Przeskocz do treści

Anna Maria Kowalska

Dziwna ostatnio maniera szerzy się wśród publicystów. Zauważa się często promowane teksty, dotyczące spraw bardzo poważnych, polskich i europejskich, oparte jedynie na analizie pojedynczych źródeł (w dodatku dobranych tendencyjnie) z pominięciem innych, bardzo ważnych, zazwyczaj kluczowych i „kanonicznych”. Ich Autorzy, pisząc w ten sposób liczą na wzbudzenie szerokiego zainteresowania poruszaną problematyką. Przy tak wąsko postawionej kwestii trudno jednak oczekiwać jakichkolwiek merytorycznych polemik w sygnalizowanych kwestiach. Toteż ich nie ma, a żywot wyżej wspomnianych artykułów w publicznej świadomości jest niezwykle krótki. I nie byłoby w zasadzie powodu pisania tych uwag, gdyby nie to, że trudno pozbyć się wrażenia, iż tego typu publikacje są tylko typowymi „podgrzewaczami dyskusji zastępczych”. Dyskusji, w których nie tyle chodzi o Polskę i Europę – ale o to, żeby po prostu „coś wokół mnie (nas) się działo”.

Marek Morawski

Jeszcze nigdy w historii naszego kraju nie objawiło się tak dużo uzdolnionych rodów jak w ostatnich 20 latach. Owszem, słyszało się o wcześniejszych rodach takich jak wiedeńscy Straussowie, krakowscy Kossakowie, wśród naukowców Estreicherowie, pewnie wśród muzyków czy naukowców można by jeszcze wskazać kilka nazwisk, ale już z trudnością, bo pamięta się tego najwybitniejszego, a pozostali uciekają z pamięci. Może nie byli aż tacy wybitni? Dzisiaj tych wybitnych objawia się ogromnie dużo. Są śpiewacy, aktorzy, piosenkarze, dziennikarze, reporterzy, manipulanci informacją, nawet politycy. Są też naukowcy, seksuolodzy, chociaż w tym przypadku to chyba dobrze, by prokreacja kwitła. Trudniej to pokazać, ale pogadać w TV można. Tata do prokreacji już nie za bardzo, ale synek!

Mało tego. Jeżeli tatuś jest aktorem, to synek go jeszcze przebija. Jest aktorem i piosenkarzem, często też wybitnym poetą. Potem jeszcze pisarzem. To samo z córkami. Dzięki za to, bo nigdy nie dowiedzielibyśmy się jak to z wybitnymi dziewczynami i chłopcami, bo przecież tego nie wie się. Oj! Nie wie się. Fantastyczne!
Nie wiedziałem, że przyjdzie mi żyć w nowej epoce renesansu. Całe rody i to w tak  wielu dziedzinach. Chyba już niedługo wszystkich wyprzedzimy na świecie. Ogłoszą nam to bez żenady wnuki znanych makiawelistów, manipulatorów informacją. Ależ to będzie osiągniecie!
Osobny rozdział to dzieci naukowców. Ci to dopiero mają materiał genetyczny. Istne pokolenia geniuszy. Tak powinno być. Ktoś miał aptekę, cegielnię, fabrykę półprzewodników, a ich dzieci przejmowały warsztat po ojcach. Ten, co miał półprzewodniki nawet chciał produkować całe przewodniki. Ten kierunek był dobry, bowiem kiedy fabryki przejmowało państwo, to obsadzano stanowiska dyrektorów często ćwierćinteligentami. Lepiej zatem mieć i półprzewodniki i przewodniki, bo po upaństwowieniu, po próbie ćwierćprzewodników nastąpiło zwarcie.
Gorzej kiedy rodziciele, skądinąd zdolni i mądrzy, uważają, że ich owoc jest tak samo, a nawet bardziej uzdolniony od nich. Za wszelką cenę chcą z nich zrobić w przyspieszonym tempie profesorów, wynalazców, laureatów tyle, że już nie na ich własny rachunek. Zapomnieli, że sklepik można odziedziczyć, ale głowy niekoniecznie. Ileż znamy takich genialnych często enfant terrible?
Obsadzają więc te dzieci stanowiska asystentów, adiunktów u rodziciela, u jego kolegi lub podwładnego. Któż odmówi? Prac wybitnych, wynalazków nie przybywa, ale etaty są wypełnione po brzegi. Wtedy pojawia się jakiś cudowny uczeń. Łeb jak ceber. To, co inni osiągali lub też nie, po latach, on opanowuje w lot. Już ma sto pomysłów.
Uruchamia się sygnał alarmowy. Zagrożenie!!! Córeczki, syneczka, rodziciela. Mądrzejszy. Genialny.
Wrzucić pod walec. Przyjedzie i wyrówna. Zresztą nie ma etatów.
Nie ma noblistów.
Dobrobytu również nie ma.
Post scriptum
Nie neguję, że dzieci ludzi wybitnych, wszystko jedno czy rzemieślników, czy intelektualistów mogą być również wybitnymi. Mają wszelkie dane po temu. Mają też pewien handicap wynikający z opatrzenia się, osłuchania wielu tajników profesji rodzica. Często z dyskusji z ojcem czy matką. To ma ogromne znaczenie. Dzięki temu taki potomek zostaje często psychicznie ukształtowany, uprofilowany do profesji wykonywanej przez rodzica. Te dzieci, zanim wybrały swoja przyszłość, już przeszły w swoim domu pierwszą szkołę fachu, myślenia jak w danym fachu. To nie jest nepotyzm. Oby takich dobrych domowych szkół było jak najwięcej.
Oby również tych złych szkół, załatwiania, przekupywania, lokowania, wkręcania swego potomka do TV, do kliniki, do filmu, na asystenturę u znajomego było jak najmniej. Popierajmy talenty, lecz NIE dla nepotyzmu.
To chyba uczciwe, jeśli jeszcze ktoś wie, co to jest uczciwość.

Marek Morawski

Minęło ponad 30 lat. Ludzie, zwykli obywatele tego kraju, szli i skandowali, a wraz z nimi wszelkiego rodzaje kapusie, agenci, policja polityczna, esbecy. Dla nich nie miało ono żadnego znaczenia, tak jak i cokolwiek innego. Tylko oczka rozbiegane rejestrowały tych, kogo zdołały rozpoznać. Wolność oraz SOLIDARNOŚĆ notowana specjalnym rodzajem czcionki, stylem nazywanym solidarycą, zapisanym bez odrywania pióra. To był symbol ruchu społecznego. Litery trzymały się za „ręce”. Ponad 10 milionów ludzi pragnących czegoś innego niż do tej pory – po prostu normalności. Wraz z nimi „domagali się” tego polityczni, bezideowi łajdacy. Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Donosiciele, szuje, agenci przede wszystkim. Tak działają zdrajcy.

Likwidacja zaplecza „SOLIDARNOŚCI”

Solidarność powstała – solidarność zwyciężyła. Wielkie zakłady pracy. Władza, komuna się niezwykle bała wielkoprzemysłowej klasy robotniczej.

Każda władza ustępuje wyłącznie przed siłą. Władza jest zbyt wielkim narkotykiem, by nawet w najbardziej słusznej sprawie dobrowolnie ustąpić. Wiedzą to sprawujący władzę, wiedzą politycy, działacze związkowi, opozycja. Ustąpić mogą tylko ludzie szlachetni dla których prywata nie jest najważniejsza. Komuna była zafascynowana dużymi obiektami przemysłowymi. Wszystko musiało być wielkie. Kiedy arogancja sięgnęła zenitu, ruszyły się załogi tych zakładów pracy. Sytuacja stała się niezręczna ideowo-politycznie i niebezpieczna ze względu na układ sił. Dlatego po wprowadzeniu stanu wojennego spacyfikowano bez pardonu zakłady pracy. Reszty dopełniła nowa władza po 1989 roku, po Magdalence. Rozpoczęło się rozmontowywanie niebezpiecznych dla nowej władzy zakładów pracy, wyprzedaż majątku narodowego. Raz na zawsze likwidowano zagrożenie dla władzy czyli państwowe przedsiębiorstwa. Przestało istnieć w tym czasie tysiące firm państwowych. Zniknęło mnóstwo miejsc pracy. Komuna nie miała odwagi ich likwidować, dopiero byli działacze „Solidarności” bez mrugnięcia oka eliminują wszystko, co mogłoby kiedykolwiek zagrozić ich władzy. Do tego pozbawiają Naród ich majątku. Z punktu ekonomii to były wyjątkowo nierentowne transakcje. Bardzo często sprzedawano firmy za niższą cenę niż wynosiły wpływy z podatku CIT. Uzyskane wpływy z prywatyzacji nie rozwiązywały problemów finansowych państwa, bowiem co innego winno być celem, a co innego realizowano. Celem rzeczywistym był przepływ pieniędzy publicznych do prywatnej lub innej kasy, a powinno być polepszenie gospodarowania, zarządzania firmami państwowymi.

Przez 20 lat rządy sprawowały przeróżne ugrupowania. Ani razu jednak nie objawił się ktoś o wyjątkowych zdolnościach menadżerskich. Rozpoczynano niezwykle kosztowne reformy, które nie doprowadzano do końca. Zawsze za te zabawy polską gospodarką płaciło ogromne pieniądze społeczeństwo. W przypadku jakiegoś kryzysu nie będzie finansowej możliwości obrony. Kasa będzie pusta, i nawet nie będzie żadnych fantów do zastawienia. Będzie do spłacenia przez dziesiątki lat dług.

Marni rachmistrze podliczali, ile to pieniędzy wpłynęło do budżetu. Nie liczyli, ile miejsc pracy zniszczono i ile nowych miejsc pracy powinno się wybudować w zamian za te zlikwidowane. Ile zasiłków dla bezrobotnych trzeba wypłacić ludziom, którym państwo odebrało ich miejsca pracy. Jedno zawsze było wspólne. Niknęły przedsiębiorstwa. Majątek Polski, wspólny majątek Polaków rozpływał się w nicość. Równocześnie dramatycznie rosło zadłużenie Państwa.

Dziel i rządź

Przez dwadzieścia lat władza dążyła do rozwarstwiania społeczeństwa. Działacze związkowi wiedzieli, że społeczeństwo zgodne jest monolitem nie do ruszenia. Dzielenie zaś, tworzenie nierównych praw zaowocuje kłótniami. W tym czasie tworzono warstwę uprzywilejowaną, wobec której inaczej stosowano prawo, obdarzano przywilejami. Właściwie trudno powiedzieć, czy to quasifeudalna klasa, czy też trzeba by ją inaczej nazwać. Na drugim biegunie zaś znajduje się klasa quasiniewolnicza. Tej grupie społecznej zmniejsza się prawa, ogranicza wynagrodzenia za pracę, stwarza warunki do gorszego życia. Wszystko jednak jest czynione niby w majestacie prawa. Mając władzę, można uchwalić każde prawo, które nie ma nic wspólnego z polską racja stanu, z przyzwoitością, uczciwością.

Drugim niebezpiecznym elementem dla władzy są strajki, demonstracje. Strajki w firmach prywatnych właściwie  nie dotyczą władzy państwowej. Są one niebezpieczne dla strajkujących. W sytuacji braku miejsc pracy, pogarszanej przez systematyczną wyprzedaż zakładów pracy przez Rząd, strajkujący mogą się znaleźć bez środków do życia. Zmagania tego typu nie są prowadzone po dżentelmeńsku, nawet nie jak zawody sportowe. Warto sobie zdawać z tego sprawę.

Nie ma wolności bez solidarności

Przez lata przygotowywano państwo przeciw swojemu społeczeństwu, prawnie i organizacyjnie. Niszczono i wyprzedawano bazę materialną państwa, a państwo czyli nas zadłużano. Społeczeństwo starano się skłócić, a principia ośmieszać. Przedkładano interes mniejszości przed interes większości. Nierówność stała się zasadą.

Dzisiaj dla nas, zwykłych Polaków, istotna jest więź międzyludzka. Chodzi o solidarność. Wolność jest wartością górująca nad innymi. Jest ponadczasową. Brak jej dotkliwie odczuwamy. Wolności nie da się obronić romantycznym zrywem Konrada. Nauczyciele muszą popierać młodzież, swoich uczniów, młodzież emerytów, emeryci internautów, w przeciwnym razie nie będziemy mieli za co żyć, zakładać rodzin czy wykupić lekarstw, a posiadacze Internetu będą musieli co kilka dni zgłaszać się na posterunek policji politycznej w najłagodniejszym przypadku. W ślad za tym pójdą przeszukania nie tylko komputera. Tak to zawsze się dzieje.

