Przeskocz do treści

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Dla mediów to temat numer jeden. Dlaczego? Jakie jest drugie dno? Kto będzie następcą?
Oczywiście chodzi o rezygnację Benedykta XVI. Spekulacji multum, absurdu jeszcze więcej. Nie rozumiem skąd szok u dziennikarzy. Przecież każdy papież ma prawo zrezygnować z urzędu.
Kto będzie następcą? Zobaczymy. Sądzę, że będzie to ktoś, kto będzie kontynuował linię zarówno Karola Wojtyły – Jana Pawła II jak i Josepha Ratzingera – Benedykta XVI. Oczywiście będą pojawiały się różne nazwiska. Medialna giełda już zaczęła funkcjonować.

Kościół jednak idzie swoim torem. Spokojnie, bez sensacji. Tutaj nie decydują dziennikarze i politycy. Tu decyduje Ktoś Inny.

stolicasmolenska14Kraków pamięta o Honorowym Obywatelu (fot. grób Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, zdjęcie: Mirosław Boruta).

11 lutego 2013 roku odbyły się w Krakowie uroczystości IX rocznicy śmierci śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Msza Święta w intencji Wielkiego Patrioty została odprawiona w kościele OO. Kapucynów, przy ul. Loretańskiej 11, a celebrował ją o. Jerzy Pająk, duszpasterz środowisk kombatanckich.

miroslawborutaMiroslaw Boruta

11 lutego 2013 roku Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki zorganizował spotkanie z profesorem Jerzym Robertem Nowakiem, historykiem i publicystą. Znakomita frekwencja na spotkaniu (kilkukrotnie donoszone krzesła), ławki zajęte przez młodzież, swoboda prowadzenia prelekcji przez naszego Gościa, jego znakomite przygotowanie do tematów: historycznych, politycznych, społecznych a nawet ekonomicznych czy zagranicznych (węgierskich!), ta atmosfera udzieliła się wszystkim obecnym.

profesorjrnowakSpotkanie trwało ponad trzy godziny i gdyby nie szacunek dla Profesora (fot. p. Zbigniew Galicki) i potrzeba zachowania jego kondycji także dla kolejnych środowisk, trwało by jeszcze długo dłużej. Jeden wątek trzeba natomiast wyeksponować szczególnie – wątek koniecznej współpracy wielu środowisk polskich, różnorodnych ale stojących przecież na fundamencie dumy z polskości, potrzeby polskości  i jej rozwoju – dzisiaj i w przyszłości. Potrzeby szerokiego frontu ponad drobnymi różnicami – dziękujemy za te słowa!

Bardzo dziękujemy także naszym Gospodarzom. Spotkanie – w ramach Salonu Gościnnego Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej odbyło się w gościnnych progach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” (Macierz Lwów) przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27, zapraszamy na kolejne.

kkgpsglogo

I jeszcze linka do zdjęć autorstwa p. Andrzeja Rychławskiego:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/11Lutego2013?authuser=0&feat=directlink

Warto także sięgnąć do informacji, które zawiera autorska strony www Pana Profesora: http://www.jerzyrobertnowak.com

Jerzy Robert Nowak, historyk (profesor wyższej uczelni) i publicysta, autor ponad 40 książek i około 1400 publikacji prasowych (w tym około 900 artykułów). Jako świetny znawca problematyki węgierskiej (należy do nielicznych cudzoziemców mianowanych za zasługi dla kultury węgierskiej nadzwyczajnym członkiem Węgierskiego Związku Pisarzy) zrobił ogromnie wiele dla upowszechnienia wiedzy o naddunajskich „bratankach”.

Po 1989 roku prof. J. R. Nowak odegrał większą niż ktokolwiek inny w Polsce rolę w ukazywaniu zagrożeń antypolonizmu i przełamywania tabu wokół problematyki żydowskiej).

Konsekwentna obrona polskości prowadzona przez prof. J. R. Nowaka naraziła go za to na różne ataki i szkalowanie w kraju (na łamach „Gazety Wyborczej”, „Wprost”, „Tygodnika Powszechnego”, „Midrasz”, etc.). Ciągle próbuje się blokować dotarcie do jego książek na terenie całego kraju. W 2002 r. doszło do wystąpienia przeciwko 3 książkom prof. J. R. Nowaka ze strony prokuratury w Tychach. Sprawa zakończyła się fiaskiem po wielkiej serii wystąpień w obronie książek prof. J. R. Nowaka ze strony o. Tadeusza Rydzyka, prezesa KPA Edwarda Moskala i licznych innych działaczy polonijnych, kilku interpelacji poselskich, kilkudziesięciu profesorów i in. Niepowodzeniem zakończyła się również podjęta w 2003 r. próba zaskarżenia broniącej prawdy o Polsce książki „100 kłamstw J. T. Grossa” w prokuraturze warszawskiej. Teksty Profesora J. R. Nowaka bezpośrednio ukazują prawdę o pseudoelitach politycznych, próbach fałszowania polskiej historii przez pseudohistoryków, manipulacjach i cenzurze w mediach, antypolonizmie, aferach. Profesor Jerzy Robert Nowak jest mistrzem polemiki, swoje teorie podpiera faktami, potrafi bezpośrednio i odważnie demaskować obłudę i kłamstwa, co najczęściej kończy się ucieczką przeciwników od dyskusji.

miroslawborutastefanbudziaszekMirosław Boruta, Stefan Budziaszek

10 lutego tuż po 16:00, kilkadziesiąt osób zeszło do krypty śp. Pary Prezydenckiej – Lecha i Marii Kaczyńskich by -  jak co miesiąc – uczcić pamięć ich życia i tragicznej śmierci. Po modlitwie, której przewodził o. Józef Kachel OFM, na sarkofagu złożono wieńce i wiązanki kwiatów od Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki oraz Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, Regionu Małopolska.

Następnie, o godz. 16:30 w Archikatedrze Wawelskiej została odprawiona koncelebrowana Msza Święta w intencji śp. Pary Prezydenckiej – Marii i Lecha Kaczyńskich oraz Wszystkich Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Przewodniczył jej biskup Tadeusz Pieronek.

20130210ms

Mszę Świętą zamówił Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki. Po niej odbyło się przejście pod Krzyż Narodowej Pamięci (Krzyż Katyński), rozważania o autorytetach (postać Zofii Kossak-Szczuckiej przypomnał ksiądz dr hab. Henryk Majkrzak SCJ), modlitwa, wspomnienie historyczne o rosyjskich zbrodniach wywózek Polaków w 1940 roku i bohaterskim pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim a także dziesiąty z wykładów „O Polsce przy Krzyżu”. Wygłosił go przewodniczący Zarządu Regionu Małopolska NSZZ „Solidarność” – p. Wojciech Grzeszek.

I jeszcze fotorelacja p. Tomasza Kowalczyka:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/10Lutego2013

Oraz film, którego autorem jest p. Stefan Budziaszek:
http://www.youtube.com/watch?v=uOa3B9bydBk

(Od Redakcji): Poniżej publikujemy treść apelu, który został odczytany przez środowiska Klubów Gazety Polskiej we wszystkich miejscach obchodów 34-tej Miesięcznicy Smoleńskiej:

Rząd w bardzo pokrętny sposób wycofuje się z teorii pancernej brzozy, która miała doprowadzić do tragedii nad Smoleńskiem. Prokuratura zaprzecza raportom rządowym i jednocześnie sama wije się w sieci kłamstw. Zdecydowana większość Polaków nie zamierza już wierzyć w kolejne wersje rzekomego wypadku produkowane w Moskwie a powielane przez polskie władze i posłuszne im media. Dziesiątki polskich i zagranicznych naukowców bada i przedstawia spójną wersję katastrofy spowodowanej eksplozjami w samolocie, którym leciała polska delegacja do Katynia. Żaden poważny naukowiec ani żadna poważna uczelnia nie podważyły tych badań. Media próbują im przeciwstawiać oszustów pozbawionych realnego dorobku naukowego powtarzających kolejne brednie rządu Donalda Tuska. Polacy nie chcą jednak ich słuchać. Dzisiaj wygrywają ci którzy domagali się prawdy. W ślad za potrzebą prawdy rośnie potrzeba zmian. Te zmiany wkrótce się dokonają. Nie byłyby możliwe bez prawie trzech lat naszej wspólnej walki o honor, godność i prawdę.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Mógłby być przydatny dla mieszkańców – omijanie korków, szybsze dotarcie na miejsce oraz dla turystów – atrakcja Grodu Kraka. Okazuje się, że jest inaczej. Krakowski Tramwaj Wodny ma tylko dwie linie:

LINIA 1:  Galeria Kazimierz (Wiślane Tarasy) <-> Most Kotlarski <-> Most Grunwaldzki (Balon, Plaża) <-> Paulińska (Kościół na Skałce) <-> Most Dębnicki <-> Flisacka (Salwator)
LINIA 2: Flisacka (Salwator) <-> Kopiec Kościuszki (Kolejowy Klub Wodny 1929) <-> Tyniec Klasztor (oo. Benedyktynów).

ktwCeny biletów sugerują, że mogą nim poruszać się bogaci turyści. Na dłuższej trasie to 35 złotych (to cena wyższa niż cena  biletu autobusowego do Zakopanego), na krótszej trasie do 9 złotych. Na szczęście obowiązują zniżki. paradoksem jest to, że tramwaj wodny rusza dopiero… 27 kwietnia tego roku. W tym czasie do Krakowa napływają turyści, chociażby ze względu na pogodę, czy zbliżający się długi weekend.  A mieszkańcy miasta nadal skazani są na przepełnione tramwaje tradycyjne.
Źródło: http://www.ktw.krakow.pl

miroslawborutaMirosław Boruta Krakowski

8 lutego 2013 roku w szczelnie wypełnionej, największej hali sportowej Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” (Macierz Lwów) w Krakowie odbyło się spotkanie – zorganizowane przez Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, przy wydatnej pomocy p. posła Antoniego Macierewicza, przewodniczącego Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. – z pp.: profesorem Wiesławem Biniendą, doktorem inżynierii mechanicznej, wykładowcą i dziekanem20130208bbn Wydziału Inżynierii Cywilnej w Kolegium Inżynierii Uniwersytetu Akron (w Akron w stanie Ohio w Stanach Zjednoczonych), redaktorem naczelnym kwartalnika naukowego „Journal of Aerospace Engineering” wydawanego przez American Society of Civil Engineers i… honorowym członkiem naszego, krakowskiego AKO; dr. inż. Wacławem Berczyńskim, ktory w koncernie lotniczym Boeing przeszedł wszystkie sześć szczebli w hierarchii specjalistów technicznych, kończąc na najwyższym i dr. Kazimierzem Nowaczykiem, adiunktem, fizykiem doświadczalnym w laboratorium w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej przy Szkole Medycznej w Uniwersytecie Maryland… także honorowym członkiem AKO w Krakowie.

