie nazewnictwo jest niezgodne z Podstawą programową z 2009 r. i Programem nauczania, na który powołuje się Wydawnictwo „Nowa Era”. W podręczniku nie ma zdjęć prezydentów RP Władysława Raczkiewicza i Augusta Zaleskiego. Premier i Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski, ma dobre zdjęcie i ogólnikowy biogram. Podobnie gen. Władysław Anders. Nie ma zdjęć generałów: Kazimierza Sosnkowskiego, Stanisława Maczka, Zygmunta Bohusza-Szyszki, Stanisława Kopańskiego, Stanisława Sosabowskiego, Bronisława Ducha. Jest natomiast duże zdjęcie „marszałka” Rokossowskiego (s. 259).

W rozdziale „Ocena powstania” autorzy uznali, że „jedynym rzeczywistym zwycięzcą powstania warszawskiego był Józef Stalin” (s. 205). Trzeba zauważyć, że podobne opinie były drukowane w niemieckich gazetach wydawanych w języku polskim dla ludności Generalnego Gubernatorstwa. Podobnej treści zapiska jest w „Dziennikach” Goebbelsa. Jednak młodzież z polskich szkół zasługuje na coś lepszego niż hasła hitlerowskiej propagandy, a po wojnie – propagandy komunistycznej, która potępiała powstanie. Młodzież z polskich szkół powinna znać całą prawdę: powstanie warszawskie było walką o niepodległość całej Polski, a taka szansa była ostatnia w czasie II wojny światowej. Władze polskie najbardziej liczyły na pomoc państw zachodnich, a nie Sowietów, jak to się często dzisiaj sądzi. Należy podkreś­lić, że hitlerowskie Niemcy to była taka dzicz, przeciwko której należało walczyć do końca. Autorzy podręcznika opisali walki w Warszawie bez wymienienia nazw Szare Szeregi i batalionów harcerskich „Zośka” i „Parasol”. Zwycięzcami powstania warszawskiego są młodzi ludzie, którzy 1 sierpnia wychodzą z biało-czerwonymi opaskami na ulice miast i wszyscy ci, którzy szanują krew i łzy mieszkańców powstańczej Warszawy.

W artykule „Lądowanie aliantów we Włoszech” autorzy napisali o walkach 2. Korpusu Polskiego na s. 168 – jedno zdanie, trochę więcej na s. 209. Na s. 168 piszą o „zajęciu przez 2. Korpus Polski Monte Cassino”. Natomiast na s. 209 piszą o „zdobyciu 18 maja 1944 r. klasztoru na Monte Cassino” i podkreślają znaczenie strategiczne – otwarcie drogi na Rzym. Jak wiadomo Monte Cassino zostało zdobyte w wyniku manewru oskrzydlenia. Jest wspomniane wyzwolenie Bolonii 21 kwietnia 1945 r. – jako „zajęcie” (s. 209), ale na fotografię z owacyjnego powitania przez mieszkańców brakło miejsca. W bitwie o Bolonię zginęło 249 oficerów i żołnierzy, rannych zostało 1219. Nie zostały wymienione inne miasta wyzwolone przez Polaków: Loreto (wielki cmentarz żołnierzy polskich), Ankona, Pesaro. Wszędzie żołnierze polscy byli entuzjastycznie witani. Mieszkańcy Loreto byli szczególnie wdzięczni za oszczędzenia miasta w czasie walk.

O walkach 1. Korpusu i 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka we Francji autorzy napisali dwa zdania (bitwa pod Falaise, s. 209). Także dwa zdania o walkach tej dywizji w Belgii, Holandii i kapitulacji dowództwa Kriegsmarine w Wilhelmshaven (s. 209). Nie ma wzmianki o wyzwoleniu Gandawy i owacyjnego powitania przez mieszkańców. Nie ma zdjęcia, które pokazałoby radość i entuzjazm mieszkańców Gandawy. Nie ma zdjęć z entuzjastycznego powitania polskich żołnierzy przez mieszkańców Bredy. Były tam napisy w języku polskim: „Dziękujemy Wam Polacy”. Nie ma zdjęcia gen. Stanisława Maczka wyzwoliciela Bredy, obywatela honorowego Holandii. O 1. Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej i o walkach o Arnhem jest kilka zdań. Zdjęcia dowódcy gen. Stanisława Sosabowskiego i jego biogramu nie ma. Wymienione jest tylko jego nazwisko, bez imienia. W indeksie osób nazwiska nie ma.

W wydaniu z 2012 r. przy opisie rozmachu działań Armii Czerwonej autorzy mocno przesadzili błędnie przypisując jej zajęcie do grudnia 1944 r. Albanii i Grecji (s. 169). W wydaniu z 2015 r. to poprawili i nazwy tych dwóch krajów znikły (s. 169). Bitwie pod Stalingradem poświecili trzy strony: 145 oraz 176 i 177, gdzie jest sześć zdjęć – włącznie z ogromnymi pomnikami upamiętniającymi walki. Zdjęć polskich pomników w podręczniku nie ma, a powinny być – np. Westerplatte. Na s. 171 nie ma informacji o udziale 1. Armii Wojska Polskiego w zdobyciu Berlina, a taką wiadomość zamieszczono kilkadziesiąt stron dalej (s. 213) w artykule „Wojsko Polskie w ZSRR”. Zdjęcia Bramy Brandenburskiej z polską flagą nie ma.

W rozdziale „Początki władzy komunistów” o procesie szesnastu przywódców Polski Podziemnej w Moskwie autorzy napisali, że „ogłoszono wyrok kilkuletniego więzienia dla Leopolda Okulickiego i Jana Stanisława Jankowskiego, członka Delegatury Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj” (s. 231). W rzeczywistości gen. L. Okulicki – ostatni komendant Armii Krajowej – został skazany na 10 lat więzienia, a Jan Stanisław Jankowski – wicepremier – na 8 lat. A zatem nie były to wyroki kilkuletnie, jak błędnie napisali autorzy. Gen. L. Okulicki prawdopodobnie został zamordowany 24 grudnia 1946 r. w moskiewskim więzieniu. Wicepremier Jan Stanisław Jankowski prawdopodobnie został zamordowany w więzieniu we Włodzimierzu nad Klaźmą 13 marca 1953 r. na dwa tygodnie przed końcem wyroku.

Rozdział „Polska w czasach stalinizmu” to bardzo zakłamana część podręcznika. Masowy terror i dziesiątki tysięcy zamordowanych został określony jako „Represje polityczne” (s. 245). Nie ma podanej liczby osób skazanych na karę śmierci, zmarłych w aresztach i więzieniach. Według IPN to jest ponad 20 tys. osób. W latach 1944–1954 funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego aresztowali ponad 243 tys. osób. W latach 1945–1953 w więzieniach przebywało ok. 756 tys. osób, ok. 30% z nich to więźniowie polityczni. Autorzy podręcznika w wydaniu z 2012 r. powtórzyli ubeckie kłamstwo, że bohater „Kamieni na szaniec”, Jan Rodowicz, ps. „Anoda”, zginął podczas próby ucieczki: „Podczas próby ucieczki z siedziby Urzędu Bezpieczeństwa (UB) na ul. Koszykowej zginął także słynny działacz Szarych Szeregów i AK Jan Rodowicz, pseud. Anoda” (s. 245). W wydaniu z 2015 r. napisali, że zginął w siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa: „W siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa (UB) na ul. Koszykowej zginął także słynny działacz Szarych Szeregów i AK Jan Rodowicz, pseud. Anoda (s. 245)”. Jeden z największych bohaterów Podziemia, harcerz, podchorąży i oficer AK został nazwany „działaczem” Szarych Szeregów i AK. Jego zdjęcia nie ma. Na s. 242–243 autorzy zamieścili infografikę „Stalinizm w Polsce”, która jest właściwie reklamą stalinizmu: kolorowe komunistyczne plakaty i jedno maleńkie zdjęcie „Proces członków Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”. W artykule o socrealizmie (s. 243) brak oceny tej epoki w kulturze, gdy pod koniec lat czterdziestych komuniści sterroryzowali środowiska twórcze: jednych zmuszając do milczenia, drugich do przyjęcia absurdalnych kanonów oficjalnej sztuki, która stała się rodzajem komunistycznej propagandy. Natomiast na s. 246 autorzy zamieścili bardzo interesujący materiał – świadczący o całkowitym podporzadkowaniu Moskwie władz PRL – to jest zdjęcie maszynopisu Konstytucji PRL z własnoręcznymi poprawkami Stalina.

Autorzy w różny sposób piszą o demonstracjach i krwawych walkach ulicznych. W Berlinie w czerwcu 1953 r. było „Powstanie Berlińskie” (s. 252 – 253), natomiast w Poznaniu w czerwcu 1956 był „tzw. poznański Czerwiec” (oryginalna pisownia, s. 260). Nie był to „tzw. poznański Czerwiec”, ale Powstanie Poznańskie, gdzie manifestanci zdobyli trochę broni, którą skierowali przeciw UB i MO. Ilustracją do walk w Berlinie jest zdjęcie czołgu na ulicy (s. 252), a w Poznaniu – małe zdjęcie wiecu, gdzie wyraźnie widać tylko architekturę (s. 261). Nie ma zdjęcia manifestantów z flagą. Krwawe starcia robotników z wojskiem i milicją w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu zostały nazwane „wydarzeniami na Wybrzeżu” (s. 311), a powinno być: „Powstanie robotników na Wybrzeżu i demonstracje na terenie kraju”. Autorzy przyjęli nazewnictwo z komunistycznej propagandy: „wydarzenia na Wybrzeżu”, „wydarzenia marcowe”, „grudniowe”, „sierpniowe”. Autorzy często stosują formę bezosobową, np. na s. 311: „W Warszawie na najwyższym szczeblu władzy wydano wówczas rozkaz o użyciu broni wobec protestujących”. Stosują formę bezosobową, by nie napisać na jakim to „szczeblu” i kto wydał rozkaz. Zdjęcie zamieszczone na s. 311 jest bardzo małe, a przedstawia Komitet Wojewódzki PZPR w Gdańsku podpalony przez robotników. Autorzy nie zamieścili znanego zdjęcia przedstawiającego robotników niosących zastrzelonego Zbigniewa Godlewskiego (lat 18). Te i inne zdjęcia są przecież w zbiorach IPN.

Autorzy przemilczają lub pomniejszają różne formy oporu i sprzeciwu wobec władz komunistycznych w PRL. Na s. 309 napisali o „Liście 34” z marca 1964 r., ale całkowicie zafałszowali jego najgłębszy sens pomijając fakt, że był to protest przeciwko cenzurze, co było jasno sformułowane w liście, a nie tylko ogólnie „przeciwko polityce kulturalnej państwa”, „ograniczeniom przydziału papieru na druk książek oraz prasy” – jak napisali autorzy na s. 309. W podręczniku nie podali pełnej treści listu, który jest bardzo krótki – powinien to być materiał źródłowy. Nie wymienili ani jednego spośród 34 sygnatariuszy. Kilkanaście nazwisk powinni byli wymienić, bo byli to wówczas najwybitniejsi ludzie kultury polskiej: pisarze, naukowcy – wielu intelektualistów znanych na świecie. Warto wymienić te nazwiska: Leopold Infeld, Maria Dąbrowska, Antoni Słonimski, Paweł Jasienica, Konrad Górski, Maria Ossowska, Kazimierz Wyka, Tadeusz Kotarbiński, Karol Estreicher, Stanisław Pigoń, Jerzy Turowicz, Anna Kowalska, Mieczysław Jastrun, Jerzy Andrzejewski, Adolf Rudnicki, Paweł Hertz, Stanisław Cat-Mackiewicz, Stefan Kisielewski, Jan Parandowski, Zofia Kossak-Szczucka, Jerzy Zagórski, Jan Kott, Wacław Sierpiński, Władysław Tatarkiewicz, Edward Lipiński, Stanisław Dygat, Adam Ważyk, Marian Falski, Melchior Wańkowicz, Jan Szczepański, Aleksander Gieysztor, Julian Krzyżanowski. List został opublikowany za granicą w Europie zachodniej, Stanach Zjednoczonych i ogłoszony przez Radio Wolna Europa. Władze komunistyczne odpowiedziały represjami i szykanami, o czym piszą autorzy podręcznika na s. 309, ale podpis wycofał tylko Konrad Górski, a nie część sygnatariuszy. Żądania polskich intelektualistów były popierane przez profesorów w Europie zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Poparcia udzielił znakomity pisarz włoski Alberto Moravia.

W podręczniku przemilczana jest sprawa aresztowania w październiku 1964 r. jednego z sygnatariuszy „Listu 34” Melchiora Wańkowicza i skazania go na 3 lata więzienia za przekazanie materiałów do Radia Wolna Europa. Miał wówczas 72 lata. Z powodu protestów w kraju i za granicą pisarz został wypuszczony, ale wyroku nie uchylono.

W artykule „Marzec 1968” autorzy używają bezosobowej formy, by nie wskazywać sprawców, gdy byli to komuniści. Napisali: „organizowano (…) antysemickie i antyinteligenckie wiece w fabrykach” (s. 310). Nie chcieli napisać, że to na rozkaz tow. Gomułki – i za zezwoleniem Moskwy – aparat partyjny PZPR zorganizował kampanię przeciwko swoim towarzyszom z partii, którzy jednego dnia byli dobrymi towarzyszami a następnego… syjonistami. Nie zechcieli napisać, że za zwolnienia z wojska odpowiedzialny był osobiście gen. Jaruzelski.

Nie można się zgodzić z opinią autorów o kompromitacji Polski na forum międzynarodowym (s. 310). „Wydarzenia” marcowe skompromitowały PZPR i jej totalitarną ideologię. Postawa młodzieży i całego społeczeństwo polskiego jest godna podziwu i zasługuje na najwyższe uznanie. Marzec 1968 r. to powód do dumy narodu polskiego. Oto za udział w demonstracji przeciwko zakazowi wystawiania „Dziadów” Adama Mickiewicza relegowanych zostało – niezgodnie z ówczesnym prawem – dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego: Adam Michnik i Henryk Szlajfer. Wtedy w ich obronie wystąpili studenci w większości miast akademickich. Doszło do masowych demonstracji i starć z milicją. Studenckie demonstracje przeszły przez całą Polskę, były także w miastach, gdzie nie było wyższych uczelni. Tam demonstrowała młodzież ze szkół średnich. Autorzy podręcznika nie podali, że w czasie demonstracji funkcjonariusze MO i SB zatrzymali ponad 2700 osób – z tego 959 to studenci. Rozpoczęto 207 śledztw, 150 osób aresztowano. Studentów relegowanych z uczelni wcielono do karnych jednostek Ludowego Wojska. „Marzec” 1968 r. to chwała środowiska studenckiego i społeczeństwa polskiego, a hańba PZPR i reżimowego aparatu władzy. Autorzy nie rozróżniają postawy społeczeństwa od działań reżimu komunistycznego – to błąd podstawowy.

W podręczniku całkowicie przemilczano stanowisko biskupów polskich w sprawie „wydarzeń” marcowych. W dniu 21 marca 1968 r. Episkopat Polski ogłosił komunikat, który został odczytany w niedzielę 31 marca 1968 r. z ambon w koś­ciołach. Biskupi potępili użycie środków przemocy wobec demonstrantów: „Stosowanie środków przemocy fizycznej nie prowadzi do prawdziwego rozwiązania napięć pomiędzy ludźmi ani pomiędzy grupami społecznymi. Brutalne użycie siły uwłacza godności ludzkiej – i zamiast służyć utrzymaniu pokoju, rozjątrza tylko bolesne rany”. W memoriale do rządu PRL biskupi występowali o uwolnienie aresztowanych i zaniechanie represji. Jeszcze raz biskupi zabrali głos o „wydarzeniach” marcowych w komunikacie z 3 maja 1968 r. O działaniach Episkopatu i interpelacji Koła Poselskiego „Znak” nie ma wzmianki w podręczniku historii. Nie ma też zdjęcia, które by przedstawiało milicjantów bijących demonstrantów pałkami i chmury gazów łzawiących.

W rozdziale „Tworzenie się opozycji” (s. 308–310) jest wiele manipulacji. Na s. 310 wymienione jest „komunistyczne harcerstwo”, chodzi oczywiście o „Drużyny Walterowskie” założone przez Jacka Kuronia, które nie miały nic wspólnego z harcerstwem, a wprost przeciwnie, służyły do rozbijania i zwalczania harcerstwa polskiego odrodzonego po październiku 1956 r. Wzorem dla „Drużyn Walterowskich” byli sowieccy pionierzy. Pisanie, że „kontynuowali działalność opozycyjną” (s. 310), to jest manipulacja. Przy liście do partii Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego autorzy podręcznika podali, że dwaj młodzi działacze PZPR „przeprowadzili krytykę systemu panującego w Polsce” (s. 309), ale nie dodali, że z pozycji marksistowsko-leninowskich (podobną krytykę przeprowadził Milovan Dżilas w Jugosławii). List do partii pozostał bez echa. Natomiast autorzy po wyjściu z więzienia cieszyli się popularnością jako byli więźniowie polityczni. Z działaczy konspiracyjnych czy opozycyjnych sprzed 1980 r. w tekście są zdjęcia tylko Adama Michnika i Jacka Kuronia (s. 310) oraz Lecha Wałęsy (s. 333) z notką biograficzną. Na s. 339 jest zdjęcie Tadeusza Mazowieckiego już jako premiera „pierwszego niekomunistycznego rządu”, co jak wiadomo jest błędne, gdyż był to rząd jak najbardziej komunistyczny, bo wszystkie najważniejsze resorty były w rękach komunistów.