Nie są źli surfujący po Internecie młodzi ludzie. Nie jest winą starszych pokoleń, że nie nadążają za młodymi. Nowa technika, technologia jest światem przyszłym. Nie są gorsi dziadkowie, którzy wspomogą zakup jeszcze nowszego sprzętu. Oni też poprą swych wnuków, a Rodzice dzieci, by chronić własność intelektualną (to też do końca nie jest zbyt jasne), ale nie zgodzą się, by wślizgiwać się do komputerów młodych, by ich inwigilować. Iluż z tych starszych, odchodzących coraz częściej na wieczną wartę przesiedziało w łagrach, więzieniach, było prześladowanych, nie mogło dostać pracy, było wyrzucanych ze studiów, właśnie dlatego, by ich dzieci, wnuki nie były prześladowane, by żyły w normalnym świecie, a nie kraju policyjnym. Tego nie chcą ani młodzi, ani ci, którym odbierają teraz możliwość wykupienia lekarstw. Potrzebna jest solidarność, zwykła solidarność międzypokoleniowa, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Nie jest prawdą sprzeczność pokoleniowa. Młodzi mają prawo inaczej widzieć przyszłość. Tak właśnie być musi. Oni mają kreować przyszłość, starsi muszą ich wspierać doświadczeniem, wiedzą, nawet kasą. Dodawać odwagi, śmiałości. Młodzi, pełni sił mają bronić już słabszych starszych, by kiedyś sami nie stanęli wobec dylematu zakupu albo lekarstw albo kanapek dla dzieciaków. Stawianie ludzi przed takim wyborem jest niemoralne i świadczy o złym zorganizowaniu państwa, świadczy o złych priorytetach, a może o braku wizji, zbyt wielkiej żądzy władzy, złej hierarchii wartości, rozdmuchania wasalskiej klasy urzędniczej do absurdalnych rozmiarów, grożących bankructwem państwa.

Głoszenie poddania problemów konsultacjom po uchwaleniu ustaw, podpisaniu umów świadczy co najwyżej o arogancji władzy. To jest lekceważenie obywateli naszego państwa, nawet tak mało sprawnego.

To są żywotne problemy Narodu. Bez zwykłej ludzkiej solidarności nie uda się zachować podstawowych wartości nikomu poza władzą, swoimi i uprzywilejowanymi kastami.

Nie będzie żadnych wolności bez Waszej solidarności juniorzy i seniorzy.

Nie ma wolności bez solidarności!!!       W A S Z E J!

Marek Morawski

Od lat nie słyszę niczego dobrego o księdzu Rydzyku. Istny Belzebub. Z kimś się nie zgadzał, komuś powiedział coś niemiłego. Kontrowersyjny. Dzisiaj to każdy trochę lepszy od przeciętnego jest określany w ten sposób. Dorobiono mu okropną twarz. Ale nie jemu pierwszemu. Właściwie i tym laickim, i tym wierzącym, i każdej innej maści. Jedno jest jednak niepodważalne i nie da się tego ukryć: Wystarczy, że jakość człowieka sprawdzimy nie według tego, co mówią nieprzychylni, wrogowie, albo i służalcy, ale czyny. Po czynach ich poznacie!

Tak. Ten człowiek jest gospodarczo i finansowo niezwykle skuteczny. Potrafi zgromadzić fundusze. Przede wszystkich ma to, co jest niezbędne dla menadżerów dużego formatu czyli wizję zamierzeń, które chce zrealizować. I skutecznie realizuje te zamysły. Przecież nie tylko swoimi rękami i swą głową. Potrafi dobrać zespoły ludzi, stawiać zadania, realizować plany i rozliczać z wykonania.

To co Ojciec Rydzyk realizuje jest potrzebne, jest nowoczesne, jest estetyczne, ładne, przyjazne człowiekowi. Służy człowiekowi. Ekologiczne. Jest wykonane! Słyszę tylko, że są tacy, co rzucają mu kłody pod nogi. Może nie podoba się jego profesjonalizm w zarządzaniu? A może rzeczywisty talent? Prawda. Jest czego zazdrościć. To jest polski Lee Iacocca, niewątpliwie. Szkoda, by taki talent nie został w pełni wykorzystany.

Przyjemnie byłoby wiedzieć, że ktoś potrafi rozwiązać trudne problemy naszego kraju. Czynem, a nie gadulstwem. Nie przeszkadzałoby mi, że byłby to ksiądz. Zresztą ktokolwiek tak dobry, jak Ojciec Rydzyk.

Po czynach ich poznacie, powtarzam. To się liczy, a nie złotouste bajania.

Chyba nadszedł czas, by sienkiewiczowskim „Ojczyzna w potrzebie” przywołać tych najlepszych na służbę. Ci, co wiszą przy władzy długie lata chyba już się wypalili. Nie mają nic do zaproponowania. Nie są już poza serwilizmem potrzebni.

Ktoś podkłada pod nasz kraj ładunek wybuchowy już od dawna. Mimo wysiłków speców od zakłamywania widać to po tym, co się dzieje, nie po słowach. Nie mnie wyszukiwać dywersantów. Mam nadzieję, że jeszcze są właściwe polskie służby ku temu.

Honorem było wysadzić się Wołodyjowskiemu i Ketlingowi w Krzemieńcu Podolskim w obronie swego honoru i granic Polski.

Szykowany wybuch tym razem nie jest w interesie Polski i Polaków. Ten ładunek podkładany przez obcych i dla obcych należy rozbroić.

Marek Morawski

Coraz częściej Polska jawi mi się jako opróżniana szafa. Chyba nigdy nie była zbyt zasobna, ale nie było tak źle. Nawet w czasie zaborów wspólny majątek narodowy wzrastał tak samo jak i indywidualny Polaków. Zresztą wówczas uważano, że kraj jest bogaty bogactwem obywateli, a nie tym, co obywatel nakradnie z wspólnego. Działalność gospodarcza była owocna. Zabory były stratą polityczną, lecz gospodarczo był to okres istotnego rozwoju ekonomicznego.