20130208spZa stołem prezydialnym zasiedli także prof. Jacek Rońda, specjalista w informatyce stosowanej, matematyce przemysłowej, matematyce stosowanej, mechanice stosowanej i metodach programowania, prof. Piotr Witakowski, specjalista z dziedziny miernictwa, budownictwa i kolejnictwa, publikacji naukowych z zakresu matematyki, fizyki, budownictwa, informatyki i miernictwa oraz gospodarz miejsca, mgr Konrad Firlej. Spotkanie prowadził dr Mirosław Boruta Krakowski, sekretarz Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie.

Aplauz (kilkukrotne owacje na stojąco), wypowiedzi, pytania, refleksje a na zakończenie polski hymn narodowy – wszystko to zobaczą Państwo w relacji filmowej, której autorem jest p. Stefan Budziaszek:
http://www.youtube.com/watch?v=0iMmcm5Y8wA

kprmlogoKoło Przyjaciół Radia Maryja przy parafii pod wezwaniem Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Krakowie Mistrzejowicach zorganizowało spotkanie otwarte z profesorem Jerzym Robertem Nowakiem.

Tematem spotkania było: Powstanie Styczniowe 1863 roku, a dzisiejszy patriotyzm” (Polacy w obronie wolności).

Fotorelację, autorstwa p. Zbigniewa Galickiego, można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/ZbigniewGalicki/20130210_NowakJerzyRobertMCe?authkey=Gv1sRgCPzmytiv4JnPag&feat=email

Anna Maria Kowalska

Ostatnio wyjątkowo nachalnie zachęca się ludzi do otwierania nowych firm i uruchamiania działalności gospodarczej. Nie wiadomo tylko, co zrobimy ze starymi, które jeszcze wprawdzie na rynku trwają, ale lada chwila ogłoszą upadłość.

Mnożą się też agencje doradcze, pisze się multum samouczków biznesowych…Ich tony zalegają w księgarniach. A przecież każde dziecko wie, że tak porady specjalistyczne w tym zakresie, jak edycja tych książek to kolejna strata czasu i pieniędzy. Gdyby którakolwiek z nich mogła zadziałać jak lekarstwo na kryzys – nie mielibyśmy dziś tak gigantycznego bezrobocia.

Wedle doniesień agencyjnych – uratowano znak towarowy i nazwę Wydawnictwa „Ossolineum”. A co z ratowaniem miejsc pracy wspaniałych, znakomicie wykwalifikowanych Osób, zatrudnionych w Wydawnictwie do momentu likwidacji? Czy zostały dla Nich przygotowane jakieś etaty zastępcze, czy też klepią biedę po polsku, czyli na własny koszt? A może, podobnie jak nauczycielom, proponuje się im pracę w charakterze operatorów koparek na planowanych budowach dróg szybkiego ruchu?

miroslawborutastefanbudziaszekMirosław Boruta, Stefan Budziaszek

4 lutego 2013 roku w Biurze Zarządu Okręgowego Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie, odbyła się rozmowa o stanie polskiej gospodarki za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Podczas rozmowy pytaliśmy o najnowsze dane GUS, spadek produkcji przemysłowej, spadek sprzedaży i konsumpcji, wzrost bezrobocia, choćby znikające w Polsce co miesiąc 64 tys. miejsc pracy, o program gospodarczy, który – w odróżnieniu od rządzących – ma polska opozycja, o zieloną wyspę na której panuje kryzys, przepchnięty w Sejmie mało realny budżet na rok bieżący, opowiastki o wprowadzeniu w Polsce waluty euro, wyprzedaży polskich przedsiębiorstw za bezcen, podnoszeniu podatków, likwidacji ulg, stawianiu radarów, Polskich Kolejach Linowych i Polskich Liniach Lotniczych „LOT” oraz o niekończącym się, rządowo-medialnym spektaklu dyskusji o wszystkim innym, byle tylko nie o gospodarce.

Cieszymy się, że Prawo i Sprawiedliwość ma program i konkretne pomysły na polską gospodarkę, bo trzeba zacząć działać a nie czekać, że kryzys sam odejdzie bo… nie odejdzie. Pora by odszedł ten nieudolny rząd. Warto przypomnieć słowa: „Jeśli nie umiesz rządzić to nie bądź królem”.

Redakcja KN serdecznie dziękuje p. Witoldowi Olechowi z Biura Zarządu, za pomoc w realizacji wywiadu.


http://www.youtube.com/watch?v=k7lTJ-aaFRQ

Poznań, 08.02.2013

Apel o kulturę wypowiedzi w dyskursie publicznym

akopoznanPo Oświadczeniu Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie naruszania zasad etosu pracownika nauki, a także po wywiadach i wypowiedziach prasowych, radiowych i telewizyjnych kilku jego sygnatariuszy, odnoszących się do poruszonych w Oświadczeniu  problemów, w mediach oraz  na portalach i forach internetowych rozgorzała niezwykle burzliwa dyskusja. Zwłaszcza w internecie licznie pojawiły się wypowiedzi skrajnie chamskie, zawierające inwektywy i wyzwiska pod adresem adwersarzy. Nie jest to zjawisko nowe, ale  zaskakuje skala i natężenie złych emocji. Zastępują one rzeczową argumentację,  podnoszą temperaturę wypowiedzi, antagonizują przez prostackie obrażanie, uniemożliwiają jakąkolwiek rzeczową rozmowę, próbę określenia swoich poglądów, wyłożenia racji. Bez tego elementarnego poziomu przekazu w procesie komunikacji nie ma mowy o jakimkolwiek porozumieniu, o poszukiwaniu kompromisu, miejsc stycznych, możliwości dialogu. Nawet jeśli sprawa ma charakter głęboko moralny i kompromis jest niemożliwy – zawsze można jasno określić przesłanki i uwarunkowania swojego sposobu rozumowania, swojego stanowiska, nie przyjmując poglądów adwersarzy, starać się je rozumieć.

Zastanawia także i niepokoi fakt, że próbuje się manipulować treścią wypowiedzi w sposób zasadniczy, a nadto urzędowy. O ile Oświadczenie dotyczyło spraw naruszania zasad etosu pracownika nauki (związanego z bezpodstawnym zarzutem kłamstwa wobec osoby prezentującej krytyczne, w stosunku do niektórych tendencji politycznych poglądy, oraz prób wywierania  nacisku politycznego na władze uczelni zatrudniające tę osobę), o tyle próbuje się sprowadzić dyskusję do argumentów ad hominem. O ile Oświadczenie było i jest wyrazem stanowiska Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu (wsparte przez AKO w Krakowie i Łodzi i wielu profesorów indywidualnie)  i nie rości sobie pretensji do wyrażania opinii całego gremium żadnej z uczelni, w której zatrudnieni są jego sygnatariusze, o tyle w sposób nieadekwatny do tej rzeczywistości publikowane są oświadczenia władz rektorskich, odcinające się od wypowiedzi sygnatariuszy listu.  Za manipulację uznać należy zarówno fakt zmiany istoty wypowiedzi poprzez marginalizowanie jej meritum, a skupianie uwagi na treściach niepodjętych w Oświadczeniu, jak i próbę przypisania poglądów jego sygnatariuszy, wywodzących się z różnych uczelni i miast akademickich, konkretnemu i jednemu środowisku akademickiemu.

Szafowanie ocenami i krytyką, bez zrozumienia treści wypowiedzi, wymiana inwektyw  i używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne i obraźliwe – to droga do upowszechniania nienawiści, przenoszenia jej w wymiar społeczny. Zwłaszcza, gdy towarzyszą temu próby fizycznego zastraszania i prześladowania adwersarzy – a takie środki podjęto wobec jednego z profesorów podpisanych pod Oświadczeniem. To bardzo groźne zjawisko dla każdej społeczności, a zwłaszcza takiej, jaką tworzą współcześni Polacy  – wielorako rozdartej podziałami historycznymi, ideowymi, politycznymi, materialnymi, światopoglądowymi, pokoleniowymi, nawet kulturowymi.

Zwracamy  się do wszystkich uczestników dyskursu społecznego o powstrzymanie się od takich zachowań. Przeciwników poglądów wyrażonych w naszym oświadczeniu prosimy o racjonalność sądów oraz kulturę ich prezentacji. Prosimy też o niestosowanie asymetryczności ocen przez różne gremia instytucjonalne. Budzi zdziwienie reakcja władz uczelni na list AKO i brak reakcji tychże władz na inwektywy kierowane w stronę swoich pracowników.  Przed kilku laty mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją, gdy po wypowiedzi byłego rektora jednej z uczelni medycznych w Polsce, na temat konsekwencji medycznych reprodukcji in vitro, podjęto działania dyscyplinarne, przy całkowitej tolerancji wypowiedzi innych pracowników naukowych kierowanych do władz politycznych o przyspieszenie legalizacji zabiegów reprodukcyjnych in vitro w Polsce. 