Autorzy podręcznika całkowicie pominęli działalność antykomunistycznych grup i organizacji konspiracyjnych. Nie ma ani jednego zdania o podziemnej grupie „Ruch” (1965–1970) założonej przez braci Czumów: Andrzeja i Benedykta oraz oficera AK i cichociemnego Mariana Gołębiewskiego. Andrzej Czuma został skazany na 7 lat więzienia. W 1970 r. był głośny proces grupy „taterników”, którzy przenosili przez Tatry wydawnictwa paryskiej „Kultury”. Maciej Kozłowski – skazany na 4,5 roku więzienia, Jakub Karpiński – na 4 lata. MSW odnotowało, że w 1970 r. za „wrogą propagandę” aresztowano 120 osób i 50 osób za przynależność do podziemnych organizacji. Takich informacji w podręczniku nie ma.

W sierpniu 1968 r. po najeździe na Czechosłowację armii Związku Sowieckiego, Ludowego Wojska Polskiego, armii Węgier, Bułgarii i NRD – na terenie Polski doszło do bardzo licznych akcji protestu przeciwko inwazji. To był wybuch działalności konspiracyjnej. Ulotki kolportowano w 64 miejscowościach, w niektórych wielokrotnie. W 49 miejscowościach pojawiło się ponad 200 napisów. Jawnie zaprotestowali polscy intelektualiści: Zygmunt Mycielski, Jerzy Andrzejewski i Sławomir Mrożek. W proteście poświęcił życie Ryszard Siwiec, żołnierz AK, który 8 września 1968 r. podpalił się na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Protestowała emigracja niepodległościowa: Prezydent i Rząd RP na uchodźstwie w Londynie oraz uczestnicy licznych demonstracji. W Krakowie podziemna organizacja młodzieżowa Armia Wyzwolenia rozrzuciła tysiące ulotek. Cała akcja protestu przeciw inwazji na Czechosłowację oraz solidarności z Czechami i Słowakami została w podręczniku przemilczana. Wymienione jest tylko nazwisko Ryszarda Siwca, bez informacji o nim (s. 298) i bez zdjęcia. Z organizacji podziemnych autorzy podręcznika wymienili tylko Polskie Porozumienie Niepodległościowe, które powstało w 1976 r. (s. 316). Jako inicjator grupy wymieniony jest Zdzisław Najder, a należało też wymienić Andrzeja Kijowskiego, Jana Olszewskiego, Jana Józefa Szczepańskiego, Jana Zarańskiego.

Bardzo dużo manipulacji jest w rozdziale „Początki opozycji”. Słusznie autorzy powstanie opozycji związali z kampanią przeciwko zmianom w konstytucji w 1975 r. Komunistom chodziło o wprowadzenie zapisów o kierowniczej roli PZPR, nienaruszalnym sojuszu z ZSRR i o zależności praw obywateli od wykonywania obowiązków. Słusznie napisali, że zmiany wywołały protesty środowisk opozycyjnych i Kościoła katolickiego, ludzi nauki, sztuki, artystów i kombatantów (s. 315). Tutaj, tak samo jak przy „Liście 34”, autorzy podręcznika nie wymienili żadnych nazwisk, a powinni wymienić kilkanaście. Pierwszy zaprotestował Episkopat Polski na czele z kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Następnie prof. Edward Lipiński złożył w sejmie list podpisany przez 59 sygnatariuszy, stąd „List 59”. Inicjatorem był Jan Olszewski. List podpisali m.in.: Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jerzy Ficowski, Zbigniew Herbert, Anna Kamieńska, Jakub Karpiński, Wojciech Karpiński, Jan Kielanowski, Stefan Kisielewski, Leszek Kołakowski, Julian Kornhauser, Ryszard Krynicki, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, ks. Stanisław Małkowski, Adam Michnik, Zygmunt Mycielski, Jerzy Narbutt, Jan Olszewski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, o. Jacek Salij, Stanisław Skalski, Antoni Słonimski, Wisława Szymborska, Jacek Trznadel, Adam Zagajewski, ks. Jan Zieja, Wojciech Ziembiński. W styczniu „List 59” podpisali jeszcze m.in. Mieczysław Kotlarczyk, Hanna Malewska, Hanna Rudzka-Cybisowa.

Następnie był „List 14” (albo 18) pierwszy podpisany: gen Mieczysław Boruta-Spiechowicz. „List 101” podpisany przez artystów, ludzi sztuki, nauki. Inicjatorem był Wiktor Woroszylski i Jacek Bocheński. Podpisani m.in.: Miron Białoszewski, Adam Ważyk, Kazimierz Brandys, Andrzej Kijowski, Leszek Kołakowski, Halina Mikołajska.

W sumie kilka tysięcy osób przesłało protesty do sejmu. Poprawki złagodzono i przyjęto (10 lutego 1976 r.) przy jednym głosie wstrzymującym się – Stanisława Stommy. Powstało środowisko ludzi otwarcie występujących przeciwko władzy komunistycznej. Osoby te narażone były na szykany, ale władze nie mogły już stosować jawnie brutalnych metod jak poprzednio, gdyż 1 sierpnia 1977 r. w Helsinkach 35 państw podpisało Akt Końcowy Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, w którym państwa sygnatariusze zobowiązały się do przestrzegania praw człowieka. Piszą o tym autorzy na s. 326 – choć często ten dokument jest pomijany w podręcznikach. Drugi dokument ważny dla opozycji w latach 70. i 80., czyli Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych – ratyfikowany przez PRL w marcu 1977 – został w podręczniku pominięty.

Autorzy podręcznika całkowicie pominęli rolę zagranicznych radiostacji nadających w języku polskim: Radio Wolna Europa, BBC Londyn, Głos Ameryki, Radio Watykańskie, RFI Paryż. Całkowicie pominięto znaczenie polskiej emigracji niepodległościowej dla działalności politycznej i kultury polskiej. Na s. 309 wymieniony jest miesięcznik „Kultura” wydawany przez Jerzego Giedroycia w Paryżu. Wydawnictwa londyńskie pominięte, a powinny być wymienione np. „Wiadomości Literackie” Mieczysława Grydzewskiego. Nie ma nazwisk poetów, pisarzy i artystów. Choć kilku trzeba wymienić: Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Józef Łobodowski, Józef Czapski, Czesław Miłosz, Witold Gombrowicz, Wacław Iwaniuk, Gustaw Herling-Grudziński, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Feliks Topolski, August Zamoyski. Nie ma wzmianki o przyznaniu Nagrody Nobla dla Czesława Miłosza w 1980 r., co miało znaczenie dla ówczesnej sytuacji politycznej i zwróciło uwagę na twórczość emigrantów. Nie ma w podręczniku rozdziału o kulturze polskiej w kraju w latach 60., 70. i 80. Nie ma nazwisk pisarzy i poetów, którzy mieli wpływ na społeczeństwo, jak np. Zbigniew Herbert. Natomiast autorzy poświęcili dwie strony na opis i zdjęcia Pałacu Kultury i Nauki (s. 266–267). Autorzy podręcznika pominęli kulturę w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, bo takiego punktu nie ma w Podstawie programowej wprowadzonej w 2009 r. przez minister edukacji narodowej Katarzynę Hall. To jest wielki błąd, gdyż wydarzenia kulturalne miały ścisły związek z polityką. Autorzy nie wykazali się własną inicjatywą, chociaż napisali bardzo dobry, choć krótki artykuł o kulturze, sztuce i edukacji okresu międzywojennego (s. 102–105). Zwrócili uwagę, że w pierwszych latach rządów Gomółki nastąpił rozwój kultury polskiej i wymienili polską szkołę filmową (s. 306). Całkowicie pominęli rozwój twórczości poetyckiej i prozatorskiej.

Autorzy podręcznika napisali o strajkach i demonstracjach przeciwko podwyżkom cen żywności w czerwcu 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku, o podpaleniu KW PZPR w Radomiu i pacyfikacji tego miasta przez oddziały MO i ZOMO (s. 315). Nie napisali, że strajki były w całym kraju i zatrzymano ok. 2500 osób, 333 skazano przez kolegia w trybie przyspieszonym, ok. 500 osób postawiono przed sądami – wyroki orzekano do 10 lat więzienia. Funkcjonariusze Milicji i ZOMO bili ludzi w aresztach i więzieniach. Dwie osoby zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach: Jan Brożyna i ks. Ryszard Kotlarz. Dwie osoby zginęły na ulicy przy stawianiu barykady. Liczba robotników zwolnionych z pracy jest trudna do ustalenia – może to być kilka tysięcy, może kilkanaście tysięcy.

Autorzy nie napisali, że w obronie aresztowanych i pozbawionych pracy wystąpił prymas Stefan Wyszyński i Konferencja Episkopatu Polski, spiesząc z pomocą dla poszkodowanych i pozbawionych pracy. Prymas i biskupi zwracali się do władz państwowych o zaniechanie represji, przywrócenie odebranych praw, wzywali o zastosowanie amnestii wobec skazanych. Autorzy słusznie napisali, że z pomocą represjonowanym przyszli działacze opozycji (s. 315), którzy we wrześniu 1976 r. w Warszawie założyli Komitet Obrony Robotników (KOR). Autorzy nie wymienili założycieli KOR-u, których było 14 osób, ale podali kilka nazwisk ze środowiska KOR-u i późniejszego Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”. Kilka nazwisk założycieli należało wymienić. Byli to: Jerzy Andrzejewski – pisarz, Stanisław Barańczak – poeta, teoretyk literatury, Ludwik Cohn – adwokat, więzień polityczny w PRL, Jacek Kuroń – historyk, pedagog, więzień polityczny PRL, Edward Lipiński – profesor, ekonomista, członek PAN, Jan Józef Lipski – dr hab., historyk literatury, żołnierz AK, Antoni Macierewicz – historyk, działacz harcerski, więzień polityczny w PRL, Piotr Naimski – biochemik, działacz harcerski, Antoni Pajdak – dr praw, adwokat, przed wojną w PPS, zastępca Delegata Rządu na Kraj, aresztowany przez NKWD, sądzony w Moskwie w procesie szesnastu przywódców Polski Podziemnej, Józef Rybicki – dr, filolog klasyczny, oficer AK, szef Kedywu Okręgu Warszawskiego AK, Aniela Steinsbergowa – adwokatka, brała udział w procesach rehabilitacyjnych żołnierzy AK, Adam Szczypiorski – profesor PAN, ks. Jan Zieja – kapelan Szarych Szeregów, w powstaniu warszawskim w pułku „Baszta”, Wojciech Ziembiński – redaktor techniczny, więzień niemieckich obozów pracy. Następnie do KOR-u przystąpili: Halina Mikołajska – aktorka, Mirosław Chojecki – chemik, pracownik naukowy IBJ, działacz harcerski, Bogdan Borusewicz – historyk, Józef Śreniowski – socjolog, Stefan Kaczorowski – adwokat, w czasie okupacji prezes Zarządu Stołecznego Stronnictwa Pracy, uczestnik powstania warszawskiego, Wojciech Onyszkiewicz – historyk, działacz harcerski, Adam Michnik – historyk, były więzień polityczny w PRL. We wrześniu 1977 r. KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”, bo zmienił się zakres działania, a nie z powodu sporów – jak napisali autorzy na s. 315. Do KSS „KOR” należało ponad 30 osób m.in.: Leszek Kołakowski, Jan Lityński, Zbigniew Romaszewski, Seweryn Blumsztajn, Jerzy Ficowski. Biuro interwencyjne prowadzili Zofia i Zbigniew Romaszewscy. KOR była to inicjatywa inteligencji dla robotników pokrzywdzonych przez władze. Celem KOR-u było niesienie pomocy prawnej, finansowej i lekarskiej represjonowanym robotnikom, pozbawionym pracy, uwięzionych i wszystkim osobom prześladowanym przez władze komunistyczne. O działalności KOR-u autorzy napisali: „Członkowie Komitetu nieodpłatnie bronili oskarżonych w sądach, organizowali zbiórki podpisów na rzecz ich uwolnienia, a także głodówki, które stały się popularnym środkiem nacisku na władze” (s. 315). Tutaj autorzy użyli nieodpowiedniego przymiotnika pisząc – „popularnym”. Raczej należało napisać „ostatecznym środkiem nacisku”. Nie tylko członkowie Komitetu bronili nieodpłatnie, ale także współpracownicy, adwokaci np. Jan Olszewski. Autorzy błędnie podali, że organem ruchu był „Robotnik” (s. 315). Pismami KOR-u były „Komunikaty KOR” i „Biuletyn Informacyjny”. Czasopismo „Robotnik” – wydawane od września 1977 r. – przeznaczone było dla świata pracy, czasopismo „Placówka” – dla środowiska wiejskiego.

O Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, drugim ugrupowaniu, które powstało w marcu 1977 r. w Warszawie, autorzy napisali jedno zdanie (s. 316). ROPCziO założył Andrzej Czuma i środowisko dawnej organizacji podziemnej „Ruch”. Do tej grupy przyłączył się dziennikarz tygodnika „Stolica” i historyk Leszek Moczulski. Uczestnikami Ruchu Obrony byli m.in.: gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, Antoni Heda „Szary”, Benedykt Czuma, Marian Gołębiewski, Stefan Kaczorowski, Marek Myszkiewicz-Niesiołowski, Wojciech Ziembiński, Kazimierz Pluta-Czachowski, Piotr Typiak, Bogusław Studziński, Marian Piłka, Aleksander Hall, przejściowo Antoni Pajdak. Z Ruchu Obrony wyszedł Leszek Moczulski i założył własne ugrupowanie Konfederację Polski Niepodległej, która – w odróżnieniu od komitetów społecznych – była partią polityczną. Ruch Obrony wydawał pismo „Opinia”, a dla środowiska wiejskiego pismo „Gospodarz”.

W podręczniku jest informacja, że „w maju 1977 r. w Krakowie zabito jednego ze współpracowników KOR, studenta Stanisława Pyjasa” (s. 315). Nie ma żadnej wzmianki o wielkich manifestacjach studenckich, które były w dniu 15 maja 1977 r. dla uczczenia pamięci Stanisława Pyjasa i protestu przeciw metodom działania SB. A były to manifestacje największe w Polsce od marca 1968 r. Nie ma w podręczniku informacji, że w tym dniu utworzono w Krakowie Studencki Komitet Solidarności. Założycielami byli: Liliana Batko – studentka filologii polskiej UJ i Bogusław Sonik – student prawa UJ oraz grupa studentek i studentów z Duszpasterstwa Akademickiego Dominikanów „Beczka”. SKS to była pierwsza w Europie środkowo-wschodniej organizacja studencka niezależna od komunistów. Następnie powstały Studenckie Komitety Solidarności w: Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu i Szczecinie. Pominięcie w podręczniku informacji o SKS-ach to jest poważny błąd, gdyż były to ugrupowania liczące najczęściej po kilkaset osób i oddziałujące na środowisko akademickie w danym mieście, a także na całą Polskę. Krakowski SKS wydawał czasopisma „Sygnał” oraz „Indeks”. Przemilczenie powstania SKS-ów to jest błąd i zafałszowanie historii.

W kraju zaczęły powstawać dalsze komitety. W podręczniku nie ma wiadomości o powstaniu w Warszawie w maju 1977 r. Polskiego Komitetu Obrony Życia i Rodziny, który rok później zmienił nazwę na Polski Komitet Obrony Życia, Rodziny i Narodu. Komitet założyła grupa skupiona wokół Mariana Barańskiego. Komitet zbierał podpisy za uchyleniem ustawy aborcyjnej z 27 kwietnia 1956 r.

Autorzy podręcznika odnotowali powstanie Komitetu Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach w lutym 1978 r. i na Wybrzeżu w kwietniu 1978 r. (s. 316). Przy Komitecie w Katowicach wymienili nazwisko Kazimierza Świtonia, ale pominęli Romana Kściuczyka i Władysława Suleckiego. Był jeszcze trzeci Komitet Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Zachodniego, którego autorzy nie wymienili, założony w październiku 1979 r. w Szczecinie i Gryfinie przez Mirosława Witkowskiego, Jana Witkowskiego, Danutę Grajek, Stefana Kozłowskiego i in. Wydawali pismo „Robotnik Szczeciński”.

Autorzy całkowicie pominęli powstanie komitetów chłopskich. To jest duży błąd, powinni podać nazwy i miejscowości, gdzie powstały komitety. W lipcu 1978 r. w Ostrówku koło Milejowa powstał Tymczasowy Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej – główny organizator Janusz Rożek. We wrześniu 1978 r. w Zbroszy Dużej powstał Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej. Animatorem tej grupy był ks. Czesław Sadłowski. W listopadzie 1978 r. we wsi Łowisko, gm. Kamień, powstał Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Rzeszowskiej. Założyciele: Józef Baran, Katarzyna Krasoń, Stanisław Krasoń, Katarzyna Zdeb, Bolesław Zdeb i wielu innych. W listopadzie 1978 r. w Lisowie koło Białobrzegów powstał Tymczasowy Komitet Niezależnego Związku Zawodowego Rolników. Założyciele: Henryk Bąk, Henryk Kosut, Jan Kozłowski. Wydawali pisma: „Postęp” i „Rolnik Niezależny”. W listopadzie 1978 roku powstał Podlaski Komitet Samoobrony Ludzi Wierzących w Opolu Starym koło Siedlec. Założyciel: Stanisław Karpik. W sierpniu 1979 r. w Przemyślu powstał Przemyski Komitet Samoobrony Ludzi Wierzących. Założyciel: Stanisław Kusiński.