Ostatnimi czasy rozwój kraju nie wygląda dobrze. Właściwie wygląda źle, chociaż na okrągło powtarza się, iż jesteśmy jedyni, którym wiedzie się tak dobrze. Zielona wyspa. Poziom faktycznej inflacji, ogromny spadek wartości polskiej waluty, ciągle rosnący deficyt budżetu, zabór obywatelskich funduszy emerytalnych, praktyczna likwidacja refundacji leków, wzrost obciążeń podatkowych, podwyżki energii, nakręcanie spirali inflacyjnej, podwyższanie wieku emerytalnego, wyprzedawanie majątku narodowego za śmieszne ceny świadczą o jednoznacznej złej kondycji gospodarczej i finansowej państwa lub innych celach, których się nie ujawnia. Można postawić kilka tez:
- żyjemy ponad stan czyli państwo jest za drogie, administracja państwowa jest zbyt wielka,
- państwo jest nieudolnie rządzone,
- rozwój ekonomiczny kraju nie jest celem rządu sprawującego władzę.
Jacek Rostowski uspokaja wszystkich, którzy boją się podwyższenia wieku emerytalnego. Według Ministra na zmianie przepisów wszyscy skorzystają. – Mam nadzieję, że nie tak jak na ograniczeniu refundacji i podwyżce cen leków.
Jak przewiduje Pan Minister już w roku 2020 problemem będzie nie znajdowanie miejsc pracy, ale rąk do pracy. Za osiem lat będzie 2 mln mniej ludzi zdolnych do pracy, w co można uwierzyć. Nie będzie problemu ze znalezieniem pracy – zapewniał. Teza ta jest głoszona już od wielu lat przez polityków o określonych zapatrywaniach na Polskę, polityków, dla których nie istnieje polska racja stanu, lecz jakaś inna, partyjna, prywatna, trudno powiedzieć, bo polskość jest dla nich zła, historia Polski też, patriotyzm to wiocha. Dlaczego wiocha? Czyżby uważali, że dzisiaj tylko mieszkańcy wsi są patriotami? Fakt. Chłopi musieli bronić ojcowizny. Żywią i bronią było hasłem, co nie odbiegało od prawdy.
Mam wrażenie, że programy szkolne w okresie stalinizmu były bardziej polskie, prorozwojowe, uczące na wyższym poziomie niż te ostatnimi laty. Komu zatem dzisiaj one mają służyć? Dla czyjego dobra mają pracować? Rozwiązywanie testów choćby w najkrótszym czasie nie jest wiedzą, nie czyni wynalazcy, odkrywcy, mędrca, a nawet przeciętnego inżyniera, nauczyciela, ekonomisty.
Na powyższe pytania koniecznie trzeba sobie i innym odpowiedzieć niezależnie od wieku i wykształcenia!!!
Od miesiąca nie mogę się nadziwić temu, co słyszę w mediach od rana do wieczora. Śmierć półrocznej Madzi i sensacja wokół jej matki. Toż to nie ta kobieta tragicznie dotknięta ma zaburzenia, ale to państwo jest chore, jego dziennikarze, reporterzy, politycy. Państwo niemal 40 milionowe w środkowej Europie, w UE. Są ogromne problemy bytowe 40 milionów ludzi, którym z dnia na dzień odmawia się wywiązania z umowy zdrowotnego ubezpieczenia, podnosi sto i dwieście razy opłaty za leki, często równe emeryturze czy rencie. Chce się podwyższyć wiek emerytalny obniżając poziom opieki zdrowotnej, miast go podnosząc, by ci starsi ludzie mieli jeszcze siłę pracować. Nie uwzględnia się kompletnie sytuacji rodzinnych, w których babcia i/lub dziadek pełnią istotną funkcję w opiece i wychowywaniu wnuków, a dzieci pracujących rodziców.
W UE uprawia się od lat propagandę przez przemilczanie czegoś lub zagadywanie bez pokrycia. Tworzy się wirtualną rzeczywistość. Gdy nie mówi się o czymś, zatem tego nie ma, jeżeli w żaden sposób nie możemy stwierdzić, że nie ma wystarczająco żłobków i przedszkoli, więc kiedy się przez tydzień powtórzy, że opieka nad maluchami jest zapewniona, to tak ma być. Tak jednak nie jest. Dzisiaj opieka jest, bo są dziadkowie, mogą się dzieciakami zaopiekować. Za dziesięć, dwadzieścia lat, bez lekarstw, bez dostępnych lekarzy, z karkołomnie i nieprzyzwoicie drogo zorganizowaną służbą zdrowia, z koszmarnie dużą ilością urzędników przejadających nasze pieniądze (podatki i pieniądze z ubezpieczeń zdrowotnych) to wielu z tych dziadków już nie będzie żyło. I o to chyba chodzi. To chyba  nazywa się eutanazją.
W tym momencie zrozumiałem, dlaczego nas ma być mniej. Pokolenia wojenne, powojenne miały siłę fizyczną, prokreacyjną, a teraz nie będą jej miały. Biorąc pod uwagę działania systemowe, uchwalane przepisy, trudności, kłody rzucane pod nogi zwykłym ludziom pracującym i zarabiającym marnie na tę rzeszę ludzi, wynagradzanych obficie z naszych podatków (Średnio brutto wynagrodzenie biurokraty to prawie 5 tys. złotych miesięcznie, przy średnim wynagrodzeniu brutto pracującego ok. 3200-3300zł/miesiąc).
Mówi się, rząd tak twierdzi, że opieka zdrowotna zbyt wiele kosztuje. Nie uwierzę w to, dopóki wiarygodne osoby czy instytucje nie przedstawia kilku danych porównawczo: dla służby zdrowia i dla NFZ. Ilu ludzi pracuje, ile to kosztuje. Być może potem trzeba będzie zwolnić albo lekarzy i dać pieniądze urzędnikom lub odwrotnie.
Po wojnie było nas ok. 23 miliony. Doszliśmy niemal do 40 milionów. Teraz ktoś chce stworzyć warunki takie, aby ludność się wykruszyła „sama”. Posłowie Sejmu uchwalają zmiany przepisów na przykład Kodeksu Handlowego, by nie trzeba było płacić podatków przez przynajmniej niektórych. Posłowie dbają o te bidule, no może tego jednego, specjalnego, którzy nie ma za co żyć, a wraz z nim ci, co nie będą się teraz mieli za co leczyć. Okropne. Teraz ci umrą – bez lekarstw nie ma się co dziwić, a biedni multimiliarderzy nie będą mieli wyrzutów sumienia. Raz na rok zorganizują wigilię dla potrzebujących i niepotrzebujących. Wspaniałe odbarczenie, nieprawdaż?
Stworzono warunki do penetracji naszego kraju przez obcych, wywożenia zysków opodatkowanych i nieopodatkowanych. Szacuje się, że jest to roczna kwota ok. 100 mld złotych, w połowie opodatkowana. Komu uczyniono dobrze i dlaczego? Odpowiedzi szukał odsądzony od czci i wiary Andrzej Lepper. Wyśmiewano się z niego, przyszywano krzywy wizerunek, ale nie pozwolono powiedzieć i wskazać winnego, a raczej winnych tego trwającego całe lata procederu, a może nie tylko tego.
Są problemy. My, społeczeństwo tego kraju, chciałbym móc powiedzieć Naród tego kraju, ci co czują się rzeczywiście Polakami, powinniśmy porozmawiać ze sobą, z Rządem, z posłami, polskim parlamentem, bo jest o czym dla nas wszystkich, młodych i starych, rządzących i rzadzonych. To jest nasze życie, pewnie trudniejsze w milionach przypadków, niż tych uprzywilejowanych, choć nie wiadomo czy słusznie.
Jest nad czym dyskutować, zastanawiać się, by dokonać prawidłowego wyboru, a nie jeszcze bardziej pogrążyć ten kraj i jego Naród.
Zagaduje się niewinnym dzieckiem, Madzią i jej biedną matką problemy Polski, zagęszcza atmosferę. Ukazuje stereotyp procesu dochodzeniowego, czyli przyjęcie pewnej tezy i pomijanie wszelkich innych. Tak prowadzono dochodzenia w przeszłości. Ktoś wskazuje politycznie odpowiadającą tezę i żadna kłopotliwa prawda nie jest ważna. Od razu przypomina się inne dochodzenie, od samego początku nie ujmujące wszelkich wątków. Brak profesjonalizmu, a tworzenie rzeczywistości wirtualnej, wydumanej. Tak ma być!
Tragedia Madzi spowodowała zaklajstrowanie mediów na miesiąc. Ludzie zostali podburzeni, wyrok wydano dwukrotnie – najpierw powieszono w wykreowanej opinii publicznej jakiegoś porywacza, a potem matkę, z której bez dowodu uczyniono dzieciobójczynię. Żadna teza nie została udowodniona. Tłumy przyszły na pogrzeb i o to chodziło majsterkowiczom od propagandy. Bez tego przyszliby bliscy, może jeszcze kilka innych osób. Był mróz. Ale może coś się będzie działo. Będzie za darmo spektakl – prawda spece od manipulacji, od wirtualnej Polski? Tęgie mózgi dochodzenia wymyśliły mataczenie i wsadziły tę przerażoną sytuacją młodą kobietę do więzienia. Czyż nie ma w tym kraju ludzi, którzy choć trochę potrafią myśleć? To jest żenada. W tym czasie odbył się pogrzeb Madzi. Gdyby w tym kraju obowiązywała najprostsza etyka, to kolejne służby nie kompromitowałyby się. Nie musiałyby wymagać nawet myślenia, tylko posłuszeństwo przełożonym i może w końcu etyce.
Kolejna wydmuchana bajka to wyższe wykształcenie młodych. Setki tysięcy. Dużo, tylko tyle, że jest to wirtualna wiedza. Tej wiedzy młodzi nie posiadają. Nawet nie ma jej w programach nauczania na jakimkolwiek poziomie. Nie cytaty, nie pisaty, nie myślący. Nikt takiego geniusza nie zechce zatrudnić. Firmy zagraniczne sprowadzają fachowców z swoich macierzystych krajów, by obsadzić kierownicze stanowiska.
Można by rozpocząć wyliczankę. Kiedy ściśniemy nic nie zostaje materialnego, tylko zmanipulowana informacja. Wirtualna rzeczywistość, chciejstwo co najwyżej.
Dla kogo kształci się tych ludzi? Dla wirtualnych firm, których już nie ma, bo albo je sprzedano za mniej niż wnoszone przez nie podatki, albo w perfidny sposób zniszczono zarówno materialnie, jak i personalnie na przykład stocznie. W Unii Europejskiej nierównych praw nie musiały tego uczynić najmocniejsze kraje jak Francja czy Niemcy.
Jeszcze mamy jakieś realne pieniądze, zdaje się ok. 38 mld $. Zamysł jest, by zamienić je na wirtualne, będące tylko zapisem księgowym. Fundusze emerytalne już są tyle warte, co ten ślad pióra na papierze. Ci, co bawią się manipulowaniem informacją otrzymują realne, duże pieniądze. Można za nie kupić nawet te drogie franki szwajcarskie, też realne, bo na ich straży stoi cała Szwajcaria od mieszkańców, poprzez ich rząd i bankierów. Tam nie lubią wirtualnych obrazków.
Równocześnie pokazuje się studiującym, że ich studia nie są nawet funta kłaków warte. Ministrem zostaje fryzjer, a Ministrem Sportu kobieta, owszem ładna, ale która chyba nigdy nie była na jakimkolwiek meczu. Czy Minister Sportu musi chodzić na mecze? Nie. Stwierdzenie jednak, że mecz dwóch konkretnych drużyn mógłby zastąpić mecz dwóch dowolnych drużyn świadczy o czymś innym. Tym gorzej.
Minister Finansów przedstawia budżet, o którym mówi się że jest wirtualny i proponuje rozwój kraju przez zmniejszenie ludności. Tak, prawda. Są to wyrwane „z kontekstu” informacje.
Takich wirtualnych obrazów można jeszcze wiele przywoływać, ale stałoby się to nudne.
Idą kolejne święta. Mamy jajeczko, ale ono jest coś za lekkie. Wydmuchane. Tak samo wydmuchane jak rozwój tego kraju. Sprzedano niemal wszystkie wędki, pozostali wędkarze. Informacje przedmuchano do wielkiego balona i wygląda, że również z nas robi się balona, a mówiąc dosadniej zostaliśmy jak Polska wydmuchani. Pozostała tylko wydmuszka.
Rośnie tylko zadłużenie już prawie bilion złotych. To niestety nie jest wydmuszka tylko realne pieniądze do zwrócenia, nie licząc odsetek.

Marek Morawski

Być może. To już 3. miesiąc zimy kalendarzowej za pasem. Wygląda jednak, ze nadchodzi przedwiośnie. W Polsce jest 6 pór roku. Po przedwiośniu będzie wiosna, a jesień dzieli się na złotą jesień i szarugę jesienną. Jeśli jeszcze przypomnimy sobie, że pogoda w Polsce zawsze zależała od tego jak powieje od wschodu – klimat kontynentalny i zachodu – klimat morski, to zrozumiała staje się trudna przewidywalność pogody w długim okresie czasu. To jednak wiemy i z zapisów meteorologicznych i z własnego doświadczenia nie tylko ludzi wiekowych, ale i w sile wieku, a nawet młodszych. Tymczasem kolejny raz nie tylko słychać było lamenty z grodu Kraka, ale i z całej Polski, że ta przecież ostra, ale nadzwyczaj krótka zima wyczerpała fundusze na odśnieżanie, odladzanie, walkę ze skutkami zimy.

Doprawdy, słyszę ciągle taki sam lament jakby kilkadziesiąt lat temu został nagrany na płytę, z przeznaczaniem do odtwarzania, dopóki nie pojawi się w Polsce klimat jak w jurajskim parku. Prezydenci, burmistrzowie, wójtowie i inni wodzowie przeróżnej maści, ci co kochają swoje żony, a także cudze i panny, a nawet ci, co kochają inaczej, wykształceni i bez wykształcenia lub tacy, którym wykształcenie wyleciało z głów, albo nigdy tam nie dotarło nie wiedzą jak przewidzieć budżet na ten cel. Dla dosłownie wszystkich jest to problem nie do pokonania tak trudny, że jawi się jak zadanie na 150. spartakiadę rozgarniętych lub też nie. Nie można przewidzieć finansów w żaden sposób na tak wodnisty temat. W końcu to ciągle woda. Nie ma się co dziwić. Z wody mimo stałego bicia, piany się nie ubije.
Może ktoś ma pomysł, jak zaplanować środki na ten wodnisty cel? Warto podpowiedzieć, bowiem nawet tak niezwykle liczne rady miejskie jak w Polsce są bezradne jak dzieci. Jakież to budujące! Tak trafnie wybieramy, a zadłużenie państwa rośnie, prawda?
Ponoć szuka się pieniędzy, tylko nie wiem czy akurat marnotrawionych.
Do kolejnej zimy.

miroslawborutaMirosław Boruta

20 lutego w Salonie Gościnnym Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w sali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27 - Klub i Wydawnictwo M zorganizowały wspólnie spotkanie z ojcem profesorem Aleksandrem Posackim SJ, autorem książki "Jak przeciwstawiać się złu?"

kkgpsglogoPodczas spotkania można było posłuchać wykładu naszego Gościa, jak i odpowiedzi na pytania jakie zadała bardzo licznie zebrana publiczność. Spotkanie było także okazją do zakupu innych publikacji Wydawnictwa M, a także wylosowania ufundowanych na tę okazję książek. Dziękujemy!

Poniżej informacje o naszym Gościu i o książce ze strony Wydawnictwa M:

wmlogo

aleksanderposackisjOjciec profesor Aleksander Posacki SJ (fot. Robert Małolepszy za: bazylika.rybnik.pl) to katolicki teolog i filozof, specjalista z zakresu demonologii, problematyki okultyzmu i ezoteryzmu, prądów duchowych i sekt, znawca historii mistyki. Jest konsultantem egzorcystów katolickich w Polsce i za granicą, pisarz, publicysta, rekolekcjonista, duszpasterz.

Skąd wiemy, że istnieje osobowe zło? Dla czego tak często kwestionuje się istnienie Szatana? Dlaczego ignorancja wobec rzeczywistości zła jest tak niebezpieczna? Jak chrześcijanin powinien reagować na zło? Dlaczego ludzie dają się uwieść satanizmowi? Jak Szatan  atakuje kobiety, a jak mężczyzn? Co to jest opętanie? Jak odróżnić opętanie od choroby psychicznej? Czy można mówić o geografii działa szatana w świecie?  Jak współcześnie można odczytać naukę o Antychryście? Dlaczego sekty są przejawem działalności demonów?

jakpszJakie istnieją przejawy działania zła  we współczesnej kulturze? Jak działa ruch satanistyczny w Polsce? Jak walczyć ze złem w codziennym życiu? Co może nam pomóc w walce duchowej? Jak dostrzec zwodzenie w życiu codziennym? Jak rozpoznawać swoje słabe punkty i przeciwstawiać się codziennym pokusą?

Jak pokonywać natrętne, złe myśli? Jakie jest znaczenie sakramentów i świętych znaków w walce duchowej?
Na te oraz wiele innych pytań dotyczących duchowych zagrożeń współczesnego człowieka odpowiada w swojej najnowszej książce – polski demonolog  o. prof Aleksander Posacki SJ. Autor odnosi się do bardzo aktualnych kwestii dokładnie analizując postępującą propagandę satanizmu w polskiej kulturze w oparciu o spór  wokół  Nergala.

Warto wiedzieć, że ojciec Aleksander Posacki ma własną stronę internetową pod adresem: http://www.aleksanderposacki.pl

 

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

W najnowszym „Uważam Rze” głównym bohaterem jest Lech Wałęsa. Kilka tygodni temu ukazał się na naszym portalu wywiad z Pawłem Zyzakiem, badaczem osoby legendarnego przywódcy „Solidarności”. Sprawa byłego prezydenta ma wymiar nie tylko ogólnopolski, ale i krakowski. Paweł Zyzak – obecnie doktorant w UAM – pisał swoją pracę magisterską dotyczącą byłego szefa związku w UJ. „Arcana” z kolei, to krakowskie wydawnictwo, dzięki któremu praca o Wałęsie ujrzała światło dzienne.