O kulturę wypowiedzi szczególnie serdecznie prosimy wszystkich,  którzy wyznają chrześcijański system wartości, popierają nasze starania, dążenia do naprawy Rzeczypospolitej, do przywrócenia prawdy i zasad moralnych w życiu narodowym Polaków. Nasz apel kierujemy zwłaszcza  do uczestników dyskusji internetowych, a więc osób wypowiadających się i reagujących szybko i emocjonalnie.  Prowadząc dyskusję na poziomie naszych adwersarzy realnie szkodzicie sprawie, o którą walczycie. To powściągnięcie emocji, rezygnacja ze słownego upokorzenia przeciwnika niech będzie pierwszym naszym zwycięstwem – najtrudniejszym, bo nad sobą. Ale to szybko zaowocuje.

Niech po sposobie wypowiadania się rozpoznają nas i identyfikują.

Prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak – Przewodniczący AKO w Poznaniu
Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz – Duszpasterz AKO w Poznaniu

Listę uczonych, którzy poparli wspomniane wyżej Oświadczenie znajdą Państwo tutaj: http://www.akokrakow.blogspot.com/2013/02/oswiadczenie-akademickiego-klubu.html

elzbietamorawiecElżbieta Morawiec

Dla nieświadomych – skrót powyższy oznacza lesbijki, gejów, bi- i transseksualistów. W Poznaniu, gdzie środowisko akademickie zorganizowało się w wyjątkowo skuteczny i wyrazisty Klub im. Lecha Kaczyńskiego, w skrócie AKO, działają też wychowani na zgoła innych wzorcach młodzi hunwejbini. Pewnie kształtowała ich lewacka ideologia Teatru 8 Dnia, który tak żarliwie poparł Janusza Palikota, jako „wybitnego intelektualistę, filozofa i Gombrowiczologa”  w wyborach parlamentarnych. Ci, co wedle historycznego oświadczenia Teatru 8 Dnia jechali z Gdyni, Splitu i skąd tam jeszcze, by tylko sprawiedliwy swój głos oddać do urny.

Teraz ta butna gromadka „młodych, zdolnych” (do wszystkiego) zaatakowała swojego profesora, członka AKO, wybitnego sumerystę, Stefana Zawadzkiego, malując mu niewybredne napisy na drzwiach gabinetu. Groziło nawet, że wymalują mu tam swastykę, ale się nie odważyli. Jeszcze… Profesor bowiem, jak całe szacowne grono skupione w AKO podpisał wyrazisty list  przeciwko lansowaniu anomalii seksualnych, w tym homoseksualizmu – z okazji lansowania Anny Grodzkiej vel Krzysztofa Bęgowskiego na v-marszałka Sejmu.

Asumpt do tych wystąpień młodych hunwejbinów dał inny uczony poznańskiego UAM, Krzysztof  Podemski, który listem otwartym zarzucał prezesowi AKO, profesorowi Stanisławowi Mikołajczakowi – rzekomy rasizm, ksenofobię itp. grzechy z głównego menu naszych postępackich „tolerancjuszy”. Dyskusja  na ten temat , jaka odbyła się w studio TV wielkopolskiej  z udziałem prof. Mikołajczaka i prof. Podemskiego przypominała jako żywo światłe wzorce z TVN  czy Polsatu. Stanisław Mikołajczak mówił o cywilizacyjnych i kulturowych zagrożeniach, jakie płyną z akceptacji ideologii gender, pan Podemski uparcie usiłował sprowadzić rozmowę na temat rzekomych inwektyw językowych i „rasistowskich” uprzedzeń, jakich w oświadczeniu AKO  w  o g  ó l e  nie było. Klasyczna ilustracja znanego powiedzenia „mówił dziad do obrazu”. Lub inaczej – nowej szkoły, żal się Boże, erystyki, w jakiej kształci swoich podopiecznych profesor Krzysztof Podemski.

Na razie jego wychowankowie malują obrzydliwości na drzwiach „niesłusznego” profesora. Niedługo pójdą w ślady swoich poprzedników ze stalinowskiego ZMP i będą zmuszać władze uczelni do zwalniania profesorów. A potem – w ślady chińskich hunwejbinów.

Nie wolno o tym milczeć, nie wolno przeciw temu nie protestować. Jeśli nie chcemy pełnego odrodzenia totalitaryzmu.

grzegorznieradkaZ Władysławem Grodeckim – kartografem, wielkim podróżnikiem i znanym pilotem turystycznym – rozmawia Grzegorz Nieradka.

Władysław Grodecki wędruje po świecie od 30 lat; odwiedził wszystkie kontynenty (poza Antarktydą). Przed 25 laty spędził na pustyni 18 miesięcy. W latach 1980-92 zorganizował kilka wielkich wypraw trampingowych (Skandynawia, Hiszpania, Portugalia, Turcja, Ukraina). W ostatnich 10 latach odbył 4 wielkie wyprawy w tym 3 samotne dookoła świata.

Grzegorz Nieradka: Z wykształcenia jest Pan kartografem. Zatem  Pańskie  zamiłowanie do podróży nie jest dziełem przypadku. Jak wiemy, nie podróżuje Pan jedynie palcem po mapie. Jak zaczęła się ta przygoda?

wladyslawgrodeckiWładysław Grodecki: To zapewne geny „ Bliźniaka” (ur. 27 maja) człowieka uwielbiającego ruch i przygodę. Bardzo lubiłem, sport, zwłaszcza bieganie, a w szkole ze wszystkich przedmiotów geografię. Jako dziesięcioletni, jedenastoletni chłopiec z upodobaniem kopiowałem mapy różnych krajów.  Czy to był znak?  Po latach zostałem kartografem, a to że mogłem realizować swe młodzieńcze marzenia o wielkich wyprawach, o których tyle czytałem w powieściach np. J. Verne to mniej czy bardziej szczęśliwy zbieg okoliczności. A więc  studia geodezyjne i kartograficzne na Politechnice Warszawskiej, które później umożliwiły dobrze płatną pracę i wyjazd na kontrakt do Iraku. 18 miesięczna praca na pustyni była wielką przygodą i prawdziwą szkołą przetrwania. Po powrocie do kraju przez wiele lat sprawowałem ważne funkcje w Kole Przewodników Miejskich PTTK w Krakowie (v-ce prezes ds. szkolenia i przewodniczący Komisji Wycieczek Zagranicznych). Wówczas dużo podróżowałem po Europie i Azji. Przez wiele lat uczyłem się jak tanio i ciekawie to robić, aż w 1988 r. sam zorganizowałem  wielką wyprawę dla przewodników i działaczy PTTK. Za 45 USD na osobę w ciągu 30 dni przemierzyliśmy ogromną trasę przez Finlandię, Norwegię, Szwecję, Danię, RFN i NRD. Wielu uczestników tamtej ekspedycji do dziś wspomina, że była to „Wyprawa życia”. Od tej pory niemal co roku organizowałem kilkutygodniowe wyprawy trampingowe do Turcji i innych krajów Europy i Azji. Wreszcie nadszedł 1992 r. i największe wyzwanie mojego życia (?) – półtoraroczna wyprawa dookoła świata. Choć ruszałem z pięcioma studentami miałem przeczucie, że wkrótce zostanę sam. Niestety nie myliłem się. Tylko do Indii dotarliśmy razem, gdyż jak napisał jeden z warszawskich dziennikarzy „studentom zabrakło zwyczajnego hartu ducha” i nie tylko… To było przykre doświadczenie i od tej pory wędrowałem sam!

G.N. Wielokrotnie wyruszał Pan w podróż, aby uczcić jakieś ważne wydarzenia. Co dziś musiałoby się zdarzyć, aby raz jeszcze udał się Pan w samotną podróż dookoła świata ? Czy jest coś takiego?

W.G. Zaczęło się od uczczenia 500-lecia odkrycia Ameryki w 1992 r., ale celem następnych wypraw było upamiętnianie  ważnych wydarzeń w dziejach naszej Ojczyzny: „Osiemdziesiąta rocznica bitwy warszawskiej- 2000- 2001 r.” i „Sześćdziesiąta rocznica polskiego wychodźstwa z Rosji 2002- 2003”. Wędrując po świecie staram się wszędzie, gdzie tylko to możliwe szukać polonika i cracoviana. Jako  przewodnik  turystyczny po Krakowie często słyszę od cudzoziemców: „Wy Polacy macie piękną historię!”  Niemal co roku jest jakaś ważna rocznica. W tym roku mija siedemdziesiąt lat od ”rzezi wołyńskiej”, w przyszłym roku sto lat od „Wymarszu Kadrówki” i wybuchu I wojny światowej  oraz sześćset lat od nawiązania stosunków dyplomatycznych między Lechistanem, a Osmanią (Polską i Turcją) – wydarzenia godne upamiętnienia choćby wyprawą.

G.N. Poznał Pan wiele kultur, spotykał ciekawych ludzi. Czy to wpłynęło w jakiś sposób na Pański światopogląd?

W.G. Świat jest mozaiką różnych kultur, ras, klimatów, religii, tradycji itd. Święty Augustyn powiedział: „ Świat jest księgą, człowiek, który nie podróżuje jakby czytał jedną jej stronę!” Podróże daję poczucie wolności, niezależnych sądów. Podróżnik jest obserwatorem tego co dzieje się na świecie, jest świadkiem. Zna to z własnych obserwacji, a nie z książek, czy z mediów. Wybierając się w świat dobrze odpowiednio się przygotować (to nie tylko kwestia języka, pieniędzy, czasu itd.) zainteresować się historią, religią i obyczajami danego narodu. Przygotowania najlepiej zacząć od historii swojego miasta kraju i kontynentu.  Jeśli ktoś mieszka w królewskim Krakowie i tu jest przewodnikiem turystycznym, jeśli pasjonuje się historią, historią sztuki i religią nie powinien mieć nigdzie kompleksów. Poznanie ciekawych ludzi, innych kultur, religii bardzo wzbogaca duchowo, uczy pokory, radości życia, poszanowania człowieka ze względu na to kim jest, a nie co posiada, uczy także miłości własnej ojczyzny. Im więcej podróżuję, lepiej poznaje świat, jestem bardziej dumny, że jestem Polakiem, że jestem spadkobiercą wspaniałej tysiącletniej historii naszego narodu ściśle związanej z religią katolicką.