W jednym zdaniu autorzy podręcznika wspomnieli o utworzeniu w Gdańsku Ruchu Młodej Polski i wymienili tylko nazwisko Aleksandra Halla (s. 316), a pominęli Aleksandra Rybickiego, Jacka Bartyzela i Marka Jurka (lipiec 1979). W Gdańsku to środowisko wydawało pismo „Bratniak”.

W podręczniku nie ma wzmianki o działalności tzw. Uniwersytetu Latającego i Towarzystwa Kursów Naukowych – założonego w styczniu 1978 r., które prowadziło wykłady w prywatnych mieszkaniach. Były to wykłady z różnych dziedzin nauki, najczęściej z historii i literatury. Służba Bezpieczeństwa nasyłała bojówkarzy, którzy zakłócali wykłady, bili wykładowców i studentów.

Termin „drugi obieg” autorzy wprowadzili w odniesieniu do lat osiemdziesiątych (s. 337). To jest błąd, bo druk ulotek, czasopism i książek poza zasięgiem cenzury, czyli „drugi obieg”, rozpoczął się od 1976 r. Powstały podziemne drukarnie, np. NOW-a – Niezależna Oficyna Wydawnicza, KOS – Krakowska Oficyna Studentów. Za działalność w jawnych komitetach uczestnicy byli karani zwolnieniem z pracy, zatrzymaniem w areszcie, aresztowaniem, pobiciem przez „nieznanych sprawców”, wywiezieniem poza miejsce zamieszkania, a nawet śmiercią w „niewyjaśnionych” okolicznościach.

Na s. 317 autorzy opisywali poprawę relacji państwo–Kościół za czasów Gierka i znalazło się tam takie zdanie: „Nadal jednak zdarzały się niewielkie szykany, takie jak powoływanie kleryków do wojska i próby ograniczenia roli punktów katechetycznych”. Szykany były duże, bo komuniści nie zezwalali na budowę kościołów: zapotrzebowanie było na kilkaset świątyń, zezwoleń wydano kilkadziesiąt. Abp Ignacy Tokarczuk polecił budować kościoły bez zezwoleń. Służba Bezpieczeństwa (SB) i Milicja Obywatelska (MO) prześladowały uczestników Ruchu Oazowego, duszpasterstw akademickich. Cały czas trwała inwigilacja kardynałów, biskupów i księży oraz seminariów i klasztorów.

Wobec prześladowań niezależnej działalności kulturalnej pod koniec lat siedemdziesiątych władze kościelne zezwalały na spotkania autorskie i wieczory poetyckie w salach przy kościołach. Nie ma o tym wzmianki w podręczniku.

Artykuły „Powstanie NSZZ »Solidarność«” (s. 332) i „Stan wojenny” autorzy umieścili po artykule „Jesień ludów”, w którym opisali upadek muru berlińskiego (s. 327). Zakłócona została chronologia, choć autorzy starali się korelować historię powszechną i historię Polski. Taki układ treści jest ahistoryczny, nielogiczny, wprowadza zamieszanie i utrudnia zrozumienie faktów. Ten bezsensowny układ treści wprowadziła Minister Edukacji Narodowej Katarzyna Hall w Podstawie programowej w 2009 r. To samo powtórzyła minister Krystyna Szumilas w 2012 r.

Wśród przyczyn „wydarzeń sierpniowych” (s. 332) autorzy wymienili kryzys i złą sytuacje ekonomiczną. Całkowicie pominęli znaczenie pielgrzymki Ojca świętego Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. Takie podejście jest niezgodne z Programem nauczania, na który powołuje się Wydawnictwo „Nowa Era”. Pielgrzymka papieża Jana Pawła II przyniosła entuzjazm, odrodzenie moralne narodu i więzi społecznych. W mszach i spotkaniach z papieżem uczestniczyło około 8–10 milionów ludzi, wszyscy byli wobec siebie uprzejmi i serdeczni. Nastąpiła zmiana relacji miedzy ludźmi, zamiast zatomizowanych jednostek pojawiło się społeczeństwo, wspólnota. Ludzie przestali się bać. Pielgrzymka Jana Pawła przywróciła narodowi poczucie własnej wartości. Zamiast „wydarzenia sierpniowe”, lepsza byłaby nazwa Powstanie moralne narodu, albo Powstanie Solidarnościowe, w którym uczestniczyły wszystkie warstwy społeczeństwa: robotnicy, rolnicy, studenci i inteligencja. Szczególnie entuzjastycznie powitała papieża młodzież.

Autorzy podręcznika nie podali 21 postulatów gdańskich z sierpnia 1980 r., a to powinien być materiał źródłowy. Wymienili tylko kilka: żądanie akceptacji niezależnych od PZPR (w oryginale od partii i pracodawców) wolnych związków zawodowych (1), zagwarantowanie prawa do strajku (2), uwolnienie więźniów politycznych (4). Inne żądania skwitowali krótko, że stoczniowcy żądali poprawy warunków socjalnych (s. 333). Skrytykowali postulat (18): trzyletnie płatne urlopy macierzyńskie i postulat (14) obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet do 55 lat, dla mężczyzn do 60 lat. Autorzy podręcznika pominęli postulat (3) – przestrzeganie zagwarantowanych w konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji oraz udostępnienie środków masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań. Pominęli też postulat (12): wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego.

Słusznie autorzy podręcznika napisali, że w NSZZ „Solidarność” było ok. 10 mln osób. Niestety zapomnieli napisać o utworzeniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”, w którym było według różnych szacunków do 1,5 mln osób. Nazwa związku i data powstania jest tylko na mapie na s. 336. Nie wspomnieli, że z SKS-ów powstało Niezależne Zrzeszenie Studentów.

W artykule o stanie wojennym autorzy podręcznika błędnie napisali, że po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.: „Doszło jedynie do kilku wystąpień, które szybko stłumiono. Kilka zakładów pracy podejmowało próby strajków, jednak były one pacyfikowane” (s. 334). To jest fakt powszechnie znany, że odpowiedzią na wprowadzenie stanu wojennego i aresztowania działaczy „Solidarności” były strajki w 261 zakładach w 31 województwach (dane oficjalne). Doszło do demonstracji i walk ulicznych w większych miastach. W Gdańsku demonstracje trwały w dn. 16–17 grudnia. W wyniku ostrzelania demonstrantów z karabinów maszynowych jedna osoba zginęła: Antoni Browarczyk, 324 osoby zostały ranne. Trwały strajki górników pod ziemią, najdłużej w kopalniach „Ziemowit” w Lędzinach do 24 grudnia, a w kopalni „Piast” w Bieruniu do 28 grudnia. W tym samym artykule o stanie wojennym autorzy nie podali, że Kopalnia Węgla Kamiennego „Wujek” jest w Katowicach (s. 334). Napisali, że „od kul wojska i ZOMO, 16 grudnia 1981 r. zginęło dziewięciu górników”. (s. 334). Jak wiadomo z wieloletniego śledztwa „ludowe wojsko” nie strzelało wtedy do górników, ale Pluton Specjalny ZOMO. To jest kolejny błąd faktograficzny w podręczniku. Tutaj autorzy powinni zamieścić zdjęcie obrazów znanej artystki malarki Haliny Eysymont „Dziewięciu z Wujka” z wizerunkami zamordowanych górników. Mogli podać ich nazwiska: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Rannych zostało 21 górników. Zamiast upamiętnienia zabitych górników i przekazania faktów, to na s. 334 jest duże, kolorowe zdjęcie… Jaruzelskiego.

Do artykułu o stanie wojennym należało dodać zdjęcie z demonstracji w Lubinie 31 sierpnia 1982 r., gdzie funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej strzelali do zgromadzonych mieszkańców i zabili trzy osoby: Michała Adamowicza, Andrzeja Trajkowskiego i Mieczysława Poźniaka. Zdjęcie przedstawia robotników, którzy niosą rannego kolegę Michała Adamowicza. Ciężko ranny od kul milicyjnych – zmarł. To zdjęcie jest symbolem stanu wojennego – zamieszczone zostało w wielu wydawnictwach, nie znalazło się jednak w podręczniku historii dla polskiej młodzieży.

W podręczniku nie ma żadnej informacji o wielkich demonstracjach, o działalności podziemnej „Solidarności”, Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników. Nie ma nawet nazwy Solidarność Walcząca czy Federacja Młodzieży Walczącej do której należeli uczniowie szkół średnich. Nie ma wzmianki o audycjach podziemnego radia „Solidarność” w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Nie ma zdjęć z wielkich demonstracji i walk ulicznych z ZOMO.

Przemilczana jest całkowicie działalność Kościoła po wprowadzeniu stanu wojennego. W dniu 17 grudnia 1981 r. założony został w Warszawie Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. Komitet wysyłał paczki dla internowanych i aresztowanych, pomagał rodzinom, udzielał zapomóg osobom pozbawionym pracy. Z Komitetem współpracowało około 800 wolontariuszy. Komitety działały w diecezjach i niektórych parafiach.

Autorzy przemilczeli działalność Kościoła także po formalnym zniesieniu stanu wojennego. W salach przy kościołach odbywały się koncerty, spektakle teatralne, wieczory poetyckie, wystawy malarstwa i rzeźby. Większość artystów bojkotowała reżimowe radio, telewizję i oficjalne wystawy. Cenzura tępiła wolną myśl. Nadzieje, które różne warstwy społeczeństwa, w tym także środowiska twórcze, wiązały z „Solidarnością”, zostały zniszczone.

Na s. 334 autorzy napisali, że: „Liczbę ofiar stanu wojennego szacuje się na ponad 50 osób”. I tu jest niedokładność, bo rzeczywiście od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 r. zginęło ponad 50 osób, według IPN – 56 osób. Jednak ludzie ginęli w następnych latach. Komisja posła Jana Rokity ustaliła, że na 122 przypadki niewyjaśnionych zgonów działaczy opozycji – 93 ma związek z działalnością MO i SB. W roku „Okrągłego stołu” zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach trzej księża: Stefan Niedzielak, Stanisław Suchowolec i Sylwester Zych.

W sprawie wyjazdu wojsk rosyjskich z Polski autorzy słusznie napisali, że rząd Mazowieckiego nie poruszał tej sprawy w rozmowach ze ZSRR (s. 342). Rozmowy zaczęły się dopiero w jesieni 1990 r. Dalej napisali: „Ostatecznie dzięki polityce Lecha Wałęsy prezydent Rosji Borys Jelcyn wydał zgodę na wycofanie swoich jednostek” (s. 342). Autorzy nie napisali, że Lech Wałęsa został przymuszony przez premiera Jana Olszewskiego do wynegocjowania korzystnych warunków (bez spółek polsko-rosyjskich w dawnych bazach) i do przyspieszenia wyjazdu wojsk rosyjskich.

Autorzy zakończyli podręcznik na roku 2004, tj. na włączeniu Polski do Unii Europejskiej. Przyjęcie takiej cezury wynika z Podstawy programowej wprowadzonej przez Minister Edukacji Narodowej Katarzynę Hall w 2009 roku. Autorzy podporządkowali się temu rozporządzeniu i Programowi nauczania, chociaż wielu innych doprowadziło swoje podręczniki do wyborów prezydenckich w 2010 r. W ten sposób autorzy podręcznika „Poznać przeszłość” uniknęli podjęcia wydarzeń prezydentury Lecha Kaczyńskiego i jego śmierci w katastrofie rządowego samolotu w Smoleńsku. Obecnie sprawą pilną jest przyjęcie nowej Podstawy programowej.

W podręczniku do historii „Poznać przeszłość. Wiek XX” jest dużo błędów, przemilczeń i manipulacji. Zająłem się tylko tymi błędami, które dyskwalifikują ten podręcznik. Można by wyliczyć jeszcze bardzo dużo różnych usterek, ale na to trzeba by napisać erratę w formie książki. Aktualne wydanie tego podręcznika należy wycofać z użytku szkolnego, bo z powodu zakłamania przeszłości przynosi szkodę dla młodzieży i utrudnia pracę nauczycielom.

miroslawboruta15Mirosław Boruta

Kampania wyborcza to bardzo trudny okres, wyczerpujący, ale... po coś 😉 Z reguły walczymy o ideały, marzenia, przyszłość dla Polski, przyszłość dla naszych dzieci i wnuków.

21maja201212Tym razem, w jesiennych wyborach Anno Domini 2015 roku przedwyborcze starcie pomiędzy rządzącymi a będącymi w opozycji ma bardzo kobiecą twarz: p. Beaty Szydło (21 maja 2012 roku, spotkanie z wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, p. poseł Beatą Szydło prowadzi Mirosław Boruta, fot. p. Anna Loch), p. Ewy Kopacz (Platforma Obywatelska), p. Barbary Nowackiej (Zjednoczona Lewica).

No dobra, może "chowamy się za spódnicami", może daliśmy się uwieść medialnym, feministyczno-ideowym gniotom, a może szarmancko ustępujemy miejsca. No, dobra... Ale żeby mężczyzn zwyzywać od testosteronu i samców alfa, od związku chemicznego i zwierząt - to się już p. Barbarze Nowackiej "z lekka" pomyliło.

Nieważne jest przecież - kobieta czy mężczyzna, ważne, by mądry człowiek; nieważne jest przecież - kobieta czy mężczyzna, ważne, by elegancko; nieważne jest przecież - kobieta czy mężczyzna, ważne, żeby w polityce nie było chamstwa. Może jednak znajdzie sobie Pani inne zajęcia? To dla nas, zajmujących się polityką, jest ważne.

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

12 września 2015 roku, socjolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, dr Mirosław Boruta, w sprawie syryjskich imigrantów powiedział m.in.: "Mamy do czynienia z rządem Platformy Obywatelskiej, który preferuje przyjmowanie w Polsce uchodźców, tych którzy muszą się tutaj osiedlić bo są tutaj lokowani, a lekceważy Polaków mieszkających w Kazachstanie, w Doniecku, Mariupolu... To mówiąc szczerze jest przejaw polityki antynarodowej, a wręcz rasizmu. Dlatego, że Polak dla nich wydaje się być kimś gorszym":
• https://www.youtube.com/watch?v=-TR4n18jpc4

miroslawboruta15Mirosław Boruta

Jak czują się dzisiaj Polacy mieszkający w Kazachstanie, od lat czekający na możliwość przyjazdu do Polski, jak czują się dzisiaj Polacy na Ukrainie zagrożeni rosyjską interwencją wojskową, jak czują się ich krewni, przyjaciele, znajomi?

Zadaję te retoryczne pytania bo postawa obecnie w Polsce rządzących, postawa Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest w tej kwestii haniebna.

Jak bardzo trzeba być przesiąkniętym lewactwem, by nie przyjmować do Polski Polaków. Czy to jeszcze tylko zamierzony antypolonizm, czy antykatolicyzm, a może już rasizm? Lewackość tak ma, rodzina i naród, te obie wspólnoty naturalne oraz religia katolicka, to jej najwięksi wrogowie.

Na szczęście 25 października możemy zmienić te władze. My, uchodźcy we własnym kraju, będziemy mogli wrócić do Polski.

adamslomka1Adam Słomka*

Nowosądecka policja i prokuratura nie zauważyła upadku PRL. We wrześniu 2014 r. po patriotycznej manifestacji w sprawie usunięcia nielegalnego monumentu „wdzięczności” Armii Czerwonej zgodnie z uchwałą Rady Miasta w Nowym Sączu z 1992 r. głos w sprawie zabrało MSZ Federacji Rosyjskiej. Rosjanie domagali się ukarania członków KPN, Klubu Gazety Polskiej w Nowym Sączu i innych organizacji za zdewastowanie komunistycznego symbolu władzy. W każdym razie wraz z Krzysztofem Bzdylem uzgodniliśmy z władzami Nowego Sącza, że budowla zostanie rozebrana, a nowosądecki samorząd odstąpi od wszelkich roszczeń wobec uczestników wszystkich wieców, których celem było dokonanie rozbiórki „chwały” okupacyjnej armii. W 2014 roku dotarłem też do dokumentów, które świadczyły, że realizację uchwały nowosądeckich radnych z 1992 r. ostatnio blokował wojewoda małopolski Jerzy Miller zasłaniając się jakimiś dyskusjami z przedstawicielami reżimu Putina.

Milicja... przepraszam... policja i prokuratura z Nowego Sącza skierowały m.in. przeciwko mnie dwie sprawy o organizowanie nielegalnych wiecu, śpiewanie Hymnu Narodowego, czy publiczne określenie w dosyć łagodnej formie funkcjonariuszy tamtejszej policji dowodzących rozbiciem wiecu 27 września 2014 r. jako ludzi nieroztropnych i niedouczonych w zakresie istniejących zapisów prawa. Obie sprawy zakończyły się spektakularną porażką. Ruski monument został w końcu rozebrany i wydawało się kończyć etap przywracania w Nowym Sączu oczywistej prawdy historycznej.