Jak na historyka przystało Paweł Zyzak opisał byłego prezydenta bez wybielania, ale i bez atakowania. Atak przypuścił sam Wałęsa w swoim dość „wyjątkowym” stylu, wyśmiewając się z nazwiska autora książki i nie tylko. Zastanawiam się jak takie zachowanie koresponduje z Matką Boską noszoną w klapie?

sprawawalesypowracaSprawa Wałęsy wraca w „Uważam Rze”. Na stronie tytułowej pytanie „Czy w Kancelarii Sejmu ukryto zaginione dokumenty z teczki TW „Bolka””. Wewnątrz numeru artykuł Cezarego Gmyza na temat donosów „Bolka”.

O sprawie Wałęsy pisze też Sławomir Cenckiewicz. Warto przeczytać wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim przeprowadzony przez braci Karnowskich.

A na końcu coś na temat małżeństwa byłego szefa „Solidarności” widzianego oczyma jego żony.

O sprawie Lecha Wałęsy pisze też „Nasz Dziennik”.

tomaszkorneckiTomasz Kornecki

Dla Platformy Obywatelskiej byli bastionem. Oni młodzi, uśmiechnięci, wykształceni wobec starych i smutnawych wyborców PiS (tak brzmiała wersja oficjalna). Pomijam fakt, że nastąpiła w tym kontekście jedna z pierwszych, udanych zresztą, prób przeciwstawiania sobie ludzi. I nagle okazuje się, że ów bastion został na... lodzie.

Sytuacja młodych ludzi jest coraz gorsza. Jak podaje GUS w Małopolsce stopa bezrobocia wśród ludzi do 34 roku wynosi aż 56 procent. Czyli co druga osoba w tym przedziale wiekowym pozostaje bez pracy. Trzeba by jeszcze doliczyć tych, którzy wyjechali z Krakowa i Małopolski poza granice kraju, żeby pracować. I poza tymi granicami płacą podatki.

indeksMałopolska to jeden z najlepszych, pod względem ekonomicznym, rejonów Polski. Silny ośrodek naukowy jakim jest Kraków, z licznymi uczelniami i kierunkami studiów (fot. sadeczanin.info). Miasto historyczne przyciągające miliony (w granicach 7 do 8 milionów rocznie) turystów. Baza noclegowa, setki knajpek, barów, restauracji. Szkoły, szpitale, sądy,  księgarnie.

O ile nie wszyscy na Zachodzie kojarzą Warszawę, o tyle o Krakowie słyszał prawie każdy. To  sprawia, że miejsc pracy powinno być sporo. Szczególnie dla ludzi młodych i często po studiach. Także w innych miejscach Małopolski, które są turystycznymi perełkami nie tylko na mapie Polski, ale i Europy.

Rząd forsuje pomysł wydłużenia lat pracy. Oznacza to de facto zablokowanie i tak już szczupłego rynku dla ludzi młodych. Ludzi, którzy często mają dobre pomysły, są aktywni, zdolni do poświęceń, trochę idealizują sytuację w tym kraju wierząc, że można tu normalnie żyć. To oni mając pracę, braliby kredyty na mieszkania, zakładali rodziny, mieli dzieci itd. Pomijając wątek emocjonalny, wszystko to wpływałoby na pchnięcie gospodarki. A my mamy do czynienia z wypychaniem młodych ludzi poza rynek pracy i często poza ten kraj. Może właśnie o to chodzi?

Anna Maria Kowalska

W Soplicowie gorączka! Szaleństwo bez mała!
Przyszła wieść, że się zorza znowu pokazała,
A to jak lud od wieków w przekazie swym głosi
Zwiastuje same klęski; Sędzia na dwór prosi
Gości, co się wraz z wieścią zjawili u proga:
Zjechał Hrabia z małżonką; zima ciągle sroga.
Jak sięgnąć okiem: bieli nieprzebyte mile,
Gil razem z grabołuskiem czynią krotochwile,
Z lasa wilcy swym wyciem straszą niebywale
A słońce po nieboskłon świeci okazale.

Hrabia chwilę pomilczał i rzecze: „Mospanie,
Nie wiem, jak Waść, ale ja wielkie czuję pomieszanie
I respekt, kiedy rankiem, tuż po przebudzeniu
Zorza w okno zagląda… „Gerwazy zaniemógł…”
„Nasz Protazy nie lepszy! Jest chory od rana,
Zosia w spazmach, Telimena takoż załamana,
A i ja też nie filut…i psy się nie cieszą,
Biegają wokół dworu i ciągle się bieszą.
Jeden tak się był zbiesił, że ugryzł sąsiada…”
„Cóż nam czynić”? Tadeusz znienacka powiada,
Na radę familijną przybywszy od gumna,
Gdzie wśród czeladzi trwała sprzeczka nierozumna.
„Najpierw” – doradza Sędzia – trzeba nam diagnozy,
Jaka tego przyczyna….Wszak nie było zorzy
Od czasów, kiedy Cesarz Francuzów…” „Ciiii..cicho!”
„We dworze są podsłuchy…nadto nie śpi licho,
Trzeba mądrze rozmawiać..Tak przez aluzyją,
Gdyż dzielne niedobitki może się gdzieś biją….
„Doszły do mnie zawczoraj dziwne jakieś wieści,
Uważajcie, waszmoście, w głowie się nie mieści.
Pojawił się był człowiek, co twierdzi niezbicie,
Że potrafi o dwieście lat wydłużyć życie
I przeniesie nas w czasie, byśmy w tej to chwili
Co nas czeka na własne oczy zobaczyli.
Co gorsza, on powiada, że ta właśnie zorza,
Którą na niebie widzim – to czarna prognoza.
Podobno rzeczy straszne to i niepojęte…”
Wtem ksiądz Robak się włączył: „to sprawki przeklęte,
Taż on z siłą nieczystą jakiś pakt mieć musi!
Miejcież wyrozumienie! Był taki na Rusi,
Diabelskie sztuki sobie – nam ufać wypada,
Że Bóg nas nie opuści, a nie głupstwa gadać!”
Hrabia zamilkł, stropiony, a reszta ze zgrozą
Zaczęła rozhowory. Niestety, już prozą.
Stąd nie wiemy, co dalej. Wiemy tylko tyle,
Że kolor zorzy onej tak przybrał na sile,
Iż ni nosa wystawić z dworu w Soplicowie
Nikt z nich teraz nie może. Resztę czas dopowie.

Anna Maria Kowalska

Poważny mnie dziś
Męczy dylemat:
Jest dzisiaj indeks,
Czy go już nie ma?
Teoretycznie – w sieci istnieje.
Jest też w „realu”.
Żywię nadzieję,
Że ktoś nam wreszcie rozjaśni w głowie:
Jak to rozumieć? Gdzie jest odpowiedź?

Można zażądać,
By nam wydano
Książeczkę małą,
Dobrze nam znaną.
Lecz ona sama
Niewiele waży…
Ważny E – system
Na studiów straży…
A jednak zachęt
Wcale niemało
By się książeczkę
Ową pobrało.
Widząc to wszystko
Trochę się boję,
Czy nie zaginą
Oceny moje;
Wszak nasz E – system
Wierzga jak rumak,
Może nie zgadzać się
Punktów suma,
Można popełnić błędów bez liku,
Przy wpisywaniu wszelkich wyników,
A gdy gros ocen, nie wiedzieć, czemu
Wyleci sobie, ot, tak, z systemu?
A gdy zapomni ktoś o ich wpisie?
Wygląda na to i widzi mi się,
Trzeba o indeks prosić koniecznie!
 
Wszystko to razem brzmi niedorzecznie.
 
Dawniej starczały indeks i karty,
A dziś? Systemu dyktat uparty
I labirynty biurokratyczne,
I zarządzenia, nowe wytyczne….
Od tych ustaleń puchnie mi głowa…
Summa summarum: można zwariować!

psnlogoW styczniu 1992 roku odbył się nasz pierwszy koncert i odtąd Piwnica nieprzerwanie towarzyszy krakowskiej publiczności, dając w każdy wtorek muzyczno-poetyckie koncerty pod hasłem "Muzyka w przestrzeni słowa". Każdy koncert ma własny scenariusz i dramaturgię, jest spektaklem złożonym z muzyki, poezji i pieśni. Jest także zaproszeniem do wspólnej wyprawy w coraz to nowe rejony ludzkiej wrażliwości ,opowieścią o sprawach wielkich i małych, oglądanych przez czarodziejski pryzmat muzyki i poezji.

...Muzyki i poezji bardzo różnej - medytacyjnej, ilustracyjnej, klasycznej, rockowej i jazzowej. Towarzysza jej teksty Mickiewicza, Leśmiana, Eliota, ale i Białoszewskiego czy Witkacego a także wiersze i pieśni stworzone przez naszych kompozytorów i poetów.

psnmarialamers1Dla artystów Piwnica to przede wszystkim miejsce gdzie mogą tworzyć sztukę i dzielić nią z publicznością - i z sobą nawzajem- z dala od artystycznego rynku, na którym funkcjonują na co dzień. Piwnica Św. Norberta jest bowiem z założenia przedsięwzięciem niekomercyjnym. Nie ma biletów wstępu, a skromne datki od widzów na ogół nie wystarczają na amortyzację sprzętu. Cała nasza praca opiera się na działalności całkowicie bezinteresownej, prowadzonej sporym nakładem sił i środków.

Pierwszy koncert odbył się 25 stycznia 1992 w podziemiach kościoła św. Norberta. Inicjatorem przedsięwzięcia był Stefan Błaszczyński i jego przyjaciele: księża Zbigniew Czuchra i Andrzej Foryś. Pierwszy okres działalności artystycznej Piwnicy wypełniały występy zespołów kameralnych i jazzowych oraz recitale śpiewających poetów. Po dwóch latach styl koncertów zmienił się nieco, wykształcił się nurt muzyki medytacyjnej pod hasłem "Muzyka w przestrzeni słowa".

psnmarialamers2Przybywali kolejni muzycy, zmieniały sie teksty i muzyczne nastroje, wciąż jednak dominował temat medytacji. Walorem każdego koncertu było i jest dążenie do tego, by każdy mógł zaistnieć we właściwy sobie sposób, a jego instrument czy głos stały się na chwilę "pierwszymi skrzypcami" zespołu. Gdy po czteroletniej przerwie wróciła Monika Rasiewicz, koncerty zyskały w jej osobie opiekuna literackiego i reżysera, a Piwnica nabrała dobrych obyczajów przedwojennego teatru: co tydzień premiera. Do dziś każdy spektakl jest inny, zasadą jest wiązanie muzyki, poezji, piosenek i elementów teatru w oryginalną, jednolitą formę artystyczną. Były koncerty oparte na utworach poetyckich i kompozycjach artystów Piwnicy, programy stworzone wokół poezji Słowackiego, Leśmiana, Gałczyńskiego, Kofty... były i takie, które medytację łączył z przeżywaniem czasu - adwentowe, kolędowe, pasyjne...

W kwietniu 2000 roku kościół św. Norberta przejęła cerkiew Grekokatolicka. Piwnica musiała wówczas opuścić swoje miejsce, nie zaprzestając działalności artystycznej. Gościnę zaofiarował nam o. Tadeusz Janowiak, Przeor klasztoru oo.Karmelitów na Piasku, gdzie w latach 2000 - 2003 odbywały się koncerty. Wiosną 2003 roku powróciliśmy na Wiślną, lecz pod inny adres: do Piwnicy "Wiślna 12", w podziemiach Kurii Metropolitalnej - a to dzięki przychylności Księdza Kardynała Franciszka Macharskiego. Niezwykła jest publiczność Piwnicy, podążająca za nami po każdej przeprowadzce do nowego miejsca. Dzięki przychylności i współpracy Wydziału Kultury i Miasta Krakowa udało się nam też pozyskać sympatię międzynarodowej widowni - koncerty we Lwowie, Frankfurcie nad Menem, w Budapeszcie, Pecsu, Norymberdze i Rzymie z pewnością nie były ostatnimi.

Za: http://www.piwnica-sw-norberta.art.pl/onas.htm a za obie fotografie dziękujemy p. Marii Lamers.

Anna Maria Kowalska

Nierzadko zdarza się, że wypowiedzi Jana Pawła II – zwłaszcza te, które pamiętamy z czasów pielgrzymek do Polski – bywają wypaczanie, przekręcane, albo dostosowywane do wymogów „politycznej poprawności” medialnej. Często umieszcza się je także jako „ostatnią deskę ratunku” w rozmaitych artykułach, licząc na zaistnienie tych ostatnich w szerszych kręgach opiniotwórczych.