G.N. Wszystkie podróże zaczyna Pan i kończy w Polsce. Czy wciąż odczuwa Pan swoją narodową tożsamość tak mocno czy raczej jest Pan już obywatelem świata, kosmopolitą?

W.G. Istotnie, jeśli była to wyprawa dookoła świata to wyjeżdżałem na wschód, a wracałem z zachodu i odwrotnie. Początek i koniec zawsze był pod Wawelem!  Kim się czuję? Odwiedziłem ok. 100 krajów na wszystkich kontynentach, w tym wszystkie najważniejsze  pozaeuropejskie ośrodki polonijne. Gościli mnie polscy i obcy misjonarze, przyjmowali obcy i polscy ambasadorzy, spotykałem (czasem zatrzymywałem się dłużej) średniozamożnych i bogatych Polaków, ale nigdy nie spotkałem  szczęśliwego rodaka. Wielu z nich gdy przyjeżdża nad Wisłę twierdzi, że tam w Chicago, Nowym Jorku, Melbourne, czy w Toronto udało mu się zrobić „karierę”, że jest zadowolony. Rzeczywistość jest jednak inna. Tęsknota za rodziną, przyjaciółmi ze szkoły, za lasem, łąką gdzie biegało się w dzieciństwie, za zaułkami rodzinnej miejscowości,, za kościołem gdzie była pierwsza komunia święta, za cmentarzem gdzie spoczywa dziadek i kuzynka, za polskim chlebem,  językiem w którym wypowiedziało się pierwsze słowa, w którym mama nauczyła nas pierwszej modlitwy… Życie na emigracji to życie jakby w „przedsionku”. Wśród ludzi innej kultury, religii i tradycji zawsze  będziemy obcy. Potwierdzić może to moja córka Jadwiga, która wyszła za mąż w Berlinie. Na słynnym uniwersytecie Humboldta ukończyła studia. W stolicy Niemiec  urodziły się dwie córki (Kasia osiem i Marysia dwa latka). Obie dziewczynki mają polskie obywatelstwo, a Kasia uczęszcza do polskiej (unijnej) szkoły. Kilkakrotnie w roku odwiedzają Polskę bo tu czują się znakomicie. Kasia ma wielu przyjaciół w całej Polsce. Polubiła ludzi nad Wisła, ich gościnność, serdeczność i ten nieuchwytny urok polskiej kultury i tradycji! Miałem szczęście, że mogłem obserwować zachowanie i życie „obywateli świata”, „Europejczyków”, kosmopolitów, współczuję im. W moim odczuciu to ludzie to ludzie „bezdomni.”  Mam wielu przyjaciół na całym świecie, ale wszędzie czuję się  Polakiem.

G.N. Jak obcokrajowcy reagują na widok Polaka-podróżnika? Jak nasz kraj jest postrzegany w świecie?

W.G. Niemal  wszędzie na świecie  przyjmowano mnie niezwykle serdecznie. Dla mnie o palmę pierwszeństwa w dziedzinie gościnności mogą konkurować muzułmańskie kraje Bliskiego Wschodu  z mieszkańcami Ameryki Łacińskiej. I tu i tam słowo „Polak” znaczy „dobry”, „uczciwy”, „szlachetny”, „zdolny”… Czas spędzony w Iraku,  w tym 18 miesięcy na pustyni  to była cudowna przygoda. Szczególnie wzruszająca była gościnność i serdeczność mieszkańców „otwartych przestrzeni”- Beduinów, sami niewiele mieli, ale  tym co posiadali jeszcze się dzielili. Dla Arabów w latach „siedemdziesiątych” byliśmy największymi przyjaciółmi! Niestety  później władze RP wielokrotnie ich zdradzały (np. OPERACJA „SAMUN”). Ogromnym sentymentem wspominam częste wyprawy samotne i z grupami nad Bosfor. Turcy, Kurdowie, Irańczycy to chyba najbardziej  gościnne nacje świata? To samo można powiedzieć o Pakistańczykach. Szczególną sympatią darzą nas Gruzini, którzy o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim mówią: to „nasz bohater narodowy”, w 2008 r. ocalił naszą niepodległość! Na znakomitą opinię o Polsce i Polakach w niektórych krajach  Afryki pracowali głównie polscy misjonarze. To oni dopisują kolejny rozdział w historii Czarnego Lądu.  Wielokrotnie bywałem w miejscach, gdzie nie było wcześniej polskiego turysty, podróżnika. Tylko w niektórych krajach europejskich spotykałem się z obojętnością, rzadziej z niechęcią. Wszędzie na świecie Polacy są postrzegani jako bardzo zdolny i pracowity i uczciwy naród. Ich największą wadą jest to, że sobie nie pomagają! Dobrą opinię o Polakach na świecie popsuła nieco tzw. emigracja  postsolidarnościowa i  polscy dziennikarze! Znamienna jest opinia wywodzącego się z arystokratycznego rodu włoskiego profesora Melzi d’Eril, który przed laty często odwiedzał Kraków. W swej książce o Polsce i Polakach podkreślał m. in. : „Polska i Polacy  byli zawsze obiektem wielkich pochwał i surowych ocen. Pozytywne cechy tego narodu, to szlachetność,  gościnność , niezwykła odwaga, wrażliwość, honor i ideowość. Negatywne to skłonność do niezgody, nieposłuszeństwa czy częsty brak realizmu. Sąsiedzi Polski, Niemcy i Rosjanie byli zawsze gotowi do formułowania złych sądów. Niemcy regularnie zarzucali Polakom improwizację, nieposłuszeństwo i złą pracę. Rosjanie ; hipokryzję i nieuczciwość. Bardziej powściągliwi byli Austriacy, ale mieli oni mniej okazji do uciskania Polaków.

G.N. Dnia 12 lutego 2013 roku w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie przy ul. Rajskiej 1 organizuje Pan wystawę „Zapomniane Dzieci”. Co jest celem tego przedsięwzięcia?

zapomnianedzieciW.G. Wystawa  zbiega się z 70  rocznicą polskiego wychodźstwa z Rosji, rocznicą skądinąd przemilczaną przez media i polityków. Ma charakter dokumentalny i refleksyjny. Jest  owocem wieloletnich wędrówek po świecie śladami polskich dzieci, uchodźców z „nieludzkiej ziemi”. Wystawa ten strumyk narracji  polskiej, poświęcona jest  przypomnieniu tamtych okropnych czasów, części naszej historii; wygnaniu, deportacji, ludobójstwu i robót przymusowych, a zwłaszcza wojennej i powojennej tułaczce, najmłodszych, niewinnych, polskich dzieci. Zamiast uczyć i bawić się beztrosko zostały w mroźną lutową noc 1940 r.  zerwane ze snu załadowane do bydlęcych wagonów i wywiezione za Koło Polarne lub na Syberię. W 1942 r. części z nich dzięki tzw. amnestii udało się opuścić to „więzienie bez krat” i znaleźć schronienie w Iranie i Indiach, a później w Palestynie, Afryce Wschodniej, Meksyku i Nowej Zelandii. Niestety nie był to kres ich tułaczki po świecie. Kolejny etap nastąpił po wojnie gdyż nie było gdzie wracać, bo ich rodzinne strony na mocy układów jałtańskich znalazły się w obrębie ZSRR.

G.N. Jak zachęciłby Pan naszych Czytelników do odwiedzenia wystawy? Czy nie uważa Pan, że nauczyciele krakowskich liceów powinni przyprowadzić tam swoich uczniów? To przecież żywa lekcja historii.

W.G. Każda wizyta na miejscu dawnego  obozu polskich sierot w Persji, Indiach, w Afryce Wschodniej, w Nowej Zelandii czy w Meksyku była dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Towarzyszyło im poszukiwanie śladów tych niewielkich polskich miasteczek,  drewnianych i murowanych baraków gdzie dzieci mieszkały, budynków szkół i kaplic, placów zabaw, lasków i łąk, miejsca spacerów, cmentarzy, pomników i płyt pamiątkowych, a co tu mówić o jakże częstych spotkaniach z mieszkańcami tych obozów, którzy pozostali na obczyźnie. To były wzruszające przeżycia. Wszyscy mimo upływu wielu lat  mówili piękną polszczyzną, wszyscy z naciskiem podkreślali, że w obozowych szkołach przygotowywano ich do powrotu do wolnej Polski, a najbardziej ulubionymi przedmiotami był język polski, geografia i historia.  Obecnie lekcje geografii w III RP  zostały zlikwidowane, a podręczniki do nauki historii pełne są „białych plam” i kłamstw. Dzieje tysięcy polskich dzieci, ich przymusowego pielgrzymstwa, pełne dantejskiego piekła, splecione z motywami nadziei i wiary, niezrozumiałe dla nich, niezrozumiałe i dla nas to część  naszej historii, najbardziej tragicznego rozdziału – II wojny światowej. Warto ją poznać od żywych świadków, niektórzy jeszcze żyją, będą na wernisażu 12 lutego.  Zapraszam!

G.N. Jakie wydarzenia planuje Pan jeszcze zorganizować? 