Tymczasem milicja... przepraszam... policja pod nadzorem prokuratury ściga teraz władze Nowego Sącza za rzekome nielegalne zburzenie „pomnika” i przekroczenie uprawnień z art. 231 Kodeksu karnego (sygn. akt 3 Ds 218/15). W tym stanie rzeczy nie tylko domagam się od minister Piotrowskiej i prokuratora Seremeta przywrócenia w Nowym Sączu minimum zasad jakimi muszą kierować się funkcjonariusze publiczni w państwie demokratycznym ale również natychmiastowego wyrzucenia ze służby publicznej wszystkich zaangażowanych w to represyjne działanie – do tego w jawnym interesie Rosji. To niesłychane, aby ktokolwiek mógł w 2015 roku próbować stawiać zarzuty za działanie zbieżne z interesem naszego państwa. Na kpinę zakrawa, że dochodzenie prowadzi Wydział do Walki z Korupcją Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu albowiem nie widzę tu nawet krzty korupcji ze strony polskich patriotów czy władz tego miasta. Do tego pod ujawnionym właśnie dokumentem podpisuje się nie jakiś początkujący funkcjonariusz, a „ekspert” nadkom. Dorota Tokarz! Jak na dłoni za to widać, że z pieniędzy polskich podatników prowadzi się jakąś prywatną wendetę apologetów PRL i ZSRR z użyciem wpływów na 2 lub nawet 3 pokolenie siepaczy z AL/GL,UB/SB...

Tego typu obrona „zdobyczy” Armii Czerwonej ma też wymiar geopolityczny. Mylnie utwierdza naszych partnerów na arenie międzynarodowej, że część naszej opinii społecznej - poza działaczami SLD, Twojego Ruchu, Komunistycznej Partii Polski czy Stowarzyszenia „Kursk” - ma jakieś pozytywne relacje lub przemyślenia dotyczące metod i praktyk komunistycznych stosowanych dziś przez Putina. Działania „Nowosądeckiej Republiki Ludowej” - w czasie gdy demokratyczny świat domaga się uwolnienia z łap Putina estońskiego oficera Estona Kohvera czy ukraińskiej oficer i deputowanej do Rady Najwyższej Nadii Sawczenko - jest czymś, co umniejsza naszą pozycję międzynarodową. Kto ma się liczyć z Polską, gdy rodzima policja i prokuratura represyjnie ściga patriotów i samorząd lokalny za demontowanie symboli armii sojuszniczej dla Wehrmachtu z lat 1939-41?

Stąd apeluję o wprowadzenie ustawowego zakazu istnienia na naszym terytorium w przestrzeni publicznej wszelkich symboli komunistycznych, w tym „pamiątek” po okupantach i Armii Czerwonej, której działalność doprowadziła do śmieci 4 razy więcej ludzi niż Wehrmacht i Waffen SS razem wzięte.

* Autor to przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – Niezłomni, był posłem na Sejm RP I, II i III kadencji, więźniem politycznym PRL.

alicjarostockaAlicja Rostocka

18 sierpnia 2015 roku spotkaliśmy się przy ulicy Poselskiej przy dawnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie 69 lat temu Grupy Zbrojne Ruchu Oporu Armii Krajowej oraz Józefa Kurasia "Ognia" uwolniły 64 więźniów. Dokonało tego bohaterskiego (bez jednego wystrzału!) czynu 14 młodych ludzi z których najstarszy miał wtedy 22 lata. Organizatorem spotkania byli Małopolscy Patrioci. Cześć i Chwała Bohaterom!

Zapraszam Państwa do obejrzenia 43 zdjęć:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/18Sierpnia2015ar

pokinlogonowePorozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie jest oburzone faktem kolejnego, czwartego już procesu w Nowym Sączu za udział w manifestacji w dniu 27.09.2014 r., kiedy to domagano się usunięcia obelisku ku chwale zbrodniczej Armii Czerwonej. Kilkadziesiąt osób stanęło, albo stanie przed sądami nowosądeckimi za to, że sprzeciwiło się gloryfikowaniu w Polsce symboli totalitarnego sowieckiego państwa. Mimo, że w pierwszym procesie umorzono sprawę, a w drugim procesie wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni, trwa dalej trzeci proces, a 19.08.2015 r. rozpoczyna się czwarty. A wkrótce, po wakacjach mają się rozpocząć dwa kolejne procesy. Trwa farsa sprawiedliwości jakby żywcem wzięta z powieści Franza Kafki. Obsesyjne oskarżanie przez komendanta miejskiego policji obywatelskiej Marka Rudnika, a teraz również prokuratora Waldemara Krigera o działalność patriotyczną przypomina nam czasy stalinowskie. Wtedy właśnie powiatowi komendanci UB wsparci stalinowską prokuraturą także starali się zniszczyć patriotyzm za wszelką cenę.

W związku z polakożercą działalnością komendanta Marka Rudnika Porozumienie już zwróciło się do premier Ewy Kopacz, do ministra spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej i do ministra sprawiedliwości Borysa Budki o natychmiastowe odwołanie go ze stanowiska komendanta miejskiego policji i wydalenie na zawsze ze służby. Oczekujemy, że w najbliższym czasie nie tylko zostanie usunięty z policji, ale także stanie przed sądem za bardzo poważne naruszenia prawa.

Proces sądowy, który ma się zacząć 19.08.2015 dotyczy udziału w demonstracji, jak również znieważenia bolszewickiego obiektu chwały Armii Czerwonej, tzw. śmiecia sowieckiego. Prokurator Kriger uważa, ze śmieć sowiecki podlega z jakiś nieznanych nam powodów ochronie prawnej. Wyjaśniamy więc sądowi, że obiekt ten został 10 lipca tego roku, a więc ponad miesiąc temu zburzony buldożerami przez władze miasta i wywieziony na śmietnik. Stało się tak właśnie dzięki tej i innym demonstracjom przeprowadzonym przez polskich patriotów w tym kombatantów i weteranów walk o Niepodległą Polskę. Przed sądem staną jako oskarżeni o czyny patriotyczne osoby niezwykle zasłużone dla Polski, byli więźniowie polityczni, odznaczeni wysokimi odznaczeniami państwowymi.

Porozumienie wyraża nadzieję, że sędzia rozpatrujący sprawę umorzy ją z uwagi na brak jakichkolwiek przesłanek wskazujących na popełnienie przestępstwa. Musi nastąpić na tej sali sądowej przywrócenie szacunku do prawa i sprawiedliwości, szacunku dla patriotyzmu bez którego państwo nie może istnieć. Warto by było również wysłać prokuratora Krigera na lekcje prawa, historii Polski i patriotyzmu. Wierząc, że tak się stanie wysyłamy do Nowego Sącza jako naszego obserwatora Pana Krzysztof Bzdyla – prezesa Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 i równocześnie kawalera Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski. Te represje policyjno-prokuratorskie mające miejsce w Nowym Sączu bulwersują opinię publiczną i nas. Czekamy na położenie kresu robienia cyrku z wymiaru sprawiedliwości przez komendanta Marka Rudnika i jego popleczników.

Edmund Wesoły, przewodniczący Porozumienia
Edward Wilhelm Jankowski, sekretarz Porozumienia

Do wiadomości:
Prezydent dr Andrzej Duda
Premier Ewa Kopacz
Prokurator Generalny Andrzej Seremet
Minister Spraw Wewnętrznych Teresa Piotrowska

waclawkujbidafotoWacław Kujbida*

Nie ma już chwili czasu do stracenia

Konieczne jest natychmiastowe podjęcie inicjatyw mogących uratować niszczony z premedytacją, patriotyczno-chrześcijański wymiar Polonii Amerykańskiej oraz Polonii Kanadyjskiej a także zatrzymać i odwrócić penetrację i przejmowanie organizacji i stowarzyszeń tychże Polonii przez ludzi walczących na różny sposób i właściwie nieprzerwanie od roku 1945, z wszystkimi tradycyjnymi wartościami polskiego społeczeństwa, państwa i narodu.

Równie niezbędne jest natychmiastowe zaprzestanie ciągnącej się od roku 1945 bezpośredniej ingerencji i manipulacji środowiskami polonijnymi przez MSZ w całym wachlarzu tych, niszczących od lat integralność i patriotyczną postawę Polonii działań, począwszy od wręcz dywersyjno-wywiadowczych, podejmowanych jeszcze do niedalekiej przeszłości a skończywszy na manipulacjach socjalno-finansowo-politycznych jakie obserwujemy, z małymi wyjątkami, w ciągu ostatnich 25 lat.

Niemniej palącym problemem jest natychmiastowy powrót do przedwojennego oraz historycznego modelu polityki kiedy to służby MSZ czy Korony w dawniejszych okresach, było rzeczywiście Służbami Zagranicznymi Rzeczypospolitej, służyły rzeczywistej Polskiej Racji Stanu oraz współpracowały w tej dziedzinie z Polakami na obczyźnie na zasadach wzajemnego poszanowania a nie ingerowały w struktury polonijne, nie prowadziły działań destrukcyjnych czy manipulacyjnych jak ma to miejsce w mniejszym lub większym stopniu, nieprzerwanie (z wyjątkiem okresów rządu premiera Olszewskiego i premiera Kaczyńskiego), od roku 1945.

Penetracja

Oba, największe na świecie skupiska Polaków mieszkających poza granicami Polski, w Kanadzie i USA, są na dzień dzisiejszy w większości spenetrowane przez „ludzi wpływu” o korzeniach lewicowych, wywodzących się mniej lub bardziej, wprost lub też już w następnym pokoleniu, ze środowisk służb dyplomatycznych kontrolowanych całkowicie przez dawną PZPR, potem SLD czy PO, czy też środowisk pragnących z różnych innych powodów zniszczyć historyczne, kulturalne i religijne korzenie Narodu Polskiego gdziekolwiek On się znajduje. Najogólniej rzecz podsumowując trzeba stwierdzić, że - niestety - ogromna ilość organizacji, stowarzyszeń czy innych mniej lub bardziej formalnych skupisk naszych rodaków na kontynencie północnoamerykańskim, przejęta została i jest na dzień dzisiejszy kierowana i indoktrynowana przez ludzi obcych Polskiej Racji Stanu, obcych lub wręcz wrogo nastawionych do tradycyjnych wartości historycznych i kulturowych Narodu Polskiego lub przez ich mniej lub bardziej świadomych współpracowników. Wyjątkiem jest tutaj kilka najbardziej patriotycznych stowarzyszeń i organizacji jak na przykład broniący się obecnie jeszcze ostatkami sił przed próbami rozbicia go Związek Narodowy Polski w Kanadzie czy też będący swoistą solą w oku lewicującej Polonii, potężny społeczno-obywatelski ruch Klubów Gazety Polskiej.

Dodatkowo - i znowu niestety - wiele owych skupisk jest skłócone wzajemnie ze sobą. Wbrew rozpowszechnianej opinii - skłócenie to nie jest wcale wynikiem jakiejś naszej, następnej „przywary narodowej” - jak chcieliby tego propagandyści walczących z Polską kręgów, państw i sił, i jak próbują nam oni od lat to wmawiać - ale wynikiem świadomych, wieloletnich i koordynowanych na różnych szczeblach działań polityczno-społecznych i socjo-inżynieryjnych akcji. Świadomych działań mających właśnie na celu skłócić wzajemnie środowiska polonijne, poróżnić ich organizacje i stowarzyszenia, rozbić ich jedność, osłabić a następnie przejąć i wymienić na inne, stworzone już przez te inne kręgi i grupy polityczne a kierowane również przez nowych już, narzuconych, wychowanych i kontrolowanych całkowicie przez owe właśnie kręgi „liderów”. Oprócz owej swoistej „anty-polskiej dywersji” nie bez znaczenia jest też tutaj prawny, materialny i majątkowy aspekt owych działań, których efektem, w wypadku powodzenia (a dodajmy, że ma to niestety miejsce w większości owych przypadków) jest pogrążanie organizacji czy stowarzyszeń w ciągnące się latami i idące w setki tysiące dolarów koszta sądowe, utratę wypracowanych przez pokolenia emigracyjnych działaczy zaplecza lokalizacyjno-majątkowo-materialnego (opartego najczęściej na własności swoich siedzib i budynków) a następnie przejęcie pozostałych jeszcze z tych działań aktywów, środków materialnych i siedzib i wykorzystanie ich do partykularnych celów owych grup.

Resumując - prowadzone od roku 1945 przez służby dyplomatyczne PRL a potem częściowo i następne formacje rządzących w Polsce elit - akcje inwigilacji, penetracji i rozbijania środowisk Polonii Amerykańskiej i Kanadyjskiej są w jakiś sposób nadal kontynuowane i zbierają coraz to większe, złowrogie żniwo niszczenia i zwyrodnienia środowisk polonijnych Ameryki Północnej.

Analogicznie jak i w przypadku sytuacji w Polsce - konieczne jest natychmiastowe działanie i akcja, mające na celu przywrócenie Polonii Amerykańskiej i Kanadyjskiej „polskości” w najszerszym patriotyczno-kulturowo-historyczno-chrześcijańskim znaczeniu oraz spowodowanie aby ponownie, wszelkiego rodzaju organizacje i stowarzyszenia polonijne reprezentowały rzeczywiście Polaków mieszkających zagranicą i ich interesy a nie swoistą, kontynuację lewicowej agentury czy jej popleczników. Trzeba też niezwłocznie oczyścić gremia te z ludzi, czynnie walczącymi z tymi ideami. Na dzień dzisiejszy jest to „być albo nie być” Polonii świata.

Korzenie

Określana obecnie mianem Polonii Kanadyjskiej czy Polonii Amerykańskiej (USA) populacja emigrująca z Polski na kontynent północnoamerykański od wielu stuleci wstecz, zarówno od samych początków pierwszych większych fal emigracyjnych datujących się na okresy po powstaniach narodowych Styczniowym i Listopadowym, poprzez osadnictwo związane z wydarzeniami II wojny światowej, jak i emigracja lat 80-tych będąca efektem rozbicia Solidarności i wprowadzenia stanu wojennego, określona być może jako emigracja głównie z pobudek politycznych. Emigracja ta była mniej lub bardziej efektem perturbacji politycznych czy to z powodu fizycznego braku istnienia suwerennego i wolnego Państwa Polskiego w przeszłych okresach historycznych, związanego z tym uciskiem, a również wręcz terrorem politycznym panującym pod tą czy inną, mniej lub bardziej oficjalną okupacją Polski. I chociaż równie niemała była też liczba Polaków decydujących się na emigrację z pobudek czysto ekonomicznych, to przecież wiele tych decyzji podejmowanych było jako niejaka „wypadkowa” braku suwerenności państwa i Narodu Polskiego, z powodów braku osobistych i rodzinnych perspektyw, ograniczeń życiowych, ekonomicznych, socjalnych czy wręcz niekiedy ograniczeń swobód i wolności osobistych, spowodowanych właśnie owym brakiem suwerenności i niezależności Polski.

Przez stulecia Polacy, mniej lub bardziej słusznie, szukali na terenie Ameryki Północnej „ziemi obiecanej” nie widząc perspektyw dla siebie i swoich rodzin we własnym, będącym przedmiotem wojen, nieustannych napaści i ataków państwie. Dodajmy - przez wiele lat czy stuleci, państwie wręcz nieistniejącym. I najczęściej zresztą, ową wymarzoną dla siebie i swoich rodzin przystań odnajdywali a właściwie to bardziej „wypracowywali” w ciężkim trudzie, w wyrzeczeniach i „od podstaw”, czy to w Kanadzie czy w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tutaj przecież, w przeciwieństwie do porzucanej ojczyzny, mieli te możliwości jeżeli tylko chcieli z nich skorzystać.

Ze względu więc na wyżej wymienione uwarunkowania historyczno - polityczne, Polonię zarówno w Kanadzie jak i USA cechowała przez stulecia, zawsze, niezwykle patriotyczna chrześcijańska postawa, traktująca Ojczyznę, jej historię i tradycje jako najwyższą świętość, pielęgnująca przez pokolenia język i kulturę, utrzymująca na swoim kontynencie polskie tradycje kulturowe, obchodząca tradycyjne święta i obrzędy czy to związane z kultura ojczystą, czy to z wiarą ojców. Dowodem tego są funkcjonujące do dzisiaj na kontynencie północnoamerykańskim polskie parafie i kościoły, różnego rodzaju szkoły polskie, polskie organizacje harcerskie, różnego rodzaju polskie stowarzyszenia i związki. Zarówno społeczne jak i profesjonalne. Do tego można też dodać polską prasę, rozgłośnie radiowe i telewizyjne i coraz bardziej przejmujący media Internet. Niezwykle ważnym elementem tej postawy było zachowywanie więzi z krajem ojczystym. Polonia ta przez stulecia solidaryzowała się z krajem ojczystym utrzymując z nim ciągłą, nieustającą więź, wspierając Polskę na różne sposoby, ekonomicznie, politycznie, indywidualnie czy grupowo. Klasycznym przykładem takiej postawy była postać Ignacego Paderewskiego.