Z reguły zatem słowa Ojca Świętego – wyrwane z pierwotnego kontekstu i w ten sposób użyte – spełniają tylko rolę instrumentalną, ważną doraźnie, tu i teraz. Rolę, której spełniać nie powinny. Bywa, że legitymizują czyjeś przesłanie, mimo że przesłaniu do nauczania papieskiego daleko.

W jaki sposób się przed tym bronić? Jak rozpoznać tego typu działania, skutkujące falsyfikacją myśli Jana Pawła II?

Na pewno nie należy się zabiegami mediów przerażać. Naturalną „odtrutką” na tego typu wykorzystanie papieskiej spuścizny powinien być powrót do źródeł. Zacznijmy od lektury przemówień papieskich z czasów pierwszej pielgrzymki do Polski. Powrót do pierwotnego znaczenia słów Jana Pawła II uodporni nas na skutki ich nadużycia w niepożądanych i nieuprawnionych sytuacjach.

miroslawborutaMirosław Boruta

Justyna Kowalczyk wygrała na Polanie Jakuszyckiej w pięknym stylu i wróciła na fotel liderki Pucharu Świata. Publiczność w Szklarskiej Porębie zgotowała jej fantastyczny doping i cudowne przyjęcie na mecie.

justynakowalczykMnóstwo flag i biało-czerwonych elementów stroju, gromkie "Sto lat" oraz chóralne wykonanie Hymnu Narodowego podczas dekoracji Justyny Kowalczyk  (fot. Wikipedia) pokazują jak bardzo jesteśmy wokół Niej zjednoczeni.

Jak za Króla Adama 😉

W rozmowie z dziennikarzem telewizyjnym, pytającym (?) o relacje pomiędzy zawodniczkami i o zachowania kibiców wypowiedziała ważne słowa: „Pamiętajmy, że media to są tylko media, a kibice to są ludzie, którzy szanują nas wszystkich za ciężką pracę”. Justyna Kowalczyk... Kalos kagathos...

miroslawborutaMirosław Boruta

Liga Europy. Wisła – Standard 1:1. W 88 minucie Maor Melikson dośrodkowywał z rzutu wolnego w pole karne, a w nim znalazł się Cwetan Genkow. Brawa dla Wisły, która od 27. minuty grała w dziesiątkę, a mimo to, zdołała doprowadzić do wyrównania.

oprawa120216„Biała Gwiazda” ratuje remis w ostatnich minutach, a jej kibice przygotowują piękną oprawę. Na zdjęciu widać hasło „Nie trzeba być faszystą, by dbać o Ziemię Ojczystą!”. Jak pisze nasz korepondent: „na dodatek tuż przed meczem wpadła ochrona i potargała piękny transparent, bardzo ładnie wykonany… wydaje mi się że wystarczy jedno słowo a raczej hasło "Precz z komuną!" 😉 Parszywcy z PZPN i innych podobnych tłumią radość życia i wolność słowa...

Zespół instrumentalno-wokalny Promyki Krakowa powstał w 1986 roku przy Ośrodku Kultury im. Cypriana Kamila Norwida. Od 1992 roku pracuje przy Szkole Muzycznej im. Mieczysława Karłowicza w Krakowie. Założycielką zespołu, kierownikiem artystycznym, aranżerem, pedagogiem, opiekunem, menadżerem jest Roma Doniec-Krzemień. W swoim programie wykonuje muzykę ludową, góralską, krakowską, piosenki popularne (m. in. lwowskie) oraz utwory polskich kompozytorów, którzy tworzyli na motywach ludowych (Chopin, Młynarski, Ogiński, Paderewski, Popławski, Lutosławski), a także muzykę poważną. Występuje w strojach ludowych z różnych regionów Polski. Przez 18 lat w zespole występowało około 90 uczestników, młodzieży w wieku 10-20 lat w trzech grupach. W tym czasie zespół dał ponad 600 koncertów w kraju i poza jego granicami.
Źródło: http://promykikrakowa.art.pl/zespol.htm

(Od Redakcji: dziękujemy za zaproszenie, wizytówkę Zespołu!)

promykikrakowa1

promykikrakowa2

marekmariusztytkoMarek Mariusz Tytko

Podziemny Salon Artystyczno-Literacko Muzyczny „PSALM” działa i zaprasza

W lutym 2012 roku rozpoczął w Krakowie-Piaskach Nowych działalność kulturalną Podziemny Salon Artystyczno-Literacko-Muzyczny („PSALM”). Kilka razy w miesiącu  w budynku parafialnym Parafii pw. Matki Bożej Różańcowej przy ul. Nowosądeckiej 41 w wybrane niedziele o godzinie 19.00 odbywają się (z wyjątkiem wakacji letnich) interesujące imprezy literackie w ramach cyklu „Poezja Religijna”. Jak dotąd mieliśmy okazję zobaczyć i usłyszeć kilku wybitnych poetów polskich, którzy mieli tu swoje wieczory autorskie zimą i wiosną 2012 r. A byli to kolejno członkowie Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich: Józef Baran (5 lutego), Jerzy Piątkowski (12 lutego), prof. UKSW dr hab. Wojciech Kudyba (19 lutego), Leszek Elektorowicz (11 marca), o. dr Eligiusz Dymowski, OFM, franciszkanin (18 marca), prof. dr hab. Zofia Zarębianka (22 kwietnia) oraz spoza SPP o. dr Kazimierz Wójtowicz, CR, zmartwychwstaniec (29 kwietnia). Wszyscy pisarze przybywają do „PSALMU” na zaproszenie dra Marka Mariusza Tytko (UJ), inicjatora (założyciela)  tegoż salonu, aby podzielić się z miłośnikami poezji swoją różnorodną twórczością. Spotkania odbywają się według ustalonego porządku, który, jak dotąd, udało się zachować. Każde spotkanie poetyckie składa się z trzech części, zwykle rozdzielonych przerywnikami muzycznymi, muzyką klasyczną wykonywaną na żywo. W pierwszej części każdego spotkania autor czyta swoje wiersze, dobierane według własnego uznania, lecz dotyczące tematyki religijnej, metafizycznej, duchowej i patriotycznej (polskiej), zwykle prezentowane są wątki modlitewne, biblijne, historyczne, dotyczące polskiej kultury, ale nie tylko, bo także np. wiersze dotyczące dnia codziennego w różnych aspektach. W drugiej części spotkania autorskiego dr Marek Mariusz Tytko przeprowadza rozmowę z bohaterem wieczoru. Trzecia część wieczoru to różnorodne pytania od publiczności skierowane publicznie do autora oraz podpisywanie swoich książek przez autora. Czasem składanie autografów połączone jest z osobistymi, krótkimi, prywatnymi rozmowami miłośników poezji z autorem, a poeta, podpisując, odpowiada jeszcze na rozmaite pytania.

Przebieg drugiej części jest ustalony. W kilkudziesięciominutowej, przyjaznej, serdecznej rozmowie dr M.M. Tytko pyta każdego autora (autorkę) o wiarę, patriotyzm, poezję, dojrzewanie do poezji, wybór drogi życiowej, proces twórczy (jak powstają wiersze u danego autora?), o mistrzów poetyckich i naukowych, którzy zainspirowali jego (jej) twórczość, a których szczególnie ceni, ponadto poruszane są także wątki specjalne, w związku z wykształceniem lub doświadczeniem gościa wieczoru. Rozmowy są często okraszone humorem, publiczność żywo reaguje na przebieg spotkania, za celne odpowiedzi nagradza autorów rzęsistymi brawami. Wywiady są przeprowadzone na żywo, a vista, podobnie odpowiedzi, tu nie ma miejsca na sztampę, każdy wieczór jest inny, ma inny klimat, nastrój, wzmocniony wystrojem wnętrza i nastrojowym światłem pięknej lampy. Prócz stałych motywów rozmów, pojawiają się wątki specjalne.

I tak na spotkaniu z Józefem Baranem (ur. 1947) przewijały się m. in. specjalnie wątki borzęcińskie (poeta pochodzi wszak z Borzęcina), relacje  osobiste, interesujące świadectwa dotyczące Czesława Miłosza i Sławomira Mrożka (por. film ze spotkania na www.parafiapiaskinowe.pl w zakładce P.S.A.L.M.).

Na spotkaniu z Jerzym Piątkowskim (ur. 1943), poetą nowofalowym z Pokolenia68’, członkiem poetyckiej grupy „Teraz” (którą tworzył m. in. wraz z Adamem Zagajewskim, Julianem Kornhauserem, Stanisławem Stabro, Jerzym Kronholdem), poruszano m. in. wątki jego skomplikowanych perypetii twórczych w okresie PRL i podróży do Afryki w III RP.

Z kolei na spotkaniu z prof. Wojciechem Kudybą (ur. 1965), poetą, krytykiem literackim, dyrektorem Instytutu Polonistyki w Uniwersytecie kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, uczniem prof. Stefana Sawickiego (KUL) poruszano wątki prześladowania rodziców poety w okresie komunizmu, wątki poezji C. Norwida, ks. Jana Twardowskiego i ks. Janusza Pasierba (o twórczości tego ostatniego napisał pracę habilitacyjną). Profesor dał świadectwo głębokiej wiary chrześcijańskiej i przywiązania do polskości.

Na spotkaniu z księciem polskich poetów metafizycznych, nestorem polskiej poezji duchowej, znakomitym tłumaczem (anglistą) i prozaikiem, Leszkiem Elektorowiczem (ur. 1924), poruszano tematykę lwowską, wątki jego całożyciowej przyjaźni ze Zbigniewem Herbertem (od czasów lwowskich po kres jego życia), tematykę udziału w AK w czasie II wojny, powojennych studiach wyższych, perypetiach z komunizmem, pracy redakcyjnej w „Życiu Literackim”, relacji z Wisławą Szymborską, pobytu na stypendium w USA w latach 60. XX w. i osobistych kontaktów z wybitnymi poetami amerykańskimi, także z nurtu „metafizycznego”. L. Elektorowicz wspominał także podziemne życie kulturalne w Krakowie w latach 80. XX wieku, początki czasopisma mówionego „Na Głos”, dni kultury chrześcijańskiej w kościele Karmelitów w Krakowie na Piasku etc. Zapis filmowy i fotograficzny z wieczoru na stronie www.parafiapiaskinowe.pl w zakładce P.S.A.L.M.

Pod tą samą zakładką możemy znaleźć także inne zapisy (dokumenty filmowe, fotograficzne, oprócz tego – teksty poetyckie, biogramy autorskie) wieczorów poetyckich w „PSALMIE” np. z wieczoru autorskiego franciszkańskiego poety, byłego rektora Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów i obecnego proboszcza w Parafii w Krakowie-Bronowicach Wielkich – o dra Eligiusza Dymowskiego (ur. 1965), twórcę radosnego, pogodnego, który mówił m. in. o swoim powołaniu do kapłaństwa, o nauce w prywatnym Liceum Ogólnokształcącym (franciszkańskim) w Wieliczce w latach 80., o fascynacjach literackich Norwidem i okresem Młodej Polski, o swoim wieloletnim pobycie we Włoszech pod Wezuwiuszem blisko Neapolu w miejscowości Somma Vesuviana. O. Eligiusz swoją pracę  magisterską napisał o poezji C. Norwida, a doktorską z eklezjologii, z teologii pastoralnej. Podczas wieczoru dr Tytko dyskutował z o. Eligiuszem m.in. o poezji kapłańskiej i możliwości rozumnego tworzenia poezji (gość-franciszkanin okazał się zwolennikiem irracjonalnej koncepcji sztuki). Na koniec marcowego spotkania autorskiego, niczym św. Franciszek z Asyżu, o. Eligiusz Dymowski rozdał gratis kilkadziesiąt egzemplarzy książek, w tym tomiki pt. Wędrówki z Nolis) i tomiki prozy poetyckiej  pt. Zerwane kartki kalendarza (miniatury poetyckie prozą) zgromadzonym w „PSALMIE” miłośnikom poezji, co spotkało się z wielką radością zebranych. Ponadto o. Eligiusz rozdał piękne, kolorowe kartki pocztowe z tekstami własnych wierszy i wizerunkami Matki Boskiej Bronowickiej.

