Przeskocz do treści

Radio Maryja

Były szef Kancelarii Premiera Donalda Tuska został skazany w czwartek na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Proces w sprawie organizacji lotu do Smoleńska ciągnął się ponad trzy lata.

– Będąc funkcjonariuszem publicznym, szefem Kancelarii Premiera, nie dopełnił ciążącym na nim obowiązków – podkreślił Hubert Gąsior, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. Sąd skazał byłego szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Kary bezwzględnego więzienia domagał się mec. Stefan Hambura, pełnomocnik bliskich kilkunastu ofiar katastrofy. Bo to oni byli w tym procesie oskarżycielami. – Nawet jeżeli ginie 96 osób z prezydentem RP na czele, jest to tylko 10 miesięcy, a drugi raz 6 miesięcy – wskazywał mec. Stefan Hambura.

6 miesięcy w zawieszeniu na rok to wyrok dla urzędnika Kancelarii Premiera – Moniki B. Także ona w ocenie sądu nie dopełniła swoich obowiązków. Troje pozostałych oskarżonych uniewinniono.

– Wszyscy oskarżeni nie znali, albo postępowali wbrew, zapisom instrukcji HEAD, jak i innych obowiązujących wcześniej przepisów. Mimo to jakimś cudem trójka okazała się niewinna. Śmieszne i haniebne – podkreślał Piotr Walentynowicz, wnuk legendy „Solidarności” Anny Walentynowicz. Instrukcja HEAD to dokument, który określa zasady organizacji i bezpieczeństwa lotów najważniejszych osób w państwie.

Tomasz Arabski zlekceważył bezpieczeństwo prezydenta i polskiej elity – akcentował były minister obrony Antoni Macierewicz. – Nie tylko nie dopełnił instrukcji HEAD, mówiącej o tym, co należy zrobić, aby zabezpieczyć lot osób na wysokich stanowiskach, ale on się z tego wyśmiewał. Mówił: „Nigdy w życiu tego nie czytałem” – wskazywał.

Wszystkim, którzy znaleźli się na ławie oskarżonych, za niedopełnienie obowiązków groziły trzy lata więzienia. – Tak naprawdę nie zbliżyliśmy się nawet do połowy przewidzianej polskim prawem kary – mówił Piotr Walentynowicz.

– To jest wyrok jedynie symboliczny. On nie oddaje skali dramatu, za który jest odpowiedzialny pan Arabski – dodawał Antoni Macierewicz.

Sąd wskazał, że Tomasz Arabski powinien był odmówić realizacji lotu do Smoleńska. Uznał, że cała sytuacja podważa zaufanie obywatela do państwa.

– Bo co może sobie obywatel pomyśleć o państwie, które w sposób prawidłowy nie potrafi zorganizować lotu dla prezydenta i raptem trzech innych, najważniejszych osób w państwie – podkreślił Hubert Gąsior. Ale – mówiąc o nieudolności państwa – sędzia wskazał też na wojsko i Kancelarię Prezydenta.

– Sąd wyraźnie dążył do tego, żeby tę odpowiedzialność rozwodnić. I to jest taka dziwna, niezrozumiała dla mnie argumentacja, bo powiedział, że ponieważ byli inni, którzy wiedzieli, którzy też się przyczynili, w związku z tym my nie możemy tych za mocno ukarać – wskazywał red. Piotr Falkowski, publicysta „Naszego Dziennika” i wskazuje, że lista zaniedbań powinna objąć także m.in. resort spraw zagranicznych i byłego ministra Radosława Sikorskiego.

Do dziś w Polsce nie zostali wskazani główni winni całego dramatu – mówił socjolog dr Mirosław Boruta.

– Oprócz tego dzisiejszego wyroku powinniśmy jeszcze doczekać się wielu rozpraw i ważnych decyzji, które spowodują, że nigdy do takiego wydarzenia już w dziejach Polski nie dojdzie – podkreśla.

Dlatego czwartkowy wyrok wcale nie kończy batalii o prawdę o Smoleńsku.

Tekst i zrzuty ekranowe za: http://www.radiomaryja.pl/informacje/sad-uznal-tomasza-arabskiego-za-winnego-niedopelnienia-obowiazkow-przy-organizacji-lotu-do-smolenska-w-2010-roku

Odsłonięcie pomnika odbyło się 9 czerwca 2019 roku o godz. 10:00 w 75 rocznicę lądowania wojsk alianckich D-DAY, z tradycyjnym przelotem Polskiego samolotu Spitfire dyw. 317.

W odsłonięciu pomnika uczestniczyli: ambasador RP we Francji Tomasz Młynarski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jan Baster, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Adam Siwek, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, Jan Ambroziak z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych reprezentował gen. pil. Ireneusz Nowak. Wśród zgromadzonych na uroczystości znaleźli się weterani Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie, przedstawiciele władz lokalnych, instytucji państwowych: prefekt prowincji Calvados, mer Plumetot oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy. Uczestniczyły w niej także polskie, francuskie oraz brytyjskie delegacje wojskowe. Asystę honorową wystawiła 41. Baza Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, a poczet sztandarowy – 31. Baza Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny; oficer tej jednostki odczytał także Apel Pamięci.

Pomnik upamiętni wkład Polskich Sił Powietrznych w kampanię normandzką i wyzwolenie Francji. Rzeźba symbolizuje zwycięski lot polskich pilotów w samolotach Spitfire. Autorem pomnika „Victory Fly Past Memorial” – „Zwycięski lot” jest architekt Alexander Smaga, zwycięzca międzynarodowego konkursu na projekt tego upamiętnienia. Pomnik dedykowany został polskim lotnikom z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę oraz 100-lecia Królewskich Sił Lotniczych Zjednoczonego Królestwa – RAF.

Pomnik autorstwa Alexandra Smagi przypomina o podniebnych bitwach toczonych przez polskich lotników. Rzeźba w kształcie litery V nawiązuje do angielskiego słowa „Victory”, czyli zwycięstwo, a na delikatnych strunach rozpiętych pomiędzy ramionami litery V zostały umieszczone trzy miniatury samolotów myśliwskich Spitfire, symbolizujące trzy polskie dywizjony stacjonujące na lotnisku B-10 w Plumetot. Na podstawie w kształcie znaku rozpoznawczego RAF-u umieszczono w języku polskim, angielskim i francuskim motto towarzyszące walczącym żołnierzom „Za naszą i waszą wolność”.

Patrząc na znak zwycięstwa można sobie wyobrażać jak polskie samoloty startowały i lądowały z B10 Plumetot podczas bitwy o Normandię. Ciesze się, że mogłem pomóc moją sztuką upamiętnić wkład Polskich Pilotów w zwycięstwo aliantów - autor pomnika architekt Alexander Smaga. Rzeźba autorstwa Smagi inspirowana jest pasją i bohaterstwem lotników. Symbolizuje zwycięski lot Lotników Polskich w samolotach Spitfire LF.IX. Zgodnie z tradycją II Pułku Lotniczego z Krakowa pomnik ten został poświęcony na polskiej ziemi, po czym przetransportowany do Normandii stanął blisko byłego, pierwszego pasa startowego B10 alianckich samolotów na kontynencie, w centrum miasteczka Plumetot, 2,5 km od plaży Anglików “Sword Beach”, 12 km od miasta Caen.

O artyście / Alexander Smaga, urodzony w Wiedniu, w polskiej rodzinie emigracyjnej. Ukończył studia architektury na Politechnice Wiedeńskiej u brytyjskiego architekta prof. Wiliama Alsopa z wyróżnieniem. Studiował w Paryżu w École Nationale Supérieure d'Architecture de Versailles i na Akademii Sztuk Pięknych (University of Applied Arts) w Wiedniu. Pracuje jako samodzielny architekt i designer. Jest założycielem studia architektonicznego AS Architects. Pracował nad wieloma projektami i konkursami architektonicznymi w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Emiratów Arabskich, w Szwajcarii w Austrii. Żyje i pracuje w Wiedniu i w Londynie. W maju ubiegłego roku wygrał międzynarodowy dwuetapowy konkurs na Pomnik Polskich Lotników w Normandii. Historia rodziny architekta jest związana z różnymi etapami walki o wolność i niepodległość Polski podczas II wojny światowej. Alexander Smaga jest również autorem projektu pomnika AK „Wstęga Pamięci” w Krakowie, projektu z inicjatywy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Pomnik lotników oraz pomnik AK w Krakowie to bratnie projekty. W ubiegłym roku, komitet budowy Pomnika Polskich Lotników w Anglii przekazał ziemie z lotniska Northolt pod kamień węgielny pomnika AK jako symboliczny znak wspólnego ducha w walce podczas II wojny światowej.