Emigracja powojenna i lata osiemdziesiąte

Owe historyczne i patriotyczne postawy Polonii Amerykańskiej i Kanadyjskiej skrystalizowały się szczególnie mocno w okresie zaraz po II wojnie światowej. Wtedy, po niewyobrażalnej hekatombie martyrologii narodu polskiego jaka miała miejsce z rąk obu okupantów odbudowane polskie siły zbrojne na Zachodzie, tworzące w czasie wojny czwartą co do wielkości i znaczenia armię aliancką walczącą z Niemcami w Europie zostały zdradzone, pozostawione samemu sobie albo rzucone na pastwę nowego, sowieckiego tym razem okupanta. Jak cały Naród Polski, bez solidarności i oparcia. Wtedy właśnie, kiedy w wyniku gier i zdrad politycznych zamiast zasłużonej niepodległości Polsce przypisano kolejne lata niewoli i braku suwerenności, wtedy to Polonie poza Jej granicami, szczególnie zaś obie północnoamerykańskie Polonie, stały się oazami i surogatami wolnej, niepodległej i chrześcijańskiej ojczyzny. Te małe Polskie Ojczyzny zaczęły spełniać również i to prawie na skalę globalną, role edukacyjne, społeczne i polityczne, nie tylko edukując i pomagając wychować w tradycyjnym, chrześcijańsko-patriotycznym duchu następne pokolenia ale też rozbudowując zaplecze i majątki tworzonych stowarzyszeń i związków. Szczególną grupę stanowili tu weterani polskich sił zbrojnych na Zachodzie którzy nie chcieli lub nie mogli wracać do Polski pod komunistyczną okupacją (wielu z tych co mimo wszystko wrócili do kraju, skończyło potem w więzieniach UB) a dla których nie było już po wojnie miejsca w Wielkiej Brytanii. USA i Kanada stały się ich ostatnim schronieniem, nowymi ojczyznami, gdzie założyli swoje rodziny i również swoje stowarzyszenia kombatantów.

W tych stowarzyszeniach pielęgnowali wszystko to, czego nie mogliby doznawać i przeżywać w swojej, znowu zniewolonej ojczyźnie. I właśnie przeciwko tym środowiskom zwrócone zostało główne ostrze działań wywiadowczych, penetracyjnych i konfliktujących, prowadzonych po wojnie przez rezydentów wywiadu PRL, placówek dyplomatycznych MSZ na terenie USA i Kanady czy wreszcie przez siatki tajnych, zawodowych lub zwerbowanych agentów wywiadu lub tajnych współpracowników (T.W.) zwerbowanych jeszcze przed ich przyjazdem na emigrację. Jak bardzo patriotyczne i przeżywające sprawy polskie były obie Polonie świadczy najlepiej spontaniczne, masowe poparcie, zarówno duchowe, finansowe ale i polityczne jakiego udzieliły ruchowi Solidarności w heroicznym zrywie próby wywalczenia wolności na ziemi polskiej. Próbie jak się miało potem okazać całkowicie zmarnowanej, zmanipulowanej przez komunistów, przechwyconej i zdradzonej przez podmienione pseudo-elity, „nowej” już, pseudo-Solidarności. Zaowocować to miało wkrótce kolejnym wynaradawianiem narodu polskiego, obdzieraniem go z kultury, historii, wiary, kolejną ruiną i grabieżą zarówno ekonomiczną jak i gospodarczą i nową, milionową emigracją Polaków w poszukiwaniu chleba, pracy, godnego życia, z jaką mamy do czynienia w ostatnich dekadach.

Resortowa Polonia

Pamiętać trzeba też, że oprócz wymienionych na wstępie grup, zajmujących się niejako „zawodowo” zakamuflowanym manipulowaniem i szkodzeniem Polsce i Polonii, mamy też do czynienia z niebagatelną populacją swoistych „polonijnych resortowych dzieci” albo wręcz ich rodzin, rozsianych na północno-amerykańskim kontynencie. I są to zarówno dzieci wysokich dygnitarzy partyjnych, wojska i bezpieki, wysyłanych od lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez ich - krzewiących nota bene w tym samym czasie pałą i pistoletową kulą komunizm w Polsce - rodziców za „wielką wodę”. Wysyłanych często na sowicie opłacane studia i na rozpoczęcie nowego, lepszego życia. Równie liczna jest rzesza żon, dzieci i rodzin - głównie pracowników bezpieki ale również i ludowego wojska i partii - wysyłanych z kolei w latach osiemdziesiątych z kraju na emigrację w obliczu rewolucji społeczno-politycznej i następujących w Polsce zmian. Czy była to obawa przed możliwym niepowodzeniem rozpoczętej właśnie, sterowanej „transformacji” i zaplanowanym zawłaszczeniem przez elity komunistyczne nowej Polski? Związana z tym chęć uchronienia swoich rodzin przed ewentualnym rozliczeniem? A może brak informacji na niższych szczeblach aparatu o istocie nadchodzących, korzystnych w istocie dla komunistów zmian mających za cel legalne tym razem, uwłaszczenie się nomenklatury? A może była to zaplanowana znowu część planu penetracji Narodu Polskiego również i poza granicami kraju? Nie wiadomo. Niewątpliwie jednak uzasadnione jest podejrzenie, że owa populacja Polonii wywodząca się z tych grup społecznych sprzyjała w przeszłości i sprzyjać może nadal działaniom niekoniecznie rozumianym przez Polaków pielęgnującym tradycyjne wartości wiary, historii i kultury Narodu Polskiego, jako Polska Racja Stanu.

Lata dziewięćdziesiąte

Trwający przez pierwszą dekadę lat dziewięćdziesiątych okres nieświadomości większej części społeczeństwa polskiego ale też i Polonii, o ukrytej i dywersyjnej istocie zmian pookrągłostołowych, zmian które zamiast szeroko pojętego wyzwolenia Polski miały na celu uwłaszczenie post- i pro-sowieckiej nomenklatury i pogłębienie zależności ekonomiczno-politycznej kraju od sąsiadów, wykorzystana została równie umiejętnie w dalszym etapie penetracji i rozbijania środowisk polonijnych w USA i Kanadzie. Po kilkudziesięciu latach swoistej separacji a wręcz walki ideowej i politycznej poza granicami kraju, zwabione mitem rzekomo „wolnej już teraz i kapitalistycznej ojczyzny”, do zagranicznych placówek dyplomatycznych rzekomo „odnowionego” i rzekomo prawdziwie „polskiego”, mającego pracować już teraz wreszcie w interesie Rzeczypospolitej MSZ, napłynęła fala Polonusów, nawiązując różnego rodzaju współpracę i kontakty. Przez następne lata współpraca ta została zacieśniona na wielu płaszczyznach, w tym również pomiędzy oficjalnymi przedstawicielami ważniejszych stowarzyszeń i związków polskich w USA i Kanadzie. „Zacieśnianie” to w niedługim czasie miało zaowocować istotnym i destrukcyjnym w istocie wpływem na postawy i dalsze kierunki działania owych organizacji czy stowarzyszeń. I o ile pierwsze lata owych kontaktów uznać można jako „nabranie się” Polonii na kolejną manipulację post-komunistycznych gremiów i naiwną pomyłkę, nieświadomych jak większość pełnych szczerej wiary „w nowe” Polaków, to już dalsze, bezkrytyczne podejmowanie współpracy, często przy całkowitej bierności i brak oporu wobec jawnego i oczywistego niszczenia przez nowe rządzące elity polskości w jakimkolwiek jej wymiarze, określić niestety można jedynie jako swoistą kolaborację tychże środowisk z jawnie antypolskim reżimem w Warszawie i jego MSZ-towskimi placówkami. Rozmawiać bowiem można jedynie z przeciwnikiem politycznym czy ideowym. Współpraca natomiast z siłami świadomie i jawnie niszczącymi ekonomicznie, politycznie, kulturowo i historycznie kraj i Naród Polski, nie może być określona inaczej jak właśnie kolaboracja czy zdrada. Szczególnie jasno i bez złudzeń, zdefiniować można było postawy wszystkich omawianych tutaj stron, po Katastrofie Smoleńskiej 10 kwietnia 2010 i wobec zdecydowanie prorosyjskich działań polskiego rządu związanych nie tylko z mataczeniem oraz zaniechaniem rzetelnego śledztwa w tej sprawie ale również i z otwartą walką z legalną przecież i powołaną demokratycznie przez Sejm RP Parlamentarną Komisją ds. Katastrofy Smoleńskiej ministra Antoniego Macierewicza czy nie przebierającym w środkach procesem niszczenia uznanych autorytetów naukowych w kraju i za granicą, współpracujących z tą komisją.

Można śmiało powiedzieć, że wtedy to jasno ukazał się pełny wymiar efektów owych wpływów politycznych na polonijne środowiska USA i Kanady, penetracji i przejmowania tychże środowisk i organizacji. Przedstawione poniżej przykłady postaw niektórych osób czy organizacji, występujących konfliktów czy wydarzeń, najlepiej ilustrują jak daleko niektóre środowiska i ich liderzy odeszły od reprezentowania rzeczywistych interesów środowiska polonijnego z którego się wywodzą i w imieniu którego powinny działać. Są też dowodem na odwrócenie się ich od podstawowych wartości i tradycji historyczno-kulturalno-chrześcijańskich narodu i Państwa Polskiego i Racji Stanu Rzeczypospolitej.

Zdeptane zasady i wartości

W mojej opinii od ponad dwóch dekad mamy w Kanadzie do czynienia z sytuacją, że główne, oficjalne organizacje mające reprezentować Polonię Kanadyjską zarówno wobec rządu jak i władz administracyjnych Kanady, jak i wobec rządu polskiego, nie reprezentują tych interesów ani też właściwie nie utożsamiają się czy też nie popierają tradycyjnych, patriotyczno-chrześcijańskich wartości będących zarówno podstawą istnienia państwa polskiego, jak i wartości wypracowanych i podtrzymywanych na obcej ziemi przez poprzednie pokolenia imigrantów z Polski. Według mojej opinii mowa tu głównie ale nie tylko o Kongresie Polonii Kanadyjskiej oraz tzw. Polonii Świata. Co więcej, organizacje te właściwie nie reprezentują już nikogo poza sobą samym, własnym wąskim gronem ludzi wybierających się wzajemnie od lat na różne funkcje, skupiającym się w zarządach, czy to głównym czy to terenowych a których głównym zadaniem wydaje się jedynie właśnie sprawowanie owych funkcji, utrzymywanie poprawnych stosunków i daleko idącej współpracy z rządem i administracją państwowa w Polsce, bez względu na to, czy rząd ten rzeczywiście reprezentuje Polską Rację Stanu, jak traktuje Polonię i bez względu na rządu tego suwerenność czy politykę jaką on prowadzi.

To daleko idące zaprzeczenie podstawowym wartościom i celom ku jakim zostały kiedyś te główne organizacje polonijne powołane, przekłada się niestety na podrzędne niejako, bo mające swe organizacyjne członkostwo w Kongresie Polonii Kanadyjskiej, niektóre inne organizacje polonijne które, świadomie czy nie, ulegając zwykłej presji politycznej czy też w wyniku koniunkturalizmu, naśladują w swoich działaniach te kierunki, odwracając się od propagowania i podtrzymywania tradycyjnych wartości narodu polskiego na emigracji czy też od ludzi pragnących tutaj podtrzymywać te tradycje, a kierują się w stronę ślepego naśladowania poprawności politycznej i lojalności wobec aktualnej administracji w Polsce. Jest to również efektem świadomej manipulacji i praktyk „socjotechnicznych” przez placówki MSZ w Kanadzie. Dobrą ilustracją niech będzie tutaj generalna i niestety ślepo wykonywana przez niektóre organizacje polonijne i ich liderów a wywodząca się wprost jeszcze z doktryn opracowanych w aparatach bezpieczeństwa i wywiadu PRL instrukcja którą można streścić następującymi słowami: „…nie mieszkamy w Polsce więc nie mamy prawa i nie możemy mieszać się do jakichkolwiek spraw dotyczących czegokolwiek w kraju. Nasza działalność musi być ograniczona tylko do spraw które nas tutaj, na emigracji dotyczą…”.

Tak, słowa te niejednokrotnie padały na forum posiedzeń Kongresu Polonii Kanadyjskiej oddział w Ottawie, Stowarzyszenia Kombatantów Oddział Ottawa czy były wypowiadane przez Przewodniczącą Federacji Polek w Kanadzie oraz na wielu innych oficjalnych zebraniach w Kanadzie. Ta niezwykle groźna instrukcja używana była i jest od lat w głosowaniu owych środowisk i ich liderów przeciwko wszystkim centro-prawicowym czy mającym większe patriotyczne czy chrześcijańskie zabarwienie inicjatywom, jak np. udzieleniu w przeszłości poparcia dla Telewizji Trwam, odmowie poparcia wezwań do powołania międzynarodowej komisji śledczej w sprawie Katastrofy Smoleńskiej, przeciwko wystąpieniu do Rządu Kanady z wnioskiem o takie wsparcie czy przeciwko udziałowi tych organizacji w protestach i marszach organizowanych w rocznicę tej narodowej tragedii.

Nierzadko też wspomniane odwracanie się tych organizacji od ludzi którzy jednak tutaj, za wszelką cenę, chcą dalej podtrzymywać i walczyć o tradycyjne wartości, przeradza się wręcz w walkę z nimi i ich szkalowanie. Prawie też bez wyjątku, stosuje się tutaj, znane skądinąd ze współczesnego pseudo-politycznego życia w Polsce praktyki „ostracyzmu” polegające na całkowitym ignorowaniu i pomijaniu tych ludzi czy ruchów na scenie politycznej i społecznej, w jakichkolwiek akcjach, działaniach, decyzjach, zebraniach czy też w mediach. Wystarczy tutaj zobaczyć strony internetowe niektórych omawianych organizacji aby przekonać się, że zanotowane są tam wydarzenia czy umieszczone odnośniki wyłącznie do organizacji, stowarzyszeń czy mediów polonijnych działających zgodnie z linią swoistej „poprawności politycznej” obowiązującej w danym momencie w Warszawie. W PRL nazywano to wprost „...jedynie słuszną linią partii PZPR...”. Oczywistym wobec tych cenzorsko-totalitarnych praktyk będzie też fakt istnienia w placówkach MSZ nieformalnej „czarnej listy” według której nie zapraszani są na liczne imprezy czy uroczystości ambasad i konsulatów działacze i przedstawiciele organizacji będących w jakiejkolwiek opozycji do urzędującego w Warszawie gabinetu. Dodajmy - uroczystości i imprez opłacanych przez polskiego podatnika.

Na oficjalnych stronach internetowych owych organizacji pełno jest relacji i zdjęć z imprez, spotkań i akcji organizowanych lub współorganizowanych przez MSZ, nie ma tam natomiast miejsca na relacje i informacje z działań samorzutnych, obywatelskich ruchów które w tej sytuacji „politycznej próżni”, prowadzą same akcje uświadamiające czy polityczne wyręczając w tym patriotycznym obowiązku oficjalne gremia i ich liderów. Dobrym przykładem niech tutaj będzie nieistniejąca na oficjalnych stronach tych organizacji sprawa umiędzynarodowienia śledztwa smoleńskiego czy poparcia udzielanego społeczności kanadyjsko-ukraińskiej w jej protestach w sprawie wojny na Ukrainie. Podobnemu ostracyzmowi poddawane są na tych stronach internetowych obywatelskie czy prywatne, samorzutnie stworzone przez patriotów polonijnych media (biuletyny, gazetki elektroniczne, portale medialne i telewizyjne) czy organizacje. Próżno szukać o nich tam wiadomości, relacji, kontaktów czy odnośników.

Nie trzeba też dodawać, że owe organizacje, stosujące się bez szemrania do wytyczanego przez MSZ schematu poprawności politycznej dysponują nierzadko sporymi funduszami, pochodzącymi czy to ze składek czy to, po ostatniej reformie odbierającej dysponowanie funduszami na Polonię Senatowi, z bezpośrednich dotacji udzielanych przez MSZ. O ironio są to więc pieniądze zabierane z kieszeni polskiego podatnika a dysponowane obecnie przez gremia rządowe na cele często sprzeczne zarówno z Polską Racją Stanu jak i interesami Polonii USA czy Kanady albo wręcz używane do manipulacji, dzielenia i skłócania tych środowisk.

Dochodzi więc do paradoksalnej sytuacji kiedy to oficjalne organizacje mające reprezentować Polonię Kanadyjską ignorują te cele a ich zadania podejmowane są przez samorzutnie organizowane, obywatelskie niejako i najczęściej oficjalnie niezrzeszone komitety czy organizacje, skupiające ludzi pragnących walczyć i podtrzymać ginące z tego powodu tradycyjne wartości emigracji polskiej czy też niszczone lub przejmowane organizacje. (Dla przykładu są to głównie Kluby Gazety Polskiej czy Solidarni 2010).

Zawłaszczanie mandatu reprezentanta Polonii

W efekcie powyższego, na forum publicznym i politycznym życia społecznego i politycznego zarówno w Kanadzie jak i w Polsce pojawiają się osoby czy gremia nie mające absolutnie żadnego społecznego, powszechnego mandatu Polonii Kanadyjskiej do jej reprezentowania czy podejmowani w jej imieniu jakichkolwiek działań, decyzji czy deklaracji. Wobec jednak swoistej „próżni organizacyjnej” oraz braku stowarzyszeń czy organizacji mogących temu przeciwdziałać, reprezentacje, działania i deklaracje tych osób traktowane są jako oficjalne stanowisko Polonii Kanadyjskiej a osoby te i organizacje, traktowane są przez rząd Kanady jako autentyczni reprezentacji emigracji polskiej w Kanadzie. W mojej opinii większość tych działań w ostatnich latach, jeżeli nie wszystkie, zgodne są ślepo i całkowicie z linią i kierunkami politycznymi aktualnych rządów w Polsce a w większości sprzeczne z Polską Racją Stanu. Absolutnie też nie wyrażają woli większości Polonii. Uściślając można z pewnością stwierdzić, że działania te na przestrzeni ostatnich lat przyniosły niepowetowane szkody zarówno interesom Polonii jak i Polskiej Racji Stanu.