Z kolei na kwietniowym wieczorze autorskim prof. Zofii Zarębianki (ur. 1958), poetki i literaturoznawczyni z UJ, poza wątkami poezji i literatury polskiej skupiono się na kwestii rozdzielenia Sacrum i Sanctum oraz Numinosoum w literaturze, pani profesor dopytywana przez dra Tytko o definicję i granice (zakres), podawała swoje własne rozumienie poezji religijnej oraz dzieliła się swoim doświadczeniem naukowym. Dała świadectwo jako katoliczka o swoich relacjach z kulturą chrześcijańską. Na wieczorze prof. Zofii Zarębianki był obecny także jej ojciec, prof. UJ dr hab. Leon Zaręba (ur. 1924), filolog, nestor polskich romanistów autor słowników polsko-francuskich.

Ostatni w kwietniu bohater wieczoru w „PSALMIE” – o. dr Kazimierz Wójtowicz (ur. 1945), zmartwychwstaniec, twórca i dyrektor Wydawnictwa „Alleluja” w Krakowie oraz założyciel i redaktor naczelny czasopisma „Via Consecrata” (nie mylić z „Vita Consecrata”), poeta, teolog, który swój doktorat z zakresu teologii (na temat pytań o Boga we współczesnej poezji) napisał w języku niemieckim i obronił w Uniwersytecie Wiedeńskim w Austrii, bo szereg lat był duszpasterzem w tym kraju. Ojciec Kazimierz wprowadził wiele elementów humoru w rozmowie o swojej twórczości i biografii, m.in. żartował, że nie douczył się z zakresu eschatologii o sprawach ostatecznych dlatego, że pewnego razu, kiedy jako młodzieniec położył swój katechizm w zaroślach, aby pomóc swojemu ojcu w pracach polowych na wsi, a po powrocie po książkę stwierdził ze zdziwieniem, że jej ostatnią część (tę traktującą o eschatologii)… zjadła owca (dosłownie). Dlatego, jak mówił, został zmartwychwstańcem, aby te sprawy ostateczne bliżej poznać, a więc niejako nadrobić zaległości w nauce. Ojciec Kazimierz Wójtowicz, CR opowiadał także historię z okresu komunistycznego o jednym swoim wierszu, kiedy to wmówiono cenzurowi, że ten utwór to wiersz z szesnastego wieku i dlatego tylko cenzur puścił go do druku w stanie wojennym. Ojciec Kazimierz mówił ze swadą, swobodnie i z tzw. nerwem, raz po raz żartując, celnymi wypowiedziami wprawiając w zachwyt zgromadzoną publiczność. Znakomite spotkanie trwało ok. 2 godzin. Na wszystkie wieczory autorskie jest oczywiście wstęp wolny. Rozdajemy kulturę gratis, pro publico bono, ad maiorem Dei Gloriam.

W maju z uwagi na okres komunijny i inne okoliczności obiektywne, spotkania w „PSALM-ie” co prawda nie będzie, ale za to zapraszamy kulturalną publiczność dnia 27 maja 2012 r. na godz. 19.00 do Auli bł. Jana Pawła II w parafii MB. Różańcowej w Krakowie- Piaskach Nowych przy Nowosądeckiej 41 na premierę nowego spektaklu teatralnego Diakonii Teatralnej. Tym razem na profesjonalnie przygotowanej scenie będzie to sztuka krakowskiego dramatopisarza Michała Bałuckiego pt. Klub Kawalerów (komedia z 1890 r.) w reżyserii Małgorzaty Buckiej i Barbary Miczyńskiej (bardzo udany duet reżyserski). Na scenie nowopiaszczańskiej to już druga premiera teatralna w tym sezonie teatralnym, po bardzo udanej prezentacji (1 kwietnia w Niedzielę Palmową) sztuki Romana Brandstättera pt. Dzień gniewu (z 1962 r.), dotyczącej dylematów moralnych człowieka w ustroju komunistycznym, w relacjach z UB/SB. Diakonia Teatralna to grupa osób, miłośników sztuki, które od wielu lat z powodzeniem wystawiają (2-3 nowe spektakle rocznie) na wysokim poziomie różne ważne dzieła literatury polskiej lub obcej w bardzo ciekawej aranżacji. Nie sposób wymienić tu wszystkie tytuły, ale przykładowo kilka lat temu Diakonia Teatralna wystawiała z powodzeniem m. in. Dziady Adama Mickiewicza,  Moralność Pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej oraz Poskromienie złośnicy Williama Szekspira. Warto odnotować Diakonię Teatralną (cóż za trafna nazwa dla określenia teatru służącego bezinteresownie ludziom, bo teatr to także służba człowiekowi, posługa sztuki!). Diakonia Teatralna przewyższa poziomem moralnym nawet spektakle Teatru Starego w Krałowie. Ten ostatni zszedł, zdaniem krytyków, na psy, wystawiając raz po raz pornografię i strip-tease, zamiast sztuki. Natomiast wstęp na wszystkie piękne spektakle chrześcijańskiej Diakonii Teatralnej jest, oczywiście, wolny, bezpłatny, w przeciwieństwie do wysokopłatnych biletów na antychrześcijańskie, demoralizujące pokazy pornografii i strip-tease’u w Teatrze Starym, nie wiadomo dlaczego zwanym w tym kontekście jeszcze „narodowym” i hojnie dotowanym przez Ministerstwo z pieniędzy podatnika (czyli naszych wspólnych). Chrześcijańska Diakonia Teatralna miłośników sztuki działa całkowicie społecznie, honorowo i wychowawczo, w przeciwieństwie do zawodowej machiny do demoralizacji i deprawacji publiczności, jakim stał się od wielu lat Teatr Stary, który z zimną krwią epatuje młodzież złem, pseudosztuką, wulgaryzmami (koprolalią i kopropraksją). Na tym tle chrześcijańska Diakonia Teatralna jest oazą sztuki, piękna, prawdy i dobra.

W czerwcu w „PSALMIE” będzie gorąco. Trzej twórcy potwierdzili swój udział w kolejnych, niedzielnych wieczorach autorskich w parafii M.B. Różańcowej. Dnia 3 czerwca wystąpi Zofia Zawiszanka, poetka z Węgrzec, „bardzo ciepła” i „kobieca” w swoich wierszach autorka wielu tomików poezji religijnej i patriotycznej.

Dnia 10 czerwca br. o g. 19.00 prawdziwa uczta duchowa – w „PSALMIE” gościć będzie em. prof. UJ dr hab. Bogusław Żurakowski (ur. 1939 w Stanisławowie), poeta, literaturoznawca, krytyk literacki, pedagog, kulturoznawca, przez trzy kadencje wybierany przez twórców demokratycznie prezes Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1996-2008). Ciekawostką jest to, że „podlegali” mu m. in. jako „zwykli” członkowie – Czesław Miłosz i Wisława Szymborska, nobliści, co oczywiście w jakiś sposób „nobilitowało” krakowskie środowisko SPP. Profesor Żurakowski był przyjacielem i powiernikiem dwóch znanych polskich poetów – Rafała Wojaczka i Edwarda Stachury. Liczne listy Edwarda Stachury do B. Żurakowskiego ukazały się drukiem w osobnej książce listów zebranych, pisanych przez twórcę Całej jaskrawości i Siekierezady. Miłośnicy dobrej literatury będą mieli rzadką okazję zapytać profesora o sprawy pisarskie. Warto zaznaczyć, że profesor od prawie 20 lat jest opiekunem Koła Młodych przy Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich w Krakowie, prowadząc fachowo warsztaty literackie dla młodych adeptów pióra i ma swój udział w pomocy dziesiątkom literatów krakowskich w wejściu w obieg literacki. zapraszamy zatem także wszystkich młodych, początkujących twórców na spotkanie z profesorem Żurakowskim.

24 czerwca br. do „PSALMU” zawita niezwykły gość – prof. Wincenty Kućma (ur. 1935) z ASP, wybitny rzeźbiarz polski, autor rzeźby sakralnej i patriotycznej, m.in. pomnika Powstania Warszawskiego, monumentalnej nastawy ołtarzowej w kościele pw. Najświętszej Rodziny w Krakowie-Nowym Bieżanowie (2008), Ołtarza Trzech Tysiąclecie w Krakowie na Skałce (2008),  czy Stacji Drogi Krzyżowej w Pasierbcu. Profesor będzie prezentował slajdy i komentował swoje rzeźby z Pasierbca. W toku wykładu nie zbraknie także odniesień do procesu twórczego, mistrzów sztuki i rzeźby sakralnej. Wykładowi towarzyszyć będzie wystawa fotograficzna (kilkanaście zdjęć wielkoformatowych) autorstwa Piotra Radzickiego, artysty-fotografika, przedstawiająca rzeźby Drogi Krzyżowej z Pasierbca, niezwykłe figury stworzone przez prof. Wincentego Kućmę. Wszystkie spotkania w „PSALMIE” – jak zwykle o 19.00 we wskazane niedziele. Wieczór autorski prof. W. Kućmy, jak informowaliśmy uprzednio, miał się odbyć pierwotnie 27 maja 2012 r., ale ze względu na zmieniony terminarz obowiązków profesora, spotkanie zostało, na prośbę artysty, przeniesione na dzień 24 czerwca br.

Po letniej przerwie wakacyjnej odbędą się kolejne spotkania, które w „PSALMIE” prowadzi dr Marek Mariusz Tytko. Potwierdzili swój udział we wrześniowych spotkaniach już ks. Wacław Buryła, poeta z Dolnego Śląska, autor kilkunastu antologii poezji religijnej, w tym m. in. antologii poezji o ks. Jerzym Popiełuszce, organizator cyklicznych, ogólnopolskich konkursów poetyckich „O Ludzką Twarz Człowieka”. Wieczór ks. W. Buryły będzie miał miejsce w niedzielę, dnia 16 września br. o 19.00.

Tydzień później w „PSALMIE” 23 września także o 19.00 gościć będziemy zespół poezji śpiewanej „Arete” z Poznania oraz jego lidera poetę Jerzego Struka. Zespół potwierdził swój udział w pełnym składzie. Przyjadą ponad czterysta kilometrów specjalnie, aby zagrać w „PSALMIE” i zaprezentować się naszej krakowskiej publiczności, dadzą tylko jeden koncert, pierwszy w Południowej Polsce i Krakowie. Jako grupa muzyczna „Arete” nagrała już kilka udanych płyt. Piosenki zespołu zobaczyć i usłyszeć można na You Tube. Ich spokojna, medytacyjna muzyka wiąże się z poezją. Niewykluczone, że poeta Jerzy Struk z zespołem zaprezentuje się także podczas mszy św. w kościele MB. Różańcowej.

Prezentacja swojej twórczości (1 wiersza) po komunii św. na wieczornej mszy św. niedzielnej  (o godz. 18.00) jest przywilejem każdego twórcy „psalmicznego”, który występuje wtedy nie w sali dla 50-60 osób, ale w kościele głównym M.B. Różańcowej, czytając swój wiersz z ambony do zgromadzonych nawet 500-600 osób, jest to okazja do zaprezentowania się szerzej wiernym i zachęta do sztuki.

Wieczory poetyckie są z reguły okraszone muzyką, występują na zmianę albo skrzypaczka Maria Zborowska albo pianista Dariusz Sadzikowski (solo lub w duecie z flecistką Barbarą Kaczmarczyk). Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w „PSALMIE” zaprezentowali się inni muzycy.  Wieczory są, o ile możności, filmowane przez dra Zbigniewa Handzela (UJ) bądź przez mgra Andrzeja Szełęgę, artystę-fotografika, twórcę  „Czystej Kultury”, a następnie umieszczane na stronie parafialnej na You Tube po pewnym czasie (zasługa informatyka, dra Z. Handzela). „PSALM” przyjął pod dach domu parafialnego ks. Ireneusz Okarmus, poeta, redaktor „Gościa Niedzielnego”. Wszyscy artyści występują honorowo, społecznie, za co bardzo im wszystkim dziękujemy w imieniu własnym oraz publiczności, bo „PSALM” okazał się ‘hitem’ kulturalnym Krakowa. Zapraszamy do „PSALMU” zwłaszcza tych, którzy jeszcze nie posmakowali na ucztach duchowych czystej i wysokiej kultury. Dojazd tramwajami 6, 50, autobusami 164, 174, 204, 244, przystanek Piaski Nowe.