W.G. W kwietniu tego roku minie 100  lat od inauguracyjnego spotkania w Krakowie,  powstałego z inicjatywy  Józefa Piłsudskiego Towarzystwa Przyjaciół Turcji. W gronie założycieli byli, Leon Wasilewski (późniejszy minister  spraw zagranicznych), historyk Wacław Tokarz i dyplomata Michał Sokolnicki (Ambasador RP w  Ankarze w latach 1936-45).  W tym samym czasie w Paryżu, również z polecenia J. Piłsudskiego powstało Koło Polsko- Tureckie do, którego należał Wacław Sieroszewski, Bolesław Wieniawa- Długoszowski, Andrzej Strug i brat Józefa- Bronisław Piłsudski.   Natomiast przyszłym roku minie 600 rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między Lechistanem, a Osmanią  (Polską, a Turcją). Do Turcji pod koniec  XX w.   zorganizowałem kilkanaście wypraw trampingowych. Dla wielu uczestników były to wielkie przygody.  Ich efektem będą  wystawy „Wyprawy sentymentalne nad Bosfor”, włączone w program obchodów  jubileuszu. A z innych wydarzeń? W czasie wakacji planuję objazd Wlk. Brytanii, a w listopadzie  kolejną wyprawę grupowa do Tajlandii, Laosu i Kambodży!

G.N. Czy jest Pan człowiekiem spełnionym? Czy jest coś czego Pan w życiu żałuje?

W.G. Nie można mieć wszystkiego w życiu! Gdy miałem 12 lat zmarła mi mama. Runął cały młodzieńczy  świat marzeń. W wieku 15 lat włożyłem plecak i ruszyłem w świat.  O wielkich wyprawach nawet nie marzyłem, zresztą przez wiele lat wyjazd na Zachód był niemożliwy.  Ukończenie  świetnych kiedyś  szkół (Technikum Geodezyjne w Jarosławiu zwane Politechniką Jarosławską i Politechnika Warszawska) dobre zdrowie, trochę talentu, determinacji i szczęścia  sprawiło, że coś udało się dokonać… Cztery wielkie, samotne wyprawy w tym trzy dookoła świata, około 100 odwiedzonych krajów i organizacja ok. 50 wypraw grupowych to osiągnięcie budzące uznanie wśród podróżników. Udało się też założyć rodzinę i  wspólnie podróżować z córką Jadzią i wnuczką Kasią. Czy to mało?

G.N. To bardzo dużo! Dziękuję za rozmowę.

W.G. Dziękuję.

miroslawborutaMirosław Boruta

6 lutego 2013 roku Krakowski Klub Gazety Polskiej im. Janusza Kurtyki zorganizował spotkanie z p. Tadeuszem Markiem Płużańskim, historykiem specjalizującym się w powojennych dziejach Polski, autorem słynnych książek: "Bestie: mordercy Polaków" i "Oprawcy: zbrodnie bez kary".

tmpbestieJak sam napisał „Często ludzie pytają mnie: czemu „Bestie” – tak jednoznaczny tytuł? Przecież ci ludzie – szczególnie sędziowie i prokuratorzy – działali w ramach określonego systemu prawnego, że takie były czasy i duch dziejów. Przecież komunistów uznał niemal cały świat. Odpowiadam wtedy, że komunistyczna władza nie była legalna, bo nie miała legitymacji Polaków. I gdyby nie sfałszowane wybory, nigdy nie mogłaby rządzić. I nawet miliony krasnoarmiejców, funkcjonariuszy NKWD i Smiersz by nie pomogły. Ja stawiam sprawy jednoznacznie – po 1945 roku żadnej wojny domowej nie było, bo ona zakłada, że dwie strony konfliktu mają różne pomysły na Polskę, ale wspólny cel – Polskę właśnie. A tu mieliśmy nierówną walkę nielicznych w sumie niepodległościowców z potęgą sowieckiego imperium. I te wszystkie typy służyły okupantowi, bez względu czy byli w aparacie represji, w UB, Informacji Wojskowej, czy jako sędziowie, prokuratorzy w mundurach, bądź jako cywile w sekcjach tajnych mordujących Polaków. Oni nie pracowali dla jakiejś innej Polski, ale dla wroga, którego jedynym celem była likwidacja polskości”. Ale do dziś w Polsce, w Europie i na świecie w powszechnej opinii wpływowych lewicowych elit był tylko jeden XX-wieczny totalitaryzm - nawet nie niemiecki, ale nazistowski. To kolejny powód, dla którego zło komunizmu nie zostało nazwane i rozliczone.

tmpoprawcyI dalej: "Tu nie chodzi tu o odpowiedzialność zbiorową, rodzinną. Nie chodzi też o „grzebanie się w życiorysach" - jak nerwowo skwitowała moją książkę „Gazeta Wyborcza". Ale opór materii jest wielki. Tak jak żaden komunistyczny zbrodniarz nie powiedział prawdy, nie przyznał się do winy, nie przeprosił ofiar, tak samo żaden jego potomek nie zdobył się na stwierdzenie: „jestem synem mordercy”. Ja nie oceniam dzieci oprawców. To nie jest moja rola. Celem „Bestii" nie było zrzucanie winy na rodziny, ale pokazanie win funkcjonariuszy stalinowskiego systemu bezprawia. To rzeczywiście gotowy akt oskarżenia wobec morderców. Jeśli jakiś dzisiejszy sędzia, czy prokurator - bo ja nim nie jestem - będzie chciał z tego skorzystać, oddam mu niski pokłon.
Ale rzeczywiście to nie jest tak, że stalinowcy po 1956 roku się rozpłynęli, nagle zniknęli. Prócz kilku prób pokazowego osądzenia zbrodniarzy na fali „odwilży" i kilku symbolicznych wyroków płynnie przeszli do czasów Gomułki. Do końca PRL pracowali w różnych instytucjach państwowych, przepoczwarzyli się w dyplomatów, literatów, dziennikarzy. Stalinowscy sędziowie i prokuratorzy zostali uznanymi adwokatami, czy radcami prawnymi. Często żyją do dziś nieosądzeni za swoje zbrodnie. Żyją w dostatku, pobierając dużo wyższe emerytury od swoich ofiar. A ich dzieci - cóż - często korzystają z profitów komunistycznych dygnitarzy. Do dziś kreują polską rzeczywistość. Są wszędzie - w polityce, biznesie, mediach..." (za: http://wpolityce.pl/wydarzenia/26643-wazna-rozmowa-wiktora-swietlika-z-tadeuszem-m-pluzanskim-autorem-ksiazki-bestie)

Poniżej linka do fotorelacji ze spotkania, autorstwa p. Andrzeja Rychławskiego:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/6Lutego2013

Stanisław Dębiński

Proces grupy szpiegów amerykańskich, powiązanych z krakowską Kurią Metropolitalną…

1. Na przełomie stycznia i lutego 1953 roku Polska żyła doniesieniami o tzw. procesie krakowskiej Kurii (por. przypisy pod tekstem). W 5 numerze  krakowskiego „Życia Literackiego”  centralnie, na pierwszej stronie 33-letni wówczas Maciej Słomczyński sporządził Notatki z procesu: Waszyngton – Watykan – Kuria. Notował min.: „Judasz… i rzeczywiście; Srebrniki; Siódme przykazanie dekalogu, nie kradnij; Rycerz czarnego rynku; Nie zabijaj; Notatka o bezpieczeństwie i czujności”,  a  tytułem próby podsumowania, pisał: „Wszystko to razem nie ma nic wspólnego z Bogiem, z religią, lecz jest zwykłą ordynarną zbrodnią wobec narodu,  wobec katolików, którzy ufają, a nawet zbrodnią wobec Boga. Bo przecież każda zbrodnia przeciw ludzkości jest w ich pojęciu zbrodnią przeciw Bogu, bo kradzież jest zbrodnią przeciw Bogu, bo rabunek, mord, szpiegostwo i deprawowanie młodzieży jest zbrodnią przeciw Bogu – jak to stwierdziły wielokrotnie najwyższe autorytety kościoła…” . W następnym numerze z dnia 8 lutego M. Słomczyński idzie dalej artykułem: „W lochach małego Watykanu”: „Ciemny jest przedsionek wiodący z bramy placu przy ulicy Franciszkańskiej 3 do oszklonego krużganka otaczającego dziedziniec zamknięty zespołem gmachów należących do Kurii Metropolitalnej krakowskiej. Płyty podłogi są nierówne i potykamy się”. Tym opisem wprowadza nas do piwnic budynku kurialnego, w którym znajduje i opisuje tzw. dowody przestępczej i szpiegowskiej działalności oskarżonych księży i świeckich. Uwagę jego skupiają portrety: „Wychodzimy. Z portretu opartego o ścianę patrzy za nami otyły książę w złocistej delii. Na twarzy jego w blasku  lamp widać dwie wilgotne smugi. Czoło ginie w półmroku.

Płaczesz, panie kochanku? Ano płacz, płacz. Masz czego płakać- skończyło się i już nie wróci!”

Obok artykułu na str. 5 wytłuszczona w grubej ramce REZOLUCJA Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego:

zlprezolucjaW ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich powiązanych z krakowską Kurią Metropolitalną. My zebrani w dniu 3 lutego 1953 r. członkowie krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję.
Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne.
Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu – dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej.

Ciąg dalszy „Lochów małego Watykanu”  znajdziemy w  numerze 13 „Życia Literackiego” z dnia 29 marca 1953 r. wydawanego i sygnowanego już w: Katowicach-Stalinogrodzie!  Autor, podpisany: L. Cg. rozlicza w nim (wtedy 56-letniego) prof. Gąsiorowskiego, podówczas dyrektora Muzeum Czartoryskich, gdzie Księżna Czartoryska zdeponowała skarby rodzinne przed wyjazdem z Polski z zastrzeżeniem, że kiedy już nie będzie mógł je chronić, aby przekazał Jego eminencji do Kurii (Kard. Sapiesze). Pisał: „… prof. Gąsiorowski wolał do końca służyć Czartoryskim  w ich nienawiści do tego, co się buduje, do tego co powstaje, do tego co nie mogłoby się narodzić, gdyby Czartoryscy pozostali Czartoryskimi… profesor uniwersytetu i wychowawca młodzieży wybrał interes magnaterii, wybrał służbę tym, którzy dobra zdobywali na chłopskiej krwawicy, wybrał drogę sojusznika ciemnych spraw czarnych ludzi. … w walce pomiędzy siłami postępu  i ciemnoty profesor Stanisław Gąsiorowski – wybrał drogę sprzeczną z honorem naukowca i imieniem obywatela Ludowej Rzeczypospolitej i potwierdził to oddaniem skarbów do lochów „małego Watykanu”.