Udział 131 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego w operacji "Overlord" / Rzeźba o kształcie litery V w szczególny sposób upamiętni udział Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii, w inwazji aliantów podczas II wojny światowej. Inicjatorem projektu upamiętnienia Polskich Lotników w Normandii jest Polish Air Force Memorial Committee w Londynie. Rzeźba inspirowana pasją i bohaterstwem lotników, symbolizuje zwycięski lot Lotników Polskich w samolotach Spitfire Mk IX. Pomnik odzwierciedla udział trzech Dywizjonów Myśliwskich, 131 Skrzydła Myśliwskiego - 131 Polish Wing w Bitwie o Normandię w czerwcu 1944 roku, do którego należał 308 Dywizjon „Krakowski”, 302 Dywizjon” Poznański” oraz 317 Dywizjon „Wileński”. 131 Polskie Skrzydło Myśliwskie osłaniało lądowanie amerykanów na plaży Utah Beach podczas inwazji w dn. 6 czerwca o godz. 6.30. Pomiędzy 6 czerwcem a 28 czerwcem 1944 Polscy Piloci z 131 PSM wykonali blisko 2,000 lotów nad niebem Normandii. W sierpniu 1944 roku 131 Skrzydło Myśliwskie stacjonowało w Plumetot blisko Sword Beach, w miasteczku w którym Brytyjczycy zbudowali lotnisko o kryptonimie B-10.

Rozmiary pomnika: • wysokość 2,5m • szerokość 2,6m • waga 750 kg •powierzchnia pomnika: 12m2 • aleja pamięci: 11m2 • materiał: stal kwasoodporna 316L, wapień normandzki Pierre de Caen • 3 Spitfire odlew ze stali umocowane na linkach stalowych Ø 5mm / Wewnątrz znaku V umocowano 3 samoloty Spitfire LF IX (odlew ze stali) na stalowych linkach . Każdy z tych samolotów symbolizuje jeden z polskich dywizjonów, które lądowały i startowały na tym odcinku podczas inwazji. Plac pomniku o kształcie okrągłej tarczy znaku RAF, z kamienia Pierre de Caen ,przypomnina o istnieniu byłego brytyjskiego lotniska o kryptonimie B-10. Na plac pomnika prowadzi mała aleja która jest zorientowana w kierunku plaży lądowania “Sword Beach”. Patroni Pomnika „Zwycięski Lot”: mer miasta Plumetot, metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski, Instytut Pamięci Narodowej, LOT. Partnerem strategicznym Polish Air Force Memorial Committee w Londynie oraz organizatorem prac wykonawczych jest Fundacja Wstęga Pamięci. Rzeźba ze stali kwasoodpornej została wykonana przez firmę Imperial s.c. z Małopolski.

Radio Maryja

Mężczyzna, który w poniedziałek zaatakował księdza we Wrocławiu, usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa. Trafił na trzy miesiące do aresztu. Grozi mu dożywocie. Ks. dr Ireneusz Bakalarczyk przebywa w szpitalu. Stan jego zdrowia jest stabilny.

Ksiądz dr Ireneusz Bakalarczyk doznał poważnego urazu brzucha i klatki piersiowej.

– Operacja trwała kilka godzin. Wymagała zaangażowania zespołu chirurgów. Całe szczęście sam zabieg przebiegł bez powikłań – poinformował lek. med. Wojciech Hap z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Chirurgii Onkologicznej we Wrocławiu.

Stan księdza jest stabilny.

– Liczymy na to, że ten stan będzie się poprawiał i wkrótce ksiądz będzie mógł opuścić szpital – dodał lekarz.

Mężczyzna, który zaatakował księdza zmierzającego na poranną Mszę św. został zatrzymany przez przechodniów i trafił w ręce policji. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Zygmunt W. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Teraz trafi na trzy miesiące do aresztu. Grozi mu dożywocie.

– Zachodzi uzasadniona obawa ukrywania się lub matactwa w sprawie. Z uwagi na bardzo surową karę grożącą podejrzanemu sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania – poinformował Marek Poteralski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Zatrzymany napastnik nigdy nie był karany. Jest bezdomny. Gdy wyprowadzano go z sądu powiedział dziennikarzom, że nie żałuje tego, co zrobił oraz że nie znał księdza, którego zaatakował. Na pytanie, czy jego czyn miał związek z filmem Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” odpowiedział, że to dobry trop.

– Będzie tego coraz więcej, ponieważ są ludzie słabi psychicznie na takie wyolbrzymianie, takie tworzenie klimatu, że Kościół to jedno wielkie zło – powiedział ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor Polskiej sekcji Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Dramatyczne zdarzenia we Wrocławiu nie powstrzymały fali nienawiści wymierzonej w Kościół i kapłanów. W internecie pojawiły się skandaliczne komentarze.

„Ta kosa dla klechy w Breslau zostanie wykorzystana przez #PiSkomuna i inne frakcje broniące kościelnej pedofilii (Kukiz, PSL) do szczucia na niewierzących” – napisał na jednym z portali społecznościowych dr Wojciech Jabłoński, który występuje w roli niezależnego komentatora politycznego.

– Najczęściej spodziewamy się reakcji współczucia. Reakcji empatycznej, która odzwierciedla to co uważa większość społeczeństwa. Niestety wśród nas znajdują się ludzie, którzy nie potrafią się zachować w takiej sytuacji i należy im się za to społeczna nagana – ocenił socjolog dr Mirosław Boruta.

Fala hejtu wylała się też w komentarzach pod artykułami opisującymi wydarzenia z Wrocławia na portalu „Gazety Wyborczej”.

– Mowa nienawiści, jak ją popularnie nazywamy, czy hejt w stosunku do religii, do tego, co święte, a później przekłada się to na reakcję wobec księży. Mamy tego efekty – wskazał ks. prof. Waldemar Cisło.

W ostatnim czasie ataki na wartości katolickie nasiliły się, podobnie jak zwiększyła się liczba profanacji.

Tekst i zrzuty ekranowe za: http://www.radiomaryja.pl/informacje/areszt-dla-sprawcy-ataku-na-ksiedza-grozi-mu-dozywocie

Radio Maryja

Izrael wciąż nie przeprosił za skandaliczne słowa szefa swojej dyplomacji. O pojednanie na linii Warszawa-Tel Aviv apelują Stany Zjednoczone. Oświadczenie w sprawie relacji polsko-izraelskich wydał Departament Stanu USA.

– Zarówno Izrael, jak i Polska są naszymi ważnymi sojusznikami i przyjaciółmi. Wzywamy naszych sojuszników i przyjaciół do znalezienia drogi do usłyszenia się nawzajem, pójścia naprzód oraz kontynuowania bliskiej współpracy i dbania o wspólne interesy – zaapelował Departament Stanu USA.

Jasne stanowisko przedstawiła też ambasador USA w Polsce, która oczekuje, że szef izraelskiej dyplomacji przeprosi za swoje skandaliczne słowa o Polakach.

– Wyraziłam się jasno co do tego, jak niewłaściwy był komentarz ministra spraw zagranicznych Izraela. W ciągu dnia lub dwóch pojawią się moje kolejne wpisy odnoszące się z szacunkiem do tego, jak Polska walczy z antysemityzmem – podkreśliła Georgette Mosbacher.

Jesteśmy zadowoleni ze stanowiska USA – zaznaczył wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.

– Bardzo się cieszę, że to stanowisko wyrażone przez panią ambasador jest jednoznaczne – wspierające Polskę – podkreślił.

Piłka jest cały czas po stronie Izraela.

– Każda godzina braku jednoznacznej reakcji władz izraelskich na te haniebne słowa, które padły, jest problemem dla Izraela, bo to z całego świata i środowisk żydowskich padają słowa potępienia – akcentował Szymon Szynkowski vel Sęk.

Część izraelskich polityków świadomie atakuje Polaków – wskazał dr Leszek Pietrzak.

– Ten rzekomy polski antysemityzm to ma być taki straszak na stronę Polską w relacjach polsko-izraelskich. On jest zawsze w takich kryzysowych momentach przywoływany – zaznaczył historyk.

Atmosferę podgrzewają też niektóre izraelskie media, które publikują nieprawdziwe informacje. Dziś „Times of Israel” oraz „Jerusalem Post” podały, że w Świdnicy zdewastowano żydowski cmentarz. Na kłamstwo zareagował ambasador Polski w Izraelu Marek Magierowski (...)