Dr Marek Mariusz Tytko (UJ), Kierownik artystyczny „PSALMU”, kontakt: marek.mariusz.tytko@uj.edu.pl

marekmariusztytkoMarek Mariusz Tytko

Podziemny Salon Artystyczno-Literacko-Muzyczny („PSALM”) przy kościele Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych zainaugurował swoją działalność cyklem spotkań autorskich „Poezja Religijna”.

Wydarzenia kulturalne bez precedensu w skali ogólnopolskiej. Dnia 5 lutego 2012 r. w budynku parafialnym przy kościele Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych (ul. Nowosądecka 41) spotkaniem poetyckim z Józefem Baranem rozpoczął swoje istnienie Salon Artystyczno-Literacko-Muzyczny „PSALM”. Cykl „Poezja Religijna” to seria autorskich prezentacji wybitnych twórców polskich, deklarujących swoją przynależność do Kościoła Katolickiego, przyznających się otwarcie do relacji z kulturą chrześcijańską.

W sytuacji, kiedy w Polsce, wbrew stanowisku Episkopatu, katolikom odmawia się dostępu na multipleks dla jedynej polskiej telewizji katolickiej „TRWAM” – środowisko chrześcijańskich twórców krakowskich postanowiło pokazać, że kultura religijna, wbrew postkomunistycznej i libertyńskiej propagandzie ateistycznej – to nie jakiś ciemnogród, ale sama istota i jasna perła polskiej kultury w ogóle. Chrześcijańskie korzenie nasza kultura ma od początku, od chrztu Polski przed tysiącem lat, a bez chrześcijaństwa nie ma polskiej kultury. Z nadania sowieckiego  próbowano naszą kulturę ateizować w PRL, ale się to nie udało, dzięki zdecydowanemu oporowi Polaków, o czym świadczy przetrwanie narodu nadal w ponad 90% katolickiego oraz dzieła licznych polskich twórców chrześcijańskich.

W bezprecedensowym cyklu „Poezja Religijna”, inicjator „PSALMU” – dr Marek Mariusz Tytko, pedagog kultury, nauczyciel akademicki z UJ, dzięki gościnności ks. Ireneusza Okarmusa, obecnego proboszcza parafii MB Różańcowej (także znanego poety i redaktora „Gościa Niedzielnego”), pokazuje na żywo twórczość i sylwetki szeregu różnorodnych autorów katolickich, inspirujących się chrześcijaństwem, motywiką religijną w swojej sztuce.

Podczas pierwszego wieczoru (5 lutego) Józefowi Baranowi (ur. 1947), członkowi Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, który czytał swoje wczesne wiersze z tomu „U Pana Boga za piecem” wtórowała piękną partitą J. S. Bacha – utalentowana, młoda skrzypaczka Maria Zborowska. Rozmowę z poetą o wierze, patriotyzmie i poezji, jego relacjach z Czesławem Miłoszem i Sławomirem Mrożkiem przeprowadził dr M. M. TYTKO. J. Baran podkreślał swoje ludowe korzenie chłopskie (‘Józef z Borzęcina’) oraz to, że jego matka jest dla niego wzorem religijności. Mówił, że obecnie 98-letnia mama nie rozstaje się przez całe życie z różańcem i jest wierną słuchaczką Radia Maryja. Zapis ciekawego wieczoru w postaci filmu dostępny na stronie parafialnej MB Różańcowej Piaski Nowe w katalogu „Parafia” osobnej zakładce o nazwie P.S.A.L.M.:

http://www.parafiapiaskinowe.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=31&Itemid=76

Zimą „PSALM” gościł jeszcze znanego (kiedyś krakowskiego, obecnie – niepołomickiego), poetę Jerzego Piątkowskiego (SPP) – 12 lutego czytał on swoje utwory z tomu „Sympozjum z głosem Boga”. Podkreślał swoje związki z Kościołem dosłownie od urodzenia, bo… urodził się na plebanii (!) w czasie II wojny (1943). W latach 70. i 80. pracował także jako dziennikarz w krakowskich czasopismach katolickich „Zdanie” oraz „Za i Przeciw”, potem podróżował do Afryki…

19 lutego 2012 r. gościliśmy w „PSALMIE” prof. UKSW dr hab. Wojciecha Kudybę (ur. 1965), literaturoznawcę z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, który przyjechał na swój wspaniały, kontemplacyjny wieczór  autorski prosto z konferencji naukowej w Greifswaldzie w Niemczech. Absolwent KUL-u, uczeń słynnego prof. Stefana Sawickiego, dał podczas spotkania  poetyckiego czytelne świadectwo wiary i umiłowania polskości, fascynacji poezją Cypriana Norwida,  ks. Janusza Pasierba i ks. Jana Twardowskiego, Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza. Opowiadał o prześladowaniach swoich rodziców-katolików, nauczycieli-patriotów na Zamojszczyźnie przez komunistyczny reżim. Przy nastrojowej lampie przedstawił swoje wyciszone, medytacyjne poezje religijne, malował słowem w całkowitej ciszy piękno polskiej natury i doświadczenie sacrum. W rozmowie z drem Tytką prof. Kudyba świadczył własnym przykładem m.in. o wpływie relacji z Bogiem na twórczość poetycką. Zachwycona publiczność bardzo gromko oklaskiwała twórcę (długa owacja na stojąco!), domagają się powtórnych odwiedzin autora słynnych „Gorców Pana”. Prof. Wojciech Kudyba to poeta metafizyczny, głęboko wierzący, wybitnie uduchowiony, wyciszony, nowy, współczesny Norwid. Wiersze poety można przeczytać od adresem parafii w zakładce P.S.A.L.M.:

http://www.parafiapiaskinowe.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=258:zaproszenie-na-kolejnye-spotkanie-psalm-tym-razem-gociem-bdzie-wojciech-kudyba-poeta-krytyk-historyk-literatury&catid=2:aktualnoci&Itemid=4

11 marca 2012 r. występuje nestor polskiej sztuki, Leszek Elektorowicz (właśc. Lesław Witeszczak, członek SPP), rodem ze Lwowa (ur. 1924), współczesny książę polskich poetów, wybitny twórca na wskroś katolicki i patriota, żołnierz Armii Krajowej, najbliższy przyjaciel Zbigniewa Herberta od czasów lwowskiej szkoły powszechnej w latach 30. aż po kres życia autora „Pana Cogito”. Leszek Elektorowicz również przez kilkadziesiąt lat pracował biurko w biurko razem z Wisławą Szymborską w „Życiu Literackim” w Krakowie, pozostawał z nią w serdecznych, przyjacielskich  relacjach. Podczas wieczoru autorskiego przeczyta swoje utwory metafizyczne, religijne, uduchowione, kontemplacyjne, a dr Marek Mariusz Tytko porozmawia z poetą m.in. o powinnościach chrześcijanina, Polaka-patrioty i obowiązkach twórcy chrześcijańskiego. Młodziutka Maria Zborowska piękną muzyką skrzypiec na żywo ubogaci niezapomniany wieczór autorski L. Elektorowicza, wybitnego poety a zarazem wziętego prozaika, zasłużonego dla kultury polskiej tłumacza (anglisty i socjologa), ostatnio współpracownika krakowskich „Arcanów”. Relacja z wieczoru wkrótce na stronie www parafii i na portalu „Niezależny Kraków”.

Dnia 18 marca w „PSALMIE”, wg planu, występuje o. dr Eligiusz Dymowski OFM (SPP), urodzony w 1965 r., były rektor franciszkańskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie-Bronowicach, znany poeta polski, zdobywca wielu nagród poetyckich, twórca pozostający na bieżąco w nurcie życia literackiego. Dr M.M. Tytko programowo porozmawia z ojcem Eligiuszem m.in. o powołaniu do kapłaństwa, o świadomym wrastaniu w kulturę polską, o jego studiach doktoranckich w Rzymie, o tym, jak wygląda u niego proces twórczy. Spotkanie ubogaca muzyką klasyczną maestro Dariusz Sadzikowski (piano).

Warto zaglądnąć za niedługo na stronę internetową www parafii Piaski Nowe, aby zapoznać się i z relacją.

Kolejne spotkania  z poezją religijną odbędą się już w okresie wielkanocnym w domu parafialnym przy kościele M.B. Różańcowej na Piaskach Nowych tradycyjnie, jak zawsze w wybrane niedziele o godz. 19.00-21.00.

W dniach 22 kwietnia wystąpi prof. UJ dr hab. Zofia Zarębianka (SPP), uznana poetka, literaturoznawczymi, specjalistka od Sanctum w literaturze pięknej.

Dnia 29 kwietnia 2012 r. gościć będzie o. dr Kazimierz Wójtowicz, CR, wybitny teolog, doktor Uniwersytetu w Wiedniu (doktorat z teologii literatury napisał w jęz. niemieckim), dyrektor  Wydawnictwa Zmartwychwstańców „Alleluja” w Krakowie.

Na Święto Trzeciego Maja zapowiadany jest natomiast koncert religijnej poezji śpiewanej Marty Bizoń z Zespołem (w programie m.in. poezje ks. J.Twardowskiego, ks. J.Pasierba, ks. K.Wojtyły/Jana Pawła II). Na 27 maja szykuje się wernisaż wystawy rzeźb religijnych prof. Wincentego Kućmy (ASP) i ekspozycja fotografii artystycznej oraz wieczór poetycko-muzyczny, czyli wiele sztuk połączonych razem (niem. Gesamtkunstwerk).

W czerwcu w „PSALMIE” – kolejne wieczory autorskie – spotkania z poetami katolickimi: prof. UJ drem hab. Bogusławem Żurakowskim, literaturoznawcą, krytykiem literackim, pedagogiem kultury, poetą, byłym prezesem Oddziału SPP w Krakowie (1996-2008) i wieczór ze znaną poetką katolicką Zofią Daszkiewicz.

Po przerwie letniej wstępnie zapowiadane – dwa wspaniałe, jednorazowe, niepowtarzalne  koncerty religijnej poezji śpiewanej poznańskiego zespołu poezji śpiewanej „Arete” (z Piwnicy św. Rocha w Poznaniu) i legendarnego „Krakowskiego Przedmieścia” (w którym m.in. grają muzycy z „Brathanków”). Po wakacjach w wyremontowanej, podziemnej auli im. bł. Jana Pawła II przy MB. Różańcowej w „PSALMIE” czeka nas prawdziwa uczta muzyczno-poetycka. Nigdy czegoś podobnego w Krakowie nie było, a już na pewno na pustyniach kulturalnych, jakimi są dzielnice na peryferiach miasta.

Na te i następne bezprecedensowe artystyczne spotkania na żywo, które się już nigdy nie powtórzą („nic dwa razy się nie zdarza”), warto przyjść, zamiast siedzieć przed telewizorem lub komputerem. Zapraszamy miłośników dobrej sztuki, nie tylko dorosłych, ale także młodzież, tym bardziej, że wstęp jest wolny, skoro autorzy katoliccy w Kościele występują ad maiorem Dei Gloriam oraz pro publico bono gratis, prezentując wspaniałą sztukę na żywo (teatr żywego słowa), współtworząc w serii spotkań z „Poezją Religijną” niszę kultury chrześcijańskiej „PSALMU”, czyli biblijnego, poetyckiego śpiewu na chwałę Boga i Stworzenia. Tak brzmi jasne, czytelne świadectwo katolickie wybitnych artystów słowa w czasach, gdy pseudoartyści bezczeszczą święty krzyż i cynicznie profanują wartości chrześcijańskie na wystawach w muzeach publicznych, zresztą finansowanych przez polskich podatników, czyli w ponad dziewięćdziesięciu procentach – Polaków-katolików.

Uwaga:

dojazd tramwajami nr 6, 7, 24, 50, autobusami nr 164, 174, 204, 244, przystanek „Piaski Nowe”. Dojazd autobusami nr 107, 184, przystanek na skrzyżowaniu ul. Nowosądeckiej/Witosa/Łużyckiej.

miroslawborutaMirosław Boruta

13 lutego w sali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 27 odbyło się kolejne spotkanie w Salonie Gościnnym Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej. Tym razem z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim rozmawialiśmy o Bogu, o ludziach, o Polsce i Jej Kresach, po prostu o życiu.

kkgpsglogo

kstadeuszisakowiczzaleskiMożna napisać, że był to mini wywiad o rodzinie, o „rodzinnej ulicy” Zyblikiewicza (i prezydencie Mikołaju Zyblikiewiczu), o parafii św. Mikołaja, o najbliższych i sąsiadach, o powołaniu, o miłości bliźniego (Radwanowicach i Fundacji im. Brata Alberta), o Ojczyźnie (polskości i ormiańskości), o lustracji wśród księży i na uczelniach, o ubekach i ich metodach niszczenia ludzi, a także o Kresach, Lwowie, aktualności problematyki kresowej, Polakach i katolikach na Kresach, o II wojnie światowej i wreszcie o książkach. Dziękujemy księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu (fot. Wikipedia) także za kalendarze, którymi obdarował sporą grupę słuchaczy oraz za wspaniale spędzone dwie godziny. Spotkanie i rozmowę - przy pełnej sali - prowadził przewodniczący Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej, Mirosław Boruta (także wieloletni mieszkaniec ul. Zyblikiewicza).