2. W tym samym czasie w   Warszawie dnia 8 lutego 1953 r. w 6 numerze Tygodnika Związku Literatów Polskich NOWA KULTURA  znajdujemy również centralną reakcję literatów stołecznych na proces krakowski. Numer otwiera na pierwszej stronie tekst na „Dziesięciolecie ZWM”. 27-letni podówczas Tadeusz Konwicki pisał: „ZWM przetarł  wyraźną i prostą koleinę szlaku naszej młodzieży. W ciągu dziesięciu lat uczyniła się z tego nie najgorsza droga. Najpiękniejsze uczucia i porywy naszej młodości nie marnieją w stęchliźnie niewoli politycznej czy społecznej…. Za siódmym nowym  mostem, za siódmą nową linią wysokiego napięcia rosną przodownicy bohaterstwa, których zrodził mroźny styczeń 1943 roku. Dziś ich święto.

Pamiętajcie o tym zawsze wtedy, gdy w miejscu, gdzie najtrudniej, usłyszycie czyjś głos:

- Rozstąpcie się… Idzie brygada zetempowska…”

Na stronie drugiej relacja Sławomira Mrożka z procesu krakowskiego: 23-letni wtedy Autor wytłuścił: Konfrontacja; Lokaj księcia; …Bo powiem;  Obok fabryki . Dalej pisał: „Proces toczył się w budynku należącym do Zakładów im Szatkowskiego. W godzinach rozpoczynania sesji, tramwaj śpieszący w kierunku Zakładów, oblepiony bywał ludźmi i wyglądał, jak czarny żuk. …  W końcu do wszystkich uczuć musiało się dołączyć uczucie fizycznego niemal obrzydzenia.

Wtedy, o godzinie dwunastej, w samym środku tej gorączki, szpiegowskiej maligny, zbutwiałych idei i śmierdzących motywów , odsłanianych każdym nowym zdaniem zeznających,  – wzbijał się głos jasny i czysty. Syrena fabryczna ogłaszała południe.”

Pod tekstem Mrożka, GŁOS PISARZY:  Leona Kruczkowskiego (53 l.), Jerzego Zawiejskiego (52 l.), Gustawa Morcinka (62 l.), Arkadego Fiedlera (59 l.), Ewy Szelburg-Zarębiny (54 l.), Aleksandra Maliszewskiego (52 l.), K. I. Gałczyńskiego (48 l.), Wilhelma Szewczyka (37 l.), Zbigniewa Bieńkowskiego ( 40 l.).

(W nawiasach podano wiek danej osoby w lutym 1953, ze względu na częste tłumaczenia, iż był to „grzech młodości”- dop. mój – S. D.)

3. Jeden z sygnatariuszy tej  wstydliwej Rezolucji, Jan Błoński, tłumaczył po latach: „Nikt wówczas nie odważył się zaprotestować przeciwko represjom. Wszyscy wiedzieli, że to był przymus”. Trudno zgodzić się z opinią prof. Błońskiego, która tłumaczyła by dobrowolną postawę literatów „wyprzedzającą” represje. Tak bowiem można nazwać dobrowolne zachowania i teksty literatów. Wisława Szymborska przechodziła tutaj już wszelkie miary. Zaprawiona w utrwalaniu apoteozy: „nowego człowieczeństwa Adam” (wiersz „Lenin”, Nowa Kultura nr 3, 20 stycznia 1952, s. 1), przekonana, że uda się ten jej okres zapału „wyciąć” z jej życiorysu, tak chętnie oddała się zajęciu wycinanek, że teraz nawet jest z tego wystawa, ale tej wycinanki tam nie będzie…

Przez dekady zaprawiony w tropieniu obskurantyzmów prof. Henryk Markiewicz mógłby raz w życiu odwrócić swoją camera obscurai  prześwietlić siebie. Nie znam tekstu, w którym przyznałby się, albo wyraził żal jakiś.

Przypisy:
http://www.naszdziennik.pl/wp/22094,z-nienawisci-do-kosciola.html
http://religia.onet.pl/publicystyka,6/smierc-agentom-watykanu,53847,page1.html
http://www.prawy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=922:60-rocznica-procesu-ksiezy-kurii-krakowskiej-oskarzonych-o-szpiegostwo&catid=37:rocznica

koliberlogoRozliczenie, którego nie było. Lustracja w III RP – spotkanie z Romanem Graczykiem

5 lutego odbyło się – organizowane przez Stowarzyszenie „KoLiber” – spotkanie z p. Romanem Graczykiem w ramach akcji „Klub KoLiber Historia”. Tematem spotkania była lustracja w III RP – czyli rozliczenie, którego tak naprawdę nigdy nie było. Spotkanie prowadził p. Krzysztof Gędłek.

Spotkaniem tym Stowarzyszenie KoLiber chce podjąć pracę, na miarę możliwości, nad budowaniem świadomości historycznej Polaków. A jak wypadł ten debiut mogą Państwo ocenić sami, relacja filmowa jest tutaj:


http://www.youtube.com/watch?v=UjZkEhZLpf8

(Od Redakcji): 9 marca 2011 roku p. Romana Graczyka gościł Klub Krakowski Gazety Polskiej. Głównym tematem spotkania była wówczas jego książka, pt. „Cena przetrwania. SB wobec Tygodnika Powszechnego”. Podsumowując pytania i dyskusję sprzed dwóch lat można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że bez lustracji, przyznania się donosicieli i osób „uwikłanych w donosicielstwo” do winy oraz aktu przebaczenia, nie da się zbudować w Polsce uczciwej przyszłości. A zakłamane w tej kwestii media – w rodzaju „Gazety Wyborczej” – są tutaj największą przeszkodą. Okładkę wspomnianej wyżej książki ze strony wydawnictwa „Czerwone i Czarne” oraz zdjęcia autorstwa p. Tomasza Kowalczyka można obejrzeć tutaj:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/9Marca2011

Anna Maria Kowalska

OLYMPUS DIGITAL CAMERASypie i sypie. Dzień, noc i dalej.
Choć ty się wścieknij, choć ty oszalej.

Nawisy puchu z czernią konarów
Wrony jak kleksy – podnoszą larum.

Słychać dźwięk dzwonków – to kulig bieży,
Wioząc wybornej grono młodzieży…

Gdzie tylko zajrzy zapustna świta,
Tam ją gościna i śmiech powita.

Pies się przed chwilą urwał z łańcucha.
Zwietrzył zwierzynę… Siadł. Chciwie słucha.

Zza ściany lasu brzeg rzeki zerka:
To tam łasice bawią się w berka.

Czas się zanurzył w śnieżnej pościeli,
Owinął kołdrą przeczystej bieli.

A świat przystanął w obrotach rzeczy…

I tylko sroka na płocie skrzeczy.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Konferencja Smoleńska, która odbyła się 5 lutego w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie zgromadziła wielu naukowców zajmujących się tym co miało miejsce 10 kwietnia 2010 roku. Nie zjawili się członkowie Komisji Millera, którzy niejednokrotnie krytykowali niezależny od władzy Zespół Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. Niejednokrotnie, ale nie twarzą w twarz.

Reakcja Telewizji Publicznej na konferencję? W wieczornym wydaniu „Wiadomości“ pojawiła się o niej… minutowa wzmianka w 17 minucie serwisu, a więc już prawie na końcu. Stara jak świat metoda spychania ważnych informacji na dalsze miejsce, po to by widz odniósł wrażenie, że są one mało ważne. Wcześniej „tłuczony“ był temat Nowickiej i domniemanych więzień CIA.

W Info Poranku (TVP INFO) następnego dnia rozmowa z Bogdanem Klichem (byłym szefem MON, obecnie senatorem PO) i dokładnie ten sam scenariusz: Nowicka, domniemane więzienia i Konferencja. Jednak TVP INFO jest bardziej otwarte, bo w rozmowie z Klichem redaktor prowadzący poświęcił Konferencji… dwie minuty. Oczywiście na ekranie zobaczyliśmy napis sugerujący, że była to „Konferencja PiS”. Obiektywizm pełną parą.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Są tacy fajni. Tacy „cool“. Ubierają się modnie, spłacają kredyty zaciągnięte na swoje mieszkania, samochody. Czytają „Wyborczą” bo ciągle wydaje im się, że to na czasie. Wiedzą kim jest Brodka, Doda i parę innych osób. Ich życie toczy się między plotkami o celebrytach w tanich gazetach a informacjami podawanymi przez TVN. Związek przyczynowo skutkowy dla nich nie istnieje. Są zmęczeni tematem smoleńska, fascynuje ich Grodzka i Biedroń, bo to takie modne, takie z „dużego miasta“. Lemingi. Przyjeżdżają z małych miejscowości, do Krakowa, Poznania, Warszawy, robią kariery, są pierwsi po Bogu. Wracają na weekendy do swoich rodzinnych domów i puszą się. W tym wszystkim są tak beznadziejni, że aż „fascynujący“, jako nowe, powiedzmy stosunkowo nowe zjawisko społeczne. Wyglądają europejsko, ale mentalność mają postkomunistyczną.

jolantaciodykJolanta Ciodyk

Skupienie w modlitwie

5 lutego 2013 roku w kościele pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca NMP odbyła się Msza Święta podczas której modliliśmy się – w pierwszą rocznicę śmierci – za duszę śp. Wiesława Sidziny, założyciela i przewodniczącego Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie.