Klasycznym wyznacznikiem jest tutaj znowu sprawa Katastrofy Smoleńskiej gdzie lokalne protesty obywatelskich organizacji polonijnych (Kluby Gazety Polskiej, Solidarni 2010, Związek Narodowy Polski w Kanadzie przy dużym poparciu miejscowej Polonii) są wręcz zwalczane, neutralizowane i ośmieszane zarówno na forum publicznym jak i politycznym przez owe, mające rzekomo Polonię reprezentować organizacje.

Grzech zaniechania

Następnym, niezwykle szkodliwym efektem takiego a nie innego działania omawianych organizacji, ich liderów i grup wpływu jest postępujące zobojętnienie większości Polonii Kanadyjskiej oraz odciąganie od pielęgnowanych przez pokolenia emigrantów wartości. Taki swoisty drenaż moralny i deprecjacja wartości patriotyczno-chrześcijańskich wśród najmłodszego, często już na obczyźnie urodzonego pokolenia.

Dorosła populacja Polonii widząc koniunkturalizm a często i polityczno-społeczne zakłamanie ludzi kierujących organizacjami przestaje uczestniczyć w jakimkolwiek życiu społecznym czy politycznym dochodząc do wniosku, że skoro organizacje i tak reprezentują sobie tylko dogodny punkt widzenia, to już nic więcej nie da się i nie opłaca się zrobić. Często więc w organizacjach pozostają karierowicze i koniunkturaliści którzy świadomie i posłusznie godzą się na „jedynie słuszna drogę” i ślepo godzą się na ograniczenia ich wolności osobistej i możliwości działania w imię tylko osiągnięcia swoich, partykularnych celów.

Z kolei młodzi ludzie, często już urodzeni na obczyźnie, nawet jeżeli chcieliby się zainteresować „zakazanymi” przez oficjalną poprawność polityczną sprawami z dawnej czy najnowszej historii, nie mają takiej możliwości gdyż - dla przykładu - znakomita większość osób z dyrekcji tzw. polskich szkół sobotnich ale również i harcerstwa polskiego w Kanadzie woli dobrze żyć z konsulatami, być w kręgu osób akceptowanych przez MSZ i w związku z tym stosuje bardzo pilnie cenzurę w zakresie tematów i materiałów do których młodzi ludzie mogą być dopuszczeni.

Dochodzi więc to sytuacji, kiedy to kilkudziesięcioletni (jeżeli nie kilkusetletni) dorobek poprzednich pokoleń emigrantów budujących polskie szkolnictwo i harcerstwo na obczyźnie, wpajających kolejnym pokoleniom swoich dzieci język, kulturę, historię, wartości i wiarę Ojców, zostaje systematycznie marnowany przez koniunkturalizm, wręcz cynizm następnych, odpowiedzialnych za to pokoleń.

Dla przykładu wspomnijmy wspaniały ośrodek polskiego harcerstwa w Kanadzie na Kanadyjskich Kaszubach. Zbudowany od podstaw i w dosłownym, fizycznym pocie czoła z niczego przez dawnego kapelana Armii Generała Maczka, księdza Rafała Grządziela rzeczywiście do dzisiaj działa i gości na swoich obozach młodzież harcerską z całej Kanady. Rozczarowałby się jednak ten, kto chciałby zobaczyć mundury harcerskie na organizowanych w Kanadzie protestach w sprawie domagania się międzynarodowego śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej czy na prelekcjach filmów „drugiego obiegu” lub prelekcjach przybliżających rzeczywiste oblicze III RP, niszczenie jej gospodarki, ekonomii, integralności, walki z podstawowymi wartościami. Czy dbają o to kierujący dzisiaj harcerstwem polskim w Kanadzie? Ci sami którzy przed laty, już po Katastrofie Smoleńskiej, z ochotą przyjęli zaproszenie na oficjalne spotkanie z Donaldem Tuskiem kiedy ten przyjechał do Kanady? Dlaczego odcina się tych młodych ludzi od prawdy i historii? Kiedy zapytałem się o to, prywatnie, przed kilku laty jednego z harcmistrzów w Ottawie, odpowiedział: „…a co ja mam zrobić? Mam też w drużynie dzieci z ambasady i konsulatu…”.

Aż płakać się chce. Dla porównania tych postaw wystarczy przypomnieć jak przed 71 laty młodzi ludzie w harcerskich mundurach nie wahali się postawić swoje życie na szalę, w nierównej walce o Polskę.

Kongres Polonii Kanadyjskiej - KPK

Pretenduje jako główna, oficjalna organizacja polonijna reprezentująca oficjalnie Polonię Kanadyjską na szczeblu politycznym i społecznym zarówno wobec Rządu Federalnego Kanady, rządów prowincjonalnych jak i wobec rządu i przedstawicielstw dyplomatycznych Rzeczypospolitej. Chciałoby się powiedzieć - niestety. Tak, występuje z powodzeniem w tej roli, chociaż w mojej opinii nie ma do tego absolutnie żadnego społecznego mandatu tejże samej Polonii. Po pierwsze - KPK nie jest organizacją powszechną, członkowską do której mógłby wstąpić każdy Kanadyjczyk polskiego pochodzenia utożsamiający się w Kanadzie z Polonią i tym samy mogąc mieć wpływ na jej politykę czy program działania. KPK jest organizacja składającą się wyłącznie z przedstawicieli niektórych kanadyjskich stowarzyszeń lub organizacji polonijnych, w sumie obejmujących niecały 1% blisko milionowej społeczności Polonii Kanadyjskiej. Właściwie - sądząc z działań i postaw w ostatnich latach, KPK reprezentuje głównie własny zarząd i interesy jego członków. Współpracując od lat ściśle z MSZ i innymi gremiami rządu, członkowie Zarządu Głównego KPK wielokrotnie odwiedzają Polskę i reprezentują Polonię Kanadyjską na oficjalnych naradach i uroczystościach. Jaka jest to reprezentacja? Dla przykładu - KPK - pomimo wielokrotnych wezwań od różnych grup i środowisk, całkowicie ignoruje sprawę Katastrofy Smoleńskiej chociaż pozycja KPK pozwalała na wielokrotne i oficjalne wystąpienie do rządu Kanady o umiędzynarodowienie śledztwa. Warto tutaj jasno powiedzieć, że gdyby nie wielokrotny sprzeciw Prezes Teresy Berezowski i Zarządu Głównego KPK i odmowa zajęcia w tej sprawie stanowiska, Polska miałaby już dawno za sobą w sprawie Smoleńska na arenie międzynarodowej jeden z najodważniejszych i najlepszych rządów państwowych, jakim jest kanadyjski, konserwatywny i bardzo sprzyjający Polsce rząd premiera Stephana Harpera.

Jakby nie dość tego, KPK całkowicie ignoruje i usiłuje wytworzyć sytuację niebytu politycznego (skądinąd znana metoda nieczystej gry ze sceny politycznej krajów totalitarnych i współczesnej Polski) dla powstałych w tej sytuacji swoistej reprezentacyjnej próżni, samorzutnie stworzonych komitetów i ruchów obywatelskich w całej Kanadzie - np. stanowiących już znaczna siłę obywatelską i polityczną Klubów Gazety Polskiej czy też ruchu Solidarni 2010.

O ironio, to nie dla przykładu KPK czy Polonia Przyszłości, ale właśnie te, samorzutnie powstałe obywatelskie ruchy i ludzie wokół nich skupieni, od roku 2010 nieprzerwanie prowadzą z własnych środków ogromne kampanie polityczne, organizują wiece i protesty mające na celu uświadomienie władzom i rządowi Kanady rzeczywistej sytuacji politycznej w Polsce, oraz doprowadzenie do wszczęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej. O ironio również, to właśnie głównie i prawie wyłącznie te środowiska (z poparciem Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie) prowadziły „niepoprawny” lobbing i organizowały przez lata na tym kontynencie poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.

W czasie wizyty oficjalnej premiera Tuska w Parlamencie Kanady w Ottawie 13 maja 2012 roku zaobserwować można było paradoksalną sytuację, kiedy owe samorzutne, nie finansowane ruchy obywatelskie (Solidarni 2010 i Klub Gazety Polskiej Ottawa) stały z transparentami w dużym, zorganizowanym proteście u stóp schodów budynku parlamentu a obok nich, zamiast współuczestniczyć w tym proteście, na spotkanie z premierem Tuskiem, udawali się po schodach przedstawiciele KPK, Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, Harcerstwa Polskiego w Kanadzie, Stowarzyszenia Polek w Kanadzie, dyrekcje szkół polskich i innych pomniejszych organizacji. Jak wspomniano już powyżej, wtedy to właśnie, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej pani Teresa Berezowski nie dość, że nie zbojkotowała tej uroczystości ale odmówiła, po raz kolejny, wystosowania apelu o powołanie międzynarodowego śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej do premiera Donalda Tuska, i poruszenia tej sprawy w obecności kanadyjskiego premiera Stephena Harpera podczas przyjęcia w parlamencie.

Stowarzyszenie Polskich Kombatantów - Oddział Ottawa

W mojej opinii Stowarzyszenie Polskich Kombatantów zajmuje obecnie - przynajmniej w Ottawie - identyczną postawę jak wspomniane KPK, łącznie ze ścisłą współpracą z przedstawicielami MSZ oraz wręcz naigrawaniem się z Katastrofy Smoleńskiej. Przedstawiciele SPK również uczestniczyli we wspomnianym spotkaniu z premierem Tuskiem w Ottawie a przechodząc obok demonstrujących przed parlamentem członków Klubu GP Ottawa wręcz obrażali demonstrujących legalnie przed parlamentem patriotów oraz śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego „…otworzono właśnie w Ottawie szpital psychiatryczny. Tam jest wasze miejsce…”, „…przecież wiadomo, że w Smoleńsku brat zabił brata…” - to niektóre tylko epitety jakimi osoby z zarządu Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, Oddział  9 w Ottawie, obdarzali protestujących, wychodząc z uroczystości spotkania z premierem Tuskiem w budynku parlamentu kanadyjskiego. I pomyśleć, że w Smoleńsku zginął Dowódca Naczelny Polskich Sił Zbrojnych wraz z polskimi generałami a SPK stworzone zostało kiedyś w Kanadzie jako ostoja walki polskiego oręża z niemieckim i sowieckim najeźdźcą i ostoja polskości w Kanadzie wobec wywiadowczego, prosowieckiego zagrożenia również wśród Polonii. Swoistego smaczku niech doda tutaj fakt, że niektórymi członkami czy działaczami Stowarzyszenia Polskich Kombatantów są osoby z dawną przynależnością do komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Polsce, a więc komunistycznej partii nadzorującej i kierującej bezpieką komunistyczną, organizacji która terroryzowała Polskę i więziła i mordowała również i polskich kombatantów którzy mieli to nieszczęście znaleźć się w powojennej Polsce. Myślę, że biedni, nieżyjący już w większości kombatanci i bohaterowie Oręża Polskiego z pewnością przewracają się teraz w grobach.

Tenże sam SPK odmówił Klubowi GP Ottawa praw do niekomercjalnego wynajmowania Domu Polskiego w Ottawie, zbudowanego i powstałego kiedyś dla potrzeb KPK a obecnie będącego własnością kilku prywatnych osób argumentując to między innymi, że Klub GP Ottawa „…podważa demokratycznie wybrany w Polsce rząd…”.

Najmłodsze pokolenie Polonii

Szkoły Polskie w Kanadzie są to tzw. „szkoły sobotnie” - podstawowe i średnie. Zarówno ZHP jak i ZHR w Kanadzie nie uczestniczyło w większości w uroczystościach patriotycznych ani wiecach czy protestach w sprawie Katastrofy Smoleńskiej organizowanych przez Klub GP czy Solidarnych 2010. Tak przynajmniej dzieje się w Ottawie. Nie przychodzą oni też nigdy na prelekcje historyczne i polityczne i seanse filmowe filmów „drugiego nurtu” organizowane przez Klub GP Ottawa czy TV Niezależna Polonia. Widuje się ich natomiast na uroczystościach czy imprezach organizowanych przez ambasadę czy konsulaty. Tak samo rzecz się ma z młodzieżą z polskich szkół sobotnich. Kierownictwa tych szkół, chętnie współpracując z placówkami MSZ nie przyprowadzają nigdy tych młodych Polaków na imprezy czy prelekcje organizowane przez ottawska prawicę. Dyrekcje tych szkół nawet zabraniają wywieszania na swoim terenie plakatów informujących o takich ważnych spotkaniach, jakim na przykład była wizyta red. red. Anity Gargas i Doroty Kani w Ottawie.

Rada Polonii Świata

Stworzona nie wiadomo przez kogo i z jakiego mandatu. Z samej swojej nazwy ma sugerować, że reprezentuje właśnie ową, światową diasporę Polaków mieszkających za granica. Myślę, że nie trzeba już specjalnie się rozwodzić nad tym, że przewodniczący owej rady - Jan Cytowski - nie został wcale wyłoniony czy wybrany w jakichkolwiek powszechnych polonijnych wyborach czy przez jakichkolwiek powszechnych przedstawicieli Polonii ani w Kanadzie ani na świecie, bo takich powszechnych organizacji - przynajmniej w Kanadzie - po prostu nie ma. (Ponownie, dla przykładu Kongres Polonii Kanadyjskiej nie jest ani organizacją powszechną ani członkowską w sensie powszechnym a składa się wyłącznie z przedstawiciel organizacji i stowarzyszeń wchodzących w jej skład, oraz reprezentujących poniżej 1% populacji Polonii Kanadyjskiej). Samo więc występowanie pod szyldem „Przedstawiciela Polonii Świata” powinno świadczyć już wystarczająco o rzetelności celów lub zamiarów. W mojej opinii jest to po prostu zwykłą bezczelnością. Ani ja, ani pozostałe miliony Polaków mieszkających poza granicami Polski nie upoważniały pana Cytowskiego do występowania w naszym imieniu w jakichkolwiek sprawach, tym bardziej w sprawach istotnych dla Polonii i dla Polski. Pomijając nawet tę oczywistość, nasuwa się znowu pytanie kto i z jakiego upoważnienia powołał to ciało uzurpując sobie niejako do występowania w imieniu blisko 20-milionowej populacji Polaków mieszkających poza granicami Polski? Dla przykładu nie trzeba też na koniec dodawać, że przewodniczący owej Polonii Świata, pomimo wielu apeli nie występował w przeszłości na przykład w imieniu owej kanadyjskiej Polonii z jakimkolwiek wnioskiem czy z postawą w sprawach tak ważnych jak umiędzynarodowienie Katastrofy Smoleńskiej, odebranie Senatowi dysponowania funduszem na Polonię czy zataczającą od lat coraz szersze kręgi ingerencją MSZ w życie i funkcjonowanie Polonii.

Polonia dla PiS

Kolejny przykład organizacji stworzonej - a przynajmniej nazwanej - w sposób delikatnie mówiąc, oczywisto-samozwańczy.

Podobnie jak i w przypadku poprzednio opisywanej organizacji - i tutaj nazwa sugerować ma stowarzyszenie mające reprezentować Polonię wobec partii Prawo i Sprawiedliwość. Problem jednak znowu w tym, że jak się może wydawać, jest to prawdopodobnie organizacja powołana przez kilka, nieznanych szerszemu ogółowi osób, organizacja reprezentująca nie wiadomo kogo ani w czyim imieniu. Nie wiadomo też kto tak naprawdę tym nieformalnym stowarzyszeniem kieruje. Z pewnością natomiast można stwierdzić, że ani ja, ani żadna ze znanych mi osób z naszego - popierającego przecież i promującego w Prawo i Sprawiedliwość niestrudzenie i od lat w Kanadzie - prawicowego środowiska, nie zna tych osób, nie wybierała ich ani też nie dała tym nieznanym nam ludziom prawa ani mandatu do reprezentowania przed tą partią polityczną w Polsce i poza jej granicami.

Oto, od wielu lat, narażając się na ostracyzm, „wyautowanie” i „społeczny i polityczny niebyt”, niezbyt liczne a jednak jak znaczące grupy patriotów polskich mieszkających również Kanadzie, nie bacząc na swoistą towarzyską i społeczną dyskryminację, na pozostanie „moherem” i na „obciach” tworzyło społecznie grupy obywatelskie, głównie jako Kluby Gazety Polskiej (częściowo też jako Solidarni 2010) , walcząc dosłownie i na pierwszej politycznej linii o prawo i sprawiedliwość w Polsce i za jej granicami, o sprawę Katastrofy Smoleńskiej, wreszcie konkretnie o Prawo I Sprawiedliwość. To my właśnie, nie kto inny - Kluby Gazety Polskiej - jesteśmy awangardą i forpocztą Prawa i Sprawiedliwości poza granicami Polski. Żołnierzami PIS-u z pierwszej linii frontu.

I co? Nagle ktoś inny jest ową „Polonią dla PIS”? Kto? Gdzie? Kiedy? O co w tym wszystkim chodzi?