Do dewastacji żydowskich cmentarzy dochodzi coraz częściej, ale we Francji. Niedawno zniszczono 80 grobów w okolicach Strasburga. Na miejscu pojawił się prezydent Emmanuel Macron.

– Chcę zadeklarować nasze pełne zaangażowanie w zwalczaniu antysemityzmu, niezależnie od tego, jaki kształt on przybierze – zadeklarował Emmanuel Macron.

W ubiegłym roku we Francji zgłoszono ponad pół tysiąca antysemickich ataków. Ich liczba w porównaniu z 2017 wzrosła o ponad 70%. Wczoraj w Paryżu oraz innych miastach Francji odbyły się marsze przeciwko antysemityzmowi.

– Musimy zjednoczyć się i powiedzieć, że nie możemy zaakceptować i tolerować tego odrodzenia, które zbyt często się zdarza, tego wznowienia antysemickich ataków – powiedział były prezydent Francji François Hollande.

Wciąż najwięcej ataków na Żydów notuje się w Niemczech. Problem istnieje też w Wielkiej Brytanii i Holandii. Według danych Komisji Europejskiej dziewięciu na dziesięciu Żydów twierdzi, że w ciągu ostatnich pięciu lat antysemityzm w krajach europejskich nasilił się. Równocześnie Polska uznana została za bezpieczne miejsce – podkreślił dr Mirosław Boruta.

– W świetle faktów antysemityzm w Polsce miejsca nie ma – wskazał dr Mirosław Boruta.

Prezes IPN Jarosław Szarek zadeklarował dziś, że Instytut jest gotowy do jeszcze większego wysiłku na rzecz upowszechniania wiedzy o relacjach polsko-żydowskich w okupowanej przez Niemców Polsce.

Tekst i ilustracje za: http://www.radiomaryja.pl/informacje/izrael-zwleka-z-przeprosinami-za-slowa-p-o-szefa-izraelskiego-msz

Relacje polsko-izraelskie przechodzą kolejną ciężką próbę. I podobnie jak w przeszłości – chodzi właśnie o przeszłość. To wyjątkowo niefortunne.

Między Polską i Izraelem istnieje dziś głęboka przyjaźń i strategiczne partnerstwo. Więzi te umacniają się na wielu płaszczyznach. Ostatnio, pomimo presji ze strony niektórych krajów, Polska zgodziła się zorganizować międzynarodową konferencję nt. Bliskiego Wschodu, a w szczególności Iranu, która to konferencja była dla Izraela niezwykle ważna.

Z kolei w tym tygodniu przywódcy Grupy Wyszehradzkiej (Czech, Polski, Słowacji i Węgier), której Polska jest największym krajem członkowskim, mieli odbyć w Jerozolimie kluczową rundę spotkań z premierem Netanjahu. Spotkania te zostały niestety odwołane z powodu najnowszego sporu wokół historii.

Nie ma organizacji pozarządowej, która poświęcałaby relacjom między Polską a narodem żydowskim więcej czasu i uwagi niż Amerykański Komitet Żydowski (AJC).

Przez ponad cztery dekady pracowaliśmy nad napisaniem nowego rozdziału w tych jakże złożonych stosunkach. Odnotowaliśmy znaczące sukcesy. Oczywiście, wiele wciąż pozostaje do zrobienia.

Głównym, choć nie jedynym, punktem spornym były zawsze różnice w ocenie skali antysemityzmu w Polsce, zwłaszcza przed i podczas II wojny światowej, a także rywalizujące ze sobą często narracje historyczne. Nic dziwnego, że właśnie te czynniki legły u podstaw obecnego napięcia – tak jak w zeszłym roku, kiedy przyjmowano szkodliwą, znowelizowaną później, ustawę o IPN.

W naszym podejściu zawsze kierowaliśmy się założeniem, że nawet, jeśli nigdy nie zgodzimy się w pełni co do naszej przeszłości – co, nawiasem mówiąc, nie charakteryzuje naszych relacji wyłącznie z Polską – mamy obowiązek wysłuchać siebie nawzajem jako przyjaciele. Są jednak pewne kwestie, które powinniśmy uznać:

Polska ma kluczowe znaczenie dla naszego zrozumienia żydowskiej historii. Przez stulecia była epicentrum żydowskiego życia.

Tysiąca lat żydowskiej obecności na polskiej ziemi nie można sprowadzić do pojedynczego nagłówka prasowego czy krótkiej wypowiedzi dla telewizji.

Podobnie jak Żydzi, Polacy nie raz byli atakowani przez swoich silniejszych sąsiadów i mają głęboko zakorzenione poczucie zagrożenia. Warto przypomnieć, że, tak jak Izrael zniknął z mapy świata na długie stulecia, podobnie Polska przez 123 lata była nieobecna na mapie.

Polska była pierwszym celem ataku armii niemieckiej, który stał się początkiem II wojny światowej. Przez prawie sześć lat doświadczała brutalnej okupacji nazistowskiej (a przez pewien czas także sowieckiej).

Choć Auschwitz, co zrozumiałe, kojarzony jest z Holokaustem, był to także obóz dla Polaków niebędących Żydami, w tym wielu duchownych katolickich.

Polscy żołnierze przez całą wojnę walczyli w wojskach alianckich; byli wśród nich odważni piloci, którzy służyli w brytyjskich siłach powietrznych.

Polski ruch oporu był najbardziej rozwiniętą organizacją podziemną w Europie. W przeciwieństwie do Francji czy Norwegii, nie było polskiego rządu kolaborującego z nazistami.

Co więcej, wśród osób uznanych przez Yad Vashem za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata są tysiące Polaków, którzy ryzykowali swoim życiem, aby ratować żydowskie życie. Irena Sendler i Jan Karski to nazwiska, które Żydzi powinni otaczać szczególnym szacunkiem.

Przejdźmy do czasów nam współczesnych. Niezależnie od wyjątkowej roli, jaką Polska odegrała w obaleniu komunizmu, antysemityzm jest zjawiskiem, które z pewnością w jakiejś mierze wciąż w Polsce występuje. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie można temu zaprzeczyć ani tego wymazać.

Ale, i to jest istotna uwaga, jest w Polsce mała, acz rozwijająca się społeczność żydowska, wspaniałe muzeum żydowskie w Warszawie, niesamowity coroczny Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. Oraz – znów do tego wracam - głębokie więzi między Warszawą a Jerozolimą.

Jako przyjaciele musimy umieć radzić sobie z naszymi różnicami, które, co nieuniknione, dają o sobie znać. Od czego zacząć? Od starannego dobierania słów - wiedząc, kiedy mówić, jak mówić i gdzie mówić. A to oznacza to, że nie wolno dopuszczać do sytuacji, w której pojedyncze incydenty eskalują w sposób niekontrolowany. I nie można pozwolić, aby wszystko, co udało się dotąd osiągnąć, zależało od tych, którzy mogliby chcieć to zniszczyć.

AJC ze swej strony nie ustaje w wysiłkach, aby pomóc w poszukiwaniu drogi do lepszej przyszłości, zarówno dla Polaków, jak i dla Żydów.

Za: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/american-jewish-committee-polska-ma-kluczowe-znaczenie-dla-naszego-zrozumienia/cqjn7fr

Jerzy Bukowski

W wieku 88 lat zmarł w Aleksandrii pod Waszyngtonem emerytowany funkcjonariusz CIA David Forden - „Daniel” - najpierw oficer prowadzący, a potem wielki przyjaciel pułkownika (od 2016 roku generała brygady) Ryszarda Kuklińskiego.

Jak poinformowała jego rodzina, odszedł we śnie, otoczony najbliższymi i słuchając ulubionej muzyki. Przy jego łóżku było zdjęcie polskiego przyjaciela.

Właśnie Forden wypowiedział słynne słowa o Kuklińskim: „To nie myśmy go zwerbowali, to on nas zwerbował, bo uznał, że USA jest jedynym krajem, który może pomóc Polsce odzyskać wolność”. Powtórzył je w liście odczytanym przez analityka CIA Arisa Pappasa podczas uroczystości odsłonięcia pomnika „pierwszego polskiego oficera w NATO” na krakowskim placu Jana Nowaka Jeziorańskiego 4 czerwca ubiegłego roku, na którą nie mógł przybyć osobiście ze względu na stan zdrowia.