Warto też wiedzieć, że ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski prowadzi własną stronę internetową: http://www.isakowicz.pl

Anna Maria Kowalska

Zbliża się kolejna rocznica śmierci Papieża Jana Pawła II. Wszyscy pamiętamy czas Jego odchodzenia do wieczności. Tymczasem w mediach, ich głównym nurcie –  o nauczaniu papieskim – coraz ciszej. Jest tak, jakbyśmy się bali powrotu do wszystkich wielkich tematów, które nam zadał, tylokrotnie odwiedzając naszą Ojczyznę.

Z czego wynika choćby uporczywie powtarzane przekonanie o zmierzchu idei „Pokolenia JPII”? Wszak dopiero teraz, w świetle niedawnej beatyfikacji i oczekiwanej kanonizacji winniśmy rozwijać tę inicjatywę. Nie jako pewien mit, legendę, opowiadaną młodszym – ale jako podjęty Czyn –  i słowo, ofiarowane innym.

O Ojcu Świętym napisano już wiele wspaniałych książek. Postawiono Mu multum pomników. Zbudowano centra Jego Imienia w Krakowie i w Warszawie. Zorganizowano „Kwietny Bieg”. To nader cenne inicjatywy. Odnosi się jednak wrażenie, że tak realizacja idei „Solidarności”, jak przyjęcie w pełni natchnionych słów z Placu Zwycięstwa o „odnowie oblicza Ziemi, tej Ziemi” są wciąż aktualnym zadaniem i postulatem dla nas – krakowian, i dla nas – rodaków. Obyśmy nie stracili jedynej okazji, jaką stwarza aktualny czas. Oby udało nam się każdego dnia budować Cywilizację Miłości, opartą na Prawdzie – tak, jak On tego pragnął – także tu, w Krakowie Niezależnym, medium, które wspólnie, wraz z wiernymi Czytelnikami tworzymy.

jolantaciodykJolanta Ciodyk

Z wielką przykrością żegnamy filar  Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie śp.  Wiesława Sidzinę, który zmarł nagle 6 lutego 2012 roku. Podczas wieloletniej działalności w „Solidarności” był skarbnikiem Funduszu Pomocy Pracowniczej, przekazywał zebrane pieniądze rodzinom internowanym, ludziom zwolnionym z pracy, osobom potrzebującym. Sam odbył w tamtych czasach bardzo trudną drogę, kiedy był aresztowany i represjonowany, co pozostawiło ślad na całym Jego życiu. Niezaprzeczalnie w tamtym latach kontakty z ks. Władysławem Palmowskim z Arki Pana wywarły na Niego wpływ i  pozostały niezmiernie ważne do ostatnich chwil. Podczas Sejmu Kontraktowego był Dyrektorem Biura Poselskiego Mieczysława Gila, a później Chrześcijańskich Demokratów.

wieslawsidzina1Kierował wnioski do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o odznaczenia wielu osób działających w imię naszej Ojczyzny. Sam został odznaczony przez śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Niejednokrotnie wspominał  działania w Związku Harcerstwa Polskiego, z którym był bardzo związany i  gdzie jako Instruktor pokonywał trudy związane z opieką nad harcerzami.  Do dzisiaj utrzymywał kontakty z wieloma osobami, podobnie jak On działaczami z harcerstwa. Są tacy, którzy pamiętają, i tacy którzy tylko słyszeli, o  Jego bohaterskim wyczynie, kiedy podczas powodzi narażał swoje życie, aby ratować dzieci z zalanego wodą autobusu. Przez całe swoje życie,  niósł ludziom swoją pomoc i gotowy był  poświęcać się z narażeniem swojego bezpieczeństwa.

Nie możemy zapomnieć  jak wiele poświęcił czasu, i jak bardzo był zdeterminowany w dążeniu do prawdy o Polsce oraz w propagowaniu swoimi działaniami jej niezależności i wolności. Był niezwykle pogodnym człowiekiem,  a swoimi słowami i niezłomnością dawał przykład życia prawdziwego patrioty.

wieslawsidzina2Działalność w Nowej Hucie była dla Wiesława Sidziny priorytetem, to z tym miejscem związało się wiele zdarzeń w Jego życiu. Był założycielem i przewodniczącym Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie, a Klub  był jedną z  dróg, które dla siebie wybrał i pozostał drogą ostatnią. Trudy działań, które podejmował w imię suwerennej i niepodległej Ojczyzny zaowocowały zaistnieniem wielu spotkań  z udziałem  znanych osób, które ukazywały w prawdziwym świetle obecne problemy naszego kraju.

Wiesław przekazał nam wiele cennych przemyśleń, a przede wszystkim pomysłów. Pamiętamy wiele chwil spędzonych razem: podczas spotkań, zbierania podpisów pod petycjami do Sejmu, ustalania szczegółów powstawania tablicy ku czci ofiar katastrofy w Smoleńsku, kampanii wyborczej do Parlamentu czy występów poetycko-muzycznych zespołu Solidarni. Skupił wokół Klubu przedstawicieli różnych środowisk. Jego szczególnym darem był kontakt z ludźmi. Wiesiek pozostawił po sobie niezwykle wartościowe i dobre wspomnienia.

wieslawsidzina3Zapominał często o sobie, pomagając innym osobom.  Gorąco zachęcał do uczestnictwa w Mszach świętych za Ojczyznę organizowanych w kościele pod wezwaniem Św. Józefa na os. Kalinowym. Szczególnie pamiętamy 15 stycznia 2012 roku, dzień w którym odbył się w Morawicy, u ks. Władysława Palmowskiego, nasz ostatni wspólny opłatek. To śp. Wiesiek czuwał  nad zorganizowaniem tego wspaniałego wieczoru  i cieszył się z owoców tej pracy. Nie umarł samotnie, do ostatnich Jego dni byliśmy także my, przyjaciele z Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie

W sobotę, 11 lutego w Morawicy, towarzyszyliśmy Wiesławowi Sidzinie w ostatniej podróży ziemskiej. Przy ołtarzu stanęły  poczty sztandarowe Solidarności z Kombinatu oraz Hufca Kraków- Śródmieście. Pożegnalne mowy pogrzebowe wygłosili: ks. Władysław Palmowski  – proboszcz parafii w Morawicy, Andrzej Duda – poseł na Sejm RP, Ryszard Korski – druh harcmistrz, Mieczysław Gil – senator RP, Bogdan Pęk – senator RP, Marek Michno – wiceprzewodniczący Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej, Tomasz Orłowski – przewodniczący Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej w Nowej Hucie, Zbigniew Cichoń – b. Senator RP. Po nabożeństwie żałobnym odprowadziliśmy Zmarłego na miejsce wiecznego odpoczynku.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie!

„Ostatnie pożegnanie”

To było wczoraj ostatnie spotkanie,
odszedł gdzieś daleko Ktoś,
zostawił po sobie pustkę i zamęt,
a ty w sercu żałobę noś.

Może lepiej bo niedługo cierpiał,
czyżby lepiej  że już odszedł stąd,
pewnie to już trzeci kur piał,
że tak musiał pozostawić dom.

Myśleć pozostaje tylko nam,
że do Boga droga Go prowadzi,
On tam stanie u świątyni bram,
co nikomu w świecie nie zawadzi.

Tu jest człowiek – a tam w niebie Pan,
czeka na nas nasze nawrócenie,
On już poszedł tam do nieba sam,
niechaj przyśle tutaj pocieszenie.

Fotorelację z uroczystości pogrzebowej, autorstwa p. Moniki Oleksy, można obejrzeć tutaj: https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/11Lutego2012

miroslawborutatomaszkorneckiMirosław Boruta, Tomasz Kornecki

Mija ósma rocznica śmierci pułkownika  Ryszarda Kuklińskiego. W sobotę, 11 lutego rano zostały złożone wieńce przy Jego popiersiu, m.in. od Towarzystwa im. dra Henryka Jordana (przewodniczący, p. Kazimierz Cholewa) oraz Krakowskiego Klubu Gazety Polskiej (wiceprzewodnicząca, p. Maria Machl). Następnie, w kościele OO. Kapucynów okolicznościową mszę świętą i homilię wygłosił o. Jerzy Pająk, kapelan środowisk niepodległościowych. O godz. 13:00 rozpoczęła się natomiast – w krakowskim Muzeum Armii Krajowej – specjalna sesja poświęcona bohaterskiemu pułkownikowi, której głównym punktem była prelekcja p. Anny Zechenter z Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie, zatytułowana „Samotny przeciwko Imperium” (Mirosław Boruta).

Niestety, wcześniej doszło do profanacji pomnika przez nieznanych jeszcze chuliganów i durniów. Na ten temat z Kazimierzem Cholewą, prezesem Towarzystwa im. dra H. Jordana rozmawia Tomasz Kornecki.

- Witam serdecznie.

- Dzień dobry.

- Mija kolejna rocznica śmierci pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Przyszliście Państwo, by złożyć wieńce i kwiaty pod popiersiem Pułkownika. A zastaliście Państwo sprofanowany pomnik.

profanacja- Przyszedłem o 9.00 żeby przygotować popiersie do uroczystości i zastałem wraz z kolegą sprofanowany pomnik. Pojawił się napis: „zdrajca”, zamalowany napis „pułkownik”. To oczywiście sprawa polityczna. Obecnie do prezydenta zgłasza się jako doradca Wojciech Jaruzelski. Zamiast zdegradować Jaruzelskiego i nadać stopień generała pułkownikowi Kuklińskiemu mamy sytuację odwrotną. W Parku Jordana jest wiele popiersi bohaterów takich jak popiersie pułkownika Kuklińskiego. Tu są najwięksi Polacy XX wieku. Dziś, zamiast spokojnie oddać im cześć, zastajemy taką profanację.

- Zresztą nie po raz pierwszy.

- Tak, to już drugi raz. Pierwszy raz profanacja miała miejsce z 12 na 13 grudnia, teraz z 10 na 11 lutego.

- Dlaczego dwadzieścia kilka lat po 1989 roku Ryszard Kukliński nie otrzymał stopnia generała?
 
- Dlatego, że istnieje pewien układ. Ci, którzy wprowadzili stan wojenny uważają że są bohaterami, a Kukliński to zdrajca. Jest odwrotnie. Oni powinni iść do więzień i ponieść karę. Jak było przestępstwo powinna być kara. A  obecnie to bohaterowie są niszczeni.

- A popiersia bohaterów oglądać mogą Państwo w Parku Jordana. Dziękuje za rozmowę.

- Dziękuję bardzo.

I jeszcze linka do fotoreportażu z uroczystości, autorstwa p. Tomasza Korneckiego:
https://picasaweb.google.com/103511753291993799832/11Lutego2012tk

Anna Maria Kowalska

Czy wiecie Państwo, że obecny polski student to nieomal stachanowiec? Raport „Eurostudent” sprzed dwóch lat pokazuje rzecz paradoksalną: studenci polscy uczą się mało (przeciętnie 10–11 godzin tygodniowo) – a dużo i ciężko pracują na swe utrzymanie. Studenci studiów licencjackich: 19 godzin tygodniowo, zaś roczniki magisterskie – 25 godzin tygodniowo. Podobno „mniej wolnego czasu mają tylko Portugalczycy” (cytat i dane za: A. Niedojad, Znak nowych studenckich czasów, Wiadomości UJ, Luty 2012, s. 10).

Brawo! Pogratulować warunków zdobywania wykształcenia. Ciekawe, co na to Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego?

10 lutego 2012 roku Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie wziął udział w uroczystych obchodach 22. Miesięcznicy Tragedii Smoleńskiej.

Poniżej trzy zdjęcia z wawelskiej krypty:

201202101

201202102

201202103