Inne stowarzyszenia młodej Polonii

Dla przykładu stowarzyszenie Young Polish-Canadian Professionals Association (YPCPA) – założone w czerwcu 2009. Według swojego mandatu organizacja ma mieć za cel między innymi „…wypełnienie luki pokoleniowej w Kanadzie w społeczności poprzez umożliwienie młodym profesjonalistom polsko-kanadyjskim zostanie liderami Polonii i kształtowanie jej nowoczesnego profilu…”. Nie jestem pewien o jaka lukę pokoleniową tutaj chodzi, jednak na stronie partnerów tej organizacji pojawiają się jako pierwsi partnerzy: Ambasada RP, Konsulat RP oraz Szkoła Liderów Politycznych z siedzibą w Warszawie oraz Kongres Polonii Kanadyjskiej. Żałuję więc, że przedstawicieli tego stowarzyszenia nie sposób spotkać na akcjach czy spotkaniach organizowanych w Kanadzie czy USA przez oddolne, społeczne i obywatelskie organizacje kontestujące „jedynie słuszną drogę aktualnego MSZ” , takie jak Kluby Gazety Polskiej czy Solidarni 2010. Dodajmy - pomimo wielokrotnego wysyłania zaproszeń. Szkoda, że nie ma ich na projekcjach filmów zakazanych przez oficjalne media w Polsce ani na spotkaniach i rocznicach dotyczących największej, współczesnej tragedii Państwa i Narodu jaka miała miejsce w roku 2010 w Smoleńsku.

Autor tego opracowania wybrał się kilkakrotnie na imprezy organizowane przez YPCPA i prawie za każdym razem był świadkiem wystąpień na tych imprezach pracowników MSZ z Ambasady Polskiej w Ottawie na temat tego, że to właśnie spośród grona członków tej a nie innej organizacji wyłonić się mają przyszli liderzy Polonii Kanadyjskiej którzy kształtować będą profil i funkcjonowanie społeczno-polityczne społeczeństwa Polaków mieszkających w Kanadzie. Wszystko dobrze, tylko jakim prawem a raczej właściwie bezprawiem, polski MSZ aktywnie miesza się i wpływa na profil polityczno-społeczny Polaków, ale przecież obywateli Kanady - na terytorium innego państwa? Czyż założeniami i mandatem MSZ jest rzeczywiście indoktrynacja polityczna - bo do tego można praktyki MSZ pod rządami PO sprowadzić - na terytorium suwerennego państwa a nie służba konsularna i zagraniczna dla obywateli polskich i reprezentacja interesów RP poza granicami kraju?

Rozbijanie i dezintegracja

Związek Narodowy Polskie w Kanadzie z siedzibą Zarządu Głównego w Toronto. Jeden z najstarszych oraz trzeba przyznać, jedna z ostatnich dbających rzeczywiście o narodowo-chrześcijańskie korzenie oficjalnych organizacji w Kanadzie o ponad stuletniej już tradycji i historii, od kilku dekad doświadcza niezwykłych trudności i jest obiektem niezwykle dziwnych wewnętrznych konfliktów i podziałów. Na ile są to działanie zaplanowane i zamierzone, trudno w tej chwili jednoznacznie stwierdzić czy udowodnić. Związek dorobił się stosunkowo dużego, jak na organizacje polskie, majątku który stopniowo ulega transformacji w ten czy inny sposób. Kilkanaście lat temu sprzedano w dziwnych okolicznościach jeden z budynków w Toronto deweloperowi, który zgodnie ze swoim pierwotnym zamiarem, budynek zburzył i wybudował tam kondominium wartości wielu milionów dolarów. Obecnie kończy się trwający od blisko od dwóch lat proces sądowy, który pochłonął już z zasobów związku kilkaset tysięcy dolarów na same tylko opłaty dla prawników. Spór dotyczy kolejnego budynku biurowego w Toronto, tym razem głównej siedziby, będącego własnością Związku a o który procesuje się z Zarządem Głównym ZNPwK jedna z jego składowych gmin, Gmina numer 1 w Toronto.

Kontynuacja wpływu agentury

Trudno też nie docenić udziału jaki w tych procesach destrukturalizacji życia Polonii mieli w powojennej przeszłości i mają w niektórych przypadkach nadal dawni agenci służb komunistycznych w Polsce. Wystarczy wspomnieć, że niektórzy z nich byli przewodniczący lokalnych Oddziałów Kongresu Polonii Kanadyjskiej czy członkowie ich zarządów byli wręcz tajnymi współpracownikami komunistycznej bezpieki i wywiadu (T.W.).

Również zdarzają się wśród dawnych i obecnych działaczy polonijnych - w tym środowisk kombatanckich - członkowie zbrodniczej, komunistycznej partii z PRL, PZPR. Powtórzę znowu - jest to swoisty paradoks a bohaterowie - polscy kombatanci II wojny światowej - chyba dzisiaj naprawdę przewracają się w grobach. Oto w niektórych przypadkach organizacje, związki które założyli tutaj w Kanadzie, na wygnaniu  - a założyli ponieważ nie mogli wracać do kraju pod komunistyczną dyktaturą bo w większości wypadków byliby tam osadzeni o szpiegostwo i w najlepszym przypadku uwięzieni, jeżeli nie straceni - otóż te ich związki, stowarzyszenia i domy polskie które zbudowali, zarządzane są często właśnie przez członków tej samej, prosowieckiej, komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, dla której oni właśnie - bohaterowie wojny i polscy patrioci - byli największymi wrogami. Przypomnijmy przy tym, że Urząd Bezpieczeństwa (UB) i potem Służba Bezpieczeństwa (SB) które wymordowały po wojnie około 50.000 polskich bohaterów i żołnierzy wyklętych a dziesiątkom tysięcy innych złamało kariery i życie, podlegały w swoich działaniach właśnie komunistycznej PZPR a wszystkie represyjne akcje, wszystkie akty terroru, mordy dokonywały się właśnie na polecenia i rozkaz tejże komunistycznej partii. Nie trzeba też dodawać, że fakty służenia bezpiece jako Tajny Współpracownik czy też przynależność do PZPR była i jest w znakomitej większości wypadków przez polonijnych działaczy których to dotyczyło, nie tylko ukrywana, ale że dokonywali oni też aktu urzędowego kłamstwa lub wręcz krzywoprzysięstwa, bo niekiedy wstąpienie np. w szeregi Stowarzyszenia Kombatantów Polskich w Kanadzie wymagało złożenia oświadczenia i przysięgi, że do tych organizacji się nie przynależało.

Równie cynicznym i paradoksalnym zjawiskiem jest fakt, że w niektórych przypadkach pracownikami placówek zagranicznych MSZ w Kanadzie byli lub są ludzie z niejasną, agenturalną przeszłością albo bliskie rodziny czy dzieci pracowników MSW lub nawet zbrodniczego resortu Bezpieczeństwa Publicznego (SB i UB).

Mamy więc czasem za granicą nieprawdopodobne sytuacje, kiedy np. resortowe dzieci wychowane w domach rodziców którzy „pracowali” w UB czy SB walcząc na wszystkie sposoby z polskością i Polską a więc biorąc udział w śledzeniu, wiezieniu i mordowaniu Jej najlepszych synów i córek - sprawują dzisiaj na placówkach kanadyjskich właśnie opisaną powyżej, specyficzna „opiekę MSZ” nad kształtowaniem a konkretnie manipulowaniem młodego pokolenia Polonii. Oni to właśnie i często zajmują się wyłanianiem spośród nich liderów według szablonów i zgodnie z mentalnością i zasadami wyniesionymi ze swojego - na pewno nie polskiego domu i wychowania.

Przykład postaw - wizyta premiera Donalda Tuska w Ottawie 13 maja 2012

Wracam znowu na koniec do tego wydarzenia, bo w mojej opinii najlepiej ilustruje ono swoiste zwyrodnienie panujące w niektórych strukturach socjalnych i organizacyjnych Polonii. W czasie wizyty premiera Donalda Tuska w Ottawie w 2012, pomimo wezwań wielu osób do bojkotu, władze KPK nie tylko wzięły udział w oficjalnym spotkaniu z Donaldem Tuskiem i jego współpracownikami w Parlamencie Ottawy, ale kilkakrotnie odmówiły wykorzystania tej wizyty do nagłośnienia sprawy konieczności podjęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej i wystąpienia do premiera Kanady Harpera z wnioskiem o poparcie inicjatywy powołania międzynarodowego śledztwa w tej sprawie.

Kiedy w czasie wizyty Donalda Tuska w Kanadzie, rząd kanadyjski zorganizował w dniu 13 maja 2012 roku tak zwane spotkanie z Polonią (opis tego wydarzenia: www.kpk.org/index.php/news/196-spotkanie-premiera-rp) to KPK nie wypracował wspólnego stanowiska dla wykorzystania tej okazji do zwrócenia uwagi Kanady na katastrofę smoleńską, w zgodzie z interesem Polaków i Kanadyjczyków.

Co więcej, w spotkaniu z premierem Tuskiem wzięli udział przedstawiciele polskiego harcerstwa kanadyjskiego, Federacji Polek w Kanadzie, Stowarzyszenia Kombatantów Polskich, dyrekcje i pracownicy polskich szkół sobotnich, żeby wymienić tylko kilka z organizacji. (O lżeniu uczestników protestu, który w czasie wizyty zorganizowali Solidarni 2010 i Klub Gazety Polskiej w Ottawie u stóp kanadyjskiego parlamentu przez członków Stowarzyszenia Kombatantów wspomniałem już uprzednio).

Chorągiewki na wietrze

Wraz z jutrzenką nowej nadziei Polaków na wolną Polskę i poprawę, z zaprzysiężeniem na urząd Prezydenta RP Andrzeja Dudy, nagle do Kanady dotarł pierwszy podmuch nowego wiatru znad Wisły. Wobec powszechnego niezadowolenia społecznego nie udało się już jak w poprzednich latach zmasować fałszerstw wyborczych (nikt chyba o ich istnieniu nie ma już dzisiaj wątpliwości). Efekt ? Nagle, w otoczeniu tej nadziei Polski na lepszą i godną przyszłość zaczynają się pojawiać - jak króliki z kapelusza magika - działacze z Kanady którzy jeszcze wczoraj gardzili Prawem i Sprawiedliwością, Klubami Gazety Polskiej, polską prawicą na obczyźnie i którzy skutecznie walczyli lub też nadal walczą z naszymi środowiskami.

Po zobaczeniu tych zdjęć znajomy zadzwonił do mnie mówiąc, że jak tak dalej pójdzie to może niedługo okaże się, że w gruncie rzeczy to Kluby Gazety Polskiej i prawica polonijna tak naprawdę to właściwie kolaborowały z lewicującym, prorosyjskim i proniemieckim rządem PO w Polsce a oni - owi pojawiający się nagle w towarzystwie nowego prezydenta RP działacze polonijni, cały czas , ofiarnie dążyli do umiędzynarodowienia śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej.

Nie dajmy się na to nabrać na ten cynizm i koniunkturalizm. Ludzie którzy walczyli z Polską nigdy nie zostaną Jej sprzymierzeńcami.

Podsumowanie

Ponieważ, jak widać z powyższej analizy, prawie zawsze punktem stycznym ciągnących się od zakończenia II wojny światowej problemów i konfliktów Polonii są powojenne służby zagraniczne MSZ, począwszy od wręcz jawnie agenturalnej działalności w okresie początkowym a skończywszy na niezwykle głębokich ingerencjach i manipulacjach w okresach późniejszych, konieczne jest stworzenie narzędzi kontroli, czy to ustawodawczych czy wykonawczych czy też obu naraz, aby raz na zawsze przywrócić służbom zagranicznym ich właściwe role służenia Polonii i reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej a uniemożliwić równocześnie wykorzystywanie tych służb do socjotechnicznych technik manipulacji społeczno-politycznej, w imię bieżących - dodajmy że w przeszłości najczęściej sprzecznych z Polską Racją Stanu - wątpliwych i partykularnych interesów rządzącej właśnie koalicji partyjnej.

Równocześnie trzeba zapewnić, aby istotną rolę w kształtowaniu tych służb i w ich działaniu miała sama Polonia, tj. jej przedstawiciele żyjący w danym kraju. Dodajmy, nie przedstawiciele wywodzący się, czy desygnowani przez dotychczasowe koła opisanych powyżej samozwańczych niejednokrotnie i reprezentujących ułamkowe procenty „reprezentantów Polonii”, ale ludzie którzy zarówno posiadaną wiedzą jak i wykształceniem mogą służyć tradycyjnym narodowym wartościom chrześcijańskim, Polsce i Polonii. Ludziom, którzy udowodnili te przymioty i walory przez swoja postawę, pracę i poświęcenie w ciągu ostatnich, tak krytycznych w historii Polski, lat.

Bez takiej natychmiastowej poprawy Polonii w Kanadzie i na świecie, w niedługim czasie pozwolimy na to aby narodowo-historyczno-kulturowy dorobek naszych dziadów i ojców za granicą uległ do końca dezintegracji a pokolenia Polaków mieszkające na obczyźnie, ostatecznemu wynarodowieniu i zerwaniu więzi z Macierzą. Konieczne jest też przekształcenie głównych polonijnych organizacji - a szczególnie Kongresu Polonii Kanadyjskiej - w organizację powszechną, rzeczywiście reprezentującą Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, na która miałaby wpływ cała Polonia a nie ułamkowe, nie reprezentujące jej przekroju grupy, kierujące się niewiadomymi motywami.

Zamiast post-scriptum

Drugim, niezbędnym wręcz warunkiem uzdrowienia Polonii jest dobrowolna i przymusowa lustracja wszystkich działaczy i liderów wszystkich organizacji polonijnych. Jeżeli chcemy zachować dumę i przynależność również i za granicą do naszego Narodu i Jego tradycji i historii, musimy odsiać z naszego grona tych, którzy niszczyli i niszczą naszą tradycję i naszą polskość. Rozglądnijmy się wokół siebie. To Syn naszego Boga przekazał nam tę prostą prawdę: „…po owocach ich poznacie…”. Zobaczmy ich owoce.

Zobaczmy kto brał w czym udział, kto nas dzielił, insynuował, kto nami manipulował, kto nas okłamywał. Ktoś może chce powiedzieć, że to nie szkodzi. Że dobrze, że chcą teraz przejść na naszą stronę. Nie dajmy się zwieźć.

Ktoś kto walczył z naszą Polską w każdym Jej słowa znaczeniu, nigdy nie zostanie Jej sprzymierzeńcem. Nie dajmy się kolejny raz wyprowadzić w pole.

Polonio - obudź się wreszcie.

* Autor jest właścicielem stacji TV Niezależna Polonia w Ottawie, stolicy Kanady.
http://www.tvniezaleznapolonia.org

Gdańsk, dn. 10 lipca 2015 roku

Zarząd Główny Ligi Obrony Suwerenności

Oświadczenie w sprawie koalicji zawartej z Ruchem Autonomii Śląska w Sejmiku Ślaskim

loslogo22 czerwca 2015 r. Ruch Autonomii Śląska dołączył do koalicji PO, PSL i SLD rządzącej w Sejmiku Śląskim, a przedstawiciel tej organizacji - Henryk Mercik, został wybrany na członka zarządu województwa. Od tego momentu śląscy separatyści mają bezpośredni wpływ m. in. na sprawy edukacji i oświaty, mogą więc bez przeszkód głosić swoje antypolskie poglądy na terenie całego województwa śląskiego. Liderzy RAŚ deklarują, że dzięki zawartej umowie koalicyjnej chcą przeforsować w sejmiku projekt podręcznika edukacji regionalnej. W parlamencie zamierzają natomiast załatwić nowelizację ustawy o mniejszościach, polegającą na dopisaniu do niej śląskiej mniejszości etnicznej, co miałoby umożliwić uznanie gwary śląskiej za język regionalny. Wspierany przez RAŚ projekt nowelizacji tej ustawy trafił do Sejmu w lipcu 2014 r., a w październiku posłowie zgodzili się na dalsze prace nad nim. Widać więc, że dopuszczenie separatystów do współrządzenia województwem śląskim otwiera im drogę do prowadzenia działalności, która może przyczynić się do zantagonizowania ludności tego regionu oraz wzmocnienia tendencji odśrodkowych prowadzących do osłabienia integralności Państwa Polskiego.

Współpraca PO i PSL z separatystami ma dłuższą historię, bowiem partie te, po raz pierwszy, zawarły z nimi koalicję w Sejmiku Śląskim w 2010 r., która została zerwana w trzy lata później, w związku z brakiem zgody na przejęcie przez działaczy RAŚ kontroli nad Muzeum Śląskim. Reaktywację koalicji w obecnej kadencji sejmiku, lider śląskiej PO poseł Tomasz Tomczykiewicz tłumaczy potrzebą, aby jak najwięcej radnych współuczestniczyło w tworzeniu dobrego klimatu przede wszystkim do wydawania środków unijnych. Zawarto więc polityczny układ z antypolskim ugrupowaniem, aby móc skuteczniej dokonać podziału łupów między lokalnych baronów partyjnych. Decyzji tej nie można tłumaczyć koniecznością zapewnienia stabilnej większości, ponieważ ubiegłoroczne wybory do 45-osobowego Sejmiku Śląskiego wygrała PO, zdobywając 17 mandatów. PiS przypadło 16 mandatów, PSL - 5, RAŚ - 4, a SLD - 3. Koalicja dysponowała więc aż 25 głosami, co dawało jej 9 głosów przewagi nad opozycyjnym PiS. Zawarcie umowy z RAŚ jest natomiast w pełni zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę, że w rządzącej Platformie Obywatelskiej znajduje się wielu prominentnych polityków, którzy są czynnie zaangażowani w działalność lub wsparcie dla ruchów separatystycznych. Widać więc, że PO tracąc poparcie społeczne, za cenę uwiarygodnienia separatystów w oczach opinii publicznej i poczynienia na ich rzecz niebezpiecznych ustępstw, chce pozyskać głosy elektoratu RAŚ w jesiennych wyborach.