Nazwał go w nim „wybitnym, a jednocześnie niezwykle skromnym człowiekiem, który kochał swój kraj miłością głęboką i bezinteresowną”, któremu „nie chodziło o chwałę, nie interesował się swoją sytuacją osobistą, chodziło mu jedynie o nowe horyzonty dla Polski”. Forden (fot. radiomaryja.pl) nie pozostawił wątpliwości, że dzięki doskonałemu zrozumieniu sposobu działania Układu Warszawskiego oraz planów wywołania przez Kreml III wojny światowej, Zachód był w stanie uniknąć eskalacji napięcia ze Związkiem Sowieckim.

„Bez wnikliwej perspektywy Kuklińskiego historia mogła przybrać inny bieg i nie bylibyśmy teraz w wolnej, dynamicznie rozwijającej się Polsce” - zakończył swój list Forden, który jako pierwszy przedstawiciel Agencji spotkał się z nim w czerwcu 1973 roku w Hamburgu.

W latach 90. ubiegłego wieku „Daniel” był jedną z osób, które najbardziej domagały się unieważnienia wyroku śmierci, na jaki zaocznie skazał Kuklińskiego w 1984 roku sąd wojskowy. Wielokrotnie podkreślał, że bez pełnej rehabilitacji jednego z największych bohaterów epoki zimnej wojny Polska nie powinna zostać przyjmowana do NATO. Ten argument nieoficjalnie przedstawił prezydent USA Bill Clinton prezydentowi RP Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i został on wkrótce spełniony.

David Forden nigdy nie nazywał Kuklińskiego - również w cytowanym liście - szpiegiem, czy agentem, lecz zawsze sprzymierzeńcem (aliantem) Stanów Zjednoczonych, co znalazło wyraz w filmie Władysława Pasikowskiego pt. „Jack Strong”.

Zbigniew Galicki

Szanowni Państwo, poniżej umieszczam linkę do dzisiejszych zdjęć z akcji protestacyjnej przeciwko uchwale radnych Miasta Krakowa o panelu obywatelskim w sprawie Pomnika Armii Krajowej – Wstęgi Pamięci.

Autorem projektu jest p. Alexander Smaga z Wiednia, również obecny podczas tej manifestacji: https://photos.app.goo.gl/mfr6P7hXFqyAJHUG6

Zbigniew Galicki

Szanowni Państwo, poniżej umieszczam linkę do zdjęć z dzisiejszej (20 stycznia 2019 roku) - 36. pielgrzymki do grobu Świętego Rafała Kalinowskiego w Czernej, w 156. rocznicę Powstania Styczniowego. Przedstawicielem arcybiskupa Marka Jędraszewskiego ds. Duszpasterstwa Ludzi Pracy, był ksiądz Władysław Palmowski z Morawicy a kazanie wygłosił ksiądz Tadeusz Isakowicz–Zaleski. Mszy Świętej przewodniczył o. Leszek Stańczewski, przeor Karmelitów Bosych w Czernej:
https://photos.app.goo.gl/JdGcZ974Ju49wjVk7

Zbigniew Galicki

Szanowni Państwo, poniżej umieszczam linkę do dzisiejszych zdjęć z modlitwy za Ojczyznę (10 stycznia 2019 roku). Modlitwą objęliśmy Powstańców Styczniowych z 1863 roku, a także Trzynastu Męczenników z Pratulina na Podlasiu, wówczas pod zaborem rosyjskim: https://photos.app.goo.gl/2ZnZvL4PovAZmBGm8

Jerzy Bukowski

Sąd Okręgowy w Krakowie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji z marca ubiegłego roku o oddaleniu wniosku o zasiedzenie przez Związek Legionistów Polskich Domu im. Józefa Piłsudskiego przy alei 3 Maja 7, zwanego też Oleandrami.

Uzasadniając wyrok SO zwrócił uwagę - o czym wielokrotnie tutaj pisałem - na to, że organizacja używająca obecnie nazwy ZLP nie jest formalno-prawnym kontynuatorem przedwojennego Związku (stwierdził to już dawno Naczelny Sąd Administracyjny), a liczony od 31 grudnia 1990 roku okres zasiedzenia przerwało 10 lat temu wezwanie gminy miasta Krakowa do próby ugodowej w sprawie wydania działki.

Czy oznacza to, że władze podwawelskiego grodu mogą niezwłocznie przystąpić do eksmisji dzikiego lokatora? Niestety nie, ponieważ przed sądem toczy się sprawa dotycząca wydania nieruchomości miastu z jego powództwa. Została ona zawieszona do czasu zakończenia procesu z wniosku ZLP o stwierdzenie nabycia prawa własności w drodze zasiedzenia. Teraz może ruszyć z miejsca w pierwszej instancji bez względu na wysoce prawdopodobne złożenie przez Związek skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Trzeba mieć nadzieję, że potoczy się szybko, gmina już złożyła stosowny wniosek do sądu.

Warto przypomnieć, że prezydent Krakowa profesor Jacek Majchrowski jeszcze w trakcie swojej pierwszej kampanii wyborczej w 2002 roku obiecał bezdomnym organizacjom kombatanckim, niepodległościowym i piłsudczykowskim z Małopolski wprowadzenie ich na Oleandry po ostatecznym przejęciu budynku przez miasto. Swoją siedzibę ma tam również znaleźć Fundacja Dokumentacji Czynu Niepodległościowego.

W listopadzie ub. r. przejęcie przez Muzeum Narodowe znajdujących się na Oleandrach zbiorów od działającego przy ZLP Muzeum Czynu Niepodległościowego zapowiedziało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Decyzja zapadła po ministerialnej kontroli, która wykazała karygodne niedociągnięcia w prowadzeniu placówki (fot. Wikipedia). „Obiekty w Muzeum były przechowywane w warunkach niezapewniających im właściwego stanu zachowania i bezpieczeństwa. Ogólna sytuacja w Muzeum uniemożliwia właściwą prewencję konserwatorską, a stan techniczny pomieszczeń, w tym ekspozycyjnych, należy uznać za niewystarczający” - napisano w raporcie kontrolnym, z którego wynika też, że nie ma książki inwentarzowej zbiorów i tak naprawdę nie wiadomo co się na nie składa.

Nie czekając na wyniki procesów sądowych władze miasta prowadzą od kilku miesięcy remont zewnętrznej elewacji budynku oraz wymianę okien, a w sierpniu ub. r. komornik zajął jedno pomieszczenie na pierwszym piętrze.

Prezydent Majchrowski powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku przez Sąd Okręgowy w Krakowie, że w tegorocznym budżecie miasta są zabezpieczone środki na remont powstałego w latach 30. ubiegłego wieku zabytkowego budynku projektu profesora Adolfa Szyszko-Bohusza i Stefana Strojka. Najpierw musi jednak zapaść prawomocny wyrok sądowy w sprawie wydania nieruchomości.

W innym toczącym się przed sądem postępowaniu miasto skarży Związek Legionistów Polskich o bezumowne użytkowanie Domu im. Józefa Piłsudskiego domagając się kwoty 995.918 złotych.

28 grudnia 2018 roku w Sądzie Okręgowym w Krakowie zapadł wyrok w procesie przeciwko producentom serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Sąd orzekł o winie ZDF i UFA Fiction – producentów serialu. Proces wytoczył Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej oraz kpt. Zbigniew Radłowski, żołnierz AK oraz uczestnik m.in. Powstania Warszawskiego, więzień niemieckiego obozu Auschwitz, jeniec Stalagu X B Sandbostel, po wojnie skazany przez Rosjan za szpiegostwo.

Proces cywilny rozpoczął się 18 lipca 2016 roku. Ostatnia rozprawa odbyła się 18 grudnia 2018 roku. W myśl wyroku sądu ZDF i UFA Fiction mają umieścić przeprosiny w TVP1 w czasie antenowym adekwatnym do czasu wyświetlania serialu oraz na niemieckich kanałach telewizyjnych, w których serial był emitowany. Ponadto stosowne przeprosiny mają się ukazać na stronach internetowych ZDF i UFA Fiction w widocznym miejscu przez okres 3 miesięcy, w terminie 7 dni od daty uprawomocnienia się wyroku. Dodatkowo, zgodnie z żądaniami strony powodowej, pozwani zostają zobowiązani do uiszczenia kwoty 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych na rzecz kpt. Z. Radłowskiego.