Intencja została ofiarowana  z inicjatywy członków Nowohuckiego Klubu Gazety Polskiej, mających w pamięci postać Wiesława Sidziny, Jego działalność zarówno z okresu „Solidarności” lat 80-tych, jak i niezłomność w krzewieniu haseł niepodległościowych w ciągu kolejnych lat.

Skupienie w modlitwie podczas Mszy Świętej  pozwoliło na  przybliżenie  Zmarłego w pamięci. Msza Święta to przecież najlepsza możliwość polecenia Jego duszy Panu Bogu.

wieslawsidzinaPo Mszy Świętej byliśmy uczestnikami  wspaniałego programu artystycznego wykonanego przez zespół „Solidarni”. Wystawiony program odbył się w formie słowno-muzycznej i  zatytułowany był „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Występ zespołu zawierał piękne wiersze patriotyczne, a odśpiewane pieśni patriotyczne  były słuchane z wielką uwagą co pozwoliło także włączać się w śpiew. Nie zabrakło Hymnu Solidarności  „Solidarni nasz jest ten dzień połączmy się, bo jeden jest nasz cel…” , który przybliżył nam patriotyzm, wielką miłość do Ojczyzny, którą także Wiesław Sidzina miał w swoim sercu.

Zespół Solidarni już wiele razy uświetniał różne wydarzenia patriotyczne i tym razem stanął na wysokości zadania, by razem z nami uczcić pamięć Wiesława Sidziny. Bardzo dziękujemy zespołowi za piękny, pouczający występ. Dziękujemy wszystkim za  przybycie  i wspólną modlitwę.

Zdjęcia z tego wydarzenia nadesłali pp. Andrzej Kalinowski i Tomasz Orłowski:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/5Lutego2013
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/5Lutego2013to

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

W Krakowie jest jedyna w Polsce przychodnia lecząca ofiary wojny. Jednak, jak informuje Dziennik Polski, może przestać istnieć. Przychodnia powstała w 1987 roku i mieści się przy ul. Dietla.

Ofiary obozów koncentracyjnych oraz wojny przyjmowani są bez skierowań, personel ich zna, wie jak im pomagać. Co ciekawe, jak informuje gazeta, przychodnia otrzymuje z NFZ tylko część pieniędzy, konkretnie połowę. Resztę pokrywa niemiecka Fundacja Maximilian-Kolbe-Werk oraz Fundacja Pro Vita et Spe. Ta pierwsza ogranicza przekazane fundusze o 50 tys. zł. Placówka może utrzymać się tylko przez najbliższych kilka miesięcy.

Czy NFZ, który jest utrzymywany z pieniędzy podatników, w tym także kombatantów, przeznaczy środki na uratowanie placówki? Pytanie w tej sprawie wysłaliśmy do Jolanty Pulchny, rzecznika prasowego małopolskiego oddziału Funduszu. Czekamy  na odpowiedź.

1 lutego 2013 roku

OŚWIADCZENIE w sprawie odwołania ujednoliconego egzaminu z języka państwowego

My, rodzice dzieci uczęszczających do szkół z polskim językiem nauczania, wyrażamy swój kategoryczny przeciw wobec przeprowadzeniu ujednoliconego egzaminu z języka litewskiego dla abiturientów szkół z polskim i litewskim językiem nauczania.

Jesteśmy za odwołaniem artykułów Ustawy RL o Oświacie z 17 marca 2011 roku, dotyczących ujednoliconego egzaminu z języka litewskiego oraz prowadzenia wykładów z historii, geografii i wiedzy o społeczeństwie w szkołach mniejszości narodowej w języku litewskim.

mlodziezpolskaMy, rodzice uczniów szkół polskich (Polska młodzież na rozpoczęciu roku szkolnego na Litwie, fot. Włodzimierz Pac, polskieradio.pl), jesteśmy przekonani, że ani z punktu widzenia pedagogiki, ani też zdrowego rozsądku ujednolicenie nie jest możliwe. Język litewski dla osób narodowości litewskiej jest językiem ojczystym, dla pozostałych zaś wyuczonym językiem państwowym, różni się otoczenie językowe uczniów, nauczanie prowadzone jest według różnych programów i na podstawie różnych podręczników. Zdaniem lituanistów, przygotowanie uczniów do nowego egzaminu w takich warunkach, jakie mamy obecnie, jest niemożliwe, dlatego reformowanie należy rozpoczynać nie od starszych klas, lecz już od przedszkola.

Pragniemy wyrazić swoje ogromne oburzenie faktem, że nie wzięto pod uwagę naszych postulatów oraz dobra naszych dzieci i wprowadzono ujednolicony egzamin w szkołach polskich i litewskich. W sytuacji, kiedy młodzież pobierała naukę przez 11 lat na podstawie zróżnicowanych programów edukacyjnych języka litewskiego, nieludzkim jest zmuszanie naszych dzieci do składania ujednoliconego egzaminu. Karygodnym jest egzaminowanie dzieci z materiału, którego nie było w ich programie nauczania. Sporo maturzystów z pewnością zrezygnuje z państwowej matury z języka litewskiego, co zamknie im drogę na uczelnie litewskie. Wyjadą z Litwy.

pikietapolakowJesteśmy zdeterminowani walczyć o godne traktowanie naszych dzieci i nie pozwolimy ich krzywdzić. Przeprowadziliśmy strajki oraz wiece, które przeprowadzimy ze zdwojoną siłą w przypadku, gdy nasze prośby będą nadal ignorowane (fot. kurierwilenski.lt, 13 grudnia 2010).

Próba przeprowadzenia eksperymentów na naszych maturzystach powoduje napięcie emocjonalne i ogromny stres u uczniów, rodziców, jak również nauczycieli. Jeżeli nie zostanie przygotowany egzamin z języka państwowego dla szkół mniejszości narodowych, uwzględniający program dotychczasowego nauczania, nadużycia w stosunku do polskiej młodzieży zostaną zaskarżone w instytucjach europejskich. Nie chcielibyśmy tego czynić w przeddzień przewodnictwa Litwy w Unii Europejskiej. Jednakże dobro naszych dzieci jest darem nadrzędnym i będziemy bronić praw swoich dzieci do skutku.

Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie

Za: http://kurierwilenski.lt/2013/02/01/oswiadczenie-w-sprawie-odwolania-ujednoliconego-egzaminu-z-jezyka-panstwowego

(Od Redakcji): poniżej publikujemy końcowe fragmenty dokumentu Kongregacji Nauki Wiary, która w 2003 r. opracowała uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi. Podpis pod uwagami złożył ówczesny prefekt tej kongregacji kard. Joseph Ratzinger (obecny papież Benedykt XVI), a Jan Paweł II nakazał ich opublikowanie.

IV. Postawy polityków katolickich wobec ustawodawstwa przychylnego związkom homoseksualnym
10. Jeśli wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych, to politycy katoliccy zobowiązani są do tego w sposób szczególny na płaszczyźnie im właściwej. Wobec projektów ustaw sprzyjających związkom homoseksualnym trzeba mieć na uwadze następujące wskazania etyczne. W przypadku gdy po raz pierwszy zostaje przedłożony Zgromadzeniu ustawodawczemu projekt prawa przychylny zalegalizowaniu związków homoseksualnych, parlamentarzysta katolicki ma obowiązek moralny wyrazić jasno i publicznie swój sprzeciw i głosować przeciw projektowi ustawy. Oddanie głosu na rzecz tekstu ustawy tak szkodliwej dla dobra wspólnego społeczności jest czynem poważnie niemoralnym (podkr. Redakcja KN). W przypadku kiedy parlamentarzysta katolicki ma do czynienia z prawem przychylnym związkom homoseksualnym już ustanowionym, musi on przeciwstawić się w możliwy dla siebie sposób i uczynić publicznym swój sprzeciw – chodzi o należyte świadectwo prawdzie. Jeśli nie byłoby możliwe całkowite uchylenie rozporządzenia prawnego tego typu, odwołując się do wskazań zawartych w encyklice „Evangelium vitae”, „postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej”, pod warunkiem, że będzie „jasny i znany wszystkim” jego „osobisty absolutny sprzeciw” wobec praw tego rodzaju i że zostanie zażegnane niebezpieczeństwo zgorszenia (Jan Paweł II, „Evangelium vitae”, 25 marca 1995, n. 73. 10.). Nie oznacza to, jakoby w tej materii ustawa bardziej restrykcyjna mogła być uważana za prawo sprawiedliwe albo przynajmniej dopuszczalne; przeciwnie, chodzi raczej o słuszną i obowiązkową próbę dążenia do przynajmniej częściowego zniesienia niesprawiedliwego prawa, gdy jego całkowite uchylenie nie jest w danym momencie możliwe.

Zakończenie
11. Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych. Wspólne dobro wymaga, aby prawa uznawały, popierały i chroniły związki małżeńskie jako podstawę rodziny, pierwszej komórki społeczeństwa. Prawne uznanie związków homoseksualnych albo zrównanie ich z małżeństwem oznaczałoby nie tylko aprobatę zachowania wewnętrznie nieuporządkowanego i w konsekwencji uczynienie go modelem dla aktualnego społeczeństwa, ale też zagubienie podstawowych wartości, należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości. Kościół nie może nie bronić tych wartości ze względu na dobro ludzi i całej społeczności. Jego Świątobliwość Jan Paweł II w czasie audiencji udzielonej 28 marca 2003 r. niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi zatwierdził niniejsze uwagi, uchwalone na zebraniu plenarnym Kongregacji Nauki Wiary, i nakazał ich opublikowanie.

+ Joseph Kard. Ratzinger, Prefekt + Angelo Amato SDB, Arcybiskup tytularny Sila, Sekretarz Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 3 czerwca 2003 r., we wspomnienie Świętych Męczenników Karola Lwangi i Towarzyszy.