Liga Obrony Suwerenności od wielu lat prowadzi konsekwentną walkę z wszelkimi przejawami separatyzmu, zagrażającymi integralności Państwa Polskiego. Dlatego z wielkim oburzeniem przyjęliśmy wiadomość o ponownym zawarciu koalicji z RAŚ w Sejmiku Śląskim. Antypolską działalność śląskich separatystów uważamy za niebezpieczną dla polskich interesów narodowych, a postawę prominentów z PO i PSL za godną najwyższego potępienia. W naszej opinii nie ma takich przesłanek, które mogłyby uzasadnić narażenie na niebezpieczeństwo interesów i integralności Rzeczypospolitej, tym bardziej nie może być usprawiedliwieniem doraźny interes lokalnej sitwy. Separatyzm należy bezwzględnie zwalczać, a polityków, którzy sprzyjają rozwojowi takich tendencji należy objąć ostracyzmem społecznym. Dlatego wzywamy wszystkich Polaków, którym los naszej Ojczyzny nie jest obojętny, aby włączali się aktywnie do walki z rosnącym w siłę separatyzmem na Śląsku oraz z rujnującymi nasze państwo szkodnikami z rządzącej koalicji PO-PSL.

Wojciech Podjacki, przewodniczący Ligi Obrony Suwerenności

krakowniezaleznymkInformacja własna

11 czerwca 2015 roku Księgarnia Gazety Polskiej zaprosiła krakowian i Gości Naszego Miasta na spotkanie z księdzem profesorem Andrzejem Zwolińskim. Spotkanie na temat „Tajne mechanizmy władzy” prowadził redaktor Witold Gadowski.

20150116mbKsiądz profesor Andrzej Zwoliński (fot. p. Mirosław Boruta, 16 stycznia 2015 roku) to jeden z najwybitniejszych polskich teologów zajmujących się współczesnymi zjawiskami społecznymi, popularyzator nauczania społecznego Kościoła katolickiego, socjolog, teolog i sektolog. Doktorat z socjologii uzyskał w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Habilitował się w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (obecny Uniwersytet Papieski Jana Pawła II) z nauk teologicznych – katolicka nauka społeczna. Jest profesorem zwyczajnym Wydziału Nauk Społecznych UPJPII i kierownikiem tamtejszej Katedry Katolickiej Nauki Społecznej. W okresie PRL organizował rekolekcje historyczne dla młodzieży oraz Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej w Rabce-Zdroju.

religiamasonskaJest autorem ponad stu dzieł z zakresu teologii i socjologii, sektologii, historii idei, katolickiej nauki społecznej, etyki życia gospodarczego, manipulacji społecznych i religioznawstwa m.in. niedawno wydanej "Religii masońskiej" (fot. multibook.pl).

Masonerię zawsze otaczała aura tajemniczości, niedomówień i kontrowersji. Kim są masoni? Na czym opiera się ich wizja świata? Jakie są ich relacje z Kościołem? Czy oddziałują na politykę, kulturę, społeczeństwo? Autor niniejszej publikacji odpowiada na te pytania w sposób rzeczowy, powołując się na bogatą dokumentację historyczną. Przybliża świat masonów, ich złożonych rytuałów i symboliki, jaką się posługują (Wydawnictwo M).

(Od Redakcji): Filmową relację ze spotkania przygotował p. Marek Czapla, dziękujemy 😉


• https://www.youtube.com/watch?v=cSiPmDS46H4

stefanbudziaszekStefan Budziaszek

9 czerwca 2015 roku przed Sądem w Nowym Sączu zapadł wyrok w sprawie próby usunięcia rosyjskiego obelisku, czego domagają się członkowie organizacji patriotycznych z Krakowa, Nowego Sącza i Śląska. Relację przewodniczącego Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 - p. Krzysztofa Bzdyla - wygłoszoną 10 czerwca przy Krzyżu Narodowej Pamięci w Krakowie, ilustrują zdjęcia z wydarzeń.


• https://www.youtube.com/watch?v=brSjKb3SxcU

alicjarostockaAlicja Rostocka

Zapadł wyrok uniewinniający wszystkich oskarżonych przez policję uczestników manifestacji przy obelisku w Nowym Sączu. Wspaniałym obrońcą okazał się nasz krakowski mecenas p. Konrad Firlej. Sędzia p. Andrzej Kuźniar odczytał wyrok a jego uzasadnienie przejdzie chyba do historii sądownictwa III RP. Oklaskom nie było końca.

nsniewinni1Na odczytanie wyroku nie przybył do sądu oskarżyciel policji. Dlatego też po zakończeniu rozprawy udaliśmy się pod Komendę Policji i przez megafon poinformowaliśmy wszystkich pracujących tam o wyniku rozprawy, tchórzostwie i nieprawidłowościach w działaniu. Domagaliśmy się rezygnacji ze stanowiska komendanta. Oczywiście przez cały proces oraz po wyjściu z Sądu obstawiani byliśmy tajniakami w samochodach. Eskortowano nas nawet do rogatek Nowego Sącza. Tym razem nie było blokady ulic uniemożliwiających nam dojazd do komendy.

Dla takich chwil warto było jeździć i poświęcać swój czas. Jeszcze Polska nie zginęła...

Zapraszam Państwa do obejrzenia 77 zdjęć:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/10Czerwca2015ar

adamzyzmanAdam Zyzman

Jak zorganizować w obecnej międzynarodowej sytuacji politycznej obchody rosyjskiego święta w Polsce, by nie wywołać skandalu? Najlepiej ubrać je w jakieś narodowe akcenty, a że w naszej historii kontakty z Rosjanami różnie się układały więc i Mickiewicz popełnił wiersz dla swych rosyjskich towarzyszy wędrówek po salonach Petersburga i ukraińskich stepach. A, że w sobotę 6 czerwca przypada rocznica urodzin Aleksandra Puszkina Instytut Adama Mickiewicza postanowił włączyć się w… rosyjskie obchody tej rocznicy i pod pomnikami Adama Mickiewicza w sześciu miastach w Polsce (Kraków, Warszawa, Szczecin, Opole, Poznań i Bukowina Tatrzańska), a także w Wilnie odbędzie się publiczne czytanie „Do przyjaciół Moskali”. Wiersz zamykający III część Dziadów, na zaproszenie Instytutu Adama Mickiewicza czytać będą dziennikarze, publicyści, naukowcy, lokalni działacze – niezależni liderzy opinii publicznej. W Krakowie tekst czytać będzie Piotr Mucharski, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

20131212ptpParadoksem jest, że gdy pół roku temu niezależni działacze organizowali w tym samym miejscu publiczne czytanie „Pana Tadeusza”, by w ten sposób zaprotestować przeciwko usunięciu tego poematu z kanonu szkolnych lektur, ludzi tych przedstawiano, jako oszołomów (il. z megafonerm p. Sława Bednarczyk na fot. p. Grzegorza Bednarczyka). Na czym więc polega wyższość niezbyt długiego wiersza nad poematem narodowym? – Tym, że w poemacie Polacy walczą z Moskalami, a w wierszu są oni przyjaciółmi poety, który właśnie przez innych Moskali został skazany na zesłanie, bez prawa powrotu w rodzinne strony? A o jakich przyjaciołach Moskalach możemy dziś mówić, gdy ponad 90 procent rosyjskiego społeczeństwa popiera imperialną politykę Putina? A nawet ci, którzy go nie popierają, czy potrafią być w ogóle przyjaciółmi w naszym rozumieniu tego pojęcia? – Byłem w Rosji, handlowałem z Rosjanami, wyjeżdżałem z nimi na wycieczki i piłem wódkę. I właśnie pijąc z nimi zdałem sobie sprawę, że w zasadzie w każdej chwili, po wychyleniu ostatniego stakana, mogą wstać i odprowadzić mnie do NKWD, KGB, czy jak to tam się teraz nazywa. A jeszcze przy tym oczekiwać będą współczucia dla siebie, że muszą to robić! – Nu, tak nużna! Drug, nie drug! Ponimajesz? Ot, takaja sobacza dolja ruskawo czeławieka!

katynkonturygrobowTo nie kpina! To autentyczne sytuacje, jak ta, gdy polska prokuratura chciała kilka lat temu, postawić zarzuty ostatniemu z żyjących wówczas oprawcy z Katynia (fot. Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu, zarys masowych mogił 2005. fot. Wikipedia), a jego wnukowie twierdzili, że to on jest… ofiarą, bo przez to, że musiał mordować Polaków, popadł w alkoholizm! Jeszcze trochę i dowiemy się, że gdyby nie Polacy, których trzeba było mordować setkami tysięcy, statystyki alkoholizmu w ZSRR wyglądałaby zupełnie inaczej.

W dzisiejszej sytuacji, gdy to z Moskwy płyną w naszym kierunku sygnały, o tym, w które miasta wymierzone są rosyjskie rakiety lub ile czasu oddziały moskiewskie potrzebują, by dotrzeć do Warszawy wolałbym raczej, by pod pomnikami Mickiewicza czytano fragmenty „Reduty Ordona”. Szczególnie te zaczynające się od słów: „Gdzie jest król co rzezie tłumy te wystawia? / Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia? / Nie! On siedzi o pięćset mil, na swej stolicy…” Oczywiście, dziś niektóre wersy należałoby uaktualnić, zamieniając, np. „poselstwo paryskie” na niemieckich i włoskich biznesmenów, a Turków na Ukraińców i Gruzinów, ale zostawiłbym nadal „Warszawa jedna twojej mocy się urąga!”.

adammickiewiczKtórego więc Mickiewicza popularyzuje Instytut Adama Mickiewicza? Autora wielkich i porywających utworów narodowych, czy autora jednego młodzieńczego wiersza dedykowanego grupie wspólnej zabawy i podróży, gdy próbuje odnaleźć pozytywne strony zesłania?

Czy młodzi ludzie słuchając wiersza czytanego pod pomnikami wieszcza mają się utwierdzać w przekonaniu, że Mickiewicz był rusofilem, czy też polskim Litwinem prześladowanym przez Moskali i piszącym o ich okrucieństwie zarówno w „Dziadach”, w „Reducie Ordona”, czy w „Panu Tadeuszu”?

Uczestnicy XXXII Walnego Zjazdu Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce i Korpusu Pomocniczego Pań zebrani w dniach 22-24 maja 2015 r. w East Rutherford, NJ, uchwalają co następuje:

swapkpp1- jako członkowie i członkinie najstarszego na świecie, działającego nieprzerwanie od 94 lat stowarzyszenia b. polskich żołnierzy, deklarujemy pielęgnować piękne tradycje patriotyczne ponad 20 tysięcy ochotników ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, którzy w latach 1917-1919 zgłosili się do Armii Polskiej we Francji, tzw. Armii Błękitnej, a po wywalczeniu niepodległej Polski powrócili do Ameryki, gdzie w maju 1921 r. na zjeździe w Cleveland, OH, powołali do życia Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce - uniwersalną organizację dla wszystkich polskich żołnierzy, pochodzących z różnych formacji zbrojnych walczących o wolność Polski;
- składamy hołd poległym polskim żołnierzom, którzy walczyli o niepodległość Polski na wszystkich frontach II wojny światowej i po jej zakończeniu. Jako żyjący weterani tych zmagań, a obecnie sędziwi już członkowie SWAP - zwracamy się do naszych młodszych, organizacyjnych kolegów o dalsze pielęgnowanie polskich tradycji niepodległościowych i przekazanie ich następnym pokoleniom. To samo dotyczy majątku organizacyjnego wypracowanego przez weteranów z I i II wojny światowej;
- młodsi członkowie SWAP, którym na szczęście nie było dane uczestniczyć w prawdziwych działaniach wojennych, wyrażamy nasze uznanie i szacunek dla prawdziwych weteranów z okresu II wojny światowej, którzy z bronią w ręku walczyli o niepodległość Polski;
Jako członkowie najstarszej polskiej organizacji weterańskiej w świecie, która nie opowiada się za żadną konkretną partią polityczną w Polsce, wyrażamy nasze zaniepokojenie wewnętrzną i zewnętrzną sytuacją w jakiej obecnie znalazła się Polska, co zagraża jej niepodległości.

Na zagrożenie to składają się:

1. Bankructwo polskiej polityki zagranicznej wobec Rosji, co spowodowało obniżenie roli Polski w regionie państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz w Unii Europejskiej.
2. Katastrofa smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. i zachowanie się wobec tej narodowej tragedii polskich władz, które odmówiły międzynarodowego śledztwa, oddając je całkowicie w ręce Rosji, co poważnie naruszyło prestiż państwa polskiego na arenie międzynarodowej i wśród własnego społeczeństwa.
3. Zawieranie długoterminowych umów gospodarczych ze szkodą dla interesów Polski, np. umowa z Rosją na dostawy ropy i gazu, za które musimy płacić najwyższe ceny ze wszystkich krajów Unii Europejskiej.
4. Nieodpowiedzialne zadłużanie Polski do gigantycznych rozmiarów. W ciągu ostatnich 8 lat dług publiczny wzrósł z 520 mld zł do ponad biliona zł (!), co powoduje, że każde nowo narodzone dziecko w Polsce jest już zadłużone na ponad 27 tys. zł!
5. Wyprzedaż majątku narodowego na niespotykaną skalę, ostatnio doszło do prób likwidacji kopalń i sprzedaży lasów państwowych.
6. Zmuszenie do emigracji zarobkowej ponad 2 milionów młodych, wykształconych Polaków, co spowoduje, że Polska stanie się wkrótce krajem ludzi w podeszłym wieku, na których emerytury nie będzie miał kto zarobić.
7. Tolerowanie korupcji na najwyższych szczeblach władzy i brak skuteczności instytucji państwa w zwalczaniu tego zjawiska. Nie ściga się przestępców, ale tych, którzy przestępstwa ujawniają.
8. Jawne fałszowanie wyborów, co miało miejsce podczas ostatnich wyborów samorządowych, kiedy to stwierdzono około 5 milionów nieważnych głosów (!). Jest to uderzenie w podstawy demokratycznego państwa.
9. Kreowanie skrzywionego obrazu polskiej rzeczywistości w mediach głównego nurtu, które zamiast przekazywania rzetelnych i obiektywnych informacji, przekształciły się w tuby propagandowe dla tylko jednej ze stron sceny politycznej w Polsce.
10. Walka z polskim patriotyzmem przez zmniejszanie lekcji historii w szkołach, ograniczanie państwowego wsparcia finansowego dla inicjatyw propagujących tradycyjne pojmowanie umiłowania Ojczyzny. Zamiast propagowania polskiego patriotyzmu, lansuje się Polakom „pedagogikę wstydu” za rzekomy ich współudział w holokauście narodu żydowskiego dokonanego przez III Rzeszę Niemiecką.
11. Promowanie za pieniądze polskiego podatnika obcych, antypolskich filmów np. zakupienie i wyemitowanie w polskiej telewizji publicznej niemieckiego serialu pt. Nasze matki, nasi ojcowie, który szkaluje żołnierzy Armii Krajowej.
12. Próby wyrugowania z panteonu polskich bohaterów narodowych rotmistrza Witolda Pileckiego, o czym można było się przekonać w czasie obchodów 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz – Birkenau, kiedy to podczas wielkiej uroczystości nawet nie wspomniano jego nazwiska.
13. Utrudnianie prowadzenia badań i prac ekshumacyjnych pomordowanych w czasach stalinowskich Żołnierzy Wyklętych, np. na tzw. Łączce na Cmentarzu Powązkowskich w Warszawie. Na ekshumację na terenie całej Polski czeka jeszcze około 4 tys. ofiar zbrodni komunistycznych, spoczywających w bezimiennych dołach śmierci.
14. Skandaliczne zachowanie się Sejmu RP w 2013 roku, który odrzucił uchwałę, aby w 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego, rok 2013 został uznany Rokiem Powstania Styczniowego.
15. Używanie policji państwowej do rozbijania legalnych manifestacji patriotycznych podczas obchodów świąt państwowych, np. Święta Niepodległości w dniu 11 listopada.
16. Promowanie przez prorządowe media i instytucje państwowe zachowań uderzających w podstawy ładu moralnego polskiego społeczeństwa, np. przez podważanie istoty małżeństw heteroseksualnych, które są podstawą komórką zdrowego społeczeństwa.
17. Nachalne lansowaniem homoseksualizmu i genderyzmu w placówkach szkolnych wbrew woli rodziców i kadry pedagogicznej.
18. Propagandowe uderzenia w Kościół Katolicki i próby wyrugowania katolickich mediów z nowoczesnej przestrzeni komunikacji publicznej, np. sprawa Telewizji Trwam.
19. Usuwanie z nowych podręczników szkolnych odniesień do tradycyjnych świąt katolickich, np. Bożego Narodzenia. Nazwę tego święta próbuje się zastępować określeniem „Gwiazdka”, tak jak to było za czasów komunistycznych.
20. Jako byli żołnierze wyrażamy nasz niepokój stanem polskiej armii, która po tzw. reformach, może zmieścić się na jednym stadionie a jej nowy system dowodzenia wyklucza skuteczność działania na wypadek wojny.

Za: http://pava-swap.org/Rezolucja.pdf