Mirosław Boruta

Sytuacja we Francji jest bardzo trudna. Protesty społeczne są brutalnie tłumione, a policja nie radzi sobie z terrorystami. Jednak wiceszef Komisji Europejskiej, 57-letni Holender - Frans Timmermans uważa, że "Francja jest krajem, w którym rządy prawa są przestrzegane. Jeśli będzie wskazanie, że jest inaczej, to wtedy Komisja zabierze głos"...

Widząc bezlitośnie bitych manifestantów i ciągniętą za włosy kobietę warto się zastanowić, czy to Francja czy może jednak Polska jest krajem spokoju i przestrzegania praw człowieka i obywatela.

Znany bowiem z licznych ataków na politykę polskiego rządu Timmermans, nb. będący od niedawna kandydatem na nowego przewodniczącego z ramienia Partii Europejskich Socjalistów (PES) uparcie powtarza, że bez "rozwiązania wszystkich kwestii dotyczących praworządności w Polsce, m.in. sprawy Krajowej Rady Sądownictwa czy procedury dyscyplinarnej wobec sędziów, nie może być mowy o zakończeniu procedury z art. 7". Widać wyraźnie, że w trakcie kampanii wyborczej będzie stosował nie tylko podwójne standardy, ale także bez oporów kreował (nie)stniejące wydarzenia i zaprzeczał realnym sytuacjom. Bowiem - jak sam twierdzi - "fakt, że jestem kandydatem wiodącym w europejskich wyborach, nie ma wpływu na moje stanowisko" (fot. Informacje Dnia, 14 XII 2018 roku, 21.34).

Cóż, walka kreacjonistów i realistów zakończy się nieprędko.

Mirosław Boruta

Pani Joanna Teglund żyje w Szwecji od 1981 roku. W latach 2004-2010 była zatrudniona w Agencji Imigracyjnej, a później przez dwa lata pracowała dla Kościoła Szwecji i koordynowała projekt pomocy imigrantom w mieście na południe od Sztokholmu. Mieście znanym z tego, że po wybuchu wojny w Iraku przyjęło więcej uchodźców z Iraku niż Stany Zjednoczone i Kanada łącznie.

Jej krakowskie spotkanie (15 grudnia 2018 roku), przygotowane przez Ruch Narodowy i Wszechnicę Polską, a także jej poglądy utwierdzają nas w przekonaniu, że migracje są złożonym i wielowątkowym zjawiskiem współczesnego świata (fot. p. Mirosław Boruta). Szwecja o której mówiła to kraj wymuszonej poprawności politycznej.

W sierpniu 2014 roku, kiedy ówczesny premier Fredrik Reinfeldt na miesiąc przed wyborami, kiedy już było jasne, że Szwecja tonie pod ciężarem imigrantów, wygłosił mowę w której nawoływał Szwedów do otwarcia serca dla imigrantów i nikt nie zaprotestował, zdała sobie sprawę, że to... koniec Szwecji.

Szwecji, w której oficjalnych mediach Polskę krytykuje się od 2015 roku. Szwecji, skąd ludzie co prawda nie wyjeżdżają, ale gdzie zniszczono tradycyjne więzi rodzinne, międzypokoleniowe, korzenie, wiarę - oficjalny kościół to tylko zwykły urząd z pastorami - urzędnikami. Szwecji, "ludzkiej masie w obłędzie". Oby nigdy nas Polaków i naszego Kraju to nie spotkało... (fot. p. Norbert Polak).

Marek Kolasiński

Wybory samorządowe po raz kolejny udowodniły, że kampanii wyborczej nie wygrywa się merytorycznym programem, czy nawet sukcesami gospodarczymi ale emocjami! Niestety to nie PiS ale Koalicja Obywatelska narzuciła lepsze emocje i dlatego jej wynik jest lepszy od oczekiwań, a wynik PiS słabszy. Z punktu widzenie skuteczności kampanii wyborczej wyborcy nie dzielą się bowiem na prawo, lewo i centrum, ale na wyborców zdecydowanych i niezdecydowanych. Przekonanie wyborcy zdecydowanego co do swoich poglądów politycznych do ich zmiany jest procesem długotrwałym i dlatego kampania wyborcza musi koncentrować się na wyborcach niezdecydowanych. PiS wygrał ostatnie wybory nie dlatego, że miał skuteczną kampanię. ale dlatego, że miał znacznie większe grona wyborców zdecydowanych. Niestety wyborców niezdecydowanych w znacznej mierze przyciągnęła KO. Zaproponowała ona bardzo silny, emocjonalny przekaz, czyli "PiSowska szarańcza zawłaszcza państwo", "Morawiecki i PiS kłamią", "PiS doprowadzi do Polexitu", na który PiS nie potrafił skutecznie odpowiedzieć.

Trzeba pamiętać, że wyborca niezdecydowany prawie zawsze wybierze przekaz emocjonalny zamiast merytorycznego. Dowodem tego jest świetny wynik pani Zdanowskiej w Łodzi. Z jednej strony chłodny, merytoryczny przekaz o paragrafach prawa, a z drugiej opowieść o "kobiecie, która z miłości coś zrobiła, a teraz okrutni mężczyźni chcą ją zniszczyć". Podobny mechanizm działał w przypadku posłanki Sawickiej. Jeśli na bardzo emocjonalny przekaz nie ma się gotowej równie emocjonalnej opowieści to lepiej sprawy nie ruszać nawet jeśli ma się rację. PiS przegrał II turę wyborów samorządowych w wieczór wyborczy po I turze. Miliony Polaków zobaczyło wtedy triumfującego Schetynę i Trzaskowskiego i strapionych działaczy PiS, "bo wygrali za nisko"... To wtedy część wyborców niezdecydowanych zdecydowała o emocjonalnym dołączeniu do KO, ponieważ chciała poczuć entuzjazm zwycięzców, który widziała w sztabie KO. Ten wieczór wyborczy to była wizerunkowa katastrofa PiS, ponieważ nawet gdyby PiS przegrał wybory to nie wolno okazywać zniechęcenia, ponieważ to zniechęcenie udziela się wyborcom. PiS próbował narzucić emocjonalną narrację z imigrantami lecz było to nieskuteczne ponieważ temat imigrantów był przez ostatnie miesiące mało obecny w debacie publicznej. KO od miesięcy budowało narrację o "Misiewiczach, Piesiewiczach i Pisiewiczach", "PiSowskich aferach" i opowieść o "PiSowskiej szarańczy" (zagrywka typowa dla Igora Ostachowicza) się w to wpisywała. Błędem było umieszczanie "PiSowskiej szarańczy" na plakatach ponieważ zamiast oburzenia umacniało ono jedynie poczucie upokorzenia wśród wyborców PiS. Tego typu zagrywki powinny być konsekwentnie ośmieszane, np. młode dziewczyny z PiS mogły wręczyć następnego dnia Schetynie strój pszczelarza, lub zrobić coś w tym stylu.

Dlatego PiS jeśli chce wygrać kolejne wybory to już teraz musi odpowiedzieć sobie na pytanie jaka emocjonalna narracja ma by tematem kolejnej kampanii wyborczej. Jeśli ma to być opowieść "Schetyna i KO chcą wprowadzić walutę euro, żeby Niemcy się bogacili, a my zapłacimy za to drożyzną" to temat ten już teraz powinien stopniowo pojawiać się w debacie publicznej ponieważ wrzucenie go w ostatniej chwili jak spotu z imigrantami wyjdzie sztucznie i odniesie taki sam skutek jak ten spot, czyli żaden. PiS nie powinien więc wyciszać emocje jak się czasami słyszy, ale wyciszać jedynie te emocje, które są dla niego niekorzystne a pobudzać emocje pozytywne dla siebie i negatywne dla przeciwników.

Jan Szczepankiewicz

W ostatnich tygodniach mieliśmy w Polsce dwa święta. Pierwszym z nich było tzw. „święto demokracji”, czyli powszechne i wolne wybory samorządowe, a drugim równie powszechne obchody 100 rocznicy odzyskania przez naród niepodległości fetowane w prawdziwie wolnym, choć znów nie całkiem suwerennym państwie.

W zasadzie narracja tak krajowej „totalnej opozycji”, jak wspierających ją jawnie wrogich nam imperialistów od początku zmiany układu władzy nie ma nic wspólnego z dobrą wolą, czy nawet minimum przyzwoitości. Zdumiewająco nie liczy się także z faktami.

Warto w tym miejscu przypomnieć słowa amerykańskiego polityka Hirama Johnsona żyjącego na przełomie wieków XIX i XX , który w swoim senackim przemówieniu z roku 1918. zauważył, że to właśnie „prawda jest pierwszą ofiarą wojny”.

Gdy gra idzie o wielką władzę i przeogromne pieniądze warunkiem uzyskania zysku jest zniewolenie umysłów oraz dezinformacja, skutkujące ogłupieniem narodu na celowniku tak, by ten zaniechał oporu, opuścił rzeczywistych przywódców, a swoim „ugodowcom” dał najlepiej tzw. demokratyczny mandat - do kapitulacji.

Zatem jeśli w każdym przypadku ofiarą wojny staje się Prawda, to właśnie obserwowane jakże masywne zjawisko uświadamia nam, że nie toczymy obecnie dobrosąsiedzkich sporów, historycznych debat, czy ideologicznych dyskusji, a trudnej drogi do konsensusu nikt z nami przemierzać nie myśli. Będzie jak zawsze na wojnie, tylko „kto kogo”, koszty zapłacą przegrani, a historię napiszą zwycięzcy.

Wracając do naszych świąt. Pierwsze w wyborczy wieczór wykreowało o dziwo samych wygranych. Nawet stronnictwo, które w stosunku do poprzedniego wyniku odnotowało utratę połowy mandatów usiłowało publice zrobić „wodę z mózgu”, wieszcząc ogromny sukces. Nie inaczej było z resztą opozycyjnych partii. Zapanowała w nich wielka radość, motywowana głównie tym, że nie stracono wszystkiego, a PiS nie wszędzie wygrał.

Mizerię wyborczych rezultatów dla potrzeb swojego elektoratu, jak również obcych „przyjaciół” przekuto zatem medialnie wprost w gigantyczną wiktorię. Liczby, ani proporcje nie uczyniły w tym względzie żadnej istotnej przeszkody. Na wojnie liczą się przecież nie fakty, czy ich rzetelna ocena, a propaganda, która jeśli nawet nie może przekonać wroga, to winna chronić własne szeregi przed defetyzmem i konserwować sojusze.

Nie inaczej stało się zatem przy drugim święcie, które tym razem znowu zapisać można po stronie sukcesów nie tylko „pisowskich” władz, ale de facto wszystkich uczciwych Polaków radujących się w całym kraju, jak też poza jego granicami rodzinnie, bezpiecznie i co bardzo tu ważne - godnie.

Ponad ćwierć miliona uczestników Marszu Niepodległości - „Dla Ciebie Polsko”, który realizował ideę jedności całego narodu, demokratycznej partycypacji wszystkich środowisk, a przy tym ukazał doskonałą myśl polityczną władz, sprawność wszelakich służb i siłę państwa, za naszą zachodnią granicą okrzyknięto nie tylko naszą „katastrofą”, ale wręcz wydarzeniem groźnym dla całej jedynie słusznej i obowiązującej idei „demokracji liberalnej” w wymiarze europejskim.

Nb. przywoływana tu „liberalna demokracja”, której zagrażać mają świętujący swą niepodległość Polacy tak naprawdę także nie jest tam ani liberalna, ani demokratyczna. Podobnie rzecz ma się z wszechobecnym „faszyzmem”, który nie musi być nawet równanym z nim, a zupełnie inaczej definiowanym nacjonalizmem, czy już zupełnie niewinnym i nieprzystającym patriotyzmem. On się pojawia tam, gdzie jest propagandzie potrzebny, czyli bez związku z bezużyteczną - Prawdą.

Jak zwykle nie poznajemy w licznych, a zawsze podobnie brzmiących relacjach ani siebie, ani rzeczywistości, która nas otacza. Gdy korespondentka Tageszeitung pisze w kontekście Marszu o „katastrofie dla polskiej demokracji” i dalej, że w naszym kraju „już wszyscy przyzwyczaili się do tego, że przez polskie miasta maszerują ekstremiści, którzy rycząc antysemickie i rasistowskie hasła palą unijne flagi oraz atrapy Żyda”, to trudno nam sobie przypomnieć choć jeden podobny widok.

Z kolei Frankfurter Allgemeine Zeitung zauważa zupełnie niepożądaną gloryfikację przez Polaków ich II Rzeczypospolitej, która podobnie, jak i ówczesne Niemcy miała być państwem niedemokratycznym, wręcz autorytarnym (czyt. faszystowskim?). Zatem nasz cały szacunek dla Ojców Niepodległej oraz obrońców tejże z września 1939. także musi być przesadzony? Bo nie ma z czego się cieszyć, nie ma czego żałować? Dowiadujemy się, że bardzo była podobna do III Rzeszy!

Taki obraz obchodów polskiego święta, jako żywo ma wpisać się w stary, bo znany nam od stuleci przekaz, że ponoć Polacy sami rządzić się nie potrafią, toteż zawsze trzeba im „pomóc”.

Jednakże w omawianym przypadku bismarckowskie szyderstwo nijak nie może znaleźć potwierdzeń wobec tysięcy imprez z ponad ćwierćmilionowym Marszem na czele, przeprowadzonym bezpiecznie i z organizacyjną precyzją podobną do nie tak dawnych, także budzących powszechny podziw Światowych Dni Młodzieży.

Wszystko to w czasie, gdy na fatalnie rokującym „zachodzie” trwa chaos, szaleje terror, organizacje prawdziwych „neofaszystów” maszerują non stop, a liczba incydentów antysemickich sytuuje te najmądrzejsze z krajów na czele światowych rankingów, zmuszając państwową policję do permanentnej ochrony żydowskich praktyk. W przeciwieństwie do demokratycznej, bezpiecznej i obiektywnie, bo potwierdzonej wiarygodnymi liczbami tolerancyjnej, a przy tym bezpiecznej Polski.

Toczy się jednak wojna prawdziwa o prolongatę życia na cudzy koszt, w czym niewątpliwie przeszkodą jest trzeźwy osąd podmiotów na które zagięły parol władze społeczeństw starych, sytych i zdemoralizowanych.

Ich „wolne media”, które poddają obywatelom tylko poprawne opisy własnej rzeczywistości, w naszym kontekście także uprawiać muszą typowo wojenną propagandę, której sam Goebbels powstydzić by się nie musiał. Polak nie widzi w takich relacjach siebie? Nie szkodzi. Grunt że się wstydzi za swoich rodaków, swój rząd i cały „ten kraj”. Że znów jest niepewny swego, chętny do pracy bądź gdzie, wdzięczny za dobre słowo.

Jedyną prawdą akceptowaną przez hegemonów jest stan umysłów i rzeczy, w którym demokracja istnieje wtedy, kiedy w prowincji imperium wygrywa opcja na służbie imperialisty, zaś z politycznej debaty każdą możliwą metodą, w tym także kłamstwem ruguje się nawet bardzo liczne grupy obywateli, słusznie niwecząc ich wolność, a dalej prawa, w tym to najpierwsze, prawo do realnego samostanowienia.

Anna Dąbrowska*

Były prezydent Lech Wałęsa nie skorzysta z zaproszenia prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy do wspólnych obchodów stulecia Niepodległości Polski. Skorzystał natomiast z okazji do kolejnego, obrzydliwego donosu na Polskę.

Napisał laureat Pokojowej Nagrody Nobla list na okoliczność święta wspomnianego i opublikował go w „Gazecie Wyborczej” oraz pokrewnych jej ideologicznie, europejskich gazetach: „Le Monde”, „La Reubblica” i „La Vanguardia”.

List o tytule: „Na 100. Rocznicę Odzyskania Niepodległości” jest klasycznym Wałęsowskim bełkotem. W duchu internacjonalizmu, bardzo poprawny politycznie, bez najmniejszych wątpliwości stanie się dla unijnych polityków pokroju Fransa Timmermansa, kolejny pretekstem do pokrzykiwania na Polskę. Pozbawiona choćby cienia patriotyzmu epistoła, bo niby skąd miałby go Wałęsa wziąć, w kolekturze Totolotka nie dawali, kolejny raz obnaża rozbuchane ego autora: „Ludzie formatu Karola Wojtyły, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka, Zbigniewa Brzezińskiego, Jana Nowaka Jeziorańskiego, Władysława Bartoszewskiego, i ja także, byliśmy przekonani, że wstąpienie do najsilniejszego paktu wojskowego i najnowocześniejszej wspólnoty międzynarodowej ostatecznie rozstrzyga o przynależności Polski do cywilizacji Zachodu”.

Nie mógł nie wykorzystać nasz trybun ludowy okazji, by kolejny już raz podrzucić swym zachodnim klakierom, kilka zgrabnych argumentów, do uderzania w polski rząd. Nie ma dla niego znaczenia, że są nieprawdziwe, że kształtują fałszywy obraz tego, co w Polsce się dzieje. Wszak prawda, co podkreślają np. działacze WZZW, znający Wałęsę od końca lat 70-tych, nie miała dla niego nigdy większego znaczenia. Liczył się tylko zysk: materialny, polityczny, czy wizerunkowy. Pisze więc Wałęsa (fot. YouTube) do europejskiego czytelnika m.in.: „Dewastacja, zwana „dobrą zmianą”, niszczy państwo, jego instytucje i procedury. Kłamstwo czyni narzędziem sprawowania władzy, wzmaga wzajemną nieufność i sortuje obywateli na kategorie”.

Lech Wałęsa nie jeden już raz kompromitował siebie i Polskę. Tym razem jednak, jego czyn jest wyjątkowo obrzydliwy, ponieważ dopuścił się go w czasie i na okoliczność wielkiego święta Polski i Polaków. List Wałęsy „Na 100. Rocznicę Odzyskania Niepodległości” jest wystarczającym powodem, by raz na zawsze wyrzucić tę postać na śmietnik historii. To będzie najpiękniejszy prezent dla Niepodległej!

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Tekst i ilustracja za: https://warszawskagazeta.pl/felietony/anna-dabrowski/item/6013-lech-walesa-znow-nie-skorzystal-z-okazji-by-milczec-pisze-jubileuszowy-donos-na-polske

Anna Dąbrowska*

Nie ma miejsca na wartości w świecie, gdzie polityką rządzą możni tego świata, wspierani przez kreatorów wizerunku i media. Ci ostatni znają doskonale techniki manipulacyjne począwszy od gestów, przez sowa a skończywszy na myśli. Jeśli społeczeństwa, dla maksymalnego ułatwienia sobie życia, zrezygnują z używania mózgów na rzecz korzystania z gotowych produktów, podsuniętych im przez wyżej wskazanych speców od politycznego marketingu, nie ma szans na przetrwanie państw narodowych.

Ostatnie wybory, a jeszcze lepiej przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją sejmową ds. afery Amber Gold, której ofiarami stały się tysiące Polaków, pokazało, jak w szkle powiększającym, czym jest dzisiejsza polityka.

Donald Tusk mógł przerazić. Przez ułamek sekundy był tym samym człowiekiem, który stał z Putinem w smoleńskim błocie w miejscu katastrofy polskiego samolotu, nad zwłokami polskich prezydentów. Zimny, wyrachowany gracz, bez litości i skrupułów, znaczy dobry polityk. Czytam dziś tytuły w prasie polskojęzycznej: „Kto wygrał? Tusk czy Wassermann?” Jakie to symboliczne. Te dwa nazwiska. Córka ojca, który tam zginął i człowiek, który nie zrobił NIC, by wyjaśnić największą w dziejach Polski katastrofę. Pozwolił na opluwanie polskich generałów, bezczeszczenie zwłok i haniebne insynuacje swoich partyjnych kolegów. Jego wczorajsze zachowanie, to kolejny, po tamtym, policzek wymierzony Polakom. Tym razem wszystkim, którzy stracili swój – nierzadko – cały majątek, przez zaniedbania służb jemu podlegającym. Każdym słowem drwił Tusk nie z komisji, ale właśnie z nich.

Ta sprawa nie interesuje mediów „zaprzyjaźnionych”. Dziś ważne dla nich było, kto był bardziej skuteczny w złośliwościach i bardziej bezwzględny. Kto opanował emocje, kto się nim poddał. I nie wytłumaczą redaktorzy, że są ludzie, co nie muszą nad niczym panować, bo nic nie czują. Oni wiedzą, że dla czytelnika ich tekstów nie liczy się, kto mówi prawdę, kto kłamie. On wie, że Tusk (fot. YouTube) „ma gadanę” i jest „twardziel”, fajter, zwycięzca. Takiego polityka kupi. Dlatego mu go dają. Wszystko pod zamówienie.

Gdyby tak myśleli Polacy przed 100 laty, gdyby takie mieli ideały, dziś bylibyśmy wymarłym plemieniem Polan, o którym nawet w szkołach by nie uczyli. Gdyby, na przykład, Piłsudski był wykreowaną przez media marionetką na usługach obcych mocarstw, nie byłoby ani Polski, ani Polaków.

I co dalej? Polska to kraj demokratyczny. Dali więc Polacy w wyborach szansę wielu włodarzom pokroju polityka Tuska. Mają oni teraz następną kadencję, by wychować jeszcze spore grono swych następców, wyedukować swoje dzieci, które będą z pewnością godnie kontynuować dynastię „panów na włościach”, nie tych , to innych.

Smutne to wszystko i po ludzku, nie do rozwiązania. Dobrze, że wciąż sporo w narodzie ludzi wierzących. Dziś, bez szturmu modlitewnego o przemianę serc i głów Polaków, nie damy rady.

Nadzieja dla Polski znów na Jasnej Górze, która od dni kilku w barwach Biało-Czerwonych. Tam czeka Matka i Królowa! Tam ratunek.

* Autorka jest prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Tekst i ilustracja za: https://warszawskagazeta.pl/felietony/anna-dabrowski/item/6008-komisja-wybory-czyli-o-nas-z-dzis-refleksje-gorzkie-tusk-kolejny-raz-wymierzyl-policzek-polakom

ksinfulatjanuszbielanski3 listopada 2018 roku zmarł ksiądz infułat Janusz Bielański, wieloletni proboszcz Katedry na Wawelu, kanonik Kapituły Katedralnej. Miał 79 lat. W krakowskim seminarium duchownym był rocznikowym kolegą ks. kardynała Stanisława Dziwisza oraz ks. biskupa Jana Zająca. W 1983 roku ks. infułat Janusz Bielański (fot. Archidiecezja Krakowska) został proboszczem Królewskiej Katedry na Wawelu - na to stanowisko mianował go ks. kardynał Franciszek Macharski.

(Od Redakcji); Zdjęcia z uroczystości pogrzebowych (8 listopada 2018 roku) i Mszy Świętej pod przewodnictwem metropolity krakowskiego, ks. arcybiskupa Marka Jędraszewskiego nadesłał p. Adam Zyzman, dziękujemy: https://photos.app.goo.gl/vJghKn5w3BHA1MveA

zbigniewgalicki1Zbigniew Galicki

Szanowni Państwo, poniżej umieszczam linkę do zdjęć z dzisiejszej (5 listopada 2018 roku) uroczystości upamiętniających Ofiary komunizmu, przed Krzyżem Pamięci (mur więzienia) przy ul. Montelupich 7. Uroczystości zorganizowało Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie:
https://photos.app.goo.gl/f8Nx3trFYcHNFx9a6

(Od Redakcji): I jeszcze linka do relacji filmowej, nadesłanej przez p. Stefana Budziaszka:
https://www.youtube.com/watch?v=39hOAMA3ReQ

papieziprezydent1Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda z Małżonką, Agatą Kornhauser-Dudą, w dniach 14-16 października 2018 roku (niedziela-wtorek) złoży wizytę w Watykanie. Prezydent RP z okazji Światowego Dnia Żywności złoży także wizytę w Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) oraz w Światowym Programie Żywnościowym (WFP).

W programie prasowym wizyty odnajdujemy m.in.:

Poniedziałek, 15 października 2018 roku

Watykan / Przyjazd Prezydenta RP i Małżonki na Dziedziniec Św. Damazego przed Dom Papieski w Watykanie / Audiencję Prezydenta RP z Małżonką u Papieża Franciszka / Spotkanie Prezydenta RP z Kardynałem Pietro Parolinem.

papieziprezydent2Wtorek, 16 października 2018 roku

Watykan / Udział Pary Prezydenckiej we Mszy Świętej w Bazylice Św. Piotra przy grobie Św. Jana Pawła II i złożenie wieńca przy grobie Św. Jana Pawła II przez Prezydenta RP.

Rzym / Udział Prezydenta RP w sesji plenarnej Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) / Planowane wystąpienie Prezydenta RP / Spotkanie Prezydenta RP Andrzeja Dudy z Dyrektorem Generalnym FAO Jose Graziano da Silva / Wizytę Prezydenta RP i Małżonki w siedzibie głównej Światowego Programu Żywnościowego (WFP) / Złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą poległych w akcjach humanitarnych / Spotkanie Prezydenta RP Andrzeja Dudy i Dyrektora Zarządzającego WFP Davida Beasleya.

(Od Redakcji): Ilustracją do komunikatu jest zdjęcie i modlitwa z okolicznościowego folderu, przywiezionego z tegorocznych wakacji 😉

Mirosław Boruta

Za Wikipedią: August Emil Fieldorf, ps. „Nil” (ur. 20 marca 1895 w Krakowie, zm. 24 lutego 1953 w Warszawie), generał brygady Wojska Polskiego, organizator i dowódca Kedywu Armii Krajowej, zastępca Komendanta Głównego AK, pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego.

W 1910 wstąpił do „Strzelca”, którego pełnoprawnym członkiem został w grudniu 1912. Ukończył w nim szkołę podoficerską. Po wybuchu I wojny światowej 6 sierpnia 1914 zgłosił się na ochotnika do Legionów Polskich i wyruszył na front rosyjski, gdzie służył w randze zastępcy dowódcy plutonu piechoty. W 1916 został awansowany do stopnia sierżanta, a w 1917 skierowany do szkoły oficerskiej. Po kryzysie przysięgowym wcielony do cesarskiej i królewskiej armii i przeniesiony na front włoski. Zdezerterował i w sierpniu 1918 zgłosił się do Polskiej Organizacji Wojskowej w rodzinnym Krakowie. Od listopada 1918 w szeregach Wojska Polskiego, początkowo jako dowódca plutonu, a od marca 1919 dowódca kompanii ckm w 1 pułku piechoty Legionów. W latach 1919–1920 uczestniczył w kampanii wileńskiej. Po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej w randze dowódcy kompanii brał udział m.in. w wyzwalaniu Dyneburga, Żytomierza, w wyprawie kijowskiej i bitwie białostockiej.

Zapraszam Państwa do obejrzenia zdjęć z wystawy w Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila”:
https://photos.app.goo.gl/8yfngAXzXYwdwYdD7

waclawkujbidaWacław Kujbida

TV Niezależna Polonia, Ottawa, sierpień 2018 roku / Wykład ministra Antoniego Macierewicza pt.: Polska Strategia Niepodległościowa zaprezentowany podczas uroczystych Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości pod hasłem – „Za Wolność naszych Narodów” oraz V Zjazdu Klubów Gazety Polskiej w USA i Kanadzie jakie odbyły się w Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej w Amerykańskiej Częstochowie, Doylestown, Pensylwania, USA, w dniach 17-19 sierpnia 2018 roku.

antonimacierewiczNiezwykle trafna – można wręcz powiedzieć że – straszliwie trafna i niezwykle aktualna analiza obecnej sytuacji Polski, wygłoszona przez tego wybitnego męża stanu i polityka Polskiej Prawicy. Wykład który powinien stać się abecadłem każdego polskiego patrioty i polityka. Każdego prawdziwego Polaka. Po przypomnieniu genezy i korzeni poprzednich strategii i idei niepodległościowych, minister Antoni Macierewicz   (fot. Tomasz Adamowicz / Gazeta Polska) ukazuje ostateczność układu sił politycznych w jakich znalazł się świat i Europa w tym momencie dziejów oraz brak innej alternatywy niż przedstawiona w wykładzie jedyna, wolnościowa strategia obecnego położenia Ojczyzny. Prezentacja ministra Antoniego Macierewicza ukazuje też równocześnie zwodnicze zakłamanie wielu innych, nachalnie propagowanych narracji politycznych, z kierunku których próbuje się udaremnić obecna strategię niepodległościową a tym samym zachwiać szanse na utrzymanie niepodległości i niezawisłości: https://youtu.be/t--SBXhz7Pw

miroslawborutaks1Mirosław Boruta

Profesor Maria Dzielska – historyk, filolog klasyczny, tłumaczka tekstów źródłowych została "w uznaniu znamienitych zasług w popularyzowaniu dziedzictwa kulturowego i wiedzy historycznej, za wybitne osiągnięcia w pracy naukowo-badawczej oraz za działalność publiczną" odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Orderem Orła Białego. Odznaczenie w poniedziałek, w dniu jej pogrzebu w Krakowie 6 sierpnia 2018 roku, odebrał syn Zmarłej - Witold.

davW uroczystościach pogrzebowych w krakowskim kościele SS. Norbertanek (fot. p. Maria Krakowska) wzięli udział m.in. prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Obecni byli także członkowie najbliższej rodziny, wicepremierzy, ministrowie, senatorowie i posłowie, duchowieństwo z księdzem arcybiskupem Markiem Jędraszewskim na czele, przyjaciele, znajomi, Krakowianie...

List uwerzytelniajaceOkolicznościowe przemówienia i mowy pożegnalne wygłosili m.in. pp.: - w kościele: syn Witold Dzielski, prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, prof. Bogusław Dopart w imieniu Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Krakowie - a przy grobie Zmarłej (fot. Kancelaria Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej): premier Mateusz Morawiecki, przedstawiciele duchowieństwa zakonnego i diecezjalnego, prof. Maciej Salamon, Leszek Długosz, Mirosław Boruta w imieniu Stowarzyszenia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie i Zygmunt Miernik.

20150810mb1Jak wspomniał to premier Jarosław Kaczyński: "Chciałem przede wszystkim pani profesor podziękować. O jej niezwykłych zasługach odnoszących się do jej pracy, do nauki, o jej zasługach w życiu społecznym tutaj już wiele mówiono. Ja mam zaszczyt reprezentować tutaj środowisko, które dzisiaj jest przy władzy w Polsce. A które było przez panią profesor wspierane. Wspierane na różne sposoby. Wspierane także wtedy, kiedy znajdowało się w wyjątkowo trudnej sytuacji, w opozycji, kiedy było atakowane; atakowane jest zresztą i dzisiaj (...) To wsparcie, ta postawa wymagała poza innymi przymiotami także po prostu odwagi (fot. z uroczystości smoleńskiej 10 VIII 2015 roku, p. Mirosław Boruta). - Takiej odwagi cywilnej najwyższej próby. I wiem, że pani profesor tę odwagę naprawdę miała. I nigdy ani przez chwilę się nie zachwiała. I nigdy też nie czyniła z tego wsparcia jakiejś sprawy nadzwyczajnej. Potrafiła to robić po prostu normalnie".

(Od Redakcji): I jeszcze wybór zdjęć, nadesłanych przez p. Zbigniewa Galickiego:
https://photos.app.goo.gl/5DtVmQYdHLgzagq79

jerzybukowskiJerzy Bukowski

Tegoroczne obchody rocznicy wymarszu z krakowskich Oleandrów na szlak niepodległości Pierwszej Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Piłsudskiego będą miały podwójnie uroczysty charakter.

Pierwszym powodem jest setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, której hasłem jest w Krakowie zawołanie: „Nie byłoby 11 listopada 1918 roku bez 6 sierpnia 1914 roku”.

andrzejdudasarkofagmjpDrugi to udział w nich Prezydenta RP, który pojawi się na Mszy Świętej w królewskiej katedrze na Wawelu 5 sierpnia o godzinie 17.00, a następnie złoży wieniec na świeżo odnowionym sarkofagu Józefa Piłsudskiego w również dopiero co wyremontowanej krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów (fot. www.deon.pl, 12 V 2015 roku). Następnie uda się na Sowiniec, by uczestniczyć w ceremonii złożenia kolejnych ziem w kopcu imienia wskrzesiciela polskiej niepodległości. Pierwszą z nich, pochodzącą z Oleandrów, wsypie do polskiej Mogiły Mogił on sam.

6 sierpnia o godz. 7.00 prezydent Andrzej Duda pojawi się w miejscu, z którego 104 lata temu wyruszyła w kierunku Kielc grupa „chorych na Polskę” patriotów i wysłucha tam historycznego rozkazu Komendanta formującego „kadrówkę” z członków dwóch organizacji strzeleckich.

andrzejdudakdhpiorunWarto przypomnieć, że obecny pierwszy obywatel Rzeczypospolitej doskonale zna te trzy miejsca. Jako drużynowy 5. Krakowskiej Drużyny Harcerzy „Piorun” im Legionistów 1914 Roku  (fot. www.fakt.pl) w składzie szczepu „Wichry” Hufca ZHP Kraków-Krowodrza niejednokrotnie pełnił w latach 80. wartę w krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów, pracował przy odnawianiu kopca Józefa Piłsudskiego, przemierzał ze swymi podopiecznymi druhami trasę z Oleandrów do Michałowic. Nie omieszkam mu tego przypomnieć prowadząc uroczystość przy sarkofagu Komendanta i na Sowińcu.