Za: http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x43029/kosciol-o-zwiazkach-homoseksualnych/?page=1

elzbietamorawiecElżbieta Morawiec

Piekło, jakie się rozpętało  po wystąpieniu profesor Krystyny Pawłowicz a także po liście profesorów skupionych w AKO Poznania, Krakowa, Łodzi daje przedsmak tego, jak poważna jest sprawa. (Niezależnie od tego, że w rzeczywistości polskiej pełni rolę zasłony dymnej nad realnym, tragicznym położeniem kraju, stanu jego gospodarki, zadłużenia itd).

Cóż takiego powiedziała profesor Krystyna Pawłowicz, aby zasłużyć sobie na nagonkę mediów i ad hoc powołanych autorytetów? W słowach może niezbyt starannie dobranych – szczerą prawdę. Jak prawdą jest, że zarówno homoseksualiści, jak i transseksualiści to osoby biologicznie jałowe, bo bezpłodne. I nic tego nie zmieni. Trzeba mieć niesłychany tupet, aby osobę pokroju Anny Grodzkiej vel Krzysztofa Bęgowskiego lansować na wicemarszałka Sejmu. Transseksualizm,  j e s z c z e,  póki nie wypowiedzą się odpowiednio przygotowane politycznie światowe organizacje –  jest anomalią psychiczną, schorzeniem. Można domniemywać, nie bez podstaw, że w przypadku mężczyzny, który przeżył ponad 50 lat w swoje przedziałce płciowej, spłodził syna, zmiana płci – to dowód aberracji niemałej. Nie wiem, jakie motywy powodowały Krzysztofem Bęgowskim dla dokonania tej operacji – może np. chciał się schować „pod spódnicą” przed swoją „zasłużoną” komunistyczną przeszłością? Nie wnikam w to, niemniej – zarówno z psychologicznego punktu widzenia , jak i politycznej perspektywy pani Grodzka/Bęgowski nie ma najmniejszych podstaw, aby ubiegać się o tak wysoką funkcję państwową. I na pewno ważniejsza jest w tej kwestii anomalia psychiczna niż całkowity brak  m e r y t o r y c z n y c h  podstaw do sprawowania urzędu. Chyba, że nasze władze już są na poziomie starożytnego szaleńca, Kaliguli. Pani Grodzkiej/Bęgowskiemu należałoby współczuć przypadłości, gdyby nie to, że tak przytomnie pozwala sobą powodować i błyszczeć medialnie. 

Ale nie w tym jest problem. Nad światem od dawna krąży widmo straszliwe – widmo neokomunizmu w postaci, jakiej wieki nie znały. Od wielu lat Ameryka i Europa wciągnęły na wolne miejsce po uciskanym proletariuszu – mniejszości seksualne, dewiantów wszelkiej maści. Kiedy obejrzeć się wstecz, w historię – pierwszym etapem „wyzwalania się” człowieka od Boga była rewolucja francuska. Mordowanie księży i świeckich miało jeszcze wtedy, spod okrwawionej frygijskiej czapki – spojrzenie  na tzw. ołtarz Istoty Najwyższej. Którą, oczywista, wyzwoleniec w cieniu gilotyny sam ustanowił. Bolszewicy już się nie patyczkowali, nauczeni, że „religia to opium dla ludu”. Świątynie dewastowano bezwzględnie, z równą zajadłością przystępując do „pieriekowki dusz”, społecznej inżynierii, która nowego człowieka miała podporządkować władzy nowych, bezwzględnych bogów, z wąsatym wujaszkiem Joe na głównym ołtarzu. Nowy człowiek miał być całkowicie odarty ze swojej tożsamości społecznej i kulturowej, tę właściwą wdrukowywano mu w duszę we wszelki dostępny propagandzie sposób. Niemieccy hitlerowcy stalinowską lekcję zmodyfikowali – zamiast wroga klasowego plasując na listach eksterminacji – wrogów rasowych, z narodem żydowskim na czele. Ale naziści mieli swoje „osiągnięcia” nie tylko w dziedzinie zagłady przemysłowej, na nieznaną dotychczas skalę. Rozwijali również tzw. eugenikę (narodzoną nb. w Stanach Zjednoczonych) .Wprowadzali również – wobec narodów podbitych, „gorszych” jak Polacy – prawo nieograniczonego zabijania nienarodzonych, „eliminację” psychicznie chorych. (Kiedy słyszy się dziś jak beztrosko w polskim Sejmie głosuje się ustawy proaborcyjne – skóra cierpnie).

Dziś kołowrót historii wyniósł ludzkość na nowy „świetlisty szlak”. Znowu człowiek, jak niegdyś Lucyfer – mówi Bogu „non serviam”. W sposób, którego radykalizmu dzieje nie znały, w odniesieniu do samej biologicznej istotowości życia. Już nie Bóg jest dawcą życia, ale sam człowiek – w laboratoriach in vitro i odludziach eutanazji. Ale nade wszystko w programie nowej ideologizacji: gender,  queer studies. Nowa, „uciskana” klasa  – homoseksualiści, transseksualiści, transwestyci etc. – staje się nową klasą panów, dyktującą, jakkolwiek mało liczna, swoje prawa światu. Ta nowa, panosząca się ideologia na razie dokonuje głównie spustoszeń duchowych, ale w swoich dalekich konsekwencjach jest prostą drogą do Armagedonu, biologicznej zagłady ludzkości. Jak się bowiem rzekło, ci, którzy tak ochoczo chcą zastępować prawa natury, prawa Boskie np. w określaniu płci czy tzw. orientacji seksualnej – skazują człowieka na biologiczną bezpłodność. Człowiek z płciowością odmienioną operacyjnie – nigdy nie będzie biologicznie ani mężczyzną ani kobietą  – niezdolny ani do płodzenia ani do rodzenia. Już o homoseksualistach nie mówiąc. Nietrudno sobie wyobrazić (po części on już, niestety, istnieje) ów nowy wspaniały świat. Np. dwie lesbijki umawiają się z parą homoseksualistów co do zakupu nasienia , poddają się in vitro itd. Albo na odwrót – dwaj „tatusiowie” obierają mamy – „nosicielki”. W ramach nowego nazewnictwa , proponowanego przez te kręgi – „prawa reprodukcyjnego” – kim będzie człowiek zrodzony w tej „reprodukcyjnej” fabryce – jeszcze człowiekiem czy raczej produktem? Kim będą „rodzice-fabrykanci” –  jeszcze ludźmi czy raczej – źródłami (nosicielami) surowca? Taki „wspaniały świat” nie przyśnił się nawet Huxleyowi.

W szale bezrozumnej „modernizacji” Polska poczyniła na tej drodze niebezpieczne kroki. Poczynając od ustawy o przemocy wobec kobiet, gdzie przemyca się nową, „genderowską” definicję płci jako determinowanej społecznie a nie biologicznie. Szykują się kroki następne. Krajowi Jana Pawła II, wielkiego obrońcy życia – ta droga, prowadząca wprost ku samochcianej zagładzie człowieka – nie przystoi. Czas zatrzymać bezrozumny obrót koła neokomunizmu. W jego najstraszliwszej postaci.

Anna Maria Kowalska

„Dawniej w karnawale modne były bale”. Dziś niby też się tak bawimy, ale od zabaw tanecznych bardziej zajmujący zdaje się całoroczny quasi – karnawał w sieci, w tradycyjnych mediach i w „realu”. Quasi – karnawał, od którego, tak naprawdę, nie ma nijakiej ucieczki.

Jak go rozpoznać i włączyć się do ruchu? Nic prostszego. Jest w nas – i my w nim jesteśmy jakby „od zawsze”. Wystarczy otworzyć konto mailowe, lub wejść na jakąkolwiek stronę internetową. Od rana do nocy setki ogłoszeń i zaproszeń – od zachęt do kupna leków na kaca po wyjazdy zagraniczne na Majorkę. Do tego dochodzą reklamy na komórki od nieocenionych operatorów, pchane od rana do nocy – i telefony rozmaitych „agentów” z prywatnych firm, świadczących usługi dla ludności. Te z kolei docierają do nas za pośrednictwem aparatów stacjonarnych. Gdy jeszcze doliczyć centra badania opinii społecznych, regularnie zgłaszające się w godzinach obiadowych z infantylnymi pytaniami – obraz jest prawie kompletny. Prawie, bo istnieją jeszcze ulotki reklamowe, dostarczane do koszyczków i skrzynek pocztowych. I ta sama reklama w sklepach mało – i wielkopowierzchniowych, nie mówiąc już o nachalnej – telewizyjnej, prasowej, radiowej i komunikacyjnej, skonstruowanej na poziomie doznań emocjonalnych i intelektualnych 11-letniego dziecka. Nasi spece przywieźli dobre wzory sprzed ponad pół wieku. Taki wzorcowy typ konsumenta kształtowała standardowa reklama amerykańska wczesnych lat 50-tych.

No i mamy skutki. Nadużywane leków bez recepty, co owocuje zwiększoną śmiertelnością i zatruciami, otyłość i liczne schorzenia jako problem społeczny, nareszcie – nieumiejętność samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków u sporej części populacji. I zwiększone wyciąganie rąk po kolejne cacka z dziurką, których już nie potrafimy się wyrzec. I to ma być wzorcowy obraz „społeczeństwa obywatelskiego”? Aż strach pytać.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Rodziny Ofiar katastrofy smoleńskiej, między innymi, pp. Marta Kaczyńska, Małgorzata Wassermann, Ewa Kochanowska, Zuzanna Kurtyka i Janusz Walentynowicz w oficjalnym liście do członków PKBWL proszą ich o wzięcie udziału w konferencji naukowców organizowanej 5 lutego na UKSW. „Wierzymy, że pozwoli to wyjaśnić liczne wątpliwości dotyczące zdarzeń, które doprowadziły do śmierci naszych bliskich” – piszą autorzy listu.

Naukowcy mają liczne zastrzeżenia do pracy Komisji Jerzego Millera. W październiku ubiegłego roku odbyła się Konferencja Smoleńska, która zgromadziła ponad 100 naukowców (żródło: niezalezna.